Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dusiorek

Użytkownik
  • Postów

    239
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Dusiorek

  1. Ciężko oceniać Twoje odczucia, bo są prawidzwe, a Twój wiersz pozwala wczuć sie w Twoją sytuację. Jednak jako wiersz był dla mnie nieco za długi i tylko na zasadzie wyrzucenia tego co czujesz, niż z jakimś morałem, ale sama kiedyś takie czulam potrzebe pisać Chcesz pogadać o tym dlaczego tak się czujesz?
  2. Zujzuj, tego chyba nikt nie lubi na dłuższą metę . Można wspierać takich ludzi raz na jakiś czas, ale nosić ten ciężar i żyć z nim dzień w dzień jest po prostu wyczerpujące. No i chyba w naszej kulturze ogólnie jest tak że to kobiety wolą być w centrum uwagi i przekonywania jakie są och ach. Niby równouprawnienie a odwrócenie ról jest dość dziwnie spostrzegane. Już pomijając fakt że partner z bardzo niską samooceną i tak nie uwierzy.
  3. Zujzuj dla mnie to jest hardcore. Można być niedowartościowanym nieco ale jak samoocena przeszkadza już w umiejętnościach społecznych by zdobyć dziewczynę to jest to spory problem. Jetodik owszem nieco się czepiasz bo wady a zaburzenia to dla mnie jednak dwie różne rzeczy. Wadą może być lenistwo a nie np fobia społeczna czy nerwica. Niska samoocena prowadząca do zaburzeń umiejętności społecznych też nie jest normalna. Wierzę że jak tacy faceci zaczną się leczyć i pracować nad powodami które ich utrzymywały z boku - mają szanse i to spore więc nie mówmy tu o skreślaniu. Ale jeśli nie zamierzają nad tym pracować to nie wiem jak Wy ale ja osobiście nie bawiła bym się w zbawiciela świata, przekonywanie go na każdym kroku że na mnie zasługuje, że jest coś wart i chronione go przed całym złem tego świata. Lekkie zaburzenia samooceny nie powodują że ktoś trzyma się z bloku i nie potrafi zdobyć dziewczyny. A ciężkie są na terapię nie na związek. No ale to tylko moje zdanie bardziej z doświadczenia.
  4. Gdybym sobie nie zdawała z tego sprawy to bym nie przytaczała jego historii . Sytuacja na razie się sama rozwiązała. Pojechałam do niego pogadaliśmy i cóż.. nie ukrywam, że nieco zmiękłam gdy usłyszałam jak ciężki miał koniec karnawału i że interesowałby się mną bardziej, jakby nie miał tyle pracy jak wtedy. Cóż... nie jest to zadowalające rozwiązanie, ale wysłuchał mnie na poważnie, zapewnił, że kocha i przede wszystkim rozmawialiśmy chyba godzinami. Bez żadnego laptopa, tylko patrząc sobie w oczy, więc chociaż to potraktował bardzo serio. A zanim jeszcze w ogóle zaczęliśmy rozmawiać zaprosił mnie do restauracji. Dawno nigdzie nie bylismy i nie ukrywam, że dobrze nam to zrobiło. Niestety sprawa jego pracy będzie trudna do przeskoczenia, ale widząc jak mu na mnie zależy postaram się z tym pogodzić. Myślę, że idealnie nie będzie mi z nikim, a czując się kochana można znieść naprawdę wiele. Czas zweryfikuje, jak to będzie wyglądać dalej. Trzymajcie kciuki, aby wziął sobie to wszystko do serca.
  5. Owcełę zakładając, że choć to grubymi nićmi szyte, mówi prawdę. Aby ewentualnie go nie urazić, spróbuj go bardziej wypytać o okoliczności, jak go badali, jak u niego to wykryli, czy dostał dalej jakies skierowanie, jakie ma objawy z tego rozdwojenia jaźni itd. Bo jak dla mnie to też szukał dobrej wymówki, aby Ciebie udobruchać, ale jak zarzucisz mu kłamstwo wprost, nawet jak mamy rację, to może walnąć focha i iść w zaparte, a tak pytaniami sam się może pogrążyć.
  6. Depresja zaczeła sie po porodzie, czy jeszcze przed? Nie poddawaj się, jesteś pod opieka lekarzy, leki i terapia pomogą Pamiętaj, że po porodzie wciąż buzują w Tobie hormony które potęgują Twoje emocje. Z czasem nieco zelżeją, więc spróbuj nie rezygnować od razu ze studiów tylko przeczekać no i wypisuj się tutaj do woli
  7. Ja powiem brutalnie, ale szczerze - uważam, że szanse tacy panowie mają niewielkie. Zależy jeszcze od wieku. Im później dochodzi do inicjacji, tym zapewne więcej powodów, przez które nie doszło do niej wcześniej. Zazwyczaj Ci którzy zwlekają mają problemy z samooceną, są niepewni siebie, nie akceptują swojego ciała, jakies zaburzenia psychiczne, albo są nawiedzonymi katolikami . Jeśli facet około 30tki jest dalej prawiczkiem zazwyczaj coś jest z nim nie tak i bynajmniej nie fakt, że nie uprawiał seksu go wyklucza, ani fakt, że nie znalazł jeszcze tej jedynej, z którą chciałby być na poważnie, ale właśnie powody, dla których nie miał jeszcze dziewczyny. Jeśli zlikwiduje wszystkie powyższe przyczyny i nie znalazłabym nic co byłoby w nim nie halo - nie miałabym nic przeciwko, choć pewnie byłoby ciężko, nauczyć go wielu rzeczy, które dla ludzi z doświadczeniem są oczywiste, ale to pikuś.
  8. Ty też nie możesz sobie wyobrazić mojego poziomu świadomości Pisałam już co nieco o mnie i mam za sobą 2 próby samobójcze i z tej perspektywy uważam, że to była głupota. Nieważne czy boli czy nie, ale nie wiem czy po drugiej stronie nie będzie bolało bardziej, bo się okaże że piekło istnieje Uważam też, że to od nas zależy czy stracimy życie na użalanie się nad sobą, czy nie przestaniemy próbować. Ja wybrałam to drugie, bo umrzeć zawsze mamy czas, każdy z nas umrze, więc czemu by nie pożyć choćby z czystej ciekawości co będzie dalej?
  9. Cóż.. zakochałeś się i widocznie naprawdę nie przyjmuejsz do wiadomości, że ona tych uczuć rzeczywiście nie jest pewna, chociażby dlatego, że tak często zmienia zdanie Nie możesz się chwytać tylko tego, gdy mówi że kocha, a olewać, gdy mówi że w zasadzie to nie wie, a skoro nie jest pewna, to nie będzie przedkładała spotkania z Tobą nad swój wypoczynek. I nie oczekiwałabym jakiegoś większego zaangażowania tuż po zakończeniu dwuletniego związku, który zapewne był dla niej ważny. Wrażliwy czy nie, przemyśl racjonalnie, czy to ma rację bytu i pogadaj szczerze ze swoją dziewczyną: co czuje, jak widzi Wasz związek dalej, gdy tak rzadko się widzicie no i prosto z mostu, czy masz robić sobie nadzieje na coś więcej, czy nie.
  10. Dusiorek

    zadajesz pytanie

    Penisy Jakim językiem obcym władasz?
  11. A ja wiem, czy to źle? Odpowiedź sobie na pytanie, czy jesteś odpowiedzialny i zmierzasz w jakimś kierunku, zamiast siedzieć na garnuszku rodziców. Jak tak, to w wesołkowatości nie widzę nic złego. Bądź sobie i dziecinny, to pozytywne bardzo . Jednak jesli przez swoją niedojrzałość odrzucasz wszystkie aspekty dorosłego życia to wówczas warto się zastanowić skąd się to bierze, a czy sam się ogarniesz, czy ze specjalistą - Twój wybór.
  12. Ja zwiedziłam Zagórze, Garwolin i Nowowiejską, jakieś pytania ? Aczkolwiek mimo podobnego rozkładu jazdy jak u ali, ja jednak się nie dostosowywałam - wstawałam na obiad to tak przede wszystkim. No bo po co wstawać tak wcześnie jak nie ma żadnych obowiązków? W Garwolinie też były niezłe jaja na psychorysunku. Pamiętam moje pierwsze zajęcia... wszyscy rzucili się na kredki, a dla mnie została, jedyna zatemperowana - czerwona. I przy omawianiu jak usłyszałam, że czerwień odzwierciedla moją agresję to padłam . Potem już sama prowokowałam dla jaj. Jak byłam na ścisłej obserwacji i zawsze ktoś musiał za mną łazić biegałam w te i we w te po korytarzu sprawdzając czy pielęgniarka nadąża, a rozmowy z lekarzami wręcz uwielbiałam <3. Szczególnie gdy już nie wiedzieli co powiedzieć ;P. Nauczyłam się też w szpitalu tracić przytomność w bardzo łatwy sposób i sprawdzałam reakcje personelu ;P
  13. Dusiorek

    zadajesz pytanie

    Wycieczkę do wrót piekieł - dziekanatu Twoje najgorsze doświadczenie?
  14. Dusiorek

    Chęć ucieczki

    Każdy z nas chyba kiedyś myślał o ucieczce, ale jak się ucieka od problemów, to one nas zawsze dogonią, więc nie warto
  15. To, że wiem nie znaczy, że umiem wobec tego powziąć rozsądną decyzję Dzisiaj do niego napiszę maila, aby coś sobie przemyślał do naszego kolejnego spotkania. Zobaczymy jak sprawa się rozwinie/
  16. Owszem, jak zabijasz się myśląc o tym co Ty chcesz, a czego nie chcą Twoi bliscy, jesteś egoistką. Ale równie dobrze można powiedzieć, że bliscy którzy chcą abyś żyła wbrew temu co chcesz Ty, również są egoistami. Do samobójstwa potrzeba wedle mnie dużo odwagi skoro w sumie nie wiemy co nas czeka po drugiej stronie. Ale to nie żadne bohaterstwo tylko głupota, marnować możliwe, że tylko jedno życie jakie dostaliśmy w darze.
  17. Zdaję sobie sprawę, ale jeśli głównym problemem jest kto kogo odwiedzi, to jakby nie patrzeć wspólne mieszkanie = widujemy się codziennie. Ten akurat problem byłby z głowy. A skoro widzielibyśmy się codziennie, bylibyśmy na bieżąco ze swoimi sprawami i przynajmniej nie czułabym że powstaje przepaść. Oczywiście nie wiem jak pod innymi aspektami, ale tu akurat widzę mały plus. Z tym utknięciem w centrum wcale nie taka bzdura. W moim mieście to oznacza stratę dwóch godzin czasem, a jakby do mnie dojechał na 20, chciałby posiedzieć godzinkę to na 22 byłby dopiero w domu. O ile w ogóle skończyłby pracę w miarę. Oczywiście gdy nie widzimy się zbyt długo powinien przecież chcieć mnie zobaczyć choćby na chwilę, nie zważać na koszty, ale... no właśnie tak naprawdę nie wiem ile powinnam wymagać, znając jego godziny pracy. Jak sama zauważyłaś Rebelio zaczęłam go usprawiedliwiać. Bo jak walnął że ma drugi tydzień 24 godzinnych dyżurów no to zrobiło mi się go żal. A że jestem borderem, to mój nastrój także wpływa na widzenie sytuacji, tym trudniej mi podjąć decyzję. Nie zamierzam też rezygnować ze swojego hobby, sama zawsze chciałam sporo zarabiać i dlatego dużo robię w kierunku uzyskania jak najlepszej posady. U niego to raczej problem psychiczny jednak. Ja nie truję mu dupy codziennie, tylko raz na jakiś czas, choć raczej wówczas konkretnie. Skoro zazwyczaj ja pilnuję naszych widzeń, i w momencie, kiedy nie mogę przyjechać okazuje się że akurat on też nie, wtedy powstaje konflikt, obok którego nie umiem przejść obojętnie. Więc tak i owszem wówczas się ciskam, ale na co dzień jestem raczej pogodną osobą. U niego to przede wszystkim kwestia rozczarowania życiem. Jak już wspomniałam był złotym dzieckiem, studentem, skończył dwa kierunki z wyróżnieniem, potem miał pracę gdzie na niemieckich warunkach zarabiał grube ponad dychę na rękę, a po zwolnieniu, bezrobocie, okazuje się, że już nie ma więcej firm tego typu na niemieckich zasadach i czeka go praca za grosze. Co roku będąc na bezrobociu obniżał swoje wymagania, aż znalazł co znalazł - dostał potężnego kopa. I nagle ups korzystanie ze złotej karty kredytowej już nie takie proste. Już trzeba żyć bardzo skromnie, nie ma perspektyw za bardzo... Ostatnio jego kumpel powiedział mi że boi się powiedzieć mojemu chłopakowi o podwyżce, aby go nie załamać. Co znaczy, że on ogólnie ma z tym problem. Co więcej uważa, że tylko jego praca jest prawdziwe, że ludzie nie wiedzą co znaczy ciężko pracować. Wszyscy się opierdalają, on tylko haruje - próbuje sam siebie jakoś przekonać do aktualnej sytuacji. Mnie też poniżył, bo zrezygnował z ciężkiej fizycznej pracy. Stwierdził, że się tylko bawię w życie, że to było dziecięce zachowanie, że życie to nie bajka itd. Nie trafiały do niego normalne argumenty, że przecież zmieniłam pracę na fajną ciekawą i lepiej płatną i każdy by chyba zrobił tak na moim miejscu. On uważa, że nawet przy perspektywie innej lepszej pracy, uciekanie z miejsca gdzie jest trudno to brak odpowiedzialności, brak radzenia sobie, brak wytrwałości... Myślę że bardziej wściekł się, że on nie ma lepszej perspektywy, dlatego wsiadł na mnie. Myślę też że jest mu strasznie ciężko widząc ile poświęcił na naukę i widząc, że ja na lajcie lecę sobie na trójach, rezygnuję jak coś mi się nie podoba, a np dostałam rolę w serialu, gdzie dobrze zarabiałam również na lajcie, przed dobrych parę miesięcy. Próbuję go zrozumieć bo to ciężka sytuacja, patrzeć jak Twój bliski się gdzieś wybija, a ja spadam w dół, szczególnie z jego dumą. No ale nie można nie wiadomo ile unosić się honorem i obrażać na cały świat. Jedno jest pewne nie tylko ze mną się nie spotyka. Mimo że kochał imprezy teraz już na nie nie chodzi, gnije w domu, nie spotyka się ze znajomymi, bo jest zmęczony, albo może bo nie chce stawić czoła temu, że w zasadzie wszyscy jego kumple zarabiają więcej od niego, kupują nowe, drogie gadżety, a on pod kreską. Masz jednak rację, że jesli nie chce nic ze sobą robić, powinnam być bardziej konkretna. Jeszcze dziś napiszę do niego co myślę o tym wszystkim i co jest dla mnie nie do zaakceptowania. Niech przemyśli do soboty, kiedy to JA do niego przyjadę i wtedy pogadamy. -- 06 mar 2014, 20:35 -- Ps co do przytulania i laptopa to wcale nie przeczyłam On z laptopa korzysta również w łóżku. Z jednej strony laptop, z drugiej ja ^^'
  18. Dusiorek

    Ukraina

    Skoro byłam na Krymie gdy był Ukrainy, to jeśli weźmie go Rosja, to mogę powiedzieć, że byłam w Rosji?
  19. Dusiorek

    Marihuana

    Ten temat jest właśnie przykładem dlaczego nie dochodzi wciąż do legalizacji marihuany. Nawet jak nie uzależnia fizycznie wielu nie umie z niej korzystać. Z alkoholu zresztą też nie ;/. Ja osobiście lubię zapalić, ale a) przebadałam się na predyspozycje do uzależnień, b) poczytałam co marihuana powoduje itd, c) NIGDY nie robię tego mając problemy, aby nie zasmakować w zamiataniu ich pod dywan, d) robię to tylko w wolniejszym czasie, nigdy przed sesją, czy w momentach kiedy potrzebna jest pełna sprawność umysłu. Niby banalne zasady, ale jeśli ludzie zaczną sobie jakiekolwiek stawiać może by szybciej zauważyli, gdy nagle wydają na narkotyk więcej, czy kiedy tyle co niegdyś wypalali w ciągu miesiąca nagle zaczyna starczać na niecały tydzień. Jeśli podejdziemy do każdej substancji lekko i bezkrytycznie, ćwicząc się w unikaniu problemów, to też zrobimy wszystko, by łudzić się, że zmiany w ilości wcale o uzależnieniu nie świadczą, albo zrobimy wszystko, by udawać że tych zmian nie widzimy ;/. Jak po coś sięgasz, sięgaj odpowiedzialnie. Chociaż cóż... śmiechem żartem... to zweryfikuje pewnie ewolucja
  20. Och to więc skandal że psychoterapię łączą z leczeniem lekami wedle tego co mówisz. Psychoterapia ma zdziałać swoje, ale przy dużej nadwadze, ciężko będzie ot tak wrócić do tego co było, nawet jak już zatrzyma się tycie i kompulsywne jedzenie. Tak samo jak anorektyczkom każe sie przytyć i faszeruje się je po to czasem lekami, tak samo można zadziałać z dwóch stron na osobę nadmiernie otyłą. A ludzie wiele piszą, szczególnie Ci niezadowoleni . Znam osoby po ingerencji i zapewniam, że są szczęśliwe. Jedna przytyła ze względu na depresję. W trakcie leczenia depresji, dodatkowo ją dołowało, to do czego już dopuściła przez swoją depresję, ale po operacji wszystko poszło naprżód. Miała więcej sił psychicznie, była zadowolona z siebie. No ale to tylko jeden przykład. Jeśli sięgniemy po statystyki większość operacji tego typu się udaje i niesie pozytywne skutki. A skoro zabieg jest bezpłatny, w dodatku odwracalny no to halo. Niektórzy przed zabiegiem dopiero zaczynają psychoterapię, ona jest już daleko w trakcie, więc jak najbardziej zostałaby dopuszczona. Możesz mieć swoja opinię, jak już powiedziałam - pozwól mi mieć swoją. Autorka sama zadecyduje z czego skorzysta. A zapewniam, że na zabieg nie przyjmują jak leci, tylko przyczyny otyłości również są badane i proces psychoterapii, w którym jest, czy już na to pozwala
  21. Vi vi, ja mam dwa koty ;P. i miałam taką śmieszną sytuację, że opiekowałam się maluchami na koloniach no i oczywiście "a prosze pani co sie pani tu stało?" No to ja na to, że mam kotki fajne, ale czasem w zabawie drapią. No i luz, łyknęły to. Z kolei gdy oddawałam dzieciaki rodzicom po koloni, jedna małolata podbiegła do mamy przyprowadziła ją do mnie, pokazuje na moje ręce i... - Paaa mama! Jak panią kotek podrapał! Po jej minie domysliłam się że dziecka więcej na kolonie z moim biurem nie puści ^^'
  22. khaleesi ale potem napisałam też, że okazało się że ma 2 tygodnie 24 godzinnych dyżurów, i kompa w weekend nie wyłączał, więc widziałam go dostępnym, ale spał pomiędzy telefonami zgłaszania awarii. Jest informatykiem, pracuje z komputerem i przez internet często naprawia błędy, więc trudno tutaj to rozgraniczyć, skoro pracuje aż tyle. Inga_beta rzeczywiście, bo ewidentnie pisała też, że ją oszukiwał, i sam nie był pewien już czy kocha, czy mu zależy czy nie. Dla mnie drastyczną różnicą jest fakt, że mój nie okłamał mnie ani razu, planuje ze mną przyszłość, kocha i jest dla mnie bardzo czuły, kiedy się widzimy. Nigdy nie czułam się przez niego odtrącona, czy że się waha, że to już nie to, że próbuje się migać. Rebelia dziękuję, za dogłębną analizę. Potrzebowałam czegoś takiego! Na początku naszego związku nie mogłam nic zauważyć, bo był bezrobotny i mieszkał w innym mieście. Wymienialiśmy się przyjazdami, on tutaj miał paru znajomych u których mógł przekimać, ale ponieważ ja wówczas rzuciłam moje studia i czekałam na nowy rok akademicki, po prostu wprowadziłam się do niego i jego rodziców. Lubił komputer jasne, jak to informatyk, ale ja sama siedziałam ze swoim lapkiem na kolanach, więc mi to nie przeszkadzało, w innych sprawach było raczej ok. Dużo radości, dużo seksu, trochę imprez gdzie poznawałam jego znajomych. Uczył mnie pić alkohol . Był też bardzo wyrozumiały i cierpliwy. Na mojego bordera nawet leki średnio wówczas działały. Zdarzyło mi się wyrzucić go z domu, poryczeć się i wywrzeszczeć na niego na środku ulicy, bo nadepnął mi na buta, sprawdzałam jak zareaguje, gdy się potnę, albo wkopywałam go w swoją obsesję na puncie ciała, bo ojej przytyłam, bo ojej znowu zacznę się głodzić, bo tak nie może być... I to nie trwało tydzień czy dwa... Więc po prostu głupio mi i uważam, to za odrobinę nie fair, jak teraz go rzucę, bo mam dość jego nastroju wiedząc, ile on zaciskał zęby do momentu, aż mi się polepszy. Wszystkie problemy zaczęły się w momencie, gdy zaczął pracować. Wtedy wrócił do palenia też, i stopniowo, coraz rzadziej mnie odwiedzał. Nie dość że praca to mieszkał w ruderze do remontu i na początku nie miał najpierw swojego pokoju. Czasem przyjeżdżałam mu pomagać, ale gdy i tak zaczęła panować dość napięta atmosfera robiłam to dość niechętnie. Domownicy tej rudery remontowali ją od dołu. Mój chłopak mieszka na górze, w pokoju który wszyscy zostawili na koniec. Wyszło więc tak, że on wszystkim pomagał, a jemu nikt... Do tego przeciekający sufit, grzyb na ścianie, prace w ogrodzie... Myślę, że przez to wypalił się jeszcze szybciej. Potem doszły korki. Nie będę ukrywać, że mieszkam w jednym z największych miast w Polsce, i on nie przyzwyczajony do tego nagle zaczął wracać z pracy do domu w ciągu 2h zamiast 30 minut, musiał więc wcześniej wstawać, późno do domu wracał, aż w końcu powiedział mi wprost, że nie odwiedza mnie, bo boi się utknąć w centrum. Dla mnie to dość zrozumiałe akurat, jak ktoś wstający o 7 i wracający ok 20 może mieć dość, jednakże właśnie boję się, że nie daję rady. Dotychczas uczepiłam się myśli, że skoro się kochamy, po prostu problem odwiedzin rozwiąże wspólne mieszkanie. Śmieszne ale jestem zazdrosna nawet o jego współlokatora, który przez zasiedzenie, wie więcej o moim chłopaku, niz ja ^^'. Bo wraca z pracy, przychodzi do niego i opowiada, jak minął dzień, a nie mi. Pierdoła, ale jednak dużo daje. A jak widze nas za 10 lat? Może i jest przemęczony, ale ma chociaż poczucie humoru, więc niekoniecznie się przy nim zawsze człowiek dołuje, czasem wręcz przeciwnie. Jest obowiązkowy, stabilny, czuły, opiekuńczy... Dobry facet na stworzenie z nim rodziny. Myślę też, że jak zamieszkamy razem i ja zacznę zarabiać - podzielimy rachunki, nie będzie brał tyle dyżurów co teraz, a może wówczas zastanowi się nawet nad mniej płatną pracą? Wtedy byłaby juz zupełnie inna sytuacja. Z rodzicami jest pokłócony i mimo że mogliby mu dać na wykupienie mieszkania, nie weźmie od nich ani grosza, więc wszystko sam, sam, sam i klapki na oczach, bo nie widzi innego wyjścia. Od mojej pracy wiele zależy. Proponował mi już parę razy wspólne zamieszkanie, ale... jestem zbyt chorowita i alergiczka, aby mieszkać z grzybem w nieszczelnym budynku. Niekoniecznie tez pasują mi jego współlokatorzy pomijając kwestię, że wszędzie i ja miałabym daleko, a on wiązałby ledwo koniec z końcem, próbując mnie utrzymać. Płacę za samo czesne 1000zł miesięcznie... Bez etatu, co zarobię, w zasadzie idzie na rachunki, nie stać mnie na dokładanie się do jego czynszu, prądu czy ogrzewania, gdzie przy nieszczelnym budynku osiąga ono kosmiczne kwoty. Jak więc widzicie plusy i minusy nieco się wyrównują, a nawet plusów jest więcej. CHCĘ ZOSTAĆ BO: 1 on mnie kocha, a ja jego 2 jest czuły, opiekuńczy, inteligentny, ma poczucie humoru, które lubię, no takiego faceta chcę! 3 przeżyliśmy ze sobą kawał czasu 4 on znosił moje humory, gdy było ze mną źle, więc ja powinnam jego 5 nasze problemy nie są bezpośrednio przez niego, co przez jego pracę 6 dzięki niemu przeżyłam swoje najpiękniejsze chwile i mogę przeżyć kolejne, np. wiem, że jak go odwiedzę w ten weekend, znowu zasnę w jego objęciach, czując sie kochana i szczęśliwa CHCĘ ODEJŚĆ BO: 1 czuję się zaniedbywana, gdy tak długo się nie widzimy 2 sytuacja w najbliższym czasie raczej się nie zmieni 3 dopóki sytuacja się nie zmieni, możemy oddalać się od siebie, aż w sumie samo się posypie, więc co za różnica 4 on nie widzi problemu/ nie chce nic z nim robić, ja chociaż się leczyłam 5 mimo pięknych chwil, aktualnie przez całą sytuacje cierpię -- 06 mar 2014, 15:16 -- A co mówi? No normalnie planuje ze mną przyszłość, ślub, dzieci. Jak coś trzeba zrobić w domu, coś się popsuje, to się zjawia u nas natychmiast niemal, naprawia. Wyremontował mojej ciotce mieszkanie za darmo mimo padania na pysk. Jak do niego przyjeżdżam zazwyczaj kupuje dla mnie jakieś smakołyki specjalnie. Lubi jak go przytulam, a i mnie potrafi godzinami. Co akurat pozwala na leżenie w łóżku ^^'. No po prostu nic nie wskazuje na to, aby mu nie zależało. Na moje zarzuty słyszę jedynie, że jest zmęczony, albo pracował.
  23. Inga_beta no to fajnie, że znajdujesz u siebie jakieś konkretne przyczyny na terapii, ale nie znaczy to, że wszystko u każdego bierze się z dzieciństwa Tak czy siak dzięki za opinię. Mam wrażenie, że część osób generalnie nie czytała dokładnie wszystkiego co tu jest ^^'. Traktujecie sprawę, jakby mój partner miał mnie w dupie, nie kochał, a ja jestem masochistką, co po prostu tak lubi, więc tkwi w beznadziejnym związku. Czekam na jakieś sensowne podpowiedzi jak go wyprowadzić z marazmu, ew. co zrobić gdy w zasadzie to jego praca nasz związek rozwala, a nie jego stosunek do mnie. Jak postawić granice, by nie czuć się skrzywdzoną, ale i jego nie skrzywdzić brakiem zrozumienia? Bo niestety na inną pracę na razie nie ma co liczyć, nawet jak go przekonam do nauki angielskiego to jako dyslektykowi zajmie mu to lata. Tymczasem jeszcze min 1,5 roku nie zamieszkamy razem. Chociaz aby jakoś przetrwac ten okres...
  24. essprit czy jak znajdziesz źle zachowujące się dziecko, to też uważasz, że generalnie dzieci z góry są złe i lepiej ich nie spotykać bo to ryzyko narażenia się na nieprzyjemność? No i co błąd anastezjologa ma do samej operacji? Równie dobrze mógł mieć wycinany wyrostek. Podaj jeszcze przykład zoperowania złej nogi, czy wycięcia trzustki zamiast guza. No zdarzają się błędy ale są tak nieliczne, że nadal to żadne ryzyko praktycznie. Nie mówmy o ogóle na podstawie jednorazowego przypadku, szczególnie, że do wyboru jest parę form zmniejszania żołądka. Jak wybierze formę opaski na żołądek może ja w dowolnym momencie zdjąć ze swojego żołądka, więc poczytaj o tym trochę zamiast krzyczeć o okaleczeniu
×