
bei
Użytkownik-
Postów
1 738 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez bei
-
cyklopka, chodzi Ci o wizytę u psychiatry, tak? Nie patrzyłam na zegarek..., myślę że trwała tak z 20 min. Też mi się wydawało że będę potrzebowała bardzo dużo czasu, ale jakoś tak wyszło, że tyle mówiłam. Od czego zacząć? Jak zapyta się w czym może pomóc, to powiesz z czym przychodzisz. Potem zada jakieś pytania (typu dlaczego właśnie teraz przyszłaś), odpowiesz, zaczniesz mówić i dalej już pójdzie . Nie miałam robionych testów.
-
piti_88, obyś nie został . Na mnie też to robi dość duże wrażenie, jak widzę u innych co z nimi robi, nie muszę sama się przekonywać jak to jest leżeć upitym pod sklepem (ostatnio widziałam ). Jak zapytałam psychiatrę o picie alkohol w czasie brania leków (piję okazjonalnie, 3-4 razy w roku np. lampkę wina i właśnie taka okazja wypada) to popatrzyła na mnie jakbym miała problemy z alkoholizmem. No heloł, bez przesady ja tylko zapytała i nawet jak powiedziała że mogę piwo wieczorem wypić to wcale nie muszę tego robić .
-
U mnie dziś lepiej . Już nie miałam nudności, nie czułam też nic dziwnego po wzięciu tabletki. Byłam jednak trochę zmęczona, senna. Może to przez to że mało śpię. Ostatnio jak biorę tabletki, kładę się ok 00.30, a budzę się sama, zanim zadzwoni budzik tak gdzieś w okolicach 5.00. Dzisiaj chyba o 4.30 i rano nie chce mi się spać. U mnie to nie do pomyślenia, bo normalnie spałam ok 10 godz. jak miałam wolne, a jak nie to budził mnie budzik.
-
No jednak skutki uboczne, dzisiaj podobnie. Zaczęłam rozpracowywać jak to u mnie działa. Po wzięciu mam dziwne uczucie w głowie i takie jakby zmęczenie (jakby ktoś mi powietrze wypompował- akurat jechałam autobusem i się zastanawiałam czy tak normalnie mogłabym wstać w tym momencie) , ciężko to opisać, po prostu czuje że ja wzięłam, przy innych tabletkach takiego czegoś nie miałam chyba nigdy. Po ok. 1h od wzięcia tabletki pojawiają się nudności, a po kolejnej 0,5 h dochodzi do tego poczucie senności (niezbyt długie). Potem to wszystko stopniowo ustępuje i gdzieś popołudniu czuję się w miarę dobrze. Czy to jest normalne, że mój organizm tak reaguje. Jak pytałam lekarza co mam robić jak będę się źle czuła po lekach (czy mam dalej przyjmować), to powiedziała żebym do niej przyszła to mi zmieni czy coś takiego. To już jest ten moment, żeby iść, czy jeszcze zaczekać czy to nie minie?. Może minąć?. Nie chcę wyjść na jakąś histeryczkę.
-
wykonanie ćwiczeń
-
Jaka terapia? Czy tylko poznawczo-behawioralna?
bei odpowiedział(a) na desdemona89 temat w Nerwica natręctw
A co jeśli się faktycznie nie znajdzie trapi poznawczo-behawioralnej? -
Czy gdzie w Rzeszowie jest terapia poznawcza, poznawczo-behawioralna na nfz? Wie ktoś czy można takowego psychoterapeutę u nas znaleźć, szukam w necie i nic. Jak nie to możecie polecić jakiś psychoterapeutów przy nerwicy natręctw?
-
asl,dziekuję za info. Wzięłam cała bo tak mi kazała psychiatra, ja nic jej nie sugerowałam bo nie miałam pojęcia w ogóle co to za lek. Może kazała całą bo jakoś tak powiedziała że ja mam bardzo zaawansowaną nerwice natręctw. Teraz już czuję się lepiej, może to jednak nie od tabletki było, zobaczę jak będzie jutro. A nie wiesz kiedy powinnam ja brać? Tzn. wiem że rano, z tym że 0,5h przed śniadaniem biorę letrox, tak że po śniadaniu obojętnie kiedy, byle powiedzmy do południa wziąć? Nie wiem czy to nie będzie źle jak w zbyt małych odstępach wezmę te tabletki, chociaż lekarka niby mówiła, że zotral nie będzie wpływał negatywnie na letrox.
-
Ja dzisiaj wzięłam pierwszą tabletkę zotral 50, no i źle się czuję. Nie wiem czy to po tabletce, może po jedzeniu albo coś. Mam nudności, chyba biegunkę, zrobiłam się taka jakby słaba, chciałam poczytać, ale w głowie mi się trochę zaczęło kręcić. No sama nie wiem, przecież skutki działania mają być po 2 tygodniach.
-
Mam brać zotral rano, czyli kiedy? Pytam bo biore dodatkowo letrox na 0,5h przed śniadaniem. Czyli ten zotral mogę brać po, np.0,5-1h po śniadaniu? Obojętnie kiedy byle powiedzmy do południa wziąć? Lekarz powiedział że to nie koliduje z letroxem, ale czy to nie będzie żadnej różnicy jak wezmę zbyt szybko po pierwszej tabletce?
-
mark123, miałam podobnie;). Gratuluję obrony .
-
Nie do końca się zgadzam z tym że to tylko nasza sprawa. A po co?- może po to żeby z kimś po prostu o tym pogadać, żeby mieć u kogoś wsparcie, żeby ktoś powiedział ze jemu tez zależy... Ja w sumie na razie jestem na etapie że nikomu nie powiem (poza księżmi na spowiedzi, ale to co innego niż codzienne życie), bo nie mam komu. Jeśli ktoś mnie kiedyś pokocha, to powiem (bo nie chciałabym być w związku opartym na kłamstwie, czy zatajeniu takich rzeczy), chociaż trudno mi to sobie wyobrazić i nie wiedziałabym kiedy to zrobić.
-
Rozmowa z ludźmi i na żywo i przez net.
-
Pierwsza wizyta za mną. Zdiagnozowano nerwice natręctw (w sumie sama ją sobie zdiagnozowałam). Dostałam skierowanie na psychoterapie (na nim pisze zab. obsesyjno-kompulsywne) i Zotral 50mg. Następna wizyta pod koniec maja. Jak było? W porządku. Pani doktor opanowana, miła. Nie podobało mi się, że nie zapytała czy przyjmuję już jakieś leki, czy ktoś w rodzinie leczy się psychiatrycznie (tylko czy siostra ma jakieś objawy), a tak to sama jej powiedziałam. Ogólnie dość dużo notowała, nie była nachalna, nie naciskała, powiedziała że nie będzie mnie zmuszać na siłę. Wiadomo teraz sobie myślę, że może warto było coś jeszcze dodać itd. wyszło jak wyszło, może być.
-
Pierwsza wizyta u psychiatry. Nie wiem czy to sukces, a może czemu nie, przynajmniej jakiś mały kroczek do przodu.
-
Czy jeśli powiem lekarzowi że mój tata nie wykupywał recept od psychiatry, to może to być podstawą do zabrania mu renty? Czy lekarz może to jakoś wykorzystać?
-
volterum, zauważyłam . Może moja odpowiedź była trochę nieobiektywna, bo ja z kolei szukałam jedynie lekarza przyjmującego na nfz. Jasne, że wymienieni lekarze maja dobre opinie, niestety chyba tylko z wyjątkiem Kucharskiego przyjmują prywatnie, w rejestracji zaś powiedzieli że zapisów do Kucharskiego na razie nie prowadzą. W necie są za to pojedyncze opinie na temat różnych lekarzy (m.in. przyjmujących na nfz), trudno jednak znaleźć jakiekolwiek ich potwierdzenie. Widzę, że reporters napisała "może być prywatnie", może nie oznacza musi , a poza tym moja odpowiedz była ogólna, nie tylko skierowana do reporters i jej przesłanie było takie: "w necie nie znajdzie się opinii na temat prawie każdego (jak to napisałeś) interesującego nas lekarza".
-
Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę. W sumie dała mi trochę nadziei, że może być lepiej, skoro dałam rady pomimo swojej bakteriofobii.
-
Kiedy podjęliście decyzję o rozpoczęciu leczenia?
bei odpowiedział(a) na bei temat w Kroki do wolności
Lenka30, myślę że nic się nie stanie jeśli każdy po swojemu zinterpretuje pytanie z tematu i na nie odpowie tak jak potrafi , nawet jeśli odpowiedź miałaby brzmieć "nigdy". Ale jeśli pytasz to mogę napisać, że zakładając temat miałam na myśli rozpoczęcie leczenia u psychiatry/psychologa/psychoterapeuty. Jeśli ktoś napisze o podjęciu działań, które pomogły/być może pomogą w "ruszeniu do przodu" to myślę, że ok. Jeśli swoją odpowiedź uzupełni się o kilka słów od siebie, nie ograniczając jej tylko do podania daty to już świetnie . Słowa mark123 dały mi do myślenia, ponieważ chociaż już czekam na pierwszą wizytę to nie ukrywam, że się boje. Nawet więcej myślę, że po niej także będę się bała, czy jak to napisał mark123 leczenie nie sprawi, że będzie jeszcze gorzej. Jednak biorąc pod uwagę to jak wygląda moje życie uważam, że warto zaryzykować. Osobiście żałuję, że dopiero teraz się zdecydowałam. Jeśli chodzi o to co napisałaś :"zadbanie o siebie, zmianę, rozwój...", myślę że sama nie dam rady, nie mam na to sił, nie potrafię . -
Kiedy podjęliście decyzję o rozpoczęciu leczenia?
bei odpowiedział(a) na bei temat w Kroki do wolności
Decyzję podjęłam w lutym 2014 roku, zarejestrowałam się w marcu. Piszę o ostatecznej decyzji, która jakby nie było została już w jakiś sposób zapieczętowana (umówieniem wizyty). Pierwszy raz dzwoniłam do rejestracji kilka lata temu (nie pamiętam dokładnie, jakby nie było trochę czasu minęło). Jak długo nosiłam się z tym zamiarem- w pewnym stopniu wyparłam to ze świadomości- więc ciężko to określić. Jak to było? Teraz raczej na chłodno (jeśli można tak powiedzieć), przynajmniej w porównaniu do tej pierwszej próby, wtedy dzwoniłam pod wpływem emocji, na zasadzie, że już nie mogę. Pierwszą osobą która zasugerowała mi kontakt z psychiatrą był ksiądz spowiednik (naprawdę proszę o oszczędzenie złośliwych komentarzy związanych z religia, księżmi itp). Nie pamiętam dokładnie kiedy to było, myślę że gdzieś w latach 2008-2010. Dlaczego teraz w końcu się zdecydowałam? Może po cześć za sprawą forum, może coś we mnie pękło, a może po prostu postanowiłam powalczyć, bo nie chcę by moje życie tak wyglądało jak wygląda. Biorąc pod uwagę, że problem z natrętnymi myślami miałam gdzieś od 2007 roku, a rożnego rodzaju problemy (m.in. w szkole) jeszcze wcześniej, to naprawdę późno się zdecydowałam (oby nie za późno), no cóż różne rzeczy miały na to wpływ... mark123, na jakiej podstawie zamierzasz to stwierdzić? -
Bei , żeby było dobrze to sobie to osobiste"szczęśie-sukcesik " zaplanować , a potem wziążć się ( przy pewnym poziomie sił witalnych ) do realizacji tego czy tamtego, a ważnego . " Normalnie życiowo"? , za tą normalnością tęskni ponad 70 procent Polaków ,,,, a przeważnie spotykają nas wyzwania , które trza przejść , a to wymaga poświęcenia swojego wolnego czasu, nakładu siły irozumu, wyobrażni i przezwyciężenia swojej niechęci i lenistwa . W Listach do swojego Przyjaciela Eckermana Geniusz Gethe mu zdradził ,że w całym jego długim życiu był szczęśliwy nie więcej niż 1 tydzień .A był już w starym wieku. Więc Życie tutaj ma każdego dnia doścć swojej biedy i nie oczekiwał bym od Tego Życia jakiśMega-Frykasów i bonusów pod postacią dobrego samopoczucia ficzyczno- psychicznego i to w każdy dzień na dodatek , świętowania 7 dni w tygodniu i innych gratisów . Oczywiście,żeby było jasne, nie narzucam nikomu swojego zdania i poglądów , a jedynie przedstawiam swój pukt widzenia owej genezy braku radości ( niech juz bedzie normalności ) i braku możności przeżywania swego życia satysfakcjonująco i całymi zmysłami na maxa ! Pozdrawiam ,,, nie bierz sobie moich wypocin za jakieś poważne mądrośći wyssane prosto z kciuka Kalebx3, wiesz jak pocieszyć człowieka .
-
asl, dziękuje Sama tez sobie współczuję. Teraz to już nawet nie wiem jak to jest gdy jest dobrze, nie przez tydzień, dwa miesiące, tylko tak ogólnie życiowo, tak dawno tego nie czułam.