
bei
Użytkownik-
Postów
1 681 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez bei
-
-że jutro będą pierogi z borówkami (uzbierałam, komary mnie zsiekły strasznie, no i złapałam kleszcza ) -że miałam okazie przekonać się jak smakuje oscypek, (tzn. jeśli o mnie chodź to jak nie smakuje )
-
Davin, cos koło 17-18 zł (nie pamiętam), ale mniej więcej tak jak tutaj: http://topfarm.pl/zamienniki-lekow,Zotral-tabl-powl-100-mg.html Nie wiem czy to dużo czy mało. Nie interesuje mnie to. Ważne że według tej listy jest jednym z droższych. ( Psychiatra traci w moich oczach coraz bardziej ). A co będzie jak będę musiała brać większe dawki... nie ma szans muszę coś tańszego znaleźć.
-
Davin, no nie gadaj. Jak ostatnio zapytałam w aptece czy jest jakiś tańszy zamiennik dla zotralu to nie dostałam, a musiałam kupić bo już mi się skończył . Naprawę tak ciężko o te zamienniki czy ja po prostu miałam pecha? I to jest naprawdę jakaś porażka, że lekarz nie zapisuje na recepcie po prostu najtańszego leku. To chyba nie jest tak duży problem żeby wiedzieć który z danej grupy jest najtańszy. Muszę się przejść po aptekach i zorientować się co mają do zaoferowania. Mam jeszcze takie pytanie. Nie wiecie czy jak ktoś pracuje w aptece to może sprawdzić, że dana osoba kupowała jakiś lek (na receptę). W sensie, że wtedy za ladą stał ktoś inny?
-
julka1511, to nie odpuszczaj. Wiele osób które teraz są szczęśliwe kiedyś nawet nie myślały, że może tak być. Ile lat ma Twoje dziecko? Naprawdę myślisz, że kiedyś nie będzie Cię potrzebować, że będzie mu obojętne czy jesteś czy nie? Ja jestem dorosła, ale gdyby mój rodzic się zabił nigdy nie przestałabym o tym myśleć.
-
-sesja zaliczona -praktyki załatwione :)
-
Dark Passenger, ok tylko sprawa wygląda pewnie trochę inaczej jak chodzi się do psychiatry na NFZ i wizytę ma się co miesiąc. Mam wrażenie, że psychiatra chce po prostu wybadać jak reaguję na leki. Znaczenie też może mieć w pewnym stopniu to, że powiedziałam jej że boje się wyzdrowienia . Jest to mój pierwszy kontakt z tego typu lekami, także może chce być ostrożna. Poza tym jak by nie było w jakimś stopniu lek działa, może na więcej ja mu nie pozwalam... liczę że jak zacznę psychoterapię to będzie lepiej.
-
- Znajoma powiedziała, że dużo schudłam - Inna koleżanka zapytała jak to zrobiłam (że schudłam)
-
Dark Passenger, ok ale ja się leczę niecałe 3 miesiące to od czegoś trzeba zacząć. Czyli rozumiem że dawka będzie ciągle zwiększana aż zrobi mi z mózgiem coś czego nie rozumiem i będę zdrowa. Muszę koniecznie poszukać apteki posiadającej tańszy odpowiednik zotralu, bo nie wyrobię z kasą przy większych dawkach.
-
No u mnie też można powiedzieć bez zmian. Biorę 100 jakieś 5 tygodni. Ciekawe co będzie dalej, zwiększenie dawki , bo w sumie na ostatniej wizycie dostałam taką samą jak miesiąc wcześniej. Fizycznie jak najbardziej ok. Psychicznie- nie używam żelu antybakteryjnego pewnie z dwa tygodnie, za to dzisiaj kupiłam spirytus salicylowy. Koniecznie musiałam odkazić jeden przedmiot, a bałam się ze jak kupię w tym celu żel to znowu zacznę wylewać go sobie na ręce. Kiedyś opakowanie 50 ml starczało mi średnio na tydzień (oczywiście dodatkowo myłam ręce). Niestety wszystko na pewno nie przypomina normalności - czekam na psychoterapię, bo same leki tu nie pomogą.
-
kalarepa między zębami (nie mogę wyciągnąć)
-
Nerwica Natręctw - Moja historia, objawy, co zrobić...
bei odpowiedział(a) na madeline20 temat w Nerwica natręctw
Ja mam coś takiego dziwnego, że np. czasami muszę odreagować powiedzmy przez klaskanie . Oczywiście nie robię tego w obecności obcych osób, ale już przy domownikach mi się zdarza. Czy to jest jeden z objawów nerwicy, czy to nie mam z nią nic wspólnego? -
- zaliczyłam poprawę kolokwium na 4 - mama kupiła mi dwa swetry, są ładne i przede wszystkim nie są za duże, jak to zwykle miała w zwyczaju kupować dla mnie (za duże, za szerokie, workowate rzeczy) - ich rozmiar na metce też sprawia mi radość
-
ladywind, dzięki że tak po prostu odpowiedziałaś, choć ja teraz tego w ogóle nie widzę. Mnie wszystko co ma jakikolwiek związek z moczem i tymi okolicami potwornie brzydzi. Np. kiedyś wsiadałam do autobusu z którego wysiadał bezdomny, całe spodnie miał osikane, było dokładnie widać i czuć. Ja oczywiście myślałam o tym, że dotykam tego czego on dotykał. Wiem że od tego się nie umiera, że takie bakterie są tak naprawdę wszędzie, bo wystarczy że ktoś nie myje rąk po skorzystaniu z toalety,a to jest dość częste. Kiedyś np. poszłam do lekarza po coś na ręce, bo od mycia strasznie miałam zniszczone. Oczywiście zanim weszłam do gabinetu, musiałam znowu je umyć. Z toalety wyszedł ten lekarz i nie mył rąk, wiem że dużo osób nie myje. Kiedyś też nie było to dla mnie żadnym problemem, kiedyś byłam nieprzeciętnie "bakteriofobioodporna" .
-
ladywind, poważnie? Kurcze, czyli to nie jest żadne zaburzenie w druga stronę że ktoś tego dotyka . Tzn. że "będą chcieli" żebym też dotykała... ;(.
-
ladywind, obrzydzenie ok, ale co by zrobiła? Czy przyszło by jej do głowy, że nie powinna dotykać tych przedmiotów? Czy w ogóle by się tym nie przejmowała i zachowywała jak zawsze, np. była by w stanie dotknąć normalnie tej klamki zaraz po tamtej osobie, do tego powiedzmy zaraz po tym, nie myjąc rąk zrobić sobie kanapkę i ją zjeść? Jeszcze jedno pytanie: jak długo żyją bakterie żyjące w ludzkim moczu? Sorry, tak mam bakteriofobię, wiem ze normalnie ludzie nie myślą o takich rzeczach, ale kiedyś długo szukałam odpowiedzi na to pytanie i nie znalazłam. Wie ktoś?
-
Ja trochę z innej beczki. Jak zachowałby się człowiek, który nie ma problemów psychicznych, gdy ktoś w jego obecności drapałby się po jadrach, których nie mył od tygodnia, po czym dotykał by różnych przedmiotów, klamek, jedzenia itd? Pytanie jest na serio.
-
Ja mam jakieś dziwne wahania nastroju. Nie wiem czy lek ma na to wpływ. Może się za bardzo nastawiłam, że działa pozytywnie i wszystko co tego nie potwierdza mnie wkurza . I tak raz potrafię być miła, sympatyczna, a inny wybuchnąć. Z tym że te rzeczy zawsze mnie wkurzały, może za wiele oczekuję, choć w sumie sama nie wiem czego . Ciekawe jak ktokolwiek ma mnie zrozumieć, jak sama w ogóle tego nie ogarniam .
-
Liberty, bardzo milo z Twojej strony ze pytasz, naprawdę . Chwile nie udzielałam się w wątku bo mam urwanie głowy z sesją. Pierwsza wizytę mam w połowie lipca, zobaczymy jak będzie. Jeśli to nie tajemnica chciałam zapytać jak Twój mąż reagował na Twoja chorobę? Poznałaś go gdy byłaś już chora? Czasami o tym myślę, jak duży pływ nerwica ma na życie z drugim człowiekiem, gdy ludzie decydują się być z sobą na dobre i złe. Ojakdobrze, jak już pisałam wcześniej modlitwa też kiedyś mi pomogła. Może to głupio zabrzmi (w sensie takie odkładanie na konkretny czas) ale na wakacjach planuję zacząć się modlić Nowenną Pompejańską. O tym aby to wszystko ignorować słyszałam wielokrotnie od księży, jak pewnie wiesz nie jest to jednak takie proste. Czasami nie wiem czy coś jest faktycznie moją wina, czy objawem choroby. Co do jedzenia to mniej więcej z chwilą podjęcia leczenia zmieniłam nawyki żywieniowe (chodziło mi o zrzucenie kilku kilogramów). Więc odżywiam się w miale ok , regularne posiłki, nie jem białego pieczywa, herbatę przestałam słodzić, zamieniłam ją na zieloną,itd. Faktycznie czasami zajadałam problemy i choć z jednej strony uważałam, że jestem za gruba to potrafiłam zajadać się plackiem (w nienormalnych ilościach). W sumie nawet o tym nie wspomniałam psychiatrze. Mam wrażenie że dużo osób u wielu osób nerwica działa na zasadzie: nie mogę (mogę) czegoś zrobić, bo coś się stanie. U mnie jest trochę inaczej. Jeśli chodzi o bakteriofobie to po prostu się brzydzę. Jest to bardzo trudne do zrozumienia, ale naprawdę nie chcę żeby inni to w taki sposób odbierali, żeby sprawiało m to przykrość. Miałam też objawy typu powtarzanie tej samej modlitwy, bo się pomyliłam, rozdrażniłam... i uznawałam że tak trzeba, że inaczej się nie liczy. Strasznie mnie to męczyło, bo ile razy można mówić od początku np. dziesiątek różańca. Lovely, nie wiem w jakim nurcie psychoterapeutka którą wybrałam prowadzi terapię . Wiem że na nfz może prowadzić terapię dla zaburzeń nerwicowych (bo tak mi powiedziała). Wybrałam ja głównie dlatego że jest certyfikowaną psychoterapeutką Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Bardzo chciałabym żeby nauczyła mnie właśnie tego o czym piszesz, ale jak będzie to się zobaczy. Uważam że sama nie dam sobie rady, problem byłby pewnie z tą odwagą. Przeczytałam już wcześniej na forum że najlepszą terapią w moim przypadku będzie poznawczo-behawioralna. Niestety chyba nie jest ona dostępna na nfz (przynajmniej w Rzeszowie nie udało mi się takowej znaleźć), a ja nie mam innej możliwości.
-
Oddanie projektów.
-
to w jaki sposób mój tata je siorbanie, mlaskanie, picie prosto z talerza, jedzenie nożem z pojemniczka serka topionego (po czym wstawienie go do lodówki) sorry: na twarzy czuję zapach jego beknięcia (dodam że zawsze wali czosnek do żurku)
-
jasaw, idę w lipcu na pierwsze spotkanie z psychoterapeutką. Starałam się właśnie wytłumaczyć psychiatrze że tego też się boję, że mnie to przeraża, że będzie to dla mnie upokarzające (to co mam powiedzieć, nie chodzi mi o fakt leczenia). Usłyszałam że może ma złe podejście i że to nie jest wstyd ani upokorzenie (chociaż nie wiedziała o co mi chodzi .) Ze mną jest chyba bardziej coś nie tak niż mi się wydaje .