-
Postów
507 -
Dołączył
Treść opublikowana przez luthien
-
może ja będę projektować i wdrażać, ty programować i administrować(no i proszę prawie cały cykl życia systemu mi wyszedł ). Ale na magisterkę wybiorę coś innego, myślę o rachunkowości, ale boję się, że nie dam sobie rady...
-
Informatykę Ekonomiczną czyli bardziej projektowanie, wdrażanie and cały ten świat biznesu, ale z programowania też nas przeczołgali, a zwłaszcza jeden żniwiarz, który na obronie projektów zaliczeniowych na dzień dobry stwierdził, że sami ich nie robiliśmy i że on nam to udowodni, "niestety" mu się nie udało :mrgreen:
-
Ja lubię BMW, a co do facetów jeżdżących BMW, to nie wiem, bo nie znam żadnego bliżej
-
hmm... Ja też miałam kiedyś takie wrażenie, że jak idę ulicą wszyscy się patrzą i się śmieją. Mnie się wydaje, że to wynik niskiej samooceny. Bo na jakiego grzyba obcy ludzie mieliby się z nas śmiać, co oni nie mają lepszych zajęć? Każdy ma wady i zalety, ja jak idę ulicą to nie patrzę na ludzi po to żeby znaleźć ich wady i się z nich śmiać! Właśnie ta świadomość pozwoliła mi się uwolnić od takich myśli, jakie masz ty. Nie ma za co, nic wielkiego przecież nie robię
-
człowiek nerwica na wszystko jest sposób na pryszcze też (i to nie jeden), więc po co się tym łamać. Idź po poradę do kosmetyczki lub dermatologa i po sprawie. Niektórzy mają zniekształconą twarz, której nie idzie "naprawić" i żyją dalej, a nawet cieszą się życiem. Mój dzień - mokrooooooo!!! Kalosze muszę sobie chyba kupić.
-
Depresja a związki/miłość/rozstanie
luthien odpowiedział(a) na chmurka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ja bym w życiu nie czekała na faceta, który powiedziałby, że zabawi się z inną, a jak mu się znudzi to do mnie wróci. Jaką masz pewność, że wróci? Będziesz na niego czekać do końca życia? Nie lepiej ułożyć sobie życie bez takiego egoisty? Bo to typowy egoista, myśli tylko i wyłącznie o sobie, o tym żeby jemu było dobrze. A ty? Ty się nie liczysz? Ty nie musisz być szczęśliwa? No dobra, a jak już wróci, nawet na kolanach, to co? Jaką będziesz miała pewność, że za miesiąc nie znajdzie sobie nowej odskoczni, nowej "zabawki". Zrozum, on cię rani, on nie zasługuje na taką wspaniałą osobę jaką jesteś. Na nim jednym świat się nie kończy. Wiem, że może nie wyobrażasz sobie bez niego życia, bo jesteście ze sobą tak długo i nigdy z nikim innym nie byłaś. Ale na świecie jest wielu wartościowych facetów, wystarczy się dobrze rozejrzeć. -
To jest temat z subforum "miasta", który dotyczy Krakowa: http://www.forum.nerwica.com/viewtopic.php?t=1439 A ten z subforum "oferty" dotyczy właśnie specjalistów, szpitali itp. w Krakowie: http://www.forum.nerwica.com/viewtopic.php?t=11717&start=0 Przejżyj może znajdziesz przydatne informacje.
-
Musisz się wybrać do specjalisty (psychiatry), bo twój organizm nie wytrzyma długo takiej męczarni. Zrób to dla dzieci, bo one na pewno wolą kiedy mama jest radosna.
-
kasiek555 dobrze cię rozumiem, bo mało jest ludzi, którzy potrafią zrozumieć to co czujemy, tylko nie można ich za to do końca winić, bo skąd oni to mają wiedzieć skoro tego nie czują. Trudno to im zrozumieć. Ja nigdy nie miałam oparcia w rodzinie, mama długo nie mogła zrozumieć tego co czuję, teraz na szczęście jest lepiej. Ona też długi czas twierdziła, że to moje fanaberie, że wydziwiam i takie inne. Tu znalazłam ludzi z podobnymi problemami i poczułam się lepiej i pewniej, bo zrozumiałam, że są osoby, które są w stanie mnie zrozumieć, że nie jestem sama, przede wszystkim, że nie jestem jakimś dziwolągiem, że inni też mają takie problemy. Zobaczysz o ile człowiek czuje się lepiej jak może porozmawiać o swoich problemach, wyrzucić wszystko z siebie.
-
Ludzie od programowania, to przeważnie żniwiarze , a zwłasza z obiektowego.
-
kasiek555 witaj, też mam nadzieję, że znajdziesz tu ludzi, z którymi będziesz mogła podzielić się swoimi problemami.
-
kasiek555 ja na twoim miejscu poszłabym po pomoc do psychologa. A pogadać możesz zawsze z nami. Jest tu wielu ludzi z różnymi problemami i zawsze ktoś ci coś doradzi.
-
Nie mogę znaleźć chłopaka/dziewczyny
luthien odpowiedział(a) na peace-b temat w Problemy w związkach i w rodzinie
artek222 różnica wieku jak najbardziej nie ma znaczenia. Przekonałam się o tym wielokrotnie. Młodsza osoba potrafi nie raz być dużo bardziej dojrzała niż starsza (mam taki wspaniały przykład moich dwóch przyjaciół - starszy to jeszcze dzieciak, a młodszy o kilka lat poważnie myśli o życiu). I nie bój się na samym starcie, że ona się przestraszy i nie będzie się chciała spotykać, bo cały czas o tym myśląc nie będziesz się mógł swobodnie wobec niej zachowywać. -
A ja chcę poradnik dla kobiet "jak zdobyć wymarzonego faceta", anand napisz dla mnie taki poradnik
-
fiufiu ale to chyba dobrze że zdajesz sobie z tego sprawę, bo możesz to zmienić!
-
Jak dobrze już nie mieć żadnych egzaminów. Oj, a ja jeszcze nic nie mam do przodu, zaliczenia zaczynam dopiero za dwa tygodnie, ale się hardcore szykuje
-
Oj te niedobre kobiety :mrgreen: fiufiu jak będziesz w ten sposób myślał, to nigdy nie będziesz szczęśliwy, bo 24 h na dobę będziesz tylko myślał i czekał kiedy twoja wybranka cię zdradzi. Jak jaskiniowiec, za włosy, bach pałką w głowę i zaciągnąć do jaskinii :mrgreen:
-
Nie masz do końca racji, bo ja mam w domu podobną sytuację jak Ash, tylko to mama tacie pozwoliła sobie wejść na głowę. Ash dobrze rozumiem twoją sytuację. Tylko, że u mnie to ojciec terroryzuje dom. U mnie w domu mama od samego początku uległa ojcu, w ich związku nigdy nie było miłości ani partnerstwa, on traktował ją zawsze jak służącą, a mnie jak wroga, bo zabierałam mu miłość żony. Zawsze o wszystko ma do nas pretensje, o takie głupoty, że np. na kaloryferze suszy się pranie a on chciał coś tam położyć, to mówi że my mu na złość robimy. Chwilami jest nie do wytrzymania. Jednak to nie wszystko, on innych ludzi traktuje jak szmaty, a zwłaszcza mnie, bardzo lubi upokarzać innych. Nigdy mnie nie uderzył, ale całe życie znęcał się psychicznie nade mną i mamą. U mnie po latach też jest gorzej, wszystko się nasiliło, a najbardziej w stosunku do mamy. Ona nie wytrzymuje jego zazdrości, on najchętniej zabroniłby jej gdziekolwiek wychodzić, ma do niej pretensje nawet o to, że ona w niedzielę do kościoła idzie. Cały czas jej wmawia, że ma kochanków, a przecież ona całymi dniami w domu siedzi i mu usługuje, nie ma nawet koleżanki. Ona chce, żebyśmy się wyprowadziły, bo już nie wytrzymuje całej tej sytuacji, tego wiecznego terroru. Nie mam pojęcia jak ojciec zareagowałby na to, bo nic nie wie o naszych planach (znaczy o planach mamy, bo ja nie dokońca jestem przekonana do wyprowadzki). Jestem teraz taka rozdarta pomiędzy wyprowadzką a zostaniem tutaj, gdzie mam wszystko... Nie możesz się poddać woli mamy. Jeżeli chcesz mieć kontakt z tatą, to utrzymuj go. Musisz też zdystansować się chociaż trochę do tej sytuacji. Też kiedyś się kłóciłam z mamą, bo nie potrafiła zrzumieć pewnych rzeczy dla mnie ważnych, pocieszę cię, że w końcu zrozumiała, więc mam nadzieję, że twoja mama też weźmie pod uwagę twoje zdanie. Rozmawiaj z nią, ale nie rób tego kosztem swojego zdrowia psychicznego, powinnaś nabrać dystansu. Wiem, że pomyślisz, że łatwo powiedzieć, ale ja wiem jak to jest, aż za dobrze pamiętam takie rozmowy, po których ledwo oddychałam z nerwów i płaczu, czułam się taka bezsilna nie mogąc jej przekonać, że robi źle. Teraz mam do takiej rozmowy dystans, nie denerwuję się, rozmawiam spokojnie, tłumaczę. Nie próbuj nawet myśleć o samobójstwie, bo tym samym udowodnisz jej, że jesteś słaba, a ty masz jej udowodnić że jesteś silna i potrafisz się jej przeciwstawić, w końcu jesteś już dorosła i musisz mieć swoje zdanie, a inni muszą to zaakceptować. Matka nie może cię szantarzować, nie ma do tego prawa. Bardzo żałuję, że nie mogę ci podać gotowego sposobu na taką sytuację, bo wiem jak się męczysz, sama to przeszłam i nie chciałabym, żeby to spotykało innych, bo w końcu rodzina powinna być oparciem. Jeżeli nie masz z kim porozmawiać, to pisz tu, tutaj zawsze znajdzie się ktoś z podobnymi problemami, kto z tobą na ten temat pogada. Ja też mam tak, że widzę u siebie zachowania ojca i to mnie przeraża, boję się, że mogłabym tak się zachowywać w stosunku do swoich dzieci jak on do mnie. Jednak my widzimy u siebie te zachowania, wiemy skąd się biorą i możemy z nimi zawalczyć, unikać ich, bo wiemy że są złe. Co ja ci kochana mogę poradzić. Spróbuj nabrać dystansu, przede wszystkim do rozmów z mamą, bo takie rozmowy, gdzie spada się na samo dno są niebezpieczne dla naszej psychiki, ja często po czymś takim myślałam o samobójstwie. Rozmawiaj z nią, ale nie w nerwach, a jeżeli ona zacznie cię zwymyślać, to po prostu przestań jej słuchać, nie bierz do siebie jej słów, bo one bardzo ranią, a często słowa wypowiedziane w gniewie nie są prawdziwe. I skorzystaj z porady psychologa, dobrze jest się komuś wygadać ze swoich problemów, lepiej się je wtedy rozumie. Pozdrawiam cię gorąco i trzymam kciuki, żeby było lepiej. Doskonale to rozumiem, mam taką samą sytuację z ojcem. Wyrządził mi w życiu wiele krzywd, ale nigdy nie przeprosił, bo po prostu nie żałował i tak jak napisałaś - uważa się za nieomylnego, więc wg niego on błędów nie popełnia. Też nie mam już nadzieji, że się zmieni. Nie nienawidzę go, bo nienawiść nic nie daje, niszczy tylko nas od środka. Kiedyś go nienawidziłam, teraz jest mi obojętny, mam oczywiście do niego żal i nigdy nie zapomnę tego co mi zrobił. Jednak pomimo tego w pewien sposób go usprawiedliwiam - stracił matkę jak miał 10 lat, miał niedobrą macochę, która walczyła z nim o miłość mojego ukochanego dziadka. Więc on przeniósł to na swoją rodzinę i całe życie walczył ze mną o miłość mamy, nie pozwalał być nam razem, chyba już o tym pisałam - oni jedli obiad razem, ja sama w innym pokoju, oni oglądali razem tv, ja bawiłam się w innym pokoju sama, jedynie dziadek bawił się ze mną i poświęcał mi czas. Niestety zmarł jak miałam 12 lat A macocha ojca powiedziała 12 letniemu dziecku, że umarł przeze mnie. Zarzuciła mi, że nie płakałam na pogrzebie, a nie miała pojęcia ile ja dni przepłakałam w samotności i płaczę do teraz na cmentarzu nad jego grobem, chociaż minęło tyle lat. Nie potrafię się z tym pogodzić...
-
No właśnie, twoich znajomych, a ty nadal nie bierzesz pod uwagę, że istnieją na tym świecie jeszcze inni ludzie niż twoi znajomi, no i wyobraź sobie ci inni ludzie mogą się od nich różnić , ale tobie widzę ciężko to pojąć. Po co milion? To proste, żeby wyjść poza grono twoich 20 znajomych na których prowadzisz swoje obserwacje i wziąć pod uwagę też innych ludzi. Bo moim zdaniem 20 twoich znajomych to raczej nie jest przekrój naszego społeczeństwa Obelgi typu paszczaki, ochłapy i inne mógłbyś sobie darować, bo ktoś może się poczuć urażony (ja się już przyzwyczaiłam, ale inni może nie). Jeżeli takie dowody ci wystarczają, twoja sprawa. Ja tam nie chciałabym mieć tak ograniczonych poglądów na życie. Ale szanuje twoje zdanie, bo szanuję wszystkich ludzi, bez względu na to jacy są.
-
misiaaa diagnozę może postawić tylko i wyłącznie specjalista, więc radzę się wybrać na wizytę do psychologa.
-
Odpowiedź na pytanie z tematu: znaleźć takich ludzi przebywając z którymi będziemy mieć ochotę na uśmiech, taki prawdziwy, nie udawany, a to może się udać, gdy czujemy się dobrze w otoczeniu bliskich nam ludzi. Ja uśmiecham się często i lubię rozśmieszać innych, co czasem widać po moich postach. Uwielbiam używać tego pana - , bo jak go użyję, to zaraz uśmiech się pojawia na mojej gąbce. Oczywiście uśmiecham się jeżeli czuję się swobodnie, a czuję się swobodnie w towarzystwie ludzi, których lubię. A tu na forum dość często się uśmiecham, więc chyba trochę was muszę lubić Czasem jak myślę o miłych rzeczach, to też się uśmiecham, zdarza mi się to nawet w autobusie Podoba mi się jak idę ulicą i niktórzy mijający mnie obcy ludzie czasem się uśmiechają, tak bezinteresownie, bo po prostu są szczęśliwi.
-
Cóż co ja mam ci napisać, jak byłam dzieckiem, to w nocy panicznie się bałam duchów i innych stworów. Nie spałam, przykrywałam głowę kołdrą. Nasilało się, gdy umierał ktoś znajomy. W sumie, to nie miałam takiego zdarzenia, które byłoby przyczyną. To przeszło, ale nie potrafię ci powiedzieć dlaczego, może po prostu z tego "wyrosłam", nie wiem. Jeżeli bardzo ci to doskwiera, a z tego co piszesz wynika, że bardzo porozmawiaj o tym z psychologiem, po co masz się bez sensu męczyć, a z własnego doświadczenia wiem, że to męczące.
-
Według mnie to wynika m.in. z niskiego poczucia własnej wartości. Mam, a mogę nawet już powiedzieć, że miałam to samo, bo zdarza mi się to już żadko. Mój sposób na to, powiedziałam w końcu pewnego dnia sobie, a co cię to dziewczyno obchodzi co inni pomyślą, jak coś powiesz czy zrobisz, ważne żeby tobie się to podobało! Ważne jest żeby mieć świadomość, że ludzie wcale o nas tak nie myślą, jak nam się wydaje. Wiem jak to jest, nie raz się zastanawiałam jak coś powiedziała, czy ktoś tego nie uznał za głupotę. Albo jak się potknęłam na ulicy, to w panice myślałam czy ktoś to widział! A tak nie jest, to nasza głowa nam to wmawia. A co inni ludzie się nie potykają, czy nie mylą się. Ależ oczywiście, że tak. Tylko, że przez chorobę, to wszystko się wyolbrzymia. Musisz starać się zrozumieć, że ludzie wcale o tobie źle nie pomyślą nawet jak coś ci się nie uda, bo przecież mylić się, to rzecz ludzka. Teraz jak czasem nawet taka myśl mi się przyplącze, to zaraz sobie myślę, że nie warto takimi głupotami zaprzątać sobie głowy, bo są ważniejsze rzeczy, albo że nawet jak ktoś coś sobie pomyślał to co mnie to obchodzi, jego sprawa. Nie masz się czego wstydzić, bądź sobą.
-
Dobrze, to może chociaż na jednej??? Ale na jednej czy kilku, to jak to się ma do całego globu, no chociażby do całej Polski? Odpowiedź jest prosta: nijak. Patrząc od technicznej strony, a na statystyce się trochę znam, to próba do badania musi być bardzo duża i bardzo zróźnicowana, żeby wyniki obserwacji były wiarygodne! Nie wystarczy poobserwować klikunastu czy nawet kilkudziesięciu dziewczyn jak podejrzewam w jednym pubie czy innym miejscu, żeby móc wydawać osądy o całym społeczeństwie. To tak jakbyś przepowiadał pogodę dla Zakopanego będąc w Gdańsku i nie mając pojęcia, co się w Zakopanem dzieje . Więc jak dla mnie to ten poradnik nie bardzo wiarygodny jest.
-
Konnichiwa code192. Ja uwielbiam japońskie i koreańskie horrory, bo to mistrzostwo tego gatunku (oj niedobrze, mnie to już wszystko się z horrorem kojarzy ).