Skocz do zawartości
Nerwica.com

luthien

Użytkownik
  • Postów

    507
  • Dołączył

Treść opublikowana przez luthien

  1. Tak, ciekawe. To może temu, że ojciec mnie całe życie poniżał też jestem winna, no bo przecież się nie postawiłam (dziecko na dorosłego faceta). Nie miałam w całym swoim życiu wsparcia w nikim, całe życie byłam sama ze swoimi problemami. Ojciec całe życie mnie prześladował, a jak oni zaczęli, to dla mnie to było oczywiste, że się tak zachowują, no bo przecież jestem tak beznadziejna, że muszą mi dokopać. Skoro mój własny ojciec mnie tak traktuje, to czemu inni mają mnie traktować inaczej? Ja byłam o tym przekonana, że mnie się takie traktowanie należy, więc nigdy się nie postawiłam, nie umiałam, tak bardzo byłam przekonana o swojej bezsilności i beznadziejności przez mojego własnego ojca! anand22 nie wyrokuj, nie oceniaj ludzi, tym bardziej nie mów że są sami sobie winni, jeżeli nie masz pojęcia o takich sytuacjach, bo prosto jest kogoś ocenić, jak się nie ma pojęcia co ten ktoś przeszedł i nie rozumie całej sytuacji.
  2. anonim nie taki diabeł (dyrektorka ) straszny jak go malują. Będzie ok. Mój dzień - nic nowego, eseje zwariować idzie, chociaż zostały mi już tylko te związane tematycznie z pracą licencjacką, więc chociaż mam pojęcie o czym piszę A poza tym jedno wielkie nudzisko.
  3. agapla ja jednego z moich oprawców widziałam na tym portalu, ale szczerze mówiąc tak jestem już zdystansowana do tej sprawy sprzed lat, że nie zrobiło to na mnie wrażenia, skupiam się na odnajdywaniu tych dobrych wspomnień. Jestem na tyle silna, że teraz chętnie bym mu spojrzała prosto w twarz i powiedziała kilka "miłych" słów. Ale pewnie to lepiej, że go nie widuję. Ten drugi mieszka blisko, ale nie obracamy się w kręgu tych samych znajomych, a jak go widzę, to też większego wrażenia na mnie to nie robi. Po prostu teraz wiem, że mogę (muszę) się bronić przed takimi zachowaniami.
  4. Tak, ten który mnie klika razy w szkole uderzył to był facet (ten drugi, który poniżał mnie w autobusie zresztą też). Wiesz co było najbardziej absurdalne, że on to zrobił również na "pasowaniu kotów" na sali gimnastycznej pełnej uczniów i nauczycieli, bił mnie takim sznurem, poszturchiwał, a jego kumpele miały z tego radochę, potem kazały mu przestać. I ja się pytam w takim razie: nikt do cholery tego nie widział??? Kilkaset osób na sali i nikt nie zareagował??? Ja byłam za słaba, żeby z tym iść do kogoś, albo samej zareagować. Ojciec mnie całe życie tak traktował (nie bił mnie, ale poniżał) i po prostu byłam tak słaba psychicznie, że nie potrafiłam się nijak obronić. Na szczęscie on o mnie po jakimś czasie zapomniał, ja zakumplowałam się z kilkoma osobami i on chyba zauważył, że mam towarzystwo i odpuścił mi. Czasem miałam chęć się zemścić, ale teraz jak go nie widuję od kilku lat, to całkiem zapominam o jego istnieniu.
  5. luthien

    Moje problemy

    Mnie nie chodziło o donoszenie, tylko o poradę, bez nazwisk i innych danych osobowych "prześladowców".
  6. luthien

    Moje problemy

    Przede wszystkim jesteś człowiekiem i zasługujesz na szacunek tak samo jak inni. Nie szukałeś nigdzie pomocy? Może jest jakiś ludzki nauczyciel albo pedagog szkolny, który by cię wysłuchał i pomógł.
  7. Ja czasem spotykam "mojego", bo mieszkamy dość blisko i widzę, że od paru lat nie ma śmiałości spojrzeć mi w oczy, wstydzi się tego co zrobił. Nie wiem czy tego żałuje, ale z jego zachowania przy mnie wynika, że pewne rzeczy zrozumiał, chyba... Tym bardziej, że tak ze dwa lata po wszystkim spotkała go kara - miał krwiaka mózgu. Było z nim krucho. Wyszedł z tego i chyba się zmienił, założył rodzinę... Wiem, że nie powinnam myśleć o tym, jak o karze dla niego, nigdy o karę dla niego nie prosiłam... pomimo tego ile krzywdy mi wyrządził, nigdy nie pomyślałam nawet, że mogłoby go coś spotkać za to co zrobił. Jednak, gdy usłyszałam, że jest z nim źle, to pierwsz co mi do głowy przyszło, to że to kara. Może jego zachowanie wynika też z tego, że się zmieniłam, teraz umiałabym się bronić.
  8. Zagubiony148 ja doznałam w I klasie liceum takiego poniżania i gnębienia ze strony dwóch osób. Jedna osoba była z mojej szkoły i trwało to krótko, ale doszło do tego, że ten ktoś mnie bił, nie tylko wyśmiewał. Druga osoba poniżała mnie przy wszystkich w autobusie, trwało to tak długo, że załamałam się dość poważnie, bo zauważyli to moi rodzice i interweniowali i sprawa się skończyła. Powodów zachowania tych osób nie znam do dzisiaj. Jestem zwykłą dziewczyną i nie mam pojęcia co im we mnie przeszkadzało. Dziś nie pozwoliłabym na takie zachowanie w stosunku do mojej osoby, wtedy niestety byłam za słaba. Może takie osoby, których nazywasz dręczycielami czują, że osoba jest słaba i mogą się na niej powyżywać, bo ona i tak nie zareaguje, nie zawalczy. Niestety nie wiem skąd takie zachowanie się bierze. Może ci ludzie mają jakieś kompleksy i chcą się w taki sposób dowartościować. Może to nie jest przyjemność, ale chęć zwrócenia na siebie uwagi innych, zaimponowania im, że "zobaczcie co potrafię". Może to chęć udowodnienia sobie, że jest się ważnym, mogącym wszystko, nawet zgnębić innych. Mnie też zadziwia to przyzwolenie innych na takie zachowanie, ale może ludzie się po prostu boją przeciwstawić takim osobom, bo po prostu boją się, że same zostaną ofiarami. W moim przypadku cały autobus (40 ludków z hakiem) widziało dzień w dzień tę sytuację, moi koledzy z klasy i nikt się nie odważył stanąć w mojej obronie, chociaż nie zauważyłam żeby także ich to bawiło. Byli obojętni. Zagubiony148 nie zakładaj z góry, że temat wszystkich zbulwersuje. Nie wiem czy znajdziesz na tym forum dręczycieli, dręczonych na pewno.
  9. Najlepiej nauczysz się spontaniczności wśród osób, w których towarzystwie dobrze się czujesz, czyli swobodnie. Wśród takich ludzi nie trzeba myśleć o tym, co mam powiedzieć, czy się uśmiechnąć czy nie, po prostu jest się sobą. Nie myśl o tym, że musisz być spontaniczny, bądź sobą, a wszystko przyjdzie z czasem.
  10. My co nieco na studniówce schowaliśmy w takiej skrzynce od elektryki w butelce po "kubusiu" i nas "lekko" zamuliło, bo domowo pędzone było Ale wstyd, ja taka grzeczna, a takie rzeczy w młodości się wyrabiało
  11. anand22 myślał, że znajdzie tutaj grupkę ludzi, którzy będą czekali z zapartym tchem na każdy jego post, stosowali się do jego "rad" i czcili go jak swojego guru. Niestety się przeliczył. Tak mi "przykro", że nie znalazłeś tu naiwniaków, którzy będą wierzyli w twoje wypociny. Jednak miałbyś tyle godności ( ) żeby nas nie obrażać - wyzywać od mało inteligentnych, życiowych nieudaczników i ochłapów. Takie podejście do ludzi daleko nie prowadzi, bo nie jest tak, że zawsze wszyscy się z twoim zdaniem zgodzą i cię będą popierać. Widać jesteś jeszcze mało doświadczony życiowo i życie nie dokopało ci na tyle (czego oczywiście ci nie życzę), żeby zrozumieć ludzi na tym forum. Tu ludzie mają poważniejsze problemy niż "czy wyrwać tę laskę czy tamtą". Aha, jakbyś nie wiedział "Jęczarnia" jak sama nazwa wskazuje służy do jęczenia, czyli użalania się nad sobą, bo chyba wolno czasem człowiekowi trochę się poużalać, jak jest mu źle. Pomimo swojej wielkiej inteligencji nie zrozumiełeś chyba celu istnienia tego forum. Nie wszyscy mają tak cudowne życie jak ty i muszą się zmagać z wieloma przeciwnościami, a musisz mi uwierzyć na słowo, czasem na prawdę nie jest łatwo. Możesz sobie pisać jakie tam chcesz obelgi, ale to świadczy tylko o twojej inteligencji (a sam twierdzisz, że nie dorastamy ci do pięt, a zwłaszcza kobiety), bo jakoś ja nie rzucam w twoim kierunku chamskimi epitetami, tak jak to robisz ty. Jesteś szowinistą i egoistą zapatrzonym w siebie, który nie przyjmuje do wiadomości, że ludzie mogą mieć inny pogląd na życie i mogą mieć rację, a ty możesz się mylić. Ale to już twój problem.
  12. Pytanie co to znaczy "prawdziwy facet". Według ciebie "prawdziwy facet" to taki co umie wyrywać laski jak chwasty, jedna za drugą (przepraszam za skojarzenie) - macho, czyli zero szacunku do kobiet, byle by zaliczyć. Według mnie prawdziwy facet to taki, który jest partnerem, umie się zaopiekować kobietą, być z nią w dobre i złe dni, kocha i szanuje. I jakbyś nie zauważył jak opisywałam twoje podejście postawiłam cudzysłów ("prawdziwy facet"). hmm... ciekawe dlaczego???
  13. U mnie światełko w tunelu słabiuchne Mam jeszcze tydzień i sporo do zrobienia. Ehh, najwyżej odpuszczę sobie CRM i będę liczyć na szczęście - na te same pytania na poprawce Chociaż jak na razie zamierzony plan realizuję, może się uda.
  14. Ja sobie właśnie wyobraziłam Miłe spotkanie, kawka, miła rozmowa. Chłopcy kawa z dziewczyną nie grozi żadnymi urazami :mrgreen: Czy my jesteśmy aż takie straszne, że nie chcecie się z nami na kawę umawiać?
  15. Dzień zaczął się dobrze - przede wszystkim dlatego że znalazłam, to czego szukałam, pomysł na natępny esej I mam sporo energii dzisiaj, więc lecę pisać, żeby jej nie zmarnować.
  16. Najbardziej mnie ucieszyło, że od samego rana mam motywację, do pisania prac zaliczeniowych i to, że olśniło mnie i mam pomysł jak napisać kolejny esej (a bardzo się tym martwiłam, bo facet nie podał konkretów żadnych). Ucieszyła, a raczej rozbawiła wiadomość od przyjaciela. Uwilelbiam go za to, bo zawsze mnie potrafi rozbawić. Jak siedzę przy kompie i słychać że się śmieję, to znaczy że gadam z nim na gg Chociaż humor mi przeważnie w miarę dopisuje, to taki "rozweselacz" to na prawdę fajna "rzecz". Ucieszyło mnie również to, że odnowiłam ostatnio kontakt z moją rodzinką, której kilka lat nie widziałam, a byłam w dzieciństwie z nimi bardzo zżyta, na razie prze net, ale planujemyspotkanie. Więc chyba wszystko się jak na razie układa.
  17. Jeżeli tak jak piszesz ona jest spokoja, to sama z inicjatywą raczej nie wyjdzie. A jak zaprosisz ją na kawę, to wtedy może bardziej się otworzy. Co ci szkodzi spróbować. Po co chcesz rezygnować ze znajomości jak najpierw nie spróbujesz. Jak i tak spisałeś ją na straty, to przynajmniej spróbuj ją zaprosić. Może cię pozytywnie zaskoczy.
  18. Kulturalnie jest ok, ale jak za długo to trwa, to rzeczywiście ta druga strona może się zniechęcić i zrezygnować. A zresztą ile ty chcesz na nią czekać? Jak ją zaprosisz na kawę czy piwo, to jak się zgodzi, to przynajmniej będziesz wiedział, czy warto działać dalej, czy nie. Bo tak to całe życie na domysłach spędzisz. A tak sobie pogadacie, więcej się o niej dowiesz i przynajmniej będziesz wiedział, czy jest coś na rzeczy czy nie. A tak to w życiu jej bliżej nie poznasz. Spokojna to nie znaczy, że trzeba ją 5 lat zdobywać. Ja jestem spokojna ( ), a z chęcią bym poszła z miłym facetem na kawę pogadać sobie i poznać się bliżej. A zaproszenie kogoś na kawę jest jak najbardziej kulturalne. Jakbyś jej sex zaproponaował na dzień dobry, to by było niekulturalne, ale kawę?
  19. U mnie pustogłowie występuję przy pisaniu bezsensownych eseji (a mam teraz takie 4, z czego właśnie kończę 2, więc jeszcze 2 przede mną ), a zwłaszcza gdy brakuje mi jeszcze z 3000 znaków, a nic sensownego nie potrafię wymyślić ani znaleźć w materiałach. Dzień pod znakiem tabletek przeciwbólowych IceMan tobie i wszystkim studentom (czyli sobie też )- powodzenia w czasie kolokwiów i sesji
  20. Ja np. nie twierdzę, że wierzący w Boga jest szczęśliwszy. Tak jak pisałam to wybór każdego człowieka czy wierzy w Boga czy nie. Ważne jest jednak, żeby wierzyć tak jak tekla napisała w swoje możliwości, że uda nam się w życiu wiele osiągnąć, że damy radę. Taka wiara jest potrzebna. Mnie samej o nią ciężko, bo mam niską samoocenę i nie do końca wierzę w swoje możliwości, ale próbuję i coraz bardziej jestem o swojej wartości przekonana, to chyba najważniejsze.
  21. A dlaczego ktoś ma się z ciebie śmiać, w Polsce jest wolność wyznania, więc możesz wierzyć w kogo i co chcesz. Nie bój się o tym mówić, że wierzysz w Boga, bo to piękne świadectwo wiary mówić o tym wprost. Wiem, że wielu młodych wierzących ludzi boi się o tym mówić przy rówieśnikach, bo boją się że zostaną wyśmiani. Niestety w Polsce panuje ogromna nietolerancja zarówno jeżeli chodzi o wiarę czy orientację seksualną. Ale nic się na to nie poradzi. Prawo wolności wyznania i wogóle wolności jednostki gwarantuje ci konstytucja, więc nie wiem co w tym inni widzą śmiesznego. Przykro mi, że inni nie potrafią uszanować naszych uczuć, przecież my jesteśmy takimi samymi ludźmi jak inni. Jak nie chcą niech nie wierzą, ale po co zaraz się naśmiewać z wierzących Ja jestem katoliczką, ale wcale nie neguję ateistów czy ludzi innego wyznania, wręcz przeciwnie mam takich znajomych i dobrze się z nimi dogaduję. Dlaczego nie wierzysz w Kościół, przecież Kościół to my ludzie wierzący. Do Boga możesz modlić się wszędzie, to jak najbardziej wskazane, ale chodząc do kościoła dajesz świadectwo wiary. Chodzenie do kościoła, to również odwdzięczanie się Bogu za jego łaski, bo nie możemy rządać, zeby Bóg tylko dawał, musimy też mu się czymś odwdzięczyć. Takie są reguły przynależności do Kościoła, wszak każda organizacja ma swój statut, reguły których należy przestrzegać Ale to już twój wybór.
  22. anand22 to jest forum i pisząc cokolwiek tutaj wystawiasz się dobrowolnie na krytykę, więc nie miej do nikogo pretensji. A chlew to by się zrobił, jakby każdy pisał co chciał i o czym chciał i nikt tego nie kontrolował. To co tylko ty masz prawo wyrażać swoje zdanie, a ten kto się z tobą nie zgadza i ma inne podejście do życia, nie???
  23. anand22 ale ja bym po czymś takim nawet nie myślała o ślubie z nim. Jak chce sobie eksperymentować, to goodbye an goodluck. A postaw się w jej sytuacji, jak ci osoba poza którą świata nie widzisz mówi no sory znudziłam się i idę poeksperymentować, a jakby co to wrócę. Wiesz dobrze, że ja i ty mamy bardzo różne zdania na temat związków i życia.
  24. Ja najbardziej lubię autobusy, a zwłaszcza przewoźnika KSK (mała reklama), bo czasem bardzo zabawnie bywa, lubię też poznańskie tramwaje, a zwłaszcza linię 11, bo jeżdżą tam straszne zabytki i często gasną światła i się nastrojowo robi A tak serio, to co za różnica jaki samochód, jak dla mnie facet może nie mieć samochodu.
×