-
Postów
615 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Przemek_44
-
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
Przemek_44 odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
nobody25 hej, co masz na myśli? -
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
Przemek_44 odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
White Rabbit Z wszystkimi benzodiazepinami trzeba uważać, ale popieram to co napisała buraczek58, że Cloranxen ma chyba najniższy potencjał uzależniający Ja do tej pory najwięcej spotkałem ludzi uzależnionych od Clonazepamu, Alprazolamu i Lorafenu (wg mnie to "wielka trójca" wśród uzależniaczy), nie mniej jednak ja sam byłem uzależniony od Cloranxenu w końcowych okresie, ale to tak chyba bardziej siłą rozpędu i głównie psychicznie, bo najpierw przez wiele lat był Clon, Xanax, Lorafen raz też -- 27 wrz 2014, 16:33 -- Arasha Ależ ja bardzo doceniam twój torcik dla mnie:) (w życiu nikt mi nie podarował tak pięknego wirtualnego torta! i oczywiście dzielę się nim z wszystkimi benzyniarzami! :) Jak daleko sięga mój "benzowizor"? Kochana, ja nie dość, że widzę twoją apteczkę, to jeszcze Ciebie jak przechadzasz się po domu w kusej haleczce :))).. Nie obrażam się na Ciebie, czemu miałbym się obrażać (?) rocznicy przy flaszce nie obchodziłem (prawdę mówiąc od dawna już nie liczę, ani też specjalnie nie obchodzę rocznic, ot tak mi się przypomniało) ale dostałem flaszkę z wesela od brata ciotecznego, to za jego zdrowie kielicha walnąłem, czasem trzeba, choć też jakiś specjalnie pijący nie jestem, no ale jak jest jakaś okazja.. -
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
Przemek_44 odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
Arasha Wow!! :) .. aleeee piękny tort!! :) i to dla diabetyka.., dziękuje, wciągnął bym go nosem jakbym mógł:) Za życzenia nie dziękuje, żeby nie zapeszyć, bardzo trafione, oby się sprawdziły ! :) szary_wicher Tobie też dziękuje . buraczek58 wiesz, to nie do końca tak..Masz oczywiście racje, że skrajność polegająca na przesadnej uważności i stałym rozkładaniu g***na na atomy, analizowaniu negatywnych zdarzeń, ciągłym roztrząsaniu, albo przypisywaniu sobie różnych objawów nerwicy opisanych na forum do niczego dobrego nie prowadzi..Jednak czasem jest tak, że trzeba się nad pewnym sprawami zastanowić..Psychoterapeuta pyta mnie zwykle o czym pomyślałem lub co się wydarzyło przed wystąpieniem przykrego objawu po 1 aby uzmysłowić mi, że każdy przykry objaw w nerwicy zaczyna się w naszej głowie..Często miewałem poczucie, że moje lęki, objawy nie są z niczym konkretnym powiązane, nie mają przyczyn..po 2 pyta, aby „wyłuskać” tą myśl i ją przepracować, bo często u chorego na nerwicę, fobię, uzależnienie jest ona po prostu chora.. przykład ..wychodzę z psem za blok za dnia, nagle widzę, że jedna z młodych sąsiadek spojrzała na mnie (moja myśl) „ NA PEWNO pomyślała sobie,że to ten stuknięty facet co ma fobie społeczną i agorafobię, i rzadko wychodzi z domu” albo „popatrzyła na mnie, bo wyglądam głupio, na pewno „wypustki” mi urosły na twarzy, jak u ziemniaka od tego siedzenia w domu (?) albo jestem nieopalony i się bardzo wyróżniam (?) no i już jakiś lęk, skrępowanie, ucisk w przełyku, kolejna negatywn myśl, zaraz WSZYSCY zaczną się gapić na mnie i uśmiechać pod nosem”.. No i to opowiadam psychoterapeucie.. Później zaczynamy nad tym zlepkiem myśli pracować, stawia mi on pytania, na ile te negatywne wyobrażenia są prawdziwe ? A na ile to tylko chory wytwór mojej wyobraźni? Przecież nie jestem centrum wszechświata, żeby taką sensacje wzbudzać wśród ludzi, choć to środek lata, nie każdy człowiek jest zaraz opalony, a sąsiadka mogła się spojrzeć, bo się jej np. podobam, albo z zupełnie innego powodu (?) (to mi nie przyszło do głowy) :) -
tahela Dokładnie tak,popieram..
-
Witaj, jeżeli w przeszłości miałeś próby samobójcze i teraz też masz takie myśli to moim zdaniem pierwsze co POWINIENEŚ zrobić, to jak najszybciej wybrać się do jakiegoś dobrego psychiatry! ale nie jakiegoś starej daty, który na przepisuje Ci leków na uspokojenie, tylko młodszego, który będzie leczył wg najnowszych standardów ..Jeśli twoja depresja jest endogenna, czyli pochodzenia wewnątrzustrojowego to leki na pewno pomogą, tylko trzeba dobrać, jeśli natomiast to bardziej zaburzenia depresyjne związane z twoją sytuacją np rodzinną, lub od tego co CI się w życiu przydarzyło lub przydarza, lub jeśli to bardziej zaburzenia nerwicowo depresyjne, to pewnie psychoterapia + leki.. Tak,czy siak problemy, które opisujesz moim zdaniem nie są to sprawy z którymi Ty sam sobie poradzisz lub czytając forum..Mówi Ci to facet po 2 próbach S.
-
Witaj alex1982 współczuję tego napadu lęku, czy ataku paniki..Przyczyna jest zawsze, tylko nie zawsze wystarczająco wyraźna by ją uchwycić lub zupełnie nieuświadomiona,ale powód jest zawsze, a pamiętasz o czym pomyślałaś zaraz przed wystąpienie lub w trakcie tego ataku?
-
Witaj! Pierwsze koty za płoty, punkt za odwagę
-
bo może terapia grupowa ulżyłaby Ci w cierpieniu (?) jk81 może psychoterapia grupowa, a może indywidualna (?) jakieś leki (?) na pewno wizyta u jakiegoś specjalisty, zarówno psychiatry jak i psychologa..Ważne jest (przynajm. moim zdaniem postawienie dobrej diagnozy), bo np nie wiadomo, czy masz klasyczną depresję i z tego powodu wszystko Cię przytłacza, w tym ludzie ? czy masz depresję, ale jest ona wynikiem np fobii społecznej, czyli lęku przed kontaktami z ludźmi (?)..Od dobrej diagnozy zależy później sposób leczenia, czy bardziej leki, czy psychoterapia:)
-
Witaj, mam nadzieję, że znajdziesz tu potrzebne informacje, pamiętaj jednak, że czasem konieczna jest pomoc specjalistyczna (psychiatra, psycholog)
-
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
Przemek_44 odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
Cześć, pozdrawiam wszystkich dzielnie walczących NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI !!! U mnie pojutrze tj 18-tego minie 6 lat, jak odstawiłem benzodiazepiny, czy dotrwam (??) ..nie wiem, ale jeśli tak, to trzeba będzie chyba jakiś tort z świeczkami.., no dobra, nie tort (jestem cukrzykiem), ale chociaż ciastko z 1 świeczką sobie zafundować:)).. Nie twierdzę, że jest już super, że świetnie się czuje i jestem całkowicie zdrowy, bo nie jestem, leczę dalej zaburzenie osobowości,a od niego nerwice i jeszcze wiele pracy przede mną, ALE!..jak tak się teraz zastanawiam, gdzie bym obecnie był (?) czy bym w ogóle żył (?) gdybym tak nie podjął leczenia ..Mamy 2014 rok, a ja już w 2000-2002 roku doszedłem do dawki Clonazepamu 26-30 mg / dzień i już słabo to wszystko na mnie działało! , to jeśli mózg, wątroba, inne narządy wewn. jakimś cudem by to przetrwały, to bym chyba dzień zaczynał od worka, wielkości 5okg worka cementu wypełnionego benzodiazepinami :)..a tak poważnie, to wolę nie myśleć, jakby to się skończyło andrzej57 dzięki, cieszę się, że Ci się podoba..Tak, mój wzrok jest przenikliwy i wykryje każdy dodatkowy miligram benzodiazepiny ponad rozpiskę , do tego mam specjalne okulary z wbudowanym "benzo-wizorem", za pomocą którego na odległość widzę, kto ma i ile w domu opakowań Clonazepamu i Alproksu A tak już poważnie: andrzej57, irek 77buraczek58..i inni chciałbym wspomnieć o jednej rzeczy, no bo lekarze psychiatrzy..różne inne leki..propranolol brałem, pramolan, buspiron brałem, karbamazepinę również przeciwdrgawkowo i jako stabilizator nastroju (Tegretol to również karbamazepina, tylko o innej nazwie handlowej) wszystkie te leki są bardzo pomocne, sam za miesiąc wracam do karbamazepiny (zamiast Depakiny), ale czy ktoś z Was myślał o tym, żeby oprócz wizyt u psychiatry (które są ważne) poszukać sobie też pomocy, wsparcia, jeśli nie psychoterapeutycznego, to psychologicznego?..Nie musi być zaraz jakaś płatna usługa, może być też na NFZ, bo trafiają się też w publicznej służbie zdrowia świetnie psychologowie.. Przecież większość z osób (nie wszyscy), zaczynają brać benzo z o określonych powodów, często nerwicy, stanów lękowych i napadów paniki, fobii itd, a te zaburzenia nie są przecież chorobą ciała, tylko chorobą myśli, kategorycznych przekonań, wyobrażeń, na swój temat (nadkrytycyzmu), także na temat innych i otaczającego świata, lęku przed nim, braku pewnych umiejętności itd itd no i dochodzą do tego traumy, dramaty, ale to dalej nie ciało, tylko psychika, emocje..Oczywiście objawy psychosomatyczne potrafią być tak silne, burzliwe, że zagłuszają te chore myśli,wyobrażenia..Tzn wiem np z autopsji, że nie raz bywało tak, że najpierw uciska w gardle, brak oddechu, sztywne nogi, sraczka i nie wiadomo od czego (?) Nie raz bywało tak, że jechałem na sesje terapeutczną, na której skarżyłem się na dziwne, bardzo przykre doznania cielesne, a psycholog pierwsze co robił to pytał "a o czym pan pomyślał, zaraz zanim lub wtedy gdy poczuł pan silny ucisk ucisk w żołądku i mdłości ? "irek77 mi też sztywniały nie raz łydki, drętwiały kończyny w stanie silnego lęku, do tego dochodził silny ból w pachwinach, w kręgosłupie jakby w okolicach kości ogonowej..Wciąż to mam, choć o wiele słabszy, to wynik napięcia związanego z moim zespołem lęku uogólnionego.. Nie wiem czy mam rację, ale moim zdaniem uzależnienie od benzodiazepin, to nie jest samodzielnie występująca jednostka chorobowa taka jakby zawieszona "w próżni", tzn np... jest uzależnienie - odstawiamy benzo, przetrzymujemy objawy odstawienne i już, tylko często uzależnienie, w tym konkretnym przypadku od benzodiazepin idzie zwykle lub często w parze z nerwicą..To moim zdaniem dotyczy tej najtrudniejszej części uzależnienia, czyli uzależnienia psychicznego..No bo objawy abstynencyjne (fizyczne) wg tego co wiem mijają od kilku tygodni, do 1-1.5 roku od odstawienia (w zależności od długości okresu przyjmowania leku), no ale co dalej z psychiką? Psychiką, to mam na myśli nerwicą, bo nerwica to psychika, a skoro poradziliśmy sobie z nią kiedyś, czy nie dawno w ten sposób, że zaczęliśmy łykać tabletki na uspokojenie, które zniosły, zredukowały objawy, a więc na zasadzie "naczyń połączonych" rozmyły także, uspokoiły psychikę i ten mechanizm radzenia sobie z problemem został utrwalony, to naturalną rzeczą jest, że gdy tych tabletek już nie ma, odstawiamy je, to cała nerwica, problemy, wątpliwości wracają, no bo po prostu benzodiazepiny nie leczą przyczyn.. W zasadzie można by zaryzykować stwierdzenie,że podobny sposób "leczenia" kłopotów jak leczenie benzodiazepinami znany był już setki, tysiące lat temu, ktoś kto miał z jakiegoś powodu chandrę, nie umiał poradzić sobie z swoimi wewnętrznymi problemami wypijał beczkę wina i miał na co najmniej kilka godzin święty spokój, tylko, że jak trzeźwiał, to negatywne myśli i rozterki wracały, a do tego miał jeszcze kaca Nie twierdzę, że benzo to to samo co beczka piwa, bo "benzyniarze" , w przeciwieństwie do wielu alkoholików nie ćpają do nieprzytomości, biorą zwykle tyle ile jest potrzebne do zniesienia objawów lęku, ale to chemia i to chemia, tylko, że przepisywana przez lekarzy.. -
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
Przemek_44 odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
Witaj irek77, widzę, że dzielnie walczysz, szacunek , zwłaszcza, że brałeś Clonazepam 28 lat..Jesteś prawdziwym weteranem w tym względzie, ale jak sądzę nie jedynym w tym kraju..Biorąc pod uwagę, że barbiturany i benzodiazepiny były stosowane od dawna, a dostęp do dobrej psychoterapii był do niedawna słabiutki (wciąż z tym różnie), to pewnie jest sporo ludzi w twoim wieku i starszych, którzy również takt długo łykają, a nawet dłużej..Ja mam 45 lat i brałem benzodiazepiny przez połowę tego okresu co Ty (14 lat, z czego Clonazepam przez 9 lat nawet do 30 mg/ dziennie), ale wiem jak ciężko się odstawia..a już w dodatku pracując, to już dla mnie "hardcore", więc też w końcu wylądowałem na zwolnieniu.. -
CacyWitkacy Witaj
-
Asi3k Witaj, też mam (między innymi) zaburzenia lękowe typu uogólnionego i inne "cudowności" , więc współczuję..Psychoterapia to dobry ruch, na pewno Ci pomoże, ale nie oczekuj natychmiastowych efektów, cierpliwości, a będzie dobrze:)
-
skała(on) Witaj na forum! Nie trać nadziei, młody jeszcze jesteś, wszystko przed Tobą i to dobre także :) Musisz się tylko zacząć leczyć i poznać przyczyny swoich problemów.. Jesteś pewny, że cierpisz na klasyczną depresję ? piszesz, że nie masz znajomych, przyjaciół , bliższej osoby, odnoszę wrażenie,że to właśnie ich Ci brakuje do szczęścia, a czemu ich nie masz? masz jakiś kłopot z zawieraniem znajomości, kontaktach z ludźmi?..bo jeśli to ostatnie, to może masz fobie społeczną a nie depresję( ?)albo jedno i drugie (?)..
-
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
Przemek_44 odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
JużTuByłem czyli w sumie 4 mg Alpra na 11-ście dni ? skoro tego posta dodałeś 23 ciego sierpnia..Nie za ostro przyjacielu? Pamiętaj, że pewnych rzeczy nie przeskoczysz, wszystko ma swoje tempo i bezwładność, organizm, percepcja, zmysły muszą się adaptować powoli do trzeźwości..Co by było, gdybyś tak przez miesiąc siedział w ciemnej izolatce bez światła i nagle wyszedł na ostre słońce? mógłbyś nawet oślepnąć, a na pewno poczuł byś ból w oczach.. Prawdę mówiąc nie wiem, czy rozgryzanie alprazolamu ma w ogóle sens (?), kiedyś natrafiłem w sieci na amerykańską stronę dla uzależnionych od alprazolamu, to pisali, że ludzie między innymi uzależniają się od niego, bo bardzo szybko zaczyna działać 10-15 min..Także dlatego, że nie ma długiego okresu półtrwania i po kilku godzinach trzeba kolejną dawkę dostarczać..Ja, owszem dzieliłem czasem leki na połówki, ćwiartki, ale powiem szczerze, że nigdy nie rozgryzałem..Te leki raczej z tego co się orientuje tak zostały zaprojektowane, aby działały szybko, wyjątkiem są Xanax SR, który stopniowo się uwalnia..W przypadku np leków nasennych czasem radzę, żeby tabletki zażywać dopiero przed samym snem, jak już zrobisz toaletę, siedzisz w piżamie, bo co wrażliwsze osoby mogą ponoć nie dojść do łóżka :) Co do kilkumiesięcznej terapii, to jeśli to jest ten ośrodek, gdzie była córka mojej znajomej, albo zbliżone, to nie jest to szpital w którym człowiek leży na łóżku i chodzi tylko na posiłki, ale taka jakby mała "społeczność", której członkowie pełnią różne dyżury, funkcje, wykonują jakieś proste prace, chodzą po zakupy, sprzątają no i terapia grupowa, indywidualna, jakieś wieczorki może itd p.s. Kwetiapina jest chyba ok, sam na noc biorą 0.25 mg, w małych dawkach działa nasennie..Gdzieś czytałem, że jakiś psychiatra przepisał komuś właśnie kwetiapinę na odstawianie Clonazepamu -- 25 sie 2014, 18:00 -- Lucid_dreamer Cześć, współczuję Ci nerwicy i uzależnienia..Nie jestem z Warszawy, co do tego miejsca to słyszałem, że sporą wiedzę i doświadczenie ma dr n med. Anna Basińska ordynator odziału F3 Oddział Leczenia Zespołów Abstynencyjnych (OLZA) Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie ma sporą wiedzę i doświadczenie choć są głosy, że charakter i stosunek do pacjentów to ona ma nieciekawy..Ponoć ona kwalifikuje z jakiejś przychodni na ten oddział, odstawiasz tam 6 tygodni..nie będę się rozpisywał, jak chcesz więcej się dowiedzieć to przeczytaj mój wpis ; Gdzie odstawiać leki uspokajające (benzodiazepiny)? cz.II. -- 25 sie 2014, 18:10 -- ala1983 A bierzesz jakieś jeszcze inne leki oprócz tej wenlafaksyny? Chyba trochę zbyt surowa jesteś dla siebie (?) Ja biorę 150 mg wenlafaksyny, wprawdzie od niedawna ok 3 miesiące, po zmianie z Paroksetyny, możesz napisać jak śpisz po tej wenlafaksynie? generalnie chodzi mi o sny, bo mam po niej jakieś takie dziwne, męczące, czasem wręcz koszmarne sny..Nie mówię, że po paro nic mi się nie śniło, bo też dużo się w moich snach "działo", ale te sny jakby były przez dużą mgłę, a teraz takie strasznie wyraziste, dziwaczne, nie miałem wcześniej czegoś takiego..Zastanawiam się też,czy to nie dlatego, że zdarza mi się coś zjeść w nocy (?) czy to ten lek "tak ma" (?) -
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
Przemek_44 odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
JużTuByłem to prawda, jest setki takich przypadków, tylko,że ja nie wiem,czy to rzeczywiście jest tak, że za całe "zło" odpowiedzialna jest ta "słabsza", czyli uzależniona osoba..Moim zdaniem jest to pewien model, nie do końca zdrowy schemat związku, taka jakby matryca, również często powielana przez pokolenia, gdzie dobierają się dwie osoby, jedna dominująca, druga podporządkowana, zależna (uzależniona)..Ta druga ma o wiele niższe poczucie wartości, niż ta pierwsza i szuka (podświadomie) jakby osoby nadopiekuńczej, dominującej, czerpiąc z niej "siłę", której sama w sobie nie ma, albo nie czuje..Z kolei ta druga, pewniejsza siebie (współuzależniona) czerpię siłę z "opiekowania się" tą rzekomo słabszą osobą, na tym buduje swój system wartości (dowartościowuje się), ale czy jest rzeczywiście silniejsza osobowościowo od tej pierwszej (?) czy nie ma także dużych kompleksów np w innej dziedzinie (?) Nie wiem..To swoisty tandem..Osobie dominującej, nadopiekuńczej nie zależy na tym,aby ta druga osoba zaczęła myśleć pozytywniej o sobie, poczuła "moc", bo stała by się samodzielna i ta druga nie miała by się kim zajmować i dowartościowywać, a wiec osoba dominujące często jest krytyczna w stosunku do tej podporządkowanej, ta druga z kolei mając "od urodzenia" zaniżoną samoocenę pragnie być doceniana, chwalona, gdyż nigdy nie była chwalona a spotyka ją jedynie krytyka, bo ma być w związku tą słabszą w danej dziedzinie, z drugiej strony może być z kolei mocniejsza w innej .. To jest jakby układ osoba uzależniona i osoba współuzależniona, dlatego prawdopodobnie, międzyinnymi ośrodki leczenia uzależnień nazywają się np wojewódziki ośrodek leczenia uzależnienia i współuzależnienia od alkoholu..To wszystko jest złożone i oczywiście nieświadome, na tym punkcie dochodzi często do nieporozumień, kłótni, konfliktów, nie jest to partnerski związek,gdzie osoby są na tej samej "pozycji", z tymże jedna jest z pozoru bardziej sprawna, funkcjonuje, nie pije, druga "słabsza" popada w np nerwice,a w konsekwencji uzależnienia np od benzo (nie wiem,czy słusznie, ale biorąc pod uwagę swoje doświadczenia tak to teraz widzę, oczywiście to duży skrót, wszystko może być bardziej złożone i mniej oczywiste) Nie wiem,czy to ten ośrodek, o którym wspominała mi znajoma, ale biorąc pod uwagę kilku miesięczny czas leczenia, może być sensowny (nie wierze w tym temacie w szybkie, natychmiastowe efekty) No tak, matura ważna rzecz, widzę,że jesteś młody, to dobrze, masz szanse i czas "wyprostować" swoje życie i być szczęśliwy, jednak daj sobie czas, pamiętaj,że nie od razu " Kraków zbudowano..", lecz im wcześniej zaczniesz leczenie, tym lepiej dla Ciebie.. Ja bym Ci radził nie rezygnować wcześniej z terapii, trzeba ją odbyć od deski do deski, musisz poznać wszystkie mechanizmy choroby (uzależnienia), sądzę, a nawet jestem przekonany, że dadzą Ci przepustkę na maturę, na pewno pójdą Ci w tej sprawie na rękę (100%), możesz też tam przecież uczyć się..Na takich terapiach po jakimś czasie jeździ się chyba na przepustki.. Leczenie to w tym temacie moim zd bardzo ważna sprawa, może nawet najważniejsza..Spróbuj spojrzeć na to w takiej perspektywie, a co jeśli zamiast uzależnienia miałbyś nowotwór, po prostu raka (odpukać, oczywiść, nie życzę Ci), bez względu na to,czy byłby złośliwy,czy nie musiałbyś się bez względu na szkołę, maturę, plany równolegle zacząć leczyć i jakoś to zorganizować (tak ma wiele ludzi, którzy chorują na różnego rodzaju poważniejsze choroby), a jak mawia mój psychoterapeuta z raka można się wyleczyć całkowicie (nawet z złośliwego),a z uzależnienia nigdy:).. p.s. Sądzę,że będziesz mógł zrezygnować z terapii, "wypisać się" na żądanie w każdej chwili, to nie więzienie, tylko, jeśli to zrobisz, to jest chyba jakiś przepis,że przez okres kilku lat nie będziesz miał możliwości leczyć się tam.. -
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
Przemek_44 odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
JużTuByłem Dziś krótko, bo nie mam za dużo czasu.. Nie wiem, czy mam racje..nie wiem nawet,czy powinienem Ci to pisać (?), ale ja na twoim miejscu dałbym spokój z tymi piwami (nie twierdzę,że jesteś alkoholikiem, albo nawet kandydatem na alkoholika, nie mam też nic Boże broń przeciwko piwu) ale do 26 tego jeszcze jest parę dni, jak masz możliwość (legalnie) to załatw sobie trochę tych benzodiazepin, taką ilość,żebyś mógł do detoksu przetrwać, nie za dużo, co byś się przed wyjazdem nie nażarł ze strachu (zdarzało się mi) , taką ilość,abyś po prostu jakoś się czuł, bo jak teraz będziesz jadł dużo,to będziesz z większej dawki schodził i głupiego robota..Nie odstawiaj jednak sam w tej chwili, jeśli nie musisz, bo Cię jeszcze ściśnie i będziesz miał problem.. Później się oddasz specjalistom , poddasz programowi..14 miesiecy?! to jakiś ośrodek odwykowy?! słyszałem,że jest na Śląsku jakiś świetny ośrodek terapeutyczny dla narkomanów, turnus trwa 6 miesięcy, albo 12 miesięcy..Córka mojej dobrej kumpeli z terapii i sąsiadki z osiedla była uzależniona od amfetaminy i alkoholu (i innych chyba), siedziała tam pół roku, ale wyszła z nałogu (ma 22 lata bodajże), ma dziecko, faceta, mieszka i pracuje w Anglii, matce od czasu do czasu bilet i wycieczki funduje, a kiepsko było.. -
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
Przemek_44 odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
Dzięki ala1983 , w teorii już coś nie coś wiem, gorzej jeszcze w praktyce, ale pracuję nad tym i nie zamierzam się poddawać..Dalej bierzesz venlafaxinum? Bo ja właśnie "przesiadłem się" z Paxtinu (Paroksetyny) również na venlafaxinum? po tym pierwszym leku i prawdopodobnie po depakinie przytyłem parę kilo, a jestem cukrzykiem to muszę ograniczyć wszystkie czynniki wzmagające apetyt.. -
Ania - fatuma03 vel scarlett33 nie żyje
Przemek_44 odpowiedział(a) na werewolf temat w Forum NERWICA.com
Oczywiście, że nałóg zmienia osobowość, alkohol, narkotyki, a nawet leki benzo, szczególnie w większych ilościach, te wszystkie substancje, robią z mózgu papkę..Kłamstwa, zaprzeczenia, manipulacje, agresja, przemoc fizyczna, psychiczna to składowe tej choroby..Często też bywa tak (z własnego doświadczenia) że ta osobowość, przekonania, są już chore, zaburzone nawet przed rozwojem nałogu..Trudno żałować, współczuć kogoś, który jest w czynnym nałogu, nie leczy się i w dodatku to sytuacja nas osobiście dotyczy..Nie mniej jednak jest to choroba i osoba powinna,a nawet ma obowiązek się leczyć, bo zatruje sobie życie i bliskim..Myślę,że dotyczy to także każdej innej choroby..Bywa jednak tak,że w praktyce z tym leczeniem jest różnie i jest tak ,że osoba nie wierzy w sukces leczenia lub nie leczy się z innych powodów.. Czasem jednak podejmuje leczenie i okazuje się, że cuchnący wódą, bełkoczący, brudny pijak, bez grosza przy duszy (celowo przerysowuje nieco) zamienia się w sypmatycznego, rezolutnego człowieka, pełnego talentów..Widziałem takich jak byłem na terapii odwykowej, co w parę lat po terapii przyjeżdżali na takie zajęcia jakby poterapeutyczne wypasionymi, nowymi furami.. ..to tak abstrahując od głównego tematu.. -
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
Przemek_44 odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
JużTuByłem dzięki za dobre słowo na temat bloga,miło mi.. Tak, dokładnie; ona do niego despota, on do niej alkoholiczka..kto ma racje (?) sądzę, że oboje ..nigdy nie jest tak,że tylko uzależniony jest chory..Człowiek, który ma problem z uzależnieniem nie żyje przecież w próżni , najczęściej zaburzone są relacje w związkach, małżeństwach.. Zwykle jest tak,że już w rodzinie pochodzenia jest tak, że są zaburzone relacje męsko damskie i dziecko wyrasta już z piętnem..wzorcem nie prawidłowych przekonań, wyobrażeń, zachowań..Później przenosi je do swojego związku, mało tego, podświadomie poszukuje (nawet wbrew sobie) partnera / partnera, jakiego miała ojca (ona) matkę (on) lub ich totalne przeciwieństwo..Tylko,że jak mówią psychologowie, na odwrót to też tak samo :) Rodzina pochodzenia to pewien "system" lub konstelacja, później ludzie wychodząc z takie systemu powielają wzorce i zakładają podsystemy, czasem jakiś chory model rodzinny jest nieświadomie przekazywany przez pokolenia, a ludziom się wydaje,że skoro tak mieli w domu "od urodzenia" to normalność nie znają innych możliwości.. Ktoś napisał, że Scarlett nie miała tak źle w dzieciństwie, bo nie było może bogato, ale też na pewno nie było biedy, ok..Tyle,że opierunek, pieniądze są wiadomomo ważne, ale nie są gwarantem szczęścia.. Ja akurat pochodzę z tzw "dobrego domu", rodzice bardzo wykształceni, prestiż, żadnego alkoholizmu, żadnego bicia, przemocy fizycznej, jeśli chodzi o przemoc psychiczną, to nie wiem.. stałe poniżanie przez matkę despotkę, ojca, mnie, braci, wszyscy mamy teraz huj..e poczucie wartości..Nieprawidłowy wzór mężczyzny- ojca, który był stale niepewny siebie, uległy, z niskim, zupełnie nieuzasadnionym poczuciem wartości..Kwalifikacja psychologa klinicznego, DDD, dorosłe dziecko rodziców dysfunkcyjnych, DDA, to jak pewnie wiesz, z kolei syndrom dorosłych dzieci alkoholików Znalazłem sobie żonę, również krytyczną i dominującą (jak matka) - nieświadomie przyciągnęliśmy się do siebie - teraz oboje chodzimy od dłuższego czasu do psychologa, ja do swojego, ona do swojego..Oczywiście kocham zakochałem się w niej przed laty, kocham ją nadal, ale nasze małżeństwo z wielu przyczyn było zaburzone (relacje, role, moje nerwica, poczucie wadliwości, wycofanie) Mało tego, moja córka wylądowała również u psychiatry, bo zaczęła mieć stany lękowe i depresyjne, później przez rok uczęszczała na psychoterapię.. Na szczęście cała rodzina wychodzi POWOLI na prostą (bardzo powoli), choć bywa różnie, żona się bardzo zmieniła, ja też się zmieniłem, córka również, nie stało by się to jednak bez fachowej pomocy (psychoterapia).. Moja matka wychowywała się praktycznie bez matki (zmarła na raka, gdy żona miała 4 latka), wychowywał ją surowy ojciec despota..Ja z kolei wychowywany byłem przez despotyczną matkę, bez ojca, który fizycznie niby był, ale tak naprawdę to osobowościowo nie istniał, nie miał własnych poglądów, dopasowywał się do matki we wszystkim.. Może Scarlett też nie miała prawidłowego wzoru kobiety w dzieciństwie (?) może czuła się nikim jako kobieta (?) może jej ojciec nie szanował, poniżał jej matkę (?) może tak, a może nie (nie wiem) Może nie miała warunków i skąd nauczyć się, jak być silną, zaradną kobietą, matką, mającą dobre mniemanie o sobie i wiarę w swoją sprawność (?) do tego 4 -rka dzieci, w tym jedno ponoć z autyzmem.. Jak można mierzyć się z problemami życia, jeśli nie ma się oparcia w sobie, jeśli czuje się pustkę w sobie, jeśli rodzice nas nigdy nie chwalili, nie okazywali dumy, tylko stale strofowali..albo nie pozwalali na samodecydowanie, wolność, własne myślenie, działanie..Wtedy w dorosłym życiu człowiek staje się przerażony, nagle pojawiają się lęki, do tego dochodzą być może jakieś traumy, więc żeby to ogarnąć jedni idą do lekarza i zaczynają łykać leki, inni piją, jeszcze innie to i to.. JużTuByłem co do ilości dzieci, to oczywiście zgodzę się z twoim stwierdzeniem, że trzeba podchodzić do tego z głową i w miarę możliwości planować, tylko, że to duży skrót..Jestem od dawna już za tzw świadomym rodzicielstwem..Tzn decyduję się na tyle dzieci ile uważam,że będę w stanie wychować, i to nie tylko mam na myśli,że będę w stanie zapewnić im utrzymanie, dobre szkoły, ale także swój czas, uwagę, będę obecny w ich życiu, będę w stanie pomagać rozwiązywać ich problemy, bo problemy będą mieć w każdym wieku..Nie rozwagą jest mieć poważne kłopoty zdrowotne. raka, stwardnienie rozsiane i płodzić kolejno dzieci, tyle,że człowiek uzależniony, być może jego partner, po prostu ludzie żyjący w określonym, często toksycznym, zaburzonym modelu mają również zaburzone myślenie, przekonania, często realizują ślepo ,nieświadomie jakiś program, wizje, którą wpoili im rodzice, często również z zaburzonym myśleniem, na zasadzie "chipa",dyskietki z programem komputerowym.. Albo wychowywali się w rodzinie, gdzie wypisz, wymaluj również była 4 - 8 dzieci i po mimo, że być może ojciec pił, bił , nie wiem co jeszcze (nie piszę o konkretnym przyp., tylko tak ogólnie) to później u nich jest naturalną rzeczą, że płodzą taką samą lub zbliżoną ilość dzieci, po prostu żyją, jak umieją, jak nauczyli, podpatrzyli w domu..no bo skąd mają wiedzieć, często pewne zasady, normy, sytem wartości, choć np toksyczny, zostały im wpojone w sposób tak kategoryczny, że wydaje im się tą najsłuszniejszą słusznością..Dlatego moim zdaniem dobra psychoterapia jest tak ważna, ponieważ pomaga "przestroić", przebudować pewne nieprawidłowe, chore "kierunki", w rodzinach, małżeństwach, które często przekazywane są przez pokolenia, bez szansy na zmianę..Doba terapia nie oznacza zaraz, ,że płatna.. Kiedy idziesz na ten detoks? jak szybko tam odstawiają, wiesz? a załatwiałeś sobie jakąś psychoterapię? to moim zdaniem jest sedno sukcesu..będziesz być może potrzebował porządnego wsparcia i być może przede wszystkim na tym powinieneś się skupić No tak, rozwój tolerancji ..jeśli o mnie chodzi, to wróciła u mnie (tolerancja) dopiero minimum po 2 latach od odstawienia..nie to,żebym zażył, czy próbował , bo nie miałem benzo w ustach, ani nie przyjąłem w żadnej innej postaci od 6 lat -- 16 sie 2014, 02:57 -- Krzysiek85 No tak, przykre..czasem ludzie (np twój kolega) robią różne głupstwa w silnym afekcie lub pod wpływem właśnie jakiegoś środka, lub mikstury, dlatego nie chciałem nigdy brać i nie brałem żadnych narkotyków, ani nawet trawki w obawie, żeby nie strzeliło mi coś do głowy głupiego, jak czasem ludzie opowiadają o różnych wizjach..benzodiazepiny to co innego, poszedłem do lekarza z napadami paniki i dostałem.. Chce Ci powiedzieć a pro po twojej matki i thioridazinum (nie wiem,czy dobrze napisałem), miałem już wcześniej Ci o tym wspomnieć, ale czasu zabrakło..To nie benzodiazepina, ani lek jakoś specjalnie kwalifikowany do grupy leków uzależniających, ale lek raczej z grupy neuroleptyków właśnie stosowany w chorobach psychicznych, psychozach, sam go brałem jakiś czas w małych dawkach na lęk, jednakże w większych dawkach rzeczywiście otumania, więc dobrze , że mama bierze go mniej, jeśli nie ma potrzeby..Oczywiście niektórzy ludzie uzależniają się psychicznie także od leków nieuzależniających.. -- 16 sie 2014, 02:58 -- JużTuByłem dzięki za dobre słowo na temat bloga,miło mi.. Tak, dokładnie; ona do niego despota, on do niej alkoholiczka..kto ma racje (?) sądzę, że oboje ..nigdy nie jest tak,że tylko uzależniony jest chory..Człowiek, który ma problem z uzależnieniem nie żyje przecież w próżni , najczęściej zaburzone są relacje w związkach, małżeństwach.. Zwykle jest tak,że już w rodzinie pochodzenia jest tak, że są zaburzone relacje męsko damskie i dziecko wyrasta już z piętnem..wzorcem nie prawidłowych przekonań, wyobrażeń, zachowań..Później przenosi je do swojego związku, mało tego, podświadomie poszukuje (nawet wbrew sobie) partnera / partnera, jakiego miała ojca (ona) matkę (on) lub ich totalne przeciwieństwo..Tylko,że jak mówią psychologowie, na odwrót to też tak samo :) Rodzina pochodzenia to pewien "system" lub konstelacja, później ludzie wychodząc z takie systemu powielają wzorce i zakładają podsystemy, czasem jakiś chory model rodzinny jest nieświadomie przekazywany przez pokolenia, a ludziom się wydaje,że skoro tak mieli w domu "od urodzenia" to normalność nie znają innych możliwości.. Ktoś napisał, że Scarlett nie miała tak źle w dzieciństwie, bo nie było może bogato, ale też na pewno nie było biedy, ok..Tyle,że opierunek, pieniądze są wiadomomo ważne, ale nie są gwarantem szczęścia.. Ja akurat pochodzę z tzw "dobrego domu", rodzice bardzo wykształceni, prestiż, żadnego alkoholizmu, żadnego bicia, przemocy fizycznej, jeśli chodzi o przemoc psychiczną, to nie wiem.. stałe poniżanie przez matkę despotkę, ojca, mnie, braci, wszyscy mamy teraz /cenzura/..e poczucie wartości..Nieprawidłowy wzór mężczyzny- ojca, który był stale niepewny siebie, uległy, z niskim, zupełnie nieuzasadnionym poczuciem wartości..Kwalifikacja psychologa klinicznego, DDD, dorosłe dziecko rodziców dysfunkcyjnych, DDA, to jak pewnie wiesz, z kolei syndrom dorosłych dzieci alkoholików Znalazłem sobie żonę, również krytyczną i dominującą (jak matka) - nieświadomie przyciągnęliśmy się do siebie - teraz oboje chodzimy od dłuższego czasu do psychologa, ja do swojego, ona do swojego..Oczywiście kocham zakochałem się w niej przed laty, kocham ją nadal, ale nasze małżeństwo z wielu przyczyn było zaburzone (relacje, role, moje nerwica, poczucie wadliwości, wycofanie) Mało tego, moja córka wylądowała również u psychiatry, bo zaczęła mieć stany lękowe i depresyjne, później przez rok uczęszczała na psychoterapię.. Na szczęście cała rodzina wychodzi POWOLI na prostą (bardzo powoli), choć bywa różnie, żona się bardzo zmieniła, ja też się zmieniłem, córka również, nie stało by się to jednak bez fachowej pomocy (psychoterapia).. Moja matka wychowywała się praktycznie bez matki (zmarła na raka, gdy żona miała 4 latka), wychowywał ją surowy ojciec despota..Ja z kolei wychowywany byłem przez despotyczną matkę, bez ojca, który fizycznie niby był, ale tak naprawdę to osobowościowo nie istniał, nie miał własnych poglądów, dopasowywał się do matki we wszystkim.. Może Scarlett też nie miała prawidłowego wzoru kobiety w dzieciństwie (?) może czuła się nikim jako kobieta (?) może jej ojciec nie szanował, poniżał jej matkę (?) może tak, a może nie (nie wiem) Może nie miała warunków i skąd nauczyć się, jak być silną, zaradną kobietą, matką, mającą dobre mniemanie o sobie i wiarę w swoją sprawność (?) do tego 4 -rka dzieci, w tym jedno ponoć z autyzmem.. Jak można mierzyć się z problemami życia, jeśli nie ma się oparcia w sobie, jeśli czuje się pustkę w sobie, jeśli rodzice nas nigdy nie chwalili, nie okazywali dumy, tylko stale strofowali..albo nie pozwalali na samodecydowanie, wolność, własne myślenie, działanie..Wtedy w dorosłym życiu człowiek staje się przerażony, nagle pojawiają się lęki, do tego dochodzą być może jakieś traumy, więc żeby to ogarnąć jedni idą do lekarza i zaczynają łykać leki, inni piją, jeszcze innie to i to.. JużTuByłem co do ilości dzieci, to oczywiście zgodzę się z twoim stwierdzeniem, że trzeba podchodzić do tego z głową i w miarę możliwości planować, tylko, że to duży skrót..Jestem od dawna już za tzw świadomym rodzicielstwem..Tzn decyduję się na tyle dzieci ile uważam,że będę w stanie wychować, i to nie tylko mam na myśli,że będę w stanie zapewnić im utrzymanie, dobre szkoły, ale także swój czas, uwagę, będę obecny w ich życiu, będę w stanie pomagać rozwiązywać ich problemy, bo problemy będą mieć w każdym wieku..Nie rozwagą jest mieć poważne kłopoty zdrowotne. raka, stwardnienie rozsiane i płodzić kolejno dzieci, tyle,że człowiek uzależniony, być może jego partner, po prostu ludzie żyjący w określonym, często toksycznym, zaburzonym modelu mają również zaburzone myślenie, przekonania, często realizują ślepo ,nieświadomie jakiś program, wizje, którą wpoili im rodzice, często również z zaburzonym myśleniem, na zasadzie "chipa",dyskietki z programem komputerowym.. Albo wychowywali się w rodzinie, gdzie wypisz, wymaluj również była 4 - 8 dzieci i po mimo, że być może ojciec pił, bił , nie wiem co jeszcze (nie piszę o konkretnym przyp., tylko tak ogólnie) to później u nich jest naturalną rzeczą, że płodzą taką samą lub zbliżoną ilość dzieci, po prostu żyją, jak umieją, jak nauczyli, podpatrzyli w domu..no bo skąd mają wiedzieć, często pewne zasady, normy, sytem wartości, choć np toksyczny, zostały im wpojone w sposób tak kategoryczny, że wydaje im się tą najsłuszniejszą słusznością..Dlatego moim zdaniem dobra psychoterapia jest tak ważna, ponieważ pomaga "przestroić", przebudować pewne nieprawidłowe, chore "kierunki", w rodzinach, małżeństwach, które często przekazywane są przez pokolenia, bez szansy na zmianę..Doba terapia nie oznacza zaraz, ,że płatna.. Kiedy idziesz na ten detoks? jak szybko tam odstawiają, wiesz? a załatwiałeś sobie jakąś psychoterapię? to moim zdaniem jest sedno sukcesu..będziesz być może potrzebował porządnego wsparcia i być może przede wszystkim na tym powinieneś się skupić No tak, rozwój tolerancji ..jeśli o mnie chodzi, to wróciła u mnie (tolerancja) dopiero minimum po 2 latach od odstawienia..nie to,żebym zażył, czy próbował , bo nie miałem benzo w ustach, ani nie przyjąłem w żadnej innej postaci od 6 lat -- 16 sie 2014, 02:57 -- Krzysiek85 No tak, przykre..czasem ludzie (być może twój kolega) robią różne głupstwa w silnym afekcie lub pod wpływem właśnie jakiegoś środka, lub mikstury, dlatego nie chciałem nigdy brać i nie brałem żadnych narkotyków, ani nawet trawki w obawie, żeby nie strzeliło mi coś do głowy głupiego, jak czasem ludzie opowiadają o różnych wizjach..benzodiazepiny to co innego, poszedłem do lekarza z napadami paniki i dostałem.. Chce Ci powiedzieć a pro po twojej matki i thioridazinum (nie wiem,czy dobrze napisałem), miałem już wcześniej Ci o tym wspomnieć, ale czasu zabrakło..To nie benzodiazepina, ani lek jakoś specjalnie kwalifikowany do grupy leków uzależniających, ale lek raczej z grupy neuroleptyków właśnie stosowany w chorobach psychicznych, psychozach, sam go brałem jakiś czas w małych dawkach na lęk, jednakże w większych dawkach rzeczywiście otumania, więc dobrze , że mama bierze go mniej, jeśli nie ma potrzeby..Oczywiście niektórzy ludzie uzależniają się psychicznie także od leków nieuzależniających.. -
Ania - fatuma03 vel scarlett33 nie żyje
Przemek_44 odpowiedział(a) na werewolf temat w Forum NERWICA.com
Kontrast No tu się akurat z Tobą nie zgodzę..niczego nie wywlekam, skopiowałem jedynie fragment z jednego,z ostatnich jej postów z zestawem leków, które ona podaje (każdy ma dostęp do tego w wątku "Benzodiazepiny..") ponieważ czuję, że powinienem był po 1 ku przestrodze dla innych, w końcu to forum tematyczne, prawie każdy z nas bierze leki i próbuje funkcjonować normalne, czasem idzie na imprezę i po mimo ostrzeżeń w ulotkach coś pije.. po 2. z szacunku do zmarłej i jej śmierci, zwłaszcza jeśli jest to tragiczny wypadek jak ktoś tu w wątku wspomina, nie celowe działanie,samobójstwo..każda taka śmierć powinna być i zasługuje na wyjaśnienie ponieważ osoba pomimo swojej choroby i słabości była osobą, ważną istotą, i tak ja ladywind uważam podobnie,że nie powinno się tego przemilczeć, ani zamieść pod dywan.. Nie twierdzę też, że trzeba o tym trąbić przez megafon, ale chyba rozmawiamy w wąskim gronie i anonimowo, prawda? Nie oceniam Scarlett, ani jej życia, ani jej rodziny, mówią,że prawda zawsze leży gdzieś po środku! -
Ania - fatuma03 vel scarlett33 nie żyje
Przemek_44 odpowiedział(a) na werewolf temat w Forum NERWICA.com
No tak, racja..nie ma co roztrząsać.., po prostu taka bezsensowna śmierć, zwłaszcza osoby, z którą ledwie parę dni temu coś tam pisałem i jeszcze jej posty są "świeże".., świadomość, że już tej osoby nie ma wśród żywych, została zdmuchnięta jak jakiś drobny pyłek przez wiatr budzi silne emocje, niedowierzanie, smutek, złość, gniew..Szkoda..tragedia Jeszcze raz R.I.P. Scarlett.. -
Ania - fatuma03 vel scarlett33 nie żyje
Przemek_44 odpowiedział(a) na werewolf temat w Forum NERWICA.com
..też nie sądziłem,że można przedawkować Clona z alkoholem.., zdarzało mi się również pić alko na jakiejś imprezie będąc na dużej dawce Clonazepamu porównywalnej do tej co ona brała przez detoksem i odwykiem = 15 tabl 2 mg / dzień (to dużo jak na kobietę!), później, po powrocie już brała TYLKO 2-4 mg Clona.. White Rabbit może masz rację z tym efektem słabej głowy, po mocnej głowie, ja bym jeszcze dodał do tego "upojenie patologiczne" jakie czasem występuje po zmieszaniu benzo z alkoholem..może..,może jeszcze inne leki (?!?)..poniżej podaję zestaw jej leków, jakie ona podaje w swoim "podpisie" w swoich ostatnich postach: clonazepam -co najmniej 4 mg dziennie rexetin 20 mg 1-1-0 chlorprothixen15 mg-15 mg-100 mg propranolol 30 mg Zwróćcie uwagę na chlorprotixen w dawce 100 mg na noc !! Od siebie dodam,że w swojej lekomanii miałem dwie próby samobójcze, 1-rwsza połknąłem 400 - sta tabletek Hidiphenu ,po którym miałem płukanie żołądka, liczne kroplówki, a na następny dzień rano wstałem i poszedłem do domu jakby nigdy nic (lekarz psychiatra mnie puścił), 2-ga próba, połknąłem TYLKO 30 tabl. chlorprotixenu i co ?! pamiętam tylko jak ojciec zawiózł mnie na pogotowie, 15 min płukania żołądka, a później zwała w sen, a ułomkiem nie jestem (106 kg wagi, 184 cm wzrostu).. Wylądowałem po nim pod respiratorem na OIOM-ie, 3 dni leżałem nieprzytomny, bo utrzymywali mnie w śpiączce farmakologicznej, a później dostałem skierowanie do szpitala dla nerwowo chorych, gdzie przeleżałem na sali obserwacyjnej w półśnie, między jawą a rzeczywistością jeszcze 2 dni ..więc może np alkohol, chlorprotixen + clonazepam (?) może..?, a może nie.. Żegnaj Aniu, spoczywaj w spokoju.. -
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
Przemek_44 odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
..pewnie,że szkoda, prawdę mówiąc mam ją dzisiaj "w głowie" przez całyczas i zdechły nastrój przez cały dzień .. Nie wiem Ryfka, ale nie sądzę.., to tylko forum (bez urazy dla wszystkich tu piszących)..Oczywiście jestem zdania, że słowo (w tym pisane) może czasem być ostrzejsze od miecza i nawet zabić lub też uratować życie, dlatego trzeba uważać co się i komu pisze, zwłaszcza tutaj.. Ale też uważam, że forum to takie miejsce, gdzie można “wirtualnie” spotkać się, wymienić się garścią często bardzo cennych informacji, czasem napisać sobie jakieś dobre słówko, wesprzeć się Nie twierdzę, że to forum jest takie zwykłe jak inne, że wpisujesz frazę “jaki odkurzacz kupić I wyskakuje dyskusja na temat odkurzaczy”, bo tak nie jest, to szczególne forum, gdzie spotyka się cierpienie ludzkie z innym cierpieniem, często też próbujemy się w ten sposób kontaktować, utrzymywać jakieś relacje, bo na ten czas nie umiemy inaczej, ale to nie jest taki realny kontakt, gdzie masz kogoś przed sobą, patrzysz mu w oczy, możesz z nim pogadać, widzisz jego mimkę, odzwierciedlenie faktycznych emocji, jesteś w stanie mu więcej przekazać, niż słowem pisanym (nie każdy jest wprawny I ma czas na pisanie na klawiaturze)..Nie jesteśmy rodziną, znajomymi, przyjaciółmi, którzy znają daną osobą długo, czy nawat sąsiadami, którzy mieli by szanse jakoś zareagować itd, nie wiemy też jak sytuacja wyglądała naprawdę Jakiś czas temu próbowałem jej pisać w wątku,że może na tym detoksie i terapii odwykowej co była za szybko odstawili jej te prochy co brała - Clonazepam pisała,że brała przed detoksem i terapią nawet w dawkach 15 tabl x 2 mg/ dzień (tyle co ja łykałem), nawet na pewno za szybko jej je odstawili..Miała kiepskie samopoczucie, a po 3 miesiącach zaczęła znowu zażywać..Próbowałem jej powiedzieć,żeby się nie zrażała, że to za szybko..w dodatku z tego co pamiętam odstawiła sama z siebie za szybko leki osłonowe, być może to były antydepresanty..Jakiś czas temu namawiałem ją wprost, konkretnie na podjęcie psychoterapii (nie wiem,co jeszcze mógłbym zrobić (?)), bo odstawienie prochów, alko i terapia odwykowa często nie wystarcza, trzeba zająć się problemem pierwotnym.. Pisała, że ma bardzo trudną sytuację życiową, że mąż despota (no takiego słowa jeśli dobrze pamiętam użyła), chce zabrać jej dzieci, pozbawić sądowo praw rodzicielskich ze względu na jej sposób życia (uzależnienie)..nie pisała nic o tym, czy pije też alko, próbowałem jej wtedy perswadować,że zażywanie benzo w coraz większych dawkach nie pomoże jej odzyskać dzieci, a jeśli by wkroczyła powiedzmy jak to mówią alkoholicy na "drogę trzeźwienia" i rozpoczęła psychoterapię, zajęła się swoimi problemami wewnętrznymi (napewno jakieś miała oprócz tych życiowych) to miała by w przyszłości szanse zawalczyć o kontakt z dziećmi..Ale nie skomentowała tego co napisałem.. Nie wiem, może nie miała możliwości, kasy na dobrą psychoterapię, chęci, albo kompletnie straciła wiarę, albo wszystko po trochu.. Widziałem też,że zaczęła pisać w wątku o alkoholizmie, więc nie wiem,czy nie zaczęła dodatkowo popijać, “uzależnienie krzyżowe”, tak,czy siak, szkoda dziewczyny, była głęboko uzależniona, po prostu chora..