-
Postów
615 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Przemek_44
-
Cześć jaraho, muszę zgodzić się z tym co napisała molis nerwica, to nie grypa, nie wyleczysz tego w dwa tygodnie! 4 miesiące to bardzo krótki okres jak na zmianę..Ja też uczestniczę w psychoterapii, od kilku lat, najpierw uzależnienie od leków, zmniejszanie dawek, odstawianie, później objawy abstynencyjne, a od ok 3 lat leczę nerwicę i dopiero teraz zaczynam widzieć spore zmiany..Nie znaczy,że nie było jakichś wcześniej, ale ja w swojej surowej ocenie i nadmiernemu samokrytycyzmowi ich po prostu nie dostrzegałem..Piszesz,że miałeś ojca alkoholika, infantylnego, to już wystarczający powód do problemów, no bo skąd np miałeś się nauczyć jak być zdrowym, facetem (?) Często bywa tak,że syn uczy się tego jak postępować w swoim dorosłym życiu czerpiąc wzór z ojca itp Mogłeś swoje lęki i jakieś kompleksy przejąć od niego.. Wyobraź sobie teraz, że twoja osobowość, charakter, czyli przekonania kluczowe i te inne, poglądy, mniemanie na swój temat to wszystko być może kształtowało się od dziecka przez wiele lat i może teraz daje Ci w kość u progu dorosłego życia (?) Więc, biorąc pod uwagą taki punkt odniesienia 2-3 lata terapii mogą się wydać śmiesznie krótkim okresem czasu jeśli weźmiemy pod uwagę całe nasze życie i to co się nam przydarzyło w trakcie.. Z tego co się dowiedziałem z swojej psychoterapii,to tak naprawdę wszelkie nasze problemy typu nerwica, fobia, depresja (psychogenna) zaczynają się i kończą w naszej głowie..,to przecież nasze własne myśli, wyobrażenia, przekonania powodują lęki, smutki, a te z kolei różne przykre objawy i odczucia cielesne, więc nad zmianą przekonań i myśli trzeba pracować, leki antydepr też mogą pomóc, ale same mogą nie wystarczyć:)
-
Hej!
-
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
Przemek_44 odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
scarlett33 a jakiego rodzaju Ty masz problemy? Możesz cokolwiek napisać na ten temat?.. Wiesz, wprawdzie uzależnienie od benzodiazepin to oddzielna jednostka chorobowa, ale moim zdaniem to tylko wierzchołek góry lodowej, pracowałaś kiedyś w ogóle nad swoim "problemem pierwotnym"? Przecież benzo, czy alkohol to znieczulacze, którymi się otumaniamy,żeby nie czuć przykrych objawów nerwicy itp ,ale nerwica to też z kolei objaw jakiegoś problemu..Pisałaś wcześniej,że byłaś na terapii odwykowej, ale samo odstawienie substancji i odwyk często nie wystarcza, trzeba później zająć się z pomocą specjalisty (mam na myśli psychologa) problemami, które były powodem twojego sięgnięcia po leki uspokajające, przecież od czegoś uzależnienie się zaczęło (?) Tak jak sama piszesz, ja np sądzę podobnie,że potrzebujesz wsparcia, często jest tak,że nikt z rodziny ,bliskich nie jest w stanie nam go dać, bo zwykle jest tak, że cała rodzina jest z jednej "bajki", mam tu na myśli jakieś niezdrowe układy, relacje, psychologowie uważają, że rodzina to pewien system funkcjonujący wg określonego modelu, który czasem jest również zaburzony -
Witaj! Znam ten ból, 3 lata temu też prawie nie wychodziłem z domu (fobia społeczna i agorafobia), teraz jest trochę lepiej, ale jeszcze daleko,żeby powiedzieć,że jest dobrze.. A co jest powodem tego,że Ty tak się wycofałaś ze świata?
-
Witaj, witaj! :))
-
ComfortablyNumb, Witaj na forum!
-
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
Przemek_44 odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
zaqzax-3 Można wiedzieć jak długo bierzesz ten alprazolam? Bierzesz go regularnie (codziennie), czy sporadycznie?.. Od razu może powiem,że nie odczuwam jakiejś wielkiej misji aby nawracać, agitować innych do NIE brania benzodiazepin albo nie zażywania ich regularnie dłużej niż 3-4 tygodnie.., tym bardziej,że w Polsce psychoterapia, jako główna, ponoć najbardziej skuteczna i zalecana przez specjalistów metoda leczenia nerwic i depresji psychogennych jest albo płatna a jeśli nie, to jeszcze nie tak dostępna publicznie lub nie na takim poziomie jak w innych krajach, ale skoro jest to wątek pt "benzodiazepiny - moja walka z uzależnieniem" to chciałbym napisać coś od siebie.. Przede wszystkim to,że nie mogę się zgodzić z stwierdzeniem, że " benzo są dobre na wszystko i wszystko staje się po nich prostsze".. To samo można by generalnie napisać o alkoholu, który w małych dawkach działa bardzo podobnie jak benzodiazepiny na CUN i można by rzec, że alkohol jest ogólnie " w porządku", gdy używamy go rozsądnie wypijając piwko w pubie, kilka kieliszków (lub więcej) na imieninach u cioci Krysi, lub na weselu u bratanka.. Wyluzowuje, dodaje odwagi, puszczają nam hamulce, mam na myśli te negatywne blokady, kompleksy, jakieś sztywne normy, które sprawiają,że nie umiemy być spontaniczni;.., jest cała masa ludzi, którzy korzystają z dobrodziejstw tych trunków i nic złego się nie dzieje ALE!..jest też niestety cała masa ludzi, którzy leczą się z uzależnienia od alko i są alkoholikami, a ci co się nie leczą robią różne rzeczy, które wolniej lub szybciej sprawiają,że staczają się jak kula po równi pochyłej na sam dół.. Pisałem juz w tym wątku, o tym,że łykałem Clonazepam i Xanax (Alprazolam) na zmianę latami (14 lat) i mam wrażenie,że z prochami jeśli nie jest tak samo, to podobnie..Jedni wezmą raz na jakiś czas w trudnych chwilach i nic się nie dzieje, inni muszą brać codziennie, przez wiele miesięcy,czy lat, czyli inaczej, niż pisze w ulotce, w tej chwili już prawdopodobnie każdego leku z grupy benzodiazepin..Ta informacja z jakiegoś powodu została tam przecież wpisana.. ..ale nie o to mi chodzi, piszesz, że po benzo wszystko staje się prostsze..stajesz się "prawdziwszy", a to SSRI upośledzają wyższe uczucia, empatię, miłość, moim zdaniem (nie wiem,czy słusznym) to jest jedynie twoje subiektywne odczucie, bo tak naprawdę jest odwrotnie, tak przynajmniej podają specyfikacje różnych leków i literatura..I tak np benzodiazepiny działają depresyjnie na CUN obniżając nasze zdolności psychomotoryczne (nie można po nich prowadzić samochodu), a więc refleks, pamięć,zdolność koncentracji, ogólnie obniżają poziom inteligencji, tłumią silne emocje WSZYSTKIE!, takie jak silny lęk, panika, a skoro lęk, to takie objawy jak podwyższone ciśnienie, szybkość bicia serca, przyśpieszone tętno, oddech itd itd, to można by powiedzieć na upartego że stan zakochania, bicie serce, ekscytacja, nie mówiąc już o namiętności, podnieceniu seksualnym, to równie silne emocje dające trochę podobne symptomy, więc wszystko po benzo też raczej "siada", kwestia dawki! Zamiast 0,5 mg Alprazolamu dostajesz 4 - 5 mg tego leku i być może będziesz siedział na fotelu znieczulony jak po długim, kilkukilometrowym biegu z brakiem ochoty do robienia czegokolwiek Co do uczuć wyższych, to być może jest tak, że ta póki co niewielka ilość leku sprawia, że stajesz się śmielszy, odważniejszy, bardziej spontaniczny, znika lęk, a więc poprawia Ci się samopoczucie, lek Cię aktywizuje i uwydatniają się twoje pozytywne cechy charakteru, ukryte pod kompleksami, ale jeśli rozwinie się u Ciebie uzależnienie (jeśli już się nie rozwinęło) to leki mogą zacząć zmieniać twoją osobowość ( może to zadziać się zupełnie poza twoją świadomością) i powoli tabletki zaczną stawać się dla Ciebie "centrum wszechświata" szczególnie w chwilach,gdy Ci ich z jakiegoś powodu zabraknie..Wtedy miłość, empatia, spontaniczność nie będzie miała dla Ciebie żadnego znaczenia.., A co jeśli tolerancja urośnie na tyle,że będziesz musiał iść do drugiego lekarza, skłamać, aby wyłudzić dodatkowe pudełko?! A co jeśli za jakiś czas wprowadzą komputerową bazę danych (była mowa już o tym na tym forum nie dawno) i każdy lekarz na monitorze będzie widział twoją kartę, na której będzie odnotowany każdy przepisany Ci wcześniej lek, pierwsze etapy tego systemu zostały już wdrożone..Cena Clonazepamu na "czarnym rynku" podskoczyła z 90 zł do 120-140 zł za 1 opak 30 tabl (2 mg)! Co wtedy stanie się z osobowością, uczuciami wyższymi, radością, gdy tolerancja będzie wynosiła np 4-6 mg Alprazolamu/dzień, a obecny lekarz, nie będzie chciał Ci przepisać takiej ilości leku? Zgadzam się z tym,że lekarze psychiatrzy nie mają jakiejś alternatywy dla benzodiazepin i najpierw przepisują ludziom "ciasteczko", za jakiś czas zabierają "ciasteczko" i się jeszcze czasem dziwią,że się ktoś uzależnił, rozkładają wtedy, w ogóle to leczenie to wciąż na takim sobie poziomie, choć zdarzają się już fachowcy z prawdziwego zdarzenia! Co do Clonazepamu, to brałem go 9 lat i mogę powiedzieć,że jeśli chodzi o moc (siłę działania), to jest ona porównywalna do Alprazolamu, choć w mojej ocenie Clonazepam jest trochę mocniejszy i mi osobiście bardziej odpowiadał..Myślę,że chodzi o to,że ma bardzo silne działanie miorelaksacyjne, czyli zwiotczające mięśnie szkieletowe( lek antypadaczkowy) najsilniejsze z wszystkich benzodiazepin! z kolei alprazolam ma słabsze od Clona działania miorelaks, ale za to silniejsze antylękowe..Sądzę,że lekarze nie chcę przepisywać Clona z powodu jego bardzo dużego potencjału uzależniającego, choć Alprazolam też ma wysoki -
violet_hair przepraszam, że dopiero odpisuje, ale z czasem u mnie tak sobie :) ..piszesz,że w dzieciństwie miałaś dużo ciągłego napięcia, nasłuchiwania, musiałaś być idealne, perfekcyjne, bo ojciec tyran..wydaje się,że zostałaś "wytrenowana" przez ojca aby ciągle być na baczność, pod kontrolą, pilnować się, aby wszystko było 100% perfekcyjnie i teraz właśnie taka jesteś, ten lęk masz zakorzeniony, tylko, że już nie jesteś dzieckiem, nie musisz się go bać, nie musisz być 100 % perfekcjonistką, jak pokazują badania socjologiczne albo np krzywa Gaussa większość ludzi żyje gdzieś pomiędzy skrajnościami, bo tak naprawdę średnio tak jak jest kilkanaście procent ludzi którzy żyją byle jak, nie zależy im na niczym (skrajność), tak jest kilkanaście procent, którzy żyją będąc 100% perfekcjonistami, którzy muszą robić wszystko na maksa i od razu (skrajność) pozostała reszta, kilkadziesiąt procent ludzi żyje różnie, mniej lub bardziej,gdzieś po środku..No niestety ja też zostałem wychowany w duchu perfekcjonizmu, tylko że u mnie despotką była matka:( Lisa_ wydaje mi się, że to co opisujesz, to depersonalizacja (z tej samej "bajki" co i derealizacja), czyli taki objaw lękowy dający dziwne odczucia ciała,że jest się jakby poza nim, albo,że części ciała wydają się nam obce..
-
violet_hair_ Pewnie wiesz ,że są różne formy psychoterapii, psychodynamiczna (głęboka) ,czyli powrót do przeszłości, grzebanie w dzieciństwie,w relacjach z rodzicami itd, szukanie nieuświadomionych przyczyn lęków, terapia behawioralno-poznawcza, czyli praca nad przekonaniami, poglądami, które nas ograniczają, powodują,że czujemy się gorsi, że czujemy lęk, zmiana wzorców myślowych i zachowań i jeszcze psychoterapia systemowa.. violet_hair_ Pewnie,możesz zapytać o derealizację, ale wydaje mi się,że psycholog nie skupia się na niej dlatego,że to tylko objaw, choć nam wydaje się, że "kosmiczna nerwica" lub jakaś paskudna choroba psychiczna (sam takie miałem podejrzenia), a psychoterapia ma za zadanie usunąć przyczyny nerwicy, która często też jest właściwie tylko objawem jakiegoś w ogóle nieuświadomionego wewnętrznego problemu..Jak zniknie przyczyna to i znikną przykre objawy, to trochę moim zdaniem tak jak z bólem zęba, który promieniuje na całą głowę i zdaje się że to boli nas cała głowa, a po wyrwaniu, albo zaleczeniu ból mija i okazuję się,że to był jeden ząb..Oczywiście w terapii to tak niema,że rach ciach , wyrywamy zęba i po sprawie, czasem to cały proces zmian, bardzo rozciągnięty w czasie.. Z treningiem progresywnej relaksacji jest tak, że jeden raz nie wystarczy, trening sam w sobie nie jest prosty,trzeba na przemian zaciskać i rozluźniać po kolei wszystkie partie ciała, ale idea jest taka,żeby zapamiętać na skutek wielokrotnego powtarzania relaksu różnicę pomiędzy stanem napięcia a rozluźnienia, gdyż wiele osób żyje w dużym napięciu od wielu lat, czasem od dziecka i nawet nie wie, że jest chronicznie napięta, ponieważ jest już od dawna przyzwyczajona..Gdy wykonasz ten trening setki razy, to później nawet na jedną myśl, jakieś 1 słowo," komunikat" w głowie potrafi się w jednej chwili rozluźnić w jakiejś stresującej sytuacji, przywołać te wytrenowane odczucia rozluźniania na zasadzie automatu, odruchu, dlatego tą metodę nazywa się treningiem, bo trzeba ją trenować..Ja mam zalecenie ćwiczyć ją codziennie, ale różnie mi to wychodzi :), staram się jednak robić co drugi dzień..taki trening ma ponoć też za zadanie stopniowo obniżać poziom lęku uogólnionego (tak powiedział mi psychoterapeuta) Ponoć właśnie na początku ćwiczenia tego relaksu często się zasypia, to naturalny objaw, ale później to mija..Co do twojego przerażenia to odnoszę wrażenie,że może u Ciebie występuje coś takiego jak nadmierna kontrola (u mnie to występuje) i przeraża Cię, jeśli tracisz nad czymś kontrolę, a jak "odlatujesz" to w zasadzie można powiedzieć,że tracisz panowanie nad sobą, co Cię niepokoi..Normalnie przeciętny człowiek powiedziałby i cóż z tego (?), przynajmniej się wyluzowałem i wyspałem, o to chodziło! a Ciebie może to przeraża, bo nawykła jesteś ,że zawsze jesteś zwarta i czujna (?) Ja np zostałem wychowany przez swoich rodziców w ten sposób,aby zawsze się kontrolować ,pilnować, żeby nie zrobić nic "głupiego", zero spontaniczności, przeszedłem w dzieciństwie straszną kinderstube Co do jogi to nie znam się na niej, ale zapewne wszystko co uspokaja, muzyka relaksacyjna, joga, medytacja, trening autogenny Schulza (typowy relaks w trakcie którego nic się nie robi, tylko leży " prawa ręka robi się ciężka, lewa ręka robi się ciężka..itd":), sporty wodne (woda relaksuje), ciepłe kąpiele z olejkami aromatycznymi,
-
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
Przemek_44 odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
wieslawpas kto posyła Ci na detoks? i od czego, od benzodiazepin?.. -
violet_hair_ Jeśli chodzi o twoje pytanie, to odpowiem,że tak..., ale oczywiście bardzo upraszczając sprawę! (przynajmniej wg moich doświadczeń), a powiem Ci że miałem derealizację 5 lat temu (po odstawieniu benzo) w koszmarnym wydaniu !! Wszystko było tak totalnie odrealnione, jak z jakiegoś cholernego, dziwnego snu, świat wydawał się dziwnie zmieniony, ludzi choć Ci sami, to jacyś dziwni, do tego dochodziła depersonalizacja, czyli takie dziwne odczucia dotyczące swojego własnego ciała, które postrzegałem często jakby nie swoje, tzn wiedziałem, że to jest moje ciało, ale tak byłem napięty i sztywny, że jak dotykałem np swojego gołego uda,to dobrze tego dotyku nie czułem, noga jawiła mi się jak kawał jakiegoś obcego ciała, czy "mięcha", w które mogę uderzać pięścią i specjalnie nie odczuwam..Jak patrzyłem w lustro, to moje odbicie wydawało mi się jakieś "nie takie", dziwne, groteskowe, wręcz wstrętne i odrażające, czułem się brzydki (teraz patrzę na siebie inaczej, lepiej, czasem powiem nieskromnie,że widzę obraz względnie, w miarę przystojnego faceta:)..) Moja derealizacja utrzymywała się długo, związana była ponoć głównie po 1 z agorafobią, fobią społeczną i zespołem lęku uogólnionego ..Tak jak napisałem wcześniej, sądzę,że to jeden z objawów silnego lęku oraz taki "myk" , czy raczej "psikus" jaki nam podświadomie funduje głowa, sądze,że to jakieś zaburzenie postrzegania, zniekształcenie, zakłócenie percepcji, na skutek silnego lęku, który powoduje stałe napięcie ciała (stała derealizacja), twarzy, głowy,szczęk, może gałek ocznych, na dużo większym poziomie, niż mają zwykli ludzie lub silny lęk odczuwany tylko podczas ataku paniki (chwilowa derealizacja), żeby pokazać,że ten świat "na zewnątrz", ludzie w nim lub to co napada nas, czego doświadczamy w danej chwili (panika) jest straszne, ciemne, okropne.. Sądzę, na podstawie swoich doświadczeń, że w agorafobii chodzi o to, żeby świat zewnętrzny jawił nam się jako miejsce straszne, przerażające, ponure , złowrogie (stąd nierealność), a cztery ściany jawiły nam się jako najbezpieczniejsze miejsce na ziemi, no i do tego jakby odczucie,że od tego świata oddziela nas bezpiecznie jakaś szklana ściana lub szyba, nie którzy określają to,że są otoczeni jakby bańką i to wszystko jest bardzo realnie odczuwane, że człowiek w to wierzy ..Ja wciąż nabieram się na to złudzenie, choć derealizacja u mnie sukcesywnie osłabła w ciągu tych kilku lat i jest jakby na pograniczu bytu i niebytu :) Derealizacja to moim zdaniem objaw silnego lęku, tak jak kłopoty z koncentracją (tzw pustka w głowie) i pamięcią krótką, napięcie mięśniowe, mdłości, a przyczyną lęku jest to co mamy w naszej głowie, czyli jakieś przekonania, myśli, wyobrażenia na swój temat, świata, innych ludzi, często fałszywe, nadkrytyczne, niska samoocena i poczucie wartości, jakaś niepewność, niewiara, także może być lęk po przeżytej traumie, trudnym dzieciństwie.. Jeśli chodzi o lęk, to u mnie jest np tak, że ja nie czuję lęku tak "wprost", tzn nie siedzę i nie trzęsę się ze strachu, tylko moja ciało jakby automatycznie jakby usztywnione, od stóp, nóg, przez tułów, aż po szczęki, tak jakbym był w chronicznym stanie jakiegoś "struchlenia", czuję napięcie w różnych częściach ciała,ale tak wprost to nie.. Ponoć w ten sposób ciało broni się samoistnie przed silnym lękiem, ten lęk uogólniony jest u mnie już znacznie mniejszy niż kilka lat temu,ale jeszcze jest i z nim wiąże właśnie derealizację.. Pytasz jaka na to rada (?) sądzę,że jakaś dobra, regularna psychoterapia u psychologa z uprawnieniami (certyfikatem) do jej prowadzenia zrzeszonego np w PTP (Polskie Towarzystwo Psychologiczne), poniżej podaję link z listą psychoteraputów http://www.ptp.org.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=53 Ja mam też zalecone regularne ćwiczenie metod relaksacyjnych, z szczególnym naciskiem na trening progresywnej relakcacji Jackobsona, który ćwiczony systematycznie po kilku miesiącach wchodzi w nawyk
-
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
Przemek_44 odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
monmaria Nie przejmuj się, tym,że zażyłaś, wydaję mi się, że najważniejsze,żeby dać sobie czas i rozrzedzać częstość przyjmowania leku, trudne chwile mogą się zdarzać,ale z czasem może po prostu odzwyczaisz się, i twój organizm, i twoja psychika, któregoś dnia zapomnisz zażyć, a później znowu :)..pod warunkiem,że to już tylko nawyk, a nie realne problemy..Jeśli jednak dalej byś się źle czuła, to warto wtedy pomyśleć o psychoterapii .pozdr -
pink_hope No to współczuję i witaj w klubie (niestety) ..a od dawna masz tą agorafobię? a można zapytać, czy w ogóle nie wychodzisz z domu? Czy w jakichś sytuacjach, czy warunkach tak? czy twoja agorafobia jest związana z jakimś wydarzeniem z przeszłości (?) pojawienie się jej z czymś wiążesz? Ja po odstawieniu leków nie wychodziłem prawie w ogóle przez dwa lata, tylko wtedy kiedy naprawdę musiałem, ale u mnie tak jak napisałem wiąże się to z fobią społeczną, tylko że mechanizmy psychiczne płatają nam czasem takie figle, że np w moim przypadku to przez pierwsze dwa lata ja w ogóle nie czułem (nie zdawałem sobie sprawy) że mam fobie społeczną i że to tak naprawdę główna moja dolegliwość, czułem natomiast objawy agorafobii, która jest wtórna, a fobia społeczna była jakby "pod nia" zamaskowana pink_hope a oprócz leków próbowałaś jakichś innych form leczenia, np psychoterapii? ponoć najlepsze efekty daje łaczenie jednego z drugim
-
Ja również witam!:)
-
Witaj :) i głowa do góry, nie bój się, pisz śmiało, dzięki temu ludzie będą mogli lepiej poznać Ciebie i twoje problemy, a co za tym idzie ktoś będzie umiał Ci coś doradzić i pomów..Nie muszą to być przecież zaraz wielkie "eseje":)..
-
Amanda3 pink_hope właśnie miałem Was pytać jakie dolegliwości macie zdiagnozowane i czy nie macie czasem właśnie agorafobii?..Podejrzewam,że lekarze zmieniają temat,bo nie wiedzą jak tą derealizację leczyć, tak jak wspomniałem wcześniej, kiedyś jak nie wiedziałem co mi jest, a pojawiła się paskudna derealizacja, to nie wiedziałem kompletnie co mam zrobić..teraz wiem trochę więcej, od paru lat chodzę na psychoterapię do psychologa klinicznego (pod opieką psychiatry też jestem) i dowiedziałem się kilku rzeczy, że po1. derealka to po prostu objaw bardzo silnego lęku, a właściwie jeden z objawów, takich jak napięcie mięśniowe w różnych partiach ciała, tachykardia, bóle głowy, szybkie tentno, bóle brzucha, biegunka, a nawet wymioty, słabość nóg, potliwość, kłopoty z koncentracja i pamięcią itd itd po 2. że derealizacja ponoć często właśnie występuje w agorafobii, ale nie tylko, bo także ponoć razem z objawami abstynencyjnymi w trakcie odstawiania benzodiazepin po długim okresie, występuje też często w trakcie napadu paniki.. Ja mam zdiagnozowaną przez psychologa fobię społeczną, z wtórną od niej agorafobią, czyli z tego co zrozumiałem jak wyleczę fobię społeczną to razem z nią zniknie i agorafobia..Razem z tymi fobiami występuje u mnie zespół lęku uogólnionego, czyli taki jakby stały lęk i napięcie przez cały dzień (nie napadowy). Po odstawieniu leków (5 lal temu) miałem tak silną derealizację, że po prostu, jak tu ktoś już pisał chyba w 1 poście totalny "Matrix" !! naprawdę miałem poczucie, że to nie dzieje się wcale w mojej głowie, tylko coś z tym światem się porobiło:( niby taki sam, a był tak dziwny, po prostu makabra..Piszę o tym dlatego,że wciągu tych kilku lat regularnego uczęszczania na psychoterapię mój lęk i jego siła z poziomu w skali 80-90% ( 1 rok po odstaw. benzo) stopniowo słabł w ciągu kolejnych lat a wraz z nią derealizacja, teraz ten lęk utrzymuje się w granicach średnio w zależności od dnia 40-50% i derealizacji prawie nie ma lub czasem taka jest lekka
-
Cześć, jestem nowy w tym wątku (addictgirl21 pozdrawiam!) i przyznam,że nie czytałem wszystkich postów, ale jak zobaczyłem tytuł „derealizacja, depersonalizacja..” to stwierdziłem, że wtrącę swoje 3 grosze:)..Oba odczucia są niestety bardzo dobrze mi znane zarówno z mojej dalszej (zanim wpieprz..się w benzodiazepiny), jak i bliższej przeszłości, to wg mnie jeden z przykrzejszych stanów występujących w nerwicy, ponieważ daje subiektywne odczucie, że dzieje się z nami, światem, innymi ludźmi coś naprawdę kosmicznie złego, z czym w ogóle nie wiadomo jak walczyć, w dodatku większość ludzi tego nie rozumie, no bo skąd? (wielu lekarzy też nie) jak ktoś nie miał, to tego nie jest w stanie zrozumieć, co dodatkowo powoduje uczucie osamotnienia.. Nie raz próbowałem wytłumaczyć lekarzowi, i innym ludziom co to jest , to patrzyli jak ciele na malowane wrota ..W okresie czynnego uzależ .od benzo derealizacja oczywiście ustąpiła całkowicie, ale z przyczyn oczywistych nie polecam tego sposobu nikomu..Po odstawieniu benzo wszystko wróciło na nowo i „pieprznęło mną o glebę” Wcześniej , wiele lat temu myślałem, że to tylko ja tak mam, teraz w dobie internetu , parę lat temu natrafiłem na wiele wzmianek w sieci, że wiele osób to ma..
-
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
Przemek_44 odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
scarlett33 A nie jest to czasem psychika? Psychika, czyli mam na myśli myśli (masło maślane! :)..) np takie jak nr 1 " mija drugi dzień odkąd nie wzięłam Clona!" = niepokój (emocja), myśl nr 2 tzw pewnik " Na pewno zaraz zacznę czuć się źle, bo (?)..bo już drugi dzień nie biorę Clona,więc już mnie nic "nie zabezpiecza" nie chroni przed lękami" = niepokój ,lęk! A przecież jakby się zastanowić i tak obiektywnie ocenić, to 2 dni temu "nafutrowałaś" się 4-krotną dawką Clona, niż masz to zalecone, wiec masz go pewnie skumulowanego w organizmie i możesz mieć go w sobie jeszcze ho ho ..to nie jest lek krótkodziałający -
Witaj! pójście do psychiatry dobry pomysł, ale jeśli masz nerwicę, to oprócz leków warto będzie zastanowić się nad psychoterapią, co często okazuje się nawet koniecznością. Gdzieś czytałem w literaturze, że to zalecana, główna i najbardziej skuteczna metoda leczenia zaburzeń nerwicowych, + farmakoterapia, ponoć takie kompleksowe leczenie przynosi najlepsze efekty..
-
Witaj! No właśnie, może napisz coś więcej o sobie
-
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
Przemek_44 odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
scarlett33 Jeśli chodzi o Ciebie to wiem, że nie jest Ci łatwo!! Ty byłaś na terapii odwykowej, ale czy przed jej rozpoczęciem nie odstawiono Ci tego Clona (z dawki 15 tabs (2 mg)..) zbyt szybko,zbyt nagle ??Jeśli tak, to być może jesteś w podobnej sytuacji jak ja bylem kiedyś..9 lat brania Clona, tak samo doszedłem do 15 tabletek ( 30 mg) / na dzień, 10 dniowy detoks i zero, później dół za dołem, makabra, co tu dużo mówić Clon to bardzo TRUDNY ZAWODNIK !! może nie ma tak silnego działania przeciwlękowego jak Xanax, ale za to najsilniejsze ze wszystkich benzodiazepin działanie miorelaksacyjne (rozluźniające wszystkie mięśnie szkieletowe) i przeciwdrgawkowe, więc na jedno wychodzi i pomimo tego,że to lek przeciwpadaczkowy świetnie zaczął sprawdzać się jako uspokajacz, a w dodatku długo działający..Tylko,że przy jego odstawieniu występują silne reakcje odwrotne "lustrzane" silny lęk i napięcie mięśniowe, myślałem,że umrę..po 2.5 miesiącach wróciłem do benzo, bo nie byłem w stanie wytrzymać stanów lękowych, napadów paniki, stanów przygnębienia, dołów..wcześniej co parę godzin "lądowałem" w dyżurce pielęgniarek, "ładowali" we mnie wszystko co mogli, hydroksyzyne w zastrzyku 100 mg, pernazynę w dużych dawkach, depakinę i różne inne, wszystko na nic..Gdyby dali mi wtedy Clona,to nie wiem czy bym się nie oparł, ale nie dali (na szczęście), tylko Tranxene (Cloranxen), musiałem go później zwiększyć do 20-30 mg żeby jakoś przetrzymać, to już nie było to co Clon,ale już nie zwiększałem dawki, rozpocząłem terapię i po roku, dwu, zjechałem do 20 mg, później coś jeszcze odjąłem, to i w końcu 5 lat temu do zera..No niestety, benzodiazepiny to silne uzależniacze, także bardzo "wygodne" w stosowaniu, nie czuć ich z ust, nie zostawiają śladów wkłuć na żyłach, a w dodatku można sobie długo wmawiać, że to są leki (co jest oczywiście prawdą po części), ale nie w przypadku wieloletniego brania (?)..Są ludzie,którzy po kielichu po dwóch pójdą do pracy lub siądą za kierownica, ale wiele osób będzie miała obiekcje,a po benzo chyba łatwiej scarlett33 sądze,że rozsądnie postępujesz łykając Clona doraźnie co dwa dni, być może rozrzedzasz jego stężenie w ustroju, dajesz czas na adaptację zmysłów, CUN itd, może w ten sposób "zabezpieczyłaś" swoje objawy odstawienne, może zabrzmi to kontrowersyjnie, ale jak byłem na jednym z detoksów alkoholowych to mówiło się,że czasem podanie alkoholikowi w ostrej fazie delirium, w trakcie drgawek może mu uratować życie..NO ALE...jednego..Może u Ciebie, w momencie gdy jesteś po terapii i masz inną świadomość na temat swojego uzależnienia lub po prostu ,jak to mówią terapeuci uzależnień straciłaś już "komfort", czyli pewnego rodzaju beztroskę i zadowolenie z brania, ćpania, picia..itp (15 tabl/ dzień) to teraz pozostaniesz na tej dawce, przy jednym lekarzu, już może nie tak "cudownie", ale uczciwiej i bez wyrzutów sumienia, które również były pewnie powodem do odurzania się ..a później jak twój organizm przyzwyczai się to go może z czasem odstawisz, czego Ci również życzę, bo niskie dawki to też niestety często uzależnienie..ale na ten czas różnica między 30 mg Clona, a 2 mg co dwa dni jest bardzo duża! no i to nawet wychodzi ok 0.7 mg /dzień (liczyłem 2 mg 2 dni nic, 2 mg) Mam pytanie, czy Ty dostałaś jakieś wskazania, zalecenia do dalszej terapii, psychoterapii po skończonej terapii odwykowej..czy nic? Uznali,że jesteś zupełnie zdrowa? bo przecież musi być jakaś przyczyna twojego nałogu, który jak każdy nałóg ma za zadanie uśmierzać cierpienie,być ucieczką od objawów monmaria gratuluję i trzymam kciuki, uda Ci się, ale nie bądź zbyt surowa dla siebie:) 3 mam kciuki!