Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przemek_44

Użytkownik
  • Postów

    615
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Przemek_44

  1. Cześć, Ryfka, hej Kaja123 wypowiem się dyplomatycznie :)..Sądzę, że obie macie po troszę rację! Z tego co wiem nie wszyscy uzależniają się od benzo, są osoby przeżywające lęk,czy raczej strach przed poważną operacją, ludzie po ciężkim wypadku samochodowym i innych traumach, jakieś okresowe problemy w pracy, ludzie zażywający Clona na padaczkę, albo Myolastan na rwę kulszową, czy jakieś inne bóle mięśniowe związane z problemami z kręgosłupem.. A później, gdy problemy miną to powiedzmy lek stopniowo odstawiają mając tam jakieś mniej lub bardziej nasilone objawy odstawienne, fizyczne, ale bez objawów uzależnienia psychicznego,czyli objawów abstynencyjnych ,"głodów lekowych".. Znam przykład faceta, który brał Clona przez 8 mies z racji strachu przed poważną operacją, a po niej później stopniowo odstawił jakby nigdy nic.. No i ta grupa ludzi, którzy się uzależniają, moim zdaniem u tych ludzi coś zwykle "pod" tym uzależnieniem zwykle "coś" jest, nerwica, fobia, depresja, bezsenność inne zaburzenia emocjonalne, czyli objawy wewnętrznych, często nieświadomych problemów, które trzeba leczyć równolegle (terapia)..U mnie po odstawieniu leków (po 14 latach) występowały i efekty odstawienne, nadwrażliwość CUN, zlewne poty, wrażliwość na bodźce, wszystko "raziło", wszystko wkurzało, wszystko było zbyt wyraźne, szczególnie po odstawieniu wysokich dawek Clona, to jakby ktoś mi grubą folię ściągnął z głowy, ale też nawrót fobii społecznej i agorafobii, którą miałem jeszcze przed rozpoczęciem przyjmowania benzo.. Przez 1-1.5 rok po odstawieniu miałem tę nadwrażliwość i głody, myślałem często o lekach, ale też nawrót lęków..Później głody słabły, psychika adaptowała się do otoczenia, ale fobie pozostały no i teraz mógłbym rzec, że głodów już jako takich nie mam i od 3 lat leczę już głównie problemy pierwotne, zaburzenie osobowości typu "unikającego" ALE!!..byłem w tamtym tygodniu na psychoterapii i się dowiedziałem że mam sygnały nawrotu (zdarza się od czasu do czasu w tej chorobie), myślenie o prochach po 5 latach od odstawienia, coś co się nazywa "koloryzowanie wspomnień", czyli przywoływanie dawnych wspomnień z okresu brania leków, jednakże tylko tych miłych (przekłamanie głowy), pogorszenie samopoczucia, nawrót dynamicznych snów takie jakie miałem zaraz po odstawieniu tabletek, pocenie się, parę dni temu obudziłem się w nocy totalnie mokry, dosłownie od stóp do głów, sny o lekach, no i trzeba to wszystko przetrwać.
  2. Ziomal4321a Dobre !! :)) uśmiałem się :) mistrzer Witamy! :)
  3. Przemek_44

    wita lukas

    lukas88 Witamy na forum! :)
  4. Do mario111 Lepiej późno, niż wcale :) Rozumiem, że nie chcesz pisać o przyczynach twojego uzależnienia, ewentualnie powodzie twoich lęków, więc nie nalegam, ale czasem dobrze podzielić się z innymi swoimi kłopotami.. Nie sądzę też, żeby ktoś Cię na tym forum wykpił cokolwiek byś napisał, bo każdy z nas ma tu swoją historię i cierpienie, i to forum jest generalnie z założenia po to by dodawać otuchy i wspierać się nawzajem, co nie znaczy, że czasem nie trafi się jakiś oszołom:) ,ale sądzę, że szybko zostałby „zjedzony”! A tak poważnie, to jeśli byś miał potrzebę i ochotę się wyżalić, to pisz na „priv”, ewentualnie na bloga, jeśli nie chcesz „publicznie” ,na pewno odpowiem. Z tego co piszesz, to obawiam się, że terapia Cię nie ominie..Nie wiem, nie twierdzę, że mam rację, ale jak Ty piszesz, że już od wieku nastoletniego szukałeś oparcia w lekach i je znalazłeś, to wydaje mi się,że możesz być dość silnie psychicznie od nich uzależniony (?).. Wg mojej oceny jesteś uzdolnionym człowiekiem, ale odniosłem wrażenie (może mylnie) w którymś momencie czytania twoich wpisów,że masz niską samoocenę i poczucie wartości (?)..Możesz napisać jak to u Ciebie wygląda? Skończyłeś studia w Polsce, brałeś się za doktorat, znasz j. angielski, skończyłeś drugie studia w USA, wybacz, ale jak sądzę „cienki bolek” by tego nie dokonał :)..Nie przypisywał bym też aż takiej mocy tabletkom, które dają chociaż fałszywe, to jakieś tam poczucie pewności i uspokojenia na pewien czas, ale przecież nie uzdolnienia i talenty.. A można zapytać czemu nie masz żony, dzieci, rodziny? Pytam, bo napisałeś, że czujesz się samotny, co akurat mnie nie dziwi, bo nie dość, że jesteś na „obcej ziemi” co już jest trudne samo w sobie, to nie masz bliskiej osoby, która była by dla Ciebie wsparciem i psychicznym, i fizycznym, co tu dużo mówić radością, sensem życia! Sama praca, nauka i kariera jest ważna, pieniądze też, ale człowiekowi potrzeba znacznie (przynajmn. moim zdaniem) znacznie więcej do szczęścia, prawda? Napisałeś jakiś czas temu, że Clona łykasz od 3 lat, a teraz wspomniałeś że jako nastolatek coś zażywałeś, czy to oznacza, że leki w twoim życiu obecne są od dawna (?).. kaja123 zgadzam się z Tobą, trzeba z tym uważać, małe ilości alko działają ponoć podobnie jak benzodiazepiny, co może prowadzić do uzależnienia krzyżowego. W ten sposób alkoholicy, którym na odwyku podaje się benzo, czasem uzależniają się od nich i później przedstawiają się na mittingach AA np "ja, Jurek jestem alkoholikiem - lekomanem" , pewnie w drugą stronę też można się uzależnić. Z tego co pamiętam p. prof .H. Ashton w swoim artykule pisze, że ludzie odstawiający leki BDZ owszem mogą napić się czasem, sporadycznie alkoholu (picie okazjonalne), nie ma tu jakichś przeciwwskazań, ale problem się robi wtedy, gdy odstawiane leki zaczynają zastępować małymi dawkami alkoholu
  5. zmeczona-mala-mi No tak, rozumiem..A w jakim wieku był twój brat? Młodszy, starszy? Piszesz o ojcu alkoholiku, babci, a nic nie piszesz o swojej mamie (?) Wydaje mi się też, że bierzesz na siebie zbyt dużą odpowiedzialność za śmierć brata, masz dopiero 21 lat (mam córkę w wieku 19 lat) , a gdy zmarł twój brat to jeśli dobrze policzyłem to miałaś dopiero 17 lat i byłaś nastolatką ! A gdzie Wasi rodzice, prawni opiekunowie byli wtedy? To na nich spada moim zdaniem głównie odpowiedzialność opieki nad swoim potomstwem..No chyba, że brat był dorosły (?) Jeśli tak to z kolei na niego spada odpowiedzialność zadbania o własne zdrowie, pójścia do lekarza, jeśli coś jest nie tak, ma jakieś oznaki złego samopoczucia itd Był ubezpieczony?? Tobie Natalia wydaję mi się,że być może przydałaby się terapia dla DDA (Dorosłe Dzieci Alkoholików), bo sam fakt życia z ojcem alkoholikiem, zapewne pełnym "niespodzianek", ciągła nie pewność, życie w napięciu co będzie, co się zdarzy następnego dnia, może być przyczyną twoich lęków, ataków paniki, utrwalonych z przeszłości. Nie jestem psychologiem, nie wiem te,z jakie masz badania kardio, ale odnoszę też wrażenie, że masz nerwicę narządową serca, tzn wszystkie objawy lokują Ci się w tym miejscu (?).. Takie terapie są darmowe, refundowane przez NFZ, ale musiałabyś być ubezpieczona Pomyśl sobie nad tym na przyszłość. Ja sam pochodzę z rodziny DDD, czyli dorosłe dzieci rodziców dysfunkcyjnych, muszę się leczyć z nerwicy itd
  6. zmeczona-mala-mi Witaj! Współczuję Ci śmierci brata ! (Tobie Ziomal4321a też!) Trudno coś w takiej sytuacji powiedzieć "ku pokrzepieniu" Może tylko to, że jesteśmy zwykłymi ludźmi, nie lekarzami i nie zawsze jesteśmy w stanie dostrzec pewne rzeczy, a już na pewno przewidzieć i odpowiednio szybko zareagować. Ja również życzę miłego dnia!
  7. Mario111 A można wiedzieć jaką Ty masz sytuacje materialną i w ogóle twoje rodzina? Masz żonę, dzieci? Dla kogo tak harujesz w USA? Dla siebie, dla rodziny? Musiałeś wyjechać ze względu na kiepską sytuację finansową? Czy mieliście w miarę dobrą, ale i tak wyjechałeś aby móc lepiej, dostatniej żyć? Czy dużo miałeś tych zajęć w tygodniu jak miałeś 2 prace? Czy po prostu nie wziąłeś sobie za dużo na barki? Wiesz myślałem trochę o tym odwyku za 25 tys dolarów, no tak kwota duża (przynajmniej jak dla mnie:), ale czasem warto. Ale ja sobie tak myślę, że za tą kasę ja ,jakbym znał dobrze j. angielski i miał pieniądze to bym poszukał sobie w USA jakiejś dobrej indywidualnej psychoterapii np behawioralno-poznawczej prowadzonej przez kogoś ,kto ma też doświadczenia z osobami uzależnionymi i jednocześnie odstawiał tego Clona w dowolnie wybranym dla siebie tempie (aby sukcesywnie do przodu) ,nawet jakbyś miał to sobie rozłożyć na wiele miesięcy, a nawet na rok, ale bardzo się tego planu konsekwentnie trzymał! No i praca, praca w terapii, bo nie chodzi tylko o sam Clonazepam, z jakiegoś powodu zacząłeś go brać , nerwica, lęki ,fobie, nerwica depresyjna (?) (nie wiem, nie napisałeś) chodzi o to co jest w tobie, bo nerwica, lęki to też tylko objawy , nie wiem jaki jest twój problem pierwotny , ale warto tym stopniowo zacząć się zajmować długofalowo na przyszłość to Clonazepam przestanie Ci być potrzebny. Wiesz, ja trochę się też obawiam, że może nie warto się pakować w jakieś sądy z durnym konowałem, choć nie wątpliwie zasłużył, bo prawnik będzie kosztował, a pieniążki które na niego byś wydał mógłbyś zainwestowac np w siebie, w swoje leczenie, poza tym sprawa może się ciągnąć i kosztować Ci dużo nerwów, a dodatkowe nerwy, to może być dodatkowy Clonazepam Wysmarowałeś na niego skargę, możesz jeszcze posłać jakąś gdzieś wyżej, nie wiem jak to działa ,nie znam się, wydaję mi się, że temu lekarzowi już jest "ciepło" ,boi się widać to po tym co o nim pisałeś ostatnio, próbuje problem zakopać pod dywan.
  8. Mario111 Nie ma sprawy.Tak, takie przeżycia mogą się zdarzać po nagłym odstawieniu benzodiazepin, a po Clonazepamie to już w ogóle, tu trzeba zachować ostrożność, stopniowo odstawiać, żeby psychika, percepcja tłumiona silnie przez parę lat środkami działającymi otumaniająco na CUN przyzwyczaiła się. Clonazepam chyba ma najsilniejszy efekt miorelaksacyjny, czyli rozluźniający dla wszystkich mięśni szkieletowych w porównaniu do innych benzodiazepin, ponieważ jest stosowany w padaczce, dlatego moim zdaniem tak dobrze robi, choć stricte nie ma silnego działania przeciwlękowego, ani uspokajającego, ale jednym z głównych objawów lękowych jest przykre napięcie, więc Clon go znosi, przynosi ulgę .Po odstawieniu benzo ,z tego co słyszałem, obserwuje się efekt odwrotny, więc np w przypadku Clonazepamu może to być wzmożone napięcie mięśniowe, ogólnie w przypadku odstawiania wszystkich benzo również nadwrażliwość centralnego układu nerwowego, który przechodzi w "hiperaktywność" (cytat z artykułu), wszystko jest wyraźne, pojawia się wyczulenie na dzwięki, hałasy, wszystko wkurza ,drażni, może też przerażać, mogą wrócić też problemy pierwotne, z powodu których zaczęło się przyjmować te leki, a możesz napisać dlaczego zacząłeś brać te leki?..kto Ci je przepisał? czy może od kogoś dostałeś? Podejrzewam, że w USA problem uzależnienia od benzo jest znany, tylko może też jeszcze mało rozpowszechniony, może trafiłeś na jakiś (nie wiem) np mały, prowincjonalny szpital? Czy ty mieszkasz w polskiej dzielnicy? Jakiś czas temu znalazłem w sieci stronkę o uzależnieniu o Clonazepamie,tylko nie wiem ,czy to jest amerykańska, czy brytyjska, kliknij w link, który podaje poniżej, włącz sobie na górze w opcjach tłumaczenie strony na j.polski (chyba,że biegle władasz angielskim) Clonazepam Addition Help a tu link do najlepszego moim zdaniem opracowania na temat uzależnienia od benzo, jeśli jeszcze nie natrafiłeś na niego i nie czytałeś to polecam, możesz go wydrukować i zanieść swojemu lekarzowi, żeby się douczył "Benzodiazepiny-Jak działają, jak je odstawić po wielu latach zażywania"-prof Heather Ashton A można wiedzieć co wykładasz na tych uczelniach? pozdr -- 23 lis 2013, 02:23 -- Mario111 chciałem dopisać,że w razie jakby ten drugi link się nie wyświetlił (artykuł prof.H.Ashton) to wklej sobie w górną belkę lub wyszukiwarkę google link http://www.benzo.org.uk/manual/index.htm
  9. Ryfka Ojj tak , ja również uważam, że to najlepsza. czyli najgorsza (najsilniejsza) "trójca" benzodiazepin, silnie uzależniających, inne też uzależniają, ale te szczególnie.. Mario111 Współczuję Ci z całego serca tej sytuacji !!! Czytałem twoje posty i po prostu nie dowierzam z jakimi burakami masz do czynienia , co jak co, ale po opiece zdrowotnej w USA to bym więcej się spodziewał sam brałem Clonazepam przez 9 lat (dzień w dzień) aż doszedłem do dawki 24-30 mg/dzień. Oczywiście uzależnienie od benzo ,jak i każde inne uzależnienie to zło, ale NIE WOLNO ODSTAWIAĆ OD RAZU benzodiazepin, a zwłaszcza Clonazepamu !! Nie chodzi też tylko o sam Clonazepam, ale ,to że brałeś go przez 3 lata, a benzo kumulują się w organiźmie i po trzech latach to go możesz usuwać nawet przez parę miesięcy (zjawisko kumulacji), a Clonazepam jest lekiem długo działającym (To.5 = 29-50 h) Twój lekarz to nie ma bladego pojęcia o odstawianiu benzodiazepin (ja bym go zmienił na twoim miejscu), bo możesz nawet dostać padaczki, drgawek, halucynacji, przy nagłym odstawieniu, czy on o tym w ogóle wie? W ogóle to facet jest bezczelnym typem wmawiając Ci ,że to uzależnienie to twoja wina! bo jest dokładnie odwrotnie, jeśli to on przepisywał Ci te leki tak długo..Odnoszę wrażenie,że chce teraz całą odpowiedzialność zrzucić na Ciebie i całkowicie umyć rączki, nie pozwól mu na to! Nie chce Ci wypisać Clonazepamu, ani innego leku benzo do stopniowego odstawiania, to niech wypisze Ci skierowanie do szpitala, ewentualnie jakiegoś oddziału detoksykacyjnego gdzie się tobą zajmą! Ja odstawiałem Clona na oddziale detoksykacyjnym to kiedyś jakaś pani doktor przyszła z grupą studentów i publicznie przy wszystkich powiedziała,cytuje "ten pan jest ofiarą służby zdrowia"..Odstawili mi w 10 dni ( to był oddział na 10 osób i dłużej nie można było tam być) to też myślałem ,że dostanę hopla, bo to było zdecydowanie za szybko, chociaż dawali mi różne leki osłonowe i inne benzo
  10. Przemek_44

    Witam.

    Witaj na forum Zgadza się, lekarz to na początek, ale główna sprawa to praca nad sobą, czyli psychoterapia z psychologiem, z tego co piszesz odnoszę wrażenie, że masz niską samoocenę i niskie poczucie wartości, wiem coś o tym, bo sam do niedawna takie miałem.. jest trochę lepiej, ale wiem ,że jeszcze dużo pracy przede mną.
  11. Miro ,gratulacje, wielki szacun ,życzę Ci wytrwałości!
  12. Ja też zażywałem przez krótki okres tabletki na sen (Zolpiclon, Zolpiden), ale niespecjalnie "przepadałem" ,gdyż wiedziałem ,że mają one bardzo krótki okres półtrwania (chyba jakieś 1.5-2h) i na krótko wystarczą, brałem je nawet w dzień, w pracy, jak nie miałem benzodiazepin ..Ja z kolei miałem (wciąż mam) słabość do Clonazepamu! nawet bardziej ,niż do Xanaxu, który też brałem, gdybym miał go gdzieś przed nosem, np w swoim domu, to nie wiem,czy bym długo wytrwał (?) ,ale nie mam..Są ludzie ,którzy sprzedają na czarnym rynku 30 tabl. Clonazepamu 2 mg za 90zł, który ponoć w aptece kosztuje ok 5 zł !! O czymś to świadczy prawda?
  13. Ryfka, a to na pewno ból kości ogonowej, czy może coś na zasadzie silnego bolesnego skurczu mięśni wokół kości ogonowej, opisywanego czasem przez różne osoby,a nawet opracowania psychologiczne jako "ciasna obręcz" w dole, wokół brzucha?ewentualnie podbrzusza? Jeśli to to, to miałem często i miewam nadal, choć rzadziej i słabiej ,bardziej teraz jako objaw lęku ,ale na początku ,zaraz po odstawieniu leków, przez 1 rok to była makabra, dochodziły do tego silne bóle i jakby pieczenie w pachwinach.. daisy999 , wielkie GRATULACJE!! :) Świetnie, że Ci się udało i duży szacunek ! też byłem uzależniony na przemian głównie od Clonazepamu i Xanaxu, i też uważam, że podstawą do wyleczenia jest dobra terapia, praca zarówno nad uzależnieniem jak i problemem pierwotnym , bo jak się usunie przyczynę lęków to benzodiazepiny przestają być potrzebne, no bo po co (?!) Jak ktoś jest spokojny, względnie szczęśliwy i zrównoważony to nie będzie łykał prochów bez potrzeby, bo pójdzie po nich spać
  14. Wiem, wiem dzieci rosną, później idą w świat i trzeba się z tym pogodzić, obiecała ,że będzie przyjeżdżać na weekendy , przynajmniej na razie (ma tu chłopaka) Ryfka, z tego co mi wiadomo to "suchy kac" np u alkoholików może wystąpić nawet po 11 latach (znam taki przypadek).No tak ,alkohol działa podobnie, w końcu to chemia w płynie..Ja też jestem raczej nie pijący, tzn nie jestem alkoholikiem, nigdy nim nie byłem, owszem, czasem się napiję, ale rzadko i tak normalnie jak wszyscy, nigdy nie zdiagnozowano u mnie alkoholizmu (przynajmniej na razie ) Ryfka, sny lekowe po 5 latach ,gdy zażywało się je ,tak jak w moim przyp. leki 14 lat,to nie jest aż dużo, nie mniej jednak są to rzeczy ,które z czasem mają tendencje do słabnięcia (nie miałem takich snów wcześniej już z 2 lata), nie dzieje się to jednak (0-1),czyli zero jedynkowo, np przez 1 tydz po odstawieniu prochów siła głodów ,czy snów lekowych na 100% , a w następnym 0 %, tylko moim zdaniem 98%, 95%...85%.....70 %..65 % i tak aż do 10 % i 0%..to raczej proces odzwyczajania "głowy", psychiki, receptorów
  15. Ryfka, ja po 5 latach nie brania benzo-, a jakieś 11 latach odstawienia Clonazepamu dwa dni temu śniłem ,że go łykam , dawno nie miałem już snów o lekach , ale kilka dni temu moja ukochana córka (jedyna) z którą jestem bardzo silnie związany właśnie pojechała na studia..Bardzo to przeżywam:( , bardzo mi jej brakuje choć generalnie to jest o jakieś 3.5 godziny od domu jazdy samochodem..ale i tak silne emocje,chęć znieczulenia, zaćpania, czuje się jakbym to ja szedł znowu na studia..Oczywiście nie zamierzam nic łykać, ale łatwo to nie jest Mam ktoś z Was dzieci drodzy forumowicze? Czy jestem najstarszym osobnikiem na tym forum?:)
  16. Halenore tobie też gratuluje! 3 miesiące to też nie mało, zwłaszcza,że jakby nie było to wg mnie najtrudniejszy okres, wszystko się miesza, objawy abstynencyjne, z problemami pierwotnymi, nadwrażliwość CUN..a czy Ty bierzesz jakieś leki osłonowe? Jakieś SSRI ? Ktoś tu na forum wspominał o stabilizatorach nastroju.. Na początku przepisywano mi Neurotop retard (karbamazepina), teraz biorę Depakinę Chrono (pochodne kwasu walproinowego)..oba te specyfiki psychiatrzy przepisywali mi twierdząc,że leki te normalizują nastrój człowieka uzależnionego, czy nadwrażliwego ,który przypomina trochę jakby sinusoidę i składa się głównie z "górek" i "dolinek" - nic po środku! Z tego co wiem nastrój przeciętnych ludzi ponoć aż tak się nie waha i jest bardziej zrównoważony , bez gwałtownych skoków, dołów, napadów agresji..leki te może nie działają tak "cudownie" jak benzo-, a nawet ich początkowo wcale nie czułem , bo nic po wysokich dawkach BDZ nie działa ..ale długofalowo ponoć mają korzystny wpływ. Też byłem na terapii AA, jako 1 lekoman w dodatku z fobią społeczną czułem się tam fatalnie ..Fakt, zdobyłem dużo wiedzy o mechanizmach uzależnienia,które pomimo pewnych różnic tak ogólnie to są zbliżone, poznałem kilku fajnych ludzi, ale czułem się tam bardzo wyobcowany. No tak, ruch AA ma swoją specyfikę, jest na pewno dobry dla ludzi z problemami alkoholowymi, szczególnie w początkowej fazie zdrowienia, którzy często są stoczeni i samotni, grupa , wparcie ,sztywne proste zasady, żeby trzymać się w ryzach, niestety niekiedy robi się później z tego coś co przypomina „sektę”, zgromadzenie, staje się dla nie których stylem życia, ale to zależy od ludzi .. -- 26 wrz 2013, 23:01 -- Halenore tobie też gratuluje! 3 miesiące to też nie mało, zwłaszcza,że jakby nie było to wg mnie najtrudniejszy okres, wszystko się miesza, objawy abstynencyjne, z problemami pierwotnymi, nadwrażliwość CUN..a czy Ty bierzesz jakieś leki osłonowe? Jakieś SSRI ? Ktoś tu na forum wspominał o stabilizatorach nastroju.. Na początku przepisywano mi Neurotop retard (karbamazepina), teraz biorę Depakinę Chrono (pochodne kwasu walproinowego)..oba te specyfiki psychiatrzy przepisywali mi twierdząc,że leki te normalizują nastrój człowieka uzależnionego, czy nadwrażliwego ,który przypomina trochę jakby sinusoidę i składa się głównie z "górek" i "dolinek" - nic po środku! Z tego co wiem nastrój przeciętnych ludzi ponoć aż tak się nie waha i jest bardziej zrównoważony , bez gwałtownych skoków, dołów, napadów agresji..leki te może nie działają tak "cudownie" jak benzo-, a nawet ich początkowo wcale nie czułem , bo nic po wysokich dawkach BDZ nie działa ..ale długofalowo ponoć mają korzystny wpływ. Też byłem na terapii AA, jako 1 lekoman w dodatku z fobią społeczną czułem się tam fatalnie ..Fakt, zdobyłem dużo wiedzy o mechanizmach uzależnienia,które pomimo pewnych różnic tak ogólnie to są zbliżone, poznałem kilku fajnych ludzi, ale czułem się tam bardzo wyobcowany. No tak, ruch AA ma swoją specyfikę, jest na pewno dobry dla ludzi z problemami alkoholowymi, szczególnie w początkowej fazie zdrowienia, którzy często są stoczeni i samotni, grupa , wparcie ,sztywne proste zasady, żeby trzymać się w ryzach, niestety niekiedy robi się później z tego coś co przypomina „sektę”, zgromadzenie, staje się dla nie których stylem życia, ale to zależy od ludzi .. -- 26 wrz 2013, 23:02 -- Halenore tobie też gratuluje! 3 miesiące to też nie mało, zwłaszcza,że jakby nie było to wg mnie najtrudniejszy okres, wszystko się miesza, objawy abstynencyjne, z problemami pierwotnymi, nadwrażliwość CUN..a czy Ty bierzesz jakieś leki osłonowe? Jakieś SSRI ? Ktoś tu na forum wspominał o stabilizatorach nastroju.. Na początku przepisywano mi Neurotop retard (karbamazepina), teraz biorę Depakinę Chrono (pochodne kwasu walproinowego)..oba te specyfiki psychiatrzy przepisywali mi twierdząc,że leki te normalizują nastrój człowieka uzależnionego, czy nadwrażliwego ,który przypomina trochę jakby sinusoidę i składa się głównie z "górek" i "dolinek" - nic po środku! Z tego co wiem nastrój przeciętnych ludzi ponoć aż tak się nie waha i jest bardziej zrównoważony , bez gwałtownych skoków, dołów, napadów agresji..leki te może nie działają tak "cudownie" jak benzo-, a nawet ich początkowo wcale nie czułem , bo nic po wysokich dawkach BDZ nie działa ..ale długofalowo ponoć mają korzystny wpływ. Też byłem na terapii AA, jako 1 lekoman w dodatku z fobią społeczną czułem się tam fatalnie ..Fakt, zdobyłem dużo wiedzy o mechanizmach uzależnienia,które pomimo pewnych różnic tak ogólnie to są zbliżone, poznałem kilku fajnych ludzi, ale czułem się tam bardzo wyobcowany. No tak, ruch AA ma swoją specyfikę, jest na pewno dobry dla ludzi z problemami alkoholowymi, szczególnie w początkowej fazie zdrowienia, którzy często są stoczeni i samotni, grupa , wparcie ,sztywne proste zasady, żeby trzymać się w ryzach, niestety niekiedy robi się później z tego coś co przypomina „sektę”, zgromadzenie, staje się dla nie których stylem życia, ale to zależy od ludzi ..
  17. Eee, to gratuluję !!:) kawał czasu..Ryfka musiałbyś/ musiałabyś napisać co dokładnie rozumiesz pod pojęciem "objawy poodstawienne" ? Czy to jakieś przykre stany emocjonalne (lęk, smutek) ? czy to "głody lekowe", sny o tabletkach? czy może jakieś konkretne kłopoty zdrowotne, zaburzenia ze strony CUN ? Ja ,wg mojej teorii i tego co obecnie wiem dzielę to tak: - objawy odstawienne, czyli "chorowanie" organizmu i psychiki na skutek spadku stężenia (odstawiania) leków BDZ w ustroju, - " głody lekowe", sny o tabletkach, jakieś marzenia , czyli poczucie jakiegoś braku, pustki, którego częstość występowania i natężenie z czasem,i pod wpływem terapii słabnie, - powrót ,po odstawieniu leków, problemów pierwotnych i ich objawów, czyli być może objawów nerwicy, fobii, zaburzeń osobowości,depresji, czegoś z powodu czego w ogóle zaczęliśmy przyjmować benzodiazepiny (leki BDZ jak pewnie wiesz niczego nie leczą,tylko tłumią, przekonałem się niestety na własnej skórze! ..) no i tu często (pewnie nie zawsze) konieczna jest terapia, - no i objawy poodstawienne, które ja rozumiem tak,że są to jakieś np zaburzenia, "psikusy" ze strony Centralnego Układu Nerwowego, jego nadwrażliwość, nadaktywność, która u mnie po 14 latach ciągłego tłumienia jego komórek przejawiała się dużym lękiem, derealizacją i bolesnym napięciem mięśni, ogólnym rozemocjonowaniem, rozedrganiem, a mogą to być też zaburzenia koncentracji, pamięci, szumy w uszach, pustka w głowie, zaburzenia czucia w kończynach, mrowienia,drętwienia ? Napisz konkretnie jak możesz co Ci dolega? pozdr
  18. A no właśnie, zgadzam się z Wami w 100%!..Co zrobić z podejrzewam całą RZESZĄ ludzi starszych, którzy od lat przyjmują benzodiazepiny (??!) Nie koniecznie są to ludzie biorący kilkanaście tabletek dziennie, bo oprócz uzależnienia od wysokich dawek wg prof H. Ashton specjalistki od odstawiania bdz, istnieje coś takiego jak uzależnienie od niskich dawek terapeutycznych ..Ludzie starsi ,za nim do Polski zawitała psychoterapia, przecież leczyli się tak samo na "nerwy", na bezsenność,..itd, to moim zdaniem nie szli tak odrazu do psychiatry, jeśli nie mieli jakichś widocznych objawów psychozy lub ciężkiej nerwicy,czy depresji, tylko do lekarza ogólnego, ewentualnie może do lekarza neurologa ,no bo "neuro", który poza większą znajomością leków benzo na leczeniu nerwic również się nie za bardzo nie zna.., No i podejrzewam,że kończyło się na tym,że lekarz ogólny przepisywał coś na uspokojenie, lub na sen, pomagało ,bo leki bdz są skuteczne, no i teraz jest problem..No bo jakby publicznie ogłosić,że te leki są "be",bo oprócz pozytywnych działań mają również poważne efekty uboczne, to ci ludzie wpadną w panikę, poczują się zagrożeni i podniosą larum, bo może nie biorą "garściami", ale są bardzo uzależnieni psychicznie,co jest nawet może gorsze Będą mieli pretensje do lekarzy, może nawet nie którzy będą chcieli odstawiać te leki, a służba zdrowia zdaję się wciąż nie wiele ma do zaoferowania w tej kwestii, pomijam fakt,że o ile względnie młodego człowieka można już leczyć jak najbardziej, to starsi ludzie po 60-tce, 70-tce po prostu nie nadają się na terapie (nie to pokolenie). Po zostaje jeszcze kwestia firm farmaceutycznych, dochody uzyskiwane z sprzedaży tych leków, a i czasy nie sprzyjają..Mimo wszystko wydaję mi się ,że kiedyś nie było takiego tempa życia, wyścigu szczurów, rywalizacji aby więcej "mieć", więcej osiągnąć, ludzie żyli trochę wolniej i może trochę spokojniej ,choć problemy wiadomo były ,komuna itd ale teraz tempo ,mega ambicje, do t ego bezrobocie, ciągły stres, no i lęki, bezsenność, czyli woda na młyn dla leków, które przynoszą szybką ulgę..Ludzie nie mają czasu, muszą ciągle pracować, pozostawiają dzieci samym sobie, nie poświęcają im czasu, nie dają miłości, co sprzyja rozwojowi nerwic ,niskiej samooceny, a później od nich wymagają Bóg wie co:(..tak w wielkim skrócie .
  19. Cześć, jestem tu nowy, wprawdzie nie dawno witałem się z wszystkimi na forum ogólnym, ale w tym dziale piszę pierwszy raz.. Jego tematyka jest mi szczególnie bliska i znana, bo mam za sobą 14 lat czynnego uzależnienia od benzodiazepin,w tym naprzemiennie od Clonazapamu i Xanaxu , także Relanium, Cloranxenu i innych, w tym też nasennych , nie będących benzodiazepinami - jak Zolpiden, Zolpiclon), Jednak od 5 lat już nie zażywam żadnych leków z tej grupy. Obecnie leczę się ( psychoterapia ) ze swoich pierwotnych problemów (fobia społeczna, agorafobia , zespół lęku uogólnionego) ,które przez 14 lat nie były leczone w sposób właściwy, jedynie tłumione lekami W swoim uzależnieniu doszedłem do dawek Clonazepam 24- 30 mg / dzień (12-15 tabl 2 mg), Xanax 7-8 mg / dzień, Cloranxen 30 mg/ dzień. Mam na swoim koncie ok 22 próby odstawienia tych leków, zarówno w domu na własną rękę (bez udziału lekarza, jak i z jego udziałem) , byłem na 3 detoxach, w 2 szpitalach, 3 różnych oddziałach nerwic, ośrodku leczenia uzależnień .. Leczyłem się też w przychodni psychiatrycznej, poradni uzależnień, do tego dodam jeszcze prywatne wizyty u lekarzy psychiatrów,jak również psychologów , w tym 1 księdza dr psychologii Obecnie leczę się w kolejnym ośrodku ambulatoryjnie. Przeczytałem kilkanaście ostatnich wpisów z uwagą i szczerze wszystkim współczuje cierpienia związanego z bólem ostawiania benzodiazepin, wiem co to za ból..Piszę tutaj, aby dołożyć jakąś swoją cegielkę do problemu, który mam wrażenie narasta wśród społeczeństwa, a jest wciąż bagatelizowany , a może nawet spychany "pod dywan" dlatego ,że moim zdaniem duża część psychiatrów w Polsce,a może nawet większość po prostu nie posiada przygotowania do leczenia dolegliwości z zakresu nerwic, fobii, depresji psychogennych po za wiedzą z zakresu farmakoterapii, znajomością różnych leków antydepresyjnych , (w tym leków z grupy benzodiazepin) i tyle.. Nerwice i tego typu dolegliwości leczy się moim zdaniem głównie metodą psychoterapii (+ leki wspomagające np SSRI, wspomniane na forum pochodne kwasu walprionowego ) korzystając z pomocy psychologów specjalistów, których w naszym kraju w prawdzie przybywa, ale jest ciągle jeszcze chyba jak "na lekarstwo". Terapia z prawdziwego zdarzenia nie jest wciąż powszechnie dostępna (za darmo) wśród ludzi, więc ludzie chodzą do psychiatry, potrzebują szybkiej poprawy, lekarze pomagaja jak umią, przez co uzależniają pacjentów , no i temat istnieje, ale w przeciwieństwie do narkomanii i problemowi alkoholizmu nie nagłaśnia się go bo trochę głupio i nie wiadomo co z tym wszystkim zrobić, co o tym wszystkim myślicie?? pozdr
  20. Przemek_44

    Witam wszystkich!

    Hej wszystkim raz jeszcze, dziękuje za miłe przyjęcie , Agat 7, współczuję Ci tej fobii społecznej i osobowości unikającej,wiem jakie to gówno! Współczuję oczywiście tak samo każdej innej osobie na tym forum, fobie, nerwice natręctw, depresje, uzależnienia, psychozy, same "cudowności"..ehh życie. Oczywiście chętnie wymienię się doświadczeniami jeśli to Was interesuje, sam jestem też ciekaw różnych informacji.. A co konkretnie chciałabyś / chcielibyście wiedzieć ?? Nie chciałbym tu pisać jakiegoś wielkiego eseju -historii życia
  21. Przemek_44

    Witam wszystkich!

    Jak w tytule, witam wszystkich na tym forum! Kilka słów o sobie, mam na imię Przemek, wiek 44 lata, żonaty, jedna dorosła córka ,pies Ja również czasem tu zaglądałem jako gość,aż w końcu postanowiłem się zarejestrować. Od lat leczę się na zaburzenia lękowo-depresyjne mieszane, mam za sobą 14 lat regularnej lekomanii (benzodiazepiny), od 5 lat utrzymuję całkowitą abstynencje od tych środków. Po odstawieniu tabletek zdiagnozowano u mnie występowanie osobowości typu "unikającego" społecznie, w konsekwencji występowanie związanej z nim fobii społecznej,, wtórnej od niej agorafobii (lek przed otwartą przestrzenią) oraz współistniejącemu z nimi dwoma zespołowi "lęku uogólnionego", czyli względnie stałemu lękowi w skali od 1-10 (gdzie np 1 to spokój ,błogostan ,a 10 to ostra panik) tak na poziomie 4-6, zwykle 5. Od odstawienia BDZ uczestniczę w regularnej psychoterapii indywidualnej ,jest to prawdopodobnie terapia behawioralno- poznawcza, wcześniej brałem udział w psychodynamicznej, dla tych co się nie orientują takiej analitycznej, polegającej na grzebaniu w dzieciństwie, przeszłości , uświadamianiu tego co nieuświadomione itd, korzystam też z opieki psychiatry ,współpracującego z psychologiem..Od nie dawna prowadzę też bloga, na którym opisuję swoje doświadczenia ,zmagania z uzależnieniem od benzodiazepin (zapraszam - link pod tekstem). W pewnych aspektach widzę poprawę, w innych jestem ciągle w dużym " lesie", miewam wzloty i upadki. Nie lada problemem wciąż są dla mnie miejsca publiczne,takie jak sklepy , centra handlowe, instytucje, kościół ,kino, wesela ,imprezy towarzyskie, unikam tych miejsc .Dlaczego zarejestrowałem się na tym forum (?)., sam nie wiem., może po to, bo chcę być wśród "swoich"., z samotności (brak mi bardzo kontaktów z ludźmi!!), dla wymiany doświadczeń i informacji.., może ktoś mi pomoże, może ja komuś w czymś pomogę..ty tyle w wielkim skrócie pozdrawiam
×