Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przemek_44

Użytkownik
  • Postów

    615
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Przemek_44

  1. poza tym nie bardzo rozumiem, dlaczego kobiety miałyby nie prowokować ?! albo dlaczego zaraz używać słowa prowokacja?? Od zarania dziejów kobiety pragnęły się podobać mężczyzną, stosowały różne malowidła i upiększenia,a mężczyźni chcieli robić wrażenie na kobietach np swoją odwagą, wygrywając wojny (duży skrót) Prowokacja ubiorem, makijażem, zachowaniem, czy nawet nagością, ale w dobrym guście jest wbudowana w tzw "grę miłosną", zaloty, pomiędzy kobietą i mężczyzną, może to będzie uproszenie, ale kobieta chce się spodobać mężczyźnie, który jej się spodoba i vice versa, po co? żeby dobrać się w parę, stworzyć związek, małżeństwo, mieć potomstwo, powiedzmy jest pewien porządek na świecie, który daje jakieś WZGLĘDNE szczęście ludziom, najpierw radość z "z chodzenia", później małżeństwo, kolejne etapy, macierzyństwo, radość z wychowywania dzieci, patrzenia jak rosną, później np z wnuków, no jest co robić w życiu, takie prawo natury, prawo boskie jak ktoś wierzy i chyba prawo ludzkie.. Zwierzęta też mają często podobnie, np samica pawia stroszy, prezentuje swoje piękne pióra w całej okazałości, gdy samiec jest w pobliżu Nie bardzo rozumiem, co w prowokowaniu złego (?) oczywiście nie mówię o jakichś super wyzywających, seksistowskich strojach..Faceci też chcą robić na kobietach wrażenie, choć trochę inaczej
  2. Arashka Skoro zachęcasz do wypowiedzi panów, to się też wypowiem..mianowicie, ja też uważam, że kobieta powinna wyglądać przede wszystkim biustownie i stosownie do sytuacji A tak poważnie, to jeśli stosownie do sytuacji, to także w stroju kąpielowym na plaży, prawda? mam na myśli strój dwu częściowy..No bo jak siedzisz na "otwartym" słońcu w upał, to raczej jest trudno siedzieć w t-shircie, a nawet w koszulce na ramączkach, a jak sama nazwa wskazuje w "stroju kąpielowym", czyli przeznaczonym do kąpieli, no bo trochę trudno i dziwnie kąpać się np w morzu w t-shrcie, a później siedzieć w mokrej koszulce, nieprawdaż ? nawet jeśli słońce szybko suszy
  3. Btw I tak Cię lubię Ja Ciebie też
  4. Davin No chyba że tak , może nawet kiedyś staniemy się mocarstwem atomowym i...najedziemy Rosję zajmiemy ich tereny i będziemy jeździć na narty na Ural, polować na niedźwiedzie
  5. Mądrze prawi... polać mu Tiaa.."srali" muchy będzie wiosna, będzie ładnie trawka rosła , już to widzę, PiS moim zdaniem nie nadaję się do rządzenia i prowadzenia w kierunku Europy, a jeśli faktycznie wygra wybory na jesieni, to moim zdaniem ich partia zrobi tak, że Kukiz będzie gówno miał do gadania, a w ogóle to na moje oko piorunem się pożrą z nim,a on z nimi, bo on ma bardziej liberalne poglądy i będę się szarpać między sobą, prowadzić boje wewnętrzne, bo PiS to konserwatywna partia o sztywnych poglądach, która nie porozumie się z nowoczesnym Zachodem dla którego normalną rzeczą jest antykoncepcja, in vitro, lesbijki, geje, różnorodność wyznań i kościołów, a nie monopol katolicki i wiele innych rzeczy..A z Ruskimi też zadrą, bo przecież Smoleński, Zamach itp.. Moim osobistym zdaniem Bronek był nijakim prezydentem i może żadnych spektakularnych zmian na lepsze nie było, o ile w ogóle jakieś (?) ale zapewniał jakiś powiedzmy standard demokracji, choćby wolny internet, a jak PiS dojdzie do władzy, to może chcieć nawracać wszystkich na drogę "cnoty", w swoim mniemaniu itp, może to może ta wolność się skończyć.. Moim zdaniem, to nie było na kogo głosować w te wybory, no chyba,że na Kukiza
  6. klaudix17 Zgadzam się z Arashą..ja mam 46 lat, jestem rodzicem i mam córkę w wieku 20 lat już na studiach, ale gdy chodziła jeszcze do liceum zaczęły się jej problemy lękowo - depresyjne, co się również oczywiście odbijało na nauce, stopniach, frekwencji.. Na początku bardzo ukrywała ten fakt starając się wszystkich dorosłych ZADOWOLIĆ i być "idealną" w ich oczach (niestety!), a myśmy tego nie zauważali, jednakże z powodu takiego, że sam miałem / wciąż miewam problemy natury lękowej (żona podobnie) i korzystamy z pomocy lekarzy psychiatrów, psychologów mieliśmy na nią "oko", bo często jest tak, że dzieci "dziedziczą" psychologicznie tj jakby "uczą się" nieświadomie pewnych lęków, smutków w ciągu życia, od swoich opiekunów, rodziców nawet o tym nie wiedząc.. Na szczęście w porę zauważyliśmy jej kryzys, ona też w końcu "pękła", przestała ukrywać i podzieliła się z nami swoimi problemami, dzięki czemu w porę zdążyliśmy z żoną zareagować i jej pomóc!..Umówiliśmy ją szybko do psychiatry, do którego poszła z swoją mamą..dostała leki antydepresyjne i skierowanie na psychoterapię, na którą uczęszczała przeszło 1 rok, która jej bardzo pomogła i którą bardzo sobie chwaliła, bo dostała wiele wsparcia i fachowej pomocy..My jako rodzice, wiedząc już co się dzieje zmieniliśmy prawie o 180 stopni stosunek do niej, bo wcześniej wolała udawać "leniwą" niż przyznać się do swoich lęków i problemów.. Obecnie, jako ojciec NIE WYOBRAŻAM sobie! że miałbym nie dowiedzieć się lub nie wiedzieć, że mojej córce dzieje się jakaś krzywda!! ponieważ bardzo ją kocham (żona oczywiście także)! W tej chwili czuje się dużo lepiej, a od tamtego czasu mam z nią bardzo dobry i szczery kontakt, nie ukrywa przede mną niczego, a ja lepiej ją rozumiem i jestem dla niej bardziej wyrozumiały, a w przeszłości było niestety różnie Na koniec napiszę, że moim zdaniem nie ma potrzeby ,żebyś nosiła maskę optymistki, bo to jest bardzo mylące dla innych! po za tym, nie musisz być wiecznie uśmiechnięta, bo każdy człowiek ma lepsze lub gorsze dni i ważne, i nikt, nigdy nie jest wiecznie zadowolony, a nawet nie musi być..moim zdaniem ważne, żeby był prawdziwy i autentyczny!
  7. aga85 cześć, jeśli chcesz znać moje zdanie, to alprazolam jest to lek z tzw grupy benzodiazepin o silnym działaniu przeciwlękowym, pewnym uspokajająceym, miorelaksacyjnym (rozluźniającym mięśnie szkieletowe), nasennym i przeciwdrgawkowym. Jest to dobry i skuteczny lek na przykre stany lękowe, ostre, napadowe i uogólnione, pod warunkiem, że stosuje się je wyłącznie wg zaleceń lekarskich, nie dłużej niż 2-3 tygodnie!! (przy zażywaniu regularnym) lub stosowaniu tylko doraźnym, pamiętając jednak, że co drugi dzień, czy co trzeci,ale też systematycznie to też regularnie, bo leki to kumulują się w organiźmie przy dłuższym braniu..Jeśli leki te stosuje się dłużej niż przez krótki czas, to grozi silne uzależnienie fizyczne i psychologiczne.. Podsumowując, wg tego co obecnie wiem, to moim zdaniem benzodiazepiny (alprazolam, clonazepam, lorafen) śa przy stosowaniu w przyp stanów lękowych trochę jak morfina na duże stany bólowe..bardzo skuteczna i potrzebna do szybkiego "ogarnięcia" stanu kryzysowego, ale nie jest to leczenie właściwe, bo tylko objawowe (nie usuwa przyczyn)..Trzeba je stosować rozważnie i tylko tyle i w takiej dawce ile to jest konieczne ile lekarz zaleci, a później należy wprowadzać właściwe leczenie (psychoterapia + np leki antydepr. SSRI )i odstawić, bo po 1. traci swoją efektywność i trzeba brać więcej (rozwój tolerancji) po 2. silnie uzależnia, lecz niestety wiele ludzi to olewa, gdyż napady lęku, paniki to coś co trudno zignorować.. Przez psychiatrów często są przepisywane na początek, po to, by poprawić szybko samopoczucie cierpiącego pacjenta na okres "wkręcania się" leku antydepresyjnego SSRI, który zwykle startuje od 7-14 dni, a pełne działanie to nawet po 1 miesiącu..Moim zd. należy też pamiętać, że leczenie nerwicy, fobii, zaburzen odżywiania, zaburzeń osobowości nie kończy się u psychiatry, a moim zdaniem zaczyna, bo następnym krokiem, aby leczenie było skuteczne jest rozpoczęcie dobrej psychoterapii u psychoterapeuty z uprawnieniami (certyfikataem)..to tyle co ja uważam na ten temat z perspektywy swoich doświadczeń
  8. Cześć..pozwolę się nie zgodzić w sprawie Clonazepamu..Brałem oba te leki latami (Clon i Xanax) regularnie tkwiąc w czynnym uzależnieniu..Alprazolam 2 lata, Clonazepam 8 lat, w przyp. tego pierwszego doszedłem do dawki 7 mg/ dzień, w przyp. drugiego nawet 30 mg/dzień !! Uważam, że oba te leki są tak samo "wredne" przy odstawianiu (zwłaszcza nagłym) i paskudnie uzależniające!.. Spotkałem też w kilku klinikach leczenia nerwic więcej osób uzależnionych od Clona i "zachwycających" się jego działaniem, chodź oczywiście od Xanaxu też.. Jeśli chodzi o moc i siłe działania postawiłbym między nimi znak równości, wg wykazu benzo po przeliczeniu na równoważniki Relanium wychodzi 1mg Alpra = 1 mg Clonazepam, ale ja powiedziałbym, że Clonazepam jest bardziej uzależniający, choć każda osoba ma osobiste preferencje.. Np Alpra ma silniejszy efekt przeciwlękowy i ponoć b.szybko zaczyna działać, mniej otumania, ale krócej działa..Clon z kolei ma niższy efekt przeciwlęowy, ale tylko pozornie, bo najsilniej z wszystkich benzo działa miorelaksacyjnie (rozluźniająco) na wszystkie mięsnie szkieletowe od mięsni nóg, brzucha, serca, aż po powieki, więc na jedno wychodzi, bo działając w ten sposób „kosi” bardzo silnie wszelkie napięcie, a a więc siłą rzeczy wpływa na inne „parametry” i działa przeciwlękowo, no bo puls zwalnia, wszelkie ekscytacje, no ale przy okazji, refleks, intelekt idzie w dół .. prof. Heather Ashton, spec od benzo, w swoim znanym, wielokrotnie cytowanym na tym forum artykule „Benzodiazepiny, jak działają, jak je odstawić po wielu latach stosowania” o Clonazepanie pisze coś takiego, cytuje: ..„Niektórzy lekarze w USA przestawiają pacjentów na Clonazepam, uważając, że będzie łatwiej go odstawić niż np. alprazolam (Xanax) czy lorazepam (Ativan), ponieważ nieco wolniej jest eliminowany. Jednak Clonazepam nie nadaje się do tego celu. Jest to niezwykle silna benzodiazepina, eliminowana znacznie szybciej, niż diazepam (patrz Tabela 1, Rozdział I), a najmniejsza dostępna dawka [w Polsce – dodatek tłumacza] to 0.5mg (równoważne 10mg diazepamu). Jest praktycznie niemożliwe osiągnięcie pożądanego, stałego i powolnego spadku stężenia tego leku w organizmie. Istnieją też dowody, że Clonazepam jest szczególnie złośliwą benzodiazepiną, od której odwyk jest niezmiernie trudny. Dla wielu osób już samo przejście z Clonazepamu na diazepam nastręcza wiele problemów”.. Oba te leki także posiadają swoje strony internetowe w USA dotyczące problemu uzależnienia od nich, ostrzegające, oferujące pomoc itd
  9. Przemek_44

    Witam!

    Hej Gaja1972 Witaj na forum też się leczę z nerwicy, pracuję na zmianą różnych niezdrowych przekonań i również prowadzę bloga na temat swoich problemów, który dla mnie również jest pewnym rodzajem terapii i nie tylko.. Oglądałem już twoją stronę, robi wrażenie ciekawej i bardzo "żywej", zapraszam oczywiście do "siebie" , na moją stronę, pozdrawiam
  10. Michaela jak to mówią jedna jaskółka wiosny nie czyni, w dodatku jak nie wiedziałaś, to też się nie liczy..to jak zapomnieć jaki jest dzień i nieświadomie najeść się kiełbasy w piątek (dla tych co przestrzegają) , nie mniej jednak zasadą jest informowanie lekarzy u których uzależniony się leczy o swoich nałogach (tak mi powiedział kiedyś psycholog. psychoteraputa leczenia uzależnień), a już na pewno poinformowanie anestezjologa przed zabiegiem operacyjnym, aby dał większą dawkę usypiacza, bo ze wzg na rozwiniętą tolerancje pacjent może się nawet obudzić na stole Co do twojego ataku, to przypuszczam, ze jeszcze będą zdarzać Ci się gorsze dni, choć pewnie z słabnącą amplitudą, na to mogą składać się różne rzeczy, nerwica, stresujące wydarzenie lub po prostu okresowy nawrót "głodu lekowego" w sensie psychologicznym, gdyż zpsychika uzależnionego, który bierze latami benzo wykształca w sobie pewne mechanizmy i nawyki , przyzwyczajona jest do uspakajania się chemią (tabletką), to jeszcze nie raz może zatęsknić
  11. Michaela.. : ja również Ci gratuluje Zawsze to zdrowiej dla mózgu, szczególnie jak przyjdą starsze lata, dla koncentracji, jasności umysłu, lepszej koordynacji ruchowej no i oczywiście wiele innych korzyści wynikających choćby z przerwania zależności, która powoduje wiele negatywnych konsekwencji.. Jeszcze raz gratuluje i trzymam za Ciebie kciuki
  12. resilient Gratulacje! Trzymam kciuki Jak jest czym, to i można się trzy razy pochwalić he he
  13. Też mi się zdaje, że to jawna prowokacja..albo się kolega nałykał czegoś (?), a jeśli nie, to ja współczuję takiemu myśleniu, albo raczej ludziom, którzy spotkają Cię na drodze, ja bym nie chciał Cię spotkać.. Po za tym nie bądź taki pewny swojej bezkarności, ja też jak jeździłem na prochach, to wydawało mi się, że jestem "ajwaj", nie zawsze jest tak, że to senność, albo spowolnienie zmysłów gubi, a nadmierna "fantazja", brawura, przeświadczenie, że jestem "panem świata" na drodze, odhamowanie, a nawet paradoksalne efekty pobudzenia, ekscytacji, jak zdarzają się występować bo benzodiazepinach..na temat marihuany, czy innych tego typu środków, to już w ogóle inna bajka.. Nawet jeśli będziesz prosto jeździł, to wystarczy, że Cię dupnie jakiś rozwydrzony gówniarz, co dopiero zrobił prawko, albo ślepy dziadek lub potrącisz rowerzystę, który wymusi Ci pierwszeństwo i pomimo tego, że nie będziesz sprawcą, a przebadają Cię testem i wyjdzie obecność bdz (inne środki to już w ogóle kosmos), to już będziesz na straconej pozycji! o ubezpieczeniu to nawet nie wspomnę.. Tak, po paroksetynie też nie wolno jeździć, dlatego nie jeżdże..jeżdżę obecnie albo na rowerze (lubię), albo jako pasażer z żoną pomimo tego, ze prawko mam od 30 lat, zawsze jeździłem, uwielbiam to.. a tu fragment z wyborczej.pl z artykułu "jazda po lekach": .(..). To karalne Za jazdę pod wpływem leków można nawet stanąć przed sądem. - Nie szkodzi, że ktoś zażył lek dopuszczony do sprzedaży na terenie Polski, a więc legalny. Wódka też jest legalna - tłumaczy nadkomisarz Krzysztof Dymura z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. - W naszym prawie istnieje przepis zakazujący prowadzenia nie tylko pod wpływem alkoholu, ale też środków działających podobnie do niego i środków odurzających. Za kierowanie pod wpływem leków działających podobnie do alkoholu można stracić prawo jazdy na trzy lata. A jeżeli ich stężenie jest na tyle wysokie, że działają równie silnie jak np. narkotyk, to kierowca może stracić prawo jazdy na 10, a sam trafić do więzienia na dwa lata - ostrzega nadkomisarz Dymura. Po kierowcy, który nie pomyślał, że po łyknięciu pigułki nie powinien siadać za kierownicą, "przejedzie się" również towarzystwo ubezpieczeniowe. W każdej polisie istnieje zapis o wypadku będącym skutkiem zażycia środków psychotropowych, umyślnego działania lub rażącej niedbałości. Ta ostatnia klauzula może również dotyczyć właśnie świadomego kierowania pod wpływem leków. Jeżeli istnieje na to dowód - np. wynik badania krwi dostarczony przez policję - kierowca nie dostanie odszkodowania. Po tych lekach możesz mieć kłopot za kółkiem Migrena: tryptany, np. sumatryptan, eletryptan Depresja: trójpierścieniowe (amitryptylina, nortryptylina, klomipramina), mianseryna, mirtazapina, trazodon, wenlafaksyna, opipramol, tianeptyna, selektywne inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny (fluoksetyna, paroksetyna, citalopram, sertralina, fluwoksamina) Bezsenność: estazolam, lormetazepam, zopiklon, zolpidem, zalepolon Padaczka: leki mające działanie sedatywne, uspokajające (karbamazepina, fenytoina, prymidon) Leki uspokajające i przeciwlękowe: benzodiazepiny (diazepam, lorazepam, alprazolam, temazepam, oksazepam, klorazepat, klonazepam), buspirion Leki przeciwpsychotyczne: neuroleptyki klasyczne (np. promazyna, pernazyna, haloperidol, lewomepromazyna), neuroleptyki atypowe, np. olanzapina Choroba Parkinsona: pramipeksol, ropinirol, lewodopa Wymioty: metoklopramid, tietyloperazyna, leki stosowane też w chorobie lokomocyjnej (np. aviomarin) Znieczulenie miejscowe: leki stosowane podczas zabiegów stomatologicznych oraz laryngologicznych Ból: wydawane bez recepty leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe na bazie np. paracetamolu, z dopiskiem "Noc" Ból kręgosłupa, dyskopatia: tetrazepam, baklofen, tyzanidyna, flupirtyna Opioidowe leki przeciwbólowe: pochodne morfiny, kodeina, tramadol Nieopioidowe leki przeciwbólowe: nefopam, preparaty złożone (np. pabialgin P) Układ krążenia: leki na nadciśnienie tętnicze, chorobę niedokrwienną serca, arytmie, zaburzenia krążenia obwodowego, np. metylodopa, cynaryzyna Zaburzenia krzepnięcia krwi: warfaryna Oczy: atropina Alergia: leki antyhistaminowe przenikające do ośrodkowego układu nerwowego - klemastyna, dimetinden, bromfeniramina, chlorfeniramina, feniramina, cetyryzyna, lewocetyryzyna, loratadyna (reakcja na nią może być u każdego inna); składniki o działaniu przeciwhistaminowym mogą się znajdować także w lekach stosowanych w leczeniu przeziębienia i grypy Leki roślinne zawierające w swoim składzie: kozłek lekarski, melisę lekarską, męczennicę cielistą, chmiel zwyczajny - w zależności od zastosowanej dawki oraz wrażliwości danej osoby leki roślinne mogą powodować nadmierne uspokojenie i senność, która może niekorzystnie wpływać na zdolność do bezpiecznego prowadzenia pojazdów.(.).
  14. Arasha w kryzysowych sytuacjach i owszem, nikt nie podważa celowości, skuteczności i konieczności stosowania benzodiazepin w pewnych sytuacjach, na krótki okres czasu lub doraźnie, ale gdy "sytuacja kryzysowa" u Ciebie (ze mną było tak samo) trwa nie przerwanie dzień, w dzień od 7 lat, a u innych osób 10-16-20 i więcej lat, to po 1. leki te po takim czasie tracą swoją skuteczność i moc terapeutyczną po 2. rozwija się zespół uzależnienia i masz już nie tylko nerwicę, fobię, zaburzenie osobowości u niektórych osób, ale też uzależnienie z całym dobrodziejstwem inwentarza choroby nałogowej! Kiedyś słyszałem wypowiedź jednego z znanych psychiatrów leczenia zaburzeń snu, że niektórzy ludzie cierpiący na bezsenność po dłuższym czasie mają ją "z odbicia", na skutek uzależnienia od leku nasennego! tzn kiedyś tam mieli trudny jakiś okres w życiu i w związku z tym bezsenność, zaczęli brać leki nasenne i biorą je nadal, choć bywa tak, że przyczyna pierwotnej bezsenności dawno minęła, a biorą leki dalej, bo są od nich uzależnieni, a objawy abstynencyjne występują w postaci bezsenność wtórnej.. Co do niektórych psychotropów też mam mieszane zdanie..w moim przypadku nigdy same w sobie, nie wystarczały do pojawienia się zadowalającej poprawy w zaburzeniach lękowych, choć pewne korzystne działanie i wspierające do psychoterapii mają (nie przeczę), natomiast w przypadku depresji, to chyba lepiej działają Arasha nie wiesz tego na pewno! a na tyle, co już Cię znam i wiem na twój temat, to moim zdaniem jesteś uzależniona zarówno fizycznie i jak i psychicznie, i to podejrzewam że bardzo no ale to tylko moje prywatne zdanie
  15. Ja pisałem o obecności aktywnych metabolitów w organiźmie, nie o twoich subiektywnych odczuciach..po za tym, jak łykałaś 3 lata (jeśli dobrze pamiętam) Alpra, teraz od kilku Clona, to możesz mieć rozwiniętą tolerkę i Relanium może na Ciebie słabo działać, na mnie po Clonie też słabo działało, kwestia jeszcze jaka dawka Może i nie namawiasz, ale czytając to co piszesz, także inne twoje wcześniejsze posty, odnoszę wrażenie, że tak naprawdę (tak gdzieś głęboko w środku) jesteś wielką obrończynią benzo Bez przesady, kursu doszkalającego to może nie, no chyba, że oszwabisz..ale z kimś na jakimś parkingu, zajezdni, po polu, to pewnie mogłabyś poćwiczyć manewry itp A pewna jesteś że to sama nerwica daje Ci w kość? Uważasz, że jesteś uzależniona od BDZ, albo przynajmniej tak mówisz, to wiedz, że na twoje napady lęku może mieć wpływ psychika, a mówiąc konkretnie, uzależnienie psychiczne od BDZ i to co czasem odczywasz jako lęk, panikę, może być po prostu "głodem lekowym: psychicznym lub nawet fizycznym, gdy lek przestaje działać..Niestety objawy abstynencyjne lubią przybierać zwyczajnego lęku, paniki imitując je, co nie znaczy, że nie masz też fobii komunikacyjnej, możesz mieć jedno i drugie -- 14 kwi 2015, 16:50 -- Zapomniałem dopisać, sorry! Tak wiem, ale powiem CI szczerze, ze wolę być niewolnikiem własnych lęków i siedzieć w domu, albo jeźdżić na rowerze, niż rozjechać kogoś, nawet zupełnie przypadkowo, a później zastanawiać się do końca życia, dręczyć, czy to się stało przez benzo, czy z innego powodu, wystarczające wiele lat jeździłem na dużych dawkach benzo (niestety) i stwierdzam, że po prostu miałem szczęście, choć parę razy Pan Bóg, los, Siła Wyższa porządnie mi paluchem pogroziła!, na szczęście skończyło się tylko na rozjechaniu idyka -- 14 kwi 2015, 17:39 -- Co do psychoterapii, to niekoniecznie musi trwać ona bardzo długo, kto powiedział, że musi (?) wszystko zależy od rodzaju problemu pierwotnego, są lżejsze, są cięższe zaburzenia np zaburzenia osobowości, ale sprawa komplikuje się na pewno wtedy, gdy człowiek (tak jak ja) leczy się wyłącznie benzo latami, wikłając się w różne rzeczy, próby S., wiadomo, że im dłużej się bierze, tym gorzej później odstawić i pewnie dłużej to trwa, leki potrafią "wbudować się", wrosnąć w psychę, dłużej się człowiek później odzwyczaja, po różnych urazach dmucha, chucha na zimne, pewne nawyki, mechanizmy długo pozostają w głowie
  16. Może są, a może sprawa leków BDZ, czy innych nie została jeszcze na tyle zbadana, żeby były ustalone już jakieś progi (?), może to być też na razie po prostu kwestia oceny biegłego..Sprawa wpływu alko jest już chyba dawno "ogarnięta" i wszystko co można, to już napisano na ten temat, ale!..moim zdaniem nie należy zapominać o zjawisku kumulacji leków BDZ w organiźmie np po dłuższym okresie brania i być może różnica w realnym stężeniu w osoczu, organiźmie po 1 razowym przyjęciu 0.25 mg Alpra może by znaczna, gdy ktoś np stale przyjmuje ten lek, codziennie np przez 1 rok..dajmy na to (hipoteza) Ty łykasz codziennie 0.25 mg, test wykrywa obecność, jedziesz na badanie stężenia, a tu okazuje się że masz 0.5 - 0.75 mg w badania (?) Te badania oznaczania poziomów stęż. leków BDZ może nie jest jakieś powszechne na razie, nie wszędzie mają aparaturę, ale np u dr Anny Basińskiej na F3 OLZA IPiN robią i na toksykologii szpit. im Rydygiera w Kraku też chyba robią Mam swoją teorię, że czasem podobna kumulacja (może (?), bo pewności nie mam) występuje przy alko, tzn ktoś przyjmuje jakieś porcje alkoholu codziennie, jest w ciągu, później siada na rower i nawet jedzie, a później Policja go łapie, i okazuje się że rolnik ze wsi ..takiej i takiej..miał stężenie 6 promila, przekraczającej dawkę śmiertelną, ale organizm się tak zaadaptował, że nawet gość nie tylko przeżył, ale jeszcze jechał O Relanium to można nawet po 50-70h być jeszcze w organiźmie, Cloranxen (Tranxene) od 100-200h, wahania osobnicze, ja w klinice nerwic spotkałem dziewczynę, która po 0.25 alpra spała jak kłoda i opowiadała, że czuła się jakby była cytuje "zniewolona" Moja żona podobnie, kiedyś wzięła 0.25 mg Afobamu i czuła się tak zmulona, że powiedziała, że więcej nie weźmie Ja bym lekarzom psychiatrom w publicznej, nie klinicznej praktyce, aż tak nie ufał, że te leki nie wpływają niekorzystnie na zdolność prowadzenia pojazdów, niestety wielu psychiatrów jak sie okazuje, takze z moich doświadczeń osobistych ma nie wielkie pojęcie w pewnych kwestiach dot. benzodiazepin, uzależnienia od nich, szczególnie Ci starszej daty.. Jasne, że prowadzenie auta przez człowieka cierpiącego na stany lękowe, napady paniki jest tak samo niebezpieczne, to też moim zdaniem nie powinno się prowadzić samochodu, ani podczas gdy się ma poważną nerwicę, w zaostrzeniu do momentu wyleczenia (psychoterapia), ani pod wpływem leków, albo przesiąść się na rower i jeździć po ścieżkach rowerowych.. Może to zabrzmi jakoś brutalnie, czy cynicznie, ale jak ktoś ma grypę, goraczkę 39 C, bierze leki, czy jakąś inną chorobą, to powinien siedzieć w domu -- 14 kwi 2015, 15:20 -- Nie można uogólniać, ale niestety, tak to w Polsce chyba jeszcze jest, że do chorób emocjonalnych, zaburzeń nerwicowych podchodzi się wciąż ironicznie (różne stereotypy), że nerwica, to jest jakieś dziwactwo, fanaberia, wkręcanie sobie, a poważnie traktuje się tylko choroby organiczne, rak, złamana noga, kamica nerkowa, zapalenie płuc itd, tak jakby człowiek składał się tylko z ciała i był / żył bez psychiki! A weźcie tak "odetnijcie" człowiekowi głowę , alb wypreparujcie mózg, zobaczymy iel wtedy będzie warte całe ciało (?!) tak się składa, że czasem człowiek może doznać takich urazów psychiki, traum, czy rodzicielskich dysfunkcji, że jego psychika może być również po prostu sparaliżowana, ale jeszcze nie jeden lekarz Ci powie, " panie, to tylko nerwica! weź się pan w garść i przyjdź jak naprawdę będzie pan chory"
  17. Mnie rozmowa z Arashką natychmiast pomaga i odciąga od lęków Normalnie zawsze jak ręką odjął ja nie wiem co dziewczyna w sobie ma takiego (?)
  18. Nie wgryzałem się aż tak bardzo w akty prawne, ale ponoć jest karalne, tu dwa artykuliki z Wyborczej.pl u http://www.doz.pl na ten temat: pt."Jazda po lekach" http://wyborcza.pl/1,91002,4863891.html pt "Nie tylko alkohol groźny dla kierowców" http://www.doz.pl/czytelnia/a1585-Nie_tylko_alkohol_grozny_dla_kierowcow kit można próbować wciskać, ale jak CI na narkoteście wyjdzie obecność BDZ, to znaczy, że pewne stężenie w twoim organiźmie jest i mogą Cię np po wypadku, skierować na dalsze badania oznaczenia markerów i poziomu stężenia BDZ w organiźmie, a później biegły uzna, że lek mógł w takim stężeniu mieć na Ciebie niekorzystny wpływ, to może być wtedy lipa.. Osobną sprawą jest to, że towarzystwa ubezpieczeniowe nie wypłacą ubezpieczenia Polskie Prawo, kodeks o ruchu drogowym ponoć mówi, że nie można prowadzić samochodu nie tylko po spożyciu alkoholu, ale innych substancji odurzających, narkotyków, leków uspokajających, nasennych, niektórych antydepresyjnych, neuroleptycznych, a także przeciwbólowych, ponoć jest lista wyszczególnionych substancji, po których nie można siadać za kółkiem.
  19. Moim zdaniem może mieć, dlatego właśnie testy policyjne zawierają między innymi komponentę wykrywającą benzodiazepiny, ponieważ leki z tej grupy, w zależności od konkretnego środka i jego farmakinetyki opóźniają szybkość reakcji na bodźce, obniżają zdolność koncentracji, ogólnie jasność umysłu itp, jedne mniej, inne bardziej, zależy jeszcze dawka.. Słyszałem, że nie wolno prowadzić po bezno, ale jak jest to prawnie rozwiązane, to nie wiem (?) Lekarz pewnie nie weźmie odpowiedzialnosć za pewne problemy, pozostawia Ci niejako wybór, ale jak będziesz miał stłuczkę, albo w kogoś wiedziesz, to może to być okolicznosć obciążająca dla Ciebie..Pozostaje jeszcze taka sprawa natury jakby moralnej, np jeśli jedziesz samochodem, przydarza Ci się wypadek, jakiś powiedzmy tragiczny, a nie tam zwykła stłuczka, a wiesz że jechałeś pod wpływem benzo, a bierzesz te leki od dłuższego czasu i jakąś tam już kumulacje tego leku masz w organiźmie, to możesz później mieć różne dylematy, czy spowodowałeś wypadek przez bzd, czy z innego powodu ? Jak nie bierzesz, ,to nie masz sobie nic do zarzucenia, wiesz,że byłeś trzeźwy, tylko zrządzenia losu, czy jakieś inne ludzkie zaniechanie
  20. benzowiec84 Ok , w takim razie życzę Ci takiej laski, żeby Ci mózg stanął, serce (w pozytywnym sensie)..i cała reszta! Jeszcze tylko pozostaje przekonać Arashę o pozytywnym wpływie "bumtzen" na proces deklonicacji , bo ona niebardzo (Arasha pozdrawiam ) Bianka78 Zgadza się, nie mogę zagwarantować, że nie wrócę do benzo, mam tego świadomość..Ja też mam rodzinę, żonę, córkę, gdyby coś im się stało (tfu!, ,odpukać w nie malowane!!), albo jakieś inne poważne historie, traumy, to nie wiem, co by było póki co cenie sobie trzeźwy umysł, choć lęki jeszcze mocno rypią, nerwica, agora, zespół lęku uogólnionego, ale też cenię sobie trzeźwy, jasny umysł, choć doly się też zdarzają, ale ja łykałem benzodiazepiny codzienie, można by rzec bylem przez 14 lat w mniejszym lub większym ciągu, mój mózg, zmysły, percepcja były otępiałe, intelekt były otępiale, jakby mi ktoś grubą folię na łeb założył
  21. benzowiec84 tiaa..tere fere ..ja cały czas piszę z sensem..prawie.., ale o uzależnieniu od benzodiazepin ogólnie, jako zjawisku!..nie znam jednak poszczególnych "przypadków ludzkich", tu czasem łapie się na uogólnieniach.. przyszłości też nie potrafię przewidzieć, ale pewne stwierdzenia, zaprzeczenia, silne zapewnienia niektórych ludzi z forum, z którymi złożyło mi się pisać, były charakterystyczne, typowe i podobne, do tego co widziałem już wcześniej, na różnych oddziałach nerwic, terapiach, detoksach, czy tak jest z Tobą? Nie wiem..przyszłość pokaże Byli tacy, co łykali po 60 mg Clonazepamu i było im dobrze, inni łykali po 1-dnej, od czasu do czasu, ale oczy aż się im świeciły do tego Clona, jeszcze inni po zażyciu 0.25 mg Alprazolamu czuli się fatalnie i od razu odrzucali ten lek, ale najwięcej było entuzjastów / entuzjastek Clona, jedni musieli łyknąć więcej, inni 0.25 mg i wystarczało To co piszę jest skierowane wyłącznie do ludzi uzależnionych od benzodiazepin, przede wszystkim do świadomych swojego uzależnienia, a czasem przeczyta to ktoś, kto niema świadomości, a sobie dzięki temu coś uświadomi, a i tak wybór należy do każdego z osobna, no bo jak inaczej? Jednakże nie zamierzam zachowywać się tak jak palacz, który właśnie rzucił palenie i teraz będzie tępił piętnował wszystkich palaczy..przeciwnie, są chwile, żebym wpieprzył cały wagon Clonazepamu (to też był mój ulubiony lek), Alprazolam również, ale mniej, jednak nie mogę, nie chcę, bo wiem bo wiem, jakby się skończyło.. Kilka dni temu napisał też do mnie gość z Wielkiej Brytanii (trzeźwy alkoholik), który założył grupę wsparcia dla innych alko oraz prowadzi dwie stronki na ten temat, poprosił o możliwość linkowania mojego bloga, bo na mittingach (grupa się rozrosła, zaczął organizować też w innych miastach) zaczęli pojawiać się trzeźwi alkoholicy z problemem lekowym (benzodiazepiny, leki nasenne), pozostałość po detoksach i leczeniu psychiatrycznym, a on nie ma doswiadczeń w tej kwestii, jak widać może być z tym różnie -- 28 mar 2015, 03:39 -- ps. A tak po za tematem, również czysto hipotetycznie, czy jesteś w stanie zrezygnować z takiego sposobu odreagowania (łykanie benzo), wywalić wszystkie benzosy z domu, gdyby zaszła taka konieczność? oczywiście pytanie czysto teoretyczne, bo tak naprawdę to nie musisz tego robić , no ale gdyby wyższa konieczność! no nie wiem..gdybyś zakochał się w trzy dupy, w super kobiecie, Miss Venezuala, odpał totalny, motyle w brzuchu, ale problem, bo okazuje się, że ona jest trzeźwą lekomanka, świeżo po terapii, nie może przebywać w pobliżu leków, ani zadawać się z osobą, która używa benzodiazepin, nawet okazjonalnie, trzyma je w domu? załóżmy, że ona dowiaduje się o twoim sposobie odreagowania, no i stawia warunek albo ona, albo benzo, bo jest to dla niej mega wyzwalacz, załóżmy, że chcesz postąpić uczciwie i nie będziesz potajemnie łykał, bo ona to od razu pozna, że jesteś "pluszowy", a więc wywalasz prochy, czy dziewczynę?? a nieziemska laska i jesteś w niej zakochany..Ja np jestem wstanie wyobrazić sobie życie bez alko, nawet do końca życia, gdybym musiał, aż tak mnie to nie kręci..Nie musisz odpowiadać mi na forum, ja też nie snuje żadnych domysłów, ani za, ani przeciw (serio!), nie wiem jak Ty czujesz, ja jestem w stanie wyobrazić sobie życie bez antydepresantów i alko
  22. benzowiec84, też jestem za wzajemnym szacunkiem! i też uważam, że jesteśmy jedną rodziną, ale jak każesz mi się douczać, albo sugerujesz, że nie wiem co mówię, to reaguje złością Tak, zgadzam się, każdy ma swoje przykre doświadczenia i wyrobione zdanie..jeszcze raz powtórzę, że nie jestem przeciwnikiem benzodiazepin, tylko uzależnienia od benzodiazepin, to potrzebne leki, które stosowane doraźnie, pod kontrolą lekarza, a także w sytuacjach kryzysowych mogą przynieść określone korzyści..Może Ty po prostu nie jesteś uzależniony od benzo (co nie znaczy, że kiedyś nie możesz być), może jesteś głównie alkoholikiem (nie wiem).. Ja jestem lekomanem, uzależnionym od benzo, a alkohol mi w niczym nie pomaga, co nie znaczy, ze nie lubię się napić 1-2 piwa jak mam ochotę, albo nie walne czasem paru kielichów na imieninach pod humorek, ale też się pilnuje pod tym względem, bo wiem, ze mogę wpaść w krzyżówkę i stać się lekomanem - alkoholikem, może masz podobnie (?) ale ja nie mam mieszkania zawalonego butelkami wódki, właściwie to wcale nie mam dziwi mnie też, że jako alkoholik uważasz, że możesz pic "z głową", czyli potrafisz odzyskać nad tym kontrole, byłem na terapii AA w Łukowie 6 miesięcy, jako jedyny lekoman, wśród alkoholików, z osobnym programem i nas uczyli czegoś innego Nie uważałem Ci za gówniarza, tak myślałem, że jesteś ok 30 stki Bianka78 nie jestem i nie zamierzam być policjantem, nadgorliwcem, czułem, że zracji swoich doświadczeń powinienem coś napisać w wątku o Alprazolamie, łykałem go przez 2 lata, a Ciebie doskonale rozumiem i twoje motywy,nawet nie przypuszczasz jak bardzo, każdy ma swoje marzenia, pragnienia, chce szczęśliwie pożyć,co nie oznacza, ze nie jesteś uzależniona (nie wiem!) i nie będzie z tego negatywnych konsekwencji
  23. benzowiec84 Zasadniczo, nie zgadzam się z większością "prawd twoich" drogi kolego, ale po kolei.. Myśłę, że od razu takich prądów nie dostanę, bo lek długo się nasyca i na full zaczyna działać dopiero po 1-2 miesiącach, to samo odwrotnie, w drugą stronę, lek tak od razu nie przestanie działać, 2-3 dni byłem wstanie wytrzymać i poczekać, no chyba że bym tak bardzo w nie wierzył, w ich skutecznosć jak Ty wtedy, gdy Ci zabrakło, ale nie wierze.. Odstawiałem już Paroksetyne, miałem lekkie, chwilowe „trzaski” w głowie (bardzo rzadkie), ale bez przesady, nic poważnego, nie było większego kłopotu i to odstawialem bez żadnego zamienika, wprowadzenia innego leku na „zakładkę”, zasadniczo do leków antydepr. mam stosunek obojętny, nigdy mi specjalnie nie pomagały, tzn może jakiś tam korzystny efekt wywierają, ale ja go konkretnie nie odczuwam, będę się z nich wymiksowywał stopniowo, traktuje je wyłącznie jako dodatkowe wsparcie farmakologiczne, a główną metodą leczącą (wg mnie) jest regularna psychoterapia, leki przepisuje mi psychiatra z ośrodkla lecznie uzależnień, u której jestem 1 raz na 3 miesiące, notabene oprócz specjalizacji z psychiatrii także certyfikowany specjalista leczenia uzależnień, natomiast 1 raz w tygodniu jestem na ponad 1.20- 1.30 h spotkaniu, sesji terapeutycznej u psychologa klinicznego IIst spec. leczenia uzależnień oraz zaburzeń osobowości..w ten sposób leczę „nogę”, a raczej głowę i głównie to A co zrobisz Ty, jak być może tak się stanie, że będziesz potrzebował coraz więcej swojego "ulubionego Clona" - cytat (nawet w nicku nad avatarem masz ksywkę benzowiec 84,co jest moim zd trochę wymowne), bo Ci tolerka będzie stopniowo skakać (nie spotkałem się, żeby przy zażywaniu antydepresantów tolerancja w ogóle rosła, albo aż tak szybko i tak wysoko, nigdy czegoś takiego nie miałem) i być może będziesz potrzebował więcej, pójdziesz do kilku lekarzy na „doctor shoping”? a jak nie to zaczniesz być może robić zakupy w internecie, tylko będziesz musiał nieźle zapierd**ć, bo ceny od 50- 80 zł, jak CIę nie będzie stać, to być może zaczniesz dopijać alko, żeby wzmocnić efekt i być może wrócisz do swojego uzależnienia bazowego..Tak mi się wydaję, że jesteś alkoholikiem, który teraz dla odmiany "rozsmakowal się" w benzosach sądząc, że to mniejsze zlo (wielu jest takich, piszą do mnie) Nie sądze..wiesz dlaczego? Bo po 1 tak jak wspomniałem mam marne zdanie na temat skuteczności i antydepresantów, i Neurotopu jako jedynej metody leczenia, w swojej lekomańskiej drodze przerobiłem wszystkie SSRI, SRNI, i jeszcze inne, zadaj mi pytanie odnośnie jakiegoś leku, a ja Ci odpowiem, czy go brałem? Brałem też niektóre neuroleptyki, Rispolept, Tioridazin, Tisercin, Halloperidol, Chlorprotixen, Pernazinum, po 2 obecnie swoją pewność i siłę buduje w sobie, rozwoju swojej osobowości, nauce pewnych umiejętności, poczucia wartości itp a nie na lekach! biorę, bo biorę, ale stopniowo odstawie stopniowo.. Ależ oczywiście, ze jesteśmy, tylko jedni biorą inni nie.. W tym, akurat zgadzam się w 100%, świetnie prosperuje, w ostatniej dekadzie w Polsce wzrosła sprzedaż leków 5 krotnie!! Za to bracie rozwalają harmonię osobowości i zdolność rozsądnego myślenia, szybkiego kojarzenia, zdolność trzeźwej oceny sytuacji, refleks, wraz z wielkością dawki, spada poziom inteligencji, libido (pewnie powiesz, ze po niektórych antydepr. też, ale mnie akurat nie) Nikogo nie moralizuje, chyba Ci się określenia pomyliły..nie oceniam, nie osądzam! więcej rozumie, niż Ci się zdaje Nie jestem takim samym lekomanem kolego! jestem trzeźwym lekomanem..mam raczej czysty i jasny umysł, nie odczuwam też jakiegoś zablokowania emocjonalnego, albo aż takiego, tak naprawdę Paroksetynę biorę zwykle w dawce 40 mg, ale zmieniłem depakine, na Neurotop, a ten zkolei obniża stężenie Paro o jakieś 15%, więc zwiększyli mi do 60 mg, karbamazepinę biorę w dawce 900 mg, lecz ze względu na pewne życiewe okoliczności również lekarka zwiększyła mi, ketilept biorę w najmniejszej dawce 25-50 mg, to lek podawany w schizofreni nawet 600 do 800 mg Nie mówię źle o benzodiazepinach, tylko o uzależnieniu od nich! Będę to robił nadal, bo mam ugruntowany pogląd na tą kwiestie, czy Ci się podoba, czy nie..Oczywiście od leków antydepresyjnych też niektórzy ludzie się uzależniają i to również leki, których nie można brać całe życie (zgadzam się z tym)m, ale nie porównuj proszę benzosów, to leków antydepresyjnych :)..taki sposób radzenia sobie z kłopotami, jak łykanie benzosów znano już w średniowieczu! :) jak delikwenta „żarł” jakiś robak, to znieczulał się dzbankiem mocnego wina i na jakiś czas dobrze się czuł, a poźniej kac i problemy wracaly, czuł się jeszcze gorzej To Ty się doucz człowieku, bo pieprzysz bzdury! :), Karbamazepina, pochodne kwasu walprionowego (Depakine Chrono) może działają hamująco na te sfery, ale nie tak jak benzodiazepiny! :) stabilizują nastrój, a to znaczy, że nie wyłączają emocji, tylko równoważą „górki i dolinki” emocjonalne, czyli nadmierne ekscytacje, agresję, albo doły emocjonalne, dlatego są stosowane psychozie maniakalno-depresyjnej, zapobiegają nadmiernym wychyleniom nastroju, gdzie w mani człowiek chodzi pobudzony, wpada w dziwną euforię, nieśpi 3 noce, chce zmieniać świat, czuje wielką moc, albo przeciwnie, czuje zaniżony nastrój, zjazd..Natomiast benzodiazepiny działają DEPRESYJNIE na OUN, czyli prawie tak samo jak wóda, im więcej jej wypijesz, tym bardziej problem się oddala, bo jesteś znieczulony To, będzie moje zaniedbanie jak nie wykupię, problemu z dostaniem i wykupieniem leku, a Ty bydź może będziesz się sr_a ze strachuł, czy Ci psychiatra akurat przepisze, czy nie przepisze, bo akurat uzna, że za długo Ci przepisuje, albo że jesteś uzależniony, a jak Ci tolerka skoczy, będziesz musial kombinować od kilku lekarzy, a problem się zrobi się być może wtedy, jak wprowadzą komputerowy system kart pacjentów, gdzie każdy lekarz, będzie miał wgląd, gdzie, co i kiedy i przez kogo zostało przepisano danemu pacjentowi (tak jest w USA, pisałem z jednym lekomanem z USA), oczywiście to wchodzic z dużą bezwładności, ale pierwsza część systemu została wprowadzona (mam w rodzinie 4 lekarzy, w tym jednego neurologa, internistę i anastezjologa) W podpisie napisałem psychoterapia! Ale tego chyba nie zauważyłeś (?!) Widzimy co chcemy :) Tak jak napisalem leczę głównie głowę oddziaływaniem psychoterapeutycznym, leki dodatkowo, wspomagająco, nie wierzę w to, by te leki same wyleczyły, bez terapii jakąkolwiek nerwice! Co innego z depresją, szczególnie z depresją endogenną, pochodzenia wewnątrz ustrojowego. Ja akurat ma cierpię na fobie społeczną i wtórną od niej agorafobię, które są konsekwencją zaburzenia osobowści „typu unikającego”.. -- 27 mar 2015, 22:26 -- ps. już się poprawiam i zmieniam stopkę.
×