
zmęczona_wszystkim
Użytkownik-
Postów
1 210 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez zmęczona_wszystkim
-
CZY ZWIĄZEK Z DRUGIM CZŁOWIEKIEM ZABIERA NAM WOLNOŚĆ?
zmęczona_wszystkim odpowiedział(a) na Sola temat w Kroki do wolności
Teoria zawsze dobrze brzmi, ale schody zaczynają się chyba wtedy, gdy w praktyce trzeba ustalić, gdzie owa granica przebiega, co znaczy autonomia i indywidualność dla jednej, a co dla drugiej osoby. Zapewne idealną sprawą byłoby spotkanie się dwóch osób, które mają bardzo podobne podejście, a jeśli tak nie jest, to ustalanie pewnych kompromisów może być bolesne. Chyba też wszystko zależy od etapu - na początku zapewne niewiele będzie przeszkadzało, ale jak pierwsze uniesienia miną i wróci się do "normalnego" życia, to się owe zgrzyty w dopasowywaniu pojawią i byćmoże się okaże, ze z tą wolnością różnie bywa. Wszystko też pewnie zależy od tego, czy w późniejszym etapie mieszkamy osobno, czy razem, czy spotykamy się częściej, czy rzadziej, od pracy (np. jedna osoba ma mniej wymagającą pracę, która nie pochłania wiele czasu, a druga osóbka ma pracę albo bardzo czasochłonną, albo po prostu ją lubi i wiele jej poświęca, więc będzie mieć mniej czasu, a próby narzucania prawie ciągłej obecności ze strony partnera/partnerki będzie uznawać za ograniczenia) -
z tego co się orientuję, to seks oralny chyba nie jest zakazany, o ile zakończy sie stosunkiem, bo wiadomo, prokreacja O pozycjach to na naukach przedmałżeńskich tłumaczą nie moja działka, mnie nie obchodzi, co zabronione, co nie, bo i tak robię to, co mi się podoba. Ale i dyskusja była o czymś innym, a tytułowe pytanie wątku tez nie jest najtrafniejsze, bo nie o zdradę tak naprawdę chodzi.
-
A się namnożyło ludzi, którzy mówią w imieniu wszystkich. Zamiast "nasze" mów "moje". Może wystarczy po prostu zacząć od siebie?
-
Nie wiem, ale widze z innych wpisów, ze ma dziś chyba dzien czepiania się. Można negatywną energię wykorzystać w inny sposób, niż wzniecając takie "dyskusje". Dla jednych to ironia, a dla innych woda na młyn.
-
Oj, są takie gatunki. Ale wkurza mnie, jeśli ktoś, czy facet, czy kobieta, pisze takie głupie komentarze i wszczyna kolejne głupie słowne przepychanki na poziomie onetu. Spotkałam się już dziś z kilkoma takimi wpisami i nie wiem, czy to tendencja zwyżkowa i poziomem dorównamy typowym portalom? -- 12 kwi 2014, 19:49 -- A jaki sens ma pisac takie głupoty? Myślenie nie jest domeną wielu osób zarówno płci męskiej, jak i żeńskiej. A pisanie, że to oksymoron w przypadku kobiet akurat to zwykły seksizm i denerwuje mnie, jeśli robi coś takiego kobieta. Masz złe dni? Może pobiegaj?
-
Zakładam, że mówisz o sobie. Jesli nie, to sorka, ale głupi wpis. Kolejny z serii - poniżajmy baby, bo na to zasługują.
-
Jakbyś sobie obliczył: kaleb ma 44 lata, a staż małżeński 8-letni. Kłania się matematyka. Proste obliczenie sugeruje, ze nie wpakował się w dożywotni związek w młodym wieku. IMHO, jak ktoś czuje, że musi ruchać na prawo i lewo, bo mu monogamiczny związek nie pasuje, to zostaje sam i sobie prowadzi wesołe zycie, albo pakuje się w związki otwarte, gdzie każda strona może sobie chodzić na boki, a nie zdradzać kogoś innego i niszczyć mu życie (i mówię to ogólnie, to akurat nie odnosi się do kaleba)
-
Jeśli to jednorazowy wyskok, to co innego, ale trochę dziwi mnie podejście: ee, zawsze tak będzie, bo zawsze jej przechodzi. Taka taktyka wielu już zgubiła, bo któregoś dnia czara goryczy się przebierze i wystarczy głupota. A tu chyba nie chodzi tylko o ten jednostkowy wypadek, co o całokształt zachowań. Tak samo jak nie jest tłumaczeniem: na trzeźwo bym tego nie powiedział, zwłaszcza u kogoś, kto z chemią jest za pan brat. Doświadczenie z mojego własnego życia: byłam kiedyś przez dość długi czas z kimś, kto miał notoryczne wyskoki bezsensownego zachowania (innego rodzaju), a ja tolerowałam te zachowania z wielu różnych powodów. Po pewnym czasie ta osoba tak przyzwyczaiła się do mojej reakcji, że kontynuowała swoje wybryki, bo przecież znała już mój schemat zachowania. Wreszcie stwierdziłam, że mam tego dość i czas na zmiany. Kiedy zakończyłam ten związek, ta osoba nawet nie wzięła tego na poważnie, uznając że to jakiś żart z mojej strony, przecież zawsze zachowywałam sią inaczej. Długo przyszło jej zaakceptować prosty fakt, że przychodzi taki splot okoliczności, kiedy pragnie się zmian, polepszenia zycia i jeśli partner się niczego nie uczy i nie stara, to idzie się dalej. Czasami jeszcze może sie ktoś inny pojawić, kto sie bardziej stara i posiada cały zestaw cech, których brakuje partnerowi/partnerce. i dlatego obie strony powinny się starać, a takie olewające zachowanie uczuć drugiej strony do niczego dobrego nie prowadzi.
-
. Skoro sam twierdzisz, ze jest być może niedowartościowana, to zapewne jest w tym wiele Twojej winy, bo to związane jest z Twoim zachowaniem. Sam piszesz: samo przejdzie, nie jestem komplemenciarzem, itp. To trochę olewanie sprawy, tak jakbyś w ogóle nie musiał się już o nią starać, bo skoro tyle się znacie. Tylko jeśli jest faktycznie niedowartościowana, to kiedyś poszuka sobie kogoś, kto będzie potrafił prawić komplementy, zadba o nią, którego będą interesować jej odczucia i który nie będzie uzależniony od chemii. możesz kiedyś stracić i żonę, i dzieciaka, bo nic nie jest dane na zawsze. Ciekawe podejście: moje odczucia są wazniejsze od Twoich. Ja tu mam depresję, lęki, a ona Ci zawraca głowę swoim głupim upokorzeniem. Gdyby ktoś mnie tak traktował, to w równym poważaniu miałabym jego schizy (tym bardziej, ze sam je sobie zaaplikowałeś). powiedziałabym komuś takiemu: ogarnij się, rusz d...., weź się do roboty, bo mam Twoje schizy gdzieś.
-
O włąśnie, w tym masz rację. Tłumaczenia z d... wzięte, a potem jeszcze zdziwienie, ze kobieta tego nie kupuje. A usprawiedliwianie się religią w takiej sytuacji, to już jest żenujące, dlatego nie dziwie się reakcji żony.
-
A co tu jest do tłumaczenia? Napisałam kilka postów i chyba ich streszczać nie będę, bo ktoś nie łapie albo nie czyta ze zrozumieniem
-
Ale ja się nie przejmuję, tylko dyskutuję:) -- 07 kwi 2014, 21:28 -- Nie żebym była zdziwiona
-
Ale własnie bagatelizuje. Takie podejście: ee tam, to żadne problem, pośmiejmy się z tego. Są wątki, w których można się nieźle zabawić, ale sa wątki, w których można też powiedzieć coś powazniejszego. Nie wszystko trzeba trywializować i pokazywać, jakie to smieszne i pokazywac, jak się jest wyluzowanym.
-
I po co takie teksty? Czyli jak ktoś pisze, to musi to robić tylko z przymrużeniem oka, bo inaczej trzeba go wysmiać?
-
Ale bagatelizujesz coś, co dla jego żony jest problemem, skoro sie kłócą. To dla Ciebie nie problem - ok, ale ona uważa, ze problem jest i jeszcze za to jest przez swego męża obrażana, bo jest "ograniczona".
-
Chyba jedyna ciekawa rzecz, którą, moim zdaniem, napisałeś
-
ale nie pisałeś, że jesteś z tą znajomą z pracy w związku, który musisz zakończyć?
-
Własnie. To jest forum. i każdy ma prawo wyrazić swój pogląd. nie wszystko trzeba sprowadzać do żartu i ironii. myślę, że jego żona się z tego nie smieje i wcale nie jest jej przyjemnie.
-
Mówisz o czymś zupełnie innym. Ale fajnie, że jesteś taka tolerancyjna. Myślę, ze jak twój partner będzie wypisywał o tobie na forum, ze jesteś ograniczona i masz ciasny umysł, to też się usmiechniesz. Myślę, że traktujesz wiele rzeczy zabawowo, bo ich nie doświadczyłaś. albo po prostu naginasz argumenty.
-
ale też nie trzeba tego opisywać wszystkim wszem i wobec. A może powinien o tym zakomunikować szanownej małzonce? Może w łózku, mówiąc: a wiesz co, chcialbym teraz zrobić to i to, jak z taką a taka osobą, opowiedzieć co soczystsze kawałki, a potem zabrać się za żonę. Co za róznica? Przecież to było dawno
-
Super, najlepiej wszystko wydrwić. Zaczekaj, ocenisz sama, jeśli znajdziesz się w takiej sytuacji. Mi akurat bardziej o tę drugą sytuację chodzi, kiedy był już po ślubie.
-
Ale chyba pytał się, co myślimy o takim zachowaniu? Postaw się w sytuacji jego żony, jakbyś się czuła, ghdybyś czytała sobie tego typu rzeczy o sobie również, o tym, jak to jest ograniczona, itp. na publicznym forum.
-
Sam nazwał to Związkiem, który musiał zakończyc. Powtarzam jego słowa. To jest właśnie naginanie. Jak nie było kontaktów fizycznych, to nie zdrada i fajno jest. A jeszcze fajniejsze jest opisywanie tego na forum i tłumaczenie sie 8-letnim stażem małżeństwa
-
Sam nazwał to Związkiem. -- 07 kwi 2014, 20:44 -- co ma piernik do wiatraka. Nikt nie mówi, że nie wolno rozmawiać, a dyskutujemy o konkretnym przypadku.