Skocz do zawartości
Nerwica.com

zmęczona_wszystkim

Użytkownik
  • Postów

    1 210
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zmęczona_wszystkim

  1. A czy w Twoim zachowaniu nie ma niekonsekwencji? Bo z jednej strony odrzucasz takie w sumie naturalne metody (masturbacja, itp.), tłumacząc się przekonaniami religijnymi, a z drugiej mówisz, ze nie potrafisz zaciągnąć kogoś do łóżka - hmm, czyż religia nie potępia również seksu przedmałżeńskiego? A może po prostu nie chodzi o libido, a skoncentrowanie się nad problemami z sobą, skoro jesteś apatyczny i rozmemłany, bez energii, to albo przyczyny są natury fizycznej, albo psychicznej. Nie łatwiej zrobić badania i zobaczyć, czy nie chodzi o zwykłe niedobory lub inne zaburzenia?
  2. Wakacyjne plany. Ukochane morze Może nie w idealnych warunkach, ale liczy się towarzystwo
  3. większych bzdur dawno nie czytałam ... znaczy się, że ludzie wolą być chorzy i tkwić w chorobie - to nie jest złamany paznokieć, to nie jest kilkudniowa chandra - to choroba, która w dużym procencie kończy się próbą samobójczą, nieleczona prawidłowo kończy się samobójstwem! Proponuję poczytać coś o postawach pacjentów wobec chorób, zanim zaczniesz zakładać, ze ktoś pisze bzdury. To, ze Ty nie stosowałaś takiego schematu postępowania, to nie znaczy, ze inni tego nie robią. Ludzie sa różni, a Twoje doświadczenia nie muszą być typowe dla wszystkich, więc czemu oceniasz wypowiedzi innych przez pryzmat tylko i wyłącznie swoich doświadczeń. -- 28 lip 2014, 19:16 -- Zauwazyłam, ale zwykle staram się odpowiadać, jeśli ktoś reaguje na moje wypowiedzi Ale dziwi mnie taka postawa. Tyle źródeł, tyle materiałów do przeczytania, przejrzenia, a ludzie lubią się trzymać tylko swojego zdania i tak negatywnie podchodzić do innych opinii, które przecież nie stoją nawet w wielkiej sprzeczności.
  4. Strasznie mnie to dziwi, bo nawet najgorszy konował dopuszcza myśl, ze nastawienie pozytywne, wola walki z chorobą (zakładając świadomość pacjenta) wpływa na efekty terapeutyczne. Nie ma sensu o tym pisać nawet, bo zagadnienie jest tak szeroko opisane. Efekt placebo też może o tym świadczyć, wiele przypadków wyzdrowienia, nie związanych z lekami. Zresztą ja akurat nigdzie nie wykluczyłam korzystania z leków. Dość wyraźnie o tym napisałam, że obie rzeczy razem doskonale współgrają.
  5. Oczywiście nie odpowiedziałeś, co było chamskiego w moich wypowiedziach - że wielu się do choroby przyzwyczaiło? Bardzo prosty mechanizm psychologiczny, można o tym wiele przeczytać. Że niektórzy traktują chorobe jako usprawiedliwienie? To samo, co powyżej. Co w tym takiego chamskiego? Nawet nie potrafisz wypunktować, a wymyslasz sobie. Czy tam wrednie wyrażałam się o innych, jak to Ty czasem robisz i robiłeś w wielu "dyskusjach"? Sam pewnie nie wiesz, o co Ci już chodzi i do kogo się przyczepić, a wyładowujesz się na innych. Odpuść sobie takie zachowanie.
  6. Rób, co chcesz. To po prostu kwestia upierdliwego charakteru. Według mnie ty p... dość często głupoty, ale zawsze staram się odpowiadać, tłumaczyć. Gdybym była taką chamówą, to musiałabym zjechać w ten sposób wiele Twoich wypowiedzi. ale to kwestia zachowania.
  7. Bądź sobie, jaki chcesz. Tylko zanim kogos zaatakujesz, to sobie przeczytaj i przemyśl, a nie rzucaj się od razu z jadem.
  8. Nie mówię, jaki jesteś, tylko jak się zachowujesz. Atakujesz mnie, chociaż nie obrażam Cię. Zresztą sam pisałeś, jakie masz podejscie do życia i innych ludzi, więc skoro tak pisałeś, to chyba nie ja coś zmyslam.
  9. Wiecznie mi piszesz, że nie wiem, co to depresja, skoro piszę to albo tamto. Tak się akurat zdarzyło, że wiem. Niestety. OK. Ale jak widać chemia nie działa. jesteś tak nabzdyczony na cały świat, że nawet ironii nie załapałeś Akurat wszędzie, gdzie się dało, pisałam, że mi się jego słowa nie podobały i że dziwi mnie taka jego popularność własnie na tym portalu (pomijając kwestie gospodarcze). -- 27 lip 2014, 18:44 -- Własnie, a inni stwierdzą, ze to tylko zmiany w mózgu i pigułka magiczna na wszystko. Po co się starać przepracowac swoje problemy, wpływ rodziców, bycie dda, itp.
  10. To pewnie miałas do czynienia z szantazowanie Cię w kwestiach finansowych, dopłacania się do utrzymania, być może spłacania długów, itp. A przecież dobra córka "powinna" pomóc rodzicom, rodzina najwazniejsza, itp. Emocjonalne szantaże potrafią być perfidne. Tylko jeśli się poddałas ze studiami, to teraz podwójny pat: bo nie robisz tego, na czym Ci zależało, a z drugiej strony nie masz finansów, zeby partycypowac w kosztach utrzymania i pomóc rodzicom.
  11. dyskryminacja? Nietolerancja dla chorego człowieka? Gdzie Ty to widzisz? Sama jestem chora, a to, ze uważam, że z chorobą trzeba walczyć, a nie nurzać się w niej, to jest dyskryminacja? rozumiem chorobę, a choroby się leczy, nieprawdaż? A niektórzy się do niej przyzwyczajają i traktują jako usprawiedliwienie na wszystko. Skoro wiesz, to ok. Masz zapewne doktorat w tej dziedzinie i wiesz lepiej od wszystkich innych lekarzy. A w jaki sposób taką diagnoze uzyskałeś? oprócz samodiagnoz? Nie będe się licytowac z kimś, kto uznaje, ze ma prawo bagatelizowac schorzenia innych a sam jest największym cierpiącym.
  12. Ale w jaki sposób te słowa aż tak Cię dobiły? Chyba musiały być jakieś konkretne powody? Wielu ludzi potrafi wpędzić w poczucie winy, ale dlaczego się przejęłaś takimi zarzutami? Odczułaś to jako presję na to, żeby pokazac innym, na co Cię stać, czy jako presję, żeby zrezygnowac ze swoich planów?
  13. Dziękuję za reakcję. Jak widac paroksetyna nie leczy najlepiej
  14. Mnie też. I to mnie trochę przeraziło. Nie istniało dla mnie nic, tylko moja deprecha, moje uczucia, moje ataki, moje cierpienie. I gdybym nie zaczęła coś z tym robić, to w takim stadium trwałabym latami. Prawda jest tez taka ze kogo depresja nie dotknela nie bardzo potrafi zrozumiec z czym sie wiaze. Przed tez nie rozumialam jak wszystko moze stac sie beznadziejne. Z tym się zgadzam. Z pewnością doświadczenie jakiejś choroby, przeżycie czegoś na własnej skórze pozwala lepiej zrozumieć innych w przypadku danej choroby. Ale czy tak uwrazliwia? Zobacz, ile tu chamstwa, nienawiści i obrażania innych, jak ma się tylko odmienne poglądy i próbuje się argumentowac cokolwiek. Od razu dostajesz łatkę - zboczeniec, lewak (to nic, ze masz inne poglądy, ale jak jesteś liberalna obyczajowo, to znaczy się lewak ), szmata, itp. A wydawałoby się, że empatia powinna być cechą typową dla ludzi, którzy wiele przeszli, a jednak nie jest. Miej inne poglądy - od razu przykleją Ci łatkę z całym zestawem wymyślonych cech
  15. to ty obrażasz wszystkich naokoło, we wszystki wątkach. Czy ja mówię, że piszesz o zydach? Ogarnij się i czytaj ze zrozumieniem. To było zdanie do lovely. Ogólna refleksja, ze jak ktoś zaczyna takie teksty puszczac, to wiadomo z góry, że żadna rozmowa nie ma sensu, a nawiązuję do innych działów, gdzie tacy ludzie siedzą i takimi "argumentami" się przerzucają (stały zestaw: zydzi, masoni, homoseksualiści, feministki, temat aborcji, itp.). Obrażasz lovely i innych w wielu wątkach, nie potrafisz jednego sensownego argumentu podać, a odgrywasz strasznie uciśnionego. Co za żenada.
  16. lovely, z takimi ludźmi nie ma co dyskutować. Już zostałaś oskarżona, że po urodzeniu dziecka rzucisz nim o podłogę albo zostawisz na smietniku. Nie warto rozmawiać z chorymi ludźmi. Jak ktoś zaczyna gadkę o zydach, masonach, albo obraża Cię w taki sposób, to nie warto z kimś takim wdawać się w rozmowę, zwłaszcza że z argumentami u niego kiepsciutko.
  17. Myślę, że problem związany jest z tym, że tak naprawde pełny liberalizm gospodarczy trudno jest wprowadzić, zwłaszcza jeśli kraj jest duży, rozmaicie ukształtowany, i niestety nie ma olbrzymich zasobów ropy W każdym społeczeństwie nalezy się pomoc tym, którzy z usprawiedliwonych powodów chwilowo sobie nie radzą, że już nie wspomnę o ludziach niepełnosprawnych umysłowo, bez szans na pracę, nawet fizyczną. Ale własnie ułatwienia podatkowe, duzo mniejszy ZUS i traktowanie samozatrudnionego nie jako wroga, ale uczciwego człowieka znacznie ułatwiłoby mi życie.
  18. Tu już wsadzasz kij w mrowisko. Uważaj, bo w innych wątkach już grasują ci, którzy z automatu nazwą cię lewakiem, wrogiem Boga i wartości, a dyskusja z nimi nie ma sensu - oni wiedza lepiej, mają w swoim mniemaniu jedyne dobre argumenty i sa depozytariuszami jedynej prawdy nie biora pod uwagę, że walczą jedynie ze swoimi wyimaginowanymi stereotypami i innym przypisują wszystko, co im pasuje:) Strzeż się. Dziś upał i niektórzy doznają prawdziwego nawiedzenia
  19. Te "kurwiska" jak je określasz nie doznały niepokalanego poczęcia i nie zostały zapylone przez wiatr, tylko mieli w tym udział mężczyźni, prawda? Tylko że to nie oni ponosza odpowiedzialność, a tylko kobiety, tylko po nich się jedzie. Nie wkręcaj dziewczynie poglądów, ma już dość swoich problemów. Jeśli czuje, że to nie jej poglądy, to wiadomo, ze się z tym męczy. Zresztą nawiedzeni wiecznie oskarżają innych, ze są za aborcją, za zabijaniem, a przecież tu chodzi o to, ze jest się za zapobieganiem ciąży, a aborcja w pewnych przypadkach jest dla mnie oczywista. Szkoda, ze najwięcej do powiedzenia w tej kwestii mają zawsze ci, co nie rodzą, a w oskarżaniu kobiet zapomina się o panach, którzy też odpowiedzialność powinni ponosić. Ale to nie wątek o aborcji.
  20. Mnie zdziwiła głównie ta niekonsekwencja, bo jak niby autor owego tekstu, który żył 500 lat pne przestrzegał przed heavy metalem I to upodobanie do negowania akurat tej muzyki Ludzie tak bezmyslnie przepisują coś, a potem robi się z tego parodia. W kwestiach gospodarczych to mam naturę "swojego własnego szefa", więc najbardziej interesuje mnie własnie to, żeby państwo nie biło mnie aż tak bardzo po kieszeni przy prowadzeniu działalności. I oczywiście chcę, zeby wiodło się dobrze innym, bo wtedy i ja będę mieć wieksze dochody. Z drugiej strony mam jeszcze na uwadze tych, którzy sobie nie poradzą, z powodu zdrowia, wielu losowych wypadków, itp. Tutaj nie byłabym tak bardzo bezwględna
  21. Ja leków nie krytykuję. Sama się leczę, ale bez pracy nad sobą same leki sa nic nie warte. A wydaje mi się, ze niektórzy chcieliby po prostu leki na wszystko. sorka, ale uważam, że wieloma chorymi trzeba by porządnie potrząsnąć, bo przyzwyczaili się do swojej choroby. Wielu tłumaczy się, że praca nad sobą nic nie warta, tylko prochy i prochy, bo nic innego im nie pomoże. Trochę tak jak z otyłymi. Pewnie większość grubych będzie mówić, ze ma słabą przemianę materii, grube kości, zaburzenia hormonalne albo tyje po lekach. I kilka procent grubych faktycznie to dotyczy, ale reszta spasła się na własne zyczenie (nawet jeśli było to zajadanie powaznych problemów, to jednak ktoś sam sobie wyrządził szkodę). Tak samo z chorymi na depresję - w przypadku kilku procent bez leków na pewno się nie obejdzie, ale dla pozostałych: leki + praca nad sobą. Zresztą nawet w cięzkich fizycznych chorobach wiele zalezy od nastawienia człowieka. Dlatego protestuję, jak ktoś pisze, że tylko prochy i prochy, i nic więcej, bo po co pracowac nad sobą, bo to g.... warte. A co do samej depresji, czy innych chorób, to, jak pisałam wczesniej, wielu się do niej przyzwyczaiło, wielu traktuje ją (podświadomie) jako usprawiedliwienie na wszystkie niepowodzenia życiowe. A wielu po prostu na chorobe może sobie pozwolić. I dlatego myślę, ze gdyby przeprowadzić taki eksperyment i niektórych chorych zostawić gdzieś w odludnym miejscu, dac tylko podstawowe narzędzia do przezycia i zmusić do całodziennej fizycznej aktywności w celu zapewnienia sobie pozywienia, a przede wszystkim pozbawić możliwości kiszenia się w chorobie i pławienia w swoim cierpieniu, to instynktowna chęć przeżycia zmusiłaby ich do całkiem sprawnego funkcjonowania. Tak, to takie moje okrutne ja Sama kiedyś zachowywałam się w taki sposób, robiąc z siebie cierpiętnika, cierpiałam niczym Konrad za miliony, a może i miliardy, bo podświadomie wiedziałam, że mogę sobie na to pozwolić, a co najwyżej spieprzę sobie własne życie (szkoła, relacje z innymi, itp.) A przy kolejnym epizodzie depresyjnym, kiedy moja sytuacja się zmieniła (mniejsza o szczegóły), okazało się, ze znalazłam się w czarnej d.... i czy chcę, czy nie chcę, pewne zobowiązania zmusiły mnie do funkcjonowania pomimo wszystkich cierpień, i fizycznych, i psychicznych, które dalej mi towarzyszyły. I zostałam zmuszona do stawiania się na nogi, chociaż z początku było to nawet niewygodne.
  22. Jasne, zawsze najlepiej zwalić wszystko na leki, bo to jedyny sposób na pokonanie wszystkich chorób. Bo po co pracować nad sobą. g..... wiesz, jakie miałam przezycia i co mi dolegało. Być może cięższe od ciebie, bo czytałam opisy Twoich dolegliwości. Ale skończylam z kreowaniem się na cierpiętnika, który ma prawo ubliżać wszystkim innym i zrzucac winę tylko na chorobe. Same leki nigdy nie wystarczą. I myśl sobie, co chcesz. Nic mnie to nie obchodzi. Ludzie z takim podejściem, jak Twoje, sprawiają, że zaczynam się powoli zgadzac z obrzydliwym poglądem jkm dotyczącym ludzi z zaburzeniami.
  23. A rzuciłbyś jakiś link do tego heavy metalu, jaki istniał 5 wieków p.n.e? I Chińczycy już wtedy pornosy produkowali?
  24. . Ale przecież nikt nikomu nie każe się wiązać z nieodpowiednią osobą. to wygląda trochę na usprawiedliwianie siebie: wolę być sam, bo mógłbym trafić na kogoś nieodpowiedniego. Równie dobrze można myśleć odwrotnie. I powtórnie mogłabym napisac to samo. Dla Ciebie prawie każdy związek wydaje się być toksyczny. I dla bezpieczeństwa zakładasz, że lepiej być samemu, bo jakbyś kogoś spotkał, to z pewnością ta osoba by Cię ograniczała. To tak, jakby przeciętna kobieta powiedziała: wiekszość facetów pije na umór, więc nie będe się z żadnym wiązać, żeby na kogoś takiego nie trafić. Moim zdaniem takie podejscie nie ma sensu. Przecież można być samemu i nie usprawiedliwiać ciągle swojego wyboru w ten sposób. Jak się ktoś tak negatywnie nastawia, to marne szanse na to, że spotka kogoś fajnego. Chyba trudno Ci uwierzyć, ze spotka Cię coś pozytywnego, więc z góry zakładasz, że lepiej nie, bo nie.
  25. Przesada z tymi informatykami. Obecnie jest ich mnóstwo, bo zawód został spopularyzowany, uznany za przyszłościowy, więc teraz mnóstwo ludzi idzie na ten kierunek. Niedaleko mojego miasteczka znajduje się uczelnia, która każdego roku wypluwa tabuny informatyków. Jasne, że nie każdy wydział drugiemu wydziałowi równy, ale i nie w każdym zakładzie/firmie potrzeba superinformatyków, a wystarczą dobrzy informatycy, a takich jest wielu. Znam osobę, która w tym zawodzie pracuje i dojeżdża do pracy codziennie ponad 80 km, bo bliżej osoba ta nie była w stanie znaleźć pracy powyżej 2000. I to z prostego powodu - po co pracodawca miałby płacić kilka tysiaków, skoro na jedno miejsce zgłosi mu się kilkunastu chętnych informatyków, którzy zdecydują się na dużo mniej, a ich umiejętności będą i tak aż za duże na potrzeby danej firmy. ale miło, że mamy tu kogoś o liberalnych poglądach i gospodarczych, i obyczajowych
×