Skocz do zawartości
Nerwica.com

monapayne

Użytkownik
  • Postów

    1 358
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez monapayne

  1. Myśle o najgorszym... Nie wierze, ze to się dzieje naprawdę... Dyskinezy późne... Ciagle płacze. Ale mi już nie można pomoc. Przecież to nieuleczalnie...
  2. monapayne

    SSRI-temat ogólny

    Mi escitalopram bardzo pomógł. Niepotrzebnie mi abilify dawali do niego. Słaby miks jak dała mnie. No ja po paroxetynie manii chyba dostałam. Byłam w szpitalu w Gnieźnie w lato... Miałam duże objazdy po paro. Ale czułam się dobrze. Aż za dobrze bym powiedziała. Brałam 30 maks, a potem mniej. Sama odstawilam, niezłe prądy i ogólnie odwyk taki jakby ; ) Pozdró,Kot
  3. monapayne

    SSRI-temat ogólny

    Ja tak miałam... Dwa lata temu. Tez na sertralinie... Pózniej tez miałam przy innym ssri, ze ludzie mnie oceniają, ale tak bardzo. A na sertralinie to sny realne a świat taki właśnie sensu, jakby to nie była prawda. Coś w stylu jak to, z ja to ja, ze idę itd. Derealizacja.
  4. monapayne

    Powitanie

    Mi się wydaje, ze to mogą być skutki po lekach. Ale musisz być cierpliwy i czekać aż mina. Brałes te łagodniejszy z psychotropow. Możliwe, ze to tez po prostu nerwice, w tym sensie, ze przyzwyczailes się do odczuwania ciała w dany sposób i teraz denerwujesz się fizycznie z tego powodu. Ty wybierasz czy chcesz znów brać leki czy próbować czegoś innego. Nie tylko leki leczą... Także dieta, suplementy i ziola. Może wszystko bierzesz do siebie, do wewnątrz i analizujesz. Ale z tego co wiem to serotonina chyba działa na uczucie zimna i gorąca. W każdym razie ja na ssri inaczej odczuwalam temperaturę. Teraz to zauważam gdy nic nie biorę. A te prądy to chyba wiele ludzi ma po odstawieniu jakiś czas... Ja miałam tak z miesiąc co najmniej.
  5. monapayne

    X czy Y?

    W terenie Krew czy wino?
  6. monapayne

    Powitanie

    Jak miałam 16 lat to tez miałam paraliż. Teraz sobie dokładnie przypominam to zdarzenie. Ogólnie to cieżko było, byłam w takim normalnym szpitalu i stwierdzono mi właśnie nerwice. Potem to się w rożne strony rozwinęła. Ostatecznie mam diagnozę borderline. Jak miałam te 16 lat to ciagle po szpitalach ze mną jeździli, a ja nie mogłam zapanować nad omdleniami. Ale to minęło. A teraz po tych wszystkich szpitalach ... Mam jakieś tiki i wycięcia szyi. Byłam dziś w szpitalu. Lekarz powiedziała, ze mam zrobić badania neurologiczne... Jeśli to u Was nerwice to bardzo dobrze, bo macie szanse na wyleczenie. Ale nie lekami. U mnie to chyba nie nerwice, ja aż za spokojna jestem. Chodzę na terapie. Jest ok... Psychicznie... Ale nie ruchów. Probowalyscie terapii poznawali behawioralnej?
  7. monapayne

    X czy Y?

    Góry Pustynia czy lodowisko?
  8. I tak i nie. Zależy kto. Staram się aby rana była pożyteczna jeśli już jest... Masz facebooka i lubisz to?
  9. Byłam dzisiaj w szpitalu u psychiatry dyżurnego. Była akurat mila pani, która mnie kiedyś leczyła w tym szpitalu... Już myślałam, ze może rzeczywiście coś ze mną nie tak. Ale to chyba tylko samoocena...
  10. monapayne

    Powitanie

    Hej, moja historia jest podobna, tylko ze krótsza. Idę niedługo do neurologa i będę pisać na tym forum. Nigdy nie powinno się tak traktować ludzi. Wrzucać leki, jak w loterii próbować leczyć. Był moment, ze myślałam, ze mi lekarze pomogą. Może i pomogą, ale nie ci co tylko wypisują leki. Chemia jest szkodliwa. Przecież nasz mózg jest najważniejszy. To nasz najważniejszy organ. Miałam 20 lat jak zaczęłam przyjmować leki. Byłam młoda. Myślałam, ze leki pomagają. A leki to takie narkotyki. Tylko, ze hamujace człowieka. Bo nawet jak z zasady maja stymulować to psychotropy mogą zrobić większe piekło niż marihuany. Wg mnie to nie konwersja. A jeśli tak to tylko terapia to wyleczysz. Psychoterapeuty. Po prostu zbyt dużo leków brałam i Twój organizm czyli tez Twoja psychika, bo to nierozerwalnie, nie wie o co chodzi. Właśnie, ja tez brałam lamitrin. Może to od niego... Sama odstawialam, dziwnie po nim było.
  11. Neurosi, próbuj dalej. Nie biorę leków cztery miesiące. Czytałam o czym tutaj piszecie. Leczenie lekami psychiatrycznymi to bardzo grona zabawa. leki, które brałam to : od 2013 roku, od 1 załamania nerwowego: sertralina, clonazepam, depakine (kupiłam, ale wyrzucilam po przeczytaniu ulotki, od dobrego psychiatry-psychologa-seksualna w jednym, pan z Koszalina) potem paroksetyna, której tez nie brałam, bo czytałam w internecie, ze to złe, więc brałam tylko chorałem doraźnie. Potem miałam duże leki, zaczęły się paranoję. Próbowałam brać trochę escitalopramu, ale psychiatra powiedziała, ze uzależnilam się od dwóch opakowań cloranxenu w miesiąc i po tym jak miałam schize, ze wzięłam nóż i chciałam rozwalić komputer ojczyma to pojechałam do szpitala. Ja prosiłam o ten szpital z miesiąc. Wiem, ze to było paranoiczne zachowanie, do dzisiaj go nie rozumiem. Ale fakt, ze przemoc była w domu i ja nie mogłam tego znieść. Musielibyscie znać cała historie. Druga cześć leków to leki, które mnie zabiły, moje zdrowie i wiarę w siebie, w człowieka: Klozapina, abilify, akineton. To są bardzo niebezpieczne leki. Maja skuteczność w tym, ze cię obezwladnia. Sama odstawialam te leki. Było bardzo cieżko. Nigdy nie robiłam tego nagle. Odstawialam miesiącami. Dwa razy. Tylko efekt jest taki, ze mimo ze odstawialam tak jak trzeba to to nic nie dało. Mam dyskinezy późne. Odezwały się po 4 miesiącach stosowania leków. Dlatego nie uważam, ze leki ratują życie. Życie może uratować spokój. Ryzyko dyskinez nie jest takie rzadkie. Mi wciskają siła te leki, ja mdlalam. Trafiłam oddech. Nie wiem czy psychicznie jest lepiej. Moja ostatnia diagnoza to borderline. Nigdy nie chciałam brać leków. Za każdym razem w szpitalu prosiłam aby ich nie brać. Idę w tym tygodniu do neurologa. Będę pisać co i jak. Oczywiście myśle o jednym. Jeszcze dodam : czuje się dobrze psychicznie. Oprócz oczywiście uczucia zrezygnowania z powodu dyskinez. Po stosowaniu niektórych leków łatwo jest wpaść w psychoze. Zwłaszcza mając borderline.
  12. Nie biorę leków cztery miesiące. Najpierw zaczęły się lęki, potem napięcia mięśni i dopiero teraz obserwuje dyskinezy. Nasilaja się przy stresie. W tym tygodniu idę do neurologa. Będę tu pisać co i jak.
  13. Czego nie zrozumiałes z mojej wypowiedzi? Tzn.wiem czego. Ale dlaczego mierzysz mnie swoją miara? To, ze Ty nazywasz siebie chorym to nie znaczy, ze ja będę. Nie uczestniczę w grze, gdzie mam wchodzić w role chorej osoby. A dwa to ty lubisz kwetiapine, ty może masz cham, tobie to pomaga. Ja się nie godze na takie leczenie. Są inne leki.
  14. Jestem dziś smutna i mam żal i złość i czuje, ze zostałam niesprawiedliwie potraktowana. Tzn. Bez empatii zupełnie. Myśle, ze psychiatra, u którego byłam to psychopata. Jestem zszokowana tym, ze on wcale nie ma uczuć. Trudno mi to przyjac, ze tak bywa na świecie. Trzeba uważać co się komu mówi... Harleen, najważniejsze to co w środku... Czasami jest źle i na zewnątrz widać po nas coś innego niż to co w głębi...
  15. Edit: psychiatra chciał przepisać mi kwetiapine oraz abilify na lęki. Całe życie mam nerwice psychozy. Ale to nie są psychozy. To jest borderline. Jak jest lepiej, czyli wychodzę z bagna to dostaje lekow. To normalne. Naturalne. Niestety, nie dla psychiatry. Mam zaburzenia schizotypowe raz stwierdzone i do końca życia będę myślała, ze ktoś chce mnie zabić. Bo tak mi dzisiaj powiedział "czy boi się ze ktoś pani zrobi krzywdę." tak. Boje się, ze kolejny raz psychiatra wakacje mnie w piekło lekowe. Ze skończę martwa w łóżku od neuroleptykow i zniknie mi moje życie, a wolałabym już skończyć od heroiny martwa z igłą w szalecie. To mniejsze cierpienie niż przygwozdzenie na kilka miesięcy w szpitalu przytlumionym lekami.
  16. Nigdy nie było ok. Mądre spostrzeżenie, siarlek. Doprawdy. Godne psychoanalityka.
  17. Przeczytałam Wasze wypowiedzi i rozumiem Was. Przykro mi, ze spotykamy takich lekarzy. Ze wierzylismy w pomoc, a tu wychodzi, ze nie mamy chyba prawa jej dostać... Czy jakoś tak. Już jestem zmęczona. Mój dzisiejszy dzień opisałem tu... post2207024.html#p2207024
  18. Bylo u mnie z 2-3 miesiace ok. Bo zerwalam z psychiatriami i poszłam na terapie. Pojawiły się zwyczajne leki, bo nie jestem odporna na stres. Jak zawsze, całe życie nie byłam. Odstawilam leki i było ok. Póki nie poszłam do domu samopomocy aby pomogli mi w poszukiwaniu pracy. Na dziendobry sztuczny uśmiech i komentarz, ze nie akceptuje choroby, gdy powiedziałam, ze to nie choroba. Nie chce stygmatyzacji. I pomyśleć, ze to powiedziała kobieta, która ma kontakt z zaburzonymi. Potem poszłam do psychiatry, bo tak byłam umówioną. Miałam dostać kwetiapine na koszmary i abilify na leki gdy miasto szumi. Na zwykle nerwicowe leki. Wyszłam w trakcie bez słowa. Kupiłam w zielarni zioła za 16 zł. Przykro mi. Czy to tak zawsze wyglada? Chciałabym to dokładniej opisać, ale nie mam już siły. Nie mam schizofrenii. Przypieli mi ta latek w malomiasteczkowym szpitalu obok wsi, bo tam było najbliżej i tam mnie rodzice dali. Lekarze nie słuchają, ze ta diagnoza była pierwsza i stanowiła jako taki zarys. Nawet hydroksyzyny mi nie dał lekarz. Do tego mam wrażenie, ze oceniają mnie po wyglądzie. Złe wyglądam, więc traktują mnie jak chora. To bolesna stygmatyzacja. Mówiłam psychiatrzy, ze zaczęłam terapie, ze moja ostatnia diagnoza to borderline, ze wychodzę z domu. A on pytał czy moje leki są związane z tym, ze ktoś mnie napadnie. Ja zdziwiona, ze nie. A on sceptycznie 'mhm'. Podlapal, ze sobie nie ufam. No i się zaczęło. Zaczął pytać czy to przez terapie. Ja mówię, ze może. A on - a gdzie na ta terapie. To ja, ze tu i tu. On na to, ze czy myśle ze to jak się czuje ma związek z terapia. Pól miasta przeszłam żeby do niego iść. Powiedziałam, ze mam koszmary związane z trauma. On znowu na nie. To jest jakieś chore. Idziesz po pomoc to cię jeszcze dobija. Nawet hydroksyzyny nie dostałam.
  19. Próbuję dotrzeć do chłopaka, ale w nim jest za dużo złych emocji i nie mam siły.
  20. Edit: a właściwie to nie wiem od kiedy mam bpd, więc może po 5 latach a moja pierwsza terapia to w podstawówce chyba nawet była to może i więcej, bo jestem '92.
  21. To prawda, że ze sobą czasami nie da się rozmawiać. Ja nie mam chad, ale właściwie jak wpadnę w atak to jestem tak samo oderwana od realu jak ktoś w manii. Wielu momentów i chwil nie pamiętam. Nie wiem co z tym robić. Ale na pewno już dość gadki ze sobą, oceniania i obwiniania siebie i uważania siebie za zła wcielonego - to tylko prowadzi mnie do irytacji... Pozdrawiam wszystkich, i zdiagnozowana - Twojego męża też pozdrawiam.
  22. Trzeba stopniowo bo inaczej to hardkor na miesiąc. Tak jest i tyle.
  23. Ja mam tak, że mylę myśli z emocjami. Ale mija i to powoli - bo sama to zauważyłam. A jak myliłam to nie zauważałam. Aindre, na razie nie masz diagnozy. Ale jeśli byś miała borderline to droga wyleczenia to nie leki. Ja brałam ssri i mi więcej szkody zrobiły niż pomogły. Z drugiej strony jak nie spróbujesz to się nie dowiesz. Do psychiatry można się bardzo łatwo dostać z nfz. Przynajmniej w moim mieście - Poznań. W mniejszym mieście czekałam miesiąc na wizytę. Także wszystko do zrobienia. Ale leki to nie droga. Skoro widzisz w sobie agresywne zachowania i chcesz coś z nimi zrobić - to b.dobrze. Druga część to skąd one się biorą - zachowania agresywne. A to już na terapii. I są terapeuci z nfz. Możesz szukać terapeuty w internecie i dzwonić i się pytać czy przyjmują na nfz.
  24. Mam borderline i brałam abilify i escitalopram. Coś okropnego. Mam na wypisie też 'schizofrenia w wywiadzie', ale nie wiem co to oznacza. Że kiedyś i stwierdzono schizofrenię początkowo. Mi nie chodzi o jakiekolwiek funkcjonowanie tylko podniesienie się jako takie. Ważę z 40 kg i nie mam siłt fizycznej. Gdyby ktoś mi powiedział, że mam prawo jeść lub źle wyglądać i dał prawo do życia to byłoby inaczej. Ja sobie nie umiem wybaczyć za to co zrobiłam i za często leżę. Nie da się żyć z tym co mam. Najlepiej chyba na terapię iść, ale ja nie mogę czekać. Czas leci.
×