
libertynka
Użytkownik-
Postów
1 892 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez libertynka
-
ja w sumie nie mam jakichś bardzo dziwnych zachowań, ot standard zawsze muszę sprawdzić czy zamknęłam drzwi ale robię to tylko raz, staram się być skupiona w momencie zamykania żeby później nie było wątpliwości ale i tak zdarza mi się wracać i sprawdzać. nie wyjdę z domu i nie zasnę dopóki nie sprawdzę czy gaz jest zakręcony. czasem w ciągu dnia kilkakrotnie szukam gdzie mam portfel, komórkę i klucze, jak zapomnę gdzie wsadziłam to lekka panika, potem już pilnuję do końca dnia. jak gdzieś idę gdzie mam płacić to sprawdzam czasem kilka razy czy na pewno mam kasę. nie potrafię niczego wypić do końca, zawsze na dnie musi trochę zostać, bez znaczenia czy to kawa, herbata, cola, woda, wydaje mi się, że na dole zbierają się te wszystkie 'brudy' i ich nie przełknę. w dzieciństwie nie chodziłam po łączeniach płyt chodnikowych ("kto nadepnie na linię ten kocha świnię" ) i jeszcze pewnie trochę by się znalazło :)
-
też myślę, że na siłę ich nie pogodzisz, co się ma rozlecieć to się rozleci, najważniejsze jest zdrowie mamy a nie to czy będą razem, wiem że może brutalnie to brzmi, ale takie jest życie. nawet jeśli teraz się rozejdą to nie znaczy, że już na zawsze, może jak od siebie odpoczną to kto wie, różnie w życiu bywa. rodzice znajomego też się rozeszli, ona się wyprowadziła do innego faceta, po pół roku czy roku jakoś się pogodzili, wróciła i jest niby po staremu ale inaczej. nie próbuj na siłę ratować ich małżeństwa bo się nie da. jeśli są zmęczeni sobą to będą się tylko wzajemnie drażnić, zresztą nie wiadomo tak naprawdę co się stało między nimi. nie masz na to wpływu więc tylko pilnuj zdrowia mamy, niech chodzi do lekarza. no i według mnie ważne jest to, żebyś nie miał do nich pretensji ani nie wybierał sobie swojej "strony", to nie jest łatwe ani dla mamy ani dla taty.
-
poćwicz asertywność, nie wpuszczaj do domu i powiedz magiczne słowo na spier....
-
Czy ktoś z was żałuje, że zaczął się leczyć lekami?
libertynka odpowiedział(a) na shaam20 temat w Leki
alkohol też podobno niszczy szare komórki, więc czemu leki nie? tym bardziej te starej generacji -
Czy ktoś z was żałuje, że zaczął się leczyć lekami?
libertynka odpowiedział(a) na shaam20 temat w Leki
Mam 28 lat i leków nie biorę od mniej więcej 6-7 lat. Chyba nigdy nie doszłam do siebie po tym co się stało wtedy, to było rok przed maturą, wszystko się jebło. Potem parę lat depresji. Nigdy już nie było i nie jest tak samo. -
Czy ktoś z was żałuje, że zaczął się leczyć lekami?
libertynka odpowiedział(a) na shaam20 temat w Leki
lubudubu, brałam różne leki, i generalnie nie mam nic do nich, ale ten jeden pamiętam bo zmienił moje życie na gorsze. oczywiście nie mam żadnych dowodów tylko subiektywne odczucia. przed liceum miałam zawsze pasek na świadectwie, a potem były leki i coraz gorzej. w tej chwili swój potencjał umysłowy oceniam na 1/4 tego co było kiedyś. ale może to wina wieku? -
Czy ktoś z was żałuje, że zaczął się leczyć lekami?
libertynka odpowiedział(a) na shaam20 temat w Leki
Ja żałuję jednego. Jak miałam 17 czy 18 lat brałam Pernazinum - starszy rodzaj neuroleptyku, brałam przez pół roku po 4 tabletki dziennie. Najgorsze pół roku mojego życia. Byłam jak zombie, nie czułam NIC, jakbym była martwa. Nawet przy największej depresji gdzie czuje się ból nie do wytrzymania to przynajmniej się żyje, a na tych lekach jest się martwym. Pamiętam jak siedziałam w przychodni czekając na swoją kolej, byli tam inni ludzie, normalnie bym się przejmowała co sobie pomyślą, a na tych lekach było mi wszystko jedno, siedziałam byle jak, ubrana byle jak, nieuczesana, z tępym wzrokiem, jak wariatka. Konsekwencje odczuwam do dzisiaj. Zanim wzięłam ten lek byłam zdolna, bystra, w szkole sobie radziłam, kojarzyłam fakty, liczyłam w pamięci. Te leki zniszczyły mi mózg, teraz po prostu mam wolniejsze myślenie, jak mam coś policzyć to mózg mi się przegrzewa i zawiesza. Zwyczajnie zgłupiałam. Lekarz równocześnie z pernazinum kazał mi brać drugie tabletki wspomagające dotlenienie czy ukrwienie mózgu, coś w tym stylu, nie pamiętam nazwy, ale jestem absolutnie przekonana, że pernazinum niszczy nieodwracalnie mózg Inne leki które brałam to jest mały pikuś w porównaniu do tego. -
enbe23, kiedyś będziesz w dużo lepszej sytuacji niż rodzice jedynaków. ich dzieci wyfruną z gniazda do jakiejś Anglii albo do większego miasta za pracą, albo po prostu będą zajęci swoim życiem, a oni zostaną sami jak palec. Ty będziesz wtedy miała wnuki i na pewno nie będzie tak, że cała piątka wyjedzie. nie będziesz sama. przykładowo moja babcia miała 3 dzieci, 2 się pożeniła i mieszka osobno a jeden syn (mój wujek) został i mieszka z babcią, zakupy robi, w piecu rozpali, zawiezie babcie do lekarza. nie wiem co by było bez niego. tak więc jest sens mieć dużą rodzinę, kto tego nie widzi kiedyś się przekona.
-
o lekach z marihuaną nic nie wiem, jak jesteś ciekaw poszukaj w necie. jakie leki pomogą zwalczyć skrajności w zachowaniu? to pytanie do psychiatry. tu na forum ludzie mają różne objawy i biorą różne leki, każdy na dopasowane indywidualnie. moim zdaniem powinieneś pójść do lekarza, jeśli obecny Ci nie odpowiada to poszukaj innego. dobry psychiatra, z którym ma się dobry kontakt to połowa sukcesu. z tego co opisujesz nie jest za dobrze, więc jeśli chcesz to zmienić to bez leków się nie da. zapewne poprzednie miałeś źle dobrane, czasem trzeba wypróbować kilka aż się trafi na odpowiedni lek. nie ma w tym nic dziwnego, większość przez to przechodziła. alkohol oczywiście nie pomaga, ale chyba zdajesz sobie z tego sprawę jeśli chodzi o to, że najpierw niby nie byłeś chory a teraz już jesteś to można interpretować tak: najpierw ma się pewne objawy a dopiero po obserwacji lekarz może postawić diagnozę, nigdy na pierwszej wizycie lekarz nie da diagnozy, może tylko powiedzieć że są objawy takie i takie. jeśli nie ufasz obecnemu lekarzowi to poszukaj w swoim mieście albo w okolicy innego, takiego który ma dobre opinie, czasem warto się przejechać te parę km dalej żeby trafić na spoko lekarza. powinien rozwiać wszystkie Twoje wątpliwości, jak mu powiesz to co tu napisałeś to powinien wszystko wyjaśnić i uspokoić, jak tego nie zrobi to znaczy że jest do dupy lekarzem i szukaj innego.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
libertynka odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
kiedyś dostałam książkę "Pomóż sobie sam. Psychoterapia zdrowego rozsądku" odebrałam to na zasadzie "weź się w garść i przestań się nad sobą użalać" -
może masz nerwicę, czy neurolog wysłał Cię do psychiatry? nerwica to podstępne choróbsko, może dawać naprawdę dziwne objawy. ja też miałam szumy uszne i piski przez kilka miesięcy, bez żadnej widocznej przyczyny.
-
no i zawsze możesz uzyskać wsparcie na forum
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
libertynka odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
właśnie znalazłam w skrzynce na listy paczkę. nic nie zamawiałam w środku była książka pt "Księga związków, podrywu i seksu dla kobiet" na kopercie była pieczątka księgarni, zadzwoniłam tam żeby się dowiedzieć kto mi zrobił taki głupi prezent, okazało się że to mój ojciec. I teraz siedzę i ryczę, a do niego się chyba nie odezwę w najbliższym czasie. Czemu ludzie się wpieprzają w życie innych głupia aluzja że co, że powinnam podrywać facetów i chodzić z nimi do łóżka? Jakie to poniżające dostać coś takiego od własnego ojca -
poczujesz się lepiej to zdecydujesz czy dalej siedzieć przed kompem czy porobić coś więcej, wolna wola, robisz co chcesz. niektóre leki trochę przymulają, tak że będzie Ci obojętne że świat realny to gnój, będziesz na to sikał sikiem prostym, jak to się mówi kiedy brałam leki to mi wisiało wszystko, przynajmniej nie przejmowałam się ludźmi.
-
picie i ćpanie tylko pogarsza Twój stan, z tego co opisałeś to wygląda na chorobę, którą można i trzeba leczyć. skoro napisałeś na forum to znaczy, że szukasz pomocy, jak nie czujesz się dobrze to pozwól sobie pomóc. rodzina na pewno odetchnie z ulgą jak pójdziesz do lekarza, bo to będzie znaczyło że jesteś na drodze do poprawy. myślę, że oni się o Ciebie martwią i byliby spokojniejsi, jak będziesz pod opieką lekarza. w życiu nie da się uniknąć leków, czasem człowiek choruje i musi je brać, a później zdrowieje i już nie musi. podobnie jak z dentystą, chyba nikt tego nie lubi ale chodzić trzeba. niektórzy muszą mieć operacje na otwartym sercu to jest dopiero straszne. łykanie 1 tabletki dziennie przy tym to mały pikuś. spróbujesz to sam się przekonasz że to nie jest takie straszne. ja brałam i większość ludzi z forum brało/bierze. a lekarz jest od tego żeby pomóc i jeszcze Ci powiem, że ja zawsze trafiałam na psychiatrów z poczuciem humoru tak że rozmowy z nimi były fajne, można się było rozluźnić, potrafili rozładować atmosferę. nie bój nic i idź. oni rozumieją takie sprawy.
-
nie masz kogoś z rodziny, kto mógłby Cię przypilnować i dotrzymać towarzystwa dopóki nie pójdziesz na wizytę do psychiatry? ewentualnie niech załatwią wizytę domową w trybie pilnym. jeśli jest tak bardzo źle to może lepiej będzie oddać się pod opiekę lekarza, nie powinieneś być sam przynajmniej dopóki leki nie zaczną działać, później już powinno być lepiej. wiem, że nie chcesz nikogo obarczać problemami, ale jak człowiek zachoruje to wymaga opieki, tak samo jest z każdą inną chorobą np zapaleniem płuc, jak masz gorączkę to nie pójdziesz sam do apteki, trzeba dać sobie pomóc, wziąć leki które pomogą.
-
Problem z tożsamością i jedno wielkie załamanie
libertynka odpowiedział(a) na libertynka temat w Depresja i CHAD
niektórzy się spełniają hodując kury na wsi, uprawiając ekologiczne warzywa lub wychowując 8 dzieci -- 18 lip 2013, 13:38 -- Przez przypadek trafiłam na tą stronę http://www.exporter.pl/dialog/messages/18.php pisze tam, że każdy ma talent, że talenty są wrodzone i niezmienne, i że wysiłek niezgodny z talentami nie ma głębszego sensu. szukam tych swoich talentów całe życie. drążąc temat znalazłam informacje o teście Gallupa/StrengthFinder Badania Instytutu Gallupa - w wyniku przeprowadzenia ponad 2.000.000 wywiadów w ciągu ostatnich 30 lat: - wyróżniono 34 talenty z zakresu inteligencji emocjonalnej, - każdy człowiek ma 5 spośród tych talentów (test StrengthFinder), - talenty są wrodzone, niezmienne i trwałe, - największa przestrzeń do rozwoju człowieka, to jego talenty Test można zrobić po zakupie książki z kodem aktywacyjnym, książki są od paru lat niedostępne. Pozostaje samodzielne analizowania. Tutaj są krótkie opisy 34 talentów http://www.jerzykostowski.pl/index.php/2008/05/teoria-5-talentow/ Ściągnęłam książkę "Teraz odkryj swoje silne strony" opisującą test i typy talentów. Posiedziałam, pozastanawiałam się i chyba 5 dominujących u mnie talentów to: 1. Pryncypialność/Belief - Twemu życiu nadają sens niezmienne i fundamentalne wartości. Odczuwasz satysfakcję, że się do nich stosujesz. 2. Ukierunkowanie/Focus - Z łatwością wyznaczasz sobie cele i właściwe tory ich realizacji, kierunki działania, priorytety. Wiesz dokąd zmierzasz i rozpatrujesz, co Cię przybliży do celu. (ja właściwie mam problem z celami, wyznaczam sobie cele zastępcze póki nie mam głównego, ale jak już mam jakiś cel to nie odpuszczę) 3. Odpowiedzialność - Doprowadzasz sprawy do końca, jeśli w coś się zaangażujesz. Dobrze wykonujesz powierzone Ci zadania. Trzymasz się zasad etycznych. Jesteś sumienny i niezawodny, dotrzymujesz danego słowa. (tutaj nie jestem pewna, tzn jak się za coś biorę do doprowadzam do końca ale nie lubię zwalać na siebie dużej odpowiedzialności) 4. Rozwaga - Starasz się ograniczyć ryzyko, bo jesteś czujny i ostrożny. Twoje działania są przemyślane i z tego względu niełatwo zawierasz znajomości i starannie dobierasz przyjaciół. 5. Organizator - Masz dar poszukiwania najlepszych rozwiązań w zaistniałej sytuacji. Nawet w ostatniej chwili nie zawahasz się wszystko zmienić, bo właśnie wymyśliłeś jeszcze lepszy sposób. Jak widać te talenty nie mają wiele wspólnego z powszechną definicją talentu (jak np talent to handlu). Ale wolę to, niż dalej o sobie myśleć, że się do niczego nie nadaję i nie mam żadnego talentu. No i teraz się zastanawiam, jeśli faktycznie mam te 5 cech, to na co one mi się mogą przydać? Analizuję siebie i swoją sytuację życiową i nie znajduję żadnego planu, żadnego rozwiązania. No bo co z tego, że potrafię być odpowiedzialna. Odpowiedzialność mnie spala, nie mam spokoju dopóki jestem za coś odpowiedzialna. Tak samo cele, potrzebuję je mieć a nie mogę znaleźć. Tylko się męczę. Niedługo jadę do domu do rodziców na 4 dni, już planuję o której godzinie wyjazd, jakieś ramy czasowe ale bez konkretnych szczegółów, zadbałam o aktualizację automapy, wybrałam trasę (bo jest kilka). No i fajnie. Żyję wyjazdem bo mam coś do zrobienia. A jak wrócę to usiądę na dupie i będę sobie wynajdować kolejne plany/cele. Chciałabym te moje zdolności wykorzystywać zawodowo, ale nie mam pojęcia do jakiej pracy się nadaję. Nic konkretnego nie umiem. -
Problem z tożsamością i jedno wielkie załamanie
libertynka odpowiedział(a) na libertynka temat w Depresja i CHAD
nie lekarz tylko jedna z psycholożek na chyba drugim spotkaniu... nie zwracam na to uwagi. lekarze mi niczego nie zdiagnozowali 'na stałe', oprócz depresji którą miałam kiedyś i objawów psychotycznych, których też już nie mam od wielu lat. obecnie jestem oficjalnie zdrowa, chociaż stany depresyjne miewam, ale kto w mojej sytuacji by nie miał. i jakieś tam drobne lęki też się znajdą. jednak funkcjonuję normalnie. tylko bezradnie usiłuję znaleźć swoje miejsce na ziemi -
Problem z tożsamością i jedno wielkie załamanie
libertynka odpowiedział(a) na libertynka temat w Depresja i CHAD
terapia trwała pół roku (2 razy w tygodniu) ale nie jestem chora, nie miałam diagnozy. skończyłam ostatnie studia i wszystkie kursy. jak się w coś inwestuje pieniądze to nie po to żeby za 2tyg się znudziło, dojazdy, czas, wysiłek, to wszystko zainwestowałam z nadzieją, że się zwróci. nie, nie interesuję się niczym 5 lat, pisałam że mam z tym problem, że nic mnie nie interesuje obecnie... i co mam sobie włosy z głowy wyrywać czy na terapię iść z tego powodu? nie da się narzucić zainteresowań, to wychodzi z serca, kiedyś się czymś interesowałam więc robiłam kursy, działałam w tym kierunku i okazało się, że to jednak nie to. teraz jestem wypalona i nie mam siły na wyszukiwanie a może to, a może tamto. ileż można. dołuje mnie to i tak naprawdę nie wiem co z tym zrobić, dlatego założyłam ten wątek. naprawdę chciałabym mieć pasję i ją rozwijać, tylko nie mogę jej znaleźć. -
Problem z tożsamością i jedno wielkie załamanie
libertynka odpowiedział(a) na libertynka temat w Depresja i CHAD
niebieskie.niebo, podajesz przykłady ekstremalne, takich ludzi nie ma zbyt wielu i nie są żadnym wzorem do naśladowania. osiągnęli sukces, a nie każdemu zależy na sukcesie. gdyby każdy się wzorował na Jobsie to mielibyśmy mnóstwo niespełnionych frustratów. Sztuką jest być sobą i odnaleźć swoje powołanie, a nie porównywać się do innych. Na swojej drodze próbowałam różnych rzeczy i szukałam można powiedzieć intensywnie. mieszkałam w 3 różnych miastach w różnych częściach Polski, studiowałam na 3 uczelniach wyższych i w jednej szkole policealnej, w sumie 4 różne kierunki/specjalności, do tego wydałam kilka tys złotych na różne mniej lub bardziej przydatne kursy, łącznie z czytaniem fotograficznym, psychografologią i szkoleniem psów. nie mam sobie nic do zarzucenia bo nie siedziałam na dupie marząc że nagle wszystko się odmieni tylko szukałam. chodziłam do psychologów, doradców zawodowych i wypełniałam testy. żadne z moich działań nie dało mi wiatru w skrzydła, nie miałam wizji rozwoju w żadnej dziedzinie. i o tym jest mój wątek. próbowałam, szukałam, nie znalazłam, jestem załamana, ale bez sensu jest przyznawać, że jestem do niczego. tak o sobie myślę, że się do niczego nie nadaję, wywnioskowałam na podstawie moich doświadczeń, ale nie mam zamiaru się poddawać, bo może za miesiąc, może za 2 lata, przeczytam artykuł w gazecie, spotkam na ulicy człowieka, albo mnie olśni pod prysznicem i znajdę swoją "działkę", w której się będę realizować. To, że nie będę drugim Jobsem nie znaczy, że nie zasługuję na szacunek i zrozumienie. 3 razy zmienianie miejsca zamieszkania też jest ryzykiem, tym bardziej że miałam 1 walizkę i 0 znajomych w nowym mieście. rzucanie studiów też jest ryzykiem. tak samo wyciąganie paru tys zł na kursy, po których wszystko mogło się potoczyć inaczej, ale nie wyszło. ...nawet na kursie hipnozy byłam. -
Problem z tożsamością i jedno wielkie załamanie
libertynka odpowiedział(a) na libertynka temat w Depresja i CHAD
niebieskie.niebo, miał farta, miał talent i intuicję, spotkał odpowiednich ludzi, jak raz udało mu się wejść na odpowiednią drogę to już złapał się tego i nie odpuścił pomimo trudności. widać że miał wizję i uparcie dążył do realizacji. bo widział w tym SENS. i to mu dawało napęd. czego jeszcze nie rozumiesz? my nie mamy takiej wizji, nie odkryliśmy talentów i nie widzimy sensu. a tego właśnie chcemy i szukamy. z pasją się czemuś poświęcać. interesuję się życiem duchowym ale spotkałam w życiu zbyt wielu świrów, który też się tym interesowali. byli zupełnie oderwani od rzeczywistości, czego bym sobie nie życzyła. nie ma bezpiecznej drogi rozwoju duchowego, przynajmniej ja nie znam. -
Problem z tożsamością i jedno wielkie załamanie
libertynka odpowiedział(a) na libertynka temat w Depresja i CHAD
Chodzi mi o to, że Jobs też szukał i błądził, miał po prostu farta że znalazł. My jesteśmy na etapie szukania swojej "działki". Każdemu się czasem wydaje że jest do niczego i nie ma żadnych umiejętności, albo próbuje wielu rzeczy i ciągle nie może trafić. I co z tego? Nie każdy musi znaleźć sens życia przed 30. -- 20 maja 2013, 11:51 -- a my szukamy na niby -
Problem z tożsamością i jedno wielkie załamanie
libertynka odpowiedział(a) na libertynka temat w Depresja i CHAD
Po pierwsze tacy się urodziliśmy i tacy jesteśmy, nie musimy nikomu niczego udowadniać i mamy prawo żyć po swojemu. Nie każdy musi wyjeżdżać do dżungli i udowadniać coś całemu światu. Ja np nie czuję potrzeby robienia niezwykłych rzeczy, bo mam w dupie ten świat, dla mnie niezwykłe będzie pogłębienie medytacji lub opanowanie technik oddychania albo jak zacznę regularnie biegać i nikomu nic do tego co robię ze swoim czasem. Naukowcem też nie każdy może zostać, jest coś takiego jak predyspozycje zawodowe i niestety jak ktoś u siebie ich nie widzi to się nie może rozwijać zawodowo. Poza tym nie każdy ma ochotę całe życie świrować i w 100% się czemuś poświęcać, jak to Amerykanie mają w zwyczaju. My normalnie żyjemy w polskiej rzeczywistości i znaczną część czasu poświęcamy na pracę lub jej szukanie. -
Problem z tożsamością i jedno wielkie załamanie
libertynka odpowiedział(a) na libertynka temat w Depresja i CHAD
lukk79, masz rację, i tak mi teraz przyszło do głowy, że lepiej szukać i nie znaleźć niż nic nie robić i poddać się na starcie. bo niemożliwe jest obudzenie się po 40 latach z ręką w nocniku, kiedy przez ten cały czas próbowaliśmy znaleźć sens, to nie jest stracony czas, to jest pewna droga i samo kroczenie tą drogą nie jest niczym straconym. a jeszcze po drodze można spotkać podobnych ludzi bycie idealistą nie jest gorsze od bycia przyziemnym. niestety, społeczeństwo tępi idealistów bo to ludzie przyziemni wyrabiają PKB a chyba najbardziej przykre jest to, tacy jak my rodzą się w przyziemnych rodzinach, które tępią nas i stopują od samego początku, zamiast dać nam się rozwinąć. ok może na początku popełnilibyśmy błędy, ale mielibyśmy szansę odnaleźć samego siebie i ten sens. to dzieci zadają najwięcej pytań o naturę rzeczy, o konstrukcję świata, próbują w tym wszystkim umiejscowić siebie samego. a rodzina wylewa nam kubeł zimnej wody na głowę. ja mając ok 6 lat miałam mnóstwo pytań o Boga, o dobro i zło, ale nikt mi na te pytania nie odpowiedział, więc musiałam sama o tym rozmyślać i kto wie może m.in dlatego dziś nie chodzę do kościoła..to tylko przykład na to że społeczeństwo umożliwia dziecku rozwój fizyczny: karmią tymi papkami, rozwój umysłowy bo przecież jak najszybciej musi umieć czytać i emocjonalny, żeby było zrównoważone i nie darło się w sklepie, ale nikt nie zwraca uwagi na rozwój duchowy, i nie mam na myśli tego że babcie uczą klepać pacierze, tylko to, że nikt tym dzieciom nie daje odpowiedzi na trudne lub niewygodne pytania. trudno się dziwić, że jesteśmy zagubieni skoro od początku społeczeństwo ignoruje nasze potrzeby. -
Problem z tożsamością i jedno wielkie załamanie
libertynka odpowiedział(a) na libertynka temat w Depresja i CHAD
Jak sobie gdzieś idziesz to jest to chodzenie bez celu a sensem jest chodzenie samo w sobie, odwrotnie jak napisałeś. Sens też można sobie samemu nadać, np znajdując pasję. Całe życie rozwiązywać i zawiązywać sznurówki też może być sensem istnienia jakiegoś wariata ale już nie celem, bo czynność powtarza się w kółko.