Skocz do zawartości
Nerwica.com

libertynka

Użytkownik
  • Postów

    1 892
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez libertynka

  1. Depresja to jest temat rzeka, ale niektórzy są zdania, że depresja bierze się ze złej diety, z niedoborów. Coś w tym jest, bo tyle teraz chorób cywilizacyjnych, nowotwory, alergie, problemy z układem krążenia itp. Kiedyś tego nie było a ludzie jedni zdrowiej i bardziej naturalnie. Np taki aspartam, jest go wszędzie pełno, szczególnie w napojach, a podobno wywołuje depresję. Ja nie jestem zwolennikiem tak prostego wytłumaczenia, ale jednak warto się nad tym zastanowić. Np wiele czytałam o związku depresji z niedoborem omega3. Problemy z hormonami też mogą wpływać na samopoczucie, np niedoczynność tarczycy. Jeśli masz problemy z depresją to warto najpierw zrobić podstawowe badania, a później szukać dalej.
  2. libertynka

    Dupne życie

    No ale jakoś musisz z tej sytuacji wybrnąć. Albo psycholog albo sam opracuj jaki plan "powrotu". Nie możesz do końca życia unikać znajomych. Wymyśl jakieś wytłumaczenie tego indywidualnego nauczania i wyjdź do ludzi. Marzenia o wyprowadzce są chyba mało realne bo trzeba mieć pieniądze, pracę, żeby się utrzymać. Zostaw to sobie na później. A na razie małe kroczki i naprzód.
  3. Chyba każdy, kto bierze leki ma nadzieję, że to tylko "na chwilę" i czeka na moment, w którym już nie będzie musiał. Łatwiej zaakceptować chwilowe problemy ze zdrowiem niż konieczność brania leków do końca życia. A jak trudno przestać to wiem, niestety, nic nie doradzę.
  4. libertynka

    Problem

    ciekawe dlaczego tyle ludzi to dosięga? jakaś epidemia
  5. Muszka, ludzie mają prawdo do błędów. Młodzi rodzice nie są gorsi od patologicznych alkoholików, nie takie tragedie ludzie mają. Myślę, że rodzice jej pomogą, dziecko będzie miało rodzinę, mamę i dziadków. Za błędy się ponosi odpowiedzialność i ona z pewnością się o tym przekona, więc nie musisz jej dodatkowo gnoić. Każda dziewczyna, która miała słaby kontakt z ojcem szuka pocieszenia u starszych facetów, nie jej wina że trafiła na takiego dupka. To on powinien myśleć. Głodna uczucia nastolatka popełniła błąd no i co z tego, życie toczy się dalej. Dziewczyna przyznaje się co zrobiła i szuka wsparcia, nie musisz jej oceniać. Pewnie za parę lat dziecko będzie jej oczkiem w głowie, dziadkowie pokochają, jak możesz pisać że skrzywdziła je na starcie, skoro wszystko jeszcze się może zmienić.
  6. z tego co piszesz wynika, że nie masz żadnego planu jak z tego wyjść, jednocześnie odmawiasz leczenia i terapii. czyli co? jakiś czas będziesz pytał 'dlaczego ja?' a potem co? rodzina zazwyczaj nie akceptuje, że dziecko ma problemy, lubią to bagatelizować, po prostu nie przyjmują do wiadomości. jasne, że możesz mieć do nich pretensje. ale jak siebie widzisz za 5 miesięcy? będziesz tkwił w miejscu? szukał rozwiązania? będziesz się pogrążał?
  7. zrobienie sobie dziecka było super odpowiedzialną decyzją, ale to już pewnie wiesz. co masz robić? przede wszystkim nie panikuj. dasz sobie radę. jest tyle możliwości. zostaw dziada, bo nie zasługuje na Ciebie. nie pozwalaj mu się poniżać i dołować. jesteś jeszcze młoda i on jako starszy powinien mieć więcej rozumu w głowie. a skoro nie ma, kopnij do w dupę. rodzice pewnie pomogą z dzieckiem. może trochę się poboczą ale w końcu zaakceptują. jeśli nie - możesz oddać do adopcji jeśli nie czujesz się na siłach, są też domy samotnej matki ale to chyba ostateczność, próbuj dogadać się z rodziną. no i możesz także się zwyczajnie cieszyć, choćby nie wiem jak beznadziejna była sytuacja, za kilka lat spojrzysz na to inaczej.
  8. Jest ktoś z północnej części chętny na spacer z psem albo bez psa? chcę się oderwać od codziennego myślenia o tym samym
  9. libertynka

    Problem

    Dla mnie też brzmi znajomo też mnie męczy szukanie odpowiedzi na pytanie co ze sobą zrobić, i tak codziennie..
  10. ja Cie trochę rozumiem, gdybym mogła też bym pewnie siedziała w domu. i tak pracuję tylko 100 godz miesięcznie. ale mnie życie zmusiło. ale jedno Ci powiem, próbuj zamienić pasję w biznes, choćby to były grosze na początku, zawsze może się rozwinąć. niby mamy kryzys, ale dziś u fryzjerki usłyszałam, że jej znajomy kupił sobie auto, nówka za prawie 100 tys zł i nie, nie wziął tego na kredyt. gotówką od ręki zapłacił. tak więc kryzys kryzysem, ale są ludzie co mają kasę i lubią kupować.
  11. Po co chcesz się do wszystkiego przyznawać, sama sobie zrobisz kuku, to jest Twoja prywatna sprawa i broń swojej prywatności, co jakiegoś lekarza medycyny pracy obchodzi jakie leki bierzesz, pyta bo musi mieć kartę uzupełnioną żeby mieć tyłek kryty, wszędzie biurokracja, numer buta niedługo będą chcieli. Jak masz wątpliwości moralne czy powinnaś tam pracować to zapytaj w zaufaniu swojego lekarza, który Cię zna i leczy. A reszta nie powinna się interesować Twoimi sprawami. Skoro merytorycznie jesteś przygotowana do nauczania innych i nie latasz z nożem po korytarzach to myślę że nie musisz się całemu światu tłumaczyć. Zaraz dyro się dowie, pójdzie plotka po nauczycielach, trafi do uczniów i będą o Tobie legendy krążyć. Skąd wiesz może dyr tej szkoły ma jakieś osobiste uprzedzenia? Nie wiesz z jaką reakcją się spotkasz. No to chroń swój tyłek.
  12. Zasadniczo, wróciłam do punktu wyjścia. Ten kurs to jakaś ściema, niczego tam nie nauczą, fałszywe poczucie bycia kimś i szukanie na siłę zawodu. Nie nadaję się. Wczoraj wieczorem na spacerze z psem byłam w parku i wyobraziłam sobie że leżę w ziemi. Próbowałam przywołać jedno wspomnienie, jeden obraz, dla którego warto żyć. Nawet zachód słońca jestem w stanie sobie odpuścić, nie muszę oglądać, nie zależy mi. Nie ma na świecie ani jednej rzeczy wartej tego, żeby żyć. Zastanawiam się dlaczego tak się porobiło, jeszcze pół roku temu było normalnie, praca, jakieś średnie zadowolenie, żyło się z dnia na dzień bez większych zakłóceń. Nie wiem od czego mój obecny stan się zaczął. Ale poszło lawinowo. I na dodatek próbuję się ukarać. -- 03 maja 2013, 21:12 -- jest tu ktoś z Warszawy kto chciałby się spotkać? chętnie bym się oderwała od swoich myśli
  13. albo bachory rozpuszczone do granic możliwości, szpanujące ajfonami
  14. no to musisz zapytać lekarza albo kogoś, kto jest obeznany w temacie, może na forum ktoś taki się znajdzie. do września jeszcze trochę czasu jest, nie ma co się przejmować na zapas
  15. no to ja niestety nie wiem, ale wydaje mi się że zdrowie psychiczne jest każdego indywidualną sprawą, dopóki lekarz nie wyda jakiegoś nakazu przymusowego leczenia
  16. idź po pomoc, będzie Ci lżej. możesz zacząć od psychologa ale z psychiatrą też mogłabyś się skonsultować. psychiatra nawet jak przepisze leki to i tak pewnie wyśle Cię do psychologa, natomiast niektórzy psycholodzy uważają się za tak mądrych, że nie odsyłają do psychiatry nawet kiedy powinni. ale nie sugeruj się moją niechęcią do psychologów tylko idź sama spróbuj. z tego co piszesz wynika, że jesteś całkiem ogarnięta dziewczyna ale robisz głupie rzeczy pod wpływem stresu, jak wrzucisz na luz to nie będziesz oglądać niczego pod mikroskopem do góry nogami. mam nadzieję, że trafisz na dobrego psychologa i rozmowa z nim poukłada Ci w głowie. poszukaj też jakichś czynności redukujących stres, chociażby bieganie, taniec. jak ten stres z Ciebie spadnie to poczujesz się lepiej. martwiłabym się jedynie tym poczuciem bycia obok. też kiedyś miałam coś takiego i właśnie z tego powodu dostałam leki. ale może u Ciebie to wynik stresu? powiedz o tym psychologowi/psychiatrze, niech zadecyduje ktoś kompetentny. na pocieszenie dodam, że psychiatrzy to zazwyczaj bardzo fajni ludzie z poczuciem humoru, potrafią rozładować atmosferę i generalnie miło się z nimi gawędzi, można pogadać o wszystkim. bycie u psychiatry nie znaczy, że jesteśmy jacyś nienormalni, wręcz przeciwnie ja zawsze dobrze trafiałam jeśli chodzi o lekarzy i mam nadzieję, że też dobrze trafisz. kiedyś opowiadałam jednemu psychiatrze jak cholernie trudno jest być na kierunku, który okazał się pomyłką, codziennie się z tym męczyć i zmuszać, i on mi wtedy powiedział jedno słowo, ale w taki sposób, że z 7 lat minęło a ja dalej to pamiętam. powiedział mi wtedy, że rozumie. i wiem, że naprawdę rozumiał. pomógł mi bardziej niż pół roku psychoterapii. aha i jeszcze dodam, że w Twoim wieku takie problemy są częste i ja też to przechodziłam.
  17. Mam na oku jeden kurs, przymierzam się do zrobienia, rozpoczyna się w październiku. Ojciec obiecał pożyczyć kasę, bo kurs cholernie drogi prawie 5tys. No i cóż, będzie jakiś tam zawód po tym, mało popularny w naszym kraju, nie wiem czy się da wyżyć, raczej dodatkowy zarobek. Bez fajerwerków, nie jestem nakręcona że to jest to, że oto nagle zrobię kurs i poczucie wartości mi skoczy o 100%. Nie ma co się oszukiwać, że coś się zmieni. Ale mam jakiś cel na najbliższe miesiące. Tak więc nie odczuwam już potrzeby napicia się co wieczór, żeby zagłuszyć ból. Głupie to, ale fajnie będzie móc zaprojektować sobie wizytówkę :) będzie minimalistyczna monk, masz coś wspólnego z tym detektywem?
  18. jak już się z tym uporam to dam znać :) fajnego masz laba
  19. byłam i na NFZ, nie zakwalifikowali mnie bo stwierdzili, że skoro tyle razy już próbowałam to znaczy, że "nie potrafię przyjąć pomocy"
  20. No to nie zazdroszczę. Bronię się bo kilka razy próbowałam. I tylko jak wiem jak bardzo mi zależało i ile byłam gotowa zrobić. Nie podobało mi się jak mnie potraktowali. Nic mi nie pomogli. Jak się z jednym terapeutą żegnałam, to był chamski. Mieliśmy umowę, że nie przerwę terapii bez powiadomienia. Więc po pół roku poszłam i powiedziałam, że rezygnuję i wyjaśniłam dlaczego, już nie pamiętam o co chodziło, ale nie podobało mi się jego podejście. Wywiązałam się ze swojej części umowy, podałam argumenty. A on mi powiedział "wiem, że i tak tu jeszcze wrócisz". Poszukam informacji, poczytam, przemyślę, przeanalizuję, poszukam ludzi którym się udało. Ale na terapię nie pójdę. Zresztą, nie mam na to kasy.
  21. nie ma to jak wsparcie forumowiczów i wskazanie jedynej słusznej drogi gdyby ktoś Ci całe życie wytykał co źle robisz, łącznie z tym że źle się uśmiechasz, to też byś się pewnie 8 lat bujała.
×