Skocz do zawartości
Nerwica.com

Monar

Użytkownik
  • Postów

    2 200
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Monar

  1. Flea, nie sądzę. Nie wszędzie jest zło. Nie szukajmy go na siłę, tam gdzie go nie ma.........
  2. Flea, Bywa tak, że nie mają żalu, bo nie mają o co - to, że ktoś pije też nie oznacza wcale tego, że jest "zły" czy ja wiem, czy każdy dom jest zaburzony... nie każdy ma w domu nadopiekuńczego rodzica, rodzica alkoholika, narkomana... bywają normalne domy. w końcu nas dda pyta się o "normalny dom", więc musi taki istnieć. -- 08 cze 2013, 17:41 -- acha i tak nawiasem mówiąc, to też kiedyś nie miałam za złe matce tego, że pije. ale miałam problemy ze zdrowiem. dopiero jak coś we mnie pękło i powiedziałam, co dzieje się w domu, to wyzdrowiałam... ale wraz z tym zaczął się żal do matki, ojca, brata, żal do siebie... każdy inaczej reaguje. to, że ktoś sobie radzi i nie mówi o ojcu alkoholiku, nie oznacza, że ten ktoś nie ma z tym problemu. też jakby tak patrzeć z boku na mnie - to jakoś sobie radzę. większość tu ludzi jakoś sobie radzi, a mimo to coś ich dręczy, męczy... czegoś im brakuje. czują, że nie dają z siebie 100%. a z drugiej strony myślą o sobie jak o najgorszym ścierwie.
  3. Alienated, raczej z piekła przyszłam.
  4. Też czasem zastanawiam się, czy aby na pewno mój dom to zaburzony dom Czasem sobie nawet to tłumaczę wszystko takim tekstem: "Przecież w każdym domu, każdemu czasem zdarza się podnieść głos, kłócić się..." W końcu jesteśmy ze sobą bardzo długo, non-stop, to prędzej czy później wymiana zdań nastąpi
  5. no właśnie....... prócz tego, że pije i nie ma emocji prócz złości to jest ZDROWY? hello! picie jest złe, nadużywanie alkoholu! zaburzenie to to, że zna i "używa" bardzo mało emocji, a CHOROBA to alkoholizm. on jest cały zaburzony............ JA WIEM!! Serio. Wiem z obserwacji np. moja przyjaciółka ma taką matkę, jaką ja bardzo chciałabym mieć.
  6. Alienated, dokładnie... dziś ucieszyłam się, że zdałam test z dermatologii, co prawda tylko na 10,3pkt/15, ale i tak o ocenie decyduje jutrzejszy egzamin, także dopiero jutro mogę być baaaaardzo usatysfakcjonowana, jak zdam te 2 egzaminy, a jak zdam, to to będzie jakiś cud nad Wisłą, bo dopiero dziś zacznę się uczyć na drugi przedmiot, a z dermatologii dorzuciła nam dziś jeszcze notatki i muszę również ich się nauczyć..... także trochę się poskarżyłam w temacie, co nam sprawiło radość, ale to nic. ważne, że wspomniałam o szczęściu no i całe szczęście dziś nie miałam zajęć do 18.00, bo do tej miałam mieć, ale nauczycielka się zlitowała. i też mi sprawiło radość to, że jutro nie mam na 8.00, a miałam na tą mieć. także dzień dopiero się zaczął, a same dobre rzeczy..........
  7. Monar, właśnie Ty sprawiłaś mi radość w końcu kogoś uszczęśliwiłam
  8. Zawsze będzie, ale nie zawsze każdy musi mieć jakieś większe problemy z tym faktem, że jego rodzic pił, ale dzieckiem alkoholika był, jest i będzie.........
  9. zujzuj, ale jakoś trzeba to nazwać, bo coraz więcej ludzi przynajmniej zdaje sobie sprawę z tego, że może szukać pomocy, i ta pomoc jest też już bardziej znana. moja matka alkoholiczka mówi, że jej matka była schizofreniczką i ją biła, i nie określano jej (mojej matki) jako dorosłe dziecko z rodziny dysfunkcyjnej. i ma o to żal, że "teraz to się wymyśla różne rzeczy". a moim zdaniem takie nazwanie DDA/DDD dużo pomaga. nawet na własnym przykładzie - gdyby nie te nazwy, nie szukałabym pomocy dla siebie, ani dla swojej matki. określenie 'DDA' moim zdaniem jest tak samo ważne jak 'alkoholizm'. gdyby "alkoholizm" nie był nam znany, to czy nie byłoby alkoholików? no nie byłoby, bo nie byłoby takiego określenia... byliby ludzie, którzy za dużo piją. ale czy to nie to samo, czy to po prostu nie jest uproszczenie? tak jak z dda, to, że nie byłoby określenia "dda" oznaczałoby, że nie ma dzieci, które miały rodzica alkoholika? moim zdaniem nieważne czy to będzie DDA czy SSA, ważne, że jest coraz bardziej popularne i ludzie wiedzą dzięki temu, gdzie szukać. -- 07 cze 2013, 16:57 -- ps. jestem kobietą.
  10. Może powiem tak - Idź pod drzwi swojego sąsiada alkoholika, który stosuje przemoc wobec swojej rodziny, a zwłaszcza wobec swojego 6-letniego dziecka. Jak się z tym TY czujesz? Przykro Ci? ... To pomyśl co czuje te dziecko, co ono przeżywa. Całe swoje życie... Nie mam 6 lat, mam 19, i problem alkoholowy nadal istnieje w domu, i ja mam dość, a co dopiero ma począć takie małe dziecko. Zastanów się co piszesz zujzuj
  11. zrobiłam sobie zdjęcie do rekrutacji na studia. co prawda strasznie byłam spięta, bo nie lubię takiego układu ja-fotograf, ale zdjęcie wyszło lepsze niż ostatnio, a ostatnio to była kompletna porażka, teraz chociaż nie wyszłam na naburmuszoną, wiecznie niezadowoloną, zbuntowaną nastolatkę jest postęp i chyba wyszłam jakoś tak doroślej........ i okrąglej wezmę się za siebie w wakacje, tymczasem idę się zadowolić czekoladą. ps. ale i tak tęsknię za swoim blondem i już kombinuję, by do niego wrócić. bo w brązie za poważnie wyglądam, tak, tak... dziwnie
  12. To może w tym zakresie się nie wypowiadaj.
  13. Alienated, chyba dawno Cię nie widziałam. miło Cię zastać. mi sprawiło dziś radość..........emm... rozmowa smsowa z koleżanką o!
  14. Hehe a ja cały czas słyszę, że mogłam gorzej trafić, np. na taką Waśniewską. Albo leci w wiadomościach, że bliźniaki były przetrzymywane w domu za szafą, nie potrafią funkcjonować w społeczeństwie, potrzebują wieloletniej rehabilitacji, a usłyszałam, że mam się cieszyć, że to mnie nie spotkało, że jednak "nie mam takiej złej matki". -- 06 cze 2013, 22:47 -- albo ostatnio usłyszałam, że moja matka miała prawo mnie uderzyć jak byłam mała i ma prawo to teraz zrobić, bo jest moją matką, a ja jestem szczylem. -- 06 cze 2013, 22:48 -- i była akurat po terapii, trzeźwa. takich wniosków po rozmowie z T się nie spodziewałam.
  15. kasiątko, ustawiłaś sobie tego psiaka on jest przeuroczy no!
  16. Monar

    Czy DDA pomaga?

    Tajników jeszcze nikt raczej nie zdradził, więc to wielka tajemnica i trzeba iść, zobaczyć i się samemu przekonać. Ja też zamierzam iść, ale dopiero za 4 miesiące będę mogła dopiero się rozglądać za taką terapią. Wiem jedno - to ponoć baaaaardzo trudna PRACA nad SOBĄ.
  17. mark123, to chyba tak każdy miał, a przynajmniej większość. też myślałam, że moja rodzina nie ma problemu, tylko "czasem się kłócimy, a jak się człowiek kłóci, to kocha" bo tak mi mama to tłumaczyła. wiedziałam jednak, że jest jakiś problem, i zaczęłam szukać tego w sobie. znalazłam problem -> cięłam się, więc to ZE MNĄ było coś nie tak. nadal jest, ale już jestem pewna, że nie tylko ze mną, a z całą rodziną. -- 05 cze 2013, 16:55 -- najlepsze jest to, że przy nich nie potrafię normalnie już funkcjonować, nie panuję czasem nad nerwami i często się kłócę, a w innym towarzystwie jestem opanowana, i trudno doprowadzić do tego, bym podniosła głos. widzę, jak ten dom mnie wykańcza. wykańcza jeszcze jakąś zdrową cząstkę mnie. nie chcę wydzierać się w przyszłości na wszystkich bez wyjątku. póki co, nie zdarza mi się to, ale to pewnie kwestia czasu. a też nie chcę wydzierać się tu, w domu. wiem, że mam powody. mam prawo być na skraju załamania. ale niekoniecznie dobrym wyjściem jest z tego krzyk. bo krzyk ich + mój krzyk = wojna domowa, która nic nie pomaga, a psuje nawet opinie innych ludzi o mnie. bo nie wiedzą, czemu ja się tak drę, tylko wyciągają jakieś tam wnioski... i ja jestem ta zła w oczach nie tylko rodziny a w oczach nawet sąsiadów. mieszkamy w kamienicy, wszystko słychać 10 razy głośniej niż w bloku. dlatego chcę sobie radzić jakoś z tymi emocjami. zauważyłam, że odkąd nie rozmawiam praktycznie z nikim na bieżąco o swoich problemach, to we mnie coraz bardziej się gotuje! nie chcę krzyczeć, bo wtedy słyszę od ojca, że jestem taka jak matka, że to ja prowokuję i takie tam... czuję się wtedy źle i mam ochotę wiecie na co. i to takie marne błędne koło. krzyczę = jestem zła = chcę się pociąć . potnę się = jestem zła = płaczę, krzyczę, jest mi źle. Nie ma innego wyjścia jak wyprowadzka, a jeszcze 4 miesiące. wiele się jeszcze wydarzy. a ja chcę milczeć. będę próbować nie być takim samym potworem jak ONI. nie będę się do nich upodabniać. nie no, nie wierzę, że DDA nie istnieje. ja czuję się innym człowiekiem, niż otaczający mnie ludzie. widzę, że jestem inna, różnię się. miałam jako dziecko więcej zmartwień niż dziecko mieć powinno, i nadal mam strasznie wielkie problemy a mam dopiero 19 lat, mój ojciec czasem siedzi ze zwieszoną głową i mówi, że nie wytrzyma, a ja co mam dopiero powiedzieć. dopiero wchodzę w świat dorosłych. samo to wchodzenie w ten świat jest stresujące, a co dopiero mieć jeszcze inne problemy na głowie i nie móc sobie z nimi poradzić, bo coś ode mnie nie zależy... to psuje psychikę.
  18. Monar

    Bonjour :)

    małe sprostowanie --> nick nie powstał w wyniku zetknięcia się mojej osoby z tym ośrodkiem, nigdy tam nie byłam, a po prostu od mojego imienia - Monika, ponieważ nic innego nie przyszło mi do głowy. zaglądaj częściej do "naszego" działu DDA, fajnie jest tam sobie czasem pogadać z ludźmi o podobnych problemach. bo ja np. właściwie nie wiem, który problem Cię dotyczy, jaki rodzic pił, a jestem tego ciekawa. bo jak Ci się żyło, i nadal żyje, to pewnie sobie zdaję z tego sprawę. a przynajmniej w części. bo może i problem wspólny, ale historie nieco inne. pozdrawiam
  19. też to lubię mi dziś sprawił radość sms od koleżanki pt. "Już wiem, która to Magda, też jej nie lubię(...)" czyli jednak dobrze oceniam ludzi
  20. Monar

    [Toruń]

    Ehhh... Szkoda, że ja nie dam rady. Planujcie jakiś kolejny termin
  21. Monar

    Bonjour :)

    Jakieś zamiłowanie do j. francuskiego czy przypadkowe przywitanie j. francuskim? Miło mi, też pochodzę z rodziny alkoholowej, tyle, że jestem gówniarą w stosunku do Twojej osoby. Chociaż... Zegar tyka i tyka, niedługo "wytyka" lat 20.
  22. Nie dzięki! Np. dziś od bardzo dawna zostałam sama w domu, fakt, że mam co robić, ale ta samotność mi doskwiera, bo zaczęłam już o TYM myśleć. Ale tak bardziej z utęsknieniem niż z jakiegoś tam powodu (bo powód zawsze się znajdzie) -- 04 cze 2013, 19:20 -- Chyba bycie między ludźmi mi pomaga......
  23. A mi było i nadal jest bardzo ciężko i to, że istnieje takie coś jak DDA, tacy ludzie, mi pomaga, bo fajnie jest wiedzieć, że nie tylko ja mam źle, inni też tak mają, bo każdy ma jakieś problemy. Może to chore, ale czasem lubię usłyszeć, że ktoś miał gorzej (w mojej ocenie), bo to mi dodaje sił, by nie narzekać i by walczyć o lepszy czas, życie. Ale też są upadki. Zdarza mi się nad sobą... rozczulać. Najczęściej jak jestem sama, zwieszam głowę, wspominam, i jest mi smutno, i strasznie jestem zła na cały świat, i na siebie również. Tak bardzo chce mi się płakać, tak bardzo chciałabym cofnąć czas. I właśnie z tymi momentami nie jestem w stanie sobie pomóc. Po to chcę wybrać się na terapię, ale właśnie boję się tego, o czym wspominacie - że na grupowej zacznę wysłuchiwać historie innych osób, opowiadać swoją, i zacznę się pogrążać, zamiast iść do przodu. Ja tylko chcę się pogodzić ze swoją przeszłością...
×