Skocz do zawartości
Nerwica.com

deader

Użytkownik
  • Postów

    4 886
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez deader

  1. Nie mogę się zgodzić. Agresja i przemoc to nie są równoważne pojęcia. Właśnie dlatego w słowniku mamy różne słowa, żeby rozróżnić od siebie pewne rzeczy. W USA w stanach w których egzekucje wykonywano przez wstrzyknięcie trucizny, całość odbywała się w przyjemnym, sterylnym pomieszczeniu, używano sterylizowanych igieł itd - czy opisując scenę takiej egzekucji użyłbyś słów "przemoc" i "agresja"?.. Bo ja nie. Dla mnie to niemalże przeciwieństwa. Rozumując jak ty, to tak samo "przemocą" i "agresją" jest zamykanie ludzi w więzieniach (przecież nikt nie powie że przetrzymywanie wbrew woli danego osobnika w miejscu w którym nie chce się znajdować jest czymś przyjemnym). Czyli idąc dalej tym rozumowaniem - powinniśmy zaprzestać wszelkiej formy kar, bo przecież kara to agresja i przemoc... Trochę to głupie, nie? Takie stwierdzenia można zawsze obracać o 180 stopni. Czy jakby ten gnój na którego podatnicy wydadzą 6 tysi miesięcznie zgwałcił twoją córkę to byś dalej popierał finansowanie patologicznej jednostki, czy chciałbyś własnymi rękoma udusić skurwysyna..? Nie porównuj zresztą proszę choroby do patologii. Każdy zetknął się na pewno choć raz w życiu z ogłoszeniami z prośbą o pomoc w finansowaniu rehabilitacji dla dziecka. Nawet jeśli nie mam zamiaru czy możliwości wesprzeć takich ludzi kasą, to przynajmniej rozumiem i przyklaskuję takiej inicjatywie. Ale jakbym zobaczył plakat z treścią "Mój biedny Kamilek zadźgał studenta na przystanku autobusowym, bo przebrzydły wykształciuch nie miał dla niego papierosa, teraz represyjny system państwowy trzyma go w więzieniu za czyn za który można winić tylko społeczeństwo, telewizję, gry video i heavy metal (którego nigdy nie słuchał), które wychowały go na mordercę; proszę wesprzyjcie mnie w zbiórce pieniędzy na nowy telewizorek do jego celi!" - to bym się wściekł, i to jak. I ty sądzę też. Właśnie dlatego powinniśmy skończyć z izolacją patologii (utworzenie osobnej, jednoosobowej klasy, dla jednego kretyna, który nie potrafi wpasować się w obowiązujące normy społeczne to najbardziej ekstremalny przykład tragikomicznej izolacji) i rozpocząć jej usuwanie. To nie są ludzie, do jasnej cholery, to śmiecie z których nic wartościowego nie będzie. Jedyne co mogą zaoferować społeczeństwu to kolejne pokolenia patologii. Będą bić, kraść, gwałcić, zabijać - ja wiem, że w ten sposób tworzą się miejsca pracy dla lekarzy, sędziów, policjantów, ale to dość cyniczne, nieprawdaż?..
  2. deader

    czego aktualnie słuchasz?

    [videoyoutube=m20sJNgZ17U][/videoyoutube] Też tak chcę
  3. A to to już zupełnie inna kwestia Może dlatego nie mam takich problemów z "odstawieniem" forum na jakiś czas, bo ostatnimi czasy moje grono znajomych zawęziło się do 3-4 osób, które dodatkowo nieczęsto są w okolicy
  4. A "Dzień świra" to mało ludzi obejrzało? Toż to kult już... No toż ci podpowiadam, że skoro przy obecnych "standardach" widzisz takie marne perspektywy, to zastanów się nad zmianą "standardów". Ale w sumie, jako że takowym nie jestem, a jeszcze o dziwo nikt tego nie napisał, to standardowo - polecę udać się do specjalisty, psychologa lub psychiatry. Skoro nie wiesz sam jak się zmienić to może ktoś kto się tym zajmuje zawodowo ci pomoże.
  5. Nie, na szczęście jak mam ochotę się "uczłowieczać" to żadne forum, gra, film, czy jakakolwiek inna aktywność nie sprawi że odmówię spotkania. Miewam za to okresy kiedy nie chce mi się z nikim widzieć, nie mam ochoty ani na wypady ani na przyjmowanie gości - i wtedy najczęściej siedzę na forum Jak pisałem Kestrelowi - nerwica.com nie wpływa na moje relacje z ludźmi, za to zdarza mi się dość często sytuacja typu: wracam do domu z pracy i obiecuję sobie że wezmę prysznic, połknę obiad i zabiorę za serial X który od kilku dni czeka na dysku. Ale zanim odpalę serial, to tak szybciutko, na momencik, na fajeczka - wchodzę na forum... i czasem serial czeka na kolejny dzień bo orientuję się nagle że jest godzina 23 Hehe, no, z takimi zasadami to faktycznie ostra "drinking game" (Zupełnie nie na temat, ale w poruszonej tematyce - najbardziej hardkorową "drinking game" zaliczyłem podczas oglądania rok temu nowej "Pamięci absolutnej", kiedy to zorientowaliśmy się że reżyser miał najwidoczniej "lens flare fetysz" i piliśmy za każdym "rozbłyskiem" na ekranie - następnego dnia kac morderca... )
  6. To może próbuj pisać książki? Dokładnie. Albo jak nie masz talentu pisarskiego - to pisz recenzje Poza tym, "suit yourself", jak mawiają anglojęzyczni. Piszesz że chcesz coś robić jednocześnie będąc przekonanym że nic nie umiesz. Masz dwa wyjścia: napisać o tym na tym forum, gdzie ktoś ci doradzi jak się z tym pogodzić (ewentualnie co wrażliwsi pogłaszczą cię po główce), albo ruszyć dupę i zacząć coś zmieniać. "Nie żyję po to żeby żyć życiem innych czy różnymi historiami" - twierdzisz. Po co więc żyjesz? Odpowiedź na to pytanie od wieków zaprząta głowy filozofów, i jednej, ultymatywnej odpowiedzi - niestety nie ma (no, chyba żeś zapalonym wyznawcą sensu życia wedle Monty Pythona). Ja widzę sprawę tak: człowiek żyje po to, żeby się rozmnażać. To taka podstawowa, biologiczna podstawa programowa każdego istnienia. Tak więc powinieneś żyć po to żeby założyć rodzinę, spłodzić dzieci. Masz z tym, jak wspominasz, problemy. I moim zdaniem, odpowiedź odnośnie celu życia w takim przypadku brzmi: hedonizm. Jeśli nie masz możliwości przedłużenia gatunku, to twoje życie w skali kosmicznej nic nie znaczy, więc możesz przeznaczyć je na dogadzaniu sobie wszelkimi możliwymi sposobami. Musisz sobie "tylko" wynaleźć rzeczy które zadowolą twój hedonizm. A widzę że możesz mieć z tym problem bo masz parcie na podium, na "robienie czegoś" i żeby być w tym najlepszym. Rób jak uważasz, męcz się, katuj. Może okaże się ze jesteś herosem który przez mozolną walkę itede osiągnął swój - jakiś tam - cel. Jak najbardziej życzę ci żeby się tak stało - jednocześnie wiem że statystycznie szanse na to są nikłe. Moje porady więc będą dla ciebie mało sensowne, bo moim zdaniem potrzebujesz zmienić podejście do świata. A tego przecież na nikim nie da się wymusić. Mogę ci tylko podpowiedzieć że życie obok szczurzego wyścigu jest całkiem znośne.
  7. Może jesteśmy z innych światów, bo dla mnie spotykanie się ze znajomymi na bilard czy piłkę nożną jest bezsensowne, strata czasu pokazująca kto lepiej opanował obsługę kija bilardowego. Rozmowa uważam jest dużo bardziej konstruktywną formą spędzania czasu w gronie. Poza jedzeniem można też pić No to mamy odmienne podejścia, ja przez internet w gry grałem baaardzo mało, jedna tylko mnie przykuła na trochę dłużej, ale pograłem miesiąc i koniec. Osobiście dużo bardziej wolę gry z fabułą niż nastawione na rywalizację z innymi ludźmi. Dlatego też wolę film wojenny niż popylanie po lesie z ASG. Współczuję podejścia " chcę coś robić lepiej od innych żeby mi to sprawiało przyjemność" - bo z takim nastawieniem naprawdę niewiele rzeczy by mi sprawiało radość Podpytujesz się o rady, to moja byłaby taka: jako pierwszą rzecz - wybij sobie z głowy ten rywalizacyjny tryb egzystencji. Wywal element rywalizacji. Graj żeby grać, czytaj żeby czytać, słuchaj żeby słuchać. Kiedyś zapanował boom na masowe ściąganie mp3-ek, ludzie się przekrzykiwali kto ile gigabajtów naściągał i ile zespołów ma na dysku. Ja poszedłem w drugą stronę, zacząłem zbierać winyle. Płyt mam w domu może ze 100, ale są moje, zapracowałem sam na nie, sam "upolowałem"... Ta mała kolekcyjka jest więcej warta niż terabajtowy dysk z mp3-kami, bo kto przesłucha tak naprawdę ten pierdyliard utworów tam zgromadzonych..? Ja zaś mogę z czystym sumieniem powiedzieć że każdą swoją płytę wysłuchałem, co najmniej raz. W gruncie rzeczy, jak się nad tym zastanawiam, to w tym swoim byciu gorszym - jestem lepszy od reszty ;P
  8. deader

    Pseudoefedryna

    Przecież wcześniej się do tego sama przyznawałaś, więc o co chodzi? BTW niezły "odgrzeb" Zapomniałem że coś pisałem nawet w tym temacie Jakby kogoś to interesowało to przestałem łykać rano i sudafedy i redbulle. Inna sprawa że nie przez jakieś wzniosłe postanowienia, co z racji czysto finansowych - draństwo jest nieproporcjonalnie drogie. Tak więc godziny poranne to tryb "zombie"... Próbowałem i zabawy w Heisenberga, próbowałem metylofenidatu - dla amfo-ćpuna nic nie zastąpi speeda, więc dałem sobie spokój z eksperymentami. Pozostaje mi pogodzić się ze swoim chronicznym zmęczeniem
  9. A musisz koniecznie robić coś lepiej od innych? Tak pojmowana rzeczywistość zawsze ci będzie kopać po dupie, bo zawsze jak wymasterujesz jedną rzecz to się okaże że w innej jesteś noga - staniesz się mistrzem w WoW'a ale się okaże że ktoś jest mistrzem w składaniu podań o dowód osobisty, z czasem wyszarpnięcia nowego dowodu z rąk urzędnika poniżej 9 dni roboczych. I co, zaczniesz maniakalnie ćwiczyć składanie wniosków o dowód osobisty..? Gry to rozrywka, graj dla przyjemności a nie żeby być lepszym od innych. Książki też czytasz na wyścigi? Słuchanie muzyki śledzisz w Excelu? Szczerze mówiąc to sporo podobieństw widzę między tobą a mną, a te wszystkie pierdoły jak wolniejsze krojenie warzyw (ja wolniej obrabiam mięso bo wykrawam tłuszcz - "normalni" tego nie pojmują...) czy nieumiejętność pokierowania kogoś do celu (ja mam problemy z zapamiętywaniem twarzy i swoich sąsiadów niektórych nie rozpoznaję na mieście) to mały pikuś przy problemach które przysparza mi mój przeklęty układ trawienny. Więc - tak, dziwię się ogólnemu wydźwiękowi twojego posta... Co do pogodzenia się z samotnością nie będę się wypowiadał bo nie mam jeszcze w 100% wyrobionego zdania ale obecnie nie jest mi tak źle samemu, a jeszcze rok temu prawie że chciałem się wieszać. Więc wszystko się da się.
  10. Kestrel, a walenie gorzały "do forum"?
  11. deader

    Marihuana

    Uo matko, wstawiam bo "glebłem" jak to zobaczyłem! -- 08 paź 2013, 19:10 -- I następny brecht do kolekcji: http://wiadomosci.onet.pl/trojmiasto/w-srodku-nocy-wrzeszczal-rozbil-akwarium-i-nagi-udawal-ze-plywa-zgarnela-go-policja/me5sc
  12. Jak najbardziej da się i tak Choćby tak: planuję znołlajfić powiedzmy 3 godziny na oglądaniu seriali a nołlajfię godzinę bo od forum się nie mogę odessać
  13. To nie tak Finał nie był słaby, tylko dla mnie do "perfekcyjnego" 10/10 mu brakowało z jeden stopień co najmniej. Ja oceniam po tym jak się czuję w momencie kiedy po ostatnim odcinku jakiejś serii wjeżdżają napisy - czy czuję się "dobrze" czy "niedobrze" z takim a nie innym zakończeniem. To tylko moja prywatna opinia. Jakbym miał głosować cyferkami na imdb czy filwebie to postawilbym pomiedzy 8 a 9 cos pewnie. 10 za to na przykład dostałby ode mnie ostatnie odcinki House MD czy Six Feet Under - rzecz gustu.
  14. deader

    Filmy i seriale

    ...dlatego trzeba mieć coś nowego, dobrego, w zapasie
  15. Przy lekarzach jest większa nagonka jak się przytrafia przyłapać jakiegoś "pod wpływem" niż w innych zawodach. Policjantów bardziej obsmarowują jak okazuje się że któryś uczestniczył w działalności przestępczej. Piłkarzy - jak przegrywają mecz celowo. Każdy zawód ma inny "czuły punkt". W przypadku księży to właśnie krzywdzenie dzieci, które powinni teoretycznie przecież przyuczać do życia "jak pan Bóg przykazał". Poza tym - bądźmy poważni. Państwo bez lekarzy? Państwo bez policji? Nie ma szans, nie ustoi. A bez religii? Sądzę że jednak ludzie by przeżyli...
  16. INTEL 1, pliz, separacja Państwa i Kościoła to pierwszy krok ku temu żeby ten drugi zaczął odzyskiwać zaufanie.
  17. deader

    Filmy i seriale

    U nas czy "zagramanicą"? Jak u nas to najpewniej dopiero wchodzi do ramówki. "Emitowany w stacji ABC od 30 września 2012 roku. 16 listopada 2012 r. ogłoszono koniec serialu z powodu niskiej oglądalności, serial zakończył się po 13-tu odcinkach pierwszego sezonu." No ale fajnie że "wooow" Też się cieszę, bo serial fajniutki. Trzeba się nacieszyć tym co nakręcili
  18. INTEL 1, może coś źle zrozumiałem, może uznałem z automatu że aż taka obrona Kościoła może wyjść z ust tylko człowieka wiary
  19. Reiben, Czemu " "..? Jako niewierzący, uważam że INTEL 1 mówi jak na człowieka wierzącego dość sensownie i niefanatycznie. Reiben nie korzystasz z gazet czy serwisów informacyjnych - to raz, że nie wiesz teoretycznie co w nich teraz pokazują, a dwa - skąd bierzesz informacje którymi kształtujesz swoją opinię?.. No bo zakładam, że nie z głowy sobie wymyśliłeś "jakie gówno leje się w kościele" tylko określasz to w ten sposób wnioski zebrane z iluś źródeł, nie? Skądś to musisz wiedzieć. A INTEL słusznie zauważa że w dzisiejszych czasach obiektywność informacji jest zawsze pod znakiem zapytania. Osobiście nie czytam papierowych "codzienniaków", nie wiem co piszą w RZ, GW czy NIE. Ale przechodząc koło kiosku w drodze do pracy widzę wystawkę i - serio, temat księży-pedofili jest teraz na topie. Ogólnie pojmowany "najazd na kościół" ma miejsce. Nie mówię przy okazji że sobie na taką nagonkę nie zasłużył, ale - trzeba uznać fakt, że takie teksty pojawiają się teraz nawet w najbardziej populistycznych brukowcach. Post INTELA jest za długi na szatkowanie cytatami, więc wygrzebię tylko jeden: Tu bym chciał ci powiedzieć, że ja jako niewierzący - podzielam ten pogląd, jasne! I podoba mi się - generalnie chrześcijaństwo w założeniach jest spoko: "nie rób drugieg w ch*ja", "nie dymaj cudzej żony", "nie kradnij", "nie zabijaj" - to są dobre "pomysły na życie" i jak najbardziej aktualne. "Ból dupy" powoduje jedna tylko jedyna kwestia: irytuje nas to, że nie chcecie przyznać że forma w jakiej to "sprzedajecie" jest przestarzała. Gdybyście tak zebrali się wreszcie w sobie i przyznali - ok, może trzeba pogodzić się z naukowymi faktami, przyznać że historyjki o nadnaturalnych zjawiskach spisane setki lat temu miały na celu przekazanie treści ludowi który jeszcze nie wiedział co to elektryczna szczoteczka do zębów - i po prostu żyć według wskazówek Jezusa... Bo jednak, INTEL, kościół jako instytycja - to przez lata miał trochę kłopotów w dziale PR... Ruch ludzi którzy postanowili oddawać cześć jednemu bóstwu, w ciągu kilku stuleci rozwinął się w instytucję ściśle związanym z państwem, przecież skąd termin "dziesięcina"..? U mnie w pracy jest sporo osób wierzących i większość z nich nie jest zadowolona z tego co się dzieje w polskim Kościele. Wracając do cytatu - najlepsze jest to, że nie musimy być chrześcijanami, ani tym bardzej należeć do jakiegokolwiek ruchu religijnego - i jednocześnie zdecydowanie sprzeciwiać się islamizacji. Zapewniam cię, jest mnóstwo niewierzących którzy islamu u nas nie chcą. I jak przyjdzie to po prostu powiemy "nie" - nie mieszając w to żadnej instytucji religijnej. Powołamy się właśnie na historię, na historię naszej cywilizacji. Jest ona odmienna niż tamta, i tamtej my nie chcemy :) Tak więc nie potrzeba Kościoła, żeby zebrał ludzi i nimi pokierował - chodzi o ideę, to idea musi być wystarczająco porywająca i przyciągająca ludzi. Dużo więcej będzie pożytku z czasu spędzonego przez wierzących nie na przypominaniu że Kościół upada, co z przypominania że zmierza ku nam niebezpieczeństwo i na walkę z nim trzeba być gotowym.
  20. Słuchajcie, ja niestety biolchemii nie kojarzę aż tak dobrze, a suche opisy z wiki nie zastąpią ludzkiej relacji - jeśli możecie, bom ciekaw, powiedzcie proszę jakie to uczucie, jak "brzmi" "wyczuwanie blokowania dopaminy"..? Po czym to poznajecie?
  21. Za nic, bo przecież: [videoyoutube=kfH1hxvAN30][/videoyoutube]
×