
deader
Użytkownik-
Postów
4 886 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez deader
-
Ja swoją sytuację obecnie mogę podsumować słynnym: ...więc o emigracji nawet nie myślę. Zresztą nie wyobrażam sobie wyjazdu samemu, z kimś to jeszcze jakoś-takoś...
-
Potwierdzam skuteczność adblocka w Firefoxie - reklamy ni ma :)
-
"Marię Konopnicką" lubię ale nie pod kątem twórczości Za to co do pamiętania czasów wojny - ciekawostka: latem wreszcie udało mi "się zorganizować" i nagrać ponad godzinny wywiad z moją babcią i ciotką, które wojnę pamiętają lepiej niż dzień wczorajszy, żeby uwiecznić ich wspomnienia, żeby jeśli mi się przytrafi mieć kiedyś dzieci - móc im to pokazać na przestrogę, przed tymi ***** którzy od zawsze coś do nas mieli.
-
Jestem zbyt leniwy żeby instalować adblocka na kompie w pracy, wybieram wkurzanie się na reklamę BTW nie wiem czy każdemu wyświetla się ta sama reklama, u mnie wyskakuje dzieciak i tekst wielką czcionką - "NIE UFAJ NIKOMU" - no i tu mam śmiechawę bo raz że jak mam nie ufać nikomu to czemu mam ufać pieprzonej reklamie? a dwa że dziwnie zbiegło się to z tą całą kościelną aferą pedofilską
-
Swego czasu drukowałem sobie tarcze strzelnicze z naniesioną mordą szefa Haha trzeba będzie założyć na forum kółko poligraficzne, każdy z naszej branży ma podobne "przygody", na_leśnik też sporo sytuacji które mi się w robocie przytrafiają kojarzył
-
Kiya, ręce opadają Myślę że z brechtu z czytania książek mógłby być problem, najpierw pewnie ktoś by im musiał wyjaśnić co to właściwie jest...
-
Konsultuj
-
zatrudniem pracownika - serce malo nie wyskoczy z klaty
deader odpowiedział(a) na wieslawpas temat w Nerwica lękowa
Pewnie że dobrze robisz, dasz komuś pracę przecież! Byle nie na ch*jowych warunkach, bo w takim wypadku to nieładnie, nieładnie! -
LOL @ poziom telewizji w naszym pięknym kraju Robić program o czymś czego się nie ogarnia
-
Niestety, muszę cię "pobić", najlepszą reklamę ever usłyszałem robiąc zakupy w spożywczaku, mieli załączone jakieś RMF czy inne gówno i poleciała reklama jakiegoś płynu do pochwy, normalnie stanąłem w tym sklepie jak wryty bo nie wierzyłem że to słyszę - godzina 15 z minutami, sklep pełen matek z dziećmi a z głośników coś w stylu: "Od kiedy używam Pochwex'u moje naturalne otwory zioną świeżością". Ja nie mam nic przeciwko gadaniu, ale gadanie to musi być z sensem. Raz nastawiłem radio na TOK FM to mi się przy tym dobrze pracowało, ale po godzinie przyszli kumple i wytrzymali ledwo kwadrans, bo akurat jakaś debata polityczna leciała i stwierdzono że "to nie na ich nerwy" Nawet jak gram w GTA to moją ulubioną stacją radiową jest ta z wywiadami / rozmowami, ale dlatego że są na poziomie, śmieszne i inteligentne. Tymczasem z żalem stwierdzam że nawet radio które teoretycznie powinno trafiać w moje gusta - Antyradio - mnie najzwyczajniej wkurza, wkurzają mnie i prezenterzy i to że jak każde inne radio grają ten sam set utworów codziennie. Planuję zrobić zrzutkę na jamnika z CDkiem, może być szrot, ale do szału mnie stacje radiowe doprowadzają.
-
Reklamy w radiu. Wszystkie reklamy mnie wkurwiają, ale te radiowe wydają się najgorsze, pieprzony zgiełk, wrzask, pisk, rozentuzjazmowane głosy, pierdzielące o salonie masażu co najmniej jakby to był cholerny Disneyland, na tle muzyki wyplutej chyba randomowo przez komputer. I jeszcze mam takiego dzisiaj "farta" że co nie wyjdę ze swojego biura to w firmie wszędzie trafiam na reklamy w radiu, zaczynam się zastanawiać czy oni tam do k.... nędzy nadają jeszcze cokolwiek poza reklamami, i jak ludzie z którymi pracuję mogą się tak masochistycznie tym ścierwem katować??? Pierwsze co robię po wejściu do pomieszczenia jeśli nikogo tam nie ma to wyłączam radio, już stukot i warkot maszyn gra mi milszą muzykę.
-
W odróżnieniu od Teraflu, Thiocodin zawieda kodeinę, 6 tabletek x 15 mg = 90 mg. Nie jest to ilość "powalająca" aczkolwiek dla kogoś kto nie ćpa tego regularnie i ma podatny organizm - wydaje mi się że może być dawką o potencjale na "kopa" ("standardowo" początkujący kodeinisci łykają 150 mg). Nie wiem jak to się ma do paraliżu przysennego, ale jak chcesz zminimalizować ryzyko podobnych "przygód" w przyszłości, to szukaj leków bez kodeiny - było nie było jest to opiat więc "odloty" po nim są "normalne".
-
Biodra-śmodra, szwabkę to tylko z papierową torbą w zestawie można brać, ona mają mordy przepaskudne Ja tam się mogę zgodzić na "scalenie" jak obiecają że dzień przed wszyscy się powieszą
-
Ja - chyba na szczęście - nie miałem do czynienia z psychiatrią zintytucjonalizowaną, moja lekarka jest przeciwieństwem takich lekarzy - zero benzodiazepin dla mnie, zero mocnych środków nasennych i tak dalej. A chodzę prywatnie, więc teoretycznie powinno jeszcze bardziej występować zjawisko "płacę = wymagam, proszę mi dać prochy te i tamte". Może mam farta i trafiłem na naprawdę w porządku psychiatrę. Natomiast o nadużyciach w psychiatrii i czytałem i słyszałem, ale wypowiadać się do końca nie mogę bo nie miałem bezpośredniego kontaktu.
-
Dark Passenger, dobreee Ja tam nie wiem, może chirurgia plastyczna poszła do przodu i teraz szwaby fundują potomstwu aryjski "makeover" na 15-te urodziny, ale jak 15 lat temu byłem (o zgrozo) na wymianie uczniowskiej w szwablandii przez 2 tygodnie to ani jednej dziewczyny którą mógłbym nazwać "ładną" nie widziałem. A przynajmniej "tamtejszej" - jedną spotkaliśmy w Berlinie całkiem-całkiem, okazała się Kanadyjką na urlopie.
-
Drę ryja :) Ja czasem łamię długopisy i ołówki
-
Ja mam o dziwo przeciwne obserwacje, mianowicie wydaje mi się że ludzie boją się psychotropów jak trucizny. Ileż to już tu na forum widziałem tematów które upraszczając brzmiały: "Zdiagnozowano u mnie (nazwa zaburzenia), przepisano mi (nazwa leku), ale nie chcę łykać chemii, powiedzcie, czy da się z (nazwa zaburzenia) wyjść bez leków??". Znam też ćpunów którzy wciągną nosem niejeden syf a na dźwięk słowa "klonazepam" niemalże szykują wodę święconą i osinowy kołek.
-
carlosbueno, nie byłbym taki pewien, pracuję w firmie gdzie jest nas 10 pracowników (bardzo wygodne do badań "procentowych" ) i nie ma ani jednej osoby która by powiedziała że jest szczęśliwa, spełniona, najedzona, zaoszczędzona itd.; Jak się czasem uda w kilka osób zebrać na śniadanie to rozmowa to jedno wielkie narzekanie na szefa/pracę/politykę/pierdyliard innych rzeczy...
-
Ale tu o klientów nie chodzi Sytuacje "potrzebuję na wczoraj" to ja mam opanowane, nawet czasem o dziwo jak mam nawał zleceń i heroicznym wysiłkiem wszystko spinam w całość to czerpię z tego pewną satysfakcję. Nie, mi chodzi o ludzi z którymi pracuję Przykładowo, siedzę sobie spokojnie nad zleceniem dla firmy X, drukuję im jakieś naklejki czy plakaty, nagle dostaję telefon z drugiego działu że potrzebują żeby im pliki przygotować do druku w programie który tylko ja umiem obsługiwać. Takie coś mnie wkurza raczej, że mi śmią niszczyć to co sobie zaplanowałem A już najbardziej mnie wkurza jak drukuję coś dla firmy Y a szef mi wpada do biura, sieje panikę, ze właśnie przyjął zlecenie od Z i mam przerwać Y żeby Z szybko puścić... No, arrrgggghhh, szału dostaję w takich sytuacjach Mam widać lekką manię kontroli, czy jak tam po polsku brzmi odpowiednik angielskiego "control freak"
-
Rzut oka na wiki, i od razu super kąsek: "kaulaćara - kaula-tantra nazywana jest również "tantrą lewej ręki". Jej adepci medytują nad energią kundalini i wykorzystują praktyki zewnętrzne (najczęściej seksualne) w celu otworzenia ćakry muladhara. Uważa się, że praktyki te są często nadużywane w szkodliwy sposób." "Lekarzu lecz się sam!" Chyba faktycznie dobrze się "maskujesz" bo wydawałeś mi się jednym z "najnormalniejszych" zlotowiczów
-
Bhaha, Top Post! Można łączyć? Tzn. modlić się o seks?
-
Mam podobnie! Jak robię swoje w robocie to mi się pracuje przyjemnie, a w przypadkach kiedy ktoś mi "zaburza" plan pracy bo potrzebuje żebym w czymś pomógł, z automatu zaczyna mnie "wkurw" brać. Mimo że to w sumie część mojej pracy, to sam fakt że nie będę tej czy innej czynności wykonywał na swoje tylko czyjeś żądanie, mnie wkurza. Dodatkowo strasznie np. nie lubię części pracy którą uważam że powinien robić ktoś inny, głównie chodzi mi o "papierkologię" w firmie, nie lubię, męczy mnie to, wolę komputery i maszyny. Więc w ogóle najgroszym stopniem wkurwu jest jeśli szef mi nakazuje bezpośrednio wykonać konkretną papierkologię - panuję nad sobą, ale w środku czuję się jak ten kot z kreskówki, Tom, jak go krew zalewa - bul, bul, bul!!... i mam ochotę wrzeszczeć, wbić mu telefon w głowę czy coś, żeby się odczepił i dał mi robić to co zaplanowałem Bywały dni że takie coś całkowicie mnie rozpieprzało, do zaśnięcia dzień już był "stracony".
-
A te ankiety na które była mania kilka dni temu? Wyłoniły jakiś obraz statystycznego forumowicza?
-
Tfuu nie będzie pluł nam w twarz, nigdy do szwaba się nie przyłączę!!
-
Kpina z systemów szkolnictwa i opieki społecznej
deader odpowiedział(a) na deader temat w Socjologia
Gdyby jakaś partia polityczna to miała w programie...