Skocz do zawartości
Nerwica.com

deader

Użytkownik
  • Postów

    4 886
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez deader

  1. Daj znać jak działa, ciekawym, bo wczoraj po raz pierwszy od miesięcy łyknąłem miansę bez wspomagaczy i obudziłem się o 4:50 :/
  2. deader

    Wkurza mnie:

    Co cię nie zabije, to cię wzmocni - powiadają
  3. deader

    Kącik gracza

    Gusta, gusta...GTA IV faktycznie mimo mojej miłości do serii było przyznaję nudnawe najzwyczajniej, ale seria Saints Row jest dla mnie zbyt głupawa. Całe szczęście że GTA V odrobiła z nawiązką "grzechy" IV i jej dodatków - jest extra.
  4. deader

    Wkurza mnie:

    Hehe No cóż, wypisanie swej wściekłości tutaj pomaga się rozładować Coś może być w tym że nerwy mimo wszystko mam nie takie słabe i trochę silnej woli, nawet moja lekarka mi coś o tym napomknęła... Dla pocieszenia - nie wiem w jakim jesteś wieku, ale skoro piszesz o studiach to mniemam że niedaleko po 20-ce; po skończeniu ćwierćwiecza człowiek nabywa moim zdaniem automatycznej odporności na niektóre debilizmy świata i ludzi, bo doświadczenie, doświadczenie...
  5. Coś mi tu się "nie klei", dwa przeciwstawne twierdzenia... Masz dwa wyjścia - pokonać lęki albo kupić tablet/konsolę, w tych sprzętach ciężko coś zepsuć
  6. Statystyki ilości samobójstw zdają się nie być az tak optymistyczne w tym względzie, ale staram się o tym za bardzo nie myśleć
  7. deader

    Niechęc do pracy

    Powiedziałem komunistycznym bo zbyt tępy jestem jeśli chodzi o politykę i takie pojęcie jak librulizm jest mi obce - chyba że trafiła ci się literówka i chodzi ci o liberalizm. Liberalizm nie całkiem mi pasuje, na moją tępą głowę kojarzy się z tzw. "lewactwem" a ja daleki od tego jestem. Liberalizm zakłada wolność jako wartość nadrzędną, ja uważam że społeczeństwo wymaga kontroli a nie wolności. Tylko że ta kontrola musi być "z głową". Komunizm/socjalizm kojarzy mi się z hasłami "zabrać bogatym i dać biednym" i mimo że wiem że w historii się takie ustroje nigdy nie sprawdziły, znam mnóstwo argumentów przeciwników komunizmu, to jednak jak widzę ludzi którzy mają trzy samochody a ja nie mam ani jednego, przy czym nikomu do życia nie są potrzebne trzy samochody, to tylko zwykły luksus i szpan, to nic nie poradzę - włącza mi się "komuch" w głowie. Nie jestem nic w stanie na to poradzić, to moje małe wariactwo. Tak jak nigdy wegetarianina nie przekonasz logicznymi argumentami o tym że mięsko jest OK a zwierzęta to nie ludzie tylko zwierzęta i nie ma co płakać nad zabitą krówką. Takie mają ci ludzie szaleństwo, ja mam takie swoje I czy chodzi ci o kształt czaszki mojego szefa? Czyżbyś chciał go analizować z punktu widzenia frenologii? Powiem tak: gościu mógłby grać brata bliźniaka Hitlera, albo Cezarego Żaka z "Rancza" jako wójta, praktycznie kopia Identyko, nawet te drapanie łba przy co bardziej zagwostkowych sprawach kopiuje
  8. deader

    Niechęc do pracy

    O dżizas, jak ja to znam. U nas nawet krzywo się patrzą jak po 8 godzinach pakuje manele i zwijam się do domu, bo niepisana zasada mówi że dzień bez nadgodzin to dzień leniwca. Premię zaś nasz katoterrorysta daje raz do roku na święta Bożego Narodzenia i uzależnia ją od... ilości posiadanych dzieci. Czyli ja zawsze dostaję okrągłe zero. Z jednej strony to rozumiem, bo jak jest u nas babka która ma czwórkę dzieciaków to faktycznie przydaje się jej ta bonusowa stówa na dziecko. Z drugiej strony wkurwia mnie to niemożebnie, bo zapierdzielam cały rok, użeram się z idiotami i w żaden wymierny sposób nie zostaje to docenione. Bo raz na kwartał usłyszeć "dobra robota" to jednak w dzisiejszych materialistycznych czasach trochę mało...
  9. No właśnie, ja jestem można powiedzieć właśnie "wdowcem" i porady od kogoś kto tego nie przeżył wydają mi się po prostu mało sensowne, bo po prostu nie ma się pojęcia co człowiek przechodzi w takich chwilach jeśli samemu się tego nie przeszło.
  10. deader

    Wkurza mnie:

    Może po prostu nie nadajesz się do przebywania wśród studentów, to specyficzna grupa społeczna. Też bym nie wydoił wśród bandy debili którzy przedłużają sobie liceum żeby tylko nie pójść do roboty - bo tak wygląda w znacznym stopniu dzisiejsze "studiowanie". Ja po półrocznej próbie lata temu stwierdziłem "fuck this" i zacząłem robić za fizola. Opłaciło mi się to bardziej niż wielu znajomym którzy męczyli się ze studiami a narzekają teraz na to że po kulturoznawstwie jedyne oferty pracy mają z miejscowych domów kultury jako opiekunka zajęć lepienia z gliny dla dzieci. Albo tym którzy poszli na super-hiper studia a i tak skończyli jako fizole. Ba, mój kumpel bez nawet matury robi lepszą kasę od niektórych z nich.
  11. deader

    Niechęc do pracy

    Ja w tygodniu muszę codziennie stoczyć mikro-walkę o wstanie z łóżka żeby zebrać się do roboty, codziennie pierwsza myśl po dźwięku budzika to "fuck this, biorę urlop na żądanie". Ale jak myślę o tym że jestem jedynym człowiekiem w firmie który ogarnia mój dział, i nawet jakbym wziął ten urlop, to co chwilę miałbym telefony z pracy "jak zrobić to czy siamto", "ile liczysz za to i owo", "możesz zalogować się zdalnie z domu i przygotować pliki?" - to stwierdzam że w sumie wychodzi prawie na to samo a mniejsza siara u szefa który i tak nie pała do mnie zbytnią sympatią. No i wałkarz za urlop płaci tyle co mam na umowie, a normalnie przy rozliczeniu ze względu na chachmęty podatkowe drugie tyle dostaję spod stołu. Urlopy mi się zdecydowanie nie opłacają... Jeszcze gorzej z L4, bo wtedy jest w ogóle paranoja, prawo stwierdza że należy się tylko 80% wynagrodzenia za okres przebywania na zwolnieniu lekarskim. Co za pieprzony debil to wymyślił to nie mieści mi się w pale, człowiek chory, leki kosztują, żarcie kosztuje, lekarz kosztuje - a fiuty z rządu nam ustanawiają takie poronione stawki. http://praca.wp.pl/title,Chca-zmniejszyc-pensje-w-czasie-L4-Zyskaja-pracodawcy,wid,15984064,wiadomosc.html?ticaid=111604 Człowiek pracy się w ogóle nie liczy, tylko świnie przy korycie dolewają sobie coraz więcej i więcej. "Krótkie absencje chorobowe, wynoszące dzień lub kilka dni, miałyby nie podlegać obowiązkowi wypłacania wynagrodzenia chorobowego. W ten sposób pracownicy nie czuliby pokusy, aby oszukiwać i symulować chorych w celu uzyskania dni wolnych. Według ZUS, około 30 proc. zwolnień lekarskich to fikcja." - to do kurvy jasnej dajcie nam normalne pensje to nie będzie nikt kombinował i chachmęcił. Nie mówię tu za siebie bo mi się to nie zdarza, ale jeśli zdarzają się takie przypadki, to na bank nie biorą się z niczego. Ludzie pracujący na beznadziejnych płacach czasem chyba cos takiego faktycznie odwalają, żeby wziąć tydzień L4 ściemnionego, dostać od pracodawcy chociaż te 80 % pensji za ten okres, a w tym tygodniu na czarno pracują przy jakimś remoncie czy innych dorywczych robotach. Ja im się zupełnie nie dziwię, bo jak można utrzymać rodzinę z pensji 1600 brutto?? Tym zjebom decyzyjnym to po takich pomysłach powinno się wytaczać sprawy sądowe, orzekające zmniejszenie wynagrodzenia do minimalnej płacy obowiązującej w naszym kraju, komisyjnie połamać nogi i ręce, wyciąć nerkę i przyznać im na okres rekonwalescencji proponowaną przez nich stawkę. Jestem przekonany że wystarczyłby tydzień, nie więcej, jak zorganizowali by w panice ruch domagający się bezpłatnego leczenia w prywatnych klinikach plus 300% normalnej pensji. Obecnie jak choruję to nie idę po L4 tylko biorę urlop bo te pieprzone 20% rozciągnięte na przykładowo tydzień zwolnienia to poważny uszczerbek w moich finansach. Paranoja. Kiedyś śmieszył mnie ten rysunek: ale tylko do czasu kiedy i mi się przytrafiło dokładnie to co przedstawia. Teraz dodałbym jeszcze paranoję polegająca na tym że Polakowi w czasie choroby bardziej się opłaca wziąć urlop niż zwolnienie lekarskie. Wkurwia to podwójnie albo i potrójnie kiedy szef mi pierdzieli o tym że jest kryzys, że każda złotówka się liczy - tymczasem ja żyję od pierwszego do pierwszego a on kupuje pieprzony samochód hybrydowy, stawia sobie w domu saunę - jednocześnie ściemniając że "ni ma pieniędzy". Przez takie akcje mimowolnie zaczynam sympatyzować z komunistycznymi ideami...
  12. deader

    Wkurza mnie:

    Że dzień rozpoczął mi się od "milutkiej" reklamacji zlecenia za ponad 600 zeta Tak to jest jak jeden człowiek musi ogarniać sam cały pieprzony dział, od kontaktu z klientem, przez wyceny do wykonawstwa Jedna pieprzona literka mi z pliku do druku zniknęła, jedna - pieprzona - litera!!! I teraz kombinuje jak tu wydrukować 8000 naklejek w trybie super-ekspres...
  13. Napisałem chyba wyraźnie, że się nie przebieram. Miło mi słyszeć, że przynajmniej ty mnie akceptujesz. Tak na marginesie, to ja wcale nie mam podejścia "nie akceptuję", każdy tu jest w jakiś sposób popaprany w końcu, mnie nie wyłączając -- 26 wrz 2013, 08:14 -- Punki, metale, hippisi, ćpuny, hiphopowcy, geek/nerdy - trochę w życiu widziałem Plus nie muszę "aktywnie uczestniczyć" w jakiejkolwiek subkulturze aby mieć o niej opinię. Nigdy nie byłem na przykład swingersem, ale poczytać można o nich w wielu miejscach sporo i wyrobić sobie zdanie. A jak już wspominałem, furries znam przez mojego brata, który jest jak najbardziej gejem, "odkrył" to zresztą po pierwszym zjeździe furry na jaki pojechał - więc nie jest tak że kojarzę furries tylko z kwejka czy wikipedii. Po ilości gejowskiego furry porno pozostawionego nieopatrznie przez mojego brata na moim dysku kiedyś wnioskuję że odchylenia od "normy" w kwestii seksu nie jest tam niczym wyjątkowym - odchylenia od norm nazywam zaś dewiacją bądź zboczeniem. I oto powody takiego a nie innego mojego spojrzenia na futrzaki. Jak też nadmieniałem - nie uważam ich za wybitnie "groźną" subkulturę, ale nie widzę sensu owijać w bawełnę jeśli ktoś pyta mnie o zdanie - furries są banda zboczeńców i popaprańców, nie ma innej możliwości bo... no, ich definiuje wiara w bycie zwierzakiem, hellooooo!!
  14. Twój awatar to szczerze mówiąc wygląda jakby właśnie zaznawał radości kakaowego zatracenia więc... Co do "co bym powiedział na to że jesteś furry" to jeśli faktycznie wierzysz w "smoczy raj" to dla mnie masz urojenia, niegroźne dla ludzkości, ale jednak Nie określił bym cię jako chorego dewianta, ani zjeba, ale "popapraniec" jest jak dla mnie określeniem nacechowanym zarówno pewną dozą "sympatii" jak i oceny stanu umysłu. G.. prawda. Wynaturzone jednostki występują w każdej grupie społecznej. Nie musi to być nawet żadna subkultura. Generalizując w ten sposób można uznać, że Ty także jesteś zboczony i popaprany ponieważ ktoś tam spotkał kiedyś na swojej drodze zboczeńca i popaprańca z Twojego rocznika. Nie zadałeś sobie trudu chyba przeczytać dlaczego tak to określam. Człowiek wierzący że jest zwierzęciem ma po prostu urojenia, kropka. Chyba że jawnie ściemnia i buduje sobie z jakichś powodów taki "imydż", co też normalne dla mnie nie jest. Dla mnie na przykład i goście co popylają na cosplayach to popaprańcy, z przebieranek normalny człowiek wyrasta w wieku jakichś 12 lat jak mu się włosy na jajkach pojawiają lub cycki zaczynają rosnąć ;P A co do "zboczeńców" to furries jest chyba najbardziej zgejoną "subkulturą" jaką znam więc taka jest też moja opinia...
  15. Lubię gore Genocyber - coś mi lata po głowie, musiałem o tym kiedyś czytać. Najpewniej w SS bo w sumie oni byli forpocztą całego zjawiska u nas lata temu. Próbowałem kiedyś obejrzeć słynne Urotsukidōji, ale nudny był
  16. Nie jestem aż takim mangozjebem ale trochę oglądałem, trochę czytałem, trochę nawet coś tam za małolata rysowałem Generalnie kojarzę raczej klasyki, najbardziej znane tytuły z "moich klimatów". Akira, Ghost in the Shell, Cyber City Oedo, Armitage... Dobre kino. Akira do dzisiaj mnie "rozkłada" jeśli chodzi o kunszt animacji, biorąc pod uwagę że to film sprzed ery wspomagania kreski komputerem, to po prostu - mistrzostwo. "Ghosty" za to ze świetnymi rozkminami o zmechanizowanym człowieczeństwie. Było jeszcze kilka ale tytuły mi już uleciały; Akira i Ghosty zaś mają u mnie "zaszczyt" permanentnego pobytu na półce, obok "normalnych" filmów Z - chyba - mniej znanych to jeden OAV mi się kiedyś fajny trafił, "Ruin Explorers". Jedne z nielicznych nie w klimatach s-f które "przetrawiłem". A, jeszcze "Death Note"! Też świetny. Jeden z najbardziej trzymających w napięciu seriali jakie widziałem. "Afro Samurai" się liczy? Chyba sporo nie-Japończyków przy tym grzebało, więc nie wiem czy się klasyfikuje :) Tutaj, o ile zazwyczaj wolę oglądać z oryginalnym dubbingiem, to nie wyobrażam sobie tego serialu bez Jacksona
  17. boszzz zarcisz ? a dzieci by sie tak wtulaly w takie zwierzaki .. a idzcie z tym To to nieco inna kwestia, jak się dzieje jakiś furry event to de facto nie polega na tym że organizują publiczną zbiorową orgię Dzieciak widzi wielką maskotkę, nie widzę w sumie nic złego kiedy dzieciak przytula się do wielkiego króliczka czy tygrysa. Względem dzieci furries są raczej niegroźni, jako że mają jazdy na zwierzęta a nie na dzieci. Daleko mi od stwierdzenia że furries są bandą wyjątkowo podstępnych pedofili. W sumie nie słyszałem o ani jednym futrzaku powiązanym z molestowaniem/morderstwem dziecka, szybki research w necie aby się upewnić też nic takiego nie wykazał. Tak więc wpływem na dzieci bym się nie przejmował, wychodzi na to że dziecku prędzej krzywdę zrobi gej niż futrzak (seryjnych morderców-pedofili było dość sporo). Inna sprawa, że jak dla mnie, po prostu, osoba uważająca się za zwierzę jest równie szajbnięta co ludzie uważający się za Napoleona Na koniec humorystyczny kąsek: szukając info o furry-mordercach natrafiłem na rozwalające mózg zagadnienie: czy strzelanie do furries to morderstwo czy polowanie?
  18. Jak dla mnie ma to takie znaczenie, że pisałeś tam o sposobach poradzenia sobie z samotnością permanentnie, tymczasem tutaj dajesz rady jak podrywać laski. Może twój problem ma inną mechanikę niż mój, ale generalnie odbieram to trochę jak wykład zakonnicy o seksie. Może zbyt szybko oceniam, ale na chwile obecną tak to odbieram. Obiektywnie patrząc, to ani ty nie znasz dokładnie moich "przejść", ani ja twoich - ja będę uznawał twoje rady za głupie, ty moje gadki za idiotyczne. W sumie nie mam teraz ochoty ani na analizowanie moich problemów w kwestii samotności ani na bezsensowne przepychanki słowne, więc - znikam z tematu.
  19. deader

    Kącik gracza

    Nie mam aż tak nabożnego stosunku do Postala ale fakt faktem - mam zainstalowany na obu kompach w domu i czasem sobie włączam po wyjątkowo wkurzającym dniu Jakby jeszcze na Androida wydali, coby można było w autobusie pograć to byłoby miodzio No cóż, kwestia gustu. Mi nie chodzi zresztą o to żeby developerzy przestali całkiem wydawać gry toczące się na nowoczesnym polu bitwy, co bardzo by mnie ucieszyło jakby choć jedna rocznie wychodziła. Niestety wiem że sprawa rozbija się o kasę, od CoD 4 zrobił się hype na "modern warfare" i zarówno EA jak Activision lecą teraz w tych klimatach. Co roku jest walka CoD vs MoH/Battlefield, pompuje się w to mnóstwo kasy, nie opłacałoby się obu firmom ani odskoczyć od oczekiwań milionów klientów i nagle wypuścić edycję którejś z serii w czasach innych niż obecne, ani wypuścić na rynek jednocześnie dwóch tytułów z serii ale osadzonych w różnych epokach. Trochę mi szkoda, bo czuję przesyt tymi grami, nie twierdzę że wszystkie ssą, przykładowo Bad Company i 1 i 2 bardzo mi się podobały, CoD 4 i 6 też spoko, zrestartowany MoH - git... Ale potem już mi się zlały w jedno te gry. Ostatnio nie jestem całkiem na bieżąco z informacjami co się dzieje na rynku, tak jak kiedyś zawsze wyczekiwałem listopada ze względu na nowe CoD-y i MoH-y, tak w tym roku - właśnie się zorientowałem - nawet nie wiem jaki numerek czy podtytuł będą miały tegoroczne edycje. Pamiętam że Brothers in Arms chcieli zrestartować, ale w formule tak odbiegającej od oryginału że szok (zamiast taktycznego shootera - coopowa rzeź w klimatach L4D i Inglorious Basterds), poza tym prace chyba ustały czy coś - dawno już nic o tej grze nie słyszałem. Z "nowoczesnych" FPSów ostatni który mnie wessał na całego to Far Cry 3, ale to zupełnie inna bajka niż tasiemce od EA/Activision. Cóż, pozostaje mi kilka nadal grywalnych staroci na półce oraz nadzieja że kiedyś się jednak konsumenci porzygają od kolejnej strzelanki w Afganistanie Hehe no proszę, a tutaj piece mają "lepiej" bo na konsole wychodzi dopiero pod koniec października Inna sprawa że o produkcji do momentu przeczytania twego posta w ogóle nie kojarzyłem... Ale szybki research w necie generalnie sprawił pozytywne wrażenie, piszą że gra trąci Bulletstormem, który był wg. mnie przezajebisty, więc już jestem zaciekawiony. No i CI robi ostatnimi czasy coraz lepsze rzeczy, Ghost Warrior był całkiem-całkiem (aczkolwiek Sniper Elite 2 lepszy ).
  20. deader

    Kącik gracza

    Marcin20.04, zryta gra, tłumik w postaci kota rządził
  21. deader

    Kącik gracza

    Ja ostatnio z poziomu "normal" w grach zacząłem przełączać na "easy", gra ma być dla mnie rozrywką a nie mordęgą, chcę iść i kosić szwabów na lewo i prawo a czołgi wysadzać pierdnięciem Inna sprawa że ostatnio grałem bardzo mało, przejadło mi się trochę. Odkryłem program Pinnacle do mapowania dowolnych gier PC na pada więc zdarzało mi się pograć w klasyczne starocia, tym razem w epickiej oprawie 42" - Far Cry "jedynka", Call of Duty pierwsze... Teraz mam mały nawrót zajary przez GTA V, coś mi się widzi że najbliższe tygodnie będę pykał regularnie. Robię mniej więcej jedną misję dziennie bo tyle jest pobocznych pierdółek na boku do ogarnięcia że ciężko skupić się wyłącznie na głównym wątku :)
  22. deader

    Kącik gracza

    Reiben, konsola od pieca się różni tym że ma jedną, ustandaryzowaną konfigurację, właśnie tą hamburgerową prostotę. Nie da się ot tak pstryknąć i przegrać plików na pc, bo przy konwersji na komputery trzeba wziąć pod uwagę to że konfiguracji sprzętowych jest multum. Tak więc albo robi się konwersję dobrze, pakując w to spore ilości zielonych na testy, na programowanie itp pierdoły, albo robi się konwersję "na odwal" która nie będzie w części przypadków zwyczajnie działać. To dlatego właśnie nie wszyscy developerzy chcą się bawić w konwersje swoich gier na pc, bo to po prostu duża inwestycja, która nie zawsze się kalkuluje. Tak więc - jak zawsze: chodzi o kasę Stąd też zjawisko permanentnych bądź czasowych exclusive'ów - jak dobrze pamiętam to R* dostał od Microsoftu 50 baniek za to że pierwsze DLC do GTA 4 przez 3 miesiące było exclusivem dla xboxa, a plotkowano nawet o statusie permanentnym. Wydawcy się to opłaca, bo dostaje kasę od producenta sprzętu, producentowi sprzętu się to opłaca bo w bardziej cywilizowanych krajach o wyższych dochodach kupienie konsoli nie jest jak u nas wydarzeniem niemalże godnym rozbicia o pudło szampana i nadania imienia - tam więc jest spory potencjał zarobku na maniakach którzy nie mogąc się doczekać swojej ukochanej gierki po prostu kupią konsolę tylko "dla tej jednej gry". Sam byłem świadkiem czegoś podobnego, ale właśnie w "naszej skali" - kumpel wpadł kiedyś do mnie, zobaczył God of War 2 na PS2 i po godzinie już szorował do znajomka który akurat sprzedawał swój sprzęt, tak się zajarał. Ale była to kwota rzędu 250 zeta, więc 10x mniejsza niż będzie choćby teraz przy premierze nowych xboxów i ps'ów... Swego czasu dla Killzone'a 2 kupiłem PS3. Ja zaś właśnie konsole lubię za tą prostotę i brak konieczności pierdzielenia się ze sterownikami, cdkeyami, kalkulacjami czy w takiej a siakiej rozdzielczości wyciągnie mi na kompie 30 fpsów itd... Inna sprawa że gram głównie w strzelanki i generalnie gry akcji, gdybym był maniakiem strategii czy MMO to wiadomo że konsole się do tego raczej marnie nadają. W domu generalnie komp służy mi do grania w sieci a konsole do trybu single player. BTW - Red Dead był faktycznie zajebisty, zzombiaczone DLC też
  23. Banda zboczeńców i popaprańców, wiem, bo mój brat w tym siedzi Generalnie to furries się dzielą na dewiantów mających fantazje seksualne związane częściowo ze zwierzętami, oraz na psycholi którzy myślą że są zwierzęciem uwięzionym w ludzkim ciele. Poszukaj furry porn to zobaczysz że potrafią na dużo dłużej A jeśli człowiek z urojeniami sobie żyje, twierdzi że kosmici współpracują z żydami pracując nad planem podboju świata - ale nie idzie nikogo wysadzać w powietrze tylko żyje w swoim urojeniu nikogo nie krzywdząc - to powinno się na to przymknąć oko czy jednak leczyć? Cosplay to co innego, tak jak bal maskowy. Furries potrafią łazić po domu w tych swoich kostiumach.
×