Skocz do zawartości
Nerwica.com

barsinister

Użytkownik
  • Postów

    860
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez barsinister

  1. "leczenie" "kandydozy" polega na tym, że masz cztery wizyty u "lekarza" w miesiącu (po powiedzmy 150 zł każda), do tego osobno płacisz grube pieniądze za badania, które na przemian wykrywają coś albo nie, do tego wywalasz kolejne sumy na "leki" i dalej jesteś leczona, bo każdy problem to "grzyby i lamblie" to jest niesamowite, że ludzie dalej nabierają się na te bzdury chcesz sobie coś zbadać, to zbadaj tarczycę, a od cudownych diet, picia moczu i zwalczania grzybów trzymaj się z daleka
  2. od mistrza Słoneckiego i jego pomysłów na odżywanie lepiej trzymać się z daleka http://blogdebart.pl/2009/11/23/test-buraczkowy-miski-haribo-i-parowka-na-glowe/
  3. pytanie - na co? w sensie, co jest największym problemem? lamotrygina solo jest dobra, jak się ma eutymię w ChAD, poza tym nie bardzo widzę monoterapię
  4. ???? what's that?? nadmiar trójglicerydów, kwasy omega-3 są na to bardzo dobre
  5. wg różnych badań od 30 do 50% chadowców jest uzależniona od alkoholu bądź nadużywa innych środków (głównie marihuany), najgorsze statystyki są przy ChAD typu II mimo picia moja lekarka i tak jest w miarę zadowolona, bo od ponad pół roku nie odstawiam leków samodzielnie i nie kombinuję z innymi lekami
  6. jako koleś z długim stażem i wprawą w rozwalaniu związków powiem tak: w ChAD raczej nie ma problemu z nawiązywaniem relacji, w hipomanii takich relacji (na różnych poziomach zaangażowania) może być bardzo dużo cały problem tkwi w utrzymywaniu relacji, chybotliwy nastrój, kiepska zdolność oceny sytuacji, labilność emocjonalna, wyłączanie się z życia w okresach depresyjnych i subdepresyjnych, to wszystko może wpływać na brak pewności siebie i rezerwę wobec związków, które mogą okazać się ważne; w skrócie: chadowiec może unikać kontaktu bo się boi, że wszystko znowu spieprzy czasem jest też problem ze sferą seksualną, niektóre antydepresanty mogą skosić libido i zdolność do seksu do zera, to też może mieć wpływ na pewność siebie no ale, żeby nie dołować, mimo wszystko można być z chadowcem w satysfakcjonującym i fajnym związku
  7. Xevoc ChAD nie da się wyleczyć, leki pomagają uniknąć nawrotów i łagodzą ich skutki. Z piciem wiążą się trzy problemy: 1) upijanie się do upadu może powodować ostre wahnięcia nastroju i przyczynić się do nawrotu choroby (albo spowodować stan mieszany; uwierz, nie chcesz tego) 2) w połączeniu z niektórymi lekami picie może rozwalać wątrobę 3) ChAD bardzo często wiąże się z alkoholizmem bądź nadużywaniem alkoholu - a to jest problem sam w sobie Tańczący z lękami akurat neuroleptyki są pomocne w stanach mieszanych (o ile takie masz - bo wkurw, lęki i pobudzenie mogą być skutkiem brania SSRI), z tego co piszesz, to lęki są głównym problemem - więc może spróbuj czegoś bardziej przeciwlękowego (buspiron, paroksetyna)? ale serdecznie odradzam w tym przypadku samoleczenie
  8. znowu przez pryzmat swoich doświadczeń wyrażasz kategoryczne opinie, jestem zwolennikiem Ketrelu, ale znam też osoby, które Depakine wyciągnęła z ciężkich stanów maniakalnych; miałeś kiedyś manię z urojeniami? na niektórych w takim stanie działają neuroleptyki w dużych dawkach a na inne właśnie kwas walproinowy oceny typu "ten lek nie działa bo go brałem i nie działał" są po prostu bezsensowne, poza tym ChAD nie ma jednego profilu, każdy ma swoją własną ścieżkę cierpienia
  9. nie jesteś chory psychicznie, tylko jesteś znerwicowanym marudą leki mogą zniwelować lęki, ale twoich wyolbrzymionych problemów z własną seksualnością nie rozwiążą
  10. jadłem mirtę z zolpidemem w sumie ponad rok, zero skutków ubocznych, świetny (ale za długi) sen z tym, że brałem tego zolpidemu 5mg (i do dziś tyle biorę)
  11. po depakinie tyłem błyskawicznie i myślę, że to jednak metabolizm a nie woda pewnie nie ma reguły, bo są tu osoby, które po niej nie tyją, z kolei moja koleżanka złapała +30kg podobnie bywa z mianseryną i mirtazapiną, są ludzie tyjący masakrycznie (a ja na mircie nie tyłem w ogóle)
  12. przez dłuższy czas byłem leczony na nawracające depresje, głównie fluoksetyną, ale sporo było po drodze innych kombinacji, na które reagowałem lepiej lub gorzej. potem na fluoksetynie i mirtazapinie poleciałem hen wysoko i obudziłem się po kilku miesiącach z - w zasadzie - zrujnowanym życiem (prawie rozwalony związek, kilka ważnych dla mnie relacji poszło w gruzy, utrata pracy - a nawet kilka prac, bo zawsze utrzymywałem się z fuch) po rozmowie z nowym lekarzem (bo stary w zasadzie ograniczał się do wypisywania recept) przejrzeliśmy te moje życie cofając się nawet o kilkanaście lat do tyłu, nazwałbym to pattern recognition. poszła robocza diagnoza ChAD typu II z hipomanią. do zestawu antydepresantów doszła depakina, która mnie uspokoiła (ale i przeraziła strasznym na niej tyciem) potem zmiana na lamotryginę i dołączenie kwetiapiny, po względnej stabilizacji fluo i mirta poszły precz i na obecnym zestawie jestem od pół roku - czuję się całkiem nieźle. jestem w stanie pracować, ale nie pełną parą. z życia jestem nawet zadowolony, bo miraże się rozwiały i mam wrażenie, że odbieram wreszcie świat w miarę normalnie. nie jest to żywot pełnym cycem (można to nazwać funkcjonowaniem), sporo czasu zajmuje mi odbudowywanie zeszłorocznych gruzów i bywa to bardzo bolesne. no i złe nawyki, alkohol, jest jeszcze kupa roboty. a co do reszty - choruję - na oko - jakieś 15 lat; nastroju nie da się oczywiście do końca kontrolować, ale proste ćwiczenia i uważna samoobserwacja dają bardzo dużo. mam teraz wahnięcia w górę i w dół, ale na dużo mniejszą skalę
  13. kłopoty ze snem to nie to samo, co kłopoty z zasypianiem, mirta po jakimś czasie nie usypia, raczej reguluje sen
  14. dodam tylko, że MMPI nie jest testem diagnostycznym sensu stricte, jest narzędziem pomocniczym przy wywiadzie kiedyś rozmawiałem z psycholożką kliniczną (na temat mojej dziouszki z BPD) i twierdziła, że jest to jedno z najbardziej charakterystycznych zaburzeń osobowości, ciężkie do pomylenia z czymś innym
  15. w hipomanii jest ten element podniecenia, nadpobudliwości, braku koncentracji, w jakiś tam sposób nietrzeźwego (czy nierealnego) myślenia, akurat lecę od dłuższego czasu na tym samym zestawie leków i wystarcza mi - jak na razie - samokontrola ale najlepszym barometrem są bliskie osoby, bo widzą różnicę
  16. chętnie przeczytałbym badania europejskie, w Stanach wszystkie statystyki dotyczące zaburzeń wydają się mocno zawyżone
  17. straszycie zolpidemem, a tu lorafen jest w ciągłym użyciu, odstawianie lorafenu to dopiero może być cyrk co powiecie na taki scenariusz: - lorafen - odstawienie w ciagu 2 tygodni (zmniejszając odpowiednio dawkę) - zolpidem 15->10mg, po dwóch tygodniach ->5mg i odstawienie - doraźnie diazepam, jeśli będą silne objawy odstawienia zolpidemu po miesiącu mirta będzie już potężnie rozkręcona, więc powinna złagodzić te objawy somatyczne, na które lekiem był lorafen
  18. po stresujących 3 tygodniach zaczynam niestety lecieć w dół, mam nadzieję, że kwetiapina zwiększona do 300mg pomoże
  19. może też być tak, że się związałeś z kimś podobnym do siebie, a teraz sobie racjonalizujesz ja mam w historii moich związków m.in. 2x ciężka depresja, 2x BPD
  20. czy można ten wątek wyleczy-am-si-eft-i-polecam-innym-t8213.html przenieść do działu "medycyna niekonwencjonalna" i trochę przytemperować spamerów?
×