Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez refren

  1. ...które można rozwiązać. Nie zachęcam do oszukiwania i nielojalności w związkach, ale mam wrażenie, że tu rozważania moralne są dla autorki wątku pewną otoczką i zajęciem zastępczym. Problemem jest ucieczka.
  2. Ona nie ma męża, do niczego się nie zobowiązała (ani jej chłopak). Z tym że granie na dwa fronty to ucieczka od prawdziwego zaangażowania - może potrzeba emocjonalnego bezpieczeństwa (nic na 100%). Co do żonatych wyznaję zasadę "z żonatym nawet na kawę nie", ale to akurat nic nie wnosi w temat, bo kawa już była.
  3. Antimatter, chodzi mi o to, że czasem jest wygodnie się pobiczować "taka jestem zła, mogłabym zdradzić swojego faceta", bo to odwraca uwagę od tego, że związek jest słaby i coś by trzeba z tym zrobić.
  4. Jeśli kobieta się czuje w związku źle traktowana, to czasem jest jej dobrze z tym, że udowodni sobie, że "wcale nie jest lepsza", bo woli mieć poczucie winy niż stwierdzić, że jej facet jest do chrzanu. A tak to niby wszystko się wyrównuje i trochę się można dowartościować przy okazji, że się jest atrakcyjnym dla innych - bo związek tego nie daje. AnonimowanA, to jest dość wygodna sytuacja. Nie jesteś zdecydowana na rozstanie ze swoim facetem, ale że nie jest za dobrze, potrzebujesz się trochę oddalić emocjonalnie, dowartościować - żeby się poczuć bezpieczniej (mniej od niego zależna). Jednocześnie żonaty facet jest całościowo niedostępny, więc też nie trzeba podejmować żadnej decyzji, można natomiast się bawić w zbliżanie i oddalanie się, rozkręcać uczucie, a potem próbować z nim walczyć - dostarcza to sporo emocji, których nie ma chyba w Twoim związku, a jest stosunkowo bezpieczne (dopóki nie zaczniecie stwarzać sytuacji bycia sam na sam np. w Twoim domu) i nie rani - no bo nie możecie być razem przez to, że ma żonę, a nie przez to, że coś poszło nie tak, że Cię odrzucił. Kiedy rodzi się dziecko, to akurat nie ma czasu, aby specjalnie się zajmować dopieszczaniem związku, kobieta może nie mieć na to siły, więc facet powinien jej pomóc, zarówno z dzieckiem jak i w relacji. Myślę, że ten koleś też szuka odskoczni, bo w domu się nikt nad nim chwilowo nie pochyla. Ale nie jest to odpowiedzialne i nie macie przyszłości. Pamiętaj, że tu nie jest A albo B, prawdopodobnie C (ani jeden ani drugi).
  5. Ile razy jesteście razem, coś nie gra, są problemy, mówisz o sobie, czy Twój facet mówi, że jesteś beznadziejna. Normalny związek tak nie wygląda. Nie jest tak, że jedna strona ma się cały czas starać, żeby zasłużyć na uczucia, uznanie drugiej. Ludzie akceptują się takimi, jacy są, wspierają się w rozwoju do lepszego, ale w sposób nienarzucający, nieponiżający i niebezwzględny. W związku powinno się wzmacniać Twoje poczucie własnej wartości a nie spadać. Można wyleczyć wchodzenie w związki z niewłaściwymi osobami. Trzeba uleczyć różne emocje i przekonania. Nie jest też tak, że ta druga osoba jest absolutnie zła, bo ktoś może mieć też zalety, być wartościowy, pragnąć miłości (na swój sposób), a jednak tworzyć toksyczne związki i źle traktować drugą osobę - to wynika z jego osobowości, wychowania w rodzinie, przekonań, emocji, które może wymagałyby uleczenia, ale samo to nie nastąpi i nie ma co czekać na cud. Jest dobry portal poświęcony toksycznym związkom: http://www.kobieceserca.pl/ Warto zajrzeć do czytelni: http://www.kobieceserca.pl/e-booki/
  6. No to musiałas się pięknie poczuć, jak Ci powiedział, że nie da sie pomóc. Słyszac takie słowa od psychiatry, można by sie tylko załamać. Pamiętam jak na początku mojej choroby trafiłam do psycholog z NFZ i powiedziała mi to samo. Tak sie wystraszyłam i załamałam, że myslałam o najgorszym. Dopiero psychiatra stwierdziła, że to nerwica i przepisała leki, które pomogły. Tak samo wielką krzywde robią lekarze ogólni, którzy doradzaja aby nie brac leków antydepresyjnych , tylko wspomóc się psychoterapią. I co wtedy? Taki człowiek sie zasugeruje tym, odstawia leki i choroba wraca z dużo wiekszym nasielniem. Powiedział, że on nie potrafi, trochę obwiniał mnie, że nie chcę pracować (czyli ciągle wałkować dzieciństwa, które akurat uważam za udane), powiedział, że może inny rodzaj terapii by mi pomógł - i miał rację. Najpierw się poczułam źle, ale jakoś sobie z tym poradziłam. Co do leków, nie wiem czy nawroty to nie kwestia tego, że przy długim braniu antydepresanta mózg traci umiejętność funkcjonowania bez niego. Coś mi kiedyś mignęło np. o downregulacji receptorów, ale nie wiem, nie znam, nie orientuję się, zarobiona jestem.
  7. refren

    ot

    To prawda, ja już w ogóle nie jem wędlin, bo są spaskudzone azotanami, co do hormonu stresu, to, gdybym miała wybór, jadłabym mięso zwierząt z wolnego wybiegu i dziczyznę - która jest najzdrowszym mięsem, bo dzikie zwierzęta odżywiają się w miarę naturalnie (niezmodyfikowaną paszą) i żyją swobodnie. Ale niestety na myślistwo jest nagonka, co dla mnie jest idiotyczne, bo to najbardziej humanitarny sposób pozyskiwania mięsa. W dodatku polityka powinna prowadzić do tego, by zachowywać małe i średnie gospodarstwa rolne, a jest chyba odwrotnie w UE, przynajmniej jeśli chodzi o Polskę. Były np. dopłaty za zalesianie ziemi rolnej i mamy mniej normalnej pszenicy i żyta. Faktem jest też, że takie małe gospodarstwa nie były opłacalne i część ludzi uprawiała ziemię tylko dlatego, żeby się nie marnowała. Oczywiście nie jestem specjalistką od spraw wsi, mieszkam w mieście, mówię na podstawie wąskiej obserwacji. Myślę jednak, że hormony stresu są mniej szkodliwe niż zmodyfikowana genetycznie soja - modyfikuje się rośliny uprawne m.in po to, żeby przetrwały ataki szkodników no i są potem tak odporne, że ciężko je w ogóle strawić. Poza tym mięso zawiera tryptofan, z którego powstaje w mózgu serotonina (można go dostarczyć organizmowi go tylko w pokarmie, sam nie produkuje). Do prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego potrzebna jest też niacyna (witamina B3), której źródłem są chude mięso, ryby, wątroba, twaróg, jajka - czyli wszystko, czego nie jedzą weganie.
  8. refren

    ot

    "Większość soi jest genetycznie modyfikowana, a więc bardzo trudna do zmetabolizowania przez nasz organizm. Dodatkowo zawiera roślinne estrogeny zbliżone do tych, które produkuje ludzkie ciało, co prowadzi m.in. do szybkiego odkładania tłuszczu na brzuchu i w ogóle do szybkiego przyrostu wagi. Dlatego też soja stanowi składnik pasz bydła. Dzięki soi błyskawicznie przybierają na wadze. To samo dzieje się z nami." H. Pomroy, "Dieta przyspieszająca metabolizm"
  9. refren

    ot

    Na taki artykuł trafiłam: "Wegetarianie częściej cierpią na zaburzenia psychiczne, raka i alergię" http://www.newsweek.pl/wegetarianie-czesciej-cierpia-na-zaburzenia-psychiczne-raka-i-alergie,artykuly,283391,1.html
  10. Nie wiem jak z resztą, ale dwa razy odstawiałam ketrel i dwa razy ciągle było mi niedobrze albo rzygałam, raz się to utrzymywało przez miesiąc, miałam chorobę lokomocyjną, której normalnie raczej nie mam. Lekarz powiedział mi, że nic nie wie o takich skutkach ubocznych odstawiania. Nic dziwnego, w końcu sam nigdy nie odstawiał. Za drugim razem lekarz dał mi na to diphergan i pomogło, brałam go też na rejsie na chorobę morską.
  11. Też sobie tego nie wyobrażam, no ale takie są standardy, tak robią wszyscy psychiatrzy, taki system. Innego nie ma. Psychiatrzy mają swoje uzasadnienia, które przyjmują wraz z nauką zawodu.
  12. bedzielepiej, ogólnie się z Tobą zgadzam, problem jest chyba w ogóle w psychiatrii jako nauce, bo ciężko jest leczyć choroby nie znając dokładnie ich przyczyny i tak skomplikowaną rzecz jak psychika leczyć lekami. Ale muszę powiedzieć, że na początku swojej drogi chorobowej trafiłam do osobliwej pani psycholog, która uważała, że leki to zło, że należy się leczyć przez twórczość, altruizm i samorozwój i że zaburzenia psychiczne to przejaw wrażliwości w szalonym społeczeństwie. No i nie dało się bez leków, potem miałam do niej żal, że przez nią później zaczęłam je brać. Ale z kolei leki, które dostałam były nietrafione i okazały się dla mnie zabójcze - akatyzja tak silna, że myślałam o śmierci i trafiłam do szpitala. Jednak żałuję, że ktoś mi nie dał od razu właściwych leków, bo na natręctwa leki pomagają. Ogólnie i tak źle i tak nie dobrze. Bez leków przy poważnych zaburzeniach ciężko się utrzymać w społeczeństwie, na lekach wiadomo jak jest. Spotkałam psychiatrę-terapeutę (2 w 1), który przyznał w pewnym momencie, że nie potrafi mi pomóc, że tracimy czas, dzięki czemu znalazłam kogoś innego i było lepiej. Problem w tym, że niektórych twierdzenie lekarza czy terapeuty, że nie potrafi pomóc, może wbić w ziemię, a nawet pod ziemię.
  13. nigwunre, mam nadzieję, że nie szukasz jakiegoś usprawiedliwienia by znowu wejść w tę relację? Być może ma CHAD, może border line, ale to nie zmienia faktu, że ta relacja wygląda na toksyczną, a Ty na osłabioną po niej. Z pewnością to nie jest Twoja wina i nie jest tak, że jakbyś była bardziej wyrozumiała, to byłoby lepiej. Nie byłoby, a ten facet przerzuca na Ciebie odpowiedzialność za własne niepoukładanie. Chory czy nie, jest odpowiedzialny za siebie, może podjąć/zmienić leczenie, terapię, a nie pić i kolekcjonować kobiety. Myślę, że problem tkwi w nim, jego typie osobowości, może też zaburzeniach. W Tobie o tyle, że wybrałaś toksycznego partnera i się chyba od niego uzależniłaś (niskie poczucie własnej wartości? lęk przed bliskością?)
  14. Dzieje się to, że od ponad półtora roku zadne leki mnie nie stabilizują. A bralam juz wszystko, co jest dla chadowcow. Co tydzień zjazd lub góra. Zaproponował mi to jako wyjście, jako ze moja choroba wyglada na lekooporną. Mam to przemyslec. Mówił, ze przeprowadzil juz kilkaset takich zabiegów. Generalnie mu ufam. Miałam EW (po pół roku siedzenia w szpitalu i ciągłych nawrotów zabójczego niepokoju ruchowego/akatyzji), było po nich lepiej, być może wyciągnęły mnie z piekła, w którym siedziałam. Następstwem czasowym (nie wiem czy przyczynowo-skutkowym) była dłuższa poprawa. Dzięki nim być może wyszłam wreszcie z oddziału całodobowego, a miałam tylko 3. (maksymalnie jest 9)
  15. Znam świetną terapeutkę na NFZ, jak się ma szczęście, to można mieć szybko termin (w kolejnym miesiącu). Jakby co, to pisz na priv, nie będę tu podawać namiarów, bo wszystkie miejsca mi pozajmują
  16. Chodzenie do kościoła wydłuża życie. Trzeba z tym uważać, jak ktoś tęskni już za życiem wiecznym "Chodzenie do kościoła wydłuża życie. Trwające aż 16 lat badania Uniwersytetu Harvarda wskazują, że chodzenie do Kościoła i uczestniczenie w uroczystościach religijnych wydłuża życie aż o 33 proc. Wyniki badań zostały opublikowane przez jedno z najbardziej prestiżowych pism medycznych na świecie." http://www.niedziela.pl/artykul/22853
  17. refren

    czego aktualnie słuchasz?

    [videoyoutube=bES8HUzalJU][/videoyoutube]
  18. Przynudzasz. Typowa antychrześcijańska postawa.
  19. Noooo..., poza tym, żeby wykurwiali ? - to już nic raczej Łehehehehe, warto było tu zajrzeć przed spankiem, rozruszałam przeponę.
  20. Nie czytaj tego. Na razie Ci to nie służy, unikaj, bo będziesz łapać zjazdy. Myśli obsesyjne nie zabiorą Ci zdolności zachowania się w ten czy inny sposób. Myśli, emocje mogą się wymykać spod kontroli, ale jeśli idziesz do sklepu kupić chleb, to nie zmuszą Cię do kupienia ogórków. Nie bój się. Nie będzie tak. To nie Bóg Cię męczy, tylko zaburzenie, które się u Ciebie rozwinęło. Chodzisz na terapię? Bierzesz leki? To pomaga wyjść z objawów.
  21. Inni katolicy nie różnią się specjalnie od Ciebie, to nie jest inny gatunek ludzi. We wspólnotach są ludzie z różnymi doświadczeniami i zranieniami, Bóg różnymi drogami prowadzi do siebie, ktoś, kto ma jakiś bagaż doświadczeń nieraz chce głębiej przeżywać wiarę niż ktoś bez i się do wspólnoty częściej może taki właśnie garnie. Trochę myślisz stereotypami z tą grupą dziewic, nie wiem zresztą, czy to ma jakieś znaczenie w kontakcie międzyludzkim, moim zdaniem nieszczególne. Poza tym za bardzo może przywiązujesz znaczenie do bycia "poukładanym", "dopasowanym", "porządnym".
  22. Dziś mnie postawiła na nogi muzyka, coś mi przetkała w mózgu i emocjach. To jest genialne. [videoyoutube=aYasS2oOtDc][/videoyoutube]
  23. [videoyoutube=sKPHTC_i3tM][/videoyoutube]
×