Skocz do zawartości
Nerwica.com

black swan

Użytkownik
  • Postów

    1 865
  • Dołączył

Treść opublikowana przez black swan

  1. To powiedz do siebie, że chcesz wyjść z pokoju i wziąć się za rzeczy, które przecież chcesz robić. A wtedy to zrób.
  2. Dzień co najmniej dziwny. Zaprosili mnie na rozmowę kwalifikacyjną do dobrej firmy, facet na wieczór się przede mną trochę otworzył na swój sposób... Dziwny dzień.
  3. niebieskie.niebo, niczego nie trzeba, tym bardziej jak teoretycznie pracować nie musisz. Jak sobie wpajamy że coś musimy, to ciężej przychodzi zrobienie tego. Jak myślimy, że chcemy coś zrobić, to przychodzi to o wiele łatwiej.
  4. Nie mam nastroju na ten temat, ale obiecałam sobie, że codziennie wpiszę. Więc dziś jestem wdzięczna za dokończenie książki, za zrobienie wykresu swoich dołów i górek, za umówienie rozmowy kwalifikacyjnej, za spacery, za to forum, za rozmowę z nim.
  5. black swan

    Niechęc do pracy

    acidolac, w sumie nie wiedziałam, że to ma swoją nazwę http://pl.wikipedia.org/wiki/Fobia_pracy W poprzedniej pracy miałam te objawy fizyczne co tam są wypisane (oprócz czerwienienia się i duszności), a w szkole miałam fobię szkolną (wraz z napadami paniki z dusznością itp), więc pewnie stąd mi się to wzięło. Tyle że w dwóch jeszcze poprzednich pracach tego nie miałam, na studiach też nie. Więc to chyba zależy od konkretnej pracy, a nie od każdego środowiska pracy... Pisze też tam, że to trzeba leczyć u specjalisty.
  6. Mniej więcej tak ja teraz mam. Wcześniej też wydawało mi się, że wszystko muszę, a sama sobie wszystko nakładałam, chwytałam się 10 rzeczy, a potem miałam problem ze stresem i ogarnięciem wszystkiego na czas. Potem stało się coś w stylu "pier*ole nie robie", a w minione święta punkt dołowy depresji. Teraz mam ciągle problem z ogarnięciem się i zaczęciem znowu "robić". aguskaguska, jak pokonałaś ten stan? Czego ważnego dowiedziałaś się na terapii, że to pomogło?
  7. black swan

    Niechęc do pracy

    acidolac, to nie zastanawiaj się dłużej, tylko wyszukaj w necie najlepszego psychiatrę najbliżej i idź. Ja się zastanawiałam ileś lat, całkowicie bezsensowne było to zastanawianie się. Sama miałam problem ze stresem w poprzedniej pracy, tylko że tam nie było żadnego mobbingu, wszyscy byli mega mili, pomocni, a ja i tak stresowałam się jak nienormalna. Moje umiejętności odpowiadały wymaganiom, a ja i tak ciągle byłam pod stresem i presją, że czegoś nie będę umieć lub źle zrobię, bałam się kontaktów z ludźmi z pracy, ich opinii, oceny, itp, itd. Tylko to wszystko było spowodowane moim wątpieniem w siebie, mała wiarą we własną wartość i zaniżoną samooceną. Gdyby były jakieś konflikty, krytyka to mój stres chyba byłby nawet mniejszy, bo wtedy byłby uzasadniony. Ale wtedy wyniosłabym się z takiej pracy - i tak też sama powinnaś zrobić, jak będzie jakiś mobbing, znęcanie się itp, to po prostu się wynieś stamtąd. I nie bądź od razu taką pesymistką, nie zakładaj, że będą od razu konflikty, krytyka, itp. Poza tym trochę krytyki nie zaszkodzi, przecież nie można być ciągle wychwalanym, bo nigdy wszyscy nie będą nas uważać za nieomylnych, idealnych. Zawsze komuś coś się nie spodoba. Zacznij myśleć optymistycznie - że atmosfera będzie dobra, że krytyka jak już to będzie tylko konstruktywna, że ludzie będą mili i pomocni, bo w końcu to tylko staż, a staż to nie jakaś poważna pozycja zawodowa, więc nie ma czym się aż tak przejmować... W przyszłym tygodniu idę na rozmowę kwalifikacyjną, już się lekko denerwuję. Właściwie to nie sądziłam, że mi odpowiedzą z tej firmy (a to dobra firma), więc widocznie nie doceniłam siebie, bo w cv nie kłamałam. Właściwie to nie wiem co mam myśleć, nie robię sobie dużych nadziei, bo gdybym robiła to stres byłby już większy. A może niesłusznie nie robię sobie dużych nadziei? W każdym razie jak nie dostanę tej pracy, to się nie załamię, na razie traktuję to w kategorii czegoś ciekawego co niedługo mi się przytrafi... Ale jednocześnie miło byłoby dostać tę pracę.
  8. black swan

    Czy masz?

    nie czy masz ochotę zrobić coś czego się boisz?
  9. Zadzwonili do mnie, żeby umówić się na rozmowę kwalifikacyjną, o matko, na początku się uradowałam, a teraz powoli zaczynam się bać. To dopiero w przyszłym tygodniu, a ja już boję się, że czegoś nie będę wiedzieć, że moja wiedza merytoryczna będzie zbyt mała, choć nawet nie wiem na jakim poziomie będą te ich testy... Matko, ale zaczynam wariować. -- 23 sty 2013, 21:07 -- Dziś moim sukcesem jest poprawa nastroju z porannego zdołowania.
  10. black swan

    Na co masz ochotę?

    Na ucieczkę od wszystkiego co znam...
  11. black swan

    Niechęc do pracy

    Idź do psychiatry, opisz mu twój problem, może masz jakąś fobię i coś ci przepisze, skoro to jest tak silne, że nie czujesz się w stanie chodzić z CV i podaniami. A swoją drogą - czemu chcesz chodzić z tym? Nie możesz powysyłać przez net?
  12. *** stoję w cieniu gwiazdy poronionej deszczowej radioaktywnie po co pytasz ciągle zbyt głuchy by słyszeć karmiony dużą ilością decybeli coraz bardziej płaski na wzór twojego odbiornika telewizyjnego dzika różo wróć w pląsach bólu ze świtą dobermanów na łańcuchach pokaż twarz w uśmiechu dzikim wyszczerbioną pasją trawienia kolczastego drutu na łące gwiazdy tańczą w kole a pod koniec przedstawienia się umiera *** koniec złudzeń nie nadejdzie po raz drugi wszystko jest takie oczywiste do głębi zimne pusta zbita materia beznadziei bezsensu nie ma niewiadomych bezwzględnie brniemy w nic ze wzrokiem pustym realizujemy plany bez celu koniec był na początku nie musimy karmić się złudzeniami więc karmmy się wyrachowaniem odziedziczonym w spadku po innych jak wielu ich było więc pokaż tą nienawiść do braku granic przyswajalności tego już nawet nie trzeba znosić łyżka za mnie łyżka za ciebie jesteśmy zbyt martwi by czekać na śmierć żyjmy więc bez złudzeń *** krzepną świeże myśli gdy ona świeci pełna i pewna niepokojąco blisko on i jego młode wilki przyjaciele byliby zadowoleni on i jego zwierzęta przeważnie martwe prosisz o litość dla wilczych trupów kocich kości swojej fizyczności jednak pasujesz do siebie nie ma ci czego wybaczać negatywny bohater w jej jasnym świetle przyjaciele są zadowoleni brniesz gdy ona świeci brodzisz w morzu krwi wyobrażonej ciągnąc za sobą martwe mięso obdarte ze skóry przywiązane do smyczy marzenia jak strupy na mózgu jednak cieszy cię poranek *** Niesfornie gwoździe chwytam Jeden po drugim podnoszę W piasku W ziemi zagrzebane Popatrz Co z trumny twej zostanie Gdy robaki wpieprzą deski i ciało Do koszyka po kolei Do koszyka z piaskiem wkładam A pies mój gryząc twe kości Przegniłym szpikiem się zajada Klęcząc tak Głaszczę po brudnej mordzie Klęcząc w grudach ziemi Obyś nie zdechł ma hieno Jak ta padlina Co puchnieć ci w pysku zaczyna Patrzaj na przyjaciela Kapie ci ślina Kapie Wraz z nią człowiek przeżuty Serca przez gardła wyrywał Na żywca Teraz przez psa wypluty Proszę tylko o szczere opinie. Mam tego dużo więcej, zastanawiam się nad wydaniem tomiku.
  13. Mój dzisiejszy sukces: odnowiłam kartę biblioteczną i wypożyczyłam książki pierwszy raz od iluś lat.
  14. To brzmi strasznie :/ Wg mnie nie chodzi tu o dosłowne cierpienie, tylko po prostu cierpliwe i wytrwałe stawianie czoła sytuacjom, których się boimy i zaakceptowanie tego, jak się z tym czujemy. Nie będzie to z pewnością przyjemne, lecz przy wytrwałości uleczające.
  15. Podnoszę ten jakże pozytywny temat. Lubię w sobie: umiejętności artystyczne i pisarskie (przynajmniej myślę, że je mam ), wygląd, dokładność, wyobraźnię, umiejętności wszelakie nabyte, różne inne drobne rzeczy.
  16. Jadłam po 4 łyżki dziennie oleju lnianego z apteki przez 2 miesiące. Dosłownie codziennie. Olej lniany ma dużą zawartość omega 3, a brałam to na AZS na twarzy (w skrócie takie uczulenie). Jadłam to w listopadzie i grudniu, niestety depresja mi się pogłębiała coraz bardziej w tym czasie.
  17. Ciężkie pytanie. Z pewnością sensem mojego życia nie jest żadna religia. Żyję bo się urodziłam - to jest przyczyna. Sensem tego, że wszyscy żyjemy jest prokreacja i rozwój gatunku. A po co JA żyję? Jaki jest mój osobisty sens życia? Chyba osiągnięcie szczęścia, czerpanie przyjemności z tego, że żyję i odnoszenie satysfakcji. Po to powinno być życie - aby czuć szczęście. I wszystko co robię, robię właściwie po to - aby osiągnąć to szczęście, bo wierzę że to co robię/chcę robić mi je w końcu da.
  18. Też mam problem ze słomianym zapałem, jak nie widzę szybko efektów, przestaję się czymś zajmować albo odkładam na później i tak ciągle odkładam, boję się za to zabrać, bo okaże się że znowu od razu mi nie wyjdzie... Też chciałabym aby mi wszystko wychodziło perfekcyjnie, jak już za coś się zabiorę to albo zrobię to idealnie w moim odczuciu albo wcale (przeważnie wcale = nie dokończę). Często dopada mnie brak motywacji do zrobienia czegoś, bo od razu wyobrażam sobie że mi nie wyjdzie albo wyjdzie za słabo albo nie będzie szybkich efektów, że nie warto itp bo zawsze będą lepsi. To wszystko jest powodowane zbyt wysokimi wymaganiami jakie kiedyś stawiali wobec mnie rodzice i tym że kochali mnie za coś (za oceny, za osiągi, itp), a nie za samo to że jestem (czyli dawali miłość warunkową a nie bezwarunkową jak powinni dziecku). Pytasz po co się męczyć skoro będą lepsi... Najlepiej robić coś dla przyjemności, robić coś aby sprawić sobie przyjemność, czerpać tą przyjemność z samego robienia czegoś a nie z patrzenia na rezultat. Jeśli dążenie do rezultatu ma być katorgą, to z takim przekonaniem nigdy nie dojdziesz do żądanego rezultatu. I po co masz prześcigać innych? Nie wystarczy ci przyjemność z robienia czegoś? Niech sobie są lepsi, jakby nie było lepszych, to z kim byś się porównywała - z gorszymi? Tylko słabi ludzie czerpią satysfakcję z porównywania się z gorszymi. Ci którzy chcą się rozwijać porównują się z lepszymi, więc ciesz się że zawsze będą lepsi - zawsze będziesz mogła się rozwijać i sama stawać lepsza. Spróbuj zmienić podejście poprzez zrozumienie tego, co napisałam. -- 21 sty 2013, 18:59 -- Co do mnie - dopiero niedawno uświadomiłam sobie podłoże swoich problemów i teraz jestem w trakcie pracy nad tym.
  19. Czyli, gdy boję się ludzi, to mam się z ludźmi konfrontować jak najczęściej? Żeby było jasne, nie mam nerwicy (chyba), nie mam jakichś lęków, po prostu brakuje mi pewności siebie i wiary w siebie. I to nie jest chyba nieśmiałość, bo potrafię być niemiła jak się wkurzę i nie mam żadnych objawów fizycznych, typu czerwienienie się, itp.
  20. Selenhe, trzymam kciuki że niedługo uda ci się obmyślić jakiś plan wyjścia z tej sytuacji i uniezależnienia się od ojca.
  21. Coś jest w tym co piszesz o cierpliwości. Ze słownika etymologicznego «umiejętność znoszenia ze spokojem rzeczy przykrych; zdolność spokojnego wyczekiwania; opanowanie, wytrwałość». To coś jak niezbity optymizm - zniosę więcej, to w końcu będzie lepiej. Jest taki cytat "jesteśmy tym, co powtarzamy", chyba dopiero go w pełni zrozumiałam. Jest też drugi "najpierw tworzymy nasze nawyki, potem one tworzą nas" - też go już rozumiem. Czyli moja obawa opinii/nie akceptacji sprowadza się do tego. Dzięki za dogłębną analizę... Teraz pozostaje ostatni problem - jak mocno uwierzyć w siebie? Też cierpliwość jest odpowiedzią?
  22. Mój dzisiejszy dzień rozpoczął się ok, dzień babci dziś i wizyta u niej, potem jak wróciłam do domu, to siedziała tam moja dawna przyjaciółka, ta co mnie zdradziła parę miesięcy temu. I pierwszy raz po kilku dobrych miesiącach odezwała się do mnie, oczywiście z pretensjami i jakimiś wyrzutami i sprowokowała kłótnię. Więc wzięłam psa na spacer, przyszłam po godzinie, a ta tam ciągle siedzi. Pojechałam samochodem do pobliskiego miasta na cały dzień. Wkurzyła mnie, ale nie aż tak jak kiedyś. Nie wyszłam ze skóry, nie trafił mnie szlag, ani się nie rozkleiłam - jestem z siebie dumna, nie dałam się ponieść emocjom ani agresji. Potem jeszcze dostałam od niej jakiegoś mms do pobrania, ale go skasowałam z zimną krwią, kto wie co ona mi chciała przekazywać w mmsie, w każdym razie było to głupie. Jakbym się z kimś pokłóciła, to na pewno nie wysyłałabym tej osobie mmsów. W każdym razie dzień trochę inny niż co dzień. Mam nadzieję, że niedługo znajdę tę pracę i wyniosę się stąd. Zaczęłam widzieć dla siebie nadzieje - jak będę we większym mieście, chodzić do jakiejś pracy, znajdę sobie jakieś zajęcia, coś się będzie działo, w międzyczasie wymyślę jakiś sposób na życie, potem zmienię pracę na bardziej dopasowaną do swoich preferencji... Dobrze, że widzę dla siebie jakieś nadzieje.
  23. Jestem wdzięczna za to, że zaczynam wierzyć w przekonanie "wszystko ma swój powód i cel i służy mi" - bardzo budujące przekonanie, za wypożyczenie książek, za pizze, za spacer, za sms od niego
  24. black swan

    Czy masz?

    tak Czy masz jakieś zajęcia/kółka dotyczące twoich zainteresowań?
×