Skocz do zawartości
Nerwica.com

małpka bubu

Użytkownik
  • Postów

    581
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez małpka bubu

  1. 4. grudnia 2012 - moje wewnętrzne dziecko ogarnia spazm płaczu, trzęsie nim od rana i dusi się nie mogąc w pracy ujawnic się, wróciłam do domu i ryczałam, ryczałam; wybudziło mnie znowu o 3ciej nad ranem; zadowolona bo skorzystałam z zasobów - tu zadzwoniłam, tu napisałam - w szukaniu terapeuty, mam obiecane namiary... nie umiem siedziec na dupie w oczekiwaniu na cud... poszły 2 tabletki hydroksyzyny, ale i tak najlepszym lekiem było tulenie i głaskanie po głowie przez skarbka 5. grudnia 2012 - zadowolona, bo pozałatwiałam wszystko jak chciałam, wyspana - wybudziłam się o 5.18 czyli 12 minut przed budzikiem; dzięki nowej książce zrozumiałam stan tuż po przebudzeniu, że nie mogę działac na pełnych obrotach bo działają jeszcze fale theta charakterystyczne dla snu; zdecydowałam że mój wewnętrzny krytyk musi przejśc dyscyplinę, np zamknąc papę gdy się czymś cieszę a mówił mi że powinnam myślec o pracy, ma zamknąc papę mówiąc że muszę się źle czuc będąc zarejestrowaną w urzędzie pracy (jestem na stażu), zamknąc papę gdy domaga się zawsze i wszędzie skuteczności; jestem zadowolona bo w pracy jestem sprawna; jestem zadowolona bo dziś wykradłam pół godziny - odnosiłam listę obecności stażysty do urzędu i wróciłam autobusem miejskim dzięki czemu mam pół godziny więcej na czytanie książek. -- 17 gru 2012, 18:05 -- 17 grudnia - naprzemiennie głupawka z gniewem... Wkurzają mnie osoby które jak coś do mnie mają nie powiedzą mi tego w twarz... nie ja w pracy namieszałam, a jeszcze w x sprawie usłyszałam pogardliwą wypowiedź - czemu sekretarka nie miała całe pół roku cywilnej odwagi powiedziec mi w twarz że ma mnie w poważaniu? myslała że jak jesteśmy na open-space to nie usłyszę? mam ich już w nosie, jeszcze 3 dni... do tego atak paniki w pracy, z pewnym wysiłkiem starałam się by nikt nie widział... czy już zawsze przed wizytą rodziców będę czuła się jak małe, zalęknione dziecko które najchętniej schowałoby się z misiem pod kocem? znowu dopadły mnie myśli że jestem nikim, że śmierdzę (choc dbam o higienę), że jako zarejestrowana w pup jestem gorsza, że wyglądam odpychająco; mój wewnętrzny krytyk dowalał mi za pierdoły... zasnąc chcę...
  2. moje wewnętrzne dziecko potrzebuje teraz stałego tulenia, stałego zapewniania że jest dobre; ogarniają je spazmy płaczu, wściekłośc... otworzył się ten kanał energetyczny; ono ma potrzebę oczyszczenia ze złogów trucizny, za dużo, zbyt długo... dorosła małpka cieszy się że ten moment następuje teraz bo nie obudzi się jako staruszka z myślą że zalegające uczucia sprawiły że życie przeciekło przez palce choc to bardzo trudne wiem że mam szansę... potrzebuję teraz pomocy, nie jestem silna...
  3. Nagminnie mam sny w których jestem obrażana,zawstydzana itp.przez rodzicow,moje wewnętrzne dziecko ogarnia spazm płaczu,1raz od 27lat
  4. nie poddaję się kompplikacjom i korzystam z pomocy innych w szukaniu terapeuty. Jest źle i nie potrafię siedzieć na dupie i czekać na cud bo samo nie przejdzie
  5. dla mnie dzień bez kawy to dzień stracony...
  6. małpka bubu

    Antypsychiatria

    A jednak antypsychiatria zwróciła uwagę na traktowanie pacjenta, wpływa na to żeby pacjent był traktowany podmiotowo a nie przedmiotowo. Dziś w szpitalach nadal zdarzają się chamskie odzywki kadry, urabianie pacjentów według jednej, słusznej ideologii; wielu lekarzy robi sobie jaja z praw pacjenta i np. rozmawia z rodziną chorego wbrew jego woli i prawu do tajemnicy... Widział ktoś "Szpital przemienienia"? - mnie tam uderzyło zamknięcie chorych na klucz... Psychiatria uważa za chore zawsze to, że ktoś ma np. dar rozmawiania ze zmarłymi - brane jest to za urojenia i próbuje się ładować pigułki w coraz większych dawkach, w końcu człowiek chodzi jak zombie - czy da się tak przeżyć życie? Tak, tylko aby pacjenta wpasować w społeczeństwo, odstawić na półkę z napisem "naprawiony" Poza tym, niektórzy ludzie słyszą głosy i normalnie żyją - jest to mały ułomek populacji, gdzieś ok 2-4% W swoim życiu łączę obydwie metody, zarówno psychiatrię jak i antypsychiatrię. I obie mi coś dają...
  7. kolega w pierwszym poście dobrze nazwał, chodziło o przelanie na papier właśnie skrypt rodzinnego czyli określonego wzorca zachowań, postaw, itp. Nie wnikam czego to dotyczyło, czy chodziło o skrypt ogólny czy odnoszący się do jakiejś konkretnej dziedziny życia. Jestem na etapie łamania tych skryptów, żyję inaczej niż oni, inaczej się zachowuję, inne mam poglądy; na zajęciach miałam że przerywanie ich musi boleć... np. jestem lewicowym oszołomem a oni konserwatystami; chcieliby żebym była stereotypową kobietą a nią nie jestem; będę pierwszą w rodzinie która nie ochrzci i nie da w przyszłości dziecku wychowania religijnego (tfuj, religijnego na pokaz); chcę się tak przygotować do roli matki by dziecko nie zaznało przemocy psychicznej i fizycznej tak jak to było moim udziałem...
  8. widziałam że było w tym dziale o męskim problemie z potencją a czy któraś z was zmaga się z pochwicą? czuję się jak kosmitka, zasznurowana, problem jest wieloletni na tle przemocy seksualnej - chociaż to ogarnęłam to chyba ciało za mną nie nadążyło; czasami boli jeszcze po, lubrykant nie pomaga a mi ręce opadają, mało że leczę się u psychiatry i neurologa to jeszcze to, młoda jestem a biegam po lekarzach jakbym miała dużo więcej lat, z tym jak sójka za morze 3 miesiące już się znowu do ginekologa wybieram
  9. po stażu znaleźc pracę (staż mam do końca roku) rozwinąc grupę wsparcia dla ofiar przemocy seksualnej (z ramienia stowarzyszenia kobiecego i będzie możliwe forum od stycznia) wejśc do Ruchu Kobiet (sekcja kobieca partii) działac w Ruchu Palikota za 2 lata wyjdę za mąż chciałabym miec dziecko na dobre zakotwiczyc się w Zielonej Górze
  10. małpka bubu

    X czy Y?

    80te piwo jasne czy ciemne?
  11. Zostałam wywalona z pewnego forum psychiatrycznego za to, że zarzuciłam im manipulację, brak informacji o prawach pacjenta w tym o prawie do tajemnicy - nie ma obowiązku informowania rodziny o swoim zdrowiu i prawie do godności, chętne tolerowanie wątków pt jak zmusic pacjenta do leczenia (zmuszanie za wszelką cenę i nie ważne że pacjent cierpi z powodu skutków ubocznych danego leku lub czuje się przytłoczony tym że się leczy), uzależnianie pacjentów od lekarzy i rodzin, robienie ze szpitala leku na całe zło, brak zachęcania chorych do aktywności społecznej a co za tym idzie, przyczynianie się do wykluczania społecznego, jazdę na negatywnych stereotypach. Uważam że na samych lekach nigdzie się nie zajedzie, ważna jest też psychoterapia; psychoterapia nie powinna byc nakierowana na "naprawienie" pacjenta by jak najlepiej wpasował się do otoczenia a powinna się skupiac na konkretnych problemach; pacjent ma prawo wyrazic swoje zdanie odnośnie terapii a nie tylko grzecznie łykac pigułki, ma zasrane prawo krzyczec gdy jakiś lek ma poważne skutki uboczne, próbowac alternatywnych metod, czuc się przytłoczony tym że się leczy; pacjent nie jest zależny od lekarza i rodziny a jest indywidualną jednostką, nie gorszym człowiekiem od ludzi zdrowych; ma zasrane prawo znac swoje prawa pacjenta i interweniowac gdy są one łamane - nie musi informowac o swoim stanie zdrowia rodziny, ma prawo u lekarza przebywac sam, ma prawo do traktowania go z szacunkiem; ma prawo realizowac własne cele, marzenia i plany bo nie jest gorszym człowiekiem od ludzi zdrowych; szpital nie jest lekiem na całe zło bo tam odbywa się tylko częśc terapii a lwia robota jest wykonywana na zewnątrz; jestem zwolenniczką leczenia środowiskowego poza tym mam negatywne doświadczenia ze szpitalem, byłam 4 razy - tam gdzie byłam jeśli nie było się stereotypową kobietą miało się przesrane np. jeśli moim największym marzeniem nie było zamążpójście i urodzenie dziecka, osoby innych wyznań niż rzymskokatolickie były dyskryminowane a kadra nie reagowała, więc jak miałam wyskoczyc ze swoim feministycznym zapędem; wizyty lekarskie: pole do plotek, mówic przy kadrze i pacjentkach o swoich dolegliwościach, jeśli przyczyną próby samobójczej nie była poważna przemoc w rodzinie lub ubóstwo miało się przesrane i to nawet kadra potrafiła publicznie chamsko dogadac, kadra się lekceważąco wyrażała o pacjentkach - słuch mam jeszcze dobry, słyszałam ich dyskusje z ich palarni... do tej pory ze szpitala pamiętam jak w 2006 roku miałam doła z którego wyciągnął mnie bezpański pies, zwierzę domagało się głaskania i zazdrośnie przegoniło drugie; lub w 2009 - tak mi brakowało kociego dotyku, więc gdy złapałam białego, dorodnego kota to po takim głaskaniu banan na twarzy na długo...
  12. począwszy od tego że kolację jem późno - po 21szej to w nocy zawsze idzie conajmniej ten plasterek sera... tak właśnie dorobiłam się swojej otyłości, jedzenie mnie uspokajało w okropnych przejściach, mając 15 lat ważyłam jakieś 55kg dziś 40 więcej... w samym tylko 1 roku po próbie gwałtu w wieku 16 lat utyłam 10 kg, potem leciały kolejne...
  13. czytałam pozycję Ziemskiej, korzystałam z niej do pracy magisterskiej, i jakoś szybko wyparłam zajawki na temat rodzin nieprawidłowych... kojarzę że przy którejś książce do magisterki źle się poczułam, w ogóle nienajlepiej się czułam opisując funkcje rodziny... Toksycznych rodziców mam, książka wydrukowana, podesłana mi przez kogoś z neta, troskliwie przez lata przechowywana. Rodzina wiedziała że ją mam i miałam kłopoty z jej powodu, jakieś głupie wypominanie... Co do pozycji Okonia, również znalazła się w mojej pracy...
  14. wczorajsza wizyta u przyjaciela, rozmowa z nim i jego sąsiadem muzułmaninem... wypite wczoraj u niego dwie kawy... skarbek śpiący po nocce zawinięty jak naleśnik, tylko go przytulic...
  15. lerivon brałam parę lat temu - od zażycia leku do zaśnięcia mijało pół godziny
  16. najlepszym lekiem antydepresyjnym jest przytulanie
  17. opisane w pierwszym poście objawy to ja... zawsze stawiałam w terapii cel skoncentrowany na konkretnym problemie i takież mam oczekiwania od terapeuty (obecnie chcę podjąc z kierunku DDD) - moim celem nie jest terapia behawioralna i odstawienie mnie na półkę z napisem "naprawiona", w terapii nie chodzi mi o to by jak najlepiej wpasowac się w społeczeństwo; da się byc sobą zachowując normy... mogę byc w ramach nich feministką, lewicowym radykałem, energiczną lwicą... tak, odbiegam od modelu stereotypowej kobiety, nie jestem miła, uległa; jestem pulchna i mam donośny głos... ale wszystkim nie dogodzę i nie mam zamiaru tracic na to energii...
  18. żeby wyjśc z samookaleczania trzeba tego chciec, nikt nie wyszedł dzięki umoralnianiu, czy nawet trzymaniu w psychiatryku bez własnej woli... kiedyś w psychiatryku byłam pozbawiona ostrych przedmiotów to zaczęłam wyrywac sobie włosy, pielęgniarki tego nie zauważyły bo wyrywałam tak po kilka włosów, wtedy jeszcze nie miałam woli by to przerwac (2009 rok) nie robię tego od kilku miesięcy, rok będzie gdzieś w okolicach maja przyszłego roku... ale na przyszłośc nie chcę pozbywac się blizn, są one jak pamiętnik... poza tym będę ciekawym przypadkiem medycznym jak zdecyduję się oddac po śmierci ciało do programu świadomej donacji
  19. jaaaaaaaki ranny ptaszek... ja od 5 na nogach jestem w tygodniu jak wstaję do roboty, ale w weekendzik to się lenię...
  20. kocham koty! jak tylko ze skarbkiem będziemy na bardziej stabilnym lokum, najlepiej na swoim weźmiemy jakieś cudo ze schroniska... uwielbiam głaskac staruszka przyjaciół, kocisko ma 14 lat... na telefonie kilkaset fotek kotków... uwielbiam głaskac obce kociaki... w moim małym wygnajewie miałam kota, niestety zaginął rok temu... Osama wyczuwał kiedy ktoś był smutny i się łasił, był takim żywym lekarstwem... spał w łóżku, najchętniej koło głowy... do nowych osób się łasił, z wyjątkiem jednego kuzyna - wyczuł że to drań i uciekł na dach przywiozłam toto małe i był z nami 6 lat...
  21. właśnie piję kawkę, jeszcze w koszuli nocnej... nie ma to jak weekendzik...
  22. chciałabym Was wszystkie, ocalone (nienawidzę słowa ofiara) przytulic by przesłac ciepło...
  23. mroczkowatośc - zaburzenie psychiczne polegające na tym że chory ma wrażenie że jego dusza istnieje w dwóch ciałach, ma omamy że widzi wyraźnie tego drugiego bliźniaka... kotka
×