Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tańczący z lękami

Użytkownik
  • Postów

    1 482
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Tańczący z lękami

  1. zapodałem dziś 150mg gaby, bo miałem stan "pod-benzowy" i napięcie faktycznie zeszło i poczułem ulgę, choć bez szaleństw. Po 3h trochę mnie suszy, jak na kacu
  2. miko84, jak mówią: "po pierwsze nie szkodzić", jak lek nie szkodzi to już jest nieźle depas, a gaba jak się u Ciebie sprawdza?
  3. miko84, zrezygnowałeś z serty? Od kiedy łykasz tianeptynę i jak na Ciebie działa? Fajnie, że wróciłeś
  4. ja w ogóle uważam, że bez sensu jest licytowanie się kto ma gorzej. Sorry, ale to przypomina zabawę dzieci w piaskownicy: "a mój tata to jest fajniejszy, bo daje mi fajniejsze prezenty". W ogóle ja również mógłbym powiedzieć: Intel to ma fajnie, bo ma żonę i dziecko a mnie moja choroba uniemożliwiła założenie rodziny, choć chciałbym tego doświadczyć. Najgorsze, że widzę, jak debile mają dzieci a nawet ich nie chcieli nigdy mieć. Ot ironia losu. Poza tym jemu się chce w góry jechać a ja niby mogę, ale jakoś nie chce mi się, bo po co... Nigdy nie byłem w szpitalu psychiatrycznym, bo boję się, że by mi tam jeszcze pogorszyli mój stan. Owszem wysyłał mnie tam mój lekarz, ale odmówiłem i sobie chwalę. Lit też mi przypisywali, ale odmówiłem. Ale i tak nikt mi na 100% nie powie na co choruję, bo sam tego nie wiem, Na pewno mam wahania nastroju, na pewno lęki, na pewno depresję, na pewno kłopoty ze snem, na pewno wkurwy, na pewno stany przypominające akatyzje, że usiedzieć nie mogę, coś a la ADHD, sztywność mięśni, drgania mięśni. Manii nigdy nie miałem, hipo nie wykluczam, ale może to był po prostu wreszcie bardzo dobry nastrój, kiedy wszystko powyżej doła cieszy i człowiek chce nadrabiać zaległości. Stany dysforyczne zdecydowanie tak: gdzie złość, wkurw i jad wypełniają moją głowę. Gdzie pytanie matki: "jak się czujesz" doprowadza mnie do wewnętrznej furii. W ogóle to nienawidzę pytania: "jak się czujesz?" To tak jakby ktoś wyjebał mi w twarz. Obojętnie jak nazwę tę chorobę to totalnie, ale to totalnie zdeterminowała mi życie, jest pasożytem, który dręczy mnie od podstawówki, z którym walczę wszelkimi możliwymi sposobami, a którym jedynym owocem tej walki pozostaje...bezsilność. Jedyne co mi pozostało to nadzieja, mała, bo mała ale nadzieja, która każe trwać, bo może jutro chorobę pokonam, bo może w końcu coś wymyślą, jakiś lek, jakiś sposób, a nie kolejną brzytwę, której będę pragnął się uchwycić... Dziś czuję się źle. Mam nadzieję, że to tylko chwilowe, bo ostatnie 2-3tyg były prawdziwą ulgą
  5. devnull, lamo zaczęło działać jakieś 4-5 tyg od rozpoczęcia kuracji. Pierwsze 2 tyg 25mg, później tydzień na 50mg i przy przejściu na 75mg poczułem jakby większą odporność na stres, a z tym miałem wielki problem. Z uboków to wysypka trwająca ponad 3mce, ale nie jakaś dokuczliwa, również troszkę zaswędziało. Lekarz kazał odstawić, co próbowałem zrobić, ale gorzej czułem się psychicznie, wkurwiony jakiś więc wróciłem do lamo a wysypka jakoś przeszła. Dobry lek na pobudzenia i wkurwy, ale potrzeba czasu na działanie. Chyba właśnie ten lek wyciągnął mnie z szamba 1,5 roku temu.
  6. devnull, zdradzę Ci, dlaczego od ponad roku jestem na sercie. Otóż nie wierzę, że jakikolwiek lek z tej grupy okaże się dla mnie trafiony. Cital mnie pobudza, paro mnie pobudza i serta mnie pobudza- jeden pies. A znużyły mnie zmiany bez żadnej perspektywy poprawy dlatego nie zmieniam serty. Gdybym liczył na same eseseraje to bym się zesrał. To trio jakoś trzyma mnie do kupy, ale szału oczywiście nie ma Wróć do esci, skoro najlepiej Ci służy i nie zmieniaj, bo każda zmiana tylko dokłada problemów. Z SSRI jest źle, ale bez nich jeszcze gorzej- to moje optymistyczne motto na dziś
  7. devnull, ale skoro łączyłeś aż 150mg serty i 20mg esci to teraz aż tak Cię pobudza taka dawka? Ja zauważyłem, że mam podobnie, kiedyś mogłem brać 50mg a nawet 75 krótko a teraz SSRI coraz gorzej mi wchodzą
  8. INTEL 1, jak reagowałeś na SSRI, czy brałeś wszystkie i czy na każdy reagowałeś tak samo? Mirta, miansa, trazodon, neurolepy? A jak reagowałeś na stabilizatory: karba, kwas depakinowy, lity. I pytanie, na które możesz odpowiedzieć NIE: czy braleś lyricę (pregabalinę) albo gabapentynę, którą chwali Marian P.? -- 16 cze 2014, 20:31 -- u mnie dziś trochę chujowiej niż wczoraj, zwiększył mi się nagle popęd od 2 dni a to zwiastuje u mnie nadmierne pobudzenie/górkę? albo sobie wkręcam, bo i tak nie wiem na 100% na co choruję
  9. czy ktoś z Was boryka się z takim napięciem psychosomatycznym, przypominającym zespół Touretta? Pamiętam, że jako dziecko wzruszałem np. ramionami w celu uwolnienia się od napięcia. Niestety ostatnio trochę mi się to nasila. Wyczytałem, że dobry jest na to blok receptora D2. Czy wobec tego sertralina pogarsza stan tików i napinek czy go poprawia? Wie ktoś? W ogóle wyczytałem, że suplementacja żelazem może na to pomóc, jak również na zespół niespokojnych nóg (który też mam), ale skoro żelazo może zwiększać dopaminę (bierze udział w jej powstawaniu) to jak to się ma do zaleceń, aby blokować D2 przy Tourettcie?
  10. INTEL 1, a może zapodaj jakiś drugi lek. Będąc na samym lamo chyba bym gryzł tynk ze ścian. Minimalna, ale to minimalna dawka SSR plus kwetiapina albo trazodon i może być lepiej. 1 lek to nic, ale 3 jednocześnie i odpowiednie mogą pomóc. Do tego trochę supli: magnezy, bcompleksy, etc. Żeby z tą chorobą mieć jakiekolwiek szanse trzeba mocniejszych środków niż samo lamo
  11. a na deser dziś Argentyna w ogóle od 2-3 tyg czuję się w lekkiej remisji
  12. czy będzie ktoś z Poznania na tym zlocie?
  13. Marian_Paździoch, to kij mu w oko, nie musi o tym wiedzieć * *drogie dzieci nie wierzcie radom Wujka Samo Zło i zawsze słuchajcie grzecznie swojego lekarza
  14. Marian_Paździoch, wiem, dlatego radzę Ci branie 3 leków, czyli paro, gaba i kweta -- 15 cze 2014, 20:16 -- Marian, ja bym zrobił tak, żeby zejść na razie stopniowo w ciągu miesiąca do 100mg i zostać na tym przez minimum 2 mce. Dopiero później możesz na trzeźwo podjąć decyzję czy odstawić do końca czy nie. A z lekami i naszą chorobą nie ma żartów, chwilę lepiej, chwilę gorzej, liczy się tylko średni i długi horyzont czasu. Nic co trwa do 2-3 tyg nie znaczy w tej przypadłości.
  15. Marian_Paździoch, oczywiście decyzję podejmiesz sam, ale skoro ogłaszasz konkurs to ja poproszę o zaznaczenie odpowiedzi c) Dlaczego? Ponieważ warto mieć 1 lek na spanie i warto mieć 1 stabilizator w podejrzeniu CHAD a na zwykłą deprę te leki również pomogą. Skoro gaba działa dobrze, to może z kwetą stabilizować wystarczająco. Po ch.j Ci 2 stabilizatory?
  16. Tojaaa, niestety nasilenie lęków jest bardzo prawdopodobne, ale pamiętajmy że SSRI działają bardzo korzystnie na rec 5ht1, którego drażnienie (tzw. agonizm) powoduje dla odmiany zmniejszenie lęku, napięcia, kurwicy i poprawia nastrój. SSRI działają dwojako, ale w dłuższej perspektywie korzystnie na te receptory i na zmniejszenie depresji i lęków. elfrid, być może jest tak, że Marian chwalił paro, bo działało świetnie na rec 5ht1, ale jednak po czasie także 5ht1 zdownregulowały i miały już mniejszą, pozytywną wartość, a złe i brzydkie receptory 5ht2 nadal żądzą i nie wiadomo, kiedy i w jakim stopniu zdownregulują i przestaną pobudzać, napinać i "lękować". Ja też zawsze po dodaniu SSRI się lepiej i sedatywniej czuję, ale po 2-3 tyg zaczyna się prawdziwa jazda...Twoje dołożenie topiramatu do wenli po właśnie takim czasie niestety może to znamionować, ale jednocześnie może Ci pomóc na to "nadbudzenie"
  17. Tojaaa, jeśli się nie wybudzasz a Twój nastrój jest znośny i nie masz myśli s. a lęki są, ale większość potrafisz przezwyciężyć to możesz spróbować 40mg paro (bo zawsze lepiej być na 1 leku niż 2) a jeśli nie pomoże lub/i pogorszy Twój stan to zacznij połykać nowe smakołyki. Ja osobiście najbardziej chwalę miansę, bo nie pobudza mnie jak mirta. Toleruję jednak tylko w małe dawki, bo większe działają mocniej na noradrenalinę i możesz mieć...lęki. Przy braniu SSRI, np. paro 10mg miansy powinno Ci w zupełności wystarczyć, wtedy lek bardzo fajnie seduje i poprawia nastrój, bo nie ma lęków
  18. Tojaaa, jest spora szansa, że słowa wielkiego wieszcza forumowego miko84, którego pozdrawiam się u Ciebie sprawdzą. Teoria ta zakłada mnie więcej, że skoro SSRI po dłuższym czasie, np. kilku tygodni nadal nie eliminuje lęków to winę za to ponoszą nadaktywne receptory 5ht2. Niestety pomimo, że SSRI powodują ich zmniejszoną ekspresję (to dobrze) to jednocześnie je drażnią i mogą podczas tej kuracji powodować paradoksalnie lęk (to źle). Antidotum czy kolokwialnie "odtrutkę" stanowi antagonista 5ht2, np. mianseryna, nawet w maleńkich dawkach, mirtazapina lub trazodon, ew. neuroleptyki. Radzę zacząć od tych pierwszych 3 leków i radzę nadal brać SSRI, np. paroksetynę. Masz sporą szansę pozbyć się w ten sposób lęków, natręctw , lepiej spać i mieć oczywiście lepszy nastrój. MOgą jednak pojawić się inne problemy: większy apetyt i tycie lub inne, interesujące skutki przecudownej farmakoterapii
  19. pyt1: czy nadal bierzesz gabę pyt2: czy bierzesz jakiś lek przeciw receptorom serotoninowym: miansa, mirta, kweta? Jeśli nie to masz odpowiedź i dlatego Cię trzepie
  20. Depakiniarz, emocjonalna i fizyczna kastracja to nie Ty. To choroba, leki albo jedno i drugie. Miansa jest dobra na libido ale u mnie np. powoduje wkurwy i napięcie. Ponoć najlepszy jest trazodon na większy popęd- wiele ludzi zachwala. Emocjonalne stępienie to może być wina SSRI ale również samej depry. Ja wiem, że kiedyś czułem się jednak inaczej, lepiej i chcę wrócić "do siebie" -- 12 cze 2014, 21:32 --
  21. Widmo, Przez wiele lat będąc na antydepach myślałem, że skoro nie byłem szczęśliwy z ówczesną partnerką to oznaczało, że jej nie kocham. Skoro więc to nie była "ta jedyna" to po 2 latach taką zostawiałem. Nie miałem świadomości głębokości swoich zaburzeń. Myślałem, że skoro biorę leki to jestem zdrowy. I tak spierdoliłem wszystkie swoje związki a właściwie ta "ku.wa", którą noszę głęboko w środku je spierdol.ła. Teraz wiem, że jeśli dane mi będzie jeszcze raz się zakochać to oprócz pracy nad związkiem będę musiał pracować na drugą zmianę nad swoją chorobą i tak do końca życia. Ale naprawdę od kilku lat nie potrafię się zakochać i brakuje mi tego, jak jasny gwint. Nie chcę bowiem poznawać nikogo, kiedy nie jestem sobą a jedynie objawem swego zaburzenia. Żeby móc kochać trzeba być zdrowym, bo tylko wtedy osoba, którą kochamy będzie mogła poznać nas samych- to moja gorzka refleksja...
  22. zgadzam się z Intelem i Marianem, że nie może być u Kowalczyk mowy o jakiejś potężnej depresji, jaką być może ma część ludzi na tym forum, bo tak jak ona ma siłę biegać tak część z nas ma co najwyżej siłę walić w klawiaturę. Ale nie negujmy, że nie ma np. postaci umiarkowanej. Moim zdaniem jednak nie jest to zaburzenie małe - bo wtedy ludzie nie biorą lęków a już na pewno nie sportowcy. Marian słusznie napisał też o regeneracji mięśni podczas snu, przy ciężkiej bezsenności nie dała by rady trenować na takim poziomie. Mogłaby co najwyżej robić szybkie spacery i lekki trucht- wiem to z własnego doświadczenia. Da się biegać przy ciężkiej bezsenności, ale tylko truchtem, na sztywnych mięśniach. Z jednej strony człowiek ma zrywy pobudzenia i wkurwa (nadmiar kortyzolu po bezsennej nocy) a z drugiej jego ciało jest wyjebane energetycznie. Żyję od długiego czasu pod dyktando pytania "po co?" Niby nie mam wkurwów, pobudzeń i niepokoju, co jest super sprawą, ale nie mam motywacji do ruszenia z moim życiem zawodowym po 6mcach siedzenia w chacie. Myśl o kasie mnie nie podnieca jakoś, więc po ch.j pracować? Ale lepiej jednak pracować nawet kosztem ciężkiego zmuszania się niż siedzieć w chacie. Tylko skąd brać energię? Mam sobie okleić na ciele baterie słoneczne?
  23. ...rozumiem, że chodzi Ci o spotkanie bez Ciebie? Z bólem serca, ale myślę, że to da się załatwić A na poważnie, byłeś na jakimś? Jeśli tak, to czy ktoś Cię skrzywdził w jakiś sposób, wykorzystał?
×