
milady
Użytkownik-
Postów
380 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez milady
-
U mnie lęk przed nauką wynika z faktu, że jak popełnię choćby mały błąd, to bardzo boję się opinii innych ludzi.. mam wrażenie, że będą myśleć, że jestem głupia, niekumata etc. Tak się już w to wkręciłam, że to się zaczyna dosłownie spełniać. Nie chcę "leźć" w taki wizerunek i chcę coś cennego wynieść z tych studiów! Będę u psychoterapeuty za niecały tydzień, to muszę to z nim to przedyskutować..Napiszę tutaj, jeśli coś wartościowego mi powie na ten temat.
-
tak matka nie powinna sie zachowywac... ale kobiety robia dzieci nie zastanawiajac sie czy dojrzaly do rodzicielstwa kochana, ona mi od dawien dawna mówi takie rzeczy że wolałabym ich tutaj nie cytować. Co najśmieszniejsze, z drugiej strony bardzo o mnie dba (choć fizycznie głównie) i jest nadopiekuńcza, ktos z zewnątrz stwierdziłby że czuła matka.. Ja sobie nie wyobrażam zostać matką przed czasem kiedy poukładałabym sobie pewne rzeczy w głowie i w życiu.. (pomijając fakt że w ogóle dzieci nie chcę mieć). Dziecko to człowiek, a motywy robienia dzieci chyba większości ludzi są dla mnie nie do zrozumienia.
-
Jestem dalej taka naiwna. Moja matka znów nie dopilnowała terminu.. A w aktualnej sytuacji to naprawdę nie jest dobre. Wykorzystując jej dobry humor, powiedziałam jej trochę prawdy (w delikatny sposób). Oczywiście odebrała to jako zniewagę na swoją osobę, jako to, że się wywyższam, wygarnęła mi wiązankę i na koniec stwierdziła że z przegranymi ludźmi rozmawiać nie będzie. No jasne. Ona jest najważniejsza, wszystko to personalne ataki na nią i musi się bronić jakby miała przed czym. Nikt się nie troszczy o różne sprawy, tylko każdy chce ją zjechać i upokorzyć. Teraz pobiegła do braci, by poskarżyć się na czarną owcę. To jest takie wkurzające, że masz dobre intencje, a ktoś próbuje Ci wmówić, że jesteś jego wrogiem numer jeden O_o. Stwierdzam, że nie da się przekonać kogoś do zmiany, nawet jeśli znajduje się on w dosyć ciężkiej sytuacji <źle to wróży i dla mnie. jestem do niej zbyt podobna>.
-
Bo to bardziej zależy od pewności siebie i przekonania samego w sobie, że jest się kimś ciekawym i atrakcyjnym pod wieloma względami, niekoniecznie pod względem urody.
-
Wiesz co? Nie każdy na takie odzywki reaguje na luzie, tym bardziej na tym forum. Aurorka, nie takie proste to zadanie znaleźć kogoś kogo się pokocha. Poza tym Twoje nastawienie - żeby ktoś CIEBIE pokochał, jest chyba zbyt bierne. Ty też powinnaś wychodzić z inicjatywą. +siebie też powinnaś kochać, to chyba taka podstawa żeby stworzyć jakiś zdrowy związek.
-
Dziękuję za to, że nie mam schizofrenii, że mam 4 dni wolnego, które udaje mi się nieco lepiej wykorzystywać, że mam co jeść mimo nieciekawej sytuacji finansowej. Dziękuję że ktoś wymyślił te wszystkie cudowne soundtracki, których teraz słucham. Dziękuję za to, że nie przeżyłam w życiu żadnej większej tragedii, tak jak niektórzy ludzie.
-
To, że wiszę nad tą chemią i połowy z tych zadań nie umiem zrobić. A google daje słabe wyniki.
-
Wczoraj poszłam do gościa od algebry, żeby się z niej wypisać. Nigdy na niej nie byłam :). W każdym razie już jak zadzwoniłam to pan się bardzo plątał, mówił tak, że go nie rozumiałam, ale w końcu udało nam się umówić. Jak tam przyszłam, i on w końcu przyszedł, to się zaczerwienił na mój widok. Później zaczął mnie namawiać, żebym się nie wypisywała, że grupa dobra i mi pomogą w razie czego, że godzina późniejsza i nie trzeba wstawać rano. Ale ja byłam uparta. Na koniec powiedział że to wielka szkoda że nie będę chodziła do niego. I pomylił się w podpisywaniu świstka, podpisał w złym miejscu, wstawił złą datę O_o. Później miałam wykład z moim ulubionym wykładowcą. Chciałabym być tak charyzmatyczna, żartobliwa "mimowolnie" jak on. No, ale to prawnik.. Naśmialiśmy się równo w każdym razie. Troszeczkę się nawet powypowiadałam, tak pół żartem pół serio coś rzuciłam, ale dalej nie potrafię wypowiedzieć dłuższych zdań na forum grupy. A dzisiaj przed chwilą przyszedł do nas kominiarz - otworzyłam mu w pidżamie i sautee - i zestresowałam się, bo to był młody ( i przystojny) facet - jeszcze przy podpisywaniu dziwnie się na mnie patrzył i w rezultacie nagryzmoliłam tak jakbym nie umiała pisać. A zaraz muszę jechać załatwiać kolejne sprawy..
-
Tak, już wyniki. Jutro gość zapewne będzie oddawał kartkówki + trzeba oddać zadanie domowe + będzie kolejne kolokwium.. Dobrze, że martwienie się informatyką odpadło - opuściłam kolokwium i wczoraj z duszą na ramieniu napisałam do gościa.. a on bardzo miły, powiedział że mogę je odrobić.. Uu, to niefajnie, ale z drugiej strony motywuje do pracy. Chociaż zalezy kogo. Ja bym się pewnie przeraziła i z powodu stresu nie potrafiła funkcjonować dobrze. Tak mam.. Też się cieszę, że napisali. Właściwie, nie spodziewałabym się.. ale to z powodu moich schiz. A wczoraj.. wczoraj spotkałam na przystanku jednego chłopaka, dosyć specyficznego, ale lubię takich ludzi. Wsiedliśmy razem do autobusu i bardzo dobrze nam się rozmawiało. Z kolei z jedną dziewczyną, z którą mam większość zajęć i jakoś się zadałyśmy, nadal zbyt sztywno rozmawiam. Jeszcze wczoraj była na uczelni z facetem i jak wracaliśmy to dziwnie się czułam. Wszyscy mają znajomych, partnerów, niektórzy przyjechali tu na początku października a już latają na miasteczko studenckie, na imprezy.. Ale ważne sprawy niemal załatwione! sprytnym sposobem:)
-
Ja Cię chętnie oprowadzę (tudzież pójdę na kawę, jak tam chciałabyś) po Grodzie Kraka. Acz ja jestem cholerykiem za to - aale powstrzymuję się w obecności ludzi mniej znajomych, więc spokojnie .
-
U mnie niespecjalnie. Bardzo się boję przyszłego tygodnia, bo nie udało mi się załatwić dwóch ważnych spraw w piątek (nie z mojej winy..) i w poniedziałek na jedną może już być za późno. Nie cierpię tych wszystkich formalności... Plus panikuję przed wynikami kolokwiów, bo wiem, że oszałamiające nie będą, i już sobie wyobrażam, jaki to wstyd przeżyję przykładowo na chemii. Całe moje życie to ciągłe poczucie wstydu, chyba głównie w podstawówce takiego silnego nie miałam.. Czasami sobie myślę, że chętnie studiowałabym tokiem indywidualnym. Ale muszę zaakceptować pewne prawidłowości (czy raczej:nieprawidłowości). W ogóle mi szkoda, bo nie odczytałam smsa od dziewczyny, że dzisiaj jest wypad z ludźmi z roku do knajpki - poszłabym chętnie, bo moja integracja z większością kuleje.. ale nie, jak wczoraj wróciłam do domu, to rozładowaną komórkę musiałam rzucić w kąt. koszykova, chyba lepiej się skupiać. Na pewno pomoże Ci to odwrócić uwagę od innych myśli. I zaprocentuje, nie będzie to wysiłek na marne przynajmniej.
-
W sumie, dzień przynajmniej połowicznie nie taki najgorszy. Dosyć wcześnie rano zrobiłam to, co zaplanowałam - czyli wielkie sprzątanie pokoju i mycie klatki myszom. Ale później przegięłam z netem, i z serialami, i w rezultacie zaczęłam się uczyć dopiero niedawno. Wkurzona jestem na siebie, ale jeszcze dam radę coś wycisnąć z dzisiejszego dnia.
-
No i stało się. Napisał na fejsie do mojego brata daawny kolega z klasy (podst i gim) i prosi o jakieś namiary do mnie (naturellment ja z nikim z klasy nie mam kontaktu, z ostatnią osobą zerwałam ponad rok temu i nie byłam na żadnym spotkaniu klasowym). Jakoś mi tak wstyd w ogóle się kontaktować, ponieważ nie zmieniłam się za wiele od tamtych czasów, no może jedynie potrafię być bardziej elastyczna i trochę wyładniałam.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
milady odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Już się zaczęło. Powiedziałam, że kolokwium z chemii poszło mi przeciętnie i chciałabym brać korepetycje (mówiłam to już 2 tyg temu) i usłyszałam, że skoro jestem tumanem i byłam tylko na humanie w lo, to powinnam iść na filozofię a nie na takie studia, że szkoda nawet kasy z rekrutacji, i na obiady dla mnie, generalnie wrzaski i wyzwiska jak zawsze. Najlepsze jest to, że wszystko jest prawdą. I ja właściwie nie powinnam była iść na same studia, bo wiedziałam, że nie umiem się uczyć, że będę słaba, że mam skopaną psychikę i najpierw powinnam z nią coś zrobić. Ale lubi się mierzyć wysoko - nie ma co. -
Ooo, to jesteś już spokojna mam nadzieję . Jak bardzo nasiloną masz tą hipochondrię, tak btw?
-
Lola Rose, współczuję mocno. Ja nienawidzę, jak mi się coś narzuca i muszę się czuć zmuszona do zrobienia czegoś. Lęk +100 wtedy.. ale może nie będę tak pesymistyczna. Odwalisz to jakoś i szybko o tym zapomnisz. Może poproś o jakąś luźną rolę? Powiedz, że nie lubisz takich wystąpień. Czasami szczerość pomaga - wiem po swoim przykładzie. Jak się czymś stresuję mocno, to czasami jak mam opcję, to mówię o tym szczerze, to potrafi rozładować napięcie sytuacji. A ja znowu robię się no-lifem. Właściwie na własne życzenie, bo ludzie jeszcze dobrze reagują, ale już powoli się odsuwają. Nie dziwię się - praktycznie nie chodzę na większość wykładów (przez co wciąż nie znam niektórych ludzi), tylko na ćwiczenia, jak już uda mi się dotrzeć na uczelnię to jestem obolała (brzuch, kości, czasem silne mdłości) zmęczona, przepocona, niespokojna, więc w kontaktach towarzyskich powera nie ma. Już kilka dziwnych akcji zdarzało mi się robić też. Generalnie mam ochotę się położyć z Mozartem w uszach i wszystko olać.
-
Zastanawiam się, kiedy będę potrafiła walczyć. Kolokwium raczej na pewno nie zdane, mimo, że się uczyłam. A na kolejne, które mam za 3 h, nic nie potrafię, siedzę i próbuję ćwiczć. Chichot losu jeszcze sprawił, że komputer mi się co chwilę zacina. Ja chcę koniec tygodnia... Enii, będzie dobrze!!! Trzymaj się ciepło.
-
Dzień jak dzień, ale końcówka - harówka. I cały czas. Sama w sobie mi nie przeszkadza, ale moje ciągłe przekonanie, że jestem za tępa, by coś zrozumieć, nie pomaga. No i dopiero mi naprawili komputer, więc na kolokwium z infy nie jestem przygotowana, bo na razie trzepię do końca chemię, która jest wcześniej...A jego boję się o wiele, wiele bardziej niż chemii .
-
No, co poniektórzy faceci też nie zdążą za wiele
-
A ja ostatnio czytałam, że to bzdura że podczas seksu spala się tyle kalorii (spala się ponoć ledwo kilkadziesiąt i to podczas dłuższego stosunku). Szczerze to też zawsze tak myślałam:P.
-
-
168. Zawsze chciałam być wyższa, mieć 172-175, dlatego "tuczyłam" się od okresu dojrzewania i rozciągałam. Niestety jedyne co z tego zostało to większy tyłek . A pomyśleć, że w czasach podstawówki, gimnazjum było się jedną z najwyższych w klasie. Uch. A Ty Mushroom masz takiego "bzika" jak niegdyś moje koleżanki na punkcie 179 a 180 u faceta .Tyle że one to na serio sobie brały, wtf.
-
Jest sobie takie forum asexuality (polskie), wejść, poczytać sobie, spróbować zrozumieć.
-
Agnieszka Chrzanowska. Większość utworów cieszy. Camille Claudel, Waleczność, Budzę się.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
milady odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Kolega miał mi zrobić cholerne wykresy z gnuplota (za pomocą komend w terminalu). Nie zrobił. Termin mam do północy . Siedzę i to męczę i nie bardzo wychodzi. Trudno, najwyżej (jak często) będę świeciła oczami. Ale znowu nie posłuchałam podświadomości. Bo domyślałam się, że nic z tego nie wyjdzie ;>.