
milady
Użytkownik-
Postów
380 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez milady
-
Umówiłam się z dwiema poznanymi wczoraj na spotkaniu integracyjnym dziewczynami. Wstępnie. Jedna mi miała napisać ostatecznie, bo zapomniałyśmy wziąć numer od tej jednej a tylko ona ma fb. No cóż. Nic, zero odzewu. Napisałam smsa godzinę przed czy się w końcu spotykamy. Nic. Cieszę się bardzo. Już się zaczyna.
-
Ja poszłam na studia, bo chcę się w końcu nauczyć organizacji, załatwiania spraw i systematyczności w nauce. No i może jeszcze poznawania ludzi. Robienia czegoś dalej po moim kierunku nie planuję za bardzo, bardziej chcę iść w stronę innych rzeczy (do których papierka mi nie potrzeba).
-
No, wróciłam ze spotkania. Było naprawdę nie najgorzej, oczywiście nie lubiłam się udzielać dłuższymi zdaniami wobec grupy i inne moje schizy, ale generalnie OK. Tylko... nudziło mi się już, ludzie fajni, mili, ale ja nie lubię gadać tak o niczym i tyle godzin. Jednak jestem introwertyczką ;>.
-
To wszyscy chodźmy topić smutki www.. soczku? (ja już niepijąca). Ja zaraz wychodzę na pierwsze spotkanie z grupą ludzi ze studiów właśnie i ZJD i ataki paniki się odzywają .
-
Strach przed załatwianiem jakichkolwiek spraw
milady odpowiedział(a) na milady temat w Nerwica lękowa
...bo nie marnuje mocy obliczeniowej mozgu na stresowa reakcje, tylko wykorzystuje go do zalatwienia sprawy? Wtedy tez nie dochodzi do efektu, w ktorym... ...bo nie ma sensu wymagac od siebie perfekcyjnej sprawnosci i zawsze wspanialej aparycji wzgledem ludzi, ktorych sie spotyka, w swiecie, ktorym rzadzi chaos i rachunek prawdopodobienstwa. Jak leczyc ten szajs? Beta bloker i wsciekle postanowienie zglebienia tajemnic zycia, jakimi sa urzedy, okienka, ZusySrusy, rozmowy kwalifikacyjne, gadanie do ludzi na ulicy... raz, drugi, trzydziesty i lecisz juz naturalnie . Pewnie, że to zauważyłam. To jest chyba taki dosyć hm, popularny czynnik - przez myśli coś nie wypala, ty to mylnie interpretujesz (miałam rację, jestem do niczego!) reakcja się utrwala i baj. Jasne, poznawczo najlepiej, bo z wyobrażenia sobie happy endu wiele nie przyjdzie, ale mam wrażenie że ja się wolniutko uczę. Wkopuję się w schemat i za rzadko nie umiem minimalnie inaczej nawet jak bardziej wrzucam na luz. Za BB dzięki, ale nie . -
A ja na 2 dni przed rozpoczęciem studiów dopiero poczułam, że brakuje mi kogoś. Na co dzień tego nie czułam, ale dziś przyszło z zwielokrotnioną siłą. Mam ochotę biec i szukać kogoś, żeby nie myśleć, żeby skupić się na kimś innym, nie na swoich lękach..spędzić ten ostatni dzień wolności lepiej niż cały poprzedni rok. Ale to jest sztuczne. Wiem.
-
....też macie ogromny lęk przed tym? Ja się w ogóle nie nadaje do egzystencji w społeczeństwie dorosłych, bo sama wizja że jestem do czegoś zobowiązana/za coś odpowiedzialna sprawia, że mam ochotę wysiąść natychmiast z tej karuzeli. Czuję się na maksa niekompetentna, nie znam się na życiu, urzędniczej machinie, normalnym zachowaniu w stosunku do pań w dziekanacie, nawet na kupowaniu szynki, nie umiem prawie nic. Co najgorsze, rzeczywiście przez to wszystko wiele spraw robię źle, popełniam irracjonalne błędy i w efekcie moja samoocena szybuje jeszcze bardziej w dół.
-
Miałam w wydźwięku taki aż surrealistyczny sen; chciałam się wykąpać w basenie, ale trzeba było nalać do niego wody; była tam moja ciotka i... księża. To był cały rytuał, oni nalewali do tego basenu wody i coś mówili pod nosem, ja rozmawiałam z ciocią, ale czułam się cały czas.. dziwnie. Później bałam się ściągnąć ciuchy, ale w końcu wszyscy pokładli się na leżakach i.. zasnęli, więc nie było już przeszkód. Weszłam do tego basenu, ale było bardzo głęboko, połowę twarzy miałam pod wodą. I ten basen był malutki. Sen się zmienił, chodziłam po supermarkecie i wybierałam produkty, ale nic mi się nie podobało, więc koszyk był wciąż pusty. Potem jacyś chłopcy do mnie podeszli i pokazywali mi euro.. pamiętam ich twarze, ten sen był bardzo wyraźny. Roześmiane, miłe. Pożartowałam sobie z nimi trochę. Potem latałam i szukałam ciasta krówki, bo naszła mnie na nie ochota. Ale też nie mogłam go nigdzie, po prostu nigdzie znaleźć. Na koniec scenka przeniosła się na to, jak lekarka wypytywała mojego ojca o różne rzeczy i on mówił jakby na nowo "zwariował" (w realu naprawdę miał zapalenie mózgu..). Te sny były akurat wyjątkowo realistyczne, dlatego zwróciłam na nie uwagę.
-
1/10, niestety - nie trawię tego gatunku muzyki po prostu. Ode mnie nuta mniej codziennej elektroniki http://www.youtube.com/watch?v=-1as0TSzzW0
-
Podstawa=zwalczyć choć trochę lęku. i Wydobyć siebie na zewnątrz. Rozwijać znajomości z ludźmi (a_nie je niszczyć po kilku miesiącach!) Duużo się uczyć, szczególnie matematyki, języków - podejść do CAE w wakacje. W końcu doprowadzić figurę do takiego stanu jaki chcę (czyt. - wysportowana).
-
Wyszło mi INFP. Trochę się zgadza, zawsze chciałam być wybawczynią tego świata .
-
Rozejrzyj się, może jednak jest ktoś jednak..? A jeśli nie, to są też ludzie z forum, zawsze można się spotkać. Ojejciu, Vett, ja miałam tak samo. Laskę znałam bite 9 lat, cud miód i orzeszki, ale ja nie potrafiłam się do niej zbliżyć. No ona się starała, wiedziała o wszystkim, ale ja paradoksalnie jeszcze bardziej się od niej oddalałam. Miałam też tak w sumie z inną. Wszystkie znajomości po pewnym czasie z mojej winy się urwały. Co masz na myśli, mówiąc "grupa społeczna"? Jakaś osobista klasyfikacja ludzi?
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
milady odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
Przed chwilą zaczęłam sobie wyobrażać jak to będzie z jazdą na studia... taki kawał drogi, godzina.. i brzuch zaczął mnie bardzo boleć, aż w końcu bardzo kłuć, tak bardzo że aż się rzuciłam niekontrolowanie do przodu.. nigdy jeszcze tak nie miałam, to kłucie ostatnimi czasy jest coraz silniejsze przy stresie. -
O, mam fioła, mam! Na punkcie gryzoni. Myszy i szczury. Mam wesołe stadko myszy w tej chwili. I gadów - gekony, legwany. Ale każde zwierzę ma w sobie to coś.
-
Film wyłączyłam po 15 minutach, bo mnie niesamowicie denerwował, ale muzyka jest dobra .
-
Ja cię doskonale rozumiem. Zawsze byłam uważana za raczej humanistyczny umysł i za takowy sama się uważałam. Podstawówka - oceny jeszcze okej, bo było w miarę prosto, ale gimnazjum.. miałam surową, a do tego bardzo lubiącą się do mnie dowalać nauczycielkę (może przez brata.. który był u niej zagrożony). Pójście do tablicy było męką, męką było w ogóle uczęszczanie na lekcje. Chodziłam na korepetycje, ale na nich też się stresowałam, tak że korepetytorka niecierpliwiła się mną i w rezultacie samodzielnie robiłam mniej rzeczy niż powinnam była. Liceum... przez 2 lata byłam zagrożona z matmy, rok w rok, ale to była moja wina, bo porzuciłam temat i nie uczyłam się jej. Chciałam się jej uczyć przez gap year, nawet miałam podrukowane rzeczy z analizy matematycznej, ale jakoś nie wyszło. Biologii wolałam. Na zakończenie powiem, że idę na studia na których będę miała trochę matematyki (miałabym więcej i trudniejszej, ale zrezygnowałam z kierunku i zapisałam się na inny (ale mam na nim możliwość dopisania sobie więcej kursów z matmy, więc kto wie? na razie chcę się wdrożyć i nie narażać na zbyt dużo stresu. Może potem). Ty z tego co widzę, matmę rozumiesz (albo inaczej: masz do niej zdolności), masz głównie problem z nerwami. Można więc powiedzieć, że w 50 % odniosłaś sukces. Drugie 50 musisz odnieść, pracując nad nerwami. Może Ty się za bardzo skupiasz na tym, żebyś ją umiała, tak, że po prostu potem wszystko robi się na odwrót i nic nie pamiętasz? Brzmi dziwnie, ale tak też może być.
-
Daj spokój, za to Ty jesteś wyjątkowa, a wyjątkowi ludzie nie robią tego co zwykli szarzy ludzikowie. Ludzie mają Ci zaakceptować i pokochać taką jaką jesteś i nawet nie próbuj się do nich dostosowywać, bo stracisz tą wyjątkowość i będziesz zwykłym szarakiem... -- 26 wrz 2013, 23:04 -- Z racji tego, że tutaj zagląda najwięcej osób, chciałam i ja się o coś Was zapytać. Czy ktoś z Was przytył po Trittico Cr? Lek hamuje mój apetyt, ale mimo wszystko mam wrażenie, że puchnę jak balon. Ktoś coś podpowie, jak ten lek na niego zadziałał? Dziękuję Ci! Wiesz, ja się buntuję, nie lubię się dostosowywać i chyba też za to dostaję "baty". Nie potrafię się przystosować do ogólnych "wyznaczników fajności", nigdy nie potrafiłam udawać. Dziwiłam się ludziom, którzy palą dla szpan, popisują się głupimi tekstami, bo to jest fajne. I do dziś się dziwię, mi się pewne rzeczy nie mieszczą w głowie i ich nie zrobię, choćby wmawiano, że to jest potrzebne do jakiś celów. Nawet, o dziwo, potrafię odmawiać w wielu kwestiach. Inna sprawa, że ja siebie nie zawsze potrafię pokazać. Nie odsłaniam wszystkich swoich zalet, bo kieruje mną strach. I na nim się skupiam, a ja wychodzę tylko na lękającą się dziewczynkę i niewiele więcej widać :). P.S I na puchnięcie polecam drenaż limfatyczny, jeśli tego leku jednak nie odstawisz. Można sobie zrobić samem, na necie jest sporo filmików . Dzisiejszy dzień był dobry. Poszłam prywatnie do lekarza MP, zostałam obsłużona aż miło, nie to co na NFZ. Mam już wszystko załatwione, teraz walnąć się na łóżku z Boardwalk Empire i oczekiwać jutra. Jutra, czyli spotkania z mojego kierunku. O mamusiu. Połowicznie się boję, a połowicznie buntowniczo nie chcę. I o czym ja będę z nimi gadać.. nie lubię wstępnych spotkań!
-
Już jest kiepski. Musiałam podzwonić od samego rana.. Aby dowiedzieć się, że muszę zacząć pielgrzymki po wszystkich wykładowcach. Dziękuję. Poza tym zerknęłam na grupę ludzi z mojego kierunku i wydają się sympatyczni. Jakoś się ich nie boję. Ale za to naturalnie uważam, że każda jedna dziewczyna (a sporo ich tam) wygląda normalniej i ładniej ode mnie, nie wspominając o tym, że oczywiście mają znajomych, facetów, atają sobie na wakacje i robią wszystkie inne rzeczy które normalni ludzie zazwyczaj robią.
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
milady odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
A ja i owszem, mam takie coś. Bo boję się, że ktoś zobaczy ten strach w moich oczach (w ogóle - jak mam ataki paniki, to rzeczywiście czuję jakby hmm, ciśnienie podnosiło mi się w okolicach oczu.. też to macie?). -
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
milady odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
nerwa, ja też tak mam.. kiedy zakładam obcisłą rzecz albo coś ciepłego, z wełny, jakiś sweter grubszy. Potrafię się rozbierać jak gdzieś jestem do podkoszulka nawet (a gorzej jak nie daj boże go nie mam wcale albo mam pod swetrem tylko cieniutki, krótki podkoszulek na ramiączkach..). Jak jadę komunikacją miejską, to nawet w zimie potrafię ściągnąć szalik, kurtkę. -
czy porównujecie swoje życie do innych?
milady odpowiedział(a) na maestitia temat w Pozostałe zaburzenia
Mam dokładnie to samo. Wiem, że miałam i mam predyspozycje, żeby robić o wiele, wiele więcej, ale lęk jest na tyle silny, że wolę się wycofywać.. nawet dochodzi do tego, że nie rozwijam już tak swoich zainteresowań co kiedyś, czyli moje lęki się poniekąd urealniają (boję się, że jestem zbyt głupia, żeby gdziekolwiek funkcjonować, uczyć się). Nie zazdroszczę raczej ludziom, raczej patrzę na to co robią z myślą "chociaż oni niech się cieszą" albo ze zrezygnowaniem. Mój niegdysiejszy styl rozmowy zanikł mi w internecie nawet.. (no, a w realu nigdy go nie było). Czuję, jakbym znikała cała ja. Jak rozmawiam z ludźmi na żywo, to bez przerwy boję się, że się na czymś "wyłożę".. czymkolwiek, wyjdzie jakaś moja głupia niewiedza, powiem coś idiotycznego. Żałuję, że mój rozwój przeszedł tak, a nie inaczej. Że nikt nie nauczył mnie ani siły, ani odnajdywania swoich mocnych stron (podkreślano tylko słabe), że zrobiono ze mnie sierotkę, która nie ma prawa nawet umieć czegoś znaleźć w apteczce. Kiedyś uda mi się to przełamać, ale -kilka lat mam do tyłu. -
Ano właśnie. Ponoć najlepiej znaleźć sobie jakiś wzór, od którego będziemy się uczyć życia. Teoretycznie mam wrażenie, że osoby w jakiś sposób zaburzone mniej więcej wiedzą o co kaman w relacjach (chyba, że są to już skrajniejsze przypadki) tylko najciężej właśnie wprowadzić to co wiemy w formie praktyki. Ja dużo obserwuję swoje otoczenie, staram się "eksperymentować" (nie, nie manipulować), chociaż często nie mówię tego co mówić bym chciała. Tak, jasne że musimy dawać coś z siebie.Często nawet ludzie próbują do nas wyciągać rękę, a my tego nie dostrzegamy [z lęku, niewiedzy, schiz]. Oni mogą to interpretować na różne sposoby, a my siedzimy, i zastanawiamy się, dlaczego mamy tak mało znajomych? i kółeczko się zamyka, khm. Takie coś sama przerabiałam. Im bardziej ktoś się do mnie przybliżał, tym bardziej go odrzucałam, wykręcając się tym że ma jakieś tam wady, które "baardzo mi przeszkadzają".
-
Pomocy jutro ważny dzień i nie mogę nawalić
milady odpowiedział(a) na Peter_Pan temat w Nerwica lękowa
Mam tylko o terapii fobii społecznej ebooka, jeśli idzie o leczenie. Mogę Ci wysłać. A jeśli chodzi o rozwijanie umiejętności interpersonalnych, to "Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi" Carnegie'a. Jest naprawdę niezła. W sumie warto skupiać się bardziej na innych ludziach, niż na sobie, nie tylko z wiadomych powodów, ale też bo to odwraca uwagę od głupich myśli, nie mamy czasu się nimi zajmować. P.S a co do filmiku, to chodzi mi o muzykę:). P.S2 mega współczuję jeśli idzie o objawy... ja nie powinnam tak narzekać na swoje bo w porównaniu do wielu jest nieźle.. -
Cały dzień układałam sobie plan lekcji.. po to, by później się kapnąć, że muszę jeszcze do wiodącego kierunku dobrać sobie kilka innych kursów bo obowiązkowo to wprowadzili. No po ch**j ja wybierałam międzywydziałowe studia .