
milady
Użytkownik-
Postów
380 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez milady
-
Ja widzę. rotten soul, a co powiesz o tym panu? Z nim byś się zamienił? http://nyobetabeat.files.wordpress.com/2013/02/benedict-cumberbatch-sherlock-star-trek.jpeg bo ja przyznam, że moim zdaniem jest o wiele bardziej interesujący niz ten cały lazarov
-
zacznijmy od tego, że mnie też nie jara [a ja w sumie to aseksem jestem ale umiem oceniać atrakcyjność] ale pewnie pewne grono panien by podniecał, tak przypuszczam .
-
Z takim wyglądem jak ten, to ten kolo mógłby właśnie liczyć głównie na seks, bo wygląda jak męska wersja maniury. Do przespania się i pa-pa.
-
Ja miałam okres w 2 LO że potrafiłam pić dosyć często, parę razy w tyg, często łaziłam do koleżanki która miała pełny barek, zdarzało mi się nawet przynosić nawet jakąś wódkę do... szkoły i piło się w niej. Nie do upadłego, oczywiście, tylko trochę, na rozweselenie. A później mi tak przeszło, że przez rok w ogóle nie wzięłam niczego do ust, nawet na Sylwka, teraz też muszę odstawić, ze względu na leki.
-
Moje samopoczucie na razie jest na tym samym poziomie co wcześniej. Ni gorzej, ni lepiej. No nic, zobaczymy jak to będzie..
-
Rozmawiałam już, ale ona to traktuje jak atak na jej "godność" i w życiu mnie nie posłucha. Agresywna słownie bywa i jak się nie napije, ale po alkoholu to już zupełnie nie przebiera w słowach i to są wielogodzinne dysputy... Nie chcę mieć do tego wszystkiego mamy alkoholiczki, ale nikt się mnie nie posłucha, nie zareaguje (prosiłam nawet braci żeby przemówili jej do rozsądku, ale oni nic) bo sama mam swoje problemy, więc nie jestem wiarygodna w takich radach..
-
Ale ja nie mówię o sobie. Pytam, bo nie chcę żeby matka mi się stoczyła. Tyle, że do niej nie trafia że tego racjonalnie umysłem nie obejmie po pewnym czasie, tj. Początku uzależnienia.
-
Jak ktoś pije piwo kilka razy w tyg., ukrywa się czasami (z jedna puszką nie, ale z kolejnymi już tak, wychodzi ich łącznie 3-4, czyli tendencja zwyżkowa), po alkoholu jest agresywny (w słowach), na uwagi reaguje trochę gwałtownie i z oburzeniem, upiera się że "ma kontrolę" , to myślicie że jest już alkoholikiem (tylko jeszcze nie zdaje sobie sprawy)? Albo ma wyraźny syndrom przed-?
-
Tak. W ogóle to pierwszy w moim życiu lek na łepetynę.
-
3/10 wolę coś takiego
-
Zaczęłam zażywać Paroxinor. Dzisiaj wzięłam drugą dawkę (biorę póki co po pół tabletki) i jedyne zmiany jakie póki co odnotowałam, to bóle głowy o średnim natężeniu. Ciekawe, że brak innej silniejszej reakcji (w sensie - gorszego samopoczucia).
-
Chyba aura jakoś nie sprzyja ćwiczeniom, bo ja też od 2 dni zabieram się i zabieram, i robię w rezultacie jedynie rozciągające i 5 minutówki na brzuch. P.S Candy, czepię się - dlaczego Ty nie piszesz z polskimi znakami?
-
Znowu dzisiaj wszystko olałam. "Nie byłam w stanie" podnieść się na wykład, nie pojechałam odebrać podania, olałam smsa od koleżanki, że może wyskoczymy gdzieś potańczyć (bo wydawało mi się, że sobie kpi), olałam wieczór filmowy w kole (i już dostaję smsy z wyrzutami... miłe to, tym bardziej, że 2x się widziałam z nimi i to parę tyg temu). Za to spędziłam ciekawy dzień w domu, gdzie w czasie gdy dopiero zaczynałam sprzątać pełen rozgardiasz (zwierzaki w przedpokoju b_b) ktoś dzwoni domofonem i okazuje się, że to facet od okien. Było o tym mówione w domu z tydzień temu, ale nie miałam pojęcia, że dziś i o tej godzinie. Nawet chłopak się pytał czy wiedziałam coś o tym, bo taka byłam zdziwiona. Tatuś też nie powiedział nic, a wiedział i chwilę wcześniej wrócił do domu. Tylko sobie poszedł do pokoju i ja musiałam stać z facetem, nie mając o niczym pojęcia. No, ale gość okna pomierzył, musiałam podzwonić z opieprzem do brata bo nawet nie wiedziałam czy wszystkie mają być. Później przyszła matka, naturalnie wściekła, bardziej niż zawsze, bo nieładnie się pokłóciłyśmy rano przez telefon. I tak sobie przesiedziałam w swoim pokoju samotnie, przed książkami a teraz przed komputerem, i czuję się cholernie sama. Tak to jest, jak się nie chce i nie potrafi budować relacji i tylko w marzeniach ma się dobrych przyjaciół i udany związek.
-
Mi się nie podoba takie określanie. Może dlatego, że słyszę to od najmłodszych lat w domu?
-
Nie mam zamiaru rozgrzebywać czego co przez ostatni rok ciężką pracą zostawiałem za sobą. Chcesz się dowiedzieć czemu tu jestem to sobie przeczytaj mój "debiutancki" post na forum. Co do nie zdawania sobie sprawy, itd... KUR*WA. Ile razy trzeba powtarzać? Nie mam problemów związanych z tym że mnie rodzice bili. Przerabiałem to z psychiatrą, ale jak widać każdy jest bieglejszy od niej, ma większą wiedzę, zna mnie lepiej niż ja sam i wie więcej ode mnie... DEAL WITH IT. Mam dość wmawiania mi tych pierdół. Ja wiem, że zwalenie winy za swoje niepowodzenia na rodziców to jest łatwa wymówka - chcecie, to sobie ją stosujcie. Ja już wyrosłem z tego etapu. Mógłbym odwrócić całą twoja teorię i byłaby równie sensowna: możesz sobie nie zdawać sprawy, że jesteś miękką nieporadną cipcią i nieświadomie przenosisz odpowiedzialność za ten stan rzeczy na rodziców, bo unikasz odpowiedzialności za swój stan. Mniej sensowne? Tak samo sensowne. Różnica jest taka że ja się nie wpierdzielam w twoje życie i nie wmawiam ci niczego, a ty mi próbujesz. Trzeba wiedzieć kiedy psychologia jest jeszcze psychologią, a kiedy przeradza się w psychobełkot. No jak to nie. Wystarczy spojrzeć na awatarze jaki przerażony siedzisz. Od razu widać, że od bicia. Kurde miałem farta, że nie zamordowałeś mnie, albo chociaż nie pobiłeś na zlocie. No ba, po awatarze widać też że moja matka była konserwą a ojciec wiertarką udarową Nie. Zwalanie winy na rodziców i nie robienie nic nie jest wyjściem. I owszem, zgodzę się że spora część osób lubi tak robić. Nie próbuję Ci niczego wmówić. Nie będę Ci już tłumaczyła. Ale martwi mnie to, że chcesz przenosić sposoby swoich rodziców na swoje ewentualne dzieci. Dla mnie przekonanie, że bez minimum klapsa nie ma wychowywania, jest chore. Btw, tamten kolega od lat też powtarza 'psychobełkot'. Pomijając kwestię rodziców, znam niejedną osobę, która krytykując różne metody terapii etc, od lat nic nie udało się zrobić ze swoim życiem (mimo prób) i żyje na tym samym poziomie (a nawet gorszym niekiedy). Ot, tak. Już się nie zmienią i tyle. Ale akurat zmotywowanie się/kogoś do prawdziwych zmian to też spore wyzwanie. Za miękką nieporadną cipcię podziękuję - dyskutujemy deader kulturalnie, więc nie wciskaj jakiegoś prymitywizmu, okej?
-
Zaraz mam korki i czuję się tak źle, że mam ochotę polecieć po jakiś znieczulacz.. -- 05 lis 2013, 18:22 -- No. Dobrze było. Oprócz tego, że niczego się nie nauczyłam, bo korepetytor to jednak bardziej matura, a i licencjatu nie robił jednak tam gdzie ja studiuję aktualnie. Cóż. Pogadaliśmy się i pośmialiśmy w zamian za to przy herbacie i polecił mi jakąś koleżankę swoją. Stwierdzam po raz enty, że z facetami mi się o stokroć lepiej rozmawia. Jest duża różnica w relacji między mną a koleżankami a mną i większością facetów.
-
Tylko Ty nie rozumiesz, że możesz sobie nawet nie zdawać sprawy z tego, jaki to miało wpływ na Twoją psychikę. Takie wypaczenie. Przykład z pierwszej ręki: mój kolega. Rodzice od małego się na nim wyżywali, zmuszali do wszystkiego, klapsy też stosowali, byli nadopiekuńczy, w ogóle nie miał życia towarzyskiego w wieku nastu lat, bo na NIC mu nie pozwalali. Dzisiaj chłop ma ponad trzydziestkę, ogromne problemy w relacjach z ludźmi, szczególnie z kobietami, niemalże brak znajomych i on się upiera, że to on jest upośledzony, a rodzicom tylko funduje wycieczki. Bo jedyne co mu się udało, to kariera zawodowa. Tak swoją drogą, trafiłeś na to forum, bo Twoja dziewczyna zginęła i nie możesz sobie poradzić z jej śmiercią? "Tylko" dlatego?
-
Mam wrażenie że co poniektóre osoby wypowiadające się w tym wątku nie rozumieją, że psychika dziecka różni się od psychiki dorosłych i nie jest to jeszcze na tyle ukształtowany człowiek by rozróżniał pewne rzeczy... to dorośli są od tego, żeby tłumaczyć mu pewne rzeczy. Te wypowiedzi w stylu.. niektóre dzieci zasługują na bicie, niektóre dzieci trzeba traktować tak jak traktuje się jak przestępców blabla... no błagam Was! nikt nie jest z natury zły, takie coś to jest skutek hodowania dziecka, a nie wychowywania. A traktowanie kogoś tak od najmłodszych lat no bo "on jest zły i dręczy koty" może spowodować że będzie taki jeszcze bardziej. W końcu rodzice programują swoje dzieci...
-
Jak żyć z małym penisem + pornografia
milady odpowiedział(a) na monodrum temat w Pozostałe zaburzenia
Ja chciałabym stworzyć związek "romantyczny" z mężczyzną, acz niestety nie ma zbyt wielkiego wyboru wśród chcących budować taką relację. Jeżeli mi się ktoś podoba, to nigdy do tego w kontekście seksualnym. Po prostu nie odczuwam takich odczuć wobec nikogo, choć potrafię oceniać urodę i męskość facetów (a to drugie przedkłada się w chyba największej mierze na atrakcyjność seksualną faceta). fatuma, też sobie współczuję... Jest ktoś, kto mnie fascynuje, bardzo mi się podoba, ale nawet nie próbuję się bliżej z nim zapoznawać. Nie ma sensu. -
Moją też. Ale z tego, co czytam w internecie to ogromna ilość ludzi jest silniejsza ode mnie i mnie to wkurza. Zazdroszczę no może nie każdemu, ale prawie każdemu poziomu siły psychiki. No ja też mam takie wrażenie. Ludzie są tacy opanowani, nikt nie ma strachu w oczach, nie mówi dziwnym tonem. Mi wystarczy że mam gorszy dzień bądź coś mnie nawet trochę boli, to od razu cała się zmieniam. Albo coś mnie trochę zdenerwuje. Generalnie czuję się jak taki dzieciak którego każdy musi prowadzić za rączkę i się nim opiekować, bo inaczej zginie w życiu. Jakby ktoś mnie wrzucił w obce ciało i kazał sobie w życiu radzić, a ja nie mam pojęcia o co chodzi. Dobija mnie to.
-
Jak żyć z małym penisem + pornografia
milady odpowiedział(a) na monodrum temat w Pozostałe zaburzenia
Trololo ;>. Ja tego nie rozumiem bo ja jestem z drugiej strony barykady - niemal, a może i aseksualna . -
Jak żyć z małym penisem + pornografia
milady odpowiedział(a) na monodrum temat w Pozostałe zaburzenia
Tak btw to przecież niektórzy mają niższy pociąg seksualny po latach. Nerwica potrafi zrobić swoje w tej kwestii z tego co słyszałam od kilku osób. -
To, że nie stać mnie było na świetną i sexy sukienkę, którą wyszperałam w lumpie. Ale wrócę po Ciebie, mała . +to że musiałam założyć fejsa. Dość miałam proszenie się wszystkich o info w smsach, a tam na face to wszystko wrzucają i masz wszystko. ale to tylko fikcyjne konto. jaki każdy? Definitywnie sądzę, że jesteśmy w tym równi. Albo i ja jestem szczebelki niżej. Moją psychikę rozstraja byle co
-
Brat mówi, że mam iść do centrum handlowego z matką i coś sobie kupić. Nie chcę, bo brzuch mnie boli, bo matka, bo weekend; mówię mu że jutro po zajęciach sobie pójdę z koleżanką, a on: tylko i wyłącznie dzisiaj, jutro Ci nie dam na nic kasy. Boże .
-
Jacy byliśmy przed... jak zmienilo sie Nasze zycie
milady odpowiedział(a) na Mafju88 temat w Nerwica lękowa
O, niebawem będę miała 21 lat. Może coś się zmieni?