Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zupapomidorowa

Użytkownik
  • Postów

    2 280
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Zupapomidorowa

  1. Rebelia, dajesz mi nadzieje swoim postem. essprit, przez terapię czuję, że powinnam zrobić pewne nowe kroki ale chwilowo jakoś tak powietrze ze mnie ucieka. No dziś wysłałam prace na konkurs i wysłałam ogłoszenie o pracę. Nie wiem na tą chwilę co więcej mogłabym zrobić. Candy14, uch łuszczyca też nieciekawa sprawa. Mi się przyplątało hashimoto i niedoczynność tarczycy. Wkurzam się strasznie bo nie mogę schudnąć łatwo. Ale da się przyzwyczaić do tych defektów, nie Candy14? :*
  2. Candy14, nie mogę poradzić sobie z pytaniami czemu akurat mi się to trafiło i kim bym była gdybym wychowywała się w normalnej rodzinie... Candy14 czy masz kontakt ze swoimi rodzicami?
  3. Candy14, dziękuję za dobre słowo. Chyba masz racje. Odkąd więcej widzę tym jestem bardziej przerażona i uświadomiona w jakiej patologicznej rodzinie się wychowałam. Kiedyś np. myślałam bo wmówiono mi że mam normalną matkę i to był jakiś punkt zaczepienia. Ale to była fikcja. Teraz próbuje jakoś stanąć na nogi ale jest ciężko. Jutro wysyłam prace malarskie na konkurs, chce też dać ogłoszenie by uczyć prywatnie malarstwa, przygotowywać na trudne egzaminy na studia na ASP. Kurcze może coś się ruszy...
  4. Chodzę na terapię grupową i indywidualną od czterech miesięcy. Niestety ciągle mam w głowie chaos. Nadal nie wiem co powinnam zrobić ze swoim życiem. To co się dzieje wokół mnie już lepiej rozumiem ale nadal powraca poczucie pustki i strach przed życiem. Boję się życia, tego, że nic nie osiągnę, będę biedna, że wyląduje na ulicy, że zostanę sama, nigdy nie założę rodziny... i tak bez końca. Pierwsze wspomnienia z dzieciństwa miałam takie, jak leżałam obok mamy a ojciec kopał ją po brzuchu. Ciągłe awantury w domu, które matka zaostrzała (darła się na ojca kiedy ten był pijany przez co atakował ją jeszcze bardziej). Do szkoły miałam na 7:10 a czasami biegaliśmy we troje do 5 nad ranem - ja za ojcem broniąc matkę i na odwrót. Matka jest z natury oschła. Nigdy mnie nie przytulała, nie mówiła że mnie kocha. Ojciec tym bardziej. Albo milczał albo dawał komuś zjebkę. Matka nie znosi u mnie i u brata przejawów uczucia. Do siebie jak i do innych. Uczucia to coś wstydliwego, niefajnego itp. nigdy nie dawaliśmy sobie prezentów na święta i tak dalej. No może kilka razy, policzę na palcach jak byłam mała. Będąc na terapii zrozumiałam, że moja rodzina jest patologiczna. I mimo tego, że jak się teraz z nimi o coś spieram i kiedy mówią że jestem chora i pojebana to wiem, że to oni mają poważny patologiczny problem. Jedak to nie zmienia faktu, że sobie nie radzę, że słabnę z roku na rok (chociaż w jakiś sposób terapia mnie podnosi). Oni mnie jako dorosłej osobie nadal próbują wpoić,że świat jest zły, że ludzi są źli i chcą tylko innych wykorzystać. Tylko, że żaden obcy człowiek a spotkałam ich wiele nigdy nie zrobił mi takiej krzywdy jak oni. Teraz kiedy jestem słabsza, przez problemy psychiczne przełożyłam dyplom na luty, wyprowadziłam się z akademika i z nimi mieszkam. Oni mają firmę i naturalnie pomagam im w firmie, klienci mnie chwalą bo bardzo angażuje się w pracę. Ale starzy mi nie płacą pensji. Pracuję za mieszkanie z nimi pod jednym dachem i żarcie. Oni tak mają, że na wszystkim chcą oszczędzić. W domu jest zimno gdy się obudzę bo w piecu wygaśnie do rana. Nie chce mi się przez to wstawać. Zrezygnowałam z pracy u nich. Bo dojże że w domu muszę ciągle tyrać i sprzątać na zawołanie przed pracą i po, to jeszcze mi nie płacą a ja nie mam czasu ani siły aby przysiąść do dyplomu. Powiedziałam im, że nie będę przychodziła bo nie płacą. Matka ma tak, że jest również terrorystką od sprzątania. Kiedy ją widzę myślę tylko o tym do czego się przyczepi (szklanki, brudnego talerza). Wydaje mi się że to chore, że normalni członkowie rodziny jak siebie widzą to nie mają lęków. Brat zrobił z matki męczennice - ona zresztą też taką z siebie robi. Mówi że tyle przeszła z ojcem i nie wolno jej tknąć, jest święta. Ona jak się ze mną pokłóci to za chwile buntuje całą rodzinę przeciwko mnie. A dla mnie ona nie jest święta. Pozwoliła na to piekło, nie odeszła od ojca. Zresztą sama jest złem wcielonym i sama bardzo utożsamia się z bohaterką z Placu Zbawiciela - matką męża głównej bohaterki. Nie wiem czego od Was oczekuję - może tylko byście przeczytali ten post i może pomogli zrozumieć, czemu wciąż czuje się beznadziejnie. Przecież chodzę na terapię... i coraz więcej widzę.
  5. http://jakreagowac.pl/index.html
  6. Ludzie, czy wy nie umiecie czytać? "Kocham" i "wspaniałą" jest wzięte w cudzysłów! To wątek dla tych co mają patologicznych rodziców. Rany, czy język polski jest aż tak trudny?
  7. veganka, wysłałam Ci link do mojego profilu na fejsie. Prześlę jeszcze raz :)
  8. veganka, miałaś do mnie napisać na fb Jak nie leczyłam tarczycy to moja depresja się nasilała - spałam po 16h dziennie, płakałam i nie miałam siły. Po lekach było o niebo lepiej.
  9. Candy14, słusznie napisała, im więcej robisz tym więcej energii masz. Zależy też pewnie od typu pracy i nastawienia. Jak bym się nastawiła, że po pracy na pole dance bedzie ciezko bo to praca fizyczna to bym byla zmeczona samym mysleniem. Ja ide tam z nastawieniem ze bede sie dobrze bawic.
  10. light, potrzebuje czasu. Teraz pije kawe, zaraz biore za pedzel, pozniej trzeba cos ugotowac i tak zawsze cos :) moze wieczorkiem cos skrobne.
  11. Candy14, otóż to. I tak jest ze wszystkim - trzeba działać. Ludzie sami do nas nie przyjdą, sława i pieniądze też he he.
  12. light, przepraszam że jeszcze nie odpisałam, miałam ostatnio trochę spraw na głowie. A tak w ogóle to dopiero wstałam i mówię dzień dobry nocnym darkom :)
  13. Candy14, nie było wyjścia. Byłam świadoma, że siedzenie w domu i marudzenie że nie ma nikogo nie poprawi mojej sytuacji. Po knajpach sama przecież nie będę chodzić i tam poznawać ludzi. Zaczęło się od siłowni i tam poznałam pierw jedną dziewczynę ale mi się znudziła. I szukałam kursu flamenco w moim mieście - nie było. Tradycyjne techniki taneczne odpadały, hip-hop też - i jakież było moje zdziwienie, że w tym smutnym mieście powstał kurs tańca pole dance! :) Rurka jest świetna i ciężka bo wymaga siły ale uzależniająca. Niedługo idziemy całą paką z Pole Dance na impreze do klubu (około 25 dziewczyn). A teraz zapisuję się jeszcze na kurs angielskiego - nigdy nie umiałam się go porządnie nauczyć. Jak byłam mała to w chacie były awantury często, nie miałam głowy do nauki - 2 od góry do dołu. Teraz jako osoba dorosła nadrabiam :) No i mam grupę terapeutyczną co tydzień. Na czas terapii nie możemy się spotykać poza zajęciami, ale ja już wiem że jak ona się skończy to zakiełkują pewne koleżeństwa i przyjaźnie. Jestem tego pewna.
  14. Na studiach było bogate - akademik, imprezy - ciągle ktoś był. Po powrocie do rodzinnego miasta nie miałam z kim wyjść na durne piwo. Smuteczek, depresja, kilka miesięcy spędzone przed kompem. Później terapia, facet się przyplątał, poznałam ludzi na terapii grupowej i na zajęciach z pole dance. Znów wychodzę regularnie na piwo :)))
  15. carlosbueno, teraz facetom nie chce się wyciągać nawet dychy na browara (no nie wszystkim wiadomo, ale ja na takich trafiam). Co za brak klasy albo ja noszę za długie spódnice
  16. Dobra ide z tego dzialu bo moja zgryzota z powodu meskiego rodu siega zenitu.
  17. Reiben, padłam carlosbueno, szkoda faceta
  18. carlosbueno, no tak, też kiepsko że z takim nie pogadam o książkach. Dlatego biorę życie we własne łapy i nie liczę, że ktoś mnie wspomoże. Zwykle to ja jeszcze finansowo pomagałam moim ex, ech ja jebie...
  19. Kestrel, ano zgadza się. Robić się nie chce... kurcze a gdzie jakiś męski honor i duma? -- 26 lis 2013, 20:19 -- Kestrel, a takiego odpowiedzialnego, pracującego, zaangażowanego.
  20. Że też nie mogę takiego znaleźć
  21. Słyszę tylko o rozwodach, bo facet nie zarabia tyle co baba i zneca sie na niej. Albo brak pracy tlumaczy sie kryzysem meskosci albo inne fanaberie... Ja to juz trzymam sie na dystans i bacznie obserwuje facetow zeby nie trafic na takiego dziada, bo jak wiadomo jestem DDA i lgna do mnie tacy czy ja do nich.
  22. ale czy to znaczy, że facetowi nie chce się pracować bo nie musi? Bo mama będzie dawała pieniądze do 40tki?
  23. Co to w ogóle znaczy kryzys męskości i dlaczego tylu facetów zasłania swoje nieróbstwo tym medialnym hasłem?
×