Skocz do zawartości
Nerwica.com

inez3

Użytkownik
  • Postów

    2 144
  • Dołączył

Treść opublikowana przez inez3

  1. inez3

    Nawroty nerwicy

    Destrukcja, ale walcz dalej, nie poddawaj sie. zobaczysz, wygrasz! bethi, Róża niby tak, ale mi i tak bylo bardzo ciezko i nadal boje sie nawrotow, nie chce znowu byc zalekniona, mala dziewczynka. niby potrafie, ale czasem sa takie momenty, ze mam wrazenie, ze nie daje rady. wszyscy ci, ktorzy wiedza o moim problemie twierdza, ze zdecydowanie lepiej sobie radze... ale jak zawsze ja widze tylko te "ciemne" strony... ale walcze, nie dam sie tak latwo
  2. inez3

    Hej!

    czesc! nie jestes sama i nie bedziesz! pozdrawiam
  3. inez3

    Depresja objawy

    siwabiala uwazam, ze to co sie z toba dzieje to normalna reakcja organizmu na jakis tam stres (w twoim wypadku rozmowa z chlopakiem). kazdy zwykly szary czlowiek to przezywa... tak jak dżejem to wszystko trwa troche krotko, a dodatkowo my nie jestesmy lekarzami...
  4. ~Maja gratuluje! super czytac takie posty! wierze, ze uda ci sie pokonac zaburzenia odzywiania, bo po walce z nasza nerwiczka jestes o wiele silniejsza... buziaki
  5. no i co? pomysly wam sie skonczyly? jes tu wielu wspaniałych ludzi, cieplych, pomocnych... odzywajcie sie i pochwalcie jacy jestescie... uwazam, ze my nerwicowcy potrafimy byc ogromnym wsparciem dla innych, o wiele wiecej rozumiemy, potrafimy sluchac i nie smiejemy sie z problemow innych. to tez jest nasz zaleta!
  6. inez3

    Nawroty nerwicy

    jak sobie z nimi radzicie, jest lepiej czy "lepiej nie mówić"? ja mialam nawrot jeden, wydaje mi sie, ze byl o wiele slabszy niz pierwszy atak choroby, ale na tyle silny, ze znow musialam zaczac brac leki tylko, ze tym razem powrocilam do normalnosci bardzo szybko, juz po jakims miesiącu... a moze sa tez tu tacy, ktorzy raz zachorowali, raz sie wyleczyli i są zdrowi?
  7. hahaha, fajnie wyszla ta wasza konwersacja... prawda jest taka, ze faceci nie moga zyc bez kobiet a kobiety bez facetów, wszystko jedno z jakich pobudek: fizycznych, emocjonalnych etc. kazdy jest inny i kazdy chce czegos innego, ale ja po swoich przezyciach stwierdzam, ze nic na sile... bylam bardzo dlugo sama i ciagle myslalam jak to fajnie maja moje kolezanki, aja? taka beznadziejna, brzydka itp. ale w momencie kiedy olalam to i skupilam sie na sobie, na tym zeby sie bardziej polubic wszystko sie zmienilo... i teraz 3 rok jestem w swietnym zwiazku. tak wiec panowie i panie nic na sile! najpierw polubcie siebie, a sami zobaczycie co sie stanie...
  8. Ewik 22 dziekuje ci bardzo... wlasnie taki mam plan zeby tego zainteresowania okazywac wiecej, bede sie strac, bo mi zalezy.
  9. inez3

    Witam..

    heloł
  10. hmm, a ja wczoraj mialam ciekawa rozmowe z moim "manem". a mianowicie ostatnio odczuwam, ze cos miedzy nami jest nie tak. obserwuje inne pary (znajomi), ktorzy zaczynaja ze soba mieszkac, maja jakies plany, wiedza czego chca itd. ja tez chce, potrzebuje takiej stabilizacji. mielismy ze soba mieszkac, ale okazalo sie, ze on nie jest gotowy (jestesmy ze soba prawie 3 lata), boi sie uzaleznienia i boi sie tez tego, ze jak cos jest ze mna zle to, ze nie da rdy. nie ma sie komu \wyzalic, bo rodzina, mieksza gdzie indziej, a tu nie ma nikogo takiego komu moglby sie wyzalic. on twierdzi, ze jak mam nawrot to on przestaje istniec, bo mam glowe zajeta czyms innym (tu sie akurat zgodze)... brakuje mu zainteresowania, intymnosci (sexu tez) itd. rozmijamy sie w tym, ze on nie chce az takiej stabilizacji jak mieszkanie, jakies plany, a ja tego potrzebuje. po tej rozmowie zrozumialam, ze troche z mojej winy to wszystko i nie mowie tutaj o chorobie. chyba poprostu przyzwyczailam sie, ze on jest. pozwalam mu robic co chce np. jestesmy w domu, on idzie do kompa, a ja siedze i ogladam tv i nie kazew mu przestac, ale wczoraj mi powiedzial, zer czasem czeka az przyjde i go odciagne w jakis sposob... gubie sie czasem w tym wszystkim. mam wyrzuty sumienia, ze on tyle przezywa, jest sam, nie ma tu nikogo bliskiego tylko mnie, a kiedy ja mam te stany to licze sie tylko ja... chce o to wszystko walczyc i pielegnowac, bo kocham go nad zycie, ale tak bardzo mi szkoda, ze musi to wszystko przezywac...
  11. artureklegia nerwica... typowe objawy, z reszta lekarz ci to potwierdzil. co do lekow, to co to teraz sie dzieje to przyzwyczajenie sie organizmu. zazwyczaj takie leki zaczynaja dzialac po 2 tyg. - pierwsze efekty, pelna moc leku po 4-6 tyg. czy to jest lek z grupy SSI? jesli tak to sie nie martw, ja mialam 2 tyg. koszmaru z mdłosciami, lękami jak ruskie czołgi itp. jezeli jednak bedzie to co czujesz nie do wytrzymania idz do lekarza i popros o zmiane leku. pozdrawiam
  12. człowiek nerwica gratuluje etyki. a tym kolega to sie nie przejmuj. sam powiedzial, ze jak sie denerwuje to wtedy nic nie pamieta... z reszta zobacz, okazalo sie, ze "normalni" ludzie tez maja problemy ze stresem, a ty mimo tego sobie poradziles? i kto tu jest lepszy? kto? nie skupiaj sie na tych parach...wiesz dobrze, ze jak sie o czyms mysli intesywnie, a do tego negatywnie to jest tylko gorzej. uwierz, przyjdzie twoj czas...
  13. fendi czasami wystarczy byc... w ktoryms momencie ta osoba "pęknie" i powie co sie dzieje, ale najwazniejsze to tak jak napisalam byc...
  14. Akasha666 dokladnie, mysl o sobie. ty jestes najwazniejsza, bo to ty potrzebujesz teraz pomocy. niech cie nie obchodza inni. idz do psychologa czy do psychiatry, pozwol sobie pomoc, bo nerwica czy depresja to nie powod zeby pozegnac ten swiat. to sa zaburzenia uleczalne.
  15. Ewik 22 musisz wlasnie zaczac sie leczyc dla siebie. to tobie ma byc dobrze ze soba, bo jesli ty sie bedziesz dobrze czula to i twoj maz rowniez. nie mysl w ten sposob, ze to dla niego. dla siebie to robisz!!!
  16. dorotaH z tego co tu czytalam to wiem, ze przez niektore leki ludzie przybierali na wadze, ale niestety nie wiem, ktore to byly. przy asentrze mi sie to nie zdarzylo.
  17. haywire nie jestem lekarzem, ale wyglada mi to jakos na stan schizofreniczny. czy twoja mama sie leczy? gdzies chodzi? bo skoro trwa to juz tyle lat to na prawde powinna...
  18. Katrix nie ma sytuacji bez wyjscia. sprobuj porozmawiac z mama na spokojnie. wyjasnij jej co sie dzieje i jak bardzo potrzebujesz zeby z toba poszla do psychologa. jezeli nadal bedzie oponowac idz sama. nie boj sie, na prawde nikt ci tam krzywdy nie zrobi, ale napewno moze pomoc. nikt na ciebie nie bedzie patrzyl dziwnie, gwarantuje. ja chodze do psychologa od jakiegos roku i to jest na prawde swietna sprawa. dowiedzialam sie mnostwa rzeczy o sobie, a po kazdej wizycie dostaje "kopa" do dzialania... odwaz sie... bedzie dobrze
  19. dzien dobry kochani! tak czytam wasze wpisy z wczoraj wieczor i widze, ze wcale nie jest tk zle... wszyscy sobie radza, maja jakies plany... i o to wlasnie chodzi ja mialam wczoraj przeprowadzke w pracy i siedzialam do 21, dzis trzeba dokonczyc. niestety nie moge sie wymigac, bo jestem kierownikiem tego balaganu zwanego biurem . buziaki
  20. tez tak mysle... moze to nie ta osoba? moze tam jeszcze gdzies ktos na ciebie czeka? czytalam twoje rozne posty na forum i widze, ze jestes ciepla, symptyczna i inteligentna dziewczyna... trzymaj sie
  21. cywil nie boj sie skutków ubocznych! te leki moga zmienic twoje zycie, bedziesz mogl zaczac walczyc z lękami. lekarz wie co robi. wszyscy ci, ktorzy zaczynali brac leki njczesciej mieli jakies skutki uboczne, ale najczesciej przechodzily po jakims czasie. wiesz jak ja zareagowalam na to, ze mam brac jakies leki "na glowe"? plakalam pol dnia, ze jak to ja nie moge sobie poradzic i musze brac proszki dla "wariatów" (niech nikt sie nie obraza, tak sobie nazywalam te leki, tak samo centrum terapii - wariatkowo, zeby troche humoru wprowadzic). plakalam nawet jak bralam pierwsza tabletke... po tym jak przeszly mi skutki uboczne (w moim przypadku mdlosci, natłok mysli, zawroty glowy) dziekowalam Bogu, ze dostalam te leki. znow zaczelam wychodzic wszedzie, moglam zaczac walke z lekami, powoli zaczynalam jezdzic autobusami, chodzic do marketow (przez pewien okres nie moglam wyjsc nawet do sklepu pod domem). oczywiscie jesli twierdzisz, ze dasz rade bez tych lekow to super! i walcz bez nich, tak tez mozna... ja niestety nie mialam tyle sily, ale to wlasnie leki pomogly mi wyjsc z domu, isc na terapie i zagladac w zakamarki mojej psychiki. pozdrawiam
  22. bethi wez gleboki oddech. zastanow sie czy faktycznie potrzebujesz samotnosci, jesli tak to nie ma sensu sie meczyc i trzeba to zmieniac (sama wiesz jak to jest, duzo przeszlas). spojrz z dystansu a moze otworza ci sie oczy... pozdrawiam i glowa do góry!
  23. witaj kama1976! co do problemów z zawrotami glowy to moze byc tak, ze to przez leki. przede wszystkim psychiatra powinien ci powiedziec, ze przez jakis czas moze tak byc, a po dluzszym braniu przechodzi. my na forum nie jestesmy lekarzami, wiec mozemy tylko powiedizc o tym co sie z nami dzialo, jakie mamy doswiadczenia. ja gdy dostalam swoj lek asentre to przez pierwsze 3 tyg. czulam sie fatalnie, krecilo mi sie w glowie, mdlilo mnie, leki sie nasilily. po tych 3 tyg. wszystko minelo i bylo juz tylko lepiej. luxeta to to samo co asentra, wiec masz prawo sie tak czuc... faktycznie moze za wczesnie zrezygnowales, ale to juz byla decyzja lekarza. mi asentra bardzo pomogla, postawila mnie na nogi. niestety mialam nawrot po jakichs 6 miesiacach po odstawieniu, wiec znow zaczelam asentre - poczatki tez nieciekawe, ale tym razem stan, ze sie tak wyraze normalny nastapil po jakims miesiacu. teraz biore asentre 9 miesiac i wiem, ze jeszcze ja troche pobiore, bo te leki nie uzalezniaja, nie powoduja otepienie (u mnie, wszystko zalezy od organizmu) i terapia nimi jest dosc dluga. moj nawrot byl prawdopodobnie przez to, ze za wczesnie mi ja odstawiono. wierze w calkowite wyleczenie, bo to tylko nerwica i nasza glowa, ale wymaga to duzo naszej wlasnej pracy i psychoterapii, bo leki tylko likwiduja objawy, ale powod tych stanow musimy sami odnalezc. pozdrawiam
  24. i to są proszę państwa najważniejsze słowa!!! o tym trzeba pamietac. nerwica to nie koniec swiata chociaz w trakcie jej trwania inne mysli niz ta nie przychodza do głowy... ja przechodzilam juz nawrot, ale mimo tego nadal wierze, ze wszystko minie i w 100% bede zdrowa.
  25. ashley dokladnie tak! i dodatkow nie bojmy sie mowic o tym co nas boli... czasami tak umiemy grac, ze nic po nas nie widac pomimo tego, ze w srodku walczymy z calych sil i czesto tez nie mamy juz sily... jezeli zauwazysz, ze cos sie dzieje dziwnego z bliska badz dalasza ci osobą nie przechodz obojętnie tylko podaj ręke, niby to niewiele, ale czasem może zdziałać cuda.
×