Skocz do zawartości
Nerwica.com

inez3

Użytkownik
  • Postów

    2 144
  • Dołączył

Treść opublikowana przez inez3

  1. a mi dalej jest smutno...jak ja pojde do pracy jutro? mam jakis spadek formy... wszytsko jest na nie... wczoraj przeplakalam 2 godziny, ze taka beznadziejna jestem, ze juz 3 raz... ja juz nie chce codziennie walczyc ze soba, mam dosc, chcialabym poprostu wstac rano i niczym sie nie przejmowa, a ja ciagle mysle i mysle... nie chce mi sie jesc, choc jestem glodna, niedobrze mi... wogole masakra...
  2. czasami juz nie mam sily, 3 raz z tym walcze, 1 podczas brania lekow... czy ja juz z tego nigdy nie wyjde? czy ja juz zawsze bede taka ulomna? czuje sie beznadziejnie, bo zamiast sie cieszyc z tego, ze mam cudownego faceta, ktory jest ze mna mimo moich jazd, fajną pracę, wlasny samochod, znajomych, ktorzy mi zawsze pomoga i rodzicow, ktorzy tez sa ze mna to ja denerwuje sie nie wiem czym, najlepiej tobym siedziala w domu przed tv... ale juz to wszystko przeszlam 2 razy, czemu znow musze... czy ja komus krzywde zrobilam? caly czas musze zmagac sie sama ze soba, ze swoimi slabosciami... czemu to cholerstwo znow zabiera mi radosc zycia, usmiech na twarzy? powinnam juz wiedziec co mam robic zeby topokonac... niby wiem, ale nie umiem, czemu?
  3. a ja wlasnie wrocilam ze szkoly... rano nerwy, serce walilo, rece sie trzesly... wkurzylam sie w koncu no i pojechalam wczesniej. przyjechalam do szkoly i mi w zasadzie wszystko przeszlo, a zaznaczam, ze mialam egzaminy... na pierwszym tak sie skupilam, ze zapomnialam ze balam sie, ze cosmi sie staie, a sami wiecie jak bylo goraco rano... ang, spoko, mam 5 na koniec, ale tak jakos myslalam o tym, ze chce juz do domu, ze sie denerwowalam, ale nie jakos tak panicznie... a teraz wrocilam do domu i mi smutno... niby wszystko jest ok, wszedzie jezdze, wszystko robie,ale caly czas mysle o tym jak sie czuje... zabija mnie to, nie wiem skad, czemu i wogole... i az mam doła...
  4. heh, sluchajcie... musze sie pochwalic... moj chlopak umowil sie z naszymi znajomymi na piwo, ale ja niemoglam isc bo nauka. ale tak jakos mi ona nie wychodzila,ze postanowilam pojechac tam do tego pubu... i co? i nic. warunki dla nerwicowca straszne - duszno (w srodku budynku), glosno itd. a ja na luzaku, zadnego stresu, normalna rozmowa, zadnych "trzesawek"... :) i kto tu zrozumie co ja wyrabialam jakies 5 dni temu? aha, wrocilam tylko i wylacznie zeby troche jeszcze siepouczyc, no wiec ide, ale musialam sie pochwalic i nawet moj bartek mowi, ze mnie nie poznaje, a poza tym jest ze mnie dumny, ze tak na luzaku
  5. a ja sie probuje uczyc, ale jakos mi nie wychodzi. denerwowalam sie dzis w pracy, ale nei wiem czym. inaczej sie denerwowalam, trzeslam sie, ale tak poza tym to ok. teraz sie uspokoilam i nawet nie przeraza mnie jutrzejsze wyjscie do szkoly, ale ja zawsze najgorzej mam rano... nie no znow mysle co bedzie jutro - bee, niedobra inez, niedobra a wogole to chyba az tak strasznie ze mna nie jest skoro dzis pojechalam sobie do banku i oprocz tego drzenia nic mi sie nie dzialo i nie chcialam zwiac... kurcze, z reszta ja sama wychodze zdomu itd. to skad te leki? moze to faktycznie zwykly stres przed egzaminami, ale poniewaz ja mam zdolnosc do wiazania tego wszystkiego z nerwica to i tym razem tak zrobilam?
  6. wentylator w domu mam, ale tam jest jeszcze w miare znosnie, klimy w samochodzie nie mam - metoda? wszystkie okna otwarte, skutek - nic to nie daje , basen - nie mam czasu, a poza tym ja moge tylko plywac tam gdzie jak sie zatrzymam mam grunt pod nogami - smieszne, ale nie umiem sie zatrzymac w miejscu i sie tak utrzymac... :)
  7. inez3

    Jestem tu nowa

    witaj Rzaba w naszym nerwowo-depresyjnym świecie :)
  8. smutna48 a co sie dzieje? wywal to z siebie!!! natychmiast!!! :)
  9. wiatr najsmieszniejsze jest to, ze ja doskonale zdaje sobie sprawe z tego, ze nic mi nie bedzie, wiem, ze sie podenerwuje jak kazdy przed egzaminem a potem w koncu przejdzie... spoko, daje rade :)
  10. a czemu stchorzylas? hmm? opisz troche dokladniej
  11. hehe, a tak na marginesie nigdy nie zemdlalam i nigdy nie zwymiotowalam publicznie [ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:02 pm ] hahaha, jakos mi sie chce smiac z samej siebie coz to czlowiek jest w stanie wymyslec
  12. Piotrek moj dobry duchu :) tak mi zawsze jakos cos powiesz, ze od razu mi sie lepiej robi. no, patelnia... dobrze, ze u mnie w biurze przez caly dzien slonce nie dociera, wiec jeszcze jakos da sie wytrzymac pozdrawiam [ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:57 am ] Piotrek wiem wiem, z reszta wiem tez, ze jak sie denerwujemy to nasz organizm dostaje potezna dawke adrenaliny i tlenu (choc nam sie wydaje, ze jest odwrotnie), wiec jest niemozliwoscia zeby zemdlec :) a co do faktu rzygniecia, to tez nie wiem skad mi sie to wzielo, bo przeciez KAZDEMU moze sie zdarzyc spoko, spoko daje rade
  13. aha jak powiedzialam komus czego sie boje to mi powiedzial, ze co w tym strasznego, ze zemdleje albo zwymiotuje publicznie? kazdemu sie moze zdarzyc :)
  14. hehe, no jakos nie moge sie zebrac, a dodatkowo jeden przedmiot z ktorego nic nie rozumiem, kompletnie, na szczescie nie tylko ja, wiec jakos razem moze nam sie cos uda... strach jaki mam to ze jutro jak pojde na ten egzamin to sie zdenerwuje, ze mi sie cs stanie, ze np. zemdleje albo zwymiotuje tam w tej auli... ale powtarzam sobie jak mantre, ze nie mam na to wplywu i nawet jakby cvos sie zaczelo ze mna dziac to i tak tego nie opanuje (czyt. zemdlenia itp.). z reszta ktos mnie tam zawsze zreanimuje
  15. witaj szaj, zobaczysz za jakis czas wszystko minie tylko wymaga to duzo cierpliwosci i pracy nad soba. poczytaj sobie na forum jak ludzie radzili / radza sobie, a napewno ci to pomoze. pozdrawiam
  16. no a u mnie poczatek sredni, jakas zdenerwoana sie obudzilam, ale wiem, ze czasem tak mam... dojechalam do pracy i jakos tak samo minelo... wiem, ze nie moge wszystkiego kontrolowac, bo sie NIE DA! i tego zamierzam sie trzymac. jutro mam zaliczenia 2 a jakos kompletnie nie jestem przygotowana
  17. tja, tylko zebym ja umiala to wprowadzic w zycie... dodatkowo wiem, ze powinnam sie odpepowic od rodzicow, np. wyprowadzic sie, ale mam wrazenie, ze bez nich sobie nie poradze, jak cos sie dzieje ze mna to zawsze dzwonie do mamy a to blad o zym dowiedzialam sie na terapii. jak jest dobrze to moze ich nie byc, ale jak zaczynaja mi sie jazdy to jak mala dziewczynka do mamusi... grrr... czasami mam takie mysli, ze o ja zrobie jak ich zabraknie, jak cos sie bedzie dzialo... jak ja sobie poradze... oni wiedza, ze zle postepowali tak mnie trzymajac na smyczy. wiecie, ze ja nigdy ne bylam na takich normalnych wagarach? jak cos to szlam do mamy i mowilam, ze nie chce isc do szkoly, bo cos tam i dostalam usprawiedliwienie... mojamama chciala zebym miala z nia dobr kontakt i mowila jej o wszystkim tak jak kolezance i moze tu troche tez przegiela, bonie mialam nawet zadnych wiekszych tajemnic, w sumieo wszystkim mowilam, radzilam sie jej itd. wszyscy uwazali i uwazaja, ze ona sobie radzi swietnie ze wszystkim, jest zaradna itd. i ja gdzies podswiadomie tez taka chce byc... jakmnie naszlo na zwierzenia
  18. bethi nie o to, ze tak mam robic tylko, ze tak robie i to jest zle :) zle napisalam
  19. hmm, a ja dzis sobie tak myslalam, ze moze te nasze ataki wynikaja z checi kontrli nad wszystkim? czy w waszym przypadku (w moim tak) nie bylo tak, ze przed choroba byliscie dobrze zrganizowani, pewni siebie, usmiechnieci itd. i nawet jak sie zdarzyl jakis gorszy moment tosie tym nie przejmowaliscie? ja tak wlasnie sobie staralam przypomniec jak to bylo umnie. bylam szczesliwa, zadowolona, dawalam rade, uczylam sie srednio, ale niezalamywalam sie przez to. i nagle pojawily sie momenty gdy jak bylam sama, bez rodzicow, zaczynalam sie zle czuc i wtedy panika, ze sama sobie nie poradze... najgorsze zaczelo sie, kiedy cos sobie ubzduralam w liceum z historia... teraz juz nie pamietam jak tob ylo, ale zaczelam sie tak panicznie bac odpowiedzi "przy tablicy". natychmiast robilo mi sie slabo i niedobrze, nie moglam spac i choc zawsze bylam obkuta na blache nie moglam, nawet raz wstalam i powiedzialam, ze nie umiem choc umialam. juz prawie wtedy bylam na terapii, ale jakos w koncu sie przemoglam... odpowiedzialam, dostalam 5 i jeszcze uslyszalam, ze kazdy tak powinien odpowiadac... potem wyjazd na oboz w liceum... strach przed autokarem (choroba lokomocyjna). dodam, ze nie bylam jakos specjalnie zzyta z moja klasa dodatkowo wydawalo mi sie, ze wszyscy tam tylko beda chlac itp. itd. i tak sie nakrecilam, ze w zasadzie nie moglam jesc i spac przez 5 dni... co do alkoholu moj tata jest alkoholikiem nie pijacym od wielu lat. nie bylo u mnie patologii, nie bil, nie krzyczal tylko pil i ciezko jakos bylo... wrzucalam go z domu nie raz, nie dwa, zawsze przepraszal i ze nie bedzie. z mama wylewalysmy wodke ze znalezionych butelek moja mama organizowala kolonie i czesto z nia jezdzilam, raz przyjechal do nas tata i pamietam jeden wieczor kiey mial chyba delirke... nawet powiem szczerze, ze nie pamietam tego dokladnie... potem sie okazalo,zewyladowal w szpitalu i jak mama go odwiedzala to jej nie poznawal. do domu wrocilysmy same, znajomy przyjechal samochodem taty z tamtego miejsca. od tego czasu on nie pije (mialam wtedy jakies 13 lat - teraz 23). moj stosunek do alkoholu jest jaki jest, nie lubie tracic kontroli, nie lubie jak mi sie w glowie zaczyna krecic i robi mi sie niedobrze, wiec jak pije to z umiarem - hehe, jestem ekonomiczna. moze to stad, ze tata pil? moze to stad strach przed wyjazdami, bo tam jemu bylo zle i wyladowal w szpitalu? kiedys na terapii uslyszalam, ze zostalam obciazona duzym ciezarem, bo wszyscy mi mowili, ze ojciec tak mnie kochal, ze dla mnie przestal pic i przez to ja teraz musze byc najlepsza i najwspanialsza zeby to nie wrocilo (oczywiscie podswiadomie). no, a potem ten moj oboz od ktorego wszystko sie zaczelo... ale o tym juz nie bede pisac, bo to jest w dziale "witam". na obecnej terapii uslyszalam, ze musze wszystko kontrolowac, byc perfekcyjna (nie na wszystkich plaszczyznach zycia), dodatkowo jak cos mi nie lezy i chce sie zbuntowac reaguje wlasnie tak - lekiem... przepraszam, ze tak sie rozpisalam troche nie na temat, ale jakos takmnie naszl
  20. oj potrafisz, sprobuj Ambitny! .. *atrucha
  21. Piotrek a twoje pozytywy?
  22. a ja nawet doszlam do wniosku dzis, pierwszy raz, ze mi jakos tak nawet ten upal nie przeszkadza... nie wiem, moze zaczynam wracac do siebie powoli? nic mnie dzisiaj nie boli, zmeczenie mi przeszlo i wogole jakos fajnie dzis mi jest... no to wlasnie nalezaloby sie zaczac uczyc ale jakos nie mam weny... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:45 pm ] Piotrek ale ja lubie slonko tylko nie 30 st a 25. bo przy takiej temperaturze ledwo zyje ale looz hyhy
  23. inez3

    Filmy i seriale

    seriale, moj hit to "kryminalne zagadki.." moglabym naokragło. ogolnie lubie filmy z tajemnica jakas, ksiazki tez. "veronica mars", "bones"... takie klimaty
×