
inez3
Użytkownik-
Postów
2 144 -
Dołączył
Treść opublikowana przez inez3
-
ja powiem tak, mi leki pomogly wyjsc z dolka i dzieki nim moglam skupic sie na terapii. na poczatku jak sie dowiedzialam, ze mam brac leki to bylam zalamana. ja, ktora zawsze wszystkim pomagala i wspierala nagle mam brac jakies prochy?? ale teraz wiem, ze to byl najlepszy pomysl... mnie nie zniszczyly, dzieki nim znow poczulam sie normalnie i zaczelam walczyc itd. co do dzialania to zalezy od organizmu, ale w wiekszosci przypadkow lek zaczyna dzialac po 2, 3 tyg. tych kilka tygodni mozebyc bardzo ciezkich, twoj stan moze sie pogorszyc, iec musisz zdawac sobie z tego sprawe, ale potem jest tylko lepiej. nie lam sie, zobaczysz bedzie lepiej. z tego da sie wyjsc!!!
-
heh, u mnie to tez jest problem. zwlaszcza w moich zaburzeniach, nawet jak jest dobrze to zawsze znajde cos w moim samopoczuciu co jest nie do konca takie jakbym chciala zeby bylo i sie tego trzymam przez co sie denerwuje
-
no wiem wiem, to nie jest tak, ze sie tego boje, bo wiem, ze nic mi sie nie stanie, ale ostatnio nachodza mnie jakies mysli - wspominki jak sie czulam rok temu o tej porze i natychmiast sie denerwuje... ale dzis jest lepiej, bo wiem, ze moj spadek nastroju i te mysli to po tym, ze przez jakis okres nie bralam lekow i teraz organizm znow musi sie przyzwyczaic... dzis mam o wiele lepsze samopoczucie w tym roku pojade na wakacje... z reszta nie jade sama tylko z chlopakiem,ktory dokladnie wie co mi jestico mi sie dzieje... opiernicza mnie kiedy trzeba, przytuli, poglaszcze i od razu jest lepiej :) wiem, ze kiedys wreszcie do konca sie pozbede tej choroby, wierze w to!!!
-
teraz juz mniej, ale to byl moj najwiekszy problem...dodatkow jak gdzies jade to niemoge za bardzo jesc. tzn. tak mi sie wydaje... i dlatego unikam wszelkich wyjazdow. mimo tego, ze juz czulam sie dobrze tego jednego nie przelamalam
-
witaj witaj, no i gadaj co ci na sercu lezy :)
-
ja sie sprawdzam, siadam, zamawiam i jak mi przynosza to wtedy mnie natychmiast odrzuca sam zapach choc normalnie to bym zerzarla wszystko no ale po chwili mowie sobie, ze nic mi nie jest, ze mi sie to wszystko wydaje i mija... tylko zeby mi sie tak to udalo raz na zawsze... widzisz Samanta u mnie problem to wlasnie to zwymiotowanie i zemdlenie (nigdy w zyciu nie zmedlalam hehe), a zwymiotowalam w trakcje swojej choroby moze ze 2 razy i to tez nie tak jak sie balam gdzies na srodju ulicy cy w autobusie, ale w domku... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:10 pm ] samanta samanta gdzie jestes tak mi sie fajnie z tobagadalo :)
-
hehe, ja to zawsze jak kupuje sobiejakis nowy krem, nie wiem, na zmiejszanie to oczywiscie zawsze sobie obiecuje, ze tym razem napewno bede go uzywac... i jak zawsze po jakims czasie w koncu zapominam hehehe taki slomiany zapal
-
tez to staram sobie uswiadomic... kurcze a moze by sie tak troche powywyzszac?? ;]
-
tak... poprostu nie moge wiazac wszystkiego z tym, ze to napewno ta nerwica, bo u mnie jest tez taki problem... gorsze samopoczucie a ja juz mysle, ze znowu to samo i tak sie nakrecam... w zeszlym roku mialam terapie poznawczo - behawioralna i tam sobie uzmyslawialam, ze nawet jakbym nie wiem, zemdlala, porzygala sie to przeciez nic strasznego. nie moglam spac wtedy i nakrecalam sie, ze przez to tez si bede gorzej czula - psycholog: niektorz wogole nie spia i to nie z powodu nerwicy... taksamo z jedzeniem, jak sie zle czuje to mi niedobrze i wtedy nie moge jesc (jak juz kiedys pisalam mialam problem z jedzenie w restauracjach i u kogos poza domem) - psycholog: no i cos sie stanie jak pani nie bedzie mogla jesc?? niektorzy normalnie caly dzien nie jedza i zyja... bardzo mi to wtedy pomoglo i dzis jak mi sie cos takiego zdarza to sie nie przejmuje, ale znow mam taka dziwna przypadlosc, ze sie ciagle sprawdzam, bo wiem, ze moge itd. itd. tak mi sie jakos przypomnialo to wszystko :)
-
ja nwet nie wiem czy u mnie to sa ataki... u mnie to wyglada tak, ze skupiam sie na tym jak sie czuje, potem wyobrazam sobie, ze jak ja dam rade jak znajde sie np. w centrum handlowym, restauracji itd. i wtedy sie denerwuje jeszcze bardziej... w koncu ide tam gdzie mam isc i zazwyczaj nic mi sie nie dzieje... i to zastanawiajace... czuje sie w zasdzie dobrze, ale nadal mysle i tak w kolko...
-
ej,ej Samanta kazdy jest czasem roztrzesiony... tylko sie nie kladz i nie patrz w sufit, spacerek, film, ksiazka i jakos zapomnisz... no, albo rozmowa z nami na forum. mi to bardzo pomaga... kurcze NIE DAJEMY SIE!!!
-
wpewnym sensie pewnie tak... chociaz ja wiem, o co chodzi ale mimo tego, ze wiem to jakos jakby do mnie to nie dociera... bethi racja, bez lekow jest cuuuuuuuuuuuudownie!!!!
-
Mizerno wlasnie, ja tokompletie nie wiem np. czym sie martwie. chodze do pracy (nawet lepiej sie tam czuje bo nie siedze i nie mysle), wychodze na dwor, ale to potworne napiecie... ale dzis mi sie polepszylo jak sie okazalo, ze przez leki, przez nie branie :) MaRiAnEk heh, paietam jak zaczynalam brac moja asentre, chodzilam niemal po scianach ale to przejdzie :) bethi odpocznij sobie... sama wiesz, ze ci sie tylko wtdawalo, ze slyszysz te dzwieki... NIE DAJEMY SIE!!!
-
no, a ja moi drodzy bylam u psychiatry i uslyszalam, ze moje gorsze samopoczucie wynika najprawdopodobniej z tego, ze jakies 2 tyg. temu przez 4, 5 dni nie bralam lekow, bo zapomnialam ich brac, dodatkowo pilam wtedy (jedno piwko wieczorem). i jak wrocilam do domu to wzielam tabletke i prosze, w nocy mnie obudzily mdłosci i chyba wlasnie wtedy sie przestraszylam i znow te mysli... jak widac nawet taka krotka przerwa powoduje pogorszenie... ale teraz wiem, ze bedzie lepiej. pozdrawiam
-
Piotrek ano walcze... dzis bylam u psychiatry i powiedzial mi, ze spadek mojego samopoczucia nastapil po tym, ze przez 4 dni pod rzad nie bralam leku, bo zapomnialam go wziac ze soba... a wczesniej zdarzalo mi sie nie brac, bo np. chcialam sie napic piwka no i prosze do czego to doprowadzilo... ale powiem, ze nawet nie jest tak strasznie, dotarlo do mnie to, ze ma prawo tak byc a dodatkowo pogoda (jestem meteopatka)... mysle za kilka dni to przejdzie :)
-
aleks-23 to sama musisz wiedziec, ja wiedzialam, ze sama sobie nie poradze i stad terapia i leki. skoro ty dajesz sobie rade tzn., ze moze nie potrzebujesz leczenia... tylko ty mozesz o tym wiedziec
-
aleks-23 mysle, ze mozna, ale mi jak na razie to nie wyszlo... co do pytania czy da sie z tego wyjsc?? oczywiscie ze da, nadal w to wierze mimo nawrotu, bo zauwazylam, ze z tym nawrotem poradzilam sobie w miesiac i teraz jak mam chyba kolejny (choc nie chce wierzyc, ze to nawrot) to tez czuje sie inacvzej, jestem bardziej swiadoma tego wszystkiego, tego, ze wcale nie jest tak jak mi sie wydaje...
-
Piotrek, nie przesadzaj... napewno nie jest tak zle teraz ja cie bede podtrzymywac na duchu. a musze powiedziec, ze dzis obudzilm sie o 4 rano (mysle, ze dlatego, bvo wczoraj pomyslalam ze wtedy, jak mi sie to dzialo to wlasnie sie tak budzilam), no i cala sie trzeslam, ale sluchajcie, na spokojnie sobie wytlumaczylam, ze przecxiez nic sie nie dzieje, bo niby co? i jakos usnelam. rano tez niby nie moglam zjesc sniadania (scisniety zoladek), ale w koncu cos mi odpuscilo i zjadlam, wiec ogolnie dzien zaczal sie spoczko :) pozdrawiam wszystkich nerwusow!!! nie dajemy sie!!!
-
heh, ja tez zawsze slyszalam, ze jestem swietna, madra, odpowiedzialna, mozna ze mna pogadac, bo wyslucham itd. a ja nigdy tak o sobie nie myslalam i nie mysle
-
hmm, a to ciekawe... mnie 50 mg asentry dziennie wyciagnelo z pierwszej nerwicy i to zupelnie... potem w zeszlym roku pierwszy nawrot, dzieki asentrze znow stanelam na nogach az do teraz... tzn. ogolnie wydaje mi sie, ze jest to tylkomoja wina, bo znow zaczelam intensywnie myslec... niepotrzebnie... druga opcja to, ze moj organizm sie przyzwyczail i moze powinnam brac wiecej np. o cwiartke?? ide jutro do psychiatry
-
smutna48 heh tez mysle o jakims uderzeniu w glowe, bo jesli jest takjakmysle to juz moj drugi nawrot po roku... a moze poprostu nie wyleczylam sie do konca?
-
ania22 ja dokladnie mam to samo co ty, chodzi mi o objaw tzn. strach przed tym ze mi jest niedobrze i ze nie zdarze do lazienki. tylkou mnie wzielo sie to z tego (sam strach nie przypadlosc), ze mialam chorobe lokomocyjna i zawsze sie strasznie denerwowalam jak mi bylo niedobrze... wiec swietnie cie rozumiem. moze nie mam fobii spolecznej, ale objawy jak najbardziej takie same... co do hipnozy - za pierwszym razem jak zaczela mi sie nerwica to myslalam o tym intensywnie, ale jakos na tym sie skonczylo. mi pomogla terapia i leki.
-
ja tez biore asentre 50 mg dziennie i na mnie tez podzialala swietnie, no nie liczac pierwszych 3 tyg. bo czulam sie fatalnie. teraz po 8 miesiacach brania cos jest nie tak, bo odczuwam leki i zastanawiam sie nad wieksza dawka. jutro ide do psychiatry.
-
Amy Leedokladnie, tak juz mialam a teraz znowu i to pomimo brania leku... nie wiem co sie dzieje... zaczelam poprostu sobie myslec jak to bylo rok temu i dalej poszlo samo i tak juz 2 tydz. niby dzis bylam w tej galerii i bylo ok, ale ja caly czas mam jakies dziwne przeswiadczenie, ze jest tak sobie i nie tak jak bylo... najgorsze te mysli, ze pewnie znow sie bede zle czula choc odganiam je jak moge (przyklad to kfc gdzie sama usiadlam i zjadlam zajmujac sie czytaniem ulotki). u mnie lek to to, ze jak gdzies bede to bedzie mi niedobrze i slabo, ze zemdleje, choc wiem, ze przy leku to raczej niemozliwe, bo sie denerwuje i tylkmi sie to wydaje. za tym idzie to, ze jak mi bedzie niedobrzeto nie bede mogla jesc (zawsze jem za 20 - normalnie) i przez to boje sie gdziekolwiek jezdzic. z tego strachu przed wyjazdami nie wyleczylam sie do konca nawet jak bylo w sumie normalnie... no i jakos tak mi smutno chociaz w sumie powinnam byc szczesliwa. chyba jestem za duza pesymistka, zamiast widziec, ze jest dobrze, to mysle o tym drobnym "zle" - perfekcjonizm nie tam gdzie trzeba. przeciez nie mozna zaplanowac swojego samopoczucia a ja wlasnie to robie, tak jakbym przewidywala przyszlosc... ehh
-
heh, a ja musze sie pochwalic. pojechalam sobie dzis do galerii handlowej i co?? i nic... poszlam nawet zjesc sobie do kfc co u mnie w zlych momentach bylo awykonalne, bo natychmiast robio mi sie niedobrze... no i tak usiadlam sobie z tym twitserem... chwila... powiedziala sobie, ze robilam to juz 2 mln razy i skupilam sie na czytaniu ulotki, a i jeszczespecjalnie usiadlam tam gdzie najwiecej ludzi bylo... no i zjadlam ja mamjeszcze takie jedno cos, ze jak cos sie dzieje to niemalze na sile gdzies ide zebysie sprawdzac... wiem, ze to bez sensu, bo przeciez np. wcale nie musze zawsze czegos jesc jakgdzies ide, ale ja sie testuje... porabane :) ale wierze, ze mi przejdzie ten slabszy okres