
inez3
Użytkownik-
Postów
2 144 -
Dołączył
Treść opublikowana przez inez3
-
człowiek nerwica to raczej dobrze chyba, ze jest zwykly i nudny? nie sadzisz? czasem trzeba sie ponudzic zeby w koncu cos zrobic.. smutna48 ja nie wiem... czasami wydaje mi sie, ze przesadzasz. zrobilas z siebie jakas taka meczennice. ciagle jedziesz na swoja rodzine, ale tak na prawde nie piszesz niczego co popieraloby twoje slowa... musisz zrozumiec, ze oni nie potrafia pojac twojego stanu ducha i zebys sie kroila to i tak to nic nie zmieni... nie obrazaj sie tylko na mnie za te slowa, ale tak poprostu czasem to widze... vampirek82 moja droga... troche wiary w siebie... wiem, latwo powiedziec, ale wydaje mi sie, ze wszystko bedzie ok, przeciez chcesz tego... na jednej rozmowie bylas i okazalo sie, ze bylo dobrze. przypomnij sobie jak sie cieszylas... i jutro juz nie kombinuj buziak
-
Ewik22 rulez! mowilam, ze zrobi ci sie lepiej (no moze nie w portfelu )... teraz bedzie coraz lepiej... vampirek82 no prosze pani... jak mamy sie teraz zwracac? pani dyrektor? chyba czas uwierzyc w siebie...
-
Tomku nasunelo mi sie cos takiego. niekoniecznie to musi miec zwiazek, ale moze miec. skoro twoj tata zginal w wypadku, to moze twoja mama sie boi zeby ciebie nie stracic tak jak stracila jego? moze po czesci robi to nieswiadomie? wydaje mi sie, ze powinienes z ni szczerze pogadac, bo mysle, ze jestescie ze soba blisko, czasem moze na sile... sprobuj delikatnie... powiedz jej, ze ta nadmiern ndopiekunczosc nie pomaga w twojej nerwicy (jesli ona o niej wie oczywiscie). ja wielokrotnie rozmwialam z moimi rodzicami, jestem dorosla, mam prawo popelniac bledy i zyc po swojemu, a to czy mi sie cos stanie - i tak nie beda w stanie wszystkiego przewidziec. bardzo ciezko jest to zmienic, ale musisz jej uswiadomic, ze inaczej nie bedziesz szczesliwy... moj mama moze nie dzwoni do mnei 46 razy, ale jesli gdzies ide i nie ma mnie o tej godzinie, ktora mniej wiecej okreslilam, to jest telefon gdzie jestem i kiedy wracam i ze powinnam zadzwonic. zaznacze, ze tez mam 23 lata... Piotrek, ayrton zgadzam sie, ze czasem jest wszystko inaczej, ale potem znow to wszystko wraca... no coz...
-
Zorki a ja uwazam, ze taka szczerosc do bolu jest czasem przydatna. mimo wszystko to wazna cecha. musisz tylko nauczyc sie ja kontrolowac, bo przeciez nie kazdemu mozna wszystko powiedziec. na forum czesto czytam rozne twoje wypowiedzi, ktore zdaja sie byc bardzo "mocne", ale moim zdaniem to moze poruszyc odbiorce... maiev znam ten bol. nie wiem skad mi sie to wzielo... jak jezdze do "tesciowej" to mimo tego, ze bylam tam juz 2 mln razy za kazdym razem sie denerwuje, ze nie bede mogla jesc, spac itd. zazwyczaj pierwszy wieczor jest taki sobie, a potem luzik... wazne to sie nie dobijac i nie wymyslac czarnych scenariuszy... zobaczyc, okaze sie, ze to nic strasznego... Ewik 22 pomysl sobie, ze to dlatego, ze to pierwszy raz, a potem bedzie coraz lepiej. przeciez jedziesz tm zeby sobie pomoc. a to, ze nie spalas dobrze? wielu ludzi dzien w dzien budzi sie o 3 rano m.in. moj szef wrocisz od lekarza z naladowanymi bateriami do walki... no, ostatnie dwa dni to lazenie po centrach handlowych w poszukiwaniu sukienki, butow, torebki itp. dla mojej kuzynki, ktora w weekend idzie na wesele... nogi mi odpadaly, ale przynajmniej byla tam klimatyzacja. dzis moi rodzice wyjezdzaja na 2 tygodnie. powiem jedno: huraaa! jakos sie odzwyczailam od nich przez to, ze mieszkalam sama ostatnio... moze wreszcie sie odpepowie od nich?
-
vampirek82 prosze sie nie wykrecac! bedzie dobrze. wszyscy trzymaja kciuki
-
to staraj sie odciac... nie masz wyjscia. to jest znecanie sie psychiczne, np. z tym spadkiem. masakra jakas... podziwiam cie, ze tyle wytrzymujesz... moim sukcesem jest to, ze wczoraj gadalam troche z mama. powiedzialam jej (temat oszczedzanie), ze musza mi pozwolic popelniac bledy. jak mi kiedys zabraknie to tylko i wylacznie ja musze sobie z tym poradzic i kombinowac... przyznala, ze oni spowodowali u mnie brak samodzioelnego decydowania... mama nie rozumie mojego sposobu myslenia w roznych kwestiach, ale powoli uczy sie tego zeby mi pozwalac na zycie po swojemu... gorzej z tata... np. dzwoni do mamy i sie pyta ile mi ksy zostalo, a ona wtedy stara mu sie wytlumaczyc, ze po co mu ta wiedza itd. 5 lipca minelo 10 lat odkad tata nie pije. zastanawiam sie czy jestem DDA, nie stwierdzono u mnie tego, a przynajmniej nikt mi nic takiego nie powiedzial. nie bylo bicia, ale byly awantury, wyrzucanie go za drzwi itd. ja bylam chyba bardziej zawzieta zeby sie go pozbyc jak pije. jak mu wystawialam walizke za drzwi to mama nic nie mowila, a on mnie przeprszal... podobno przestal dla mnie... teraz nawet nie wach alko i go od tego odrzuca, ale nigdy tez nie porozmawial ze mna na ten temat... tak jakby bylo minelo... on nie umie wyrazac uczuc... ale zagmatwalam
-
witam wszystkich... co do pogody to ja tylko czekam az sie zrobi chlodniej, ale w warszawie juz nie jest tak tragicznie. najgorsze byly poniedzialek i wtorek. teraz da sie zyc. wczoraj spedzilam kilka godzin w centrum handlowym, bo kuzynka kupowala sukienke na wesele i ja robilam za doradce... no i jej doradzilam... a dzis znow sklepy, bo jeszcze nie ma butow i torebki... yhh... uwielbiam zakupy, ale lazenie 4 godzin po sklepach mnie doprowadza do szalu
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
inez3 odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
przeciez napisalam, ze mialam to samo i czasem tez mi sie zdarza. tak jak napisala Lusi nie ma zadnej recepty. skoro sie tak denerwujesz to bierz jakies ziolowe srodki. i nie mysl, ze musisz zjesc, bo wcale nie musisz, mozesz posniej. poza tym staraj sie myslec, ze wcale nic ci sie nie dzieje i nie masz sie czym denerwowac. to co napisalam to raczej takie dorazne i jezeli wiesz juz co ci jest, wiec najpierw wizyta u psychologa i psychiatry. -
nie no oczywiscie, ale nie chyba jak to dziecko ma 23 lata... szkoda, ze mnie jeszcze nie pyta kiedy mialam ostatni stosunek płciowy. przepraszam, ze tak drastyczny przyklad, ale ona jest czasem gorsza niz KGB :)
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
inez3 odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
hmm, tez sie boje wyjezdzac ale tylko sama, a nie z rodzina. tez w trakcie napadu nie moge jesc. nie wiem czy masz sie czym przejmowac. jak ci niedobrze i nie mozesz zjesc yo powiedz, ze nie jestes glodny w tej chwili. przeciez nie musisz jesc na zawolanie. wogole czy byles u jakiegos specjalisty? radze sie wybrac, bo przeciez nie chcesz sie tak meczyc... -
wrocilam wczoraj do domu po prawie 3 tygodniowej absencji... sama nie wiem czy sie cieszylam. jakos tak obojetnie... mama wrocila o 21 i zaczelysmy gadac, jak bylo ile kasy dostalam itd. no i wlaczyl sie moj ulubiony temat - oszczedzanie. mama powiedziala, ze rozmawiala z moja kolezanka (corka znajomych mojej mamy tak przy okazji). jej zdaniem ona nie musi oszczedzac, bo dostala mieszkanie, ale jak sama mowi i tak to robi. no i od razu stwierdzila, ze ja tez powinnam sie nauczyc. ona to by odkladala 200 zl miesiecznie w mojej sytuacji, zeby moc wyjechac gdzies na jakis wyjazd. no i kredyt na mieszkanie, przeciez jak bede go brac to tez beda w banku patrzec na to co mam na koncie. ja jej powiedzialam, ze na razie nie mam na co zbierac i ze na razie to i tak kredytu nie wezme, bo po pierwsze za malo zarabiam i nie wiem kiedy dostane podwyzke, z reszta nie chce na razie kredytu, moze za kilka lat. potem pytania czy bylam u ginekologa, bo jej zdaniem przytylam przez pigulki... jj jej mowie, ze ich nie biore juz, a ona od razu zebym uwazala, bo ona "na wesele nie ma"... pytanie: czy znalazlam w koncu tenozycxzki to paznokci, czy robioam obiad bedac tam... jak boga kocham az sie zmeczylam tymi pytaniami... juz sama nei wiem czy przesadzam czy nie... ale niektore rzeczy chcialabym zostawic dla siebie, bo mnie np. krepuja pytania o ginekologu ( z jej strony)... wiem, powinnam jej poiedziec, ze mnie to krepuje, ale wtedy ona robi taka mine, ze jej to nie pasuje, ze jej smutno, ze o czyms nie chce jej powiedziec... juz sama nie wiem [ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:55 am ] Millka juz ci odpisuje, dopiero teraz zauwazylam... to nie tak jest. bylam przez 3 tyg,.poza domem. na poczatku to noj facet placil, za jedzenie, za benzyne do mojego samochodu. potem kiedy dostalam pensje to ja za wiekszosc rzeczy placilam, ale on tez cos kupowal. caly czas wszystko liczylismy, wiec nie bylo tak, ze tylko ja kupowalam wszystko. z reszta za zajmowanie sie psem dostalismy kase, a poniewa kazde z nas wydalo tyle samo to podzielilismy sie kasa na pol. co do brata to on przyjechal do pracy. mama "moich" chlopakow nie za bardzo ma pieniadze, wiec nie dala mu za duzo. utrzymywalismy go oboje. a zakupy ktore im zrobilam to tylko pozyczka, jak obaj dostana pensje to mi oddadza. tak to mniej wiecej wyglada...
-
oj, ale sie rozpisaliscie ostatnio... ja wlasnie wczoraj wrocilam do domu. niby ok, ale od razu jakies dziwne rozm,owy z mama. niby pytala sie jak tam bylo a potem: rozmawialam z kasia (taka moja kolezanka) i ona nie musi oszczedzac bo ma mieszkanie, ale i tak to robi. wiesz, ja na twoim miejscu to bym ze 200 zl miesiecznie odkladala. gdybym nie oszczedzala to nie pojechalabym na urlop np". odpowiedzialam, ze na razie nie mam na co odkladac i nie potrzebuje tego "no a kredyt na mieszkanie? przeciez beda patrzec tez na to ile masz n koncie". powiedzialam, ze ja na razienie mysle o kredycie, moze za 5 lat, ale na razie nic z tego... niby taka sobie rozmowa, ale jakos mnie zmeczyla... wrocilam i od razu moj ulubiony temat. poza tym gdzie mam nozyczki od paznokci, czy robilam obiad dzis bedac jeszcze tam, ile kasy dostalam, czy bylam u ginekologa, bo to przez te pigulki tyje i musze uwazac... az glowa moze zabolec od ilosci pytan. a ja chce miec cos swojego, jakies moje sprawy i tajemnice a nie zeby sprawe ginekologa roztrzasac na forum...
-
joana.r. witaj. czulam dokladnie to samo co ty przed wizyta. jak to ja nie daje rady? okazalo sie jednak, ze to byl bardzo dobry pomysl z tym lekarzem. nie zaluje i uwazam, ze 3/4 osob powinno przejsc jakas terapie (nawet ci bez zaburzen), bo mozna sie wiele o sobie dowiedziec i zmienic stosunek do wielu spraw... pozdrawiam
-
Piotrek fajnie tak moc isc na basen czy cos innego, a nie siedziec w pracy... ale z drugiej strony jak przez rok siedzialam dzien w dzien w domu (przez chorobe) to mialam juz nawet siebie dosc taka bylam znudzona, ze juz nic mi sie nie chcialo... w koncu sie podnioslam i poszlam do pracy... oj ale teraz by mi sieprzydal chociaz jeden dzien wolnego...
-
mi sie w zasadzie tez wszedzie pojawialy, w miejscach gdzie nie chcialam byc a musialam... mdłości, nogi jak z waty, zawroty glowy i ta okropna mysl, ze musze uciec, ze chce do domu... od razu telefony do rodzicow (dorosla kobita a do mamusi dzwoni)... czy moge wrocic, bo nie dam rady isc do szkoly... spokojnie, wez gleboki oddech, nic ci nie bedzie... i nigdy nic nie bylo... ale strach byl, ze jednak moze tym razem sie stanie? tez udaje, nikt by nigdy nie powiedzial, ze mam taki problem, nie widac tego... wszycy mysla, fajna dziewczyna, wesola i wogole, ale nikt nei wiedzial jaki koszmar przezywalam w srodku, jak walczylam zeby nie dac sie pokonac... teraz jest dobrze, normalnie, leki, kolejna terapia... czy wierze, ze kiedys minie? gdzies wewnetrznie sie boje... boje sie tego uczucia, strachu, przerazenia i bezsilnosci... trzeba walczyc, nic innego nie pozostaje.
-
bethi tak tak, masz racje. tylko ja bym chciala ta wojne wygrac raz a dobrze, a nie tak ciagle ponownie staczac bitewki. ciesze sie, ze we mnie wierzysz, to pomaga... ah ta comiesieczna babska przypadlosc... dlaczego akurat w te upaly?? siedze sobie w pracy, wiatraczek mi wieje i jest do wytrzymania. jutro chyba wezme dzien wolny, bo urlopu raczej miec nie bede w tym roku... mam takie stanowisko ze jak mnie nie ma to papiery gina i nikt nie wie gdzie co jest... no coz... takie zycie...
-
ja lubie slonce, ale nie gdy siedze w pracy lub stoje w korku w samochodzie bez klimy... dla mnie optymalna temperatura to 25 stopni, a nie 35... juz zaczynam tesknic za tym jak bylo ostatnio chlodno... hmm, we wtorek powrot do domu... dziwnie jakos, nie chce mi sie specjalnie... przyzwyczailam sie, ze jestem sama z moim facetem i robie co chce i kiedy chce... tak sie zastanawiam czy kiedys sie wylecze... pierwszy atak choroby mialam 3 lata temu... po roku pierwszy nawrot, w tym roku kolejny (mimo lekow) - tym razem krocej ale znowu to koszmarne uczucie... przeszlam terapie grupowa, przy nawrocie indywidualna, teraz chodze tez indywidualnie... i co? i mimo tego, ze dobrze sie czuje, normalnie, to i tak boje sie gdzies wewnetrznie tego samego. przy pierwszym ataku choroby wierzylam, ze sie wylecze, nie moglam sie doczekac odstawienia leku, a teraz mysle sobie, ze moge brac go do konca zycia zeby tylko nie bylo tego wszystkiego... nie wiem, wydaje mi sie, ze nie potrafie wykorzystac tego czego dowiedzialam sie na wszystkich terapiach... niby wiem co robic, ale nie potrafie. kiedy nerwica atakowala nie potrafilam jej pokonac i bylo tak samo - no, moze o wiele krocej to trwalo... wszyscy, ktorzy wiedza jak bylo twierdza, ze teraz lepiej daje rade, ale co z tego? ja caly czas twierdze, ze wcale tak nie jest... ehh
-
kurcze, 2 dni mnie nie bylo a tu az 2 strony do przeczytania... u mnie dobrze, w zasadzie normalnie... ale co z tego skoro ja nadal gdzies wewnetrznie boje sie tego samoego? boje sie wyjazdow z domu, choc teraz jestem od prawie 3 tyg. poza domem, ale z drugiej strony to to samo miasto, te same czynnosci (praca itp.). boje sie, ze to ciagle bedzie wracac, bo niby jest dobrze, ale nie pozbylam sie tych lekow i nadal sie ich boje...
-
witaj! napewno bedzie latwiej z nami. podniesiemy na duchu, podzielimy sie spostrzeżeniami... pozdrawiam
-
kurcze, jak ja bym chciala zebysmy wszyscy nie mieli tych zaburzen, ktore mamy... jakbym mogla to bym wszystkich wyleczyla...
-
dzień dobry! jak tam dzisiejsdzy dzien? ja w pracy sobie siedze, mam do przetlumaczenia jakas dokumentacje, zostaly mi jeszcze 3 strony, ciekawa jestem czy ktos to zrozumie . a poza tym weekend!!! hmm, w poniedzialek wracam do domu z 2 tyg. "wygnania" i opieki nad psem. nie chce mi sie. przyzwyczailam sie tam miekszac. moze jak wroca to im powiem zeby znow gdzies pojechali? dżejem "imie róży" - swietna ksiazka, wciag i to bardzo... człowiek nerwica i inny nie moze byc! co do cwiczen to tez byma sie chciala zmusic, ale jakos nie moge. dla mnie cwiczenie w domu odpada, bo jestem bardzo nie systematyczna... no coz, "wałki" beda nadal rosnac buziaki
-
wiecie co? tak czytam te wypowiedzi i tak na prawde to kazdy pisze to samo... ile mozna? juz dalismy tyle rad, a oni nadal uparci... juz mi argumentow brakuje... Darku no jak Boga kocham czy tobie jest wygodnie byc takim cierpietnikiem? i czy w tym momencie najwazniejsza jest dziewczyna? mysle, ze to ty jestes w tej chwili najwazniejszy i soba sie powinienes zajac. skup sie na jednym... pisalam ci, zacznij od zmiany siebie, bo tak to nawet gdybys byl najpiekniejszy na swiecie to z takim podejsciem nic bys nie zdzialal... top23 nie rozumiem cie kompletnie, z jednej strony piszesz jak ci brakuje dziewczyny a zdrugiej nawiazujesz tylko do spraw łóżkowych... "wsadził wyjął" to mozesz zalatwic sobie w agencji i bedzie spokoj... ja nie wiem jakie dziewczyny ty znasz skoro piszesz, ze chcialbys je tak sobie zmieniac. nie znam laski, ktora bylaby z kolesiem tydz. a w nastepnym tyg. juz z kims innym... sama juz sie powtarzam, ale czasem mi juz rece opadaja... chlopaki! marudzenie tu nic nie pomoze, albo sie wezmiecie za siebie, albo ja juz nie wiem sama...
-
mirabelle oj to ci czytanie troche czasu zajmie irish_coffee witaj wsrod "denerwujacych sie"... nigdy nie jest za poznow zeby z tego wyjsc...
-
czesc! tutaj nie bedziesz samotny.