Skocz do zawartości
Nerwica.com

inez3

Użytkownik
  • Postów

    2 144
  • Dołączył

Treść opublikowana przez inez3

  1. inez3

    cześć

    przędka no sliczne normalnie. szkoda, ze ja nie mam takiego talentu...
  2. inez3

    witam:)

    witaj wśród "zdenerwowanych"!
  3. inez3

    czesc

    Witaj chamardaban no coz, nie bede sie powtarzac JW..
  4. inez3

    Witam!

    Maślana witaj! hehe, tez tak mam. czasem nawet zdarza mi sie kasowac caly wpis i pisac od nowa nic sie nie przejmuj, pisz to co ci lezy na sercu. tutaj napewno otrzymasz wsparcie. pozdrawiam
  5. Anik. witaj na forum! mam (mialam) podobne objawy co ty. lek przed tym, ze bedzie mi niedobrze to moj "ukochany" powod zeby zrezygnowac z czegos. u mnie byla tylko jedna roznica - nigdy w sumie nie wymiotowalam, widocznie az tak silnie tego nie przechodze... choruje w sumie 3 lata (zaleczylam sie, potem nawrot)... u mnie wiedzieli tylko rodzice, potem pare osob, ktorym wiedzialam, ze moge powiedziec... nie boj sie lekarzy. ja na terapii dowiedzialam sie, ze powodem moich objawow sa relacje z nadopiekunczymi rodzicami... teraz ucze sie zyc na wlasna reke. nie zwlekaj z wizyta u specjalisty. ja biore leki i zyje jak czlowiek. pozdrawiam
  6. tez tak mam, ze chce podrozowac... tyle jest cudownych miejsc do zobaczenia, do pochlaniania wszystkimi zmyslami, tyle kultur, nowycvh ludzi itd. to marzenie tez mi zabrala nerwica, ale wierze, ze wreszcie mi sie uda i jest juz jakis postep. przez 3 lata kazdy wyjazd gdzies bez bliskich mi osob byl koszmarem, nawet na lekach, ale w ostatni weekend pojechalam to mamy mojego faceta i to byl pierwszy wyjazd kiedy nic, kompletnie nic sie nie dzialo. zadnych mdlosci, zawrotow glowy, problemow z jedzeniem, ze spaniem. bylo tak jak kiedys i powiem szczerze, ze dopiero po powrocie sobie uswiadomilam, ze to byl taki wyjazd bez strachu od 3 lat. tyle bylo rzeczy do robienia, ze nawet nie uswiadomilam sobie tego wtedy... zagmatwalam troche, ale to chyba z powodu emocji... wiem, ze nie wolno sie poddawac i koshmar pamietaj, ze marzenia sie spelnia tylko trzeba sobie dac troche czasu zeby poradzic sobie ze soba, uspokoic sie i spojrzec na wszystko z innej perspektywy. ja tak robie od 3 lat, z mniejszym lub wiekszym skutkiem, z wieloma podknieciami, ale z wiara, ze kiedys to sie skonczy.
  7. niestety jest to dosc zlozony problem spowodowany naszym spoleczenstwem niby katolickim. przez to jest wam trudniej zaakceptowac samych siebie i to jest w tym wszystkim najgorsze... trudno jest sie cos zaakceptowac jesli od razu ma sie poczucie winy. tomal tez mi sie wydaje, ze to moge byc jakies mysli kompulsywne. natomiast nawet gdybys mial inn orientacje niz ta powszechnie uznawana to co by sie stalo?? to nie jest zadna choroba i nie masz na to wplywu... tak jak pisalam wyzej wazna jest akceptacja samego siebie i nie chodzi tu tylko o orientacje, ale wszelkie inne cechy.
  8. kochani, widze, ze macie spadek formy. pamietajcie tylko, ze to nie wasza wina, to tylko nerwica chce was sprowadzic do ziemi... kazdy ma gorsze dni i tak trzeba do tego podchodzic. bethi dla mnie wyprowadzka z domu to nie ucieczka od problemow, to raczej proba dorosniecia i nauczenia sie radzic sobie samemu. to jeden z elementow terapii przynajmniej w moim przypadku. tak jak pisalam w innym temacie, dorastam dopiero teraz, tak jakbym dopiero teraz przechodzila okres dojrzewania psychicznego. vampirek82 sluchaj lekarza... ja za pierwszym razem tez odstwailam szybko po 6 miesiacach i po kolejnych 6 wszystko wrocilo. jak sie potem dowiedzialam bylo za wczesnie.
  9. hmm... u mnie od poczatku wiedzieli rodzice (coz, tak to jest jak sie wie o swoim dziecku wszystko), potem mowilam najblizszym mi osobom. nie mialam jakos oporow, doszlam do wniosku, ze jak bee to ukrywac przed osobami, z ktorymi sie spotykam to bede sie bardziej meczyc. nikt mnie nie wysmial, ale oczywiscie bylo zdziwienie... ja taka odwazna, wesola itd. boje sie jechac autobusem czy wybyc na jakis wyjazd poza dom... Dzien, jak codzien - w pracy. Rano mialam wizyte u babskiego lekarza, naczekalam sie troche, bo babka utknela w korku i sie spoznila 45 min. Dzis wracaja rodzice, na szczescie jutro jada na dzialke i wracaja w niedziele. tak strasznie chcialabym sie wyprowadzic, teraz juz wiem, ze jestem na to gotowa. niestety sama mieszkania nie wynajme, bo w wawie ceny sa wieeeelkie, a moj facet na razie boi sie mieszkania razem, nie jest do konca przekonany. tak wiec zostaje mi moj dom...
  10. xxxx hehe, nie zauwazyłam i zalozylam temat o przepisach
  11. Temat powstał z inicjatywy głodnych forumowiczów . Wrzucajcie przepisy a potem zajadajcie! Na poczatek prosty przepis Makaron z boczkiem i majerankiem Składniki: - 400-500 g spaghetti albo innego makaronu - kilka łyżek oliwy - 200 g wędzonego boczku - 5-6 dojrzałych pomidorów - 1 duża cebula - 1 łyżka majeranku (jak ktos nie lubi może być oregano albo jakas mieszanka ziół np. zioła prowansalskie - świeżo zmielony czarny pieprz - kilka łyżek startego sera pecorino lub parmezanu (zwykly ser np. gouda tez może być) Sposób przyrządzania: Drobno posiekaną cebulę szklimy na oliwie, dodajemy sparzone, obrane ze skórki i pokrojone w drobniutką kosteczkę pomidory, solimy i dusimy na wolnym ogniu. Po upływie około 15 minut, pod sam koniec duszenia, dodajemy do sosu majeranek i sporo pieprzu. Na osobnej patelni podsmażamy pokrojony w kosteczkę boczek, dodając ewentualnie odrobinę oliwy. Skwarki zdejmujemy z patelni i odcedzamy z tłuszczu. Ugotowany al dente makaron zalewamy sosem, posypujemy przyrumienionym boczkiem i serem. Smacznego!!! [/b]
  12. o tak tak, przepisy :). a ja potrzebuje cos w miare taniego na obiad dla 3 osob, ale brak mi pomyslu...
  13. tez balam sie chodzic do kina, a kocham ogladac filmy. wydawalo mi sie, ze zaraz zemdleje, ze jest okropnie duszno i napewno nie zdarze do lazienki jak zrobi mi sie niedobrze. jak z tym walczylam?? poprostu chodzilam, a w glowie powtarzalam sobie, ze wcale nic mi sie nie stanie, bo tyle razy juz bylam w kinie i nigdy nic mi sie nie przydarzylo... i tak za kazdym razem bylo coraz lepiej... Jovita do kinq marsz, zobaczysz jak sie wciagniesz w film to zapomnisz o wszystkich objawach (ja tez tak mialam). pozdrawiam
  14. xxxx mniam mniam, az zglodnialam ja wogole jestem jak chodzacy przewod pokarmowy, moglabym ciagle jesc (no nie liczac okresow nerwicowych kiedy to jedzenie mnie odrzuca) i to najlepiej same kaloryczne potrawy. wybaczy, wybaczy, prawda??
  15. stokrotka77 witaj na forum! tu nie ma barier tematycznych. co cie boli to o tym piszesz, a ludzie w razie mozliwosci cie podtrzymaja na duchu, pomoga spojrzec na problem z innej perspektywy i podsuna jakies rady. tak wiec do dziela!!! pozdrawaim
  16. inez3

    Leki a Antykoncepcja

    ja kiedy zaczynalam brac asentre zapytalam sie psychiatry czy ten lek nie koliduje z pigulkami. powiedzial mi, ze nie. ja nie mailam zadnego problemu odnosnie andtydepresantow i pigulek. radze jednak wam upewnic sie zxarowno u psychiatry jak i u ginekologa. my mozemy tylko gdybac.
  17. top, znowu wszystko podciagasz do jednego. a moze warto by robic cos dla siebie, a nie myslec "co by zrobila moja laska, pewnie pomyslalabym, ze jestem frajerem". na prawde to troche obsesyjne zaczyna byc. moj facet mnie nie oklamal, od poczatku wiedzialam co i jak i wcale nei uwazalabym go za bieudacznika, bo nie spal z zadna laska. zrozum, ja nie postrzegam ludzi przez taki pryzmat. bakus eh, niestety sa ludzie i ludzie... takim łysym sie nudzi, nic w zyciu zapewne nie osiagneli badz nieosiagna, wiec trzeba sie jakos podbudowac, np. komus wlac. jakie to puste. musisz jakos uwierzyc w siebie, pracowac nad tym. malymi krokami mpodchodzic do ludzi. musisz zrozumiec, ze wcale nie jestes taki jakim widza cie inni czyli malym, wrazliwym chlopczykiem. twoja pasja, aktorstwo to super sprawa. nawet tym moglbys kogos zainteresowac. nie ma w twoim miescie jakichs warsztatow teatralnych? tam moglbys sie spelniac i od razu poczulbys sie lepiej.
  18. Droga Ti., mi sie osobiscie wydaje, ze problem z waga jest w tym momencie najmniejszy. zebys mogla sie odchudzac i pracowac nad swoim cialem najpierw musisz poradzic sobie ze sfera psychiczna, bo z tego co czuytam to w twoim zyciu jest duzo chaosu (wystarczy przeczytac to co napisalas, w jaki sposob to napisalas). Powinnas isc do lekarza, zdecydowanie. Wiem, trafilas na jakiegos idiote, ale tak nie musi byc. Poszukaj w internecie jakis placowek w twoim miescie i idz sie zapisz. Nie potrzeba ci skierowan do psychologa czy psychiatry (nawet w panstwowej poradni). Dziewczyno, pomoz sobie, bo chyba nie chcesz tak dalej wegetowac... Musisz poukladac sobie zycie, a zobaczysz, ze przemeczenie zniknie i zaczniesz zyc pelnia zycia. pozdrawiam cieplo
  19. ja osrtatnio tez nie jadam sniadan w domku wiec kupuje sobie cos do pracy. np. ostatnio moim ulubionym daniem jest, uwaga: parówka na zimno i do tego bułka jakas ziołowa albo ciabatta.
  20. mk_kulis no widzisz, nasza glowa potrafi tworzyc "niesamowite" objawy, odczucia i "choroby", a my jestesmy dodatkowo bardzo kreatywbni w tym temacie tez mi sie tak wydaje. najlepiej do "normalnego" terapeuty... pozdrawiam
  21. nier bylo mnie przez weekend a tu az tyle stron do przeczytania "płodni" z was literaci Darku drogi. nie szukaj dziury w calym. musisz troche uwierzyc w tych lkarzy, badania itd. i sluchaj dżejem, kobita z "astmatycznym" doswiadczeniem Piotrek hehe, znam ten bol z nudami. okropne to jest, a po czym juz ci sie nic nie chce. opisz jak tam po pracy. no, a ja bylam na tym wyjezdzie. i to byl mouj pierwszy wyjazd bez rodzicow od dawna, ktory byl zupelnie normalny. w ciagui cale mojej choroby to byla pierwsza "wycieczka" zupelnie wolna od jakichkolwiek objawów, mysli itd. wydaje mi sie, ze duzo mi dalo to, ze ostatnio odpepowilam sie od rodzicow. teraz bede dazyc do zycia wsoim w;lasnym zyciem... jest super!!!
  22. inez3

    cześć

    witajcie witajcie! Krzysiekk tutaj smotny nie bedziesz. Ba, moze znajdziesz przyjaciol na cale zycie! przędka tez sie doleczam, po 2 nawrotach, ale nadal walcze. pozdrawiam
  23. Misiunia welcome!!! tak jak wyzej. nasza glowa potrafi dzialac "cuda"... jestesmy w stanie wywolac u siebie wiele schorzen pod wplywem stresu. wybierz sie do psychologa lub psychiatry i zacznij sobie pomagac, bo jak sama piszesz masz przyjaciol, faceta i warto z tego wszystkiego korzystac.
  24. bethi ano, ale "coponiektorzy" umieja wyciagac wnioski i logicznie rozumowac... i cholera no... aaaa, jak mnie to denerwuje, ze nie moge im wbic do glowy pewnych rzeczy...
  25. ja mialam pewne epizody nerwicowe (wtedy tego nie wiedzialam) kilka razy. zawsze wiazalo sie to z jakims wyjazdem gdzies bez rodzicow gdzie nie chcialam jechac. pierwsze takie cos mialam na urodzinach mojej kuzynki (wczesniej zdarzalo mi sie, ze jk bylam na jakiejs imprezie czy przed to sie denerwowalam, ale przechodzilo). mialam jakies 14 lat. kiedy przyjechali moi rodzice zaczelo mi sie robic niedobrze, zimno, trzeslam sie... pojechalismy do szpitala, stwierdzono, ze to moze jakies zatrucie i dostalam jakies pastylki... po paru dniach przeszlo, ale lek przed tym stanem pozostal. potem byla wycieczka szkolna, nie chcialam jechac, bo i poco? wszyscy beda chlac i nie bedzie nawet momentu spokoju, do tego wyjazd autokarem (mialam chorobe lokomocyjna do tej pory nie lubie jezdzic autokarami)... przez 5 dni wycieczki czulamsie zle, mdlilo mnie jak mialam cos jesc, nie moglam spac i caly czas bylam spieta... przeszlo jak wrocilam do domu... po jakims czasie wkrecilam sobie, ze jak bede odpowiadac "przy tablicy" na historii (historyk byl dosc wredny) to ze stresu bedzie mi slabo i niedobrze. przed kazda historia mialam mega lek, ze mnie wezmie do odpowiedzi a ja tam zwymiotuje albo zemdleje (zawsze bylam obkuta, ba, wczesniej nawet sama sie zglaszalam do odpowiedzi - tez byla stres, ale nie paniczny). jak mnie wywolal do odpowiedzi to bylam w stanie powiedziec, ze nie umiem i dostac pale. nie moglam spac przed historia, potem w zwiazku z tym balam sie wszystkich miejsc gdzie jest duszno, ale w koncu powiedzialam sobie, ze tak niemozna, przelamalam lek, zglosilam sie a na koniec uslyszalam, ze kazdy tak powinien odpowiadac... minelo... potem wyjazd na wakacje z przyjaciolka, nie bylo tak strasznie, ale odczuwalam dyskomfort, chec powrotu do domu, male problemy z jedzeniem... jednak tak powaznie zaczelo sie po pierwszym roku studiow. byl obowiazkowy oboz, ja jak juz zdawalam na te studia nie chcialam jechac i to byl powod tego, ze zastanawialam sie czy na nie isc. oboz zaczal sie zblizac i zaczelam panikowac, ze sobie nie poradze, ze napewno bedzie mnie ciagle mdlilo, nie bede mogla jesc, spac i jak ja sobie poradze?? jakis tydzien przed obozem mialam tylko to w glowie... mdlilo mnie ciagle, nie moglam jesc, plakalam, spalam malo, dzien przed powiedzialam, ze nie jade, ale moi rodzice mnie namowili zebym w takim razie pojechala i powiuedziala dziekanowi, ze nie moge zostac (poza tym musialam jechac, bo zabieralam moje 2 kolezanki). cala noc nie spalam, w samochodzie opowiedzialam wszystko dziewczynom, namawialy mnie, ale ja postawilam na swoim choc troche sie lamalam. w drodze powrotnej moja mama plakala, ja pol drogi przespalam... zaczelo byc coraz gorzej, zaczelam sie bac jezdzic autobusami, wychodzic dalej od domu. w koncu musialam przeniesc sie na tryb zaoczny studiow, bno nie moglam wysiedziec na zajeciach nawet 5 min. od razu mi sie robilo duszno, slabo, krecilo mi sie w glowie i mdlilo mnie. poszlam do poradni, zaczelam brac leki i chodzic na terapie. moj powrot do normalnosci trwal prawie rok. jestem teraz po pierwszym nawrocie, ktory minal mi bardzo szybko (po miesiacu bylam znow soba) i w sumie ostatnio tez mialam jakby nawrot, ale tym razem na lekach - duzo stresu mi sie skumulowalo... i tak to u mnie wyglada, to juz w sumie 3 rok leczenia z mala przerwa...
×