
inez3
Użytkownik-
Postów
2 144 -
Dołączył
Treść opublikowana przez inez3
-
wiecie co, tak sobie mysle, ze jak sie nie probuje walczyc to pozostaje sie tylko zamknac w domu i plakac... wiem, o czym mowie, bo moja nerwica wlasnie wiaze sie glownie z wyjazdami. na pierwszym roku studiow mialam oboz i tak sie balam, ze bedzie mi niedobrze, nie bede mogla spac ani jesc, nie bedzie nikogo bliskiego, ze przez tydzien przed nie spalam, ciagle o tym myslalam i w koncu nie pojechalam, oczywiscie musialam pojechac w nastepnym roku, ale to juz inna histroria. to, ze nie pojechalam to byl blad, oczuywiscie teraz tak uwazam... moja choroba rozwinela sie potem do tego, ze balam sie wychodzic z domu, jesc gdzies poza dome, a o wyjazdach samej bez rodzicow nie bylo mowy... zaczelam sie leczyc - terapia + leki. wyszlam z tego. czasem nadal pojawiaja sie jakies male leki, ale wiem, ze jezeli sie poddam to nic z tego nie wyjdzie, a ja nie chce tak zyc. mam wielka potrzebe poznawania swiata i przez podroze chcialabym go w koncu poznac... chcialabym zebyscie wiedzieli, ze to nie jest tak, ze cudna terapia i leki i jestem jak nowa... mialam 2 nawroty - kazdy byl juz slabszy... nauczylam sie wiele o sobie, o tym co powoduje takie stany, jestem madrzejsza o rozne doswiadczenia i wiem, ze kiedys uda mi sie do konca
-
witam po dłuższej przewie! u mnie ok, u was widze, tez lepiej... wlasnie zmieniam prace i juz sie nie moge doczekac, co jest dziwne, bo wszelkie zmiany zawsze mnie przerażały...
-
witajcie kochani! jak sie macie w nowym roku?? mam nadzieje, ze wczodzicie w 2008 z nadzieja na lepsze jutro. wszystkim wam tego zycze :*
-
hmm... u mne to bylo tak... po pierwszym ataku mojej choroby pare lat temu zmienilam studia z dziennych na zaoczne, ale nie poszlam do pracy... stwierdzilam, ze najpierw musze stanac na nogi... zajelo mi to przeszlo rok... potem zaczelam prace... dzis stwierdzam, ze gdyby nie praca to bym oszalala w domu z nicnierobiemia i myslenbia o swoich przypadlosciach... nie rzucilam tez roboty jak mialam nawrot... jakos dalam rade... mam nadzieje, ze wam wszystkim sie uda, jest ciezko, wiem, ale naprawde warto...
-
witam was moi kochani! mam nadzieje, ze jeszcze mnie ktos pamieta, bo ja o was jak najbardziej. u mnie wszystko w porzadku, zyje bez zadnych lękow i jestem happy... a jak wam mija dzien??
-
człowiek nerwica ehh, olej... przynajmniej probuj... z tego co pamietam masz przy okazji nadopiekuncza mame, ktora zapewne chce mie idealnego synka, ktory bedzie chodzil jak w zegarku, a poniewaz nie rozumie tego co sie z toba dzieje tak reaguje... A ty przestan mi tu o jakichs xanaxach gadac, bo przyjade i kopne cie tam gdzie slonce nie dochodzi!!! :)
-
dżejem dziękuje za dokładne informacje... a jak tam tobie czas uplywa??
-
droga Matylko! nie denerwuj sie, czasem posty nie skierowane bezposrednio do danej osoby moga wiele pomoc. wiem, ze to co powiedzial twoj maz nie jest mile, ale zastanwo sie czy cale zycie chcesz siedziec w domu na tylku?? i jak czesto tak jest?? powiem ci szczerze, ze ja tez tak mowilam, nie chcialam nigdzie jezdzic, bo najlepiej wdomu, ba nawet nie chcialam nigdzie wyjsc i powiedzialam ze pewnie bede cakle zycie mieszkac z rodzicami. jednak gdzie wewnetrznie nie chcialam tego, nie chcialam byc ubezwlasnowolniona... moja metoda?? czasem zmuszanie sie, walczenie z moimi myslami... ale jedna mysl mnie trzymala, ze ja tak nie chce do konca zycia...
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
inez3 odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
to i tak dobrze ze cos robisz... ja po tym jak zachorowalam wogole nic nie robilam... bywalo tak, ze od pobudki lezalam w lozku ogladajac tv i myslac czemu mnie ktos tak skrzywidzil. musialam zmienic studia na zaoczne, przez rok nie pracowalam... najpierw nic nie moglam, nawet ranop sniadania nie moglam zjesc bo mnie mdlilo... moje wychodzenie na dwor wiazalo sie tylko z 3 spacerami z psem w ciagu dnia... to byl koszmar i najgorsze co mozna bylo zrobic - siedziec w domu. prze bardzo dlugi czas z nikim sie nie spotykalam, nie mialam kontaktu ze znajomymi, jak juz mi sie udalo gdzies wyjsc to tylko z rodzicami, a i tak bylam cala spocona i nogi jak z waty, mdlilo mnie... po roku, kiedy w miare doszlam do siebie bylam juz tak znudzona, ze nawet do kompa mi sie nie chcialo podejsc... poszlam do pracy, nie musialam, ale cxhcialam... wtedy sie wszystko zmienilo... drugi nawrot spowodowal, ze musialam isc na urlop, ale tym razem po miesiacu bylo normalnie... w sumie nie wiem co jest najlepsze na "nicnierobienie"... mi pomogla w walce z lekami praca -
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
inez3 odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
hmm... moja nerewic uderzyla w 2003 (jesli dobrze pamietam), po pierwszym roku studiow... teraz wiem, ze wczesniej mialam epizody nerwicowe, ale wtedy nie wiedzialam co to i "z czym to sie je". mnie nerwica wiele nauczyla... po pierwsze wrszcie dostarlo do mnie, ze nie jestem malym dzieckiem za ktore czasem uwazaja mnie moi rodzice trzymajac mnie przez wiele lat pod kloszem... wydaje mi sie ze dopiero przezywam swoj okres dojrzalosci, dopiero teraz majac 23 lata staje sie osoba dorosla... w jakims sensie za to jestem "jej" wdzieczna... nauczylam sie zauwazac wiele rzeczy, mam inny poglad na swiat... jakbym miala do wyboru zycie bez nerwicy lub z nerwica to napewno wybralabym to pierwsze, tylko jakie wtedy by bylo moje zycie?? kim bym byla?? -
witajcie moi drodzy!!! daaaaaaawno mnie nie bylo, ale myslami ciagle z wami. ostatnio mialam w pracy mnostwo roboty i nawet na kawe nie bylo czasu. co u mnie?? hmm... niestety nie zaliczylam poprawki i mam warunek. odpowiedzialam na wszystkie pytania, jak nie wiedzialam to przepisalam od kolezanek a one ode mnie... one zaliczyly, ja nie. kolezanka powiedziala, ze w tej szkole tak jest, zawsze wybieraja kogos zeby kase zarobic... poprawka 100, warunek 200, czesne 500 i tak na mnie zarobili 800 zl... przefarbowalam sie na brązowo (cale zycie bylam blondynka - naturalna tez) i nawet jakiegos wielkiego szoku nie przezylam... czuje sie normalnie... zadnych lekow, strachow, wyjezdzam bez problemu, radze sobie sama... teraz szykuje sie do wesela kolezanki w weekend i tak mnie wlasnie zastanowilo jak *maleństwo* przetrwalo swoj slub... wie ktos?? a moze sama ona sie odezwie... pozdrawiam was wszystkich!!! troche z wami tu dzis pobede... :)
-
Janko_Muzykant mysle, ze Darek sam sobie z tym poradzi, a potrzebuje tylko wiary w siebie :)
-
Felicity najwazniejsze jest to, ze sama mowisz, ze nie chcesz tak zyc. tylko, ze na mowieniu nie moze sie skonczyc. dla mnie wlasnie motywacja do walki, do udania sie do lekarza bylo to, ze ja tak nie chcialam zyc i musialam sie przyznac sama przed soba, ze nie da rady tym razem... bylo ciezko, ale warto. patricia skoro masz dosc to tak jak wyzej, radze sie zajac tym problemem. dodatkowo nosisz dziecko pod sercem wiec wlczysz i o siebie i o nie, to moglaby byc twoja motywacja. nie jestes ciezarem dla najblizszych. ludzie bez zaburzen lękowych nie sa w stanie zrozumiec co sie z nami dzieje, nawet gdyby sie bardzo starali i mysle, ze tu jest diable pogrzebany. nie mysl o tym, ze komus "przeszkadzasz", ale walcz o siebie i zrob cos z tym. ja juz ci kibicuje, a w zasadzie wam obu!
-
witaj czarna różyczko zobaczysz, kiedy bedziesz czula potrzebe, wtedy opiszesz cala swoja historie, a tutaj ludzie z checia cie wespra! buziak
-
witam niecierpliwych... troche cierpliwosci jednak. w 3 sek. nikt nie odpowiada. ja np. siedze w pracy i nie zawsze jestem obezna na forum i mysle, ze inni tez maja rozne obowiazki. z reszta, co my sie mamy tlumaczyc, jesli komus nie pasuje to wcale nie musi tu siedziec.
-
AGORAFOBIA - lęk przed opuszczaniem "czterech ścian".
inez3 odpowiedział(a) na Picasso temat w Nerwica lękowa
Black Rose po pierwsze udaj sie do psychiatry i powiedz o tym jak sie czujesz i ze czesc lekow nie minela. 7 miesiecy to dosc krotki okres brania lekow, ale czasem pomaga, wszytsko zalezy od organizmu. wydaje mi sie jednakze w twoim przyupadku to jeszcze nie to. powinnas tez zapisac sie na jakas terpaie zbye dowiedziec sie czym spowodowane sa te leki i jak sobie radzic z tymi myslami. swietnie, ze masz kogos kto cie wspiera, tak awsze jest latwiej, ale pamietaj, ze walka z tymi zaburzeniami to przede wszystkim twoja ciezka praca. marsz na jakas terapie, a zobzaczysz, ze zacznie sie poprawiac. pozdrawiam -
simplicity u mnie tez sie zaczelo od obozu (jak juz pisalam). od tamtego czasu, a beda to juz prawie 4 lata moja nerwica objela prawie wszystki8e sfery zycia. swego czasu mialam problem z wyjsciem do sklepu obok domu. teraz, bo 2 nawrotach jest o niebo lepiej. ostatnie dwa wyjazdy wreszcie, od poczatku mojej choroby byly calkowiecie normalne. ja sie balam, ze bede sie zle czula, ze bedzie mi niedobrze, ze nie bede mo0gla jesc no i ze przez to wszystko nie poradze sobie sama bez rodzicow. metoda?? nie wiem... leki, terapia, wsparcie bliskich, ale przede wszystkim walka ze swoja psychika, ze nic mi nie bedzie, a jeli nawet to przeciez nic wielkiego. teraz licze na to, ze juz zawsze bede mogla "wszystko", ze wreszcie pojade w miejsca, o ktorych marze... innej opcji nie ma!
-
hej hej! u mnie wszystko w porzadku, moze dlatego tak rzadko tu sie zjawiam, ale jak na razie zamierzam cos tu od czasu do czsu pisac, bo wszystkich was na forum bardzo polubilam... mam nadzieje, ze jak mi sie nastroj obnizy (tfu, tfu, odpukac) to jakos mnie wesprzecie, a teraz ja postaram sie pomagac wam i mam nadzieje, ze cos to da. tak szczerze to sie zastanawiam gdzie jest *maleństwo* i jak jej slub...
-
szczerze?? rzygac mi się chce czytajac o tym jak to baby nic innego nie widza tylko kase, cialo modela i to im wystarczy, a wogole to jak zobacza takiego goscia to rozkladaja sie na podlodze zeby je przelecial... skad takie bzdury!!! ja juz normalnie nic z tego nie rozumiem... doprowadza mnie to do szalu. nie wiem, moze ja jestem jakas dziwna, ale nigdy w zyciu tak nie mialam i zadna kobita jaka znam tak nie robila... nie wiem, moze obracam sie w zlym towarzystwie i tego nie widze?? hmm, a myslicie, ze jak spotykacie pary niezbyt atrakcyjne, albo jedna z tych osob jest waszym zdaniem nieatrakcyjna to oni zapewne tylko siedza i ogladaja znaczki?? przeciez to az jest niemozliwe... juz kiedys pisalam wyglad to pojecie wzgledne. pokazesz dwom dziewczynom tego samego goscia, jednej sie moze spodobac a drugiej nie zainteresuje, przeciez to jest az logiczne... bakus musisz brac zycie w soje rece... oprocz DDA cierpisz na zbytnie przywiazanie do mamy, wiem, bo sama tak mam. to ciezkie, bo ze mnie tez wszystko zawsze chciala wyciagnac a ja nieswiadomie nie mialam nic swojego... zadnej tajemnicy, nawet na wagary nie chodzilam... heh, do tej pory mimo, ze mam 23 lata i pale nie zap[ale przy niej (mama tez pali) i ciagle sie ukrywam choc wszyscy wiedza, ze pale. ogolnie rzecz biorac tak jak napisala Jaśkowa czas postarac sie o zdrowie dla siebie, a nie dla wygody kogos innego tkwic w czyms czego mogloby nie byc.
-
ZOK57 tak jak Twilight uważam, że z jednej strony nie wierzysz w to wszystko, ale z drrugiej strony twoje pytania sa raczej takie jakbys jednak wierzyl w cala ta sytuacje z psychopata. powinienes isc pogdac ze swoim psychiatra, z reszta on wcale nie moze ci zabronic pojscia do psychologa. uwazam, ze terapia by tobie sie rowniez przydala
-
no to widzisz, juz masz kilka odpowiedzi... co do diagnozy to powinienes sie zapytac lekarza. Witaj
-
witaj po przerwie Łukaszu! nie damy "wenie" uciec tym razem
-
bogusp1981 witaj! my sobie tak tutaj tylko rozmawiamy wspieramy sie, a czasem pomagamy sobie w rozwiazywaniu problemow. pozdrawiam
-
EMILIA dązenie do doskonalosci, skad ja to znam... tez to mam i staram sie z tym walczyc, bo to jest okropnie meczace i tak na prawde do niczego nie prowadzi. pytanie, czy ta doskonaloscia chcesz cos komus udowodnic?? bo jesli tak, to zapedzilas sie w kozi rog... nie mow, ze twoje problemy sa niczym w porownaniu z problemami innych osob. kazdego boli co innego i choc dla innej osoby wydaje sie to niczym. my nie oceniamy, my wspieramy i pozwalamy zauwazyc pewne rzeczy (mam nadzieje) witaj na forum!!!
-
Dino nasze zaburzenia to niestety wzloty i upadki, niestety musimy byc przygotowani. ja mialam 2 nawroty, jeden po 6 miesiacach od odstawienia leku, o wiele szybciej sie podnioslam. drugi jakies 2 miesiace temu - musialam zwiekszyc dawke o pol tabletki. teraz jest lepiej niz w ciagu calego mojego chorowania - nie przezywam wyjazdow, wszystko jest normalnie, nie wmawiam sobie nic, ale caly czas jestem czujna. nie łap doła, musisz wiedziec i byc przygotowanym na to, ze moze tak byc. caly czas niestety musimy walczyc. *maleństwo* moge sie zalozyc, ze bedzie wszystko ok. nie bedziesz miala czasu myslec o tym, co ci sie moze stac. potem slub wpiszesz na iste osiagniec (nawet jak nie wszystko bedzie idealnie). Zmorek pytasz sie jak dajemy rade, a co mamy sie poddac? kazdy z nas chce w koncu normalnie zyc, wiec walczymy, walczymy i jeszcze raz walczymy. jest ciezko, ale widzisz inne wyjscie?? mi pomoaga mysl, ze tak wiele chcialabym w zyciu zrobic, tak wiele osiagnac i za chiny nie chce ciagle zyc z nerwica. z reszta zobacz sam. poszedles na ta rozmowe, denerwowales sie (kazdy, nawet bez nerwicy sie denerwuje), ale nie zemdlales, nie zwymiotowales, nie uciekles itd., wiec suma sumarum udalo ci sie... nie bylo idealnie?? na to trzeba czasu i walki non-stop.