Skocz do zawartości
Nerwica.com

inez3

Użytkownik
  • Postów

    2 144
  • Dołączył

Treść opublikowana przez inez3

  1. alkajda, no i dobrze, rozmawiaj z nim. zobaczysz wszystko bedzie inaczej... rodzice?? czemu sie ich boisz?? bo ich zawiodlas?? ja mysle, ze oni cie kochaja bezwarunkowo, mimo tego czy skonczysz te studia czy nie. napewno beda zawiedzeni, musisz byc na to przygotowana, co nie znaczy, ze cie nie kochaja. nie chcesz teraz konczyc studiow, nie musisz. to nie znaczy jednak, ze w zwiazku z tym masz zakonczyc swoje zycie... kurcze, jestes na nowym etapie swojego zycia, planujesz slub, rodzine, przeciez chcesz tego, bo inaczej po co sie zareczalas?? chcesz zrezygnowac ze szczesvia, z milosci, bo sie boisz?? kazdy sie czeos boi, my tutaj doskonale o tym wiemy. zobacz ilu nas jest... mimo tego, ze sie boimy, nie dajemy sie... ja chce zyc normalnie, za wszelka cene... w najgorszym momencie choroby zrezygnowalam ze studiow dziennych, bo nie moglam wysiedziec 5 min. na zajeciach. ciagle mi bylo niedobrze, bolal mnie zoladek, serce walilo, a wogole nie moglam dojechac na zajecia autobusem przez cale miasto. tez uslyszalam, ze robie blad przenoszac sie na zaoczne, bo to nie to samo mowila moja mama, ktora skonczyla dzienne... wylalam moze łez, ale postawilam na swoim. nie bylo latwo, tez ciezko mi bylo wytrzymac na zajeciach, mama musiala ze mna jezdzicautobusem, bo sama sie balam, ale wiesz co? nie zaluje... dzieki temu poszlam na terapie dzienna, dowiedzialam, sie mnostwo o sobie, zdobylam nowe przyjaznie. ba, nawet znalazlam faceta, a myslalam, ze bede sama do mkonca. jak moj stan sie poprawil znalazlam prace i wiesz co?? nie zaluje tej decyzji, usamodzielnilam sie, nauxczylam troche bardziej wierzyc w siebie i swoje decyzje... a bylo bardzo zle, nie moglam z domu wyjsc nawet do sklepu oddalonego o 100 metrow od domu. nie dalam sie jednak, walcze caly czas z moja psychika i mysle, ze wygralam... NIGDY NIE WOLNO SIE PODDAWAC!!!
  2. alkajda, cholera jasna, dziewczyno!!! juz nie wiem co mam ci napisac... sama piszesz, ze jestes w cudownym mijscu swoego zycia, facet cie kocha, planujecie slub, rodzice tez cie kochaja i ty ich kochasz.... chcesz to wszystko stracic?? czego ty sie tak na prawde boisz??
  3. Gosiulka, super! tez mialam, a czasem mam nadal problem z wyjazdami. wczesniej tez bylo u mni tak, ze nie moglam usiedziec na miejscu, bo mnie ciagle gdzies ciagnelo. po zachorowaniu na nerwice zmienilam sie bardziej chyba w domatorke mimo, ze juz atakow nie mam (biore leki od dawna, teraz czekam na odstawienie, drugie w mojej chorobie). mysle, ze to, ze powiedzialas siostrze to bardzo dobrze. napewno troche cie zrozumiala, o przeciez chyba nie kazala ci sie "wziac w garsc" i nie stwierdzila ze wymyslasz. teraz bedzie latwiej... zobaczysz Lunarian, a czy ty sie lczysz jakos?? bo to wszystko o czym piszesz to musi byc strasznie wyczerpujace fizycznie i psychicznie. ja budzilam sie swego czasu o 4 rano, od razu nerwy, stres, bol zoladka i mdlosci... zrob cos z tym, bo sie wykonczysz...
  4. dokładnie, nie da sie tak, dlatego nie mozna sie jej dawac. ciesze sie, ze chcesz walczyc dalej. uwierz w to, a bedzie lepiej. pozdrawiam
  5. odświeżam, może nowi forumowicze cos pozytywnego by w sobie zalezli??
  6. ja leczylam sie na dolnej 42 (wczesniej sobieskiego 112). mi tam bardzo pomogli i nadal chodze tam do psychiatry. ze 2 lata temu oprocz terapii dziennych byly tez popoludniowe od 16-17 codziennie przez 6 miesiecy, bardzo wiele sie nauczyłam o sobie i o nerwicy. mi pomogli.
  7. Rafał9, to z tymi rzutami przy zasypianiu to nic takiego. czasem tak mam wtedy sie budze, bo mamwrazenie, ze np. spadam. ej, ej, nie popadaj w paranoje, nie czytaj o padaczce, bo nic takiego ci nie jest!!! to tylko twoja glowa. ewa125, oj fajnie fajnie bez niej tak trzymac!
  8. jw. idz do lekarza, nie musisz isc z rodzicami i nikt nie musi o tym wiedziec jezeli nie bedziesz chciala... przyczyn moze byc wiele jak np. zle odzywianie, a co za tym idzie brak witamin. pozdrawiam i głowa do góry.
  9. inez3

    Witam ponownie :)

    mi rwoniez, pozdrawiam :)
  10. alkajda, dziwne, a czy twoj narzeczony wie o twoim problemie?? nie wierze, ze warunkiem slubu sa studia... rozumiem, ze rodzice byliby w jakims sensie zawiedzeni, bo chca dla swojego dziecka jak najlepiej... to ty w tym wszystkim jestes najwazniejsza. nie chcesz studiowac? nie studiuj, nikt ci nie kaze. nie mozesz si tka dac manipulowac albo studia albo jestes beznadziejna, spojrz na siebie z innej strony, zauwaz swoje zalety... a studia? na nie zawsze jest czas... najpierw zajmij sie swoim zdrowiem... wiem, ze latwo mowic, ale chcesz sie poddac, bo inni uwazaja, ze jestes bezndziejna?? a to wlasnie im pokaz ze nie jestes, bo widze, z twoich wypowiedzic, ze jestes wrazliwa i ciepla osoba, a to w dzisiejszych czasach naprawde cenne zalety. pozdrawiam. p.s. nie daj sie, jestesmy z toba
  11. Rafał9, no coz, ciezko sobie z tym poradzic... to jest wlasnie to co w nerwicy jest najgorsze - skupianie sie na sobie i analizowanie wszystkiego, a jak cos nie pasuje, nie jest tak jak chcemy to spadamy w dół... najprostsze i najtrudniejsze zarazem zajac sie czyms innym, czyms co sie lubi, obejrzec film, posluchac muzyki, isc na spacer. trudne jak cholera, zwlaszcza jak kazda czynnosc jest niemalże nie do wykonania... trzeba wciaz probowac. pozdrawiam
  12. inez3

    Witam ponownie :)

    dzieki, mam nadzieje, ze tak bedzie. pozdrawiam
  13. halo halo, prosze pani?? a gdzie w tym wszystkim jestes ty? piszesz, ze zawiodlas rodzicow, ale to twoje zycie, jestes dorosla... moze jak juz bedziesz zdrowa skonczysz te studia? nic na sile. I zaraz na ciebie nawrzeszcze - zadnego zegnania z narzeczonym! najwyzej mozesz sie do niego przytulic. trzymaj sie i mysl o sobie! zajmij sie swoim zdrowiem. kochasz narzeczonego?? to chociazby dla niego... zastanow sie co by sie stalo gdybys odeszla? napewno myslisz - bedzie mu lepiej... bzdura. ostatnio bylam na pogrzebie mojej kuzynki - skoczyla z 15 pietra i co?? wszystkim bylo lepiej?? nikomu, ani jedenej osobie, ani lzej ani prościej, a raczej gorzej i trudniej...
  14. ja biore asentre od poczatku mojej choroby... pierwsze 3-4 tyg. to byl koszmar. nasilenie lekow itd,ale jak to minelo to wreszcie zaczelam sie czuc normalnie... ale jak wiadomo na kazdego dziala inaczej. moze musisz zmienic lek?
  15. inez3

    Witam ponownie :)

    Juz napisalam kilka postów "po powrocie" na forum, ale doszlam do wniosku, ze przydaloby sie przywitac. Z nerwica walcze kilka late, jakies 4 chyba. Pierwszy okres dosc dlugi, leki... odstawiene, po 6 mies. nawrot, znow leki. teraz to juz ze 2 lata bedzie jak biore. byly drobne wpadki, zwiekszanie dawki itd. ogolnie jest ok, nie mam lekow, czasem tylko pojawia sie mysl jak to bedzie dalej? czy moge myslec ze juz jestem wyleczona? czy nadal bede miala takie momenty zlego samopoczucia? czy zawsze juz tak będzie? moja cala historia jest gdzies tu na forum. pozstanowilam znow sie tu udzielac, moze komus pomoge w walce z nasza "kolezanka". forum mi bardzo pomoglo, moze czas sie zrewanzowac? pozdrawiam
  16. KasiaMi11, poszukaj u siebie w miescie jakiegos dobrego centrum psychoterapii albo psychologa. widocznie poprzednie leczenie bylo za krotkie... tak to bywa, ze przez jakis czas jest spokoj, a potem nerwica powraca... co do lekarzy, to tu gdzies na forum powinnas znalesc takie info
  17. moi drodzy tak czytam i czytam wasze wypowiedzi i dochodze do wniosku, ze za duzo analizujemy... nasz mozg, czasem bezwiednie zaczyna zastanawiac sie nad tym czy boli nas reka, noga czy głowa. my to od razu podciagamy pod jakas chorobe, a potem pod nerwice... ja to doskonale znam. moj problem to potrzeba kontrolowania wszystkiego dookola i perfekcjonizm, wiec czuc tez musze sie perfekcyjnie. jak tak nie jest to wpadam w dol... co u mnie?? dzis rano jadac samochodem poczulam sie strasznie zle... nie wiem, nie miewam juz ataków lęku, ale znow oczywoscie "a moze to to". slabo, mdlilo mnie,trwalo to jakies 5 sekund... tak sobie mysle, ze z ta nerwica, nawet uspiona, bede zyc juz zawsze, tylko nie mozna dac sie jej zdołowac. to my mozemy rzadzic soba, a nie ona.
  18. hmm, kazdy organizm jest inny i inaczej (w pewnym sensie), wiec pora dnia nie ma znaczenia. w twoim przypadku wazne jest to, ze zareagowales i udales sie do lekarza. z tego wynika, ze masz wole walki, a to bardzo wiele jesli chodzi o nerwice. pozdrawiam
  19. ja leczylam sie tylko panstwowo. moze mialam szczescie, bo jestem b. zadowolona. z cala pewnoscia moge polecic (jesli ktos jest z wawy) centrum psychoterapii kiedys na sobieskiego 112, teraz na dolnej oraz pania Malewicz - psycholog w przychodni na chelmskiej. i tu i tu bardzo mi pomogli. z nerwica zyje sobie 4 lata, wiec wiem co to jest. teraz jestem na lekach i od bardzo dawna nic mi nie bylo. bede przymierzac sie do odstawienia, choc nie ukrywam, ze gdzies wewnetrznie sie boje (raz juz odstawilam i mialam nawrót), bo nie chce stracic tej normalnosci. natomiast nie ulega watpliosc to, ze leczac sie juz dosc dlugo dowiedzialam sie o mechanizmach dzialania naszej "kolezanki" i zdecydowanie lepiej radzilam sobie z atakami. napracowalam sie przy tym bardzo, to nie ulega watpliowsci rowniez. pamietam jak na sile jezdzilam autobusami zeby sobie udowodnic, ze to moja psycha i nic mi nie jest.... ciezka przeprawa, ale ja nie chcialam tak zyc. wiem zapewne, ze nerwica zostanie mi na zawsez, moze uspiona, ale dzieki leczeniu wiem jak dziala i wiem, ze mozna z nia skutecznie walczyc. ---- EDIT ---- ja leczylam sie tylko panstwowo. moze mialam szczescie, bo jestem b. zadowolona. z cala pewnoscia moge polecic (jesli ktos jest z wawy) centrum psychoterapii kiedys na sobieskiego 112, teraz na dolnej oraz pania Malewicz - psycholog w przychodni na chelmskiej. i tu i tu bardzo mi pomogli. z nerwica zyje sobie 4 lata, wiec wiem co to jest. teraz jestem na lekach i od bardzo dawna nic mi nie bylo. bede przymierzac sie do odstawienia, choc nie ukrywam, ze gdzies wewnetrznie sie boje (raz juz odstawilam i mialam nawrót), bo nie chce stracic tej normalnosci. natomiast nie ulega watpliosc to, ze leczac sie juz dosc dlugo dowiedzialam sie o mechanizmach dzialania naszej "kolezanki" i zdecydowanie lepiej radzilam sobie z atakami. napracowalam sie przy tym bardzo, to nie ulega watpliowsci rowniez. pamietam jak na sile jezdzilam autobusami zeby sobie udowodnic, ze to moja psycha i nic mi nie jest.... ciezka przeprawa, ale ja nie chcialam tak zyc. wiem zapewne, ze nerwica zostanie mi na zawsez, moze uspiona, ale dzieki leczeniu wiem jak dziala i wiem, ze mozna z nia skutecznie walczyc. ---- EDIT ---- pardon, dwa razymi sie wkleilo, bo jakis problem z forum mam.
  20. timon23 a jak dlugo bierzesz ten afobam?? z tego co pamietam to jest benzodiazepin silnie uzalezniajacy i raczej to krotkotrwalego leczenia (niech mnie ktos poprawi jak sie myle). ja na stale biore asentre i doraznie hydroksy, to pierwsze to bardzo dobre leki, przynajmniej jak dla mnie, bo kazdy jest inny. skoro afobam nie pomaga to moze pomow o tym z lekarzem, moze przepisze cos innego. co do terapii to mysle, ze raz na jakis czas taka wizyta by sie oprzydala, moze to nie byc terapia grupowa, ale nawet spotkania z psychologiem. ja bralam udzial i w terapii grupowej i indywidualnej i uwierz, ale bardzo mi to pomoglo, bo wiele sie dowiedzialam o sobie i mechanizmie tej naszej "kolezabnki" nerwicy. powodzenia
  21. witam wszystkich! ja juz nie bylam tu na forum od kilku ladnych miesiecy. na nerwice lecze sie juz jakies 4 lata. straszna przypadlosc... tu widac ile moze zdzialac negatywnego nasza psychika... ale trzymajcie sie, zawsez w koncu jest lepiej.... głowy do gory!!! wiem, zaraz mi napiszecie, ze nie jest to latwe, bo nie jest... ale w cos trzeba uwierzyc. buziaki
  22. inez3

    Fobia społeczna!

    hmm... moze ja sie wypowiem, nigdy nie mialam fobii spolecznej, ale w sumie to nie ma znaczenia. cierpie na nerwice lekowa ( w sumie wyleczona) i uwazam, ze: 1. leki to nie wszystko, cale zycie nie mozna ich brac. one lecza objawy a nie przyczyny i sa tylko wsparciem dla psychoterapii. 2. siedzenie na tym forum nie powodowalo u mnie gorszego samopoczucia, oczywiscie opowiada sie tu o swoich problemach, ale moim zdaniem po to, zeby poznac inna perspektywe, zdanie innych ludzi co dziala w jakims sensie terapeutycznie (na terapii grupowej sie z tego korzysta) 3. nikt nie chce w tym gnic, ale mowienie poradzisz sobie, wez proch to bedziesz sie usmiechal to zadne wyjscie. kazda osoba musi sama chciec sie wyleczyc. musi miec mnostwo samozaparcia i motywacji, zeby mimo upadkow isc do przodu, a na taki stan potrzeba troche czasu.
  23. ashley to super!!! ciesze sie... ja w sumie tez jestem zdrowa od roku prawie. w zasadzie to mialam byc zdrowa juz 2 lata do tylu. niestety, nawroty sa, ale powiem wam, ze to nie jest regula, a na pocieszenie - sa slabsze niz poczatek choroby... i dla wszystkich ktorzy nei wierza, ze sie uda... Tak, jest to ciezka praca. Tak, upada sie milion razy. Tak, jest sie potłuczonym i obolalym. Ale da sie!!! uwierzcie... Ja jakis czas temu nie bylam w stanie wyjsc z domu, wsiasc w autobuc itd. a teraz?? chodze wszedzie, robie wszystko... oj bylo ciezko, ale bylo tez warto, bo oprocz wyzdrowienia dostalam cos duzo bardziej wartosciowego. dowiedzialam sie mnostwo o sobie, o swiecie, zmienilam sie tak wlasnie jak pisala ashley... a teraz z innej beczki. nie wszyscy wiedza, ze moja choroba miala zwiazek z wyjazdami... wydaje mi sie, ze do konca tego nie zwalczylam. jakis czas nigdzie sie nie ruszalam dalej. wlasnie w ten weekend jade z moim facetem do jego rodziny (u ktorej bylamjuz z milion razy) i pojawily mi sie jakies watpliwosci i mysli... jak myslicie, czemu?? poza tym za 2 tyg. jedziemy na weekend do kazimierza dolnego i tu znow te mysli. nei sa takie jak zawsze, ale sa. czyzby to przez to, ze zaburza siemoj zwykly rytm tyg.? w sensie, ze przez ostatni czas tylko praca - weekend w domu. Nie przeraza mnie to tak bardzo, bo juz przechodzilam to milion razy z dobrym skutkiem, ale jednak... dziwna sprawa...
  24. inez3

    Depresja objawy

    "oj przesadzasz", "przestan sobie wmawiac", "pomysl o czyms innym".. standardowe teksty przy jakichkolwiek zaburzeniach i najsmieszniejsze, ze zazwyczaj wlasnie rodzina tak kwituje
×