-
Postów
508 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Mireille
-
Mam tą fobię od 10 lat. Kiedyś musiałam dzielić pokój z rodzicami. Moja mama złapała wtedy grypę żołądkową. Dobrze, że nie wymiotowała, bo chyba spałabym na łóżku polowym w kuchni
-
U mnie najgorzej jest wieczorem i rano. Ja w czasie ataku paniki zawsze najpierw robię sobie herbatę miętową albo imbirową (czasem jeszcze wodę z kilkoma kostkami lodu). Później próbuję jakoś odwrócić swoją uwagę od tego co dzieje się w żołądku. Mi pomaga w tym robienie kilku rzeczy naraz, albo zajęcie się czymś co wymaga precyzji. W końcu zapominam o mdłościach i się uspokajam. Co do wirusa to nie wiem co ci poradzić. Zwłaszcza, że nie wiem co to jest. Dobrze trafiłaś Mam dokładnie to samo. Nie pójdę ro Rossmana, bo byłam tam kiedy miałam grypę żołądkową itd.
-
Idź do lekarza. Bardzo prawdopodobne, że nigdy o tej fobii nie słyszał i może nie potraktować sprawy poważnie, ale powinien przepisać ci coś na uspokojenie. Szkoda, że rodzice mają takie podejście... Moi myśleli tak przez pierwsze kilka lat, ale już zmienili zdanie. Wiesz co to za wirus? Chodzi o panikę czy o tego wirusa? Keji, współczuję...
-
Mi też kilka razy wpadła do głowy taka myśl, kiedyś nawet wymyśliłam dokładną datę, ale nic się nie stało. Nie przejmuj się
-
No i wszystko popsułam. Żyć mi się nie chce.
-
Nawzajem Świetnie. Przyjechałam do babci na kolację i już panikuję Pewnie nawet nic nie zjem...
-
No nie jest, ale nie przekonałam jej Z wieloma osobami o tym rozmawiałam. Ta dziewczyna którą rysowałam, kiedy przestała wymiotować, poleciała za mną i przepraszała Niestety ostatnio asystetka dentystki mnie "zachęciła"... Rozmawiałam z nimi o tym podczas przygotowywania znieczulenia. Ona zapominając na chwilę o mojej fobii wyskoczyła z tekstem: - Syn mojej koleżanki też przy tym zwymiotował... Fajną miała minę jak zorientowała się co zrobiła... : P
-
Nie wiem co ci poradzić... Była naprawdę bardzo zdziwiona "Przecież żyganie jest fajne!" Przypomniałaś mi, że muszę coś zrobić z zębami... Niestety mdli mnie na samą myśl o wyciskach. W końcu wiele osób ma przy nich odruchy, niektórzy nawet wymiotują Strasznie się tego boję i od lat nie mogę się za to zabrać. Z drugiej strony często płaczę patrząc w lustro. To też sytuacja beznadziejna
-
Dokładnie, koszmar Kiedy te 3 osoby wymiotowały, akurat wybuchła na oddziale epidemia silnego przeziębienia (?), prawie wszyscy pacjenci leżeli z gorączką (ominęło to może z 5 osób na 21, w tym na szczęście mnie) i pomyślałam, że może zwymiotowały je przez to. Nigdy nie byłam tak przerażona... Najpierw dręczyłam znajomego lekarza, który był tam na stażu. Później błagałam matkę żeby mnie wypisała. Kiedy się nie zgodziła, poszłam do lekarza prowadzącego i się poryczałam, mówiłam, że umrę jeśli się pożygam itp. Masakra. Uspokoiłam się trochę dopiero następnego dnia wieczorem kiedy pielęgniarka powiedziała, że jeśli nigdy nie zdarzyło mi się to przy przeziębieniu to mam się nie martwić Zabawne było to, że miałam wtedy okazję porozmawiać o naszej fobii z bulimiczką Nie wiem, ja chyba nie dałabym rady iść na gastroskopię... Pewnie nawet nie weszłąbym do gabinetu
-
Wróciłam. Działo się w tym szpitalu... Drugiego dnia 3 osoby wymiotowały, m.in koleżanka z sali. Od tej pory nie pojawiłam się na żadnym posiłku, przez prawie 2 tygodnie jadłam tylko suche bułki przywożone przez rodziców. Po tygodniu zwymiotowała druga koleżanka z sali, ale tłumaczyłam sobie, że to pewnie dlatego, że połknęła kilka drutów ze szczotki do włosów. Ciężej było kiedy zdarzyło jej się to kolejny raz po kilku dniach... Najgorzej było kiedy pożygała się dziewczyna którą akurat rysowałam... Spokojnie siedziała przede mną, nagle odwróciła się, wystawiła głowę przez okno i "blee". Rzuciłam ołówki i uciekłam... Dobrze, że to okno akurat było otwarte Po tym wszystkim zupełnie straciłam apetyt i jadłam jedną bułkę dziennie. Wróciły ataki paniki, miałam je co wieczór. Za każdym razem było mi tak niedobrze, że myślałam, że tego nie powstrzymam. Pielęgniarki musiały mnie ratować :/ Na dodatek okazało się, że siedziałam tam bez sensu, bo nie zrobili mi żadnych badań. Po prostu świetnie
-
Zadzwonili ze szpitala, zaraz jadę. Mam nadzieję, że tym razem nikt się nie pomylił.
-
Zapisałam się do psychiatry. Udusi mnie kiedy się dowie, że nie zwiększyłam dawki leku...
-
Atak mnie dopadł Psychiatra wybił mi z głowy Aviomarin. W połączeniu z Ketrelem zwaliłby mnie z nóg
-
50mg Nie wiem jak długo będę to brać. Za pierwszym razem leczenie tych ataków trwało 3 lata Szczerze mówiąc mam ochotę odstawić te wszystkie leki, ale to pewnie źle by się skończyło
-
Po prostu lekarz przepisuje mi Asentrę. Co za różnica skoro to to samo? Miałam przerwę od leków, trwała ponad pół roku. Wróciłam do nich w czerwcu, jak zaczęły się codzienne ataki.
-
Ja od kilku miesięcy biorę zamiennik Zoloftu - Asentrę, dobrze się po tym czuję. Miałam na początku lekkie zawroty głowy i suchość w ustach, ale bardzo szybko mi to przeszło, chyba już po kilku dniach. To dobrze Pytałaś o jakiś nieuzależniający lek?
-
Dlaczego? Jak z Zomirenem? Już bez niego wytrzymujesz czy nadal bierzesz tak często?
-
W szkole.
-
Sukces! Nie spanikowałam Chwilami brzmiałam jakby ktoś przyłożył mi nóż do gardła, ale poruszałam się swobodnie. Koledzy i nauczyciele mówią, że dobrze zagrałam
-
Zagrałam Lottę w Cierpieniach młodego Wertera Bałam się, że z nerwów na scenie będę chodzić jak kawałek drewna albo w ogóle nie dam rady się odezwać, ale mi się udało Podobno dobrze grałam
-
Dostałam 5 z fizyki. Sama w to nie wierzę
-
Co ci przepisali? W piątek mam wystąpić w przedstawieniu, to będzie scena z cierpień młodego Wertera. Gram Lottę... Mam nadzieję, że nie spanikuję. Życzcie mi powodzenia
-
Mnie też niedawno męczyły, teraz już nie.
-
Też chciałabym to wiedzieć. Do tej pory żadnego nie brałam, ale chyba zacznę... To co się dzieje w tej szkole to jakiś koszmar, często uspokajające nie dają rady
-
Ja teraz ataki mam głównie w szkole, żołądek wariuje na prawie każdej lekcji. Mdli i mdli... Chyba w końcu nielegalnie wezmę na oddział Aviomarin http://maxhumor.pl/images/galeria/67.jpg