arhol, nie potrafie sie na niczym skupić, mam negatywne myśli depresyjne lęki, czuje sie jak dno
i strasznie jakby zamknieta w swoim umyśle...okropne uczucie.
ja pracowałam do niedawna za granicą, miałam szanse na lepsze życie ale gdy depresja wróciła i nerwica
musiałam wrócić i nie podejmować następnej... ja to sie nadaje na śmietnik obecnie
carlosbueno, ja identycznie myśle, wiem że ze swoją psychiką niestety się na normalne życie nie nadaje.
I bałabym się że ta osoba z powodu mojej choroby robiłaby mi awantury i np. zdradzała, a potem kopła w dupę.
U mnie to juz codzenność, nie ma dnia bym sobie na twarzy czegoś nie wyciskała,
nie rozdrapała, a oprócz twarzy drapie nałogowo plecy, rozdrapuje strupy, które
nie zdążyly się zagoić, rzadziej może obgryzam paznokcie
ps. teraz z twarzą muszę przystopować, bo wiosna się zbliża i pasowałoby jakoś wyglądać
Ja chodzę do takiego, co przepisuje leki, był kiedyś ordynatorem szpitala,
a na wizycie z powodu mojej nieroztropności ze dwa razy zdarzyło się
wyjść z gabinetu i nie zapłącić- a on nie wołał i nie leciał za mną, bo tylko
kasa się liczy. Oczywiście jak się zorientowałam że nie zapłaciłam to
wracałam do gabientu. Troszke niefajne to były sytuacje
A wracajac do wątku tej rozmowy, są takie zaburzenia bez których
mozna funkcjonować dzięki samej psychoterapii, ale są też cięższe, kiedy
leki są nieodzowne.