Skocz do zawartości
Nerwica.com

pisanka

Użytkownik
  • Postów

    1 843
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pisanka

  1. nie wiem już sama czy ja to sobie wymyślam czy faktycznie jest zimno :/ nienawidzę tego!!
  2. ja dzisiaj byłam na dniu próbnym w nowej pracy - słynne odpisywanie na sms towarzyskie było zabawnie, ale z drugiej strony nie wiem ile wytrzymam, odpisując na sms jakiś zboczeńców i wysyłając hot fotki jakiś panienek ale dałam radę! jak jechałam tramwajem do pracy to dostałam ataku, ale jak usiadlam to przeszło. przez pierwsza godzinę pracy jak kobitka tłumaczyla o co w tj pracy chodzi, pokazywała programy itd to myslalam, ze zwymiotuje, a potem przeszło. :) tylko czekanie aż dostanę jakiegoś sms było męczące i stresujące, bo siedziałam i czekałam jak na zbawienie :) no i jak nie miałam smsów to czytałam reguły pisania na czatach ezoterycznych:D boże jaka masakra...w jakich czasach żyjemy, że żeby zarabiać na życie trzeba ściemniać zboczonym facetom i podawać się za transa np O_o
  3. mi jest bez przerwy zimno, nawet jak w pomieszczeniu jest ciepło i wszystkim innym też jest ciepło :/
  4. cały ranek w łóżku, bo pizgało okropnie :< ale potem do rodziców na obiad, tata sprezentował mi farelkę do tej lodówki w ktorej mieszkam, żebym nie zamarzła i wieczorny relaks z moim lubym :)
  5. podobno trzeba poczekać trochę. ja też biorę elicee i mi lekarz powiedział, że będę musiała brać na pewno 6 miesięcy, żeby mi to coś pomogło.
  6. co do ucha, to ja nigdy nie miałam problemów z nim, ale moja siostra dzisiaj powiedziała, bo z uchem ma problemy od dawna, a też cierpi na nerwowo-neurologiczne problemy, że lekarz któryś już z kolei, w końcu powiedział jej, że w samym uchu nic nie ma, ale, że to może być zapalenie nerwu trójdzielnego (?) jakoś tak to się nazywa. i, że to jest częste u osób z "nadwyrężonym" układem nerwowym. ale ile z tego to faktycznie to to nie wiem Gwiazdko! dowiedz się o takie ośrodki i nawet wybierz się tylko na konsultacje, żeby zapytać lekarza czy takie rozwiązanie byłoby dla Ciebie dobre. może być tak, że lekarz odradzi taki rodzaj leczenia. ale warto się skonsultować :)
  7. wizyta u rodziców :) , zakup farelki do tej lodówki w której mieszkam i powrót Jego -- 05 lut 2012, 23:10 -- i miła wiadomość od Kiyi
  8. przede wszystkim odstawienie leków skonsultuj z lekarzem! nagłe odstawienie leków może prowadzić do poważnych konsekwencji i przede wszystkim do nawrotu choroby. co do siostry to jak ja kiedyś chorowałam na anoreksje i bulimię, to moja siostra też zaczęła się odchudzać, chudła szybciej niż ja, i wszyscy chwalili ja, że super wygląda a u mnie nikt nie zwracał uwagi, że chudne. czułam sie coraz gorzej przez nią. na mnie rodzice krzyczeli, że jestem chora, a jak mówiłam, że ona też ma zaburzenia odżywiania to mówili, że z nią jest wszystko ok, że przeszła na wegetarianizm, i po prostu się zdrowo odżywia, dlatego schudla, a ona mi mówiła, że wymiotuje itd. i to mnie wysłali na leczenie i traktowali jak wariatkę, a z nią niby było ok. popadałam w większą nerwice przez nią, miałam ataki szału i nie mogłam znieść tego, że ona chudnie. obserwowałam, co je, ile je i jak się czuje. to była taka cholerna zazdrość i nienawiść do niej. a ona oszukiwała wszystkich. nie jest to taki sam przykład jak Twój ale troche Cię rozumiem..
  9. ja pije gorącą herbate co chwile na rozgrzewkę, przez chwile jest ciepło, ale potem znowu telepie mnie z zimna :/ teraz wzięłam gorącą kąpiel i chyba na chwilę pomogło :) zobaczymy na jak długo
  10. u mnie zdecydowanie w nocy i rano. budzę się rano i dostaje ataku paniki, że coś mi się stanie w ciągu dnia
  11. miałaś akatyzję po elicei? ja ją biorę od 3 tygodni i zastanawiam się czy jest to w ogóle możliwe, bo póki co ciągle śpię.. wiem, że biorę ją dosyć krótko, ale czy ktoś jeszcze spotkał się z tym podczas brania elicei?
  12. dziękuję :))) :* tylko teraz umieram, bo w moim mieszkaniu jest tak przeraźliwie zimno.. zaraz chcę wejść do wanny się umyć a na myśl, że muszę zdjąć z siebie milion swetrów, rajstop, puchowy szlafrok i koc robi mi się zimno jeszcze bardziej
  13. dzisiaj jestem dumna z siebie, bo rano pojechałam SAMA do szkoły po wpisy, potem sama zrobiłam zakupy, potem wpadła do mnie koleżanka (pierwsze spotkanie z człowiekiem od dawna oprócz bycia na codzień z moim facetem oczywiście) i dzisiaj ogólnie jestem sama w mieszkaniu, śpię sama i dopiero jutro on wraca :) póki co daję radę i nie mam ataku
  14. chyba każdy przechodzi ten etap fascynacji chorobą. ja też ten etap przechodziłam. z jednej strony cierpiałam, było mi źle itd, a z drugiej chciałam poznawać coraz więcej chorych osób, szukałam for, czy gron pro-ed, pro-ana, niby sięgając po pomoc, ale sama nazwa mówi za siebie do czego były te grona ;> tworzyło się całe grupy wsparcia, które tak naprawdę nas wpędzały w to od nowa. poza tym fajnie było dowiadywać się od innych o nowych dietach, czy metodach na schudnięcie. to jest straszny etap, bo okłamujemy samych siebie.
  15. tzn z moimi też nigdy nie było kolorowo.. jak wyszło, że brałam narkotyki i miałam anoreksje, to tata też robił mi awantury. moj tata jest cholerykiem, więc nie było problemu wyprowadzić go z równowagi.. mama ciągle płakała, miała depresję, i obwiniała siebie za cały ten burdel, więc to też mi nie ułatwiało zadania. dopiero potem na terapii rodzinnej wyszło, że tata tak reagował, bo on po prostu nie rozumiał tego problemu, chciał dobrze, a wychodziło gorzej, mama czula się bezradna i winna za moje problemy, przez co ja czułam się winna, że przeze mnie mama ma depresje itd. więc to też nie było tak, że oni nagle dostali objawienia i zaczęli mnie wspierać, ratować i w ogóle. bo zanim relacje nam się poprawiły i oni zaczęli się zachowywać nazwijmy to normalnie to minęło kilka lat. tak naprawdę mam z nimi dobre relacje od jakiegoś 1,5 roku, a wcześniej 6-7 lat walczyłam by jakoś móc funkcjonować i ich uspokajać. ale jak się w końcu to udało, to mam naprawdę fajnych rodziców teraz :) może to też kwestia tego, że po prostu się postarzali.. albo zrozumieli w końcu, że to nie jest głupia choroba, tylko choroba jak każda inna.
  16. ja codziennie palę kadzidełka! ;D uwielbiam to! i też ciągle ktoś to krytykuje, że śmierdzą :<
  17. nie mów tak! Twoi rodzice na pewno Cię kochają i jak dowiedzą się, że masz problem, będą chcieli Ci pomóc. spróbuj!
  18. a co to są za grupy w ośrodku profilaktyki społecznej? to ma jakiś cel integracyjny, czy to są jakieś inne psychoterapie? bo brzmi w sumie ciekawie co do rodziców, to czasami mam wyrzuty sumienia, że kiedyś ich tak traktowałam. mama codziennie płakała, tata się wściekał, byli bezradni. od jednego szpitala, do drugiego, od jednego ośrodka do drugiego i tak w kółko. ja się od nich odwróciłam, wyprowadziłam z domu, a oni cierpieli i mimo to dalej mi pomagali.. teraz mam z nimi super relacje, wpadam co niedzielę na obiad, gadamy, jeździmy na zakupy, bardzo ich kocham i wiem, że oni mnie też, ale mam cały czas to poczucie winy, że zgotowałam im takie piekło.. dziwie się, że nie kopnęli mnie w dupę :/ podczas leczenia nie miałam przez nich życia, ale jestem im wdzięczna za to, że mnie wspierają cały czas i, że zawsze mogę na nich liczyć. chciałabym móc im się jakoś odwdzięczyć, ale nie wiem jak. nie potrafię też z nimi o tym porozmawiać, nie wiem czy oni chcą pamiętać ten koszmar.
  19. Majkel, wiesz gdybym nie dowiedziała się odpowiednio wcześnie, że to wkrętka, to pewnie bym zwymiotowała w miejscu publicznym, najprawdopodobniej w autobusie, albo metrze, bo tego się najbardziej bałam, i wtedy myślę, że nigdy nie byłabym w stanie wsiąść do komunikacji miejskiej, albo nawet do samochodu wszędzie bym chodziła pieszo.. chociaż i tak jak mam dużo czasu to zamiast podjeżdżać autobusem (i nie pada) to idę pieszo :/ tłumaczę to sobie tak, że na pewno wyjdzie mi to na zdrowie spacery nikogo nie zabiły :)
  20. są państwowe placówki i prywatne. to zależy czy stać Cię na prywatną czy nie, ale jest masa państwowych klinik leczenia nerwic, więc ja bym w to celowała. skierowanie do takiej kliniki wypisuje psychiatra, trzeba wprawdzie poczekać czasami dłużej aż zostaniesz przyjęta, ale warto. co do podejścia do męża, to wiem o co chodzi. ja mam tak ze swoim narzeczonym, ale nie możesz traktować jego jako swojej terapii, bo w pewnym momencie tylko i wyłącznie jego obecność będzie wyznacznikiem tego jak się czujesz. a to jest bardzo niezdrowe podejście. w pewnym momencie też tak już miałam, że nie mogłam się nigdzie ruszyć bez swojego faceta, bo dostawałam od razu ataku, jak zostawałam sama na weekend, bo miałam szkołę od rana do wieczora, to ta jedna noc była koszmarem, raz miałam takiego kaca od jednej lampki wina, że cały ranek wymiotowałam, raz dostałam takiego ataku, że myślałam, że mam zawał i prawie wzywałam już karetkę, a raz zjadłam za dużo lodów i cukier tak mi skoczył, że nie wiedziałam jak się nazywam.. a on się martwił, miał wyrzuty sumienia, że za każdym razem jak co te dwa tygodnie zostawia mnie na jedną noc samą to zawsze coś mi się dzieje. jak pójdę sama do sklepu obok to zanim zdążę wyjść z bloku to już chce mi się wymiotować.. musiałam to zwalczyć, bo nie byłam w stanie pójść na rozmowę o pracę jeżeli nie czekał na mnie pod budynkiem, nie byłam w stanie spotkać się ze znajomymi jeżeli on nie był ze mną. to jest chore, dlatego zaczęłam z tym walczyć. jest teraz lepiej, ale walczę cały czas. dlatego takie leczenie byłoby dla Ciebie dobre, bo musisz nauczyć się funkcjonować niezależnie od niego. wiedz, że to w pewnym momencie będzie dla niego uciążliwe, bo ma/będzie miał świadomość, że tylko od niego zależy Twoje samopoczucie. mój narzeczony tak miał. bał się zostawiac mnie na chwilę samą, dzisiaj cały dzień jest przygnębiony, bo jutro jadę do szkoły po wpisy i wracam do siebie sama. on dojedzie do mnie dopiero w niedzielę rano. nastawiłam się i jestem spokojna, myślę, że sobie poradzę. a on się boi, i przeżywa czy to dobry pomysł, czy nie jechać ze mną do szkoły... rozumiesz, o co mi chodzi? przemyśl to. może to będzie dla Ciebie dobre?
  21. trafna uwaga mi mam nadzieję pomoże terapia jak w końcu na nią pójdę :
  22. ja się uzależniam od forum, ale nie przeszkadza mi to uzależnienie z tego co opisałaś to nie masz się czym martwić, nie jesteś toksyczna poza tym nikt nie jest idealny, każdy sprawi drugiej osobie kiedyś przykrość, sprawi, że ktoś będzie smutny, zły, niezadowolony.. ale widzę teraz po sobie, że w każdej sytuacji najważniejsza jest rozmowa! Jak będziecie ze sobą rozmawiać to wszystko będzie ok :)
×