-
Postów
1 843 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez pisanka
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
pisanka odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
"pokonywanie lęku społecznego" krok po kroku ("krok po kroku" jest albo w tytule albo jako dodatek do tytułu, bo ten pdf jest dziwnie formatowany -
a wpada w ataki paniki na Twój widok, poniża się kosztem własnego samopoczucia (np. kłótnia jest ewidentnie z Twojej winy, a ta osoba na kolanach błaga Cię o wybaczenie, bo czuje się winna całej sytuacji?), chodzi ciągle struta, widać, że jest zmęczona przebywaniem z Tobą i jest zadowolona zawsze gdy jest ktoś inny w pobliżu itd. jeżeli czujesz jakieś niepokojące objawy między innymi takie jak wymieniłam to spróbuj też porozmawiać, zapytać, czy ta osoba nie czuje się przytłoczona i czy czuje się ok w związku
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
pisanka odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
aa Majkel nie musisz mi wysyłać, bo już sobie ściągnęłam, dzięki Introvertic takie długie masz kolejki na wizytę czy tak lekarz stwierdził, że powinno być? może od razu zapisuj się na cały miesiąc raz w tygodniu? Sony to pewnie przez pogodę, ja też narzekam dzisiaj, spałam pół dnia, i ciśnienie miałam kiepskie. -
wiele osób Cię tutaj rozumie! a co do osób od których jesteś zależna (rodzice?) , to może powinnaś porozmawiać z nimi? ja chorowałam jak byłam bardzo nieletnia, potrzebowałam pomocy, ale wszystko ukrywałam przed rodzicami, szukałam pomocy anonimowo, bo bałam się ich reakcji. oni oczywiście podejrzewali, że coś jest nie tak, ale bałam się, że dowiedzą się o wszystkim o czym nie chciałam by wiedzieli, więc ukrywałam to tak długo jak się dało. w końcu jak karetka zabrała mnie ze szkoły i ratownicy zobaczyli, że to chyba jakaś choroba psychiczna wezwali psychiatrę i musiałam wtedy porozmawiać z rodzicami. gdybym wcześniej wiedziała, że to tak będzie wyglądać to bym od razu im powiedziała. bo okazało się, że podeszli z dużym zrozumieniem i wsparciem. gdyby nie pomoc rodziców wtedy to nie skończyłabym pewnie leczenia. to było dla nich bardzo bolesne, zwłaszcza dla mamy, bo ona mnie pilnowała, była ze mną, tata musiał pracować, więc siłą rzeczy nie był cały czas przy mnie. ale mimo, że nienawidziłam ich kiedyś, bo uważałam, że to ich wina, to teraz jestem im wdzięczna za pomoc, wsparcie, którym darzą mnie do tej pory. o kimkolwiek Maleństwo piszesz, spróbuj porozmawiać. tutaj chodzi o Twoje życie...
-
wtedy kiedy ktoś nie daje Ci szczęścia tylko wysysa z Ciebie cała energie, niszczy Cię, pogrąża, kiedy ktoś "rośnie w siłę" kosztem Twojego nieszczęścia, a Ty nie potrafisz się od tego uwolnić, czujesz się winna jeśli spróbujesz się postawić takiemu człowiekowi, za wszystkie krzywdy obwiniasz siebie itd
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
pisanka odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
nie zdarzyło mi się jeszcze wymiotować w miejscu publicznym, ale jak za pierwszym razem brałam afobam, to tak się bałam (bo na ulotce w skutkach ubocznych było, że możliwe wymioty i mdłości ) i tak mnie mdliło, spędziłam w łazience ze 2 godziny męcząc się, telepiąc, wyjąc z bólu, aż w końcu zwymiotowałam. potem okazało się, że sama do tego doprowadziłam bo tak się tego bałam, że uspokoiłam się dopiero jak wymiotowałam potem jak się dowiedziałam, że to autowkręta to już nie wymiotowałam powodzenia w pracy i oby bez nerwowo :) -
źle się może wyraziłam: jak zobaczyłam, że inni mężczyźni mnie szanują, to uświadomiłam sobie, że nie jestem taka beznadziejna, jak przez te kilka lat myślałam i mi wmawiano. bałam się mężczyzn dopóki nie spróbowałam za pierwszym razem, potem to wiesz jak to jest "pozwolić dziecku jeden raz....". za pierwszym razem to był dla mnie szok, że w ogóle odważyłam się na coś takiego. w sumie dla pierwszego faceta zostawiłam tego strasznego tokstyka. ugryzłam zakazany owoc i poczułam się swobodnie. potem coś trochę poważniejszego, aż w końcu doszłam do siebie i byłam gotowa na kolejny poważny związek, ale tym razem bez elementu tokstyczności.
-
nie nie możesz, tylko nie chcesz.. silna będziesz dopiero wtedy jak coś z tym problemem zrobisz
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
pisanka odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
muszę poczytać o tej terapii dr Richardsa, bo kolejny raz o niej piszesz i w sumie zainteresował mnie ten temat :) ja się nie dawno dowiedziałam o mojej nerwicy, a dolegliwości mam od kilku lat. myślałam, że mam problemy z sercem czy inne choroby... teraz jak wiem co mi jest, i stres związany z wymiotowaniem publicznym jest tylko w mojej głowie to łatwiej mi funkcjonować :) mniej mam lęków i w ogóle. w poniedziałek pójdę zapisać się do mojego lekarza na kontrolę, i w końcu muszę zapisać się do psychiatry gdzieś. bo zwlekam i zwlekam a już minęło kilka kolejnych tygodni :) biorę blokery na tachykardię i czuję się naprawdę dobrze :) -
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
pisanka odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
ufff to przynajmniej nie jestem sama :) a nie jest to kwestia słabego krążenia czy coś? czy to "moje takie"? Majkel, też mam taką paranoję teraz trochę to się uspokoiło, ale jeszcze do nie dawna miałam tak, że bałam się, że będę się bała. i reakcje się pojawiały i pogłębiały chociaż teraz już nie boję się tak bardzo wymiotowania w miejscu publicznym i przyzwyczaiłam się do leków, więc nie boję się, że mi zaszkodzą w centrum handlowym, czy w autobusie -
hahaha no sporo trochę w ciągu ostatniego roku przewijało się więcej mężczyzn niż przez całe moje życie aczkolwiek była to dla mnie dobra terapia i próby dojścia do siebie, dowartościowania się, że nie jestem wcale taka beznadziejna i nic nie warta :) teraz jest cudownie, gdyby nie te cholernie lęki... :
-
Maleństwo, nie traktujesz siebie jako chorej, ale zaczniesz w momencie gdy choroba nie pozwoli Ci swobodnie funkcjonować, gdy poczujesz, że Ci ona przeszkadza, i gdy zacznie wymykać Ci się to spod kontroli. wtedy zaczniesz się bać o siebie.. przynajmniej ja tak miałam i wiele osób chorych. ta choroba jest bardziej przebiegła niż wiele innych chorób. atakuje tak niewinnie, tak delikatnie, i ma silną strategie działania by mogła jak najdłużej się utrzymać w nas. nie daj się Maleństwo! nie będziesz musiała pilnować się zawsze... tylko zacznij walczyć o swoje życie!
-
mhm :) tzn u mnie to było bardziej skomplikowane, bo rok temu zakończyłam bardzo toksyczny 4 letni związek, który wyniszczył mnie psychicznie i pewnie on się powodem mojej nerwicy lękowej, byłam wykorzystywana i pogrążana, mój były był emocjonalnym wampirem, zatraciłam całą siebie, ale trwałam w tym związku, bo bałam się odejść, w końcu rok temu kumpel pomógł mi skończyć to, mieliśmy mały romans, który pozwolił mi uwierzyć w siebie i w to, że zasługuję na godne traktowanie i bycie z kimś kto da mi prawdziwe szczęście, krótki romans dał mi siłę na definitywne zakończenie związku, które nie było takie proste, bo mój były nie poddał się tak łatwo, śledził mnie, nie dawał spokoju, wydzwaniał, przychodził, nachodził, wytatuował sobie nawet mój portret na sercu O_o, robił wszystko by mnie zatrzymać, romans z kolegą się skończył, a ja potrzebowałam kogoś kto pomoże mi stanąć na nogach, wtedy poznałam kolegę mojego kolegi z którym byłam w 5 miesięcznym całkiem fajnym związku, trochę się podleczyłam, ale cały czas czułam, że to nie to, że niby jest fajnie, ale to nie było jakieś wielkie uczucie, raczej zauroczenie i miłe spędzanie czasu, mój tokstyczny były trochę się wtedy odciął ode mnie i dał mi spokój, podczas tego kilkumiesięcznego związku poznałam mojego obecnego narzeczonego z którym przez cały ten czas rozmawiałam, zaprzyjaźniałam się, poznawałam aż w końcu zakochałam :) jesteśmy razem od 7 miesięcy i nigdy nie byłam tak szczęśliwa, nigdy nie miałam kogoś kto byłby dla mnie taki dobry, kto by mnie tak kochał i wspierał i do kogo bym czuła to co czuję :) wiem, że jest to facet z którym spędzę resztę życia i który sprawi, że to życie będzie coś warte :) poza tym dobrze na mnie wpływa, bo uspokajam się przy nim, wyciszam, zwalniam tempo i czuję się znacznie lepiej :) i zdecydowanie jestem szczęściarą pod tym względem :) jednak tokstyczny związek i rzeczy, które się wtedy działy we mnie cały czas siedzą, miałam duże problemy w kontakcie z mężczyznami, byłam wycofana, długo bałam się seksu, jak mój narzeczony przyniesie mi herbatę do łóżka, albo zrobi coś dla mnie, to czuję się źle, bo mam poczucie, że to ja powinnam latać za nim, być posłuszna, robić to co mi każe.. on walczy z tym moim podejściem i i tak już jest znaczna poprawa :)
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
pisanka odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
mi ostatnio ataki ustąpiły trochę, ale jak zaczynam odczuwać niepokój robi mi się cholernie zimno. trzęsę się z zimna, siedzę pod kocem, mam zimne ręce, stopy, nos i uszy. ma ktoś coś takiego? O_o czy znowu sobie coś uroiłam? :| -
Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2
pisanka odpowiedział(a) na LDR temat w Nerwica lękowa
wszystko zależy od indywidualnych spotkań. specjalista musi poznać Cię, dowiedzieć co Ci jest, i postawić dobrą diagnozę, żeby zacząć odpowiednią psychoterapię. czasami trwa to krócej, a czasami dłużej. widocznie w Twoim przypadku potrzeba kilku spotkań więcej, żeby zalecić odpowiednie leczenie. poza tym, w wielu przypadkach pacjenci nie są gotowi, żeby wejść na grupę, dlatego wymagane jest więcej spotkań indywidualnych. w moim przypadku te kilka ładnych lat temu, była szybka sprawa, 2 spotkania i weszłam na grupę, ale była prosta diagnoza, bo byłam uzależniona, ale teraz myślę, że gdy problemów mi się nawarstwiło to też ciężko będzie mi na pierwszym spotkaniu oszacować co mi właściwie jest i na jaki rodzaj leczenia się kwalifikuję. uzbrój się w cierpliwość i poczekaj. nie wszystko jest takie jasne na pierwszy rzut oka. -- 03 lut 2012, 10:47 -- -
mi się wydaję, że powinnaś skorzystać z psychoterapii. można być zdrowym i ładnie, zgrabnie wyglądać. to co piszesz wygląda na problem nie urojony, aczkolwiek pamiętam jak ja byłam chora i sama się nakręcałam, żeby popadać w coraz większe paranoje na temat swojego wyglądu, by coraz bardziej nienawidzić siebie i jedzenia, by przypadkiem nie wyzdrowieć i nie przytyć. ciągle się bałam, że jak wyzdrowieję to od razu będę wielka, grupa i obrzydliwa. jednak tak nie jest, może nie jestem do końca zdrowa, ale nie praktykuję nadmiernego odchudzania, wymiotowania, obżerania się itd. jem normalnie, wyglądam normalnie, ale czasami za bardzo trochę się pilnuję przy jedzeniu. chociaż z drugiej strony po prostu nie mam też jakiegoś wielkiego apetytu, to jednak też jest od leków, które biorę. wydaję mi się, że boisz się tego czego ja się bałam - przytycia i normalnego wyglądu w wyzdrowieniu. poza tym, nadmierna kontrola nad swoim ciałem sprawiała, że czułam się lepiej. to też jest mylne koło. powinnaś spróbować się leczyć, ratować się. ED to choroba śmiertelna. przestałam się odchudzać, wymiotować i przeczyszczać jakieś ponad 5 lat temu, a do teraz ponoszę skutki zdrowotne tego. i gdybym wiedziała, że będę miała takie problemy zdrowotne, to robiłabym wszystko by jak najszybciej uniknąć tej choroby!
-
u mnie to zakrawa o jakieś absurdy, bo zawsze byłam towarzyska bardzo, poza tym pracowałam kilka lat w branży eventowej, w teatrze etc więc tym bardziej na codzień obcowałam z ogromną ilością osób, ciągłe spotkania, telefon non stop. na wiosnę zeszłego roku dopadła mnie straszna depresja. nie chciałam w ogóle widywać się z kimkolwiek, do tego zachorowałam dosyć mocno (chociaż teraz uważam, że to była wyimaginowana choroba) więc miałam pretekst, żeby skończyć z takim życiem i zaczęłam coraz mniej wychodzić z pokoju. poznałam swojego obecnego narzeczonego, w międzyczasie milion osób mnie zawiodło i przestałam nabierać ochotę na spotkania w szerszym gronie znajomych. przestałam pracować. z jednej strony cieszyłam się Nim, spokojem jaki mnie nastał, i odpoczynkiem. czasem dla siebie, dla niego i na pozbieranie myśli. minęło kilka ładnych miesięcy i z jednej strony trochę brakuje mi ludzi, a z drugiej przestałam im całkowicie ufać i nie mam ochoty się z nimi widywać. to też oczywiście nie tylko przez komputer, aczkolwiek wolę mieć z nimi kontakt czasowy, raz na jakiś czas, kliknąć "lubię to" na facebooku komuś, żeby wiedzieli, że żyję, ale ogólnie mam ich teraz wszystkich w dupie. sama nie wiem czego chcę :
-
musi przeprowadzić z tobą dokładny wywiad, znaleźć przyczynę, poznać Cię, poza tym zanim pójdziesz na grupę musisz przejść serię spotkań indywidualnych. w przypadku każdego pacjenta ich ilość jest dostosowywana w zależności od potrzeb. ja np miałam tylko dwie wizyty zanim trafiłam na grupę, bo łatwo było mnie zdiagnozować te kilka lat temu, bo jedynym problemem według mojej rodziny wtedy było moje uzależnienie od narkotyków, ale byłam na grupie z osobami, które po 10 spotkaniu dopiero trafiły na grupę, bo się nie kwalifikowały na nią, musiały zostać przygotowane. tak samo jest w przypadku rozpoczęcia konkretnej psychoterapii czy indywidualnej czy grupowej, czy farmakologicznej.. specjalista musi dokładnie poznać Cię, zobaczyć co Ci dolega, poznać Cię, bo w grę wchodzi tutaj Twoje życie. Nie można tego spieprzyć.
-
ja w poniedziałek zaczynam po miesiącach separacji od społeczeństwa nową pracę, w weekend jadę po wpisy do szkoły, więc siłą rzeczy zobaczę się z jakimiś ludźmi, i po 3 miesiącach zobaczę się w końcu z przyjaciółką na którą "nie miałam ostatnio czasu przez moje zabieganie i zalatanie". może coś się zmieni teraz.
-
jak swego czasu nie miałam internetu to spotykałam się z ludźmi i czytałam książki. teraz unikam jakiegokolwiek kontaktu osobistego z człowiekiem...
-
dokładnie.. zachorowałam w 2003 roku, w 2005 trafiłam na pierwsze leczenie, myślałam, że jest już ok. od końca leczenia wypierałam z głowy wszystkie myśli, które wskazywałyby na to, że jednak leczenie nie do końca pomogło. ale teraz patrząc z perspektywy czasu widzę, że nadal ten problem jest. nie odchudzam się drastycznie, ale temat wyglądu ciągle przewija się w mojej głowie, ciągle pilnuję by nie zjeść za dużo, by nie zjeść nic "zakazanego", a jak zjem to, żeby przez resztę dnia mieć wystarczającą ilość dawki aktywności fizycznej by móc to spalić. szukam każdego możliwego wytłumaczenia by nie musieć czegoś jeść (np. problemy żołądkowe - wiele miesięcy leczyłam helicobacter, dlatego nikt się nie dziwi jak mówię, że mam wrażliwy żołądek i nie chce przesadzić, brak apetytu od psychotropów, czy węglowodan z czerwonej tabelki indeksu glikemicznego - mam nietolerancję na cukier, co jest też dobrą wymówką, bo nikt nie liczy mi tych zjedzonych punktów). wmawiałam sobie, że wszystko jest ok, ale dociera do mnie, że jednak tak nie do końca nie jest... ale gdzie jest ta bezpieczna granica? czy już ją przekroczyłam, czy dopiero na niej stoję?
-
ja chorowałam na ED 5 lat temu. napierw anoreksja, potem anoreksja bulimiczna, potem bulimia, potem wszystko na raz. teoretycznie jest już ok. ale będę szukała chyba jeszcze pomocy w tych kwestiach, żeby poczuć się pewniej na podłożu osoby "bez ed". to co przeszłam będąc w czynnej chorobie jest dla mnie straszne, jednak chętnie podzielę się swoimi doświadczeniami i mogę z kimś pogadać gdyby ktoś potrzebował :)
-
to raczej jakaś niekonwencjonalna metoda leczenia elektrowstrząsy stosowano w latach 40tych w zakładach psychiatrycznych
-
narkotyki, nikotyna (rzucone :)), internet, komputer, patrzenie na zegarek w telefonie
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
pisanka odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
może chwilowe odcięcie się i zebranie myśli pomoże Ci się z tym uporać. mąż będzie odwiedzał, a tak jak Namiestnik napisał wszystkie badania możesz zrobić na leczeniu. może jednak warto spróbować