-
Postów
8 939 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Abbey
-
Siddhi, a rybka zaprosi mnie na gorącą czekoladę w zimowe popołudnie?
-
Kiya, mój kot mnie nie lubi
-
osobiście psów nienawidzę. szukaj dalej.
-
Dołączam więc: boże, jak mi źle, jak mi samotno, jak nikt mnie nie kocha.
-
koszykova, właśnie brak mi tego luzu... Całe życie wymagano ode mnie ze wszystkiego piątek, obiecałam sobie, że w liceum już się skupię na tym co chcę i co? Nadal ciągnęłam wszystkie wózki, a gdy nie miałam czerwonego paska... Do dziś to odchorowuję. Lola Rose, hah, przybij mi piątkę...
-
Ach, sama padam na twarz. Jutro wkleję tu jedną ze swoich wypowiedzi, teraz nie mam sił. Powiem Ci tylko, że nie wiem czy ją lubię. Odkąd jestem na rozszerzeniu, z nauczycielką nienawidzącą mnie... Nie wiem czy to daje mi nadal jakąkolwiek radość. Czy mając innego nauczyciela czułabym lepiej ten materiał. czy ona mi obrzydza te przyjemnosc, czy może po prostu byłam z matmy dobra, póki nie zaczęły się schody -- 04 paź 2013, 23:47 -- Nie umiem wybrac żadnej dziedziny, bo w tym momencie nic nie sprawia mi frajdy i zupełnie nie wiem co chcę w życiu robić. Zupełnie. No i z niczego nie jestem geniuszem, ba, nawet dobra nie jestem, nie mam tej iskierki, zapalnika, tego czegoś
-
zupełnie nie mam pojęcia
-
koszykova, to nawet nie chodzi o wykucie mapy na blachę, bo to akurat byłaby pestka. Ale te wszystkie procesy, rodzaje skał, gleby, części astronomii, ojejciu I choć nigdy tego nie lubiłam i byłam tego świadoma, to podjęłam wyzwanie. Może dlatego, że żaden inny nauczyciel nie wspomniał nawet o jakimś konkursie. Choć po cichu liczyłam na matematyczny - przecież to była kiedyś moja pasja, kiedyś rokrocznie startowałam... No ale wiadomo jakie są moje relacje z nauczycielką, najwidoczniej jestem za głupia, żeby mnie wystawiła pod swoim nazwiskiem. Jak kiedyś wspominałam (jak nie na forum to na blogu), że ta geografia chcąc czy też nie, ciągnie się za mną. Nie wiem, fatum jakieś. A to "znanie miejsc na mapie" mnie kręci, całe życie marzą mi się wojaże... A wiem, że mnie nie stać, więc się dodatkowo psychicznie katuję zdjęciami, informacjami czy ciekawostkami o różnych zakątkach. Taki kolejny element masochizmu. Moim problemem jest to, że nie mam pojęcia co chcę w życiu robić. Dwa lata temu powiedziałabym Ci bez zastanowienia, a teraz? Teraz prędzej odpowiedziałabym Ci, że wolę być martwa.
-
Machina ruszyła, poza tym moje chore ambicje nie pozwoliłyby mi na wycofanie się. O nie, ja się nie poddaję. Pierwszy raz w liceum mam okazję do rywalizacji. Muszę walczyć. Muszę rywalizować, muszę. Mam to w podświadomości, rzucam się na głęboką, bardzo głęboką wodę, ale muszę grać, muszę brać w czymś udział... Nienawidzę przegrywać, a wiem, że tak będzie... Ale nie umiem oddać walkowerem tego wszystkiego. Masochizm taki.
-
Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?
Abbey odpowiedział(a) na d65000 temat w Seksuologia
Kiya, hę? -
Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?
Abbey odpowiedział(a) na d65000 temat w Seksuologia
Papilot ma same kontrowersyjne teksty, żeby nabijać wejścia... -
Lola Rose, czuję to samo w kwestii konkursu geograficznego.
-
nie mam sił...
-
No właśnie niepopularną, w tym rzecz. Jeśli i jedna strona, i druga są mi obojętne, to byłam po prostu dobrą osobą do oceny. I mało ludzi znam, więc mogły pojęczeć na kogo tam chciały, bo i tak nie wiedziałam o kogo chodzi. Albo jak jedna dziewczyna z drugą się pokłóciły, to ja musiałam wysłuchiwać, bo jako jedyna NIE byłam w ich paczce i nie byłam przywiązana do nikogo. jestem kujonicą, czytam książki, więc powinnam wiedzieć wszystko o wszystkim!
-
Siddhi, przeżyłam już nawet planowanie związku na odległość czy ewentualnych dzieci, choć przecież tak bardzo ich nie chciał Oczywiście w tych planach nie miałam nic do gadania. Tyle że ja się aktualnie panicznie boję związków, zaangażowania, faktu, że ktoś mógłby się we mnie zakochać, więc pozwalam sobie dość obiektywnie oceniać rówieśników i ich związki. Nieraz robiono ze mnie powiernika w kwestiach 'sercowych'. I nierzadko rozmawiałam raz z jedną, raz z drugą stroną. A że ktoś ostatnio związek chciał mi wmówić, tak teraz omijam człowieka szerokim łukiem. Na wszelki wypadek.
-
Siddhi, ale ja też o tym mówię. A bo to Ty jeden uczestniczyłeś w takich transferach? znaczy się, ja wiele razy byłam pośrednikiem
-
Siddhi, dziecinada, ale pewnie wtedy to była jedna z ważniejszych rzeczy... Ot uroki takiego wieku, dlatego nie ma co chłopaka i jego 'problem' zbywać. Teraz nie popróbuje, to potem będzie całkiem po omacku robić te dziecinne podchody.
-
carlosbueno, dlatego właśnie się spytałam. Wychodzi na to, że nie pamięta wół jak cielęciem był. Tak się wciąż wszyscy wzbraniają "a bo to za wcześnie", "zajmij się nauką", jakby osoby płci przeciwnej do skończenia szkoły ponadgimnazjalnej nawet dotknąć nie można było... Przecież to okres dojrzewania, burza hormonów, potrzeba jakiegoś oswojenia się z uczuciami, pragnieniami, potrzebami itd... Niedziwne, że chłopakowi się priorytety zmieniają i może być smutny z tegoż powodu, iż nie może ich choć trochę spróbować wypełnić
-
Ale co, w Waszych czasach nikt z klasy w wieku lat 16 nie miał partnera? Tyle że dla tych, którzy mają x chłopaków/dziewczyn za sobą to coś bardziej traktowanego na luzie, a autor chyba już teraz wierzy w związki z filmów. (W sumie po co kiedyś były związki, skoro nie było fejsa, gdzie wstawia się 2827282727237 zdjęć liżącej się pary? ) Miałam się w tym temacie nie wypowiadać, bom sama młoda i na niejedną klasową parę mogłabym popatrzeć z zazdrością, a i straszliwych relacji o domniemanych ciążach się nasłuchałam. Bo przełom gimnazjum i liceum to takie nie wiadomo co dla... no właśnie, dzieciaka, czy też dorosłego, bo przecież jest w liceum, zaraz ma osiemnastkę i zdaje maturę.
-
Przeżyty stres jeszcze przed samymi wystąpieniami gówno mi pomaga. Serio Jestem wdzięczna polonistce za łaskę, wkurza mnie, że poskarżyła się pedagog o moim problemie, że znowu czuję się na cenzurowanym. I znów będzie próba uspołeczniania mnie na siłę i jestem pewna, że będzie chciała to zrobić poprzez zmuszanie mnie na pójście na durne połowinki. Matematyczka póki co ma problem z innym uczniem, więc ja chwilowo jestem dla niej niepotrzebna (w kwestii zarówno wiedzy, jak i udowadnianiu jakim jestem zerem), nawet ostatnio udało mi się czytać jakąś nielekturę, co jest wyznacznikiem jakiegoś spokoju (bo mogę się skupić na tekście, a nie robieniem po gaciach), ale i tak jest mi podle. Ot zupełnie bez życia, energii. I z ciągłymi stresowymi bólami czy to serca, czy brzucha, czyli mojego przysłowiowego wykręcania flaków. Nie wiem czy nie umiem już doceniać, że jest lepiej niż zazwyczaj, czy co... Poza tym "jest lepiej", a wróciłam do autoagresji A może to dlatego mi lepiej? Hm...
-
Ja też, ale z kilkoma osobami potrafiłem sobie pogadać, mimo że u mnie to rozgadanie się długo zajmuje. Też nie umiem rozmawiać z ludźmi, dotyczy to także internetu. W internecie umiem się wypowiadać, ale nie typowo rozmawiać. Spośród wyraźnie aktywnych użytkowników tego forum jestem z tego, co widzę chyba najmniej umiejącą rozmawiać osobą. No dokładnie. Co z tego, że nawet ktoś kiedyś do mnie zagada, skoro nasza rozmowa ma jakieś cztery zdania. Ewentualnie cztery rozbudowane wypowiedzi wciąż kończące się "aha". Nie mam zainteresowań, a gdy je miałam, to zostały wykorzystane przez pewną złą osobę.
-
nie umiem rozmawiać z ludźmi, jestem nudna i nie mam tematów
-
Kiya, jeszcze mnie przytul, ucałuj, daj masę książek i powiedz, że nigdzie nie muszę iść, mogę sobie odpocząć... -- 03 paź 2013, 21:42 -- i idź ze mną na połowinki, nigdy mnie nie opuszczaj i w ogóle.
-
Nawet nie ma do kogo mordy otworzyć