Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tukaszwili

Użytkownik
  • Postów

    966
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Tukaszwili

  1. Po raz pierwszy od trzech miesięcy poczułem jakieś dziwne uczucie w sercu. Coś jakby ściąganie serce w dół, jakby zamarcie, takie chuj wie co. Ni to nie boli, ni nie powoduje bezdechu ale maksymalnie przeraża. Dwa dni temu byłem u kardiolog z Holterem, który oczywiście nic nie wykrył, pompka w 100% zdrowa. Nie wiem już co o tym wszystkim myśleć. Ten jebany dyskomfort odczuwam tylko w pozycji prawie leżącej, bo głowę mam opartą wysoko o poduszkę. Film sobie oglądałem, ale teraz dupa z filmu bo nic nie zrozumiem i nie będę w stanie się skupić. Obowiązkowo zmierzyłem ciśnienie 136/82/60 bez żadnych arytmii, czyli w pełni spoko. Dwa magnezy relaks łyknąłem i Rennie w razie jakby mój problem pochodził z żołądka a takie mam podejrzenia. Czy to cholerstwo kiedyś w pełni mnie opuści? Za tydzień mam jechać do Wrocławia na mecz Polska - Czechy, przecież przy nawrocie tego syfu to będę tam jechał z pełnymi gaciami :/
  2. A ja zacznę od prostego kurwa. Od marca nie miałem ataku paniki. Jedynie jakieś chwilowe lęki czy uczucie dyskomfortu, ale to mijało w chwilę. Ostatnie ponad dwa miesiące były niesamowicie udane. Przestałem zamartwiać się o serce, miałem badanie holterowskie, które wykazało, że totalnie nic mi nie dolega. To było jedyne badanie na serce, którego jeszcze nie wykonałem, no oprócz wkładania sondy. Leczę s136/82ię od pół roku na psychoterapii poznawczo-behawioralnej i łykam Seronil. Jakieś 15 min temu poczułem coś jakby ściąganie w sercu. Olałem to, bo wiem, że serce zdrowe. Ale kiedy po minucie poczułem znów i znów i znów etc. to zaczęła się fala gorąca, strach i lęk jednocześnie. Mierzę ciśnienie 136/82 puls 60 rytmiczny, więc wszystko w normie. No ale dalej coś czuję, więc łykam dwa Magnezy Relaks i teraz piszę tu, aby odetchnąć. Paranoja, dłonie już zdążyły mi się spocić. Co ciekawe, to dziwne uczucie w okolicach serca pojawia się tylko w jednej pozycji, pół-leżącej, pół-siedzącej, kiedy to moja przepona jest lekko zgięta. Sam nie wiem, czy to przypadkiem nie pochodzi z żołądka. Na wszelki wziąłem takoż Rennie, bo lekka zgaga męczy. Myślałem, że już wszystko za mną a to pierdolone gówno co jakiś czas musi wrócić. Nienawidzę tego choróbska i najgorszemu wrogowi go nie życzę. Sorry za literówki i błędy interpunkcyjne, ale piszę pod wpływem emocji i nie chce mi się poprawiać.
  3. Zrób kompleksowe badania serca a będziesz wiedział czy coś Ci dolega. Ja nie jestem w stanie Cię zdiagnozować, mogę jedynie przypuszczać, że masz stany lękowe, ponieważ sam doświadczałem podobnych objawów.
  4. blane, tyle razy robione EKG miałeś oraz różne inne badania, więc raczej obaw nie ma. Zawsze warto wykonać Echo i Holtera. Choć to co opisujesz wygląda na klasyczną nerwicę, ja także miałem jazdy z pulsem, czułem go wszędzie, nie mogłem nawet głowy oprzeć o rękę bo wsłuchiwałem się zaraz w moje tętno. Wizyty u psychologa mi bardzo pomogły. Co do jazdy rowerem, skoro tyle kilometrów dziennie robisz to gdybyś miał bardzo poważnie chore serce to po prostu byś już padł na zawał, a jak widzisz tak się nie stało. Podczas wysiłku zawsze serducho wali mocniej, a zrobiłem 15 kilosów to nic dziwnego.
  5. A jakie antydepresanty bierzesz? Bo ja łykam Seronil i na ulotce jest napisane, że istnieje możliwość krwawienia z przełyku jako skutku ubocznego.
  6. Dziś założono mi Holtera. Właściwie sam nie wiem po co, chyba aby moja nerwica jeszcze bardziej się zwiększyła. Nie umiem się posłuchać własnej terapeutki, która zabroniła robić mi to badanie. Teraz będę musiał przemilczeć sprawę z Holterem na czwartkowym spotkaniu.
  7. Dziś pozwoliłem sobie zmierzyć ciśnienie, jakieś 15 min temu. Wykonałem to w moim pokoju na poddaszu, w którym umieram od gorąca i duchoty. Postanowiłem użyć "piekielnej maszynki" bo coś mnie szarpnęło w sercu. 142/79/56 :| to górne typowo lękowe wysokie. Ale ten niski puls mnie troszkę zszokował. Leżałem przez pół godziny wprawdzie ale i tak coś mi tu nie gra. Już doszukuję się spisku, dobrze, że jutro Holter. Najważniejsze, że ten szatański znak arytmii przestał się pojawiać, parę tygodni go nie widziałem. Moim największym marzeniem jest aby podejść do ciśnieniomierza spokojnie, bez zbędnych nerwów i nakręcania. Po prostu jak do zwykłej czynności takiej jak mycie zębów.
  8. Miewałem dość często taką myśl. Z reguły wiązało się to z tym, że wkręcałem sobie, iż za moment po prostu zatrzyma mi się serce. Teraz po kilkumiesięcznej terapii miewam takie ogólne przemyślenia na temat śmierci i przemijania. Ciężko z tego wybrnąć. A wracając do tych nagłych i silnych myśli o zgonie, to muszę przyznać, że mi Lorafen pomagał. Łykałem, 30 min czekałem i pełen spokój, każda myśl wydawała mi się absurdalna i mogłem się radować z tymczasowego ukojenia.
  9. Myślę, że Twój atak u koleżanki można podpiąć pod derealizację. Pamiętam kiedy pierwszy raz wpadłem w ten stan również odnosiłem wrażenie, że mój głos jest inny, widziałem siebie z boku, zastanawiałem się czy istnieję. Myśli, które kołatały się po mojej głowie takoż dotyczyły mordowania najbliższych i schizofrenii. Pamiętam, że tego dnia wracałem od dziewczyny i nagle mój mózg zaczął ze mną rozmowę, jakby ktoś siedział w czaszce, "a może zabiłeś swoją dziewczynę i jej rodzinę ale masz schizofrenie i nic nie pamiętasz?". Myślałem, że wariuję więc aby się upewnić czy wszystko gra zadzwoniłem do dziewczyny. Na szczęście odebrała a ja żeby nie wypaść na kretyna zapytałem się o nazwę serialu, który oglądaliśmy kiedyś tam, bo niby zapomniałem. Czułem się tragicznie, na szczęście następnego dnia trafiłem na to forum i odnalazłem temat: Derealizacja, depresonalizacja. Odetchnąłem z ulgą, że to kolejny psikus nerwicy. Jakoś przeszło, do dziś zostało tylko martwienie się o serce od czasu do czasu. Bo moja nerwica niestety skupiła się głównie na życiowej "pompce".
  10. Czy zdarza się wam coś takiego w rodzaju paraliżu nocnego? Bo mnie dziś w nocy kilka razy tuż przed zaśnięciem chwyciło nieprzyjemne odczucie jakby coś łapało mnie w rejonach serca i ściągało w dół, jakbym miał symbiozę z łóżkiem stworzyć. Oczywiście trwa to sekundę, wybudza mnie i powoduje lęk. Do tego dochodzi chwilowy bezdech. O dziwo serce wcale jakoś dużo szybciej nie bije. Muszę przyznać, że ostatnio miałem kilka nerwowych sytuacji i obawiałem się, że przyczynią się do jakiś ataków nerwicowych :/
  11. anka00, kolejna wizyta u dermatologa i nie daj Bóg zgoda na wycięcie pieprzyka na pewno spowodują u Ciebie większą wkrętkę w nerwicę. Bo to klasyczne zachowanie zabezpieczające, które tylko na chwile uspakaja. Z tego samego powodu ja mam zakaz od mojej terapeutki wykonanie badania typu Holter.
  12. Dzis poszedlem na koncert Braci Figo Fagot i dawno sie tak nie usmialem. Polecam kazdemu to pastizowe disco w rytmie polo
  13. Filippo83, brawo! Moje gratulację i życzę Ci abyś był wytrwały. Powiedziałem mojej terapeutce, że poszedłem do kardiologa, który kazał mi mierzyć ciśnienie dwa razy dziennie. O tym, że mam mieć Holtera nie wspomniałem bo strach był zbyt wielki. W odpowiedzi usłyszałem, że nie mogę mierzyć ciśnienia bo będę się dalej wpędzał w nerwicę "a przecież jest już tak dobrze". Też miałem EKG podczas ostatniej wizyty, znów idealne. Nie wiem co mam zrobić z tym Holterem. Olać czy jednak założyć i nic nie wspominać terapeutce. Wpadłem jak śliwka w gówno. Gdyby tak można przeszczepiać mózg to dawno bym to uczynił :/
  14. cień81, dzięki za wypowiedź, ale błagam - dbaj o interpunkcję
  15. No to jestem po wizycie u kardiologa. Holter zakładają mi 22 maja. Oczywiście wchodziłem do gabinetu tak przerażony, że zastanawiałem się kiedy serce wypadnie mi z klatki piersiowej. Standard u mnie, za każdym razem kiedy obawiam się wykrycia jakiejś choroby ciśnienie skacze momentalnie. Co z tego, że w domu o dziwo miałem 121/81 skoro dwie godziny później u kardiologa 160/90 :|. Osłuchała, zrobiła EKG - jak zawsze wszystko w porządku. Zapisała jakiś metabloker czy jak to się tam zwie. No zmacała mi tarczycę i stwierdziła, że powinienem zrobić USG bo istnieje możliwość, że to z nią coś jest nie tak. No nic, USG mam w piątek, oczywiście teraz zaczynam sobie wkręcać, że mi raka wykryje...i bądź tu mądry, wpadłem w sidła wielkiego zła. Ciekawe jak bardzo wydrze się na mnie psychiatra w tę środę jak jej powiem, że znów poleciałem do lekarza...
  16. Wszystko można sobie wkręcić. Początkowo bałem się zawału to mi drętwiały ręce, potem bałem się arytmii to na ciśnieniomierzu zaczął pojawiać się symbol arytmii, ciśnienie zawsze miałem dobre i nagle stwierdziłem, że pewnie teraz będę miał wysokie. Od tego czasu i genialnego pomysłu za każdym razem jak mierzę nie schodzę poniżej 140/80. Paranoja.
  17. Filippo83, jako, że rozmawialiśmy już w temacie ciśnienia, to mogę Ci powiedzieć, że ostatnie zawały piłkarzy spowodowały u mnie niesamowitą falę paniki. Kiedy ataku dostał Muamba to tego samego dnia szedłem grać w piłkę. Musiałem wziąć Lorafen bo inaczej chyba bym zwariował. Jedyne pocieszenie znalazłem u mojej pani psychiatry, która stwierdziła, że w sportowej medycynie zawały zdarzają się bardzo często. Po prostu serce sportowców wyczynowych rozrasta się szybciej niż przeciętnego człowieka. Natomiast wszelakie żyły, tętnice, naczynia krwionośne itp. już nie. To powoduje, że serce jest potężniejsze ale może być gorzej ukrwione. To takie tłumaczenie na chłopski rozum, bo definicji lekarskich nie znam.
  18. O proszę, witam w klubie zatem. Powiem Ci, że w przeciągu miesiąca mierzę ciśnienie regularnie i tego jebanego znaczka nie było przez 3/4 tego czasu i teraz nagle się pojawił, więc moja diagnoza jest oczywista: cholernie chore serce. Niestety w naszych bańkach coś poprzestawiało, że zamiast zasiąść przed maszynką na luzie to zaraz wszystko podchodzi do góry. Mi nawet momentami aż się słabo robi jak rozpoczynam manewr nakładania rękawa na łapę. Chyba jednak posłucham Behemotha i załatwię sobie tego Holtera. Zatem w poniedziałek po raz kolejny muszę odwiedzić Evi-med. Niedługo będą mnie tam bardzo dobrze znali, może zacznę chodzić z lekarzami na piwo...paranoja, a wszystko przez jakiś symbolik. Pozdrawiam.
  19. Drogi Behemocie, nie straszysz mnie albowiem zdaję sobie sprawę, że Holter taką przypadłość wykryje najlepiej. Nie chcę go robić z kilku powodów. Przede wszystkim ten symbol arytmii pojawia się głównie wtedy kiedy przed mierzeniem zaczynam się go obawiać. Następuje tu typowe samospełniające się proroctwo, nerwy są bodźcem, który może przyczynić się do niemiarowego bicia, co znajduje potwierdzenie w książeczce zamieszczonej w pudełku od "piekielnej maszynki". Dwa - mam zdiagnozowaną typową nerwicę lękową, a więc jakiekolwiek kolejne badanie będzie mnie w niej utrzymywało. Spytasz się - czemu? Otóż jeśli, co jest prawie pewne, znów wyjdzie na wyniku, że nic mi nie dolega to przy następnym ataku paniki włączą mi się myśli: "lekarze na pewno się pomylili!!". A takie myśli pojawiają mi się również kiedy ataku nie mam, więc muszę się jak najbardziej oddalać od jakichkolwiek badań. Po trzecie podczas regularnych wizyt u mojej psychiatrki (wiem, że dziwnie to brzmi ale uszanujmy prawo do nazewnictwa zawodów podług płci ) omawiałem mój problem. Oczywiście stwierdziła, że Holter nic u mnie nie zmieni, a jeśli pójdę do lekarza i powiem mu: "boję się o serce bo co jakiś czas pojawia się znaczek arytmii na ciśnieniomierzu" to najzwyczajniej w świecie popuka się w głowę. A ufam mojej pani doktor albowiem jedną z lepszych w Trójmieście jest i sporo jej płacę. Po czwarte miałem EKG robione kilkukrotnie, między innymi na pogotowiu kiedy wpadłem w taką panikę, iż byłem pewny, że umieram a serce po prostu za chwilę stanie. Czułem, że się zatrzymuje, że je połykam itp. itd.. W trakcie robienia EKG w karetce, podczas którego również miałem jakieś dziwne odczucia w sercu, okazało się że absolutnie nic mi nie dolega. Wynik był wzorowy, puls nawet wysoki - 86, a ciśnienie 144/86. Ratownicy powiedzieli mi, że trzeba niestety sięgnąć po poradę psychiatry. A moje regularne marudzenia tu wynikają z tego, że owo forum jest jedynym miejsce gdzie mogę się wyjęczeć. Właściwie nawet nie żądam od nikogo aby mi dawał rady czy pocieszał. Po prostu muszę gdzieś wylać żal. Chryste ale długi post. Pozdrawiam.
  20. Behemoth, wolę ponarzekać na forum nie mierzę dziś trzeci dzień. Miałem już ekg i echo, starczy tych badań, Holtera robić nie mogę bo mi psychiatra zakazała im mniej kontroluję organizm tym lepiej się czuję. Poza tym ten symbolik częściej się nie pojawia, a żadne serce nie bije w regularnym tempie przez 24h na dobę, wystarczy lekkie zmęczenie czy stres, a biorąc pod uwagę moje psychiczne schorzenie to wątpliwe aby był jakiś czynnik fizyczny. Wciąż jednak lubię marudzić tu, bo w domu już mnie słuchać nie mogą dominika92, mnie trochę łeb boli i jakiś taki ociężały jestem ale to chyba przez picie wina i piwa wczoraj wieczorem
  21. Trzeba się czymś zająć i nie mam tu na myśli czytania książki bądź oglądania filmu, bo niestety rozrywka intelektualna nie pomaga nerwicowcom - przynajmniej mi. Najlepiej coś gotować, sprzątać, pójść biegać, przejść się, robić pompki, nie wiem cokolwiek. Choć właściwie na każdego działa co innego.
  22. Ksiaze42, nie chcę Cię martwić ale ostatnie posty są trzy lata wstecz, wątpię aby ktokolwiek odpisał
  23. Goguś, nie no to chyba byłaby jakaś bzdura gdyby po przyjęciu 54 tabletek trzeba by rozpoczynać kurację od nowa, brzmi mało logicznie ale właściwie co dla nas - nerwicowców - jest logiczne...poza tym nie ufaj forom bo często można wyczytać jakieś bzdury, lepiej sprawdź na ulotce ewentualnie spytaj się swojego lekarza.
  24. Ja mam różne ciekawe przygody z sercem. Najczęściej jest to coś w rodzaju szarpnięcia, bądź takiego sekundowego zamarcia. Z reguły chwilę potem czuję uderzenie ciepła. Czasem nie odczuwam nic przez parę tygodni, a momentami codziennie po kilka razy. Zaczynam się stopniowo przyzwyczajać, taka chyba moja natura po prostu. EKG 3 razy robione - wszystko ok, ECHO z Dopplerem takoż ok. Nie widzę sensu szaleć z lekarzami bo gdzie nie chodziłem to zawsze słyszałem o tym, że potrzebuję psychologa albo psychiatry. Jak wyleczę się z mierzenia ciśnienia to będzie git.
  25. Ostatnio zacząłem biegać i oczywiście w trakcie tychże ćwiczeń lekko panikowałem, że padnę na zawał. Po powrocie do domu i godzinnym odpoczynku - ciśnienie jak marzenie 121/83, acz znów pojawił się przeklęty znaczek nieregularnego bicia serca, po raz pierwszy od wielu, wielu mierzeń. Oczywiście się nakręciłem, mierzę 10 min później 125/85 i znów ten symbol. Uznałem, że olewam ten syf i idę robić obiad. Jakieś pół godziny później nie wytrzymałem i aparacik wszedł na ramię po raz kolejny. Tym razem 139/83 ale bez złowieszczego symbolu. Zaraz się uspokoiłem acz stopniowo im dalej trwał dzień tym częściej wracałem myślami do tych przeklętych znaczków arytmii. W końcu zmierzyłem ciśnienie jakoś o 23 i wyszło 151/83, największe jakie miałem i oczywiście arytmia. Panika straszna ale prawdę mówiąc podchodząc do ciśnieniomierza czułem, że cały robię się ciepły na samą myśl o mierzeniu. Kurwa, kiedy się nauczę, że nie wolno mi się zbliżać do tego diabelstwa.
×