-
Postów
966 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Tukaszwili
-
kaja123, przez pół roku chodziłem na terapię poznawczo-behawioralną do naprawdę wyśmienitej specjalistki. Po wielu długich rozmowach ustaliliśmy, że ewidentnie boję się nagłego zgonu. Nie przeraża mnie rak i śmierć w męczarniach, nie przeraża mnie AIDS i jakieś inne choroby, na które cierpi się jakiś czas. Ja boję się, że zejdę nagle, najlepiej na zawał sercowy tak rozległy, że nic i nikt nie będzie mnie w stanie uratować. A śmierci się przestraszyłem widząc jak mój dziadek umiera - paradoksalnie na raka, po półtorarocznej walce. Był pierwszą osobą z najbliższej dla mnie rodziny, która zmarła.
-
Ja nie wierzę w likwidację przyczyny. Doskonale wiem dlaczego dostałem napadów paniki, co spowodowało, że wpadłem w tę pętlę lęku. Śmierć mojego dziadka, ewidentnie, zaczęło się zaraz po niej. Ale minął już ponad rok, nie mam żadnych powodów do nerwów, obaw, wiodę spokojne życie, studiuję sobie na czwartym roku socjologię, mam wspaniałą dziewczynę, świetnych przyjaciół, kochających rodziców, dach nad głową, całkiem dobrą sytuację finansową, żadnych poważnych chorób. I ta dziwka zwana nerwicą jakoś nie chce się ode mnie odczepić.
-
Mightman, też zauważyłem nasze podobieństwo mentalne
-
Mój dzień natenczas nienajlepszy. Planowałem o 13.25 wyjść i udać się na siłownie. Jednak gdzieś w rejonach 13, siedząc pod kompem, poczułem COŚ w sercu. Rzecz jasna, sytuacja miała miejsce oczywiście w momencie kiedy byłem zgarbiony na krześle i brzuch naciskał mi na przeponę. Prawie zawsze jak odczuwam jakiś dyskomfort sercowy, to ma to miejsce w momencie, kiedy siedzę. Trwało jak zawsze kilka sekund, ale spanikowałem. Od razu się położyłem i zacząłem powoli, stopniowo oddychać przeponą. Długi wdech, bardzo długi wydech. Leżałem z jakieś 20 min. Zastanawiałem się nad zmierzeniem ciśnienia, ale wiedziałem, że jeśli to uczynię to na pewno będzie wysokie, bo jestem zdenerwowany. Puls oczywiście mierzony był kilka razy, serce bije miarowo i normalnie, żadnego przyspieszonego tętna. Siłownie wybiłem już sobie z głowy, bo chyba pierdolca bym dostał. Rzecz jasna miałem już w myślach podjechanie na pogotowie, albo chociaż na EKG do takiego ośrodka w pobliżu mego domu, gdzie jestem ubezpieczony i wszystkie badania mam za darmo. Nie zrobiłem tego. Zaczynam podejrzewać u siebie refluks żołądka. Mam ciągle zgagę, uczucie jakby żarcie, które dopiero co zjadłem chciało mi wyjść przełykiem, obija się mi cholernie często. Poza tym, za każdym razem, kiedy moje serce zaczyna, według mojego kochanego mózgu, szwankować - po paru sekundach odbija mi się, co powoduje pewnego rodzaju ulgę. Sam już nie wiem, czy wracać na terapię czy nie. Kilka dnia dobrze, kilka dnia fatalnie. Raz jestem pewny, że nerwicy się pozbyłem, a inną razą wystarczy taka sytuacja jak sprzed kilkunastu minut, aby znów popadać w obłęd. A latem było tak piękne, taki spokój. Najgorszy jest fakt, że nie potrafię sobie przetłumaczyć, że skoro przez okres wakacyjny czułem się dobrze, a przy przyjściu jesieni znów jest słabo, to ewidentnie jest to nerwica, bo przecież serce nie działa tak, że pół roku jest chore, potem pół roku jest zdrowe, a następnie znowu chore.
-
*AMELIA*, średnia całodobowa nie jest taka zła, żaden lekarz nie będzie Ci leczył takiego lekkiego podwyższonego ciśnienia lekami. Tak mi się wydaje. Jeśli to dobry lekarz, to wątpię aby poszedł tak lekko do Twoich wyników. Byłby w pełni nieodpowiedzialny. A jak odczuwasz dodatkowy skurcz? To mnie bardzo interesuje, bo jestem ciekaw, czy mam to samo. Mimo że mi żadne badanie kardiologiczne nie wykazało niczego. Zawsze w pełni zdrów ponoć byłem, a co jakiś czas czuję jakieś dziwne jaja w sercu.
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
Tukaszwili odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
anka00, zgrubienia na szyi są raczej normalne, sam mam dwa takie od zawsze po lewej stronie, z tyłu bardziej, właściwie niedaleko karku. Takie dwie kulki, którymi lubię się czasem bawić no ale ja kancerofobii nie mam, jeno "sercofobie", więc nie przerażają mnie w żaden sposób. -
Mightman, ahhh ten ciąg przyczynowo skutkowy nerwicowy skąd ja znam te jazdy. Też potrafię czasem w głowie ułożyć sobie tak sprawnie różne historie, które składają się idealnie w jedną całość pod nazwą zawał. Jak jechałem na sylwestra 2011/2012, który obywał się w wiosce, w domku mojego kumpla W LESIE! LAS! WIOSKA! Jak dostanę zawału a wszyscy będą pijani, to kto wezwie pogotowie?! Przecież ja nie potrafiłbym wytłumaczyć jak dojechać, poza tym ta pipidówka jest daleko, że nigdy w życiu nie zdążą dojechać i bankowo umrę. Co z tego, że byłem świeżo po badaniach serca, które wykluczyły jakąkolwiek dolegliwość. Lęki były nie do zniesienia. Na szczęście poratowałem się wtedy aż dwoma Lorafenami, który dały ulgę i jakoś wytrwałem do następnego dnia. Alkoholu rzecz jasna nie tknąłem. Najgorsze przywitanie Nowego Roku z jakim miałem do czynienia do tej pory.
-
Jesienią jest najgorzej. Zdecydowanie. Lato i wiosnę miałem idealne, spokój i znacznie mniejsze martwienie się o serce. Teraz wszystko powraca, ale nie z aż tak potężną siłą jak rok temu, kiedy w na przełomie października i listopada dopadła mnie ta suka zwana nerwicą lękową.
-
omeeena, zwykły śmiertelnik nie jest w stanie zrozumieć nerwicowca. Ja już przywykłem. Bo każdego czasem zakuje serce, każdego coś tam zaboli, to normalne. Jednak u ludzi w pełni zdrowych psychicznie te odczucia nie powodują lęku i ataków paniki. A rzecz, która najbardziej mnie drażni, że sam kiedyś potrafiłem ignorować wszelakie zaburzenia mojego ciała. Nagle, jak za dotknięciem magicznej różdżki, troszkę szybsze bicie serca powoduje, że sram w gacie.
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
Tukaszwili odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Dziś też mnie łeb napieprza. Typowe bóle w skroniach. Z tym, że ja od dziecka jestem meteopatą i jakakolwiek zmiana pogody powodują u mnie grosze samopoczucie. -
Nerwica a głowa,zawroty, ucisk i inne dolegliwości głowy
Tukaszwili odpowiedział(a) na Waleria temat w Nerwica lękowa
Do tej pory myślałem, że moja nerwica opiera się tylko i wyłącznie na wkrętkach o serce. Chyba się myliłem. Jakieś 15 min temu poczułem uderzenie bólu z lewej strony głowy. Lewa skroń. To było takie chwilowe, sekundowe uderzenia. Zaraz potem coś jakby ucisk. Oczywiście pierwsza myśl - pęka i tętniak :|. Miałem takie bóle w swoich 23 letnim życiu wielokrotnie, ale tym razem z niewiadomych dla mnie powodów przeraziłem się niemiłosiernie. Cały się trzęsę jak pajac i co chwila latam do kibla. Chyba jednak muszę wrócić na psychoterapię, bo ostatnie dni są złe. Na dodatek martwią mnie natręctwa religijne, które dokuczają mi w nocy. -
Mightman, chyba najgorsze w tej całej nerwicy jest to, że przez kilka dni można mieć naprawdę zajebisty humor, świetne samopoczucie, być nawet duszą towarzystwa, zapomnieć o chorobie i nagle z dupy to ustaje. Wystarczy jedna głupia myśl albo poczytanie sobie przypadkowo o jakiejś chorobie. Ja dziś troszkę zmartwiony chodzę, bo rano przeczytałem, że Marek Saganowski (piłkarz Legii Warszawa) musi przez najbliższy miesiąc poddawać się badaniom kardiologicznym bo coś nie tak jest z jego sercem. Oczywiście od razu zacząłem myśleć o swojej "pompce". Natenczas funkcjonuję całkiem normalnie, ale jednak jakiś tam niepokój na dnie jest. To mnie najbardziej wkurza - niby jest okej, ale jednak nie w 100%.
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
Tukaszwili odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
jeraha, jest wiele filmów o tej nazwie, więc może troszkę więcej szczegółów rocznik, kto gra, kto reżyseruje, z jakiego państwa film. -
Bol glowy w jednym miejscu, nerwica czy moze nowotwor?
Tukaszwili odpowiedział(a) na Pannnn temat w Nerwica lękowa
Grzesiu Turnau kiedyś śpiewał: "Od słowa do słowa - narasta rozmowa(...)", cytuję te słowa albowiem podobnie jest z nerwicą lękową. Analogicznie - od badania do badania narasta nerwica...i to jest fakt niezaprzeczalny. To co ja wyprawiałem kilka dnia po tym jak miałem zrobione ECHO serca, po którym rzecz jasna okazało się, że serce w pełni zdrowe, woła o pomstę do nieba. Nagłe płacze, ataki paniki, chęć jechania na pogotowie, codziennie przynajmniej kilka zawałów serca. I tak dalej i tak dalej. Dopiero psychoterapia i farmakologia mnie uratowały. Nie robiłem żadnych badań i było ok. Wystarczyło jedno głupie EKG w lipcu bodajże. Zupełnie przypadkowe, że tak się wyrażę, poszedłem do Auchan w celu zakupu bluzy i okazało się, że akurat jest stoisko z darmowym EKG, taka promocja dbania o zdrowie. Zmusiłem dziewczynę, aby wykonała badania i żeby nie była skrępowana takoż uczyniłem podobnie. Oczywiście wynik był ok, ale pani doktor oglądająca co to wyszło rzekła: o pan coś trenuje, bo ma pan serce jak sportowiec, niski puls. Oczywiście, jako że nie trenuję przeraziłem się, że czeka mnie zawał, ponieważ ostatnimi czasy sporo się słyszy o atakach serca na boiskach piłkarskich. Rzecz jasna zadałem jej setki pytań, opowiedziałem jakie ostatnio jazdy miałem, na co usłyszałem, że absolutnie nie mam się czym martwić, bo jestem w pełni zdrów. Ale to ziarno niepewności zostało zasiane. Tylko dlatego, że postanowiłem po raz PIĄTY w przeciągu pół roku zrobić EKG. Chuj z tym, że miałem HOLTERA i wszystko wyszło rzekłbym idealnie. Jedna głupia rzecz sprawiła, że kilka dnia się zamartwiłem. Na szczęście jakoś przeszło. Teraz nadchodzi jesień czyli czas depresji i znów włączają mi się chore jazdy, zacząłem więc maniakalnie mierzyć ciśnienie. Oczywiście efekt jest taki jakiego się spodziewałem - nagle zaczęło mi to jebane ciśnienie rosnąć, bo gdy zakładam rękaw ciśnieniomierza czuję jak wszystko we mnie rośnie, serce zaczyna walić jak młot pneumatyczny a w głowie pojawia się tylko jedna myśl: błagam, niech ciśnienie będzie niskie. Z takim podejściem nie może być niskie, bo sam się nakręcam. A nakręcam się bo wykonuję zachowania zabezpieczające, które mają mnie uspokoić żem zdrów. Ale to uspokojenie jest chwilowe bo zawsze znajdę jakieś ALE. Tyle w temacie. Skoro lekarze stwierdzają zaburzenia na tle somatycznym radzę badań nie robić, choć wiem jakie to cholernie trudne. -- 09 paź 2012, 22:02 -- A i jeszcze jedno. Nie chcę wprawdzie chwalić dnia przed zachodem słońca, które paradoksalnie już zaszło, ale dziś ani razu nie zmierzyłem ciśnienia ani UWAGA< UWAGA - pulsu. Spory sukces. I o dziwo jestem spokojny i żadnych zakłóceń póki co nie było. Jedynie co jakiś czas leciutki niepokój, z którym sobie radzę. -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
Tukaszwili odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Oczywiście! Najlepiej jest jak się zbudzę w nocy i wydaje mi się, że mam puls na poziomie 200 na sekundę, przykładam palce do nadgarstka a tam bradykardia ewidentna. Paranoja . Wczoraj zasypiając czułem szum w uchu, dziś rano obudziłem się i czułem tamże pulsowanie, które doprowadzało mnie do szału. Oczywiście wkręciłem sobie nadciśnienie w czaszce oraz guza mózgu. Musiałem troszkę o tym poczytać i się uspokoiłem, to zapewne zapalenie ucha, albo po prostu zwykłe szumy. Mimo wszystko przezornie łyknąłem Lorafen i zmierzyłem ciśnienie 134/78 puls 65, więc jest ok ale do laryngologa i tak się zapiszę. -
nancy9421, oooo skąd znam to spoglądanie na starych ludzi i liczenie ich dni do śmierci. Mam ten sam problem. Zawsze się wtedy zastanawiam, kiedy patrzę na takiego staruszka, o czym on może myśleć, czy ma jeszcze jakiś sens funkcjonowania skoro jest niedołężny i za chwilę może umrzeć. To są cholernie męczące myśli, nienawidzę ich. Nikt Ci raczej nie powie z jakiego powodu akurat u Ciebie pojawiają się te pomysły, każdy boryka się z innymi problemy. Z mojej strony mogę powiedzieć, że nerwica została u mnie spowodowana śmiercią mojego dziadka, była to pierwsza bardzo mi bliska osoba, która zmarła. Miało to miejsce rok temu a ja dalej do końca się nie pogodziłem z tą stratą.
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
Tukaszwili odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Dzięki za dobre rady, nie pójdę na ECHO maetre, też mam czasem jazdy z tym pulsem, czasem czuję się jak kretyn, kiedy jadąc autobusem nagle przykładam dwa palce do nadgarstka albo właśnie do szyi -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
Tukaszwili odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
A ja po kilkumiesięcznej przerwie, która była okresem spokoju i ciszy, znów zacząłem się martwić o moje serce. Jestem na nim non stop skupiony. Co z tego, że porobiłem w tym roku masę badań na serce, które NIC nie wykazały, skoro wciąż mam wrażenie, że coś jest z moją pompką nie tak. Brałem pół roku Seronil, chodziłem na terapię, wszystko szło ku lepszemu i w rzeczywistości tak było. Nadszedł czas jesieni i coś pękło. Już mam w planach iść jutro do gdyńskiego Evi Medu i zapisać na się na ECHO serca. Zdaję sobie sprawę, że będzie to totalną głupotą bo i tak badanie nie wykaże żadnych dolegliwości a ja wpadnę w jeszcze większe błędne koło. Dziś walczę ze sobą, aby nie mierzyć ciśnienia. Jakoś mi się udaje. Jestem cholernie zły na siebie, czemu mój mózg nie może pojąć, że mojemu organizmowi nic nie dolega?! Na ECHO serca sprzed prawie roku dowiedziałem się, że z moim sercem będę żył ze 100 lat, bo jest wzorcowe. HOLTER nie wykazał żadnych nieprawidłowości, nawet najmniejszej pierdoły! A ja i tak znów się czegoś doszukuję. Mam nadzieję, że ten wpis będzie moim katharsis. -
Ja już skończyłem brać leki. Od sierpnia jestem "czysty" . Poprzedni post pisałem pod wpływem silnych emocji, bo akurat się na godzinkę zdrzemnąłem i śniły się te jazdy które wyżej wymieniłem . Z całą resztą drobnych lęków, które znów zaczynam miewać poradzę sobie silną wolą i sztuczkami, których nauczyłem się podczas terapii poznawczej
-
Ponoć trawa wzmacnia odczucia nerwicowe. Alkohol na drugi dzień po piciu takoż. Sam się przekonałem (mówię o alku bo zielska nie jaram). Miałem takie jazdy na kacu, że standardowo chciałem pogotowie wzywać bo przecież zawał miałem co 5 min. Teraz mnie to bawi. Pojawia się jednak nowy problem. Ogólnie na nerwicę "zapadałem" pod koniec listopada zeszłego roku, oczywiście miałem jazdy z sercem. Badania porobiłem - serce zdrowe, więc zacząłem się leczyć psychiatrycznie. Od kwietnia zaczęło być dobrze, od czerwca bardzo dobrze. Powoli wydawało mi się, że pokonałem tę "dziwkę" jednak jest pewno ALE. Zbliża się jesień wielkimi krokami i rocznica pierwsze napadu. Rzecz jasna zaczynam znów lekko świrować. Znów zacząłem troszkę częściej miewać stany derealizacyjne. Znów częściej wsłuchuję się w serce. I co najgorsze - śnią mi się ataki paniki. Właściwie w moich snach odczuwam jakiś dyskomfort w sercu i chodzę po lekarzach. Paranoja. Boję się nawrotu, ktoś już przerabiał nawrót i jazdy w trakcie snu?
-
Mightman, na rany Chrystusa dlaczego kupiłeś ciśnieniomierz?! Nie ma nic gorszego, do dziś przeklinam dzień, w którym moją matkę namówiłem na zakup tej diabelskiej maszynki. Tylko się bardziej nakręcałem z każdym mierzeniem. Teraz jest lepiej, potrafię podejść do niej na spokojnie i ciśnienie jest ok, ale zdarza się, że choć jedna rzecz nie podpasuje, przykładowo urojone zamarcie serca i zaraz wszystko skacze.
-
A na mojej liście nienawiści Dżem zajmuje 2 miejsce, gorsze jest tylko U2.
-
Mezus, gratuluję faktu, że nie mierzysz ciśnienia, choć skoro masz PRAWDZIWY problem z nadciśnieniem, a nie urojony, to chyba jednak powinieneś diabelskiej maszynki używać. Osobiście nie zmierzyłem od tygodnia. To spory sukces, postaram się, aby ten okres trwał dłużej.
-
Natenczas dzień udany, poszedłem na siłowanie - zmęczyłem solidnie organizm tak jak lubię, wróciłem i oczywiście się nażarłem jak świniak dostrzegam po postach, że któraś z użytkowniczek tegoż forum studiuje polonistykę na trzecim roku, powiedz mi jakim cudem wytrzymałaś tam tak długo? ja po roku zrezygnowałem i zostałem socjologiem
-
U mnie najgorzej było wieczorami.