Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tukaszwili

Użytkownik
  • Postów

    966
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Tukaszwili

  1. @tictac Jakie nadciśnienie pierwszego stopnia? Gdzieś Ty to wyczytał każdy lekarz Ci powie, że to normalne ciśnienie, absolutnie niezagrażające życiu. Takiego "nadciśnienie", o ile w ogóle nadciśnieniem Twoje pomiary nazwać można, żaden doktor nie będzie leczyć. Bierz również pod uwagę fakt, że jesteś zdenerwowany. Skoro w przypływie stresu masz takie wyniki to uwierz mi chłopie - nic Ci nie dolega.
  2. tictac ehhh stary, niezawodny sposób z orgazmem też kiedyś u mnie działał. Potem się przeraziłem, że podczas kulminacji "finalnej rozkoszy" dostanę zawału. Na mnie dobrze wpływało sprzątanie. Dokładne wyczyszczenie mieszkania.
  3. @tictac Ileż to ja numerów z sercem przeszedłem. Zawsze warto wykonać badania, aby się wyciszyć. Mi chyba rzeczywiście, oprócz psychoterapii, pomógł Holter. Choć do dziś nie zapomnę pierwszego echo serca. Babka powiedziała mi, że mam serce jak dzwon, więc po wyjściu z gabientu nerwica musiała się przenieść na inną część mego ciała. Dostałem tak hardkorowej depresonalizacji, iż myślałem, że zwariuję zupełnie. Do tego duszności, kula w gardle, trudności z przełykaniem. Wtedy postanowiłem iść do psychiatry i psychologa jednocześnie. Brałem leki+psychoterapia. Oczywiście do dziś zdarzają mi się lęki związne z sercem, np. jak biegałem, to się znacznie bardziej skupiałem na pracy tego organu. Wystarczyło jedno niemiarowe uderzenie i się zatrzymywałem celem zbadania pulsu. Najgorsze, że nerwica wytworzyła u mnie lęk przed mierzeniem ciśnienia. Kiedy lekarz nakłada mi aparat na rękę to od razu jest szajba czuję puls w głowie. Wcześniej tego nie było i jednocześnie ciśnienie miałem wzorcowe. Paranoja, jak bardzo głowa potrafi wpływać na ciało. Dziś zjadłem rano tylko owsiankę, aby nie obciążać wątroby. Coś mnie tam zakłuwa, ale nie jest to ból mocny. Jestem głodny, a boję się cokolwiek przyjąć. Dziś internista na 19.00, czekam jak na zbawienie.
  4. Kiedyś chodziłem. W czasach gdy wkręcałem sobie zawały i kłopoty z sercem. Wszystko przeszło, psychoterapia pomogła. Teraz nerwica chyba wraca. Choć najpierw wykonam niezbędne badania, bo kto wie, może się czymś strułem i zaszkodziłem wątrobie, stąd te problemy.
  5. jea, mam nową wkrętkę! a już długo było dobrze. tym razem jest to rak jelita z przerzutami. zaczęło się od krwi na papierze toaletowym w bardzo małych ilościach. wczoraj byłem u proktologa. zrobił mi per rectum (ale to okropne!) i stwierdził: hemoroid 2 stopnia, zrobimy zabieg Barrona. Oczywiście zacząłem się dopytywać czy to na pewno nie rak jelita. śmiał się, że jestem młody, nikt u mnie w rodzinie nie miał raka, więc mam sobie odpuścić takie katastroficzne myślenie. Oczywiście jakieś 3 dni przed wizytą zacząłem czytać o objawach, jak tylko się dowiedziałem jak wyglądają, to dosłownie parę godzin później już je miałem (kłucie w wątrobie, jakieś inne bóle brzucha itp. itd..). w momencie jak byłem u lekarza i powiedział, że to tylko hemoroid - wszystko przeszło, nawet głód odzyskałem. niestety parę godzin później zacząłem się zastanawiać "a czy na pewno dobrze zrobił badanie?", "przecież nie sprawdził mi jelita endoskopem!". oczywiście od razu wróciły jakieś kłucia, dziś rano było ok, ale jakieś 2 h po śniadaniu miałem atak bólu wątroby, trwał jakieś 25 minut i już chciałem na SOR jechać. w końcu przeszedł i teraz czuję się wciąż taki wypełniony i ociężały. Oczywiście już uznałem, że to wodobrzusze. póki nie przeczytałem w necie o objawach raka to nic mi nie doskwierało. paranoja.
  6. Zależy jaka praca. Jeśli miałbyś być zawodowym pilotem to zapewne nie zostałbyś dopuszczony do pracy. Do roboty biurowej, czy na kasie w sklepie raczej nie będzie przeciwwskazań. Możesz powiedzieć lekarce, że bardzo stresuje Cię mierzenie ciśnienia, że cierpisz na "nadciśnienie białego fartucha". Również mam ten problem, gdy sam mierzyłem ciśnienie - zawsze było w normie. W momencie pójścia do lekarza od razu podskakiwało.
  7. "Cześć. Mam na imię Szymek, w tym roku mam maturę. Przechodzę przez dziwny wewnętrzny kryzys, egzystencjalno emocjonalny. Ponad rok temu miewałem gorsze dni, dostałem coś co powodowało że stawały się lepsze, ale odstawiłem po połowie roku faszerowania się tym czymś. Znajomi stwierdzili że przesadzam, że wszystko ze mną w porządku, oraz że robię sobie krzywdę wmawiając sobie swoje lęki, oraz biorąc to coś.. Więc przestałem" - czym było "coś"? To dość istotny element układanki. Mówisz o tym, że niedawno paliłeś zielsko. Nie jest zbyt mądre jarać w przypadku problemów z psychiką. Pierwsze pytanie jakie zada Ci psychiatra, do którego powienieneś się koniecznie wybrać, będzie dotyczyło narkotyków. Ludziom często uaktywniają się jazdy w głowie pod wpływem nielegalnych środków.
  8. Najgorszy w pracy jest zawsze pierwszy tydzień. Półtora roku temu zaczałem w firmie, w której przebywam do dziś. Na dwa dni przed "pierwszym dzwonkiem" myślałem, że oszaleję, takiego strachu nie czułem chyba nigdy. Po tygodniu paranoja minęła, przyzwyczaiłem się, że trzeba rano wstać, pojechać do roboty, dzwonić do ludzi itd.. Jakoś samo z siebie przeszło. Może czasem warto się przemęczyć. Pamiętam, że drugiego dnia pracy z nerwów aż mi krew z nosa poleciała dość obficie :)
  9. Jestem już osobą wyleczoną z nerwicy dotyczącej chorób serce i całego układu krążeniowego, acz pamiętam, że okres lata był dla mnie błogosławieństwem. Najsilniejsze lęki pojawiały się jesienią. Choć trzy lata temu będąc we Wrocławiu podczas Euro 2012 poczułem pewną obawę o zawał, gdyż temperatura przekraczała grubo ponad 30 stopni. Ale było to spowodowane zapewne faktem dalekiej odległości od domu, bowiem mieszkam w Gdyni.
  10. Lekarzem nie jestem i diagnozować bym Cię nie chciał, ale skoro w szpitalu miałeś wszystkie badania przeprowadzone i wyszło z nich jak byk, że zdrowym chłopem jesteś, no to ewidentnie coś Ci się przestawiło w psychice. Znam to z autopsji, badania idealne, przykład zdrowia, a we głowie siano z nerwów. Mi udało się z hipochondrii wyjść, teraz mam tylko natręctwa religijne. Polecam jak najszybszą wizytę u psychiatry.
  11. Mi niestety ponownie odwaliło. Pozwólcie, że opiszę swój problem, bo do tej pory towarzyszyły mi tylko lęki o zdrowie, nie natręctwa. Zaczęło się tydzień temu, między 11 a 12 listopada. Nie poszedłem w Dzień Niepodległości do Kościoła i coś mnie tknęło, że to niedobrze. Ta myśl jednak dość szybko, przynajmniej tak mi się wydawało, zniknęła. Wieczorem, tuż przed pójściem spać obejrzałem odcinek serialu Constantine, który powstał na bazie komiksu o kolesiu, który walczy z demonami na świecie. Oczywiście, jako że mam nerwy słabe, zacząłem się zastanawiać nad kwestiami opętania itd., itp.. Zastanawianie przerodziło się w lęk, który spowodował nieprzespaną noc, a w środę przecież od rana praca, która polega na siedzeniu przed kompem, więc oczy mi umierały. Mijały kolejne dni, zbliżał się weekend, problemy lekko osłabły, ale wciąż budziłem się w nocy zlękniony. W piątek przyszła imprezka, popiłem troszkę, potańczyłem, sobotę za dnia spędziłem z dziewczyną, wieczór do kumpla na film i piwko. Wróciłem późno w nocy do domu, ale jakoś dałem radę, zasnąłem, wyspałem się, nie było źle. Jednak w niedzielę coś mnie tknęło, aby pójść do spowiedzi. No i pojawił się problem, bo ksiądz zapytał, czy żyję w czystym związku. Powiedziałem prawdę: kocham moją dziewczynę, planuję się za jakiś czas zaręczyć, nie wyobrażam sobie bez niej życia i tak - sypiamy ze sobą. Oczywiście nie mogłem powiedzieć, że żałuję, bo kłamałbym, a nie jest to celem spowiedzi przecież. Jakże miałbym żałować miłości fizycznej z moją wybranką, nie jestem tego w stanie pojąć. Oczywiście, jak się można było spodziewać -rozgrzeszenia brak. Teraz mam paranoją na temat potępienia, piekielnych mocy i całej reszty takich lęków. W piątek czeka mnie psychiatra, w poniedziałek umówiłem się na rozmowę z duszpasterzem salezjańskim na duchową rozmowę, bo chyba mam tego typu problemy, oprócz rzecz jasna nerwicy. Najgorsza jest bezsenność, która mnie dobija. Pozdrawiam Was, nerwicowy.
  12. A ja dziś nie dostałem rozgrzeszenia u spowiedzi, bo uprawiam seks przedmałżeński. Co z tego, że robię to z dziewczyną, z którą jestem od lat, kocham ją i planuję się niedługo oświadczyć. Jestem zły do szpiku kości, jak jakiś morderca albo gwałciciel. Musiałem Lorafen łyknąć, aby myśli wyciszyć.
  13. Kurde, mnie też dopadły ostatnio natręctwa myślowe Dotyczą głównie jakiś chorych jazd związanych z opętaniem itp.. Co jakiś czas mam tymczasowe nawroty tego gówna i właśnie teraz powróciły. Ciekawe, że uaktywniają się dopiero, kiedy mam iść spać. Od dwóch dni sypiam kiepsko, a jak już zasne to mam chore sny i budzę się przerażony. A pracować muszę cały dzień pod kompem, co nasila wyczerpanie. Pewnie moje jazdy mają związek ze stresem w robocie. Zajmuje się hr'em, więc stresówka ma miejsce czasem. Wcześniej zmagałem się z zaburzeniami lękowymi, ale zwiazaynymi z hipochondrią. Wiem, że moje urojenia i natręctwa za pare dni znikną, ale czekanie aż po prostu umysł się wyciszy będzie mnie kosztować pare dni męki dobrze, że już niedługo weekend...
  14. Jutro idę pierwszy raz do nowej pracy. Mam wrażenie, że umrę ze strachu. Już teraz nie potrafię się skupić, więc nawet nie chcę sobie wyobrażać, co będzie jutro -- 05 paź 2014, 13:09 -- Każda rozmowa wygląda inaczej, zależy na jakie stanowisko aplikujesz :), jak powiesz mi, gdzie chcesz pracować, to spróbuję pomóc, sam siedzę w HR-ach, zatem troszkę się na tym znam
  15. Odświeżam temat, bo widzę, że mam dość podobny problem jak założycielka topicu, aczkolwiek z tą różnicą, że CV się wysłać nie boję, pójść na rozmowę takoż nie, ba(!) - ja się nawet nie stresuję na rozmowie kwalifikacyjnej. Problem pojawia się po, kiedy dociera do mnie świadomość, że być może poszło mi dobrze i jestem kandydatem, na którego się zdecydują. Przeraża mnie fakt rozpoczęcia poważnej pracy, bycia odpowiedzialnym za coś, boję się, że nie będę potrafił czegoś zrobić, wyjdę na idiotę, a następnie zostanę zwolniony. Dziś miałem rozmowę rekrutacyjną, podczas której dowiedziałem się, że koleś zachowuje sobie moje CV i wybierze osobę na dane stanowisko kogoś z aplikacji, które sobie odkłada na "boczek" i niestety właśnie moja aplikacja na taki "boczek" trafiła. Wiem, że oprócz mnie do następnego etapu przeszła jeszcze jedna dziewoja. Do tego rekruter rzekł, że jeszcze ma do sprawdzenia trzy inne persony. Wróciłem do domu i non stop myślę o tej sytuacji z nadzieją, że jednak to nie będę ja, mimo że usilnie pragnę pracę otrzymać. Absurdalne. Też jestem świeżo po studiach, odbywałem już różne płatne staże, lecz to wciąż nie była samodzielna posada. Paranoja jaka mi towarzyszy jest prawdziwym utrapieniem.
  16. Miewam czasem podobne problemy, również boję się sam zasnąć przy zgaszonym świetle, bowiem obawiam się także jakiejś postaci, która albo stoi przy szafie, albo stoi nad moim łóżkiem. Poza tym często dopadają mnie natrętne myśli związane z opętaniem, demonami itp.. Tylko, że ja takich jazd nie mam regularnie, jedynie przez jakiś okres, następnie mijają i wydają się absurdalne. Jak byłem małolatem również bałem się spać w nocy i często uciekałem do rodziców, też w pewnym wieku problem sam zniknął. Początek moich lęków, nazwijmy je "duchowymi", zaczął się po obejrzeniu onegdaj w kinie horroru Egzorcyzmy Emily Rose, a następnie po przejrzeniu książki na ten temat, bowiem historia wydarzyło się naprawdę. Co jakiś czas te lęki i natręctwa wracają, ale jakoś daję radę je pokonać. Myślę, że śmiało powinnaś powiedzieć psychoterapeucie o swoim problemie z zasypaniem. Zdaję sobie sprawę, że problem jest wstydliwy, ja nawet kiedy myślę o moich nocnych lękach czuję zażenowanie (mam 25 lat, jak można bać się duchów?!), ale od tego właśnie są lekarze i psychologowie, aby pomagać, zatem trzeba przełamać tabu. Pozdrawiam i życzę sukcesów w terapii :)
  17. Cholera, powracam na forum po dwóch latach. Na szczęście obecnie męczy mnie jedynie lekka derealizacja, ale uznałem, że warto się tu wyżalić zaczęło się jakieś 2 tygodnie po grubej imprezie kawalerskiej kumpla, na której ewidentnie przesadziłem z alkoholem i na drugi dzień oprócz kaca moralnego (pobiłem się z jednym znajomym) dostałem takoż jakiś stanów depresyjnych, miałem wrażenie, że jestem gównem, którym każdy pomiata. Z kolezka po bojce rzecz jasna się pogodziłem, ale złe samopoczucie zostało, które obecnie przekształciło się w lekką derealizację. Może to w związku ze stresem z powodu zbliżającego się egz na prawko? Nie wiem, ale irytuje. -- 26 sie 2014, 11:50 -- No i muszę dodać jeszcze, że jestem miesiąc po obronie, otrzymałem tytuł magistra socjologii i szukam pracy, której niestety jest niewiele. W lipcu skończyłem staż w firmie hr'owej, która była beznadziejna i postanowiłem tam nie zostawać. Wchodzenie w dorosłe życie też mnie chyba cholernie przeraża i stąd te kiepskie nastroje. Ale zwalczę je! Pozdrawiam Was.
  18. Jak miałem silną nerwicę to absolutnie nie piłem, szczególnie podczas brania Lorafenu. Jakieś dwa miesiące po odstawieniu leku spróbowałem kilkakrotnie alkoholu i kace były męczarnią, urojony zawał kilka razy dziennie. Obecnie jestem człowiekiem zdrowym, wszedłem tu jedynie, aby zerknąć, czy coś się zmienio od czasu mojego ostatniego postu . Teraz piję co jakiś czas, wiadomo jak jest imprezka, spotkanie ze znajomymi, czasem piwko do meczyku. Nie ma to na mnie żadnego wpływu. Także moja rada - cierpisz na nerwicę - nie pij, kiedy się wyleczysz - stopniowo, kroczek po kroczku, no chyba, że nie lubisz. Nie chciałbym wyjść tu na jakiegoś alkoholika, bo nim nie jestem załóżmy, że raz w miesiącu jestem pijany. Mam 25 lat, ostatni 3 miesiące studiów, więc czasem jeszcze mogę sobie pozwolić
  19. Witam, jakiś czas milczałem, ale pora powrócić. Wszystko szło idealnie do dnia przed 24. Upiłem się u kumpla, na następny dzień paranoja i złe samopoczucie. Potem przeszło i święta spędziłem spokojnie. Następnie przed sylwestrem dwie kolejne imprezki i wszystko szło dobrze dopóki nie zacząłem zwracać uwai na puls. Czuję o przy każdej okazji. Nawet jak serce bije lekko. I doprowadza mnie to do szału. Nie moę spac i pocę się ze stracu i nerwów. Obiecałem sobie teraz miesiąc abstynencji
  20. Samospełniające się proroctwo, tyle w temacie poczytajcie sobie o tem.
  21. Ja już dawno nie mierzyłem, ba nie tylko ciśnienia, ale także pulsu. Muszę przyznać, że od 3 tygodni funkcjonuję normalnie. Tylko często męczą mnie lekki duszności, ale da się z tym wytrzymać.
  22. A żeście postów napłodzili, człowiek parę dni nie zagląda na forum i już nie potrafi się odnaleźć u mnie ostatnie dni są o dziwo dobre. Chyba Seronil działa. Prawie żadnych jazd, pulsu nie mierzę, acz zaczęły mi doskwierać duszności. Nie są wprawdzie jakieś mocne i potrafię o nich zapomnieć, acz istnieją. Mam nadzieję, że ostatnie 7 dni są jakimś początkiem do lepszego samopoczucia. Ale jeszcze nie będę w pełni chwalił dnia przed zachodem słońca.
  23. Wczoraj było dobrze, ale jakoś w rejonach północy chwilowy paraliż serca i rozlanie ciepła. Od razu niepokój w głowie. Czekałem aż minie północ, aby legalnie móc zmierzyć puls, bo terapeutka powiedziała mi, że mogę to robić co drugi dzień . Dziś natomiast obudziłem się z lękiem. Wkurwia mnie to.
  24. Mightman - jak idzie się na siłkę z lękiem to zawsze Cię złapie atak. Znam to doskonale z autopsji. Moja ostatnio wizyta na siłowni (czyli jakieś 3 tygodnie temu) skończyła się dokładnie tak samo. Jechałem spięty jak cholera, nerwy szargały mi mózg. Ćwicząc cały czas oczekiwałem najgorszego. Również mierzyłem puls jak szalony.
  25. Natenczas jest nieźle, wróciłem od psychologa - taka wizyta zawsze pomaga. Na 15.30 mam psychiatrę bo wróciłem do brania Seronilu i lekarka chce się ze mną zobaczyć. Mam za to nową jazdę, boję się przeraźliwie, bo dziś nie mogę się zalogować na moje konto mailowe na o2.pl. Pojawia się napis: konto zablokowane przez administratora :| i już mam jazdy, że ktoś mi jakieś treści rasistowskie wysłał albo dziecięce porno, albo włamał się na konto i jakieś numery porobił. Co ja mam w bani, ja pierdzielę.
×