Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mamre

Użytkownik
  • Postów

    255
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Mamre

  1. nienormalna21, nadal nie wyjaśniłaś wg mnie, czemu miałaby to być Twoja wina. Nie da się być dość silnym, żebym nie zachorować. Generalnie zaburzenie czy choroba po prostu się pojawia, nie mamy na to wpływu. I w jakim sensie byłaś bierna? Brakuje mi tu kontekstu - w czym byłaś za słaba i w czym bierna. Jednak niezależnie od odpowiedzi obwinianie siebie to jak dla mnie nieporozumienie :).
  2. Wyszukałam w sieci - ale bajer . Na NFZ mieć mega wakacje, a przy okazji się podleczyć . Brzmi świetnie . Muszę zapamiętać - może kiedyś się przyda te info. Chociaż wolałabym już nigdy nie musieć iść na taką terapię i zarobić sobie na wakacje .
  3. Mamre

    Skojarzenia

    zagłada - grzech
  4. Pierwsze moje skojarzenie - reagować tak samo jak mąż siostry :).
  5. Mamre

    Skojarzenia

    brak realizmu - surrealizm
  6. Mamre

    Witam

    Witaj Oazek! :) Myślę, że do identyfikacji źródeł najlepiej nadają się specjaliści . A na forum możesz liczyć na "wysłuchanie" :). A skąd taki nick?
  7. Monar, jeśli cierpisz, to nic sobie nie wymyśliłeś. Ja się tylko zastanawiam, czy w takim razie robienie terapii grupowych dla DDA ma sens? Ale skoro wielu ludziom to pomaga, to czy trzeba coś zmieniać? Ja w każdym razie jestem teraz anty-DDA. Po prostu znudziło mi się szukanie przyczyn swoich problemów w przeszłości, nie chcę o niej sobie przypominać, co było to było. Nawet do mitingów mam niechęć. Chciałabym zrozumieć siebie będącą tu i teraz. I nie chcę szukać źródła moich problemów poza mną. To we mnie jest problem. Moi rodzice też mają problemy ze sobą, ale to nie jest kwestia, którą mogłabym rozwiązać. Ideologia DDA mi pomogła swojego czasu, bo skłoniła mnie do pójścia na psychoterapię, ale teraz mam do niej dużą niechęć, ot tyle. Właśnie DDA mówi zbyt ogólnikowo o problemach, a ja szukam konkretów. Inna sprawa, że dopiero teraz mam siłę do szukania tych konkretów.
  8. Iywm, rozumiem Cię. Kiedy ja powiedziałam mojej mamie o myślach samobójczych, nakrzyczała na mnie ostro. To było parę lat temu. Ale dla mnie najważniejsze było to, że poszła do poradni psychologicznej dla młodzieży po tym, jak sama się zapisałam, na rozmowę i żeby podpisać jakieś tam papierki (byłam niepełnoletnia) i dzięki temu mogłam podjąć jakąś pracę nad sobą. Parę lat później była akcja z psychiatrami. Przez cały ten czas matka, a potem ojciec, jak już się dowiedział, odradzali mi taką pomoc wręcz tonem nakazu i grozili niekompetencją psychiatrów i psychologów. Ale ja uparta jestem . Niestety nadal z nimi mieszkam i nadal mają pretensje do mnie o to, że biorę leki antydepresyjne i mama nawet stara się medycznie uzasadniać bezsensowność ich brania, ale ja jestem uparta :). Już raz odstawiłam leki bez wiedzy lekarza, depresja wróciła po pół roku i więcej takich akcji nie chcę. Dlatego ja sobie myślę, że trzeba zacisnąć zęby i jeśli się da, pójść po pomoc bez wiedzy rodziców (jeśli masz już 18 lat), a jeśli nie, to z nimi i posłuchać trochę ich narzekania. A nuż okaże się, że w końcu zaczniecie ze sobą rozmawiać? Rodzice wydają się być obojętni i srodzy, ale tak naprawdę okazują złość w takim momencie, bo im się wali grunt pod nogami - ich dziecku coś jest i nie wiedzą, jak temu zaradzić. Czują bezradność i jedyna znana im reakcja to złość, bo może jakoś wpłynie ona na dziecko itd. Pamiętaj o tym, gdy będziesz z nimi rozmawiać. Oni nie mają złej woli, tylko boją się podobnie jak Ty. Rozpisuj się! Po to jest to forum :).
  9. wysłowiona, chodzi Ci o to, żeby znaleźć kogoś, kogo za bardzo nie znam, ale jest w stanie mi poświęcić trochę czasu? No niby można pisać do anonimowych ludzi w Internecie itd. Ale jednak chciałabym nauczyć się funkcjonować normalnie wśród bliższych i dalszych znajomych . Próbowałam zdjąć łatkę chorej, ale to faktycznie jest trudne. Zresztą chyba mi z tego wyszło tylko obniżenie swojej samooceny. Zadziałało to tak: teza jest taka, że jestem zdrowa jak koń -> pojawił się w pewnym momencie epizod depresji, lęki -> stwierdziłam, że jestem gorszą kategorią człowieka, jestem zdemoralizowana. Planowałam kupić tego ebooka: http://www.kursy-zalewski.info/sztuka-samowychowania-ebook i wspierałam się teorią, że trzeba kształtować w sobie cnoty. Na razie nie wyszło . Może pora kupić tego ebooka . W każdym razie od przyszłego tygodnia zaczynam w końcu terapię! Aż zachciało mi się cokolwiek robić .
  10. Powinnaś podjąć leczenie. Miałam podobnie w wieku nastoletnim i bardzo Ci współczuję. Jednak spokojnie - da się z tego wyjść :). Co prawda ja się jeszcze bujam po terapiach i lekarzach, ale życie jest dla mnie zdecydowanie bardziej znośne niż kiedyś. Może spróbuj tutaj? http://www.psychoterapia-nfz.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=4&Itemid=4
  11. Mamre

    Jak to nazwać ?

    A to nie jest po prostu impulsywne zachowanie typu acting-out? http://www.charaktery.eu/slownik-psychologiczny/A/141/Acting-out/ Może psychopatia? I coś takiego znalazłam: http://www.biomedical.pl/forum/napady-agresji-vt10486.html
  12. Witaj! Z taką terapią oficjalnie reklamuje się chyba tylko małżeństwo Gajdów. Odsyłam na stronę: http://www.terapia-szczecin.pl/ Sama bym chciała wziąć udział w takiej terapii.
  13. Nie ma za co :). Jest tylko jedno "ale" - są długie kolejki i przez to wizyty rzadsze. Dlatego pewnie warto dzwonić co jakiś czas, bo a nuż ktoś odwołał wizytę. -- 04 cze 2013, 13:25 -- Dobre info znalazłam: http://www.znanylekarz.pl/daria-ochedzan/psychiatra-terapeuta/warszawa przyjmuje na NFZ w http://warszawa-vita-med.mylekarze.pl/
  14. http://forum.gazeta.pl/forum/w,99,36038178,,Biala_lista_psychiatrow_psychologow_terapeuto_w.html?v=2 Ja polecam dr Daszkiewicz w PZP na Płockiej 49 http://www.zozwola.pl/poradnia/36/przychodnia/35/Poradnia-zdrowia-psychicznego-doroslych/ . Tu też są chyba dobrzy lekarze: http://www.szpitalnowowiejski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=18 . Byłam raz u bodajże dr Kwiatkowskiej (nazwisko chyba jakoś z kwiatem ) i przeprowadziła ze mną dokładny wywiad - byłam pod wrażeniem.
  15. Sytuacja jest taka, że w zeszłym roku chodziłam na terapię grupową do tej poradni (młodzieżowa, finansowana przez miasto i NFZ). Potem poszłam na oddział leczenia nerwic (co było błędem - nie dublujcie terapii). No a potem wpisałam się w kolejkę oczekujących na terapię do terapeuty, który prowadził tę grupę. Uważam, że jest bardzo kompetentny i wie, co robi, dlatego mi zależy. Prywatnie do niego nie mogę pójść, bo polityka tej poradni jest taka, że pracownicy nie mogą przyjmować tych samych pacjentów poza tą poradnią. Już jakiś czas temu dostałam termin, ale nakładał się z moimi zajęciami na uczelni. Więc trochę patowa sytuacja, ale przynajmniej ponoć jestem pierwsza w kolejce . Myślałam o tym, żeby pójść na krótkoterminową do Ośrodka Interwencji Kryzysowej, żeby jakoś przetrwać ten czas. Wysłowiona, dzięki za linka, przeczytam sobie :). Mam wokół siebie takie osoby, ale nie jest ich wiele. Generalnie z wprawianiem w dobry nastrój nie mam problemu - najpierw zakładam maskę, a potem rozbawienie jest już naturalne . Ale chciałabym móc wyżalić się komuś bez poczucia wstydu i bez skrajności, że np. zacznę się uzależniać od tej osoby.
  16. Czekam na terapię od września i coraz bardziej się niecierpliwię. Tak bardzo jej potrzebuję. Jest mi coraz trudniej .
  17. Nie wiem, czy był już taki temat, ale zaryzykuję. Nie widziałam tematu stricte o wstydzie. Otóż strasznie się wstydzę tego, że mam problemy ze sobą. Diagnozy wypisane mam w podpisie . Czuję się przez to gorsza od innych. Czuję się jakbym przez to nie zasługiwała na przyjaźń, miłość, a jedynie na samotność . Kiedy mam gorszy czas, boję się do tego przyznać; czuję przymus ukrycia smutku, bo boję się, że zostanę odrzucona. Boję się, bardzo się boję. A nawet gdy już komuś się wyżalę, to w rozumieniu tej osoby już nie mam prawa dalej się smucić. Jeden raz wystarczy, więcej nie mogę nikogo męczyć. I czuję wstyd, że w ogóle mam takie depresyjne problemy. Dlatego z niecierpliwością czekam na terapię. Czekam od września. Robi mi się coraz trudniej.
  18. Niestety, ja brałam Ketrel i szybko zeszłam z tego leku. Mam jednak znajomą, która bez niego nie mogła spać przez tydzień aż w końcu wróciła do tego leku. Myślę, że da się odstawić, tylko pewnie trzeba na początku pobrać inne nasenniki.
  19. lubudubu, trudno powiedzieć. Może być też tak, że wenla przestała działać. Albo działa i bez niej byłoby tragicznie. Stąd kusi mnie odstawienie leku, żeby sprawdzić. Tym bardziej, że pani endokrynolog naciskała, żeby przed przyjęciem do szpitala na badania odstawić wenlę, bo może zaburzyć wyniki badań. I akurat leczenie endokrynologiczne mogłoby mnie uwolnić od objawów depresyjnych, a wenla stałaby się niepotrzebna. Bezimienna123, dzięki za podzielenie się doświadczeniem. To ważna informacja, że wenla może też w taki sposób działać.
  20. Mam do Was pytanie. Otóż biorę Efectin (do niedawna Efevelon) w dawce 225 mg na dobę, od około roku. Generalnie tkwię w permanentnym stanie niechciejstwa i zahamowania aktywności życiowej. Zastanawiam się, czy wenla nie szkodzi mi i czy energia nie powróciłaby mi, gdybym odstawiła ten lek. Mój lekarz jest oporny co do dokonywania zmian. Już raz miałam jazdę z Escitilem - ewidentnie wywoływał u mnie lęki, ale dopiero po paru miesiącach udręki zmienił mi lek. Z góry dzięki za pomoc w próbach rozwikłania tej zagadki .
  21. No właśnie na Goplańskiej ponoć jest gorsza terapia. W drugiej połowie terapii się o tym dowiedziałam i byłam zła, że nie dostałam się na turnus na Sobieskiego . Dziwię się, bo aż rok czekałam, a mogli mnie wysłać na ten o miesiąc wcześniejszy właśnie na Sobieskiego - nie kolidowałoby mi wtedy ze studiami. W każdym razie ja mam jakąś traumę po Goplańskiej. Próbuję się po tym pozbierać.
  22. Chciałabym od siebie dodać, że psychoterapia także zmienia biochemię mózgu. Nie jesteśmy niewolnikami biologii - nasze myśli także mają wpływ na przebieg procesów chemicznych w naszym mózgu. A psychoterapia jak najbardziej działa. Bardzo mi pomogły psychodramy, kiedy mierzyłam się z trudnymi sytuacjami z przeszłości. To nie było łatwe, prawie mdlałam. Spróbowałam innego sposobu reagowania, co mnie wzmocniło i potrafię zapanować nad podobnymi sytuacjami. W sumie największego kopa dał mi trening interpersonalny - każdemu polecam! Na nim wreszcie uświadomiłam sobie, jak wiele ode mnie zależy i że nie jestem już małą dziewczynką, a wręcz kawał ze mnie baby ;D. Po tym doświadczeniu intensywnie zaczęłam pracować na swojej terapii, tylko szkoda, że dopiero pod sam koniec . Tak się rozkręciłam, że decyduję się na oddział dzienny leczenia nerwic. Chcę zmierzyć się ze swoimi problemami, już z punktu widzenia osoby dorosłej, niezależnej i odpowiedzialnej. Zanim jednak tam pójdę, zamierzam przeczytać tę książkę: http://www.empik.com/psychoterapia-poradnik-dla-pacjentow-aleksandrowicz-jerzy,298615,ksiazka-p. Wydaje się być bardzo sensowna. Nikt mi nigdy nie tłumaczył, na czym tak naprawdę psychoterapia polega i co mam robić, żeby z niej jak najwięcej wyciągnąć. Dlatego teraz chcę się do niej jak najlepiej przygotować i mam nadzieję, że ta pozycja mi w tym pomoże.
  23. U mnie Escitil to była porażka. Przy 10mg czy 5mg jeszcze jakoś było, ale przy 20mg ostro świrowałam. Czułam wręcz, że mój lęk, dziwne pobudzenie, myśli samobójcze nie pochodzą ode mnie, z moich myśli, choroby, tylko właśnie od czegoś z zewnątrz, od tego leku. W trakcie zmniejszania dawki i wchodzenia na wenlafaksynę czułam się coraz lepiej, po prostu cud, wszystko co złe przeszło jak ręką odjął . A męczyłam się parę miesięcy. Na szczęście w końcu lekarz się ogarnął, bo bym chyba oszalała. Wtedy zastanawiałam się, czy jakiekolwiek leki są mi potrzebne. I nadal tego nie wiem :). Może dlatego, że czuję się dobrze i mam złudzenie, że efekt się utrzyma bez leków . Wiele wskazuje właśnie na to, że escitalopram to dobry lek na depresję bez komponentów nerwicowych. Ale oczywiście zastrzegam, że to moje własne odczucia.
×