Skocz do zawartości
Nerwica.com

ashley

Użytkownik
  • Postów

    786
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ashley

  1. Zalożylam ten temat, bo ciekawa jestem co myślicie. Często jak życie się komplikuje, jak jest problem do rozwiązania (a wiadomo rozwiązań dużo) albo jakaś ważna decyzja do podjęcia to czym się kierujecie? Bo można się kierować logiką, opinią innych(jak bardzo ona wplywa na nasze życie?) strachem czym nie wiem czym jeszcze. Ale można się też kierować glosem serca, emocjami. Tylko ja sama sie zastanawiam czy często to robię. Mam na myśli wiele rzeczy np milość, sprawy osobiste, plany itd. Niestety ale jest we mnie sporo strachu przed ryzykiem. Może za dużo? Wiem, że nie zawsze kieruję się tym czym powinnam. Może nawet jestem zbyt slaba żeby czasem odrzucić mniej znaczące argumenty(choćby opinię innych czy jakiś niewygodny fakt) i postawić na to co czuję w glębi duszy, w jej samym centrum. W koncu sama siebie znam najlepiej i lepiej wiem czego chcę, co da mi szczęście niż ktokolwiek inny. Nie wiem czy dobrze jest kierować się sercem które przecież dziala zupelnie inaczej niż zdrowy rozsądek. Wiem tylko jedno zdrowy rozsądek zabezpiecza nas prze wieloma wpadkami. Ale zostawiam go na chwile i wracam do samego glosu serca. Nie mam na myśli skrajnych sytuacji typu zabij sie z milości do niego bo bez niego nie możesz żyć Chodzi o bardziej normalne rzeczy hehe. Często ograniczają mnie rzeczy o ktorych pisalam wyżej. Ale jak czuję wewnętrzny glos który mi coś mówi czasem krzyczy czasem traci we mnie nadzieje że go nie slucham... Jak slyszę ten glos to wiem, że to co mówi jest dobre, czuję spokój. Taki wspanialy wewnętrzny spokój i harmonię. Np. myślę sobie o pewnej sytuacji z której zrezygnowalam. Przez innych przez wlaśnie pewne niewygodne dla mnie fakty. Ale jak myślę sobie tak: a zapomnij na chwile o innych i mniej ważnych sprawach. Wtedy czuję, że jednak tego chcę, że pragnę tego, że to jest to. Ze to da mi szczęście. To wlaśnie glos serca. Wiele razy slyszalam idź za glosem serca itd. Ale nie zawsze nim szlam choć moglam. Boję się czasem go posluchać, ale zastanawia mnie że przy tym calym strachu taki spokój od wewnątrz czuje. Jakby coś mnie zapewnialo że powinnam bronić swego wlaczyć o swoje szczęście olac innych itd. Wtedy czuję że przez chwilę jestem w zgodzie z sobą. I jest to wspaniale uczucie. Być w zgodzie ze sobą ze swoimi uczuciami. Jedna starsza osoba dzisiaj powiedziala mi, że nie posluchala tego glosu i przez to przegrala życie... Więc może czasem warto się odważyć. Heh, nie wiem czy ktoś to przeczyta bo dlugie jak zawsze mi wyszlo Ale jęśli tak to napiszcie co myślicie o tym. I czym Wy się kierujecie i czy warto iść za glosem serca? To na koniec jeszcze cytat z jednej piosenki: "Jeśli boisz się sparzyć nigdy się nie ogrzejesz, Tylko jeśli próbujesz możesz mieć nadzieje"
  2. Cześć wszystkim Dzisiaj jest Międzynarodowy Dzień Walki z Depresją. Do wszystkich depresantów: deprecha jest po to żeby ją pokonać a nie sie jej oddać. Więc walczyć bo z nią się wygrywa Tyle ludzi już to zrobilo Pozdrawiam
  3. Uświadomilaś sobie ważne żeczy których nie uświadomilabyć sobie gdyby nie deprecha. Rozumiesz innych ludzi i potrafisz im pomóc. Pozdrawiam;)
  4. hejo;) dzieki wielkie za tego linka film swietny, pzdr
  5. Dzisiaj pytam sie kim jestem. Wiem kim jestem. Chociaż nie do końca, ale ogólnie to wiem. I czasem jak dopadają mnie wątpliwości codo siebie wiem że to chwilowe i że mam slabości i wady i przeginam czasem ale grunt to to, że jest mi dobrze ze soba i wierzę w siebie. Jestem sobą,a bycie sobą to nie tylko stabilizacja, to też zmiany, zagubienie poszukiwanie. Ale bycie sobą to napewno szczęście.
  6. taka świadomość, że nie jesteśmy z tym sami bardzo podnosi na duchu
  7. Kochana kiedyś bylo ze mną tak samo dasz rade, napewno dasz. I dzięki
  8. Roczek Dokladnie rok temu napisalam tu pierwszego posta. Dużo się zmienilo. Pokonalam depresje i już od dawna moje samopoczucie jest ok. Wrócilo do normy. Pokonalam lęki które już nie istnieją. Rozwiązalam sporo uciążliwych problemów, które nie dawaly mi żyć. Pokochalam siebie( :) )taką jaka jestem. Stalam się sobą(choć jeszcze ciągle się odkrywam). Odkrylam to czego naprawde pragne i dążę do tego(chociaż z tym dążeniem opornie mi nieraz idzie- ciężki ze mnie przypadek hehe;)). Zaczęlam brać chwile- korzystać z życia, odczuwać szczęście. pozwolilam sobie na spontaniczność, na slabości. Czuję się dobrze sama ze sobą(nie zawsze heh). Kocham moje życie, które przez ten rok nabralo barw i przynioslo mi wiele radości i dalo możliwość poznania wspanialych ludzi(oczywiście Was też mam tu na myśli- jesteście wspanialymi wartościowymi ludzmi). Ten rok przyniósl mi też wspaniale przygody i niezapomniane przeżycia za co bardzo dziękuję Zaczęlam żyć. I mogę spokojnie powiedzieć, że już jakiś duży odcinek drogi za mną. Zmienilam się. Jeszcze masa rzeczy mnie wkurza, wkurzam się codziennie ale wiem, że jestem inna, że nie jestem taka beznadziejna jak kiedyś myślalam i bylam. Mimo, że ta moja walka byla burzliwa i bardzo często upadalam, bardzo. Ruszając w nią balam się, ale widać warto robić swoje. Odsunąć strach. To mimo to coś osiągnęlam. Ta droga nie jest latwa, ale za to są w niej naprawdę piękne momenty- w których świeci slońce :):):) Dalsza droga przede mną. Ostatnio troche sie pogubilam ale może to i dobrze bo znalazlam czas na podsumowanie tego co zrobilam przez ten rok. Idę dalej, silniejsza. Zapomnialam dodać- jestem dużo silniejsza. I spelnily się moje 2 marzenia;) I jeszcze wiele spraw mam do zrobienia- wiele slabości i blędów muszę naprawić. Idę dalej Sorki że taki dlugi post ale zawsze mi takie wychodzą co ja poradze Dziękuje Wam za wszystko co dla mnie zrobiliście , za wasz rady jak bylam w kryzysach i cieple slowa i wiare we mnie- bardzo Wam dziękuje kochani jesteście ;* Kończę bo zaraz ktoś mnie palnie za ta rozpiskę ;D Buziaki
  9. Fantazja masz rację, nie można tracić z oczu tego co już osiągnęliśmy. Często w chwili zwątpienia wydaje nam się, że jesteśmy w beznadziejnej sytuacji. Ale to nieprawda. Tyle już osiągnęliśmy! I bardzo mi się podoba to, że bronisz tego co sama sobie wywalczylaś. Staralaś się po to, żeby odnosić następne sukcesy. I cieszyć się tym, co masz. Musimy o tym pamiętać. Warto na chwile wrócić do tych momentów w których staraliśmy się, naprawiali sytuację borykali sie z problemami- to nasza praca byla nasz wysilek nikogo innego. Więc szanujmy sami siebie
  10. Nie jest latwo :/ ciężko się wyrobić z tym wszytski i jednocześnie rezygnować na to konto z innych rzeczy. Ale mam czas na te rzeczy do niedzieli- ciekawe czy mi się uda. No coż w niedziele sie okaże
  11. malaczarna rozumiem, że masz ciężką sytuację i wiem że często jest bardzo ciężko. Ale jestem zdania, że mimo wszytsko powinno się walczyć o swoje, iść do przodu, szukać sensu, rozwiązywać problemy. Do tego też Cię zachęcam- powolutku rób swoje aż będzie lepiej. Zacznij od tych lęków i strachu staraj się je zmniejszac to moze być pierwszy krok. Może psycholog Ci pomoże no tu są już rózne metody. Wierzę w Ciebie i pamiętaj że nawet jak jest ciężko jest nadzieja ktora się często sprawdza. malaczarna bierz przyklad;) jesteśmy silni nawet w slabosciach i dajemy rade. chcesz tego szczęścia, napewno. moze czasem to omotanie sprawia, że wątpisz, widzisz sytuacja sie zmienila na lepsze i to tylko dzięki Tobie Twojej walce. Dalsza droga przed Tobą. Idź nią Nawet jak jest daleko jest cieńka linia która lączy. To nastawienie pcha nas do produ dodaje sil. Dlatego warto je w sobie mieć. szukaj siebie a znajdziesz. naprawde- ja siebie znalazlam i tego Ci rownież życze. Imponujące jest jak czlowiek mimo sytuacji ciężkiej walczy tak jak np Ty. Podoba mi się to co piszesz, jesteś mądra poradzisz sobie. Troche się zagubilaś może bardziej niż trochę ale po to żeby sie odnalezc. podtrzymuj w sobie tą silę i mow dalej przez kolejne 6 miesięcy bierz się za siebie. I dzialaj. Powodzenia;)
  12. Bethi bez tych przystanków byloby źle, dobrze że sobie je robimy od czasu do czasu Super, chyba nic lepszego na forum przeczytać nie można. A już na pewno jest to jedna z najpiękniejszych rzeczy. Gratuluje i powodzenia
  13. No to musisz je zlapać!!! nie pozwól im dlużej uciekać. Przelam się przebij się przez ten stan bierności i zacznij aktywnie zyć, nawet jak przez jakiś czas będzie trudno to za to potem zaczniesz te piękne chwile które teraz przelatują Ci przez palce brać. Placzesz bo czujesz, że jest nie tak jak powinno być. Często popadamy w bierność bo tracimy wiare w siebie z powodu masy niepowodzeń z przeszlości. Ale nie można nam tak myśleć. To nas gubi i niszczy (ja caly czas wlaczę z tym, tlumaczę sobie że teraz jest inaczej i nie będę podtrzymywac schematu z przeszlości że nie potrafię nic zrobić porządnie, nic doprowadzić do końca). Odrzuć ten niszczący mechanizm samozaglady, który ma sporo z nas. Odrzućmy to. Możemy. Kiedyś nam nie wychodzilo ale teraz nam wyjdzie, bo każdy ma szansę to zmienić. Trzeba tylko się tego podjąc. A ze jest trudno to oczywiste, ale potem jest coraz lepiej. Przerażające to jest- też tak czulam do niedawna i dlatego się przelamalam. Zaczęlam dzialać. I jakoś daję radę, nie mówię że super ale ważne że jakoś idę do przodu. Ale zobacz na to co jest POCIESZAJĄCE w tym przerażeniu to że Ci zalezy na zyciu i czujesz, że tak być nie może. I możesz to zmienić- sama sobie to powiedz, bo sama na te slowa czekasz I nie patrz na opór psychiki przed zmianami, na trudności. Patrz na to co życie Ci oferuje i zrób wszystko, żebyś mogla z tego korztstać. Jak podejmiesz się dzialania- nic nie stracisz, możesz tylko zystać. Powodzenia *** Zrobilam sobię chwile przerwy (jakieś póltora dnia) bo nie wyrabialam. Ale nabralam sil i ruszam pelną parą do roboty
  14. Ja mam to już za sobą, jestem dalej niż w tym momencie bo już mam raczej podstawowe sprawy poukladane. Ale mogę coś optymistycznego napisać. Z początku bywa że widzimy malo sensu w nowym życiu nie jest od razu jak byśmy chcieli wiadomo. Ale jak już z tego momentu wystartujemy to potem jest coraz lepiej, pustka się zapelnia, życie nabiera coraz większego sensu i jest coraz piękniejsze. A my sami się tym cieszymy podwójnie. Nawet jak piszesz, że uczymy sie podstawowych czynności- wlaśnie ale za to jak już się nauczymy to one sprawiają nam kilkakrotnie wiekszą radość niż gdybyśmy normalnie zawsze z tymi rzeczami stali. Z początku jest niepewność, która potem zamienia sie w spokój i pewność Ja osobiście oceniam tą drogę do nowego życia i ukladanie go pozytywnie. Owszem bylo nieraz cholernie trudno ale obserwować jak nasze życie zmienia się na lepsze to chyba jest najpiękniejsze
  15. jeśli w pezszlości nie bylo takiego czasu, może w przyszlości tak powiesz? Należy,nie ma co czekać na jakieś wyjątkowe okoliczności które zmobilizują do dzialania. Bo życie to codzienność i zwykly dzień jest najlepszym momentem takim wlaśnie punktem 0. To że zaczynasz wlake od zera to nie jest slaba pociecha. Tak naprawde robisz dużo bo postanawiasz że rozpoczynasz drogę, która Cię doprowadzi do takiej sytuacji z jakiej będziesz zadowolony. Stawiasz czolo problemom, a potem będziesz je pokonywal, i z każdym kolejnym dniem będziesz bliżej celu. Powodzenia
  16. Nom, wiara w to, że może nam się udać, że możemy dużo osiągnąć jest bardzo ważna. Bo my często popelniamy odstawowy bląd. Oceniamy się na podsawie przeszlości i to nas blokuje. Trzeba się odblokować i przestawić na inny tok myślenia o sobie. Zacząć myśleć moge zrobię to itd. Po co caly czas popelniać te same blędy? Trzeba zacząć myśleć o sobie i swoich możliwościach lepiej, szerzej i wymazać to co bylo kiedyś.
  17. Dokladnie. Wiadomo, że czasem przy problemch psychicznych ciężko cokolwiek zrobić jak mamy mega dola. Ale Przecież są momenty, że jest lepiej. Wtedy trzeba z tego korzystać. Bo czekając na kolejny dolek jesteśmy bierni. A życie nie plega na tym, żeby poprostu patrzeć na nie z boku. Trzeba żyć. Poza tym praca nad problemami przelamywanie się i poprawianie swojej sytuacji psychicznej też potem ulatwia normalną egzystencję że tak powiem. Powinniśmy decydować o swoim życiu i barć je aktywnie, a jak mamy dola to starać się z niego wyjść. Latwo się mówi, trudniej robi, ale warto. Bo ja dajemy z siebie dużo to sytuacja się poprawi. Ja jak bylam w ciężkiej depresji nie bylam w stanie wiele zrobić, dlatego silą z tej depresji wyszlam. Zajęlo mi to sporo czasu ale za to teraz jestem w stanie zrobić to co wiem, że powinnam. Chyba nikt nie może. Ale jak nie możesz się pogodzić to wlacz z tymi problemami. Ja też mialam poważne ale jakoś znacznie je mniejszylam a niektóre pożegnalam.*** Hym opornie mi idzie. Coś sie rusza ale w bardzo spowolnionym tempie. W ogóle ja ostatnio jestem spowolniona. Mam nadzieję, że dostanę wkrótce powera ... Czasem jak patrzę na swoją sytuację to sobie myślę: czy to o to chodzi, żeby caly czas z czymś zalegać, żeby nigdy nie móc niczego zrobić porządnie przez blędy z wczoraj itd. Nie chce żeby tak wygladalo moje życie... i ciekawa jestem ile mi zajmie nadrobienie wszystkiego czego nie zrobilam a mialam zrobić, tak żeby dojść do ladu i skladu z chwilą obecną. Eh... Marzy mi się, że jestem zorganizowana regularnie robię to co powinnam, spokojnie jestem na bierząco. A nie ratuj sytuację, bo jak tego nie zrobisz jutro będzie beznadziejnie... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 6:48 pm ] Tym razem okazalo się że to nie slomiany zapal Widzę poprawę, staram się robię swoje i naprawde mi zależy. Co tam że czasem mi sie nie chce albo cięko mi się za coś zabrać. Ale czuję że żyję :):):) Bo czuję że żyję to nie tylko jak sie pięknie wszytsko uklada ale też jak żyje się aktywnie poprostu i gra glówna rolę we wlasnym życiu a nie stoi z boku. Samopoczucie w górę i to powerem. Polecam
  18. A ktoś by pomyślal, że najlepsza na zly humor 1est czekolada ale to o czym piszesz to prosty sposób na poprawę nastroju i satysfację, każdego dnia znam to, wtedy widać jak na dloni, że przeginamy i najwyższy czas wziąć się za robotę. idelanie. Znacie coś takiego? Piszę sobie ;listę zrobię to to to to to i to. Zaczynam robic te rzeczy, ale już przy drugiej wpadam w nerwy, że nie zdążę i co wtedy będzie i znów siebie zawiodę. A jak zmniejsze poprzeczke zrobie polowe listy to dam radę mam satysfakcję i może nawet zrobię coś więcej. Ja myślę, że nawet częściej. Bo my mając trudną sytuację chcemy od razu ją poprawić. Jak najszybciej i w ten sposób znów odwlekamy w czasie cel. A metoda malych kroków jest tutaj the best. Ambicje możemy podnieść ale jak będziemy na to gotowi musimy zacząć od malej poprzeczki. Bo inaczej dojdziemy donikąd, a tylko wyjdzie z tego zamieszanie. Święte slowa i dobrze że ktoś to napisal. Zgadam się w 100% Ja też przez wiele lat dążylam do perfekcji i wiecie do czego mnie to doprowadzilo? ... Do porażki. Wtedy nie żyjemy i nie stajemy się perfekt tylko jesteśmy coraz gorsi. Nie można być ani sobą ani mieć udanego życia. Najlepsze co możemy zrobić wymazać slowo perfekcja ze swojego życia na zawsze. Jak wymazalam to wreszcie zaczęlam odczuwać szczęście. I wiecie co? Moja kumpela ma takie motto "Nie jestem perfect dlatego moge Ci wiele dać" Darek a Ty już przynajmniej raz (a na bank więcej razy) sie przelamaleś chciaż myślaleś że nie dasz rady a daleś. Doceń to. Możesz się przelamać i dasz rade, poprostu dasz i już:)
  19. Jak tak czujesz zaczynaj dzialać No Piotruś oczywiście że możesz nie mam najmniejszych wątpliwości. Jestem pewna, że możesz naprawdę wiele. Wczoraj po napisaniu tego posta coś we mnie ruszylo. Wzięlam się z zapalem do roboty. Dzisiaj też przezylam ten dzień aktywnie, zrobilam coś wartościowego i nie pozwalalam sobie na wegetacje. I wiecie co to wcale nie jest trudne, a tylko czuję się lepiej. Ale jak sie przywyknie do tej bierności i olewania lub odkladania na potem to wydaje się wręcz okropne z tym skonczyć. Ale jak to śmiesznie brzmi! ;D co trudnego tak na serio w tym , żeby aktywnie brać życie udzielać się w nim i zrobić to co powinniśmy? W sumie chyba trunde jest nasze wyobrazenie o tym Fakt z początk trzeba sie ciągle mobilizować i nie pozwalać na skoki w bok, ale jest ok. Ta dziewczyna z bialaczką opowiadala o cierpieniu i lzy jej zaczęly naplywać do oczu. Ale ona od razu powiedzila pogodnie i z pokorą do kamery "przepraszam" i znów mowila ale one znów naplywaly. Mówila to z taką pokorą... A jak my reagujemy jak coś nam się dzieje coś często blachego?... Tak bo jestem slaba, ale chcę z tą slabościa walczyć. Dzejem ja nie napisalam tego bo znow mialam kolejny przyplyw slomianego zapalu. Ja to napisalam, żeby slomiany zapal potępić i podzielić sie z innymi że wiele osób z tym wlaczy i że wlaczyć warto. A czy tym razem mi się uda- zobaczymy
  20. Piszę tego posta żeby się z Wami podzielić wlasną glupotą i jak ktoś ma podobnie niech bierze przyklad ze mnie jak się nie robi. Wymiękam po raz kolejny jak patrzę co robię ze swoim życiem. I czego z nim nie robię. Po krótce: osiągnęlam już sporą część celu. Nie bylo latwo. Ale udalo mi się w pewnym stopniu wygrać. I zostala mi kolejna część drogi, którą wiem że muszę przebyć. I co ja robie? Dokladnie to czego robić nie powinnam. Masa blędów i to każdego dnia, tak glupich że żal. I dzisiaj znów wracam po szkole i sobie myślę: jaka jesteś beznadziejna, co Ty robisz ze swoim życiem? Jak możesz? Nie widzisz tego co masz? Chcesz stracić wszytsko przez wlasną glupotę? I kiedy wreszcie zrozumiesz, że to Twoje życie? Wiesz?!?! Tylko Ci się wydaje, że wiesz. Jesteś albo śmieszna jak tak myślisz albo zupelnie Ci nie zależy. Co ja mam zrobić, żebyś wreszcie wzięla swoje życie na serio? Nie szanujesz go. Niby takie ważne jest, a nic nieprawda. Moje blędy polegają na tym, że ciągle odwlekam to co mam zrobić, mam slomiany zapal na chwile potem ulegam wygodzie slabościom i walek. Nigdy nie doprowadzilam tych spraw do końca. Kiedyś nie moglam bo mialam mase problemów psychicznych ale teraz? Teraz mogę a nie daję z siebie wiele. KIM WIĘC JESTEM? no nic milego mi się na usta nie ciście. Co się musi stać żebym się wreszcie wzięla w garść? CO? Coś tragicznego co otworzy mi oczy? A czy malo tragiczne jest to, że niszczę moje życie, że tracę tak cenny czas. Że sama sobie serwuję udrękę? ... Wrócilam do domu, wlączylam tv. Lecial jakiś program o bialaczce. Najpierw dziewzyna plakala jak opowiadala o sobie. Potem lekarz onkolog powiedzial coś ważnego, że ludzie na lożu śmierci uśwaiadamiają sobie jak ważne jest samo to, że można żyć i nie robią problemów z blachostek. A my niedotknięci zagrożeniem życia robimy mase problemów które wyolbrzymiamy użalamy sie i tkwimy w nich nie widząc jak ważne życie przelatuje nam przez palce. Fakt zgadzam się. Powinniśmy pamiętać, że mimo naszych problemów nie mamy prawa do zostawiania biernie naszego życia. Choćby nie wiem co. Żeby kiedyś nie bylo momentu, w którym gorzko pożalujemy, ale już nic nie będziemy w stanie zrobić. Śnimy, trwamy często w letargu nie żyjąc aktywnie nie deydując tylko poprostu wegetując, albo odkladamy coś na potem. Za często. Ale nie jest nam dobrze, bo to bardzo bolesny sen. Boli przecież jak codziennie patrzymy jak nasze życie staje się przez nas gorsze, a nie bardziej wartościowe. Na koniec slowa ostatnio modnej piosenki: "Możesz iść szybciej niż niejeden chcialby biec" No tak ale czy to doceniamy? Jak nie to pomyślcie o tych przyklótych do lóżek w hospicjum. Oni by chcieli tą szanse którą mamy my. Niestety... Jeśli nie robimy zegoś co jest konieczne dla naszego życia np nie przelamiemy się i nie zaczniemy dzialać to kim jesteśmy? Jesteśmy beznadziejni jeśli możemy a nie robimy. Poddajemy się. Bo za dużo bylo porażek. Ale może być zwycięstwo na ich podsumowanie. Może jak sie przelamiemy i zrozumiemy a nie będzie nam się tylko wydawać że rozumiemy, że życie mamy jedno jedyne i że warto uczynić je wartościowym. Przebudźmy sie z bierności. Przestańmy mówić że nie możemy, MOZEMY. Ja nie raz zwijalam się z desperacji mówiąc że dlużej nie mogę. A jednak moglam :/ Więc zanim powiesz nie uda sie wziąść wreszcie życia w swoje ręce i walczyć o nie pomyśl o tych którzy naprawde nie moga... I nie trać tej szansy. Mi jest trudno się przelamac ale będę próbować.
  21. Kochana Anu, to, że wtedy bylaś silniejsza a teraz nie jesteś tak silna nie znaczy w cale że to coś bardzo zlego. Przecież nawet Ci silni którzy często z pewnością pokonują problemy upadają i stają się bezradni. To normalne takie jest życie. Z tego co piszesz o swojej sytuacji widać, że jest nieciekawa i mialaś prawo się podlamać. Ale powinnaś jednak mieć caly czas w sercu tą nadzieję, której już powoli się wyzbywasz. Nie! Zachowaj ją. Zycie satwia kazdego z nas czasem w cięzkiej sytuacji, ale musimy dawać radę. Bo to nasz życie, poprostu. Więc glowa do góry, przetrwasz wszystko i zobaczysz że zaświeci sloneczko. A przeczucia ze cos sie stanie nie bój się. dasz radę, zacznij iść do przodu, trzymaj sie ciepltuko.
  22. hej, coś tu nie gra. Rzeczywiście wasze spotkania są niewystarczające, w autobusie a po lekcjach sami to jest różnica. I nic dziwnego, ze Tobie tych spotkań brakuje. ona mówi, ze to się zmieni ale nic nie robi z tym. Myślę, że powinieneś z nią porozmawiać o tym. Powiedz jej jak sie z tym źle czujesz. Ona wtedy powinna to zmienić jak jej na Tobie zależy.
  23. każdy chcialby być szczęśliwy, zeby to wszystko co zle co nas doluje i nie pozwala cieszyć się życiem zniknęlo. A ta obojętność pewnie wynika z tego, że już momentami brakuje nam sily do dzialania. Ale warto walczyć o swoje życie o szczęście. Szkoda każdego dnia straconego, bez dzialania. Musimy walczyć o siebie o nasze życie. A w chwilach zobojętnienia mimo wszystko starać się iść naprzód po to, żeby jak obojętność minie nie popaść w dol z tego powodu że nic nie osiągnęliśmy ale cieszyć się tym co nam się udalo, tym, ze sytuacja się poprawila.
  24. Dokladnie. Miej w sobie caly czas tą myśl że będzie dobrze a ona da Ci silę, żeby iść dalej i wytrwać. spokojnie malymi krokami do przodu. I nie daj się depresji, można ją pokonać. Już częsciowo pokonalaś tak trzymaj.
×