Skocz do zawartości
Nerwica.com

ashley

Użytkownik
  • Postów

    786
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ashley

  1. Boli mnie, że moje życie, które zbudowałam przechodząc przez koszmar, szczęśliwe, piękne i wartościowe runęło po części. Nic nie zrobiłam. Poprostu tak wyszło. Ludzie. Żal mi jest każdej chwili, w której rujnujący stan psychiki ogarnia mnie i nie pozwala żyć normalnie. Mam ochotę zapłakać nad każdą taką chwilą. Boli. Zabija. Mam wrażenie, że nie mam siły na to patrzeć ponownie. Źle się czuję. Cały czas walczę o to, żeby wrócić do "siebie". Chciałabym, żeby ktoś mnie przytulił, powiedział, że sobie poradzę, będzie dobrze, żebym się o nic nie martwiła. Bo czuję, że coś we mnie umiera... Widząć po raz drugi w swoim życiu bezsensowność tych schorzeń psychiki, zamieram. Wiem, że powinnam być z siebie dumna za to że wygrałam z tym, że wygrałam szczęście. Ale czuję się jak śmieć z każdym razem kiedy muszę walczyć. Śmieć, który nie może dostać tego na co zasługuje. Który musi walczyć o oczywiste rzeczy. Który nie ma dużych wymagań a jednak aby je osiagnąć nieraz zacharowuje się na umór. I tu nie chodzi o poczucie własnej wartości, mam je, chodzi o poniżenie sytuacją. Jakie to przykre. Tak, użalam się nad tym, że TO w ogóle istnieje, ścina nas z nóg, zabija. Nienawidzę tego jak tylko można nienawidzić. Owszem można z tym walczyć, wygrać, może być pięknie. Ale dzisiaj użalam się nad bezsensem tego dna. Co do ludzi którzy lubią niszczyć innym życie celowo - nienawidzę was i chciałabym, żeby to dno, w którym tkwi część z nas właśnie przez was - dotknęło was.
  2. W tej chorobie ważny jest regularny kontakt z lekarzem, bo dobór leków zalezy od stanu w którym się aktualnie znajdujesz. Są różne sposoby na to, jak nauczyć się żyć z tą chorobą, żeby to wszytsko było łatwiejsze. A może psychoterapia z innymi chorymi na ChAD? Wymiana doświadczeń i pomysłów na radzenie sobie z problemami może być pomocna. Czasem nie jesteśmy w stanie niektórych rzeczy zmienić, niestety. Ale można się nauczyć z tym żyć, do tego jakoś przystosować. I jakkolwiek by nie było, zawsze jest nadzieja na poprawę sytuacji, pamiętaj o tym. Próbuj każdego dnia się przełamywać i iść do przodu, robić więcej rzeczy, realizować swoje plany. A co do alkoholu, rozumiem że pijesz skoro to wg Ciebie jedyny sposób, ale to niebezpieczne. Ja się i tak upieram przy tym, żebyś bardziej zaangażował się w wizyty u specjalisty i mówił mu o wszytskim. I żebyście razem szukali lepszych sposobów na walkę z chorobą. I trzymaj się myśli, że one się znajdą.
  3. Robert wiesz doskonale, że nie wolno łączyć alkoholu z takimi lekami! Możesz tym bardzo pogorszyć sytuację. Może dlatego leki nie działają, że pijesz? Posłuchaj musi być wyjście z tej sytuacji. Wątpisz w to, że lekarze mogą Ci pomóc, ale to nie znaczy że nie mogą. Musisz poszukać dobrego specjalisty, iść do niego opowiedzieć mu o wszytskim, o tym, że pijesz biorąc leki także. Może potrzebujesz jakiejś porządnej terapii, może innej metody leczenia. Nie zwlekaj z tym. Znajdź dobrego lekarza i idź do niego jak najszybciej. Może ktoś na forum poleci Ci kogoś z okolic, sprawdzonego. Poza tym sam możesz sobie pomóc kierując swoje myśli na inne tory. Skupiaj się na tym, że jest wyjście, że sytuacja się zmieni na lepsze. Już Ci pisałam, że Twoja psychika i tak ma już dosyć. Nie pogrążaj jej jeszcze bardziej negatywnymi myślami. Wyobrażaj sobie dobre rzeczy, np, że siedzisz z synkiem uśmiechnięty, że się razem bawicie. Takie obraz dodadzą Ci siły więc wyświetlaj je sobie w głowie jak najczęściej. Jak ogarnia Cię zły stan, nie ulegaj mu. Pomyśl o swojej rodzinie, o tym jak byłeś kiedyś zdrowy i jak dobrze się czułeś.Wspieraj swoją psychikę takimi pozytywnymi wrażeniami. Sam też poczujesz się lepiej jak skupisz się na czymś pozytywnym. I nawet jak to brzmi banalnie spróbuj zastosować, bo pomaga. Poza tym możesz stawiać sobie jakieś małe cele każdego dnia na miarę Twoich możliwości i starać się je realizować. To zawsze motywuje. A może problem polega na tym, że za dużo leków bierzesz i skupiają się lekrze na lekach a brakuje wsparcia typu porządna psychoterapia? Leki nie rozwiązują przecież wszytskich problemów. Potrzebujesz wsparcia psychologa również. Wierzę w Ciebie i to, że dasz sobie z tym wszytskim radę.
  4. Właśnie, leki mają poprawiać stan nie pogarszać. Może powinieneś skonsultować się z lepszym lekarzem.
  5. Hej Robert. Myślenie, że ktoś lepszy mógłby Ciebie zastąpić nie ma najmniejszego sensu. Piszesz zupełnie ok, nie widać, że ledwo tego posta skleciłeś Cały czas Ci kibicuję i wierzę w Ciebie. Pamiętaj, że ta ciężka faza przejdzie i będzie lepiej. Musisz wierzyć w to, że znajdzie się sposób - np dobry lek który w końcu zadziała i wszystko zacznie wyglądać lepiej. Zapomnij o skończeniu z sobą, prosze, bo to najgorsze rozwiązanie ;/ Jesteś bardzo ważny dla wielu osób. Twoje życie też jest bardzo ważne. Może na to samopoczucie zaradzi jakiś dobry specjalista? Może poszukaj kogoś lepszego polecanego? Trzymaj się ciepło i nie poddawaj się Pamiętaj, że my tu na forum jesteśmy z Tobą, nie jesteś z tym sam.
  6. Patrzę z perspektywy czasu na pewne wydarzenia w moim życiu i kryzysy które pokonałam to widzę jak ważna jest wiara w sukces, szczęśliwe życie, które pragniemy osiągnąć. Wiara i optymizm, upór i niepoddawanie się to coś co wypycha nas na górę nawet z największego dna. To rzeczy, które dodają nam siły, uskrzydlają nas nawet jak nasze życie jest w opłakanym stanie. Właśnie te cechy sprawiły, że będąc kiedyś w stanie tragicznym zalana koszmarem swojego życia potrafiłam zmienić je na szczęśliwe. Ciężko jest bez tych cech. Przekonałam się o tym ostatnio. Byłam tak wypalona pewnymi wydarzeniami, że moja wiara, optymizm, waleczność bardzo przygasły. I to mnie blokowało strasznie, zero motywacji do działania, małe efekty ciężkiej pracy, brak satysfakcji. Dlatego, że doświadczyłam pierwszy raz w życiu jak to jest tego nie mieć, zachęcam Was do pielęgnowania tych cech w sobie. To bardzo istotne. Podam przykład. Jest totalnie beznadziejnie w Twoim życiu. A Ty sobie mówisz w kółko, że będzie dobrze, mimo wszystko realizujesz swoje marzenia, zmieniasz swoje życie. I choćby nie wiem jak głupio brzmiały te słowa w tej sytuacji to ma sens! Ogromny. Ja osiągnęłam sukces dlatego, że przez ból i łzy robiłam swoje. Jak życie ścinało mnie z nóg każdego dnia robiłam swoje. Niech te słowa będą kluczem w realizacji waszych marzeń o szczęśliwym życiu. OPTYMIZM WIARA WALECZNOŚĆ UPÓR Nie marnujcie ani jednego dnia swojego życia. Wasze marzenia czekają!
  7. Bardzo trafne stwierdzenie. Czasem upadek kojarzy się nam z siarą przed innymi i wstydzimy się swojej słabości. A może lepiej by nam wyszło, gdybyśmy tak właśnie prosto i naturalnie do tego podchodzili. Bo dziwne by było jakbyśmy nie mieli upadków - wtedy coś byłoby z nami nie tak, każdemu się zdarza Swoją drogą, mam teraz ciężką sytuację i mam ochotę rozłożyć ręce, nie chce mi się walczyć i nie mam na to siły, jestem rozczarowana tym co mnie spotkało i czuję, że mnie to przerasta - tak się czuję. Ale pisałam wyżej co pisałam, a to zobowiązuje, hehe;) Więc chcąc nie chcąc ruszam do boju;) Pozdrawiam Was wszytskich!
  8. Hej Robert. Bardzo mi przykro że masz nawrót i się źle czujesz Szukaj jakiś sposobów, żeby z tego wyjść. Może w to nie wierzysz, bo leki na Ciebie nie działają, ale są też inne sposoby. Może jakaś terapia u fachowca? Samobójstwo to nie jest wyjście, bo masz rodzinę. Twoja męka może i by się skończyła ale Twoi blizcy mieliby piekło na ziemi. Postaraj się zapomnieć o tej opcji. Czasem tak jest, że wydaje nam się, że pewne rzeczy są nie do pokonania, widzimy bariery nie do przeskoczenia. Ale potem się okazuje, że jednak udało nam się je pokonać. Mówię Ci z własnego życia. To prawda, że można pokonać to co wydaje się do pokonania. Rozumiem, jak ciężką masz sytuację. Nie mówię, że będzie cudownie, że wyzdrowiejesz itd, chociaż życzę tego z całego serca. Ale może małymi krokami uda Ci się zmienić swoje życie na lepsze. Może z tych małych kroków zrobi się duży progres i będziesz szczęśliwszy. Nie poddawaj się. Jesteś silny, już długo z tym żyjesz, dasz radę. Pamiętaj zawsze jest szansa, że będzie lepiej. Trzymaj się ciepło. Wszystkiego dobrego [Dodane po edycji:] Jeszcze jedno mi się nasunęło na myśl. Piszesz, że jesteś w sytuacji bez wyjścia. Nie możesz tak myśleć. Zawsze jest szansa, że znajdzie się wyjście. Widzisz życie w czarnych barwach, nic dziwnego, bo miałeś dużo złych przeżyć. Ale powinieneś zacząć patrzeć na życie w jaśniejszych barwach. Otwórz się na to co dobre. Nie nastawiaj się tylko na zło, chorobę, samobójstwo itd. Leki Ci nie pomagają tak jakbyś chciał, ale są jeszcze myśli. Przecież to one wpływają na psychikę i mogą ją rujnować lub budować. Skoro jest Ci ciężko, Twoja psychika ma obciążenie CHAD to chociaż sam ją wspieraj. Pomyśl o tym, że czułeś się dobrze ostatnio. I skupiaj się na tym, że było Ci lepiej, nastaw się na poprawę zdrowia, przecież to możliwe. Odważ się myśleć pozytywniej, proszę. Nic nie stracisz. Poza tym jak jesteś zmęczony może spróbuj takiego sposobu. Jest prosty a może sprawić, że poczujesz się lepiej. Olej to wszystko na np 2 dni. Powiedz sobie akceptuję tą sytuację. Oczywiście nie mam na myśli pisząc akceptuję żebyś pogodził się z chorobą i był zadowolony, bo to absurd. Mam na myśli taką akceptację, po to, żeby psychicznie odpocząć. Ty walczysz z lękami, depresją, to wymaga energii i piszesz, że nie dajesz już rady. Więc olej to wszytsko i się nie zamartwiaj tym przez 2-3 dni. Niech będzie jak jest, wyluzuj na chwilę i nie walcz a tym. Za to skup się na tym co sprawia Ci przyjemność, niech to będą małe rzeczy, uciesz się tym szczerze. Np uśmiech synka, żony, dobry film czy co tam lubisz. Ciesz się tym i skupiaj na tym a reszta niech Ci wisi. Pomyśl o czymś dobrym. Jak się postarasz tak zrobić to możesz poczuć się lepiej i dzięki temu będziesz mógł potem robić kolejne kroki do przodu, bo nabierzesz siły. (sorry, nie mogłam tego połączyć w jednego posta bo mi błąd wyskoczył, więc wyszły 2;)
  9. Chill, współczuję Ci, bo życie z takimi lękami jest bardzo uciążliwe. Musisz zacząć z tym walczyć. Ludzie podają Ci tutaj różne mądre rady typu poranna kawa, punktualność - powinieneś zastosować. Ale myślę, że najważniejsze jest to co dzieje się w Twojej psychice. Wiem, że nie chcesz tego słuchać, ale tak jak wszyscy piszą psychoterapia to podstawa. Nie traktuj psychoterapii jak siarę, proszę Cię. Nie masz pojęcia ile Twoich znajomych, tych których się tak boiz było na psychoterapii. To normalna sprawa. Idąc na psychoterapię powinieneś czuć się jak osoba mądra i odpowiedzialna za swoje życie, nie jak niedołęga. Zrobisz jak zechcesz. Wszystko ma swoje przyczyny. Twoje lęki przed ludźmi, przed wyśmianiem i opinią muszą mieć jakieś źródło. Musisz wiedzieć skąd się wzięły, żeby móc ten problem rozwiązać. Możesz normalnie żyć. Możesz pożegnać ten strach i nauczyć się nowego sposobu myślenia i dystansu do pewnych spraw. Ale żeby to zrobić musisz przeanalizować dokładnie swoje życie, przeszłość i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Tylko wtedy zrozumiesz dlaczego jest jak jest. A zrozumienie to podstawa w wyzdrowieniu. Jakbyś chciał pogadać pisz. Znam dobrze temat i może uda mi się coś poradzić.
  10. Hello kogo ja tu widzę Wg mnie jesteś człowiekiem, który umie walczyć i ma dużo siły. I który ostatnimi czasy osiągnął sporo. Odrzuć stare myśli i myśl w nowy lepszy sposób. A to że masz 22 lata to powód do radości- masz mnóstwo czasu, żeby działać. Buziaki
  11. Trzymam kciuki. Napisz czasem jak Ci idzie. Pozdrawiam
  12. Hej Robert Podziwiam Cię. Jesteś bardzo silnym człowiekiem, bo udaje Ci się z tą poważną chorobą walczyć każdego dnia. Patrzysz na siebie jak na cytuję" szmatę, którą gardzisz". To bez sensu. Każdego dnia musisz się użerać z takimi uciążliwymi stanami psychiki, walczysz z tym, mimo częstych myśli samobójczysz jednak wybierasz życie. Żyjesz z tym koszmarem i to że mas zproblemy ze wstaniem z łóżka czy innymi przyziemnymi czynnościami nie jest powodem do takiego myślenia o sobie. Popatrz ile możesz zrobić, ile Ci wychodzi. Pytasz czy możesz normalnie żyć? Na pewno jest szansa, że Twoje życie zmieni się na lepsze. Pomijając leki, decyzje psychiatrów itd to pamiętaj że bardzo dużo, najwięcej zależy od nas samych. Jestem przekonana, że skoro już tyle przeszedłeś to teraz dasz radę walczyć o to, żeby zmienić swoje życie na lepsze. Możesz zmieniać sposób myślenia o sobie, o chorobie. Zyczę Ci z całego serca, żeby choroba kiedyś całkowicie zniknęła, żeby Twój stan się poprawił. Patrz na siebie jak na wartościowego człowieka, bądź dumny z tego co uda Ci się zrobić każdego dnia i staraj się robić więcej. Akceptuj i kochaj samego siebie, musisz umieć odróżnić, że TY nie równa się CHOROBA. Ty to ty a choroba to g**** które się przypałętało niezależnie, przecież nie wybierałeś tego sobie. Pozdrawiam i zachęcam do walki o szczęście i życie
  13. Jestem z Ciebie bardzo dumna Darek;) Rób kolejne kroki trzymam kciuki.
  14. Joja ja byłam chora 2 miesiące, brałam 3 antybiotyki plus mase innych leków bo infekcja rzucała się pokolei na serce płuca itd. Chodziłam na uczelnię z gorączką, bólem, dreszczami, dołem. Na domiar złego byłam wyczerpana masą innych problemów a miałam ich wiele poważnych w ostnim okresie swojego życia. Nie miałam warunków do nauki a studia mam ciężkie. Miałam przykre przeżycia z kilkoma ludźmi na uczelni i teraz jak ich tam widze robi mi się niedobrze. Jak już wyzdrwiałam to miałam tak zszargane nerwy, że musiałam uważać i się mocno wysilać, żeby nie popaść w depresję, bo ogrom moich problemów mnie przytłaczał. Ponadto przez leki których zjadłąm mase przez chorobe do dzisiaj bolą mnie nerki tak mocno co jakiś czas że mam ochotę krzyczeć z bólu. Nie mówię już o zaległościach na uczelni. Przy tym wszystkim nie poddałam się i walczyłam każdego dnia. Chodziłam na uczelnię, starałam się zaliczać i zaliczałam. Uśmiechałam się czasem na siłę i starałam się walczyć o swoje życie i szczęście. Nadal uważasz,że nie jesteś wolna i radosna? Może nie doceniasz tego co masz.
  15. angsthasse trzymam kciuki zeby Twój syn szybko doszedł do zdrowia i radził sobie dobrze z tą styuacją. Wszystkiego dobrego wam życze. budzo sam widzisz jakie extrema budzi w nas powiedzenie sobie kocham Cię. Hehe ktoś napisał, że chciało mu się i płakać i śmiać. Bo może to z pozoru wydawać się śmieszne, ale w rzeczywistości to podstawa szczęśliwego życia. Swoją drogą to bardzo ciekawe zjawisko. Jesteś maksymalnie zawstydzony i zażenowany, bo Ci głupio przed samym sobą. Jakbyś był sobie obcy. A przecież nie ma innej tak bliskiej osoby na świecie dla Ciebie jak Ty sam, chyba nie zaprzeczysz Fajnie, że się na to zdobyłeś i idź dalej w tym kierunku. Nie da się opisać różnicy jak się żyje nie kochając lub kochając siebie. To życie lub Życie. Gorąco Wam polecam to drugie. Kiedyś winiłam się za niepowodzenia, czułam się niepewnie wśród ludzi, a nawet sama ze sobą- to było najgorsze. Pokochałam siebie i wtedy zaczęłam siebie zupełnie inaczej traktować. Podam przykład z ostatnich dni. Miałam mase różnego typu problemów, ok 2 miesiące to trwało i przybijało mnie bardzo, miałam dosyć wszytskiego a musiałam iść dalej, obowiązki codzienne wzywały. Udało mi się super poradzić z tym wszystkim i zakończyć tą sytuacją z uśmiechem na twarzy i podniesioną głową a nie z depresją. Czemu? Siedziałam parę dni temu sama w kuchni, piłam herbate i sama do siebie powiedziałam: dziękuję ci za to, że jesteś moją przyjaciółką, że mnie wspierasz zawsze, pomagasz mi i że jesteś dla mnie taka dobra. Na co pomyślałam sobie: zawsze już taka będę, to się nie zmieni. Rzeczywiście każdego dnia kiedy dochodziły kolejne kłody pod nogi, kiedy zdawało się, że nie mam siły i źle skończę to w kółko mówiłam sobie dasz radę, wierzę w Ciebie, jesteś silna i wszystko pokonasz. Efekt był zadowalający. Widzicie, że bardzo ważne jest to jak podchodzimy do samych siebie. Bo to tylko nasz świadomy wybór. Możemy siebie kochać lub krzywdzić.
  16. To nie jest reklama to realia. Poza tym w reklamie wszytsko jest piękne, a ja pisalam , że trudno bardzo doszlam do tego etapu w którym postanowilam, że chcę siebie pokochać. A że jak już pokochalm bylo jak w reklamie to prawda bo poczulam się spelniona szczęśliwa i spokojna Jak to zrobilam? Pisalam o tym już kilkakrotnie wyżej To robi wrażenie, to o czym piszecie, jak się patrzy w lustro i widzi osobę poranioną, cierpiącą, zagubioną, pragnącą milości. Bląd który przeszkadza kochać siebie jest przeważnie ten sam. WIDZIMY SWOJE WADY, TO ILE RZECZY ROBIMY ŹLE, JACY NIEIDEALNI LUB "BEZNADZIEJNI" JESTEŚMY I JAK NAS INNI WIDZĄ. WYTYKAMY SOBIE TO JAKIE JEST NASZE ŻYCIE I NIENAWIDZIMY SIĘ ZA TO. TO NIESPRAWIEDLIWE. NIE LEPIEJ BYLOBY MYŚLEĆ O SOBIE POZYTYWNIE? ŻE CHCEMY LEPIEJ, DOBRZE, TYLKO NAM POPROSTU NIE WYSZLO Z WIELU POWODÓW, A ZAZWYCZAJ TO NIE MY SAMI JESTESMY POWODEM. NA PORAŻKĘ SKLADA SIĘ MNÓSTWO RZECZY. CZĘSTO TO INNI NAS DOPROWADZAJĄ DO NIESZCZĘŚCIA A MY NADAL WIERZYMY, ŻE TO MY JESTEŚMY CI ŹLI, GORSI I SIEBIE OBWINIAMY I NIENAWIDZIMY SIĘ ZAMIAST KOCHAĆ. SAMI SIEBIE NAKJARDZIEJ WTEDY KRZYWDZIMY. NIC TAK NIE KRZYWDZI JAK BRAK MILOSCI WLASNEJ. NA KTÓRĄ ZASLUGUJECIE I NA KTÓRĄ WAS GORĄCO NAMAWIAM.Stańcie przed lustrem i powiedźcie nie kocham cie. I co widzicie w swoich oczach? Smutek, ból. Jak się pokochacie będzie to radość i szczęście . Zmianiając temat. Tak sobie myślę, jak bardzo siebie krzywdzimy. Spotyka nas kryzys w życiu np konflikt z ludźmi, patrzymy na innych boimy się ich opinii, czujemy się źle mimo, ze wiemy, że to my mamy rację. A czy ten strach to nie przypadkiem zdrada siebie? Bo jakie znaczenie mają dla nas ludzie którzy nie są nas warci? Wiele osób czasem zapomina o sobie. Patrzy na innych. Warto spróbować z tym walczyć i postawić na siebie. Często to my sami dodajemy oliwy do ognia bo boimy się poczuć pewnie we wlasnej skórze, z wlasnym zdaniem. To trudne, ale gdy się wybierze siebie tak z przekonaniem to to o czym wyżej pisalam przestanie miec znaczenie. Strach często bierze się z niepewności siebie i poddawania w wątpliwości wlaśnie swojego zdania tylko przez to, że inni ludzie np. robią nam kolo d*** albo mają przewage. Sama nie zawsze mam odwage iść taką drogą żebym byla fair w stosunku do samej siebie. Ale jestem szczęśliwa zawsze jak mi się to uda. I chcę się tego nauczyć jak najlepiej.
  17. Ale jak zauważyleś on nie odebral tego jak ukazanie mu czegoś wartościowego tylko zapytal ponownie czemu nikt mu nie chce pomóc. Ale sorry, że nie zrozumialam Twoich intencji A przywolanie przykladu że są osoby z cięższą sytuacją bylo po to żeby nie czul się samotnie z tym wszytskim, bo napisal, że ma wrażenie że jest najnieszczęśliwszą osobą na świecie. Wesolych Świat Wam życze!
  18. W praktyce wygląda to inaczej, masz na myśli, że trudno to zrobić? Trudno to fakt. Może być latwo jak zechcesz pokochać siebie ze wszytskimi wadami które masz, jak szczerze pokochasz siebie taką jaka w danej chwili jesteś. Jak to zrobilam życie stalo się piekne. Tak jakby zaczęla grać jakaś piekna melodia, która gra do dzisiaj A jak masz wsparcie sama w sobie latwiej pokonasz problemy i szybciej będziesz umiala cieszyć się życiem.
  19. Cześć, Majster powiem Ci że bardzo mnie dziwi takie podejście do problemu drugiego czlowieka. Sądzisz, że to biadolenie? A co ma skakać z radości, że ma nerwice i depresje, pomyśl troche. Chlopak wola o pomoc, liczy na to że ktoś mu powie coś co go podniesie na duchy czy to nie wystarczający dowód, że daje sobie pomóc........... Ronaldhino! Wydaje Ci się, że jesteś najnieszczęśliwszą osobą na świecie, ale to nie prawda. Masa ludzi cierpi na depresję, nerwice i inne tego typu choroby i mają znacznie cięższą sytuację niż Ty. Muszą np przerywać szkole, bo nie są w stanie nauczyć się nawet na dwóję. A Ty masz bardzo dobre oceny, więc nie jest z Tobą tak źle. Musisz się trochę uspokoić i wyciszyć. Zrozum, że bardzo wiele osób wyszlo z choroby i są teraz szczęśliwymi, zdrowymi ludźmi. Ty też możesz z tego wyjść calo. Uwierz mi na slowo, tez z tego bagna wyszlam i już nie pamiętam o tym, teraz cieszę się życiem:) Poczytaj na forum ile osób to pokonalo. Teraz Twoja kolej. Rozumiem co czujesz, wiem że jestes zalamany bo to zawsze zalamuje każdego. Ale wszytsko może być dobrze. Musisz zacząć powoli rozwiązywać swoje problemy. Konieczna jest rozmowa z kimś kto się zna na tym , bo Ty jesteś zagubiony w tym wszytskim. Myślę, że powinieneś iść do dobrego psychologa albo psychiatry. Odnośnie Twoich problemów z nauką- widzisz sam że jest calkiem niezle skoro mimo przeszkód masz takie stopnie. A Święta- normalne, że tego nie czujesz bo z deprą i nerwicą czasem ciężko się cieszyć i normalnie coś przeżywać. Nie martw się, możesz to pokonać i znów żyć szczęśliwie i tego Ci z calego serca życzę
  20. ashley

    ciężki stan

    Oczywiście, że możesz z tego wyjść. To co napisala linka dokladnie powinieneś zrobić i nie zwlekaj z tym. Poszukaj dobrych sprawdzonych lekarzy. Poza tym musisz zacząć myśleć nieco pozytywniej. Może ciężko jest mysleć jaśniej w takiej sytuacji, ale musisz wiedzieć, że destrukcyjne mysli, myśli samobójcze tylko pogorszą Twój stan, więc musisz koniecznie z nich zrezygnować. Glowa do góry, bardzo wiele osób już wyszlo calo z takiej sytuacji i gorszej, więc czemu Ty mialbyś nie dać rady? Trzymam kciuki, powodzenia!
  21. Tą niemożność można przelamać. Czasem poprostu trzeba ruszyć do przodu na silę. Może dobrą motywacją będzie, jak uświadomisz sobie jedną rzecz. Jak biernie trwasz w tym stanie nieszczęścia życie ucieka Ci między palcami. Nic nie zmieni się samo, więc albo Ty coś z tym zrobisz, albo sytuacja będzie się ciagnać, a Ciebie już to męczy przecież. Pomyśl też o tym, że czeka na Ciebie szczęśliwe życie. Szkoda tego zmarnować (Jeśli chodzi o leki- myślę, że najwięcej zależy od naszej wlasnej motywacji i walki)
  22. Cześć Jesteś parę miesięcy starsza ode mnie i masz naprawdę sporo na swojej glowie. To trudna sytuacja. Czy Twój mąż jest w podobnym wieku co Ty? Bo jeśli tak to może ta sytuacja go przerosla i nie jest gotowy, aby być mężem i ojcem. Ale skoro już się na to zdecydowal to powinien zachowywać się fair w stosunku do Ciebie i waszego dziecka. Piszesz, że go kochasz i widać, że bardzo Ci zależy na tej rodzinie, ale czy on kocha Ciebie? Bo zachowuje się bardzo nieodpowiedzialnie. Umawianie się na randki, zero zainteresowania czy masz pieniądze, zero wsparcia, a zamiast tego wmawianie Tobie, że jesteś zlą matką. Przepraszam jaką zlą? To on nic nie robi, a Ty robisz wszytsko więc kto tu jest zlym rodzicem. Imponujące jest to, że się starasz i powinnaś być z siebie dumna. Nie myśl o sobie negatywnie tylko dlatego, że on zachowuje się beznadziejnie. Jeśli chodzi o poradę, ja bym w takiej sytuacji porozmawiala z nim szczerze i postawila ultimatum albo rodzina albo inne panienki i sprawy. Bo skoro i tak Was nie utrzymuje to dlaczego jeszcze masz sobie pozwalać na takie traktowanie? Życzę powodzenia, mam nadzieję, że się wszystko dobrze uloży. I się nie lam, jesteś bardzo mloda i wszytsko się może zmienić i wszystko przed Tobą Szacunek do siebie i poczucie wlasnej wartości to podstawa.
  23. on29 na podstawie zachowania tej jednej osoby ocenileś wszytskie kobiety. Nawet jak wiesz, że każda kobieta jest inna to w Twojej psychice zakodowane jest, żeby już nikomu nie ufać, bo jak zaufasz to się rozczarujesz. Dlatego nie możesz sobie z nikim życia ulożyć i myslisz, że los Cię przeklal. Powinieneś porządnie rozliczyć się z przeszlością. To co bylo już minęlo, pozostawilo przykre wspomnienia ale zycie toczy sie dalej i czeka na Ciebie mnóstwo nowych rzeczy, więc po co żyć starymi? Myślę, że depresja skończylaby powracać, gdyby udalo Ci sie pogodzić z tym, że tak wyszlo, zapomnieć i stworzyć udany zwiazek z jakąś kobietą. A żeby to zrobić musisz stworzyć w swojej glowie nowy schemat myslenia. Są wartościowe kobiety, które Cię nie oszukają, z którymi bd szczęśliwy i taka kobietę wtedy sobie znajdziesz;) Masz uraz po tamtej ale nie pozwól, żeby jej zachowanie mialo aż taki wplyw na Two swiatopogląd i życie, przecież nie jest tego warta. A ta która jest warta może już gdzieś na Ciebie czeka. Życzę powodzenia;)
  24. Poszukujący, wspólczuję Ci tego stanu, bo trwanie w nim musi być bardzo przybijające. Ale z każdym kolejnym zdaniem Twojego posta przekonywalam się, że nie jest tak z Tobą źle Piszesz, że dobilo Cię rozstanie z dziewczyną i być może jeszcze jakies inne sprawy i stad ta emocjonalna pustka, brak dobrego nastroju i ta niemoc. Ale zobacz jaki jesteś silny w tej sytuacji, studiujesz pracujesz, potrafisz być wesoly i towarzyski, czyli nie zalamujesz się calkowicie. Wiesz, że jestes w dobrym polożeniu, bo masz 24 lata i wszytsko stoi przed Tobą otworem. To lepiej spróboj sie trzymać tej myśli, zamiast dawać się pograżać negatywnym myślom. "... nie denerwują mnie ludzie ... tylko ja sam ... nie lubie samego siebie za to że nic nie robie, nic zrobić nie potrafie... mimo, że studiuje pracuje jestem lubiany ..." Zobacz piszesz, że nie lubisz siebie za to, że nic nie potrafisz zrobic i jeszcze w tym samym zdaniu wymieniasz co umiesz robić dobrze- pracujesz studiujesz i potrafisz byc towarzyski a to przecież nie blachostka, studia praca wymagają wysilku. Więc nie możesz tak myśleć o sobie, bo jak sam widzisz tak nie jest. Chcesz się z tego wyrwać to nie uciekaj w nalogi, bo tylko pogorszysz swoją sytuację. Wiesz, że masz dużo, doceń to i niech to da Ci silę, żeby się zmienić i móc znów cieszyć się życiem. Do roboty, przelam się zacznij dzialać, zadbaj o swoje szczeście wewnętrze( musisz pamięać, żeby byc dobrym dla samego siebie-czujesz się źle, więc zamiast się ciągle krytykować okaż sobie zrozumienie i sam siebie wspieraj. Każdy ma prawo do zalamania.) i krok po kroku zacznie się ukladać i znów będziesz szczęśliwy. Tego Ci życzę
  25. Radison i jak idzie terapia? Pamiętam jak ja zakladając tego posta poszukiwalam prawdziwej siebie. I z doświadczenia wiem, że jak już się zacznie szukać to się znajdzie;) Trzeba tylko pozwolić sobie na bycie nieidealnym i nie bać się swoich wad. Jak czasami zaglądam na to forum i na ten wątek to uświadamiam sobie, że najszczęśliwsze chwile w moim życiu to te, kiedy jestem sobą i nie próbuję zmieniać się na "lepsze" żeby lepiej wyglądać w oczach innych. Wtedy najlepiej wygląda się w swoich oczach;)
×