Skocz do zawartości
Nerwica.com

ashley

Użytkownik
  • Postów

    786
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ashley

  1. ktoś wie i to bardzo dobrze bo też to przerabial. Nie martw się, zamartwianiu już wcześniej poświęcilaś masę czasu. Teraz pora na poztytwne nastwaienie. Już duży krok za Tobą, jesteś w takim momencie, ze musisz dzialać. Rzeczywiście zamiast myśleć zacznij dzialać. powli uporządkuj swoje zycie na nowo. A slowo otuchy- jak będziesz starala się utrzymać dobry humor, nie dasz się zlym stanom(z nimi można wygrać!!!) i będziesz szla do przodu, nie poddasz sie- wszystko się zmieni o 180 stopnbi na lepsze. Przynajmniej ja tak mialam. Powodzenia
  2. Zuczek nikt Ci nie powie kiedy będzie meta. Nikt tego nie wie. Ale myślę, że będzie jak sie postarasz, pozdrawiam
  3. hej Hym... Piszesz, że twoje samopoczucie jest coraz gorsze, myślę, że powinieneś się udać do dobrego psychologa i przy okazji do lekarza po leki uspakajające( może cos lagodnego pomoże, nie mam na myśli zadnego leczenia). dzięki temu uda Ci się kontrolować sytuację, bo chyba stracileś tą kontrolę. I powiem Ci że powinieneś podejść do tego spokojnie(mimo, że pewnie masz ochote nieraz coś rozwalić- wiem po sobie) bo wkurzając się nic nie zdzialasz. prpopnuje ochlonąć, spojrzeć jeszcze raz na sytuację i coś zacząć coś zmieniać, zeby sytuacja się poprawila- napewno są jakieś sposoby na to. Pogubileś się w tym i nie akceptujesz tego co jest. A może warto przyjąć to co jest? spróbować zaakceptować, że w tym momencie Twojego życia jest inaczej niż byś chcial i zrobić coś, żeby w następnym bylo lepiej? I piszesz o związku tak jakbyś nie wierzyl w niego do końca. A może musisz porozmawiać szczerze z żoną? Powiedz jej co czujesz, ze Ci zależy. I pamiętaj nie jestes sam, masa ludzi sie tak rozstaje, ale dają radę, Ty też dasz;) Musisz to na spokojnie przeanalizować. Myślę, ze wizyta u psychologa bylaby pomocna. Życzę poprawy sytuacji, powodzenia.
  4. hej, pewnie nikt mnie tu juz nie pamieta pisze bo wiem ze tu sa osoby ktore zrozumieja mnie najlepeij a ja sie chce zwyczajnie wygadac. Mam juz nowe życie, na ktore ciezko pracowalam. Wszystko się pozmienialo na lepsze. Mialam dużo sily caly czas szlam do przodu. Ale mimo to nie jest wporzadku. Tzn moze ktos gdyby zobaczyl moje zycie stwierdzilby ze nie mam na co narzekac. Ale ja czuję, że jeszcze pare rzczy jest nie tak. Czuję taką wewnętrzną sprzeczność w paru rzeczach. Normlanie to jest w pewnym sensie dobry znak bo można dzieki temu zmienic co nam nie pasuje na lepsze. I ja tak zmienialam odkad pamietam... tylko dzisiaj mam ochotę plakać nad tym. Mam fajne życie, a znów przez to, że muszę wlaczyć z pewnymi sprawami i je rozwiązywać nie mogę go dobrze przezywać, tylko marnuję je. I jak pomyślę o tym, cczuję taki żal... Bo chcialabym się nim cieszyć a nie mogę tak jak bym chciala. Ile jeszcze czasu uplynie, zanim będzie tak jak powinno być? Ile jeszcze czasu stracę... Dzisiaj znow zadaję sobie pytanie, dlaczego tak wyszlo. Czy nie moglo być poprostu normlanie... Dlaczego los wykroil mi z życiorysu tyle pięknych chwil(tysiące) i zamienil je na tulaczkę i męczarnię. Jak spojrzę wstecz to odkąd pamiętam ja zamiast w pelni brać życie ciągle obcowalam z moimi przyjaciólmi- problemami które są jak kajdany, cholernie ciężkie i wykańczające. Przeraża mnie to jak życie przeplywalo i przeplywa mi przez palce, chociaż teraz już rzadziej. Brzmi poważnie i już bym prawie miala wyrzuty smuienia, ale niestety taka jest prawda. Kiedyś zabrakie mi sily, żeby dalej wlaczyć z tym. Ile ja rzeczy przez to psuje... Jak myślę o tym jak piękne rzeczy rujnuję zamieram...
  5. Hehe dobrze powiedziane tak jest, każdy czlowiek chce dać coś wartościowego innym, bo jesteśmy istotami spolecznymi. Ale nie ma co przesadzać. Musimy mieć zdrowe podejście do tego. Bądźmy sobą, patrzmy najpierw na to jacy sami chcemy być, a wtedy dami innym znacznie więcej. Rachel przeczytalam Twojego posta i po tym co piszesz myślę, że możesz osiągnąć to co chcesz. Masz dobre podejście, powodzenia
  6. Dokladnie, eh, ciezko wzdycham w tym momencie, bo nie raz przetrwalam burze- dzielnie, a często się poddaję i ulegam wlasnym slabością, choć wcale nie muszę. Mnie też. To jest chyba najcenniejsza umiejętność jaką nabylam przez cierpienie. teraz nawet jak jest niedobrze jest nieźle. Bo wiem, że kiedyś bylo gorzej, a teraz jest lepiej. Bo udalo mi się coś osiągnąć, co teraz sprawia, że zyje mi się lepiej, latwiej. Jedno wiem na pewno- lepiej być przesadnym optymistą niż przesadnym pesymistą. We mnie jest dużo wiary(to slowo lepsze niz optymizm) zawsze nawet w kryzysach wierzylam w to ze bedzie dobrze. Wiara jest najważniejsza. To plonące w nas dobro, które ma ogromną silę.
  7. tak można przetrwać wiele, bardzo wiele, nawet więcej niż nam się wydaje. Tylko tu raczej chodzi o skutki uboczne. dlatego musimy z kryzysami wlaczyć, żeby nastepne eliminować. Bo one nas niszcza
  8. Dobre pytanie Podstawa to uświadomić sobie że to co myślimy w chwili obecnej uksztaltowala przeszlość. Jesteśmy do tego tak przyzwyczajeni że bierzemy za prawdę. Musimy uświadomić sobie, że to jest opinia subiektywna. Nasza. jest dla nas prawdą. Ale gdy chcemy coś w sposobie myślenia zmienić znaczy to że podświadomie widzimy, że ta prawda może być zupelnie inna. Przykladowo sytuacja wygląda tak: ktoś myśli i jest święcie przekonany, że budzi niechęć u innych ludzi, że jest nielubiany. To rzeczywiście staje się prawdą bo sam się "o to prosi". Nie odpowiada mu życie z taką świadomością i zaczyna myśleć jak by bylo gdyby byl lubiany. Więc otwiera się na nową opcję, na nową prawdę. Potem musi zdać sobie sprawę z tego, że ta "prawda" jest tylko w jego umyśle, bo taki obraz utworzyla przeszlość i urzeczywistnia się w jego życiu. Zdając sobie sprawę z tego- może rownie dobrze zrozumieć, że od niego zależy co przyjmuje za prawdę. i że może zmienić swoje przekonanie na dany temat. Ta osoba zaczyna myśleć: koniec z tym co bylo, teraz jestem osoba lubianą, wiem ze moge wiele zaoferowac swoja osoba jestem przeciez wartościowy. I mimo, że jest to trudne, bo z początku zdaje się, że nie zmienimy zdania na dany temat. Ale jak bedziemy uparci i zapomnimy o starym i bedziemy utrwalac tylko to co nowe - po jakims czasie bedziemy swiecie przekonani ze prawdą jest nasz nowy poglad - i on zacznie sie urzeczywistniac w naszym zyciu dodając nam jeszcze wiekszej pewnosci. W tej przykladowej sytuacji osoba ta zacznie oferować sobą wiele wartości, inni zaczną je dostrzegać (bo wreszcie dostali od tej osoby taka okazję i zaczna sie pozytywne impulsy ze strony otoczenia) To jest piękny proces. krok do wolności. Ja się tak wlaśnie uwolnilam od wielu problemów i to bardzo skutecznie. Naprawdę warto zmieniać sposób myślenia. Jak zaczynamy myśleć pozytywnie na dany temat, na ktory wczesniej byly w naszej glowie same negatywy- to tak "jakbysmy otwierali wrota wszechświata"(już teraz rozumiem ten cytat:) na dobro które zaczyna naplywać do naszego życia. Bo to co nas ukszytaltowalo do tej pory to przeszlość- tak wlaśnie- więc nie obwiniajmy za wszystko siebie- poprostu teraz wybierzmy to czego chcemy, zmieniajac sposób myślenia. Przy wytrwalości i pozytywnym nastawieniu, pracy efekt murowany.
  9. Sylwia to wspaniale ze zaczynasz z biala kartka i jestes zadowolona, zycze powodzenia :)
  10. Hym, jest dużo ludzi, którzy dopiero po jakimś dlugim czasie odważyli się być sobą, ze mna też tak po części bylo. Tzn bylam soba ale nie przed innymi. Bardzo dobrze, że się jednak przebileś przez tą maskę- to podstawa żeby nauczyć sie być sobą. widze, że w Towim życiu panuje chaos i wiem jakie to męczące bo zmagalam się z nim latami. Ale da się temu zaradzic. zobacz czyli jednak życie ma sens bo masz marzenia które chcesz spelnić Że jesteś chlopakiem który się zagubil w swoim życiu i wlaśnie stara się zrobić coś bardzo wartościowego- odnaleźć się w nim Nie. Moim zdaniem masz ale moze najpierw uporządkuj troche swoje życie? Zagubileś się. Musisz się odnaleźć. Wiesz juz czego chcesz więc zmierzaj w tym kierunku, idź do przodu i zbuduj na nowo swoje życie. Trzeba Ci dać do zrozumienia, że nadszedl wlaściwy moment w którym możesz zacząć wszystko od nowa :) Nie pomoże tylko pogorszy sprawę. pokonaj strach, pamiętaj że lęk jest tylko w Twojej glowie- mozesz go pokonać- pokonuj go każdego dnia. W końcu stanie się maly a z czasem zniknie. pozwól sobie być sobą, nie bój się tego. Zaakceptuj siebie takim jakim jesteś i takiego siebie doceń- przekonasz się że bycie sobą to najlepsze co moze byc. Masz wielkie szanse je wygrać, bo tego naprawdę chcesz. To już duży krok za Tobą. Musisz walczyć o to życie- każdego dnia. Wtedy wygrasz. Powinieneś zacząć je porządkować zapomnieć o tym co bylo i skupić się na tym czego chcesz teraz. I dzialać w tym kierunku. Musisz troche popracowac nad soba i życiem, a nawet bardzo. Wtedy zacznie przychodzić spokój, bo poczujesz ze masz kontrolę. zacznij mysleć tak: obudzilem się i mam cel na dzisiaj zrobic cos wartosciowego w moim zyciu, jakis kroczek w kierunku szczęscia. Jak Ci się uda polozysz sie spac z myślą: udalo mi się i poczujesz satysfakcję, co da Ci silę do dzialania nastepnego dnia. Musisz wierzyć w siebie i w to, że dasz sobie z tym rade. Pamiętaj masa osób się zagubila i potem odnalazla . Powodzenia
  11. W sumie to nie wiem gdzie powinnam ten temat napisać, czy w depresji- bo mowa o kryzysach, czy w krokach do wolności bo dostrzegam plusy kryzysów. Nieważne. Kryzys to kryzys. Depresji już od dawna nie mam. To przeszlość. Ale pisalam na tym forum, kiedyś bylam stala użytkowniczką więc postanowilam opisać ten dzień- 2 życiowy kryzys. Co ciekawe nie czuję się tak fatalnie jak w ten dzień kiedy przeżywalam swój pierwszy kryzys. Wręcz przeciwnie teraz czuję się calkiem dobrze. Fakt, czuję upadek, widzę beznadzieję sytuacji, momentami przerażalo mnie to aż naroslo do dzisiaj i dosięglo dna. Pierwszy kryzys dotyczyl spraw psychicznych, tego wszytskiego co dzialo się we mnie, w mojej glowie. Totalna ruina, świaopogląd eh szkoda wspominać. Balam się, że z tego nie wyjde, bariery się piętrzyly. Wyszlam- odnioslam już sukces teraz odnoszę go z każdym dniem dopelniając go. Tak więc to sprawy natury psychicznej. Teraz kryzys 2- sprawy fizyczne, codzienność- niedobrze jest. Chodzi min o zle zorganizowanie, beznadzieje ogolna, codzienne popelnianie calej masy blędów z czystej glupoty i starych nawyków. Niech nikt nie mysli ze przesadzam, daje sobie prawo do bledów ale to to juz Grube przegiecie. No i dzisiaj przeszlam sama siebie. Poczulam to co wtedy- dzis jest kryzys, jestem na dnie. Teraz mogę się odbić. I to jest piękne, nie jest to proste ale czuję się silniejsza i pewniejsza mimo niepewnej sytuacji w jakiej tkwię. Ostatni kryzys tak mnie zachartowal, że aż jestem zdziwiona. Psychiczny spokój, wiem, że dam z tym radę, tak jak dalam z tamtym. Wydawalo mi się, że nie dam rady- dalam. Wszystko się dobrze ulożylo. Cytat z mojego pamiętnikaw momencie gdy bylam w poprzednim kryzysie "Coś się we mnie w środku dzieje. czuję to. Coś tam o mnie walczy. Nie pozwala mi się poddać. Daje mi silę." i dalo tej sily wystarczająco, więc teraz jak myślę nie mam sily od razu mówie sobie: piep*ysz bo ją masz. Wiem że i teraz to coś we mnie będzie o mnie walczyć i że i tym razem sobie poradze. Wiem, że sama będę o siebie walczyć. Wiem też jak będzie- trudno potem zacznie się przejaśniać aż zaświeci slońce. Co dal mi kryzys? Co mi dalo to, że czulam się wtedy jak narkoman rzucony na beton któremu strasznie ciężko się pozbierać? że wychodzilam z tego tak dlugo? Otórz tamten wielki kryzys dal mi silę, niewyobrażalnie wielką silę, wiem co mam teraz robić, już nie czuję zagubienia, tylko spokój, wiem, że z tego wyjdę, wiem, że muszę tylko robić swoje a efekty przyjdą. Nie przechodzę emocjonalnego piekla i traumy jest we mnie tylko spokój. Poczucie nieciekawej sytuacji tez ale to sie nie liczy az tak. Przejście takiej drogi, bagna daje bardzo duzo, mozna to zobaczyc np przezywajac kolejny kryzys. W moim przypadku zgadza się powiedzenie, że co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Dla wszystkich tych co przechodzą kryzys: walczcie bo to ma sens, to Was umocni a zobaczycie jak dopiero po jakimś czasie. Piszę o kryzysach ale powiem też że to wlaśnie dzięki nim możemy zobaczyć jak szczęście naplywa do naszego życia- wychodząc z nich. A naplywa i to czasem ze zdwojoną silą :) Pozdrawiam(szczególnie moich starych znajomych
  12. zgubilam sens życia rozumiem Cię bardzo dobrze, bo wiem jak to jest, jak nie masz sily dzialać, a inni tego nie rozumieją. Jeśli jesteś chora to naturalną rzeczą jest, że ciężko się zabrać porządnie za cokolwiek, bo choroba nas deorganizuje. Ale nie obwiniaj za to siebie kochana. To nie jest Twoja wina, że zaplątalaś się w swoich problemach i ciężko Ci normalnie funkcjonować. Odnośnie blizkich- nie wiem czy próbowalaś z nimi rozmawiać na ten temat, ale czasem i rozmowy niewiele dają. Oni poprostu nie znaleźli się widocznie w takiej sytuacji jak Ty i nie potrafią Ci pomóc. Ale nie martw się- glowa do góry! Najbardziej Ty sama możesz sobie pomóc. My tu Cię rozumiemy, Ty sama też siebie rozumiesz- więc masz wsparcie. Odnośnie lekarzy- nie myśl w ten sposób, że boisz się powiedzieć o takiej przerwie, że boisz się reakcji. Posluchaj lekarz nie robi Ci laski, że się Tobą jak najlepiej zajmie. Jeśli jeden Ci nie pasuje idź do drugiego. Oni naprawdę są po to, żeby pomóc, a jak ktoś jest jak sama piszesz dziwny zmień go. Nie wiem czy już trafilaś na kogoś naprawdę dobrego- jak nie powiem Ci że tacy lekarze istnieją. Powinnaś koniecznie postarać sie o dobre leczenie- razem z lekarzem ustalić co możesz zrobić, żeby codzienność, praca itd stala się latwiejsza. Sama też musisz nad sobą pracować i dzialać. Przed Tobą droga do normalnego, szczęsliwego zycia. Dużo latwiej będzie Ci ją przejść jak będziesz patrzylam na siebie z milością i zrozumieniem. Trzymaj się wyznaczonego celu i do niego dąż. Wszystko się zacznie powoli ukladać, tego Ci życzę z calego serca- żebyś odnalazla sens życia. Przytulam mocno To bardzo dobrze że je masz, bo wiesz czego chcesz. Jak nie masz zbyt dużo sily, zacznij je realizować malymi kroczkami. Jak już coś osiągniesz- coś malego, wtedy nabierzesz sily, żeby dzialać z większą silą :) answer dobrze, ze jest w Tobie ten optymizm- jest on bardzo ważny w pokonywaniu trudności. ale piszesz, że nie ma poprawy że jest gorzej - może jednak warto iść do psychologa? Móglby Ci pomóc, żebyś potem sam latwiej sobie radzil. Dlaczego nie chcesz iść? pozdrawiam:)
  13. Wydaje mi się, że % zależą od wielu rzeczy, od choroby, najbardziej chyba od nas. Ale jeśli nawet nie uleczysz się w 100% możesz się uleczyć tak, żeby być szczęśliwym czlowiekiem. Zycie nie jest idealne ale wlaśnie musimy zaakceptować jego nieidealność. A tylko od nas zależy ile % osiągniemy. Bo czy np z 80 czy 90% nie można się cieszyc? pozdrawiam :) Anu po przeczytaniu Twojego posta przypomnial mi się burzliwy okres w moim życiu, pelen problemów i wahań. Walczysz to bardzo dobrze. Tak trzymaj. Poradzisz sobie z tym wszystkim. Ja walczylam i teraz problemy mnie opuścily(te ktore zatruwaly mi zycie) i odzyskalam spokój. Dlatego kochana walcz, dąż do celu a wszystko się uloży. Przytulam mocno :)
  14. Darek nie bój sie kontaktu z ludzmi i nie zakladaj czarnej opcji, po co? Wiesz co sie robi ze strachem Poza tym oswajaj się z ludźmi, bo już niedlugo 5 październik :)
  15. No i chyba wlaśnie o to chodzi :) Mam wrażenie, że cierpienie i kryzysy uodparniają nas i dzieki nim mamy potem więcej spokoju przy "duperelach" :)
  16. Dużo i czesto jest tak ze nie zdajemy sobie sprawy z naszej sily, jak w ciezkich okresach naszego zycia codziennie rano pokonujac swoje slabosci ruszamy w nowy dzien. Kiedys potrafilam sie przejmowac duperelami, teraz nawet jak sprawy codzienne sie wala i pala ja ciesze sie tym ze mam spokoj psychiczny i poprostu sie nie przejmuje duperelami. Bardzo cenna rzecza jest to co dala nam choroba albo kryzys - wiemy czym jest szczescie. Powiem Wam ze ja dopiero teraz go smakuje i dopiero teraz wiem jak smakuje. Teraz szczesciem jesd dla mnie kazda chwila bez tych problemow ktore byly kiedys. Teraz do szczescia nie potrzebuje wielkich rzeczy. To Wasze cierpienie ma sens- jest nim powyzsze. Ale musicie walczyc zeby pokonac cierpienie i moc w pelni przezywac szczescie. Walczcie bo warto :)
  17. went albo dominik ze skazanego a najwiekszy to moj chlopak ;p
  18. pannanikt wiem ze emocje robia swoje, ale wiedza tez a Ty ja masz i ona niech Cie prowadzi, no i wiara hehe merkia oby tak wlasnie bylo;) i fajnie ze w tych tematach sypiemy tak optymizmem, on jest nam najbardziej potrzebny
  19. no i dobrze, trzymam kciuki za ten krok :) a co do zastoju, chyba czasem kazdy go ma
  20. gratuluje Ci tego o czym pisze kolega- nie uciekasz w slabosci powiem Wam ze wala z tym czym wlaczycie jest ciezka, czasem wyczerpujaca- jestescie silni nawet jak widzicie mase swoich slabosci. Ta sila bedzie w was rosla tylko ja budujcie, pozdrawiam :)
  21. popieram :) jak to jeden nauczyciel mowi praca zawsze przynosi efekty i tu mi nie chodzi o nauke walczysz z uporem- wygrasz a nawet jak sie nie uda jesli dales z siebie wszystko jestes wielki
  22. Jak pisalam o wierze to sadzilam tak ale jeszcze nie stosowalam wiary w moim zyciu. Wierzylam, zawsze wierzylam. i ta wiara mnie prowadzila, prowadzi i juz zawsze bedzie. teraz juz mam z wiara wieksze doswiadczenie. i dodam ze wiara to taki wewnetrzny zar, takie cieplo ktore sie w nas rodzi gdy wierzymy w dobro w to ze sie wydarzy. To cieplo ta sila ktora sie w nas rodzi zaczyna dzialac. dziala mowie to na wlasnych doswiadczeniach, na moim zyciu. Nie wierzcie w zlo, bo wtedy rodzi sie zimno. Wiara nas ratuje, jest jedna z najwazniejszych. To tez jest jeden z najcenniejszych darow Wierzcie.
  23. Dareczku, napisze tylko tyle ze bardzo bardzo piekne bylo to jak ostatnio zaczales o sobie pisac dobre rzeczy na forum. Mam nadzieje ze tak bedziesz trzymal a takie mysli odsuniesz. Buziaki swietnie to ujelas i uswiadomilas mi wazna rzecz. chyba tak jest ze to dyktando jak staramy sie dopasowac do innych to wtedy tracimy siebie swoja nature, chyba nie warto skoro pozostaja tylko zludzenia. pozdrawiam bardzo mi sie podoba to co piszesz, z taka wiedza chyba zyjesz z soba w zgodzie i milosci? najwiekszy bo bez niego nie bedziemy nigdy szczesliwi merkia tak to jest jak piszesz. dodam od siebie ze musimy miec wlasne zdanie o sobie ufac sobie i wierzyc w siebie, wtedy nie damy sie zlym ludziom, a dobrzy sa dla nas oparciem. nie mowie o zaslepieniu ale trza miec wlasne zdanie o sobie bo my sami znamy sie najlepiej
  24. Oj Darus widze ze postepy coraz wieksze Jestem dumna. Wiecie co? Mi tez ktos kiedys napisal cos niemilego o mnie. Pewnie taka wredna sasiadka ktora wwszystkim robi kolo d***. Zgadnijcie gdzie to napisala? Dzejem dobrze ze Ci przechodzi. No popatrz wlasna mama chciala Cie struc Ja jakos dzisiaj za nic sie zabrac solidnie nie moge. Serio. A mam co robic, hehe. Zamulam przed kompem. A przed chwila stwierdzilam ze najlepsze co moge zrobic to isc do lodowki cos zjesc. Dajcie mi kopa w dupe takiego mocnego zebym sie zabrala za robote. Prosze!
  25. Gratuluje Tobie i wszystkim innym. A co do cytatu- to samo moge powiedziec o sobie. I oby tak nam szlo dalej, tego wszystkim mocno zycze.
×