Skocz do zawartości
Nerwica.com

ekspert_abcZdrowie

Użytkownik
  • Postów

    11 374
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ekspert_abcZdrowie

  1. KACHA, piszesz, że ciągle musisz dostosowywać się do kogoś, słuchać narzekań i wynurzeń swoich koleżanek czy znajomych, a chodzi właśnie o to, że NIE MUSISZ! Możesz powiedzieć asertywnie, że męczy Cię ich malkontenctwo, że czujesz się ignorowana, odpychana, lekceważona. Masz prawo powiedzieć o swoich emocjach. Nie musisz ich skrywać ani udawać, że jest fajne, kiedy nie czujesz się fajnie. Twoje kiepskie samopoczucie to scheda nie tylko po rozstaniu z mężem, ale chyba kumulacja różnych przykrych doświadczeń w życiu - braku akceptacji ze strony rówieśników, poczucia wyobcowania, pobytów w szpitalu, indywidualnego nauczania i bycia oddalonym od naturalnego wówczas dla Ciebie środowiska, jakim była szkoła. Wydaje mi się, że Twój obniżony nastrój może wynikać z niskiego poczucia własnej wartości, dlatego czujesz się odtrącona, kiedy potencjalny pracodawca odrzuci Twoją kandydaturę czy koleżanka pozwoli sobie na interpretację Twojego zachowania. Ze względu na niskie poczucie własnej wartości przyjmujesz postawę obronną, masz wysoką potrzebę akceptacji, domagasz się zainteresowania ze strony innych, a z drugiej strony wykazujesz skłonność do ignorowania swoich potrzeb, jesteś uległa i mało asertywna. O niskiej samoocenie możesz poczytać pod poniższym linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/niska-samoocena. Pozdrawiam!
  2. Może trochę odbiegnę od tematu, ale w kontekście tego, co napisała opiekuneczka chciałabym podjąć temat problemu komunikacji w związkach. Wiele problemów rodzinnych wynika z tego, że nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Nikt nas tego nie uczy, jakby wychodząc z założenia, że przecież to jest takie naturalne. Każdy przecież umie się dogadać z drugim człowiekiem (założywszy, że nie ma zaburzeń mowy - ale to już inna kwestia). A wcale nie musi być to taką oczywistością! Pragnę zaznaczyć, że problemy porozumiewania się to problemy związków, które nie są dysfunkcjonalne. Problemy komunikacyjne pojawiają się w każdym związku, nawet najbardziej szczęśliwym. Na podstawie rytuałów kłótni między partnerami psychologowie wyodrębnili cztery typy "kłótników", które są chyba najbardziej destrukcyjne. Niżej chciałabym opisać każdy z typów kłótników. 1) KŁÓTNIK DOPASOWANY Unika konfrontacji, nie lubi się kłócić. Nic po nim nie widać. To taki "gołąbek spokoju", który umiłował "święty spokój". Swoim postępowaniem nie zwraca na siebie uwagi. Przyjmuje często postawę przepraszającą za swoje błędy. Chce stworzyć pokojową atmosferę. Źle funkcjonuje w sytuacjach napięciowych. Kłótnik dopasowany będzie chciał wyrównać napięcie w związku, np. będzie spełniał zachcianki partnera. Kłótnicy dopasowani są albo udają osoby wyrozumiałe. Kłótnik dopasowany to rola bardzo często podejmowana przez żony/partnerki, które podporządkowują się innym. Często zachowują się jak witka wierzbowa - naginają się, ale zdania nie zmienią. Są nadwrażliwi i wzbudzają poczucie winy u innych, np. poprzez imitowanie choroby. Często postawa dopasowania prowadzi do depresji ze względu na nieprzegadane problemy, nierozwiązane konflikty i zamiatanie trudności pod dywan. Wyróżnia się kłótnika dopasowanego depresyjnego i zaangażowanego pomocnika. 2) KŁÓTNIK NIEDOPASOWANY NIEZADOWOLONY Bardzo łatwo wchodzi w kłótnie, ale nie ma skłonności do uciekania się do przemocy. Demonstracyjnie się obraża, np. rzucając słuchawką telefonu. Wyraża swoje osobiste zdanie, ale unika wielkich sporów. Ma problemy z wysłuchaniem kłopotów partnera. Wykonuje serię różnych czynności zastępczych i wykazuje tendencję do przerywania swojemu rozmówcy. Charakteryzuje go wielomówność - chce dużo mówić, nie chce w ogóle słuchać. Ma się poczucie, że "On wie lepiej". Kłótnik niedopasowany za zaistniałą sytuację przypisuje winę innym. Stosuje różne gry komunikacyjne, np. gra pt. "oziębła kobieta". Nie stroni od obrażania innych, przeprasza tylko pod silną presją. Mistrz wypierania się: "Ty źle to interpretujesz!". Na słowa krytyki reaguje atakiem, zdziwieniem albo zaprzeczaniem. Skuteczny w zdobywaniu władzy w związku. Sprawny werbalnie w potyczkach słownych (łapanie za słówka). Umie wytknąć drobne nieścisłości w wypowiedzi. Żywo gestykuluje podczas kłótni. Przyjmuje postawę "być twardym". Niezłomny obrońca raz ustalonych praw, obowiązków i zasad. 3) KŁÓTNIK RANIĄCY Nie zna strachu, bólu, wstydu - jakby był wyzbyty moralności. Wytacza najbardziej bolące argumenty, wstydliwe dla drugiej strony. Udaje, że ma dobre samopoczucie podczas konfliktu. Przyjmuje konflikt na chłodno, "z uśmiechem". Chce przeforsować swoją wolę, agresywnie stawia na swoim, żąda władzy, nie jest zdolny do kompromisu i wykazuje skłonności do przemocy (psychicznej i fizycznej). Gloryfikuje tzw. "białą przemoc" - przemoc w dobrej intencji. Kłótnicy raniący, wbrew pozorom, bardzo dobrze rokują na psychoterapii. Wyróżnia się typ emocjonalnie niewinny - nie ma niektórych doświadczeń uczuciowych (często osoby z domu dziecka) i typ udający. 4) KŁÓTNIK NIEKŁÓCĄCY SIĘ Kłótnia, według niego, to strata czasu. Każdy kłopot da się rozwiązać. To typ racjonalny, logiczny. Wyzbyty ekspresji emocjonalnej, zwłaszcza uczuć negatywnych. Preferuje rozwiązania rzeczowe konfliktu, bez wzbudzania emocji. Przeraźliwie pragmatyczny. Technokrata - techniczne wykonanie wszystkiego. Mówi "nie" dla bezproduktywnych emocji. Emocje to, według niego, również strata czasu. Kłótników niekłócących się drażni złość, bezradność, rozpacz i rozczarowanie. Jakim rodzajem kłótników jesteście w swoich związkach, a jaką role podejmuje Wasz partner? :)
  3. Kod 19.7 to rzeczywiście "Rezydualne i późno ujawniające się zaburzenia psychotyczne", na które składają się: - powracanie przebytych doznań (flashbacks), - zaburzenia osobowości i zaburzenia zachowania, - rezydualne zaburzenia afektywne, - otępienie, - inne utrzymujące się zaburzenia procesów poznawczych, - psychozy o późnym początku. Zaburzenia psychotyczne rezydualne i późno ujawniające się (F1X.7) utrzymują się dłużej niż okres bezpośredniego działania substancji psychoaktywnej. Przypadki, w których początek zaburzeń występuje później niż epizody przyjmowania substancji, mogą być zaliczone do rezydualnych i późno ujawniających się tylko w razie potwierdzenia związku między aktualnym stanem a jej przyjmowaniem (np. zespół otępienny spowodowany przyjmowaniem barbituranów). Zaburzenia te powinny być zmianą w stosunku do wyjściowego, prawidłowego stanu psychicznego. Zawsze należy uwzględnić zaburzenia psychiczne występujące wcześniej, a maskowane przez przyjmowanie substancji psychoaktywnych (np. schizofrenia).
  4. Spooky, to, co wydaje Ci się niedorzeczne, wcale nie musi takie być. Wolę napisać bardziej obrazowo w stylu: niż nadmiernie psychologizować. Na początku mojej pracy miałam tendencję do nadużywania psychologicznych terminów i zwrotów i pewna doświadczona Pani psycholog sprowadziła mnie na ziemię, stwierdzając, żebym darowała sobie ten "psychologiczny bełkot". Zatem czasami brzmi coś mniej fachowo i mniej rozsądnie, np. według Ciebie, ale jest bardziej nośne i zrozumiałe dla przeciętnego człowieka, nie psychologa O niedorozwoju umysłowym albo upośledzeniu umysłowym nie można mówić "na oko". Taką diagnozę można postawić dopiero po wykonaniu testów badających funkcje poznawcze. Psycholog nie jest psychiatrą, nie kończy uczelni medycznej, nie może przepisywać leków i nie musi się znać na farmaceutykach. Oczywiście, psychologowie orientują się w zakresie rodzajów antydepresantów czy neuroleptyków i znają mniej więcej skutki ich zażywania, ale nie muszą znać nazw leków, ich dawek itp. No i jak najbardziej leki mają wpływ na przebieg terapii. Z tego też względu najlepiej, by psycholog i psychiatra ze sobą współpracowali dla dobra pacjenta, a nie udowadniali sobie w czym każdy jest lepszy od drugiego i czego druga strona nie umie, bo nie skończyła medycyny/psychologii.
  5. ekspert_abcZdrowie

    X czy Y?

    zarabiać mało dłużej sanki czy łyżwy?
  6. Witaj Mallevs! Formalna Charakterystyka Zachowania - Kwestionariusz Temperamentu (FCZ-KT) to test, który powinien być dostępny w pracowni testów psychologicznych na Twoim Wydziale Psychologii. Dostępna jest także komputerowa wersja FCZ-KT oraz program do obliczania wyników (PSI-TEST). Wątpię, byś dostał ten kwestionariusz gdzieś opublikowany w Internecie. Dziwi mnie trochę, że do tak sformułowanego tematu pracy magisterskiej chcesz posłużyć się w badaniach testem FCZ-KT. Chcesz badać wpływ gier na osobowość człowieka, a stosujesz FCZ-KT? Formalna Charakterystyka Zachowania - Kwestionariusz Temperamentu stosuje się do diagnozy podstawowych, biologicznie zdeterminowanych wymiarów osobowości, opisujących formalne aspekty zachowania. Może w takim wypadku lepiej byłoby odwrócić pytanie badawcze: Jakie cechy osobowości (temperamentu) warunkują wcielanie się w role w grach MMORPG? Nie wiem... coś w tym stylu. Kwestionariusz FCZ-KT ma charakter samoopisowy. Składa się ze 120 pozycji, które są stwierdzeniami wymagającymi od badanego ustosunkowania się w formie odpowiedzi "Tak" lub "Nie". Pozycje tworzą 6 skal, dotyczących: Żwawości, Perseweratywności, Wrażliwości sensorycznej, Reaktywności emocjonalnej, Wytrzymałości i Aktywności. Teoretyczną podstawę kwestionariusza stanowi Regulacyjna Teoria Temperamentu przedstawiona w pracach Strelaua. Jeżeli chcesz badać jakieś cechy osobowościowe to oprócz FCZ-KT możesz użyć różnych testów osobowościowych, np. EAS, EPQ-R Eysencka, PTS, NEO-FFI. Odsyłam na stronę Pracowni Testów Psychologicznych PTP. Tam możesz znaleźć inspirację do stworzenia swojego badania. Pozdrawiam i życzę powodzenia w pisaniu mgr :)
  7. Witam! Leczenie w szpitalu odbywa się za zgodą pacjenta, z pewnymi wyjątkami. W szczególnych sytuacjach naglących, gdy lekarz, oceniając stan pacjenta stwierdza, że z powodu choroby zagrożone jest jego życie lub życie innych osób, może przyjąć chorego bez jego zgody, po decyzji innych – lekarza, sędziego. W depresji dotyczy to przede wszystkim pacjentów, u których występują myśli samobójcze lub którzy podjęli próbę samobójczą. Decyduje o tym lekarz. Jest to zgodne z obowiązującą Ustawą o Ochronie Zdrowia Psychicznego z dnia 19 sierpnia 1994 roku (art. 23 ust. 1): Art. 23. 1. Osoba chora psychicznie może być przyjęta do szpitala psychiatrycznego bez zgody wymaganej w art. 22 tylko wtedy, gdy jej dotychczasowe zachowanie wskazuje na to, że z powodu tej choroby zagraża bezpośrednio własnemu życiu albo życiu lub zdrowiu innych osób. Przyjęcie do szpitala może się odbyć bez zgody także w tzw. trybie wnioskowym, orzeczonym przez sąd opiekuńczy, gdy wnioskuje o to rodzina lub opiekun oraz na podstawie opinii lekarza psychiatry. Możliwe jest to w sytuacji, gdy brak hospitalizacji może spowodować pogorszenie stanu zdrowia psychicznego lub gdy osoba chora nie jest zdolna do samodzielnego zaspokajania swoich podstawowych potrzeb. Art. 29. 1. Do szpitala psychiatrycznego może być również przyjęta, bez zgody wymaganej w art. 22, osoba chora psychicznie: 1) której dotychczasowe zachowanie wskazuje na to, że nieprzyjęcie do szpitala spowoduje znaczne pogorszenie stanu jej zdrowia psychicznego, bądź 2) która jest niezdolna do samodzielnego zaspokajania podstawowych potrzeb życiowych, a uzasadnione jest przewidywanie, że leczenie w szpitalu psychiatrycznym przyniesie poprawę jej stanu zdrowia. 2. O potrzebie przyjęcia do szpitala psychiatrycznego osoby, o której mowa w ust. 1, bez jej zgody, orzeka sąd opiekuńczy miejsca zamieszkania tej osoby – na wniosek jej małżonka, krewnych w linii prostej, rodzeństwa, jej przedstawiciela ustawowego lub osoby sprawującej nad nią faktyczną opiekę.
 3. W stosunku do osoby objętej oparciem społecznym, o którym mowa w art. 8, wniosek może zgłosić również organ do spraw pomocy społecznej. Pozbawienie człowieka podstawowego prawa do decydowania o sobie to rozwiązanie stosowane tylko w ostateczności. Zawsze trzeba się starać o to, by uczestnictwo chorego w decydowaniu o jego leczeniu było jak największe i by mógł to jak najlepiej zrozumieć i zaakceptować. Niestety, czasem ubezwłasnowolnia się ludzi po prostu dla ich dobra, choć innym może wydawać się to najmniej dobrym rozwiązaniem. Terapia to nie jest kwestia tego, co ja osobiście wolę czy nie wolę. To zależy od indywidualnego przypadku. Czasem jest tak, że nie da się nawet zacząć terapii, jeżeli pacjent nie weźmie antydepresantu, np. w przypadku głębokiej depresji, kiedy człowiek nie ma ochoty na nic - nie dba o siebie, nie wstaje z łóżka, nie chce mu się rozmawiać, leży tylko jak roślinka, patrzy się w sufit i milczy. W takim przypadku nawet nie warto zaczynać terapii, bo nie da się pracować. Lepiej "podreperować" trochę lekami nastrój pacjenta, by przynajmniej zaczęło mu się chcieć wyjść z domu i dopiero potem rozpocząć terapię. Czasem jednak jest też tak, że rzeczywiście leki otumaniają pacjenta i warto wówczas rozważyć, co robić. Jestem za tym, by psychiatra i psychoterapeuta raczej ze sobą współpracowali i uzgadniali wspólnie, co jest najlepsze w odniesieniu do konkretnego przypadku niż walczyli ze sobą na zasadzie, że psychiatra głosi wyższość leków nad terapią, a terapeuta wyższość terapii nad farmakologicznymi środkami. Już dawno udowodniono, że połączenie psycho- i farmakoterapii daje najlepsze rezultaty.
  8. W kontekście słów BłękitnejAbstrakcji chciałabym przytoczyć wyniki amerykańskich badań na temat "przyjacielskiego seksu". W ogóle "przyjaciele od seksu" doczekali się niezbyt fortunnych określeń w języku angielskim typu: fuck friends albo FWB - friend with benefit. Przyjaciele od seksu traktują swoją znajomość głównie jako źródło czerpania rozkoszy seksualnej. W dobie XXI wieku seks rzadziej służy prokreacji, a zdecydowanie częściej przyjemności seksualnej. Raport z badań ankietowych dotyczących przyjacielskiego seksu opublikowano w piśmie naukowym „Archives of Sexual Behaviour”. Ankietę przeprowadzono wśród 125. amerykańskich studentów. Autorzy badania – Melissa Bisson i Timothy Levine – zwracają uwagę, że ponad 50% młodych ludzi, studiujących na amerykańskich collegach, uprawiało niezobowiązujący seks z przyjacielem. Dwie trzecie respondentów uprawiało przyjacielski seks w przeszłości, a 36% z nich aktualnie pozostaje w takiej relacji. Wśród zalet „układu łóżkowego” wymieniano przede wszystkim brak zobowiązań i żadnych deklaracji (aż 60% odpowiedzi) oraz samą możliwość uprawiania seksu. Seks-przyjaciele najbardziej obawiają się zaangażowania w relację przez którąś ze stron, ryzyka zranienia uczuć (27,4%) oraz zniszczenia istniejącej relacji (28,2%). Przywiązanie do przyjaciela stwarza prawdopodobieństwo rozpadu istniejącego układu oraz konieczność poszukania sobie innego źródła rozkoszy seksualnej. Przyjaciele od seksu nie wykazują jednak chęci wyjaśnienia sprawy i rozwiania wszelkich wątpliwości w tej kwestii. Często układ ma charakter niedopowiedziany. Należy tu podkreślić, że relacje - wbrew nazwie - nie są przyjacielskie, lecz raczej stanowią tylko układ wymiany korzyści. Młodzi często tłumaczą, że samo jakoś tak wyszło. 84% ankietowanych nigdy nie rozmawiało z seks-przyjacielem na temat ich relacji, a 73% z nich nigdy nie ustaliło oficjalnie zasad funkcjonowania ich układu. W świetle takich wyników trudno mówić o tym "zjawisku" jako o przyjaźni. Ale, jak słusznie zauważyła Wiola, o słowa można się spierać, bo dla jednego przyjaciel, z którym uprawia się seks, będzie rozumiany jako kochanek, a drugiego - nadal pozostanie przyjacielem. Nikt nie musi niczego nikomu udowadniać. Jak najbardziej szanuję odmienne zdanie Anielicy. Najważniejsze, żeby ona czuła się w zgodzie ze sobą i swoimi przekonaniami. Nic mi do tego. Pozostaje mi tylko trzymać kciuki za powodzenie relacji i za to, by nie musiała weryfikować swoich poglądów na podstawie niemiłych rozczarowań. A każdy ma prawo wypowiedzieć swoje zdanie w tym wątku. Zatem dzięki Anielica, że sprowokowałaś ten temat i niektórych do zajęcia stanowiska. Pozdrawiam
×