Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lord Cappuccino

Użytkownik
  • Postów

    14 806
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Lord Cappuccino

  1. Dobrze wiesz, że to najpewniej nie są problemy kardiologiczne tylko tło tych problemów jest psychiczne/ psychologiczne. Czyli nerwica z somatyzacją albo zespół lęku napadowego, jak zwał tak zwał. Nadciśnienie tętnicze w lwiej części przypadków jest idiopatyczne (tzn. nie jest znana uchwytna przyczyna). 160/100 to nie jest jakieś wybitnie duże ciśnienie. Chociaż to zależy w jakim wieku jesteś. To właściwie granica pomiędzy 1 stopniem nadciśnienia(łagodnym), a 2 (umiarkowanym). Tętno= 100 (po tianeptynie[Coaxil]) to wciąż górna granica normy/ ledwo początek tachykardii, biorąc pod uwagę za normę przedział 60-100. Tachykardia zdarza się też u kompletnie zdrowych somatycznie ludzi i może być fizjologiczna, albo może mieć takie przyczyny jak stres, nadmierny wysiłek fizyczny, nadużywanie kofeiny, alkoholu, nikotyny itp. Są ludzie którzy mają tętno >200, napady częstoskurczu nadkomorowego, muszą jeździć na kardiowersje, mieć wszczepiany rozrusznik czy wykonaną ablację. Z Tobą jeszcze nie jest tak źle. Z kawą daj sobie na wstrzymanie. Skoro masz już betabloker (propranolol) to zacznij go brać na stałe, a nie tylko doraźnie, albo idź do internisty, niech Ci dobierze inne leki.
  2. Okres biologicznego półtrwania tianeptyny(Coaxil) to 2,5- 3 godzin, więc już dawno nie masz jej w organizmie. Sam napisałeś: Znasz przyczynę. Idź do lekarza rodzinnego po jakiś betabloker, sartan czy inny diuretyk.
  3. Kupiłem bez recepty w USA. Ad.2) Ja kiedyś dostałem receptę od lekarza na winpo przez szumy uszne (tinnitus), a znajoma dostała receptę z powodu zawrotów głowy.
  4. Życie też trzeba wpisać do ICD. Toż to choroba(psychiczna), przenoszona drogą płciową, i śmiertelna na dodatek.
  5. Raczej myzofobikiem/ mysofobikiem. 'Misos' to nienawiść, a 'phobos' to lęk. Nieczystość/ brud to w starożytnej grece 'musos'. Zupełnie inne słowo. Źródła, które piszą o "mizofobii" (jak wikipedia) są błędne. A wstręt (czyli właściwie nie lęk) do brudu, pozostawionego na dokładkę konkretnie przez ludzi, to byłoby już w ogóle coś innego. Faktycznie często uznaje się to za spektrum nerwicy natręctw/ OCD. Imho, jeżeli nie przybiera to chorobliwych rozmiarów i nie utrudnia jakoś bardzo funkcjonowania to jest to raczej normalne. Sporo osób nie lubi jak inni ludzie mu syfią pod nosem i zanieczyszczają środowisko.
  6. To trochę lipnie, że spotkałaś się z takimi problemami. Ja jak u nich kupowałem to zawsze płaciłem swoją debetówką(bank robił przewalutowanie) i wybierałem wysyłkę DHL'em (parcel priority albo parcel direct). Nigdy nie miałem problemów. Z opcji pay with amazon nie korzystałem. Kiedyś chciałem zrobić zakupy suplementowe na amerykańskim amazonie, ale szybko się okazało, że większośc produktów, które mnie interesowały, nie wysyłają do Polski, a 0$ shipping jest zarezerwowane tylko dla "domestic" adresów (w ameryce), więc sobie odpuściłem.
  7. Spidujący SSRI? Z wyjątkiem aktywizującego działania po flouksetynie i sertralinie, jest to imho oksymoron.
  8. Problem nam znany(adminom i modkom), to usterka forum. Ale niestety mimo, że też mnie krew zalewa to nic nie mogę na to poradzić, bo to leży w gestii działu IT. Było już zgłaszane parokrotnie. ;/
  9. Bardzo się cieszę, że udało mi się, nie pierwszy i nieostatni raz, sprawić komuś radość. Ale na przyszłość mam prośbę - nie interesuj się tak bardzo moim życiorysem i działalnością internetową, bo to sprawia, że zaczynam czuć się nieswojo. Mam prościuteńką orientację seksualną i wiodę spokojny żywot, a tyle się teraz mówi o tym stalkingu i w ogóle. Strach się bać. Bo widzisz, ma to zasadnicze znaczenie dla Twojej wiarygodności jako dyskutanta i ustalenia celowości bytności tutaj. Ależ ja nie mam zamiaru Cię banować. Nie czuję się też w żadnym wypadku skompromitowany. Masz fantazję, nie ma co. Naprawdę uważasz, że nadużywam swoich uprawnień do tak prymitywnych celów jak wirtualna "vendetta" światopoglądowa i banuję każdego kto się ze mną nie zgadza, jest innego zdania, albo próbuje mnie zdyskredytować? Byłoby to diabelnie słabe, nawet jak na mnie. Ostatnio jakoś tak wyszło, że mało kogo zbanowałem. Choć w zasadzie powinieneś zostać zbanowany zgodnie z postanowieniami regulaminu forum i netykiety za korzystanie z tzw. multiklika. Mistrzostwo Painta to niestety na Twoją niekorzyść nie jest, tylko zrzut ekranu odzwierciedlający stan faktyczny. Administracja forum i koleżanki/ koledzy z moderacji mogą zweryfikować ten fakt na własną rękę przeglądając logi w panelu moderatora. Z jednego i tego samego adresu IP (93.XXX.XXX.XXX) logowano się i publikowano posty z trzech różnych kont zarejestrowanych na forum. Jeśli z tego samego adresu IP korzystają osoby trzecie (krewni, członkowie rodziny, znajomi) to należy każdorazowo powiadomić o tym fakcie administrację forum (czego nie uczyniłeś, z tego co mi wiadomo). Jeżeli byłaby to natomiast przypadkowa zbieżność adresów IP (w co wątpię - stały adres IP dla lokalnego ISP w miejscowości ~55K mieszkańców) to właściwie sam sobie strzeliłeś w kolano przyznając jako graziahapp, że stosujesz, niezbyt popularny w Polsce, protokół Bravermana, gdzie wcześniej rozgłaszałeś o tym jako swoje "alter-ego" czyli- Pan1karz. Ale nieważne. A zaczynało się tak dobrze - konstruktywna krytyka. A na sam koniec, jakby dostać klamotem przez łeb, cios poniżej pasa. Tak, wiem co to jest wiwisekcja. To procedura medyczna (w szerszym rozumieniu nie tylko zabieg chirurgiczny) przeprowadzana na żywych zwierzętach(in vivo) w celach badawczych, historycznie także na ludziach. Ludzie zaliczani są do królestwa zwierząt. Jeżeli spożywanie 2-3g fenibuta (jak w moim przypadku) czy stosowanie się do pseudonaukowego (w mojej opinii) protokołu Bravermana (jeżeli mowa o Tobie)- co niektórzy uznaliby za równoznaczne z "zaniechaniem leczenia", czyli stosowanie de facto eksperymentalnych farmaceutyków i quasi-farmaceutyków o nie do końca znanym profilu bezpieczeństwa i płynących z ich zażywania zagrożeniach przez żywych ludzi, nie jest oczywistą analogią , aż bijąca po oczach, do metaforycznej wiwisekcji, to nie wiem co nią jest. Komu jak komu, ale mi dobro zwierzątek leży na sercu. Dobre pytanie. A może jestem radykalnym kosmopolitą i ksenofobem cierpiącym na awersję do własnego narodu? A może jestem autystykiem lub innym mentalnym inwalidą, którego konstrukcja biopsychospołeczna nie pozwala na pojęcie tak zawiłych niuansów? A może po prostu jestem prostym* człowiekiem? Albo naciąłem się parokrotnie u lokalnych handlarzy i nie mam zamiaru wchodzić po raz drugi do tej samej rzeki? Jakie to ma w ogóle znaczenie? To nie jest forum tematycznie poświęcone językoznawstwu. Jeżeli chcesz roztrząsać kwestie semantyczne to polecam poradnię językową PWN. I co ma do tego asertywność? Co ma piernik do wiatraka? To czy wyrażenie przeze mnie opinii miało miejsce "z poszanowaniem zdania i potrzeb innych ludzi i nie odbyło się kosztem innych" - to kwestia sporna, dyskusyjna. Oczywiście masz prawo do własnej interpretacji, na swoją modłę. Nawet gdyby, hipotetycznie, było tak jak mówisz - uprawiałbym demagogię, posunął się do pomówień, uskuteczniał agresję słowną, posługiwał się określeniami niecenzuralnymi/ wulgarnymi (swoją drogą w języku polskim nadal obowiązuje coś takiego jak 'wieloznaczność', a tak się składa, że rzeczownik 'ciul' poza wydźwiękiem wulgarnym/ pejoratywnym posiada jeszcze inne znaczenie w zależności od kontekstu w jakim zostanie użyty, natomiast "szajs" to zwyczajne określenie potoczne i germanizm, nie wszystkie słowniki klasyfikują je jako wulgaryzm) to... oznaczałoby to ni mniej, ni więcej tyle, iż - zachowuje się jak arogant, impertynent i cynik, a także mizantrop (którym zresztą jestem). Nie widzę za bardzo związku ze spychoanalitycznymi wybiegami w moją stronę. A gdzie tam. Doradzili mi to swojego czasu w kancelarii prawniczej. Posługiwanie się takimi dwuznacznymi określeniami i owijanie w bawełnę znacznie zmniejsza częstotliwość pozwów cywilnych. Naprawdę polecam. Do diaska. Różnie mnie już nazywali, nawet byłem zdiagnozowanym "psychopatą", ale do masowego zbrodniarza jeszcze nikt mnie nie porównywał. Kiedyś modne były porównania do Hitlera i nazizmu. Ale po takim czymś zgodnie z prawem Godwina walkowerem przegrywało się dyskusję. Chyba zainspirowałeś mnie do stworzenia nowego prawa. Możesz za mną nie przepadać, czy ze mną się nie zgadzać, ale tym razem poczułem się autentycznie dotknięty do cna jako racjonalista i samozwańczy propagator metody naukowej jako źródła poznania o świecie. Gdy słyszę o rewolucyjnych metodach "leczniczych" firmowanych przez altmed, takich jak- leczenie zrestrukturyzowaną wodą z kubka za 300zł po zresetowaniu struktury krystalograficznej czy leczenie depresji wlewami dodupnymi z wody i mydła to reaguję na to tak jak Janusz Korwin-Mikke na ludzi o odmiennej orientacji seksualnej- czyli "tfu tfu". Braverman to jednak zupełnie inna liga, bo on przynajmniej stwarza pozory, że bazuje na paradygmatach naukowych. To przyznaję, bez dwóch zdań. Ale poza tym... punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ty powiesz, że to rewolucjonista i masz "otwarty umysł", a kto inny powie, że jesteś entuzjastą szarlatanerii i wierzysz w jakieś dziwaczne teorie spiskowe (te o chęci zniszczenia go przez BigPharmę i jej przydupasów - panów w białych kitlach ze stetoskopami). Nie polemizuję. Poglądy są jak pewna tylna część ciała - każdy jakieś ma. Nie czytałem jego książek, to fakt. Zapoznałem się z sylwetką twórcy i ogólnymi założeniami protokołu i pracy terapeutycznej. Co do możliwości intelektualnych to licho wie. Stosunkowo niedawno, parę lat temu, byłem poddawany niezależnym testom psychometrycznym i wykazano u mnie wysoki iloraz inteligencji. Ale od tego czasu trochę podupadłem na zdrowiu, jak pewnie się domyślasz, piracetamu i hupercyny nie biorę dla przyjemności, dlatego że tabletki są smaczne. Przesadna upartość? Nie do mnie to pytanie, raczej do mojego psychoanalityka czy innego spychoterapeuty. Powiązania ze światkiem psychiatrów lub farmaceutów? No cóż - winny. Nikt nie przepada za konkurencją, więc teraz możesz wprost zarzucić mi demagogię (co poniekąd już zdążyłeś uczynić) i propagowanie jedynych słusznych opcji według jedynej słusznej linii kreowanych przez jedyną słuszną BigPharmę i jej przydupasów ze stetoskopami. Mi naprawdę w szerszej perspektywie nie zależy na tym kto kogo będzie wspierać, bo nie czerpię z tego żadnych korzyści majątkowych. Dodaję to na wszelki wypadek, bo zaraz może dojdziemy do kuriozalnych wniosków, że jestem zaangażowany w jakiś sposób w działalność PC albo innego zagranicznego vendora i naganiam im klientelę. Przynajmniej w tej sprawie nie oszukuj samego siebie. Tego typu "firmy"(sprzedawcy nootropów), sprzedawcy RC, tak samo jak sklepy z dopalaczami (dzięki za użycie tej analogii) to prawie zawsze są 'legalni dilerzy', niezależnie od przeznaczenia ich produktów i w jaki sposób konsumenci wykorzystują ich produkty (zgodnie z zaleceniami czy też nie). Sam NeuroGarden na swoich stronach zamieszcza informację, że "niektóre oferowane przez nas produkty nie posiadają atestów spożywczych i zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, nie są przeznaczone do spożycia, ale tylko i wyłącznie do użytku laboratoryjnego.". Nie wiem jak Tobie, ale mi to trąci RC na pierwszy rzut oka. Tam smaczne proszki poprawiające nastrój, działające przeciwlękowo czy poprawiające funkcje kognitywne albo dające innego rodzaju "fazę" też są reklamowane jako odczynniki laboratoryjne, proszek do prania albo podpałka do grilla, a nie jako "środek spożywczy" aka suplement diety, jak zwał tak zwał. Ślepy zaułek ewolucji to takie moje pieszczotliwe określenie na chorych i zaburzonych psychicznie (do których sam się wliczam, jak i Ty najwyraźniej). Ale oprócz bycia egzemplarzem z niedoyebaniem mózgowym jestem też zwykłym człowiekiem. Jeżeli nigdy nie spożywałeś alkoholu, nie zajarałeś w życiu blanta, nie leczyłeś się sam, i nie stosowałeś żadnych leków/ suplementów diety wbrew zaleceniom to dopiero wtedy możesz rzucić kamień i wytykać mi "nagrzanie się" 2-3g fen'a. Czy aby na pewno nie przesadzasz? Nieco ponad 7 postów/ dzień na przestrzeni 5 lat to nie jest jakiś rekord świata w porównaniu z innymi internautami. Sporo do powiedzenia mam, to fakt. Ale nie robię tego po to, aby inni się ze mną zgadzali czy wychwalali pod niebiosa moją "ogromną wiedzę" (to też rzecz subiektywna). Nie jestem aż tak próżny i małostkowy, jak Ci się może wydawać. Piszę, bo generalnie jestem pomocny gość, to moje hobby, i uczestniczę w życiu społeczności forum. Na szczęście w życiu rzeczywistym też się realizuję. Ale dziękuję za życzenia. Trudno z jednostki a(nty)społecznej nagle zrobić społeczniaka, ale radzę sobie jakoś. Sulbutiaminę i fenibut biorę bardziej rekreacyjnie niż terapeutycznie. I niech pierwszy rzuci kamień ten kto nigdy nie... A jeżeli z Ciebie już taki patriota i tak Ci leży na sercu interes rodzimych biznesów to nawet się naprostuję jeżeli poprawi Ci to humor- prawdopodobnie nie wszyscy polscy vendorze to ciule, nie wszyscy robią przekręty, niektórzy to może nawet spoko ziomy i mają towar prima sort. Ale ja u nich nie kupuję, bo mam swoje powody (które zachowam dla siebie). Nie chcę mi się ciągnąć dalej jałowej dyskusji. Uznam, że Ty masz swoje racje, ja mam swoje racje. Zapewne masz lepsze rzeczy do roboty, tak jak i ja mam lepsze rzeczy do roboty, niż przerzucanie się wzajemnymi oskarżeniami.
  10. graziahapp, Hm. A kim TY w ogóle jesteś? Świadomym konsumentem czy konfidentem wykraczającym w swej małostkowości poza krzywą Gaussa? Mam nadzieję, że tym pierwszym. Aczkolwiek to dość groteskowe, że zajmujesz się postem X napisanym przez osobę X na forum X po upływie ponad miesiąca(sic!). No ale nie mnie oceniać jak każdy pożytkuje swój wolny czas. Nie mój cyrk, nie moje małpy. Czuję się doprawdy zaszczycony, że specjalnie dla mnie poświęciłeś czas, żeby założyć konto na tym forum (a uściślając: multikonto). Jestem do głębi wzruszony. Jeden czyni już wielką różnicę. Ale wiesz, niejaki amfce założył dla nas (w tym dla mnie) ogółem jakieś 25K kont, więc trochę Ci jeszcze do hali fejmu brakuje. W sumie zgodnie z Regulaminem chyba powinienem Cię teraz zbanować za multiklika. Ale wiesz co... nawet mi się nie chcę kiwnąć palcem, czy tam myszką. Spasuję. Oczywiście zawsze istnieje też możliwość, że odpisujesz dopiero po miesiącu z uwagi na kulejące "technical support" i CRM jakiegoś tam "Ogrodu" z którym być może korespondowałeś. Ekhm. Noo... ale to by nienajlepiej świadczyło o sprawności funkcjonowania pewnej firmy. Oczywiście uwierzyłeś vendorowi na słowo, tak jak wierzysz matce, rodzonemu bratu czy księdzu. Nie, czekaj... a może to TY jesteś vendorem. Bo normalnie rzekłbym, że to jakiś marny zabieg PR. Kryptoreklama połączona z próbą wybronienia resztek godności - jak mawia przysłowie "uderz w stół, a nożyce się odezwą". Jak być może wiesz, kapitalistyczny wolny rynek ma to do siebie, że każdy konsument ma prawo wyrazić nieskrępowanie subiektywną (w tym taże negatywną) opinię na temat usługi czy towaru, tzw. "dobra". A każdy rozsądny PR'owiec w każdej rozsądnej firmie przyjąłby to z zaciśniętymi zębami na klatę i starał się za wszelką cenę "wejść w tyłek" konsumentowi, żeby jednak go jakoś ugłaskać. Jednak na forum o tak specyficznej... tematyce, tego typu podejrzenia mogłyby zostać uznane za co najmniej dziwaczne, a z dużym prawdopodobieństwem za urojenia prześladowcze będące przejawem poważnej choroby psychicznej. Dlatego ich nie wygłoszę. Powiem tylko tyle, że firmy w tej branży są dość wyjątkowe, dlatego wydaje im się, że klasyczne wybiegi PR'owe ich w najmniejszym stopniu nie dotyczą. Są w błędzie. Bo tego typu retoryka, kierowana nawet w stronę konsumenta, który jest kompletnym chamem, jest niedopuszczalna i jest wizerunkowym strzałem w stopę nie przysparzającym ani popularności, ani na pewno nie napędzi nowej klienteli. Wracając do ogólnej problematyki "firm". Są to de facto centra dystrybucji dóbr pseudookołoćpuńskich działające legalnie w majestacie prawa. Kto by pomyślał, że baronowie dystrybucji dóbr pseudookołoćpuńskich stali się nagle tacy dobroduszni, troskliwi, empatyczni, przejmują się zdrowiem i życiem konsumenta. Jednocześnie nie przeszkadza im to oferować gawiedzi eksperymentalnych, radzieckich środków niedopuszczonych do obrotu przez uznane amerykańskie i europejskie agencje medyczne syntetyzowanych prawdopodobnie w Chinach jako absolutnie bezpieczne wykorzystując prawne buble i reklamować je jako "suplementy diety". Jestem ciekaw - jakie niedobory dietetyczne uzupełnia radziecki środek nootropowy dla astronautów? Zresztą, mimo iż nie są to "produkty lecznicze" tylko "suplementy diety", to te drugie wciąż muszą zostać zatwierdzone przez państwową inspekcją sanitarną. Bo jak takiego pozwolenia "sanepid" im nie wydał to są potem problemiki. Ale co ja tam wiem. Jestem tylko tępym konsumentem. Każdy doskonale zdaje sobie sprawę, że są to eksperymentalne środki, które spożywa na własną odpowiedzialność, więc ta kurtuazyjna troska przyprawia o mdłości. A wygłosiłem gdzieś taką tezę/ użyłem takiego sformułowania? Nie? To proszę nie projektować i nie przenosić na mnie swoich przekonań i kuriozalnych obaw. To doprawdy ciekawe, że akurat *TY* poczułeś się wywołany do odpowiedzi i akurat *Ciebie* określenie 'polski ciul' tak poruszyło i uruchomiło pokłady najwyraźniej maskowanej agresji. Czyżbyś podświadomie (albo i świadomie) poczuł się przeze mnie niejako zaliczony do grona tychże zaszczytnych 'polskich ciuli'? Jeżeli tak, to muszę powiedzieć, że znowu jesteś w błędzie. Ale... już mówiłem. Uderz w stół, a nożyce się odezwą. A może to przymiotnik "polski" tak Cię ukuł w oko? Jesteś jakimś niespełnionym narodowcem? Nie... *TY* jesteś po prostu jakimś ślepym zaułkiem ewolucji. Niby jesteś JEDEN, a w rzeczywistości występujesz w TRZECH osobach (o czym świadczy screen z linka poniżej). Prawie jak Trójca Święta. Ale "prawie" robi w tym wypadku kardynalną różnicę. Zwyczajny troll z Ciebie. Dość marny, trzeba przyznać koniec końców. Nienajlepiej też z Twoją strefą zawiadowczą, gdyż o ile sobie dobrze przypominam jesteś entuzjastą pseudonaukowego protokołu wg. "quackery'a" dr Bravermana. Good Job. To jest dopiero wiwisekcja. Wiedziałem, że mnie nie zawiedziesz. Jesteś moim mistrzem w posługiwaniu się autoironią. Screen: http://s18.postimg.org/7gaxco7u1/screen.png P.S. Miłych lotów życzę pasażerom "Ogrodniczych" linii lotniczych, ale ja jako klient (który ma zawszę rację) dziękuję, postoję. Klakierzy (jak Pan powyżej), którzy najgłośniej szczekają, bo są mierni, bierni ale zawsze wierni, mogą się już odchędożyć. Niech spożywają artykuły "Ogrodnicze" po wieki wieków, jak im smakują, niech im idzie na zdrowie. A widzisz, a ja wiem co można zrobić. - przedłożyć zdjęcia ze *swojego* laboratorium, gdzie jak domniemuję zgodnie z tym co deklarują (standardy, dbałość o klienta) badają każdą partię *swojego* towaru pod kątem tożsamości, zawartości, czystości, ze *swojego* centrum dystrybucyjnego i *swojego* magazynu. - przedłożyć papierkologię- COA (certificate of authenticity)- wyrywkowe badania *swoich* partii towaru, wystawione przez niezależny instytut/ laboratorium, dla podmiotu gospodarczego, który jest realnym właścicielem *ich* firmy (uwiarygodniające te "skany" z UMCS). Szczycą się tym, że badają na bieżąco każdą partię produktu, a do strony każdego produktu dołączają pełne wyniki analiz laboratoryjnych wraz z interpretacją. No szkoda tylko, że większość z tych analiz pochodzi z początku 2015 (gdy "firma" raczkowała). - Widzisz- sprawdzałem też NIP i okazuje się, że jest niepoprawny/ nie ma żadnego zarejestrowanego podmiotu w rejestrze ewidencji. Nienajlepiej to świadczy o wiarygodności i transparentności tej firmy, która tak się szczycą. Sprawdziłem też co znajduję się w budynku pod którym rzekomo zarejestrowana jest ta firma i okazuje się, że znajduje się tam siedziba LSN lublin Spółdzielnia Niewidomych- dystrybutor części samochodowych i elektronicznych, który z "Ogródkiem" zapewne niewiele ma wspólnego (zainteresowanych odsyłam do wycieczki po Lublinie). - Zapytać też trzeba czy Główny Inspektorat Farmaceutyczny udzielił im pozwolenia na sprzedaż melatoniny, która w tym kraju jak wiadomo jest lekiem- co prawda OTC (bez recepty lekarskiej), ale wciąż pozostaje "produktem leczniczym" w myśl prawa farmaceutycznego, a oni oferują go jako suplement diety. Poza tym- ubogość asortymentu, że aż wiatr hula po kątach i narzucona horrendalna marża sprawiają, że generalnie mało co wyróżnia tego vendora na tle innych polskich. Myśleli, że jak prominenci z reddita pomogą im rozkręcić biznes to złapią pana Boga za nogi.
  11. Lord Cappuccino

    Spamowa wyspa

    .....FORMAT... ... tadam tadam ... ... ...
  12. Ano nie. Ale krzaka na polu można wyrwać i nalewkę zrobić. Podobne działanie ma głóg- ten już można bez problemu kupić. I konwalia majowa- niedługo sezon się zacznie, ale tej to nie polecam rwać bo pod ochroną się znajduje.
  13. To zależy w dużej mierze od s&s- nastawienia, czasu, miejsca, otoczenia, towarzystwa, także od jakości surowca, od danej odmiany, zawartości metabolitów wtórnych itd. Ale przede wszystkim od tego co mamy w "środku". Marihuana nie jest co prawda typowym psychodelikiem, ale jednak mimo wszystko bazuje na tym, czerpie pożywkę z tego co kryje się w naszym umyśle- z naszych przemyśleń, emocji, lęków, obaw, przeżyć, przeszłych doświadczeń. No i poza tym zależy to od reakcji osobniczej, predyspozycji indywidualnych. Na mnie prywatnie sałata działa wybitnie rozweselająco, poprawiająco nastrój, śmiechowato-głupkowato. Aczkolwiek nie zawsze. Przy mocniejszych partiach mam loty mistyczne, filozoficzne, spychologiczne, poddaję się intropsekcji, robię sobie autoterapię in vivo, bez cenzury. Ma to niewątpliwie dobry potencjał do pracy psychoterapeutycznej. Nie dziwię się, że naukowcy prowadzą badania w niektórych krajach nad zastosowaniem tego typu specyfików w przepracowywaniu zab. psychicznych. Aczkolwiek nie dla wszystkich takie zabawy, bo psychodeliki u predysponowanych osób mogą ujawnić psychozę, która była wcześniej w uśpieniu. Jest trochę alternatyw- bupropion(Wellbutrin XR) albo tianeptyna(Coaxil), mianseryna/mirtazapina (Lerivon i Remeron odpowiednio), agomelatyna(Valdoxan), wortioksetyna(Brintellix), z imao moklobemid(Moklar, Aurorix, Mobemid). Oprócz tego lamotrygina(Lamitrin). Atypowe neuroleptyki w b. niskich dawkach jak amisulpryd(Solian), sulpiryd czy flupentiksol(Fluanxol), gdzie mają działanie przeciwdepresyjne, antyaustyczne, aktywizujące.
  14. Powiedzmy sobie szczerze. Alkoholu nie powinno się łączyć PRZEDE WSZYSTKIM z lekami o działaniu sedatywnym/anksjolitycznym/wpływających depresyjnie (hamująco) na ośrodkowy układ nerwowy- czyli mam tu na myśli wszelkiego rodzaju barbiturany(fenobarbital), benzodiazepiny(alprazolam[Afobam, Zomiren, Xanax], klonazepam, diazepam[Relanium], klorazepat [Cloranxen, Tranxene], lorazepam[Lorafen], bromazepam[sedam], midazolam[Dormicum] itp.), opioidowe środki p/bólowe- np. tramadol, z-drugs (np. zolpidem[Nasen, Polen, Onirex, Stilnox], zopiklon[imovane, Senzop]), neuroleptyki o profilu sedatywnym- promazyna, per(n)azyna, kwetiapina, olanzapina, klozapina itp. Te substancje wzajemnie nasilają swoje działanie uspokajające, p/lękowe, sedację. W skrajnych przypadkach może doprowadzić to do depresji ośrodka oddechowego, a w dalszej konsekwencji , do zgonu. Oczywiście ograniczam się tylko do podwórka psychiatrycznego. Jeżeli chodzi o antydepresanty. SSRI nie wchodzą bezpośrednio w interakcje z alkoholem. Na ulotkach dołączonych do większości z nich znajduje się ostrzeżenie sformułowane w ten sposób, że "nie zaleca się" albo "niewskazane" jest łączenie ich z alkoholem. Dlaczego? Bo alkohol może nasilać ich działanie(albo raczej one alkoholu), powodować upośledzenie zdolności oceny sytuacji, myślenia oraz zdolności psychomotorycznych. Ale to się tyczy generalnie wszystkich leków wpływających w jakiś sposób na oun i jest to regułka książkowa, która ma zabezpieczyć koncerny farmaceutyczną przed falą pozwów sądowych, gdyby jednak a nuż, pech, i ktoś się przekręcił przy braniu antydepów i obaleniu paru browarków. Tutaj pierwsza z brzegu wypowiedź psychiatry, która pisze, że SSRI są najbezpieczniejszą grupą antydepresantów jeżeli chodzi o łączenie z alkoholem. http://portal.abczdrowie.pl/pytania/leki-przeciwdepresyjne-z-grupy-ssri-a-alkohol Z innymi grupami antydepresantów bym postępował ostrożniej, ale też nie ma tragedii.
  15. Typowy psychopata Te, buka, weź lepiej koty nakarm albo pójdź z refren na procesję.
  16. Nie wiem, nie używam narkotyków - na razie wystarcza mi alkohol W sumie to nie chcę demonizować alkoholu, ani gloryfikować innych narkotyków(alkohol funkcjonalnie też jest narkotykiem jak już dowodziłem), ale widziałem kiedyś inny wykres autorstwa profesora Nutta odnośnie właśnie typowo potencjału uzależniającego różnych substancji psychoaktywnych. Wynikało z niego, że najbardziej uzależnia heroina, potem kokaina, tytoń(!) na równi z ulicznym metadonem, barbiturany, alkohol, benzodiazepiny, potem buprenorfina, amfetamina, ketamina (rekreacyjna), następnie średnio uzależniają kannabinoidy(marihuana), na samym końcu stawki LSD, MDMA/ecstasy i coś tam jeszcze. Trzeba też rozróżnić uzależnienie fizjologiczne(zespół abstynencyjny), a uzależnienie psychiczne(chęć ponownego spożycia). Generalnie panuje zgoda co do tego, że psychodeliki (LSD, grzybki psylocybinowe, ibogaina, DMT itd.) nie wywołują uzależnienia fizjologicznego. Marihuana prawdopodobnie też , w znikomym stopniu. Ryzyko stanowi natomiast uzależnienie psychiczne, które występuje praktycznie przy każdej "fajnej" substancji psychoaktywnej ale to w dużej mierze zależy od podatności osobniczej, predyspozycji. Co do amfetaminy to w środowiskach naukowych toczą się batalie i jest sporo kontrowersji czy aby, na pewno uzależnia ona fizjologicznie. Psychicznie na pewno. Co do tytoniu to najnowsze badania sugerują, że to nie nikotyna uzależnia (więc wszystkie nicorety, niquitiny poszłyby do hasioka ) tylko alkaloidy harmalinowe zawarte w dymie tytoniowym.
  17. Nie, spoko, drugie pytanie przeoczyłem. Ale nie wypowiem się tak czy siak, bo osobiście kupuję zazwyczaj suplementy i takie rzeczy zagranicą, a co do zdrowego sklepu to była swojego czasu dyskusja na forum i opinie były różne.
  18. Łeee tam, to jest nic , ja kiedyś wyszedłem z F60.2 (psychopata), bo powiedziałem "trzy słowa" do konowała prowadzącego (no dobra, z zaimkiem to cztery). A wierzcie mi, że miałem mocne powody bo na co dzień jestem człowiekiem wybitnie spokojnym, opanowanym, kulturalnym, który nigdy nie stosuje agresji werbalnej ani żadnej generalnie.
  19. Raczej tak. Jest jeszcze kreatyna (chociaż tu suplement głównie dla osób zwiększających masę miesniową itp, ale w badaniach wykazał skuteczne działanie przeciwdepresyjne), cynk+magnez, kwasy omega-3 (EPA konkretnie, w dawce 1g/dobę).
  20. Wybacz, ale chyba jestem jeszcze za "świeża" tutaj, bo nie łapię tego slangu Kolega prawdopodobnie miał na myśli, że zażywał swojego czasu dwa leki- moklobemid i selegilinę(jedyne inhibitory MAO dostępne obecnie w Polsce) i nie przestrzegał za bardzo żadnych zaleceń, restrykcji, zimnego browarka sobie strzelił z lodówki nie raz, nie dwa, czy jakiegoś drinkersa, czy flaszeczkę wręcz (chyba, że z kolorowymi ptakami to chodziło o trawkę czy jakieś elesdi bo i taka możliwość istnieje) i jak widać dalej chodzi po tym świecie, w doskonałej kondycji psychofizycznej, więc nie taki diabeł straszny jak go malują.
  21. Nie wiem, jakiś spychoanalityk to powinien przeanalizować. Może mieszka w lesie, albo odwiedzała kogoś w lesie, albo najlepiej odreagowuje/ wyrzuca z siebie emocje w lesie, kocha dąb, buk, dzika, sarnę, whatever, szukała grzybów, szukała pustych woreczków po amfetaminie, chciała się utopić w rzece... nie wiem.
  22. No właśnie teoretycznie nic, wszystko inne jest w porządku. Tylko fhuj duże żelazo i przekroczone CRP. Gdyby z tą hemochromatozą się potwierdziło w porę, zanim jeszcze mi rozyebało organy wewnętrzne to pozostają faktycznie upusty albo alternatywą są injekcje ze środkiem chelatującym żelazo (deferoksamina), ale upusty ponoć są lepsze.
  23. Nie no , najdłużej pracujący medycy w Polsce to felczerzy, chociaż oczywiście to nie lekarze. Mimo, że wygaszono już dawno kształcenie w tym zawodzie, to uprawnienia zawodowe im pozostawiono, więc mogą wykonywać pewne zabiegi medyczne i przepisywać niektóre leki. 4 lata temu czytałem w prasie, że było ich w Polsce czynnych koło 300, a najstarszy miał ponad 90 lat.
  24. Ta procedura to złoty standard u dr Tyszkiewicz. Czyżbyś u niej był? Chłopaki, nie chce was martwić, ale... http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/3680760,najdluzej-pracujaca-lekarka-w-polsce-mieszka-w-gdyni-i-leczy-pacjentow-juz-siodma-dekade,id,t.html Buhahaha. Ta dr T. to jest nic, jakbyście zobaczyli dr S. w łódzkiem. Taka babulinka, jako "babcia" może i wporzo, ale jako lekarka szkoda gadać. Metody lecznicze przedpotopowe, a z tym telepaniem na krześle to bym bez skrupułów ją posłał na odpoczynek w domu spokojnej starości albo na oddział neurologiczny z podejrzeniem późnego Parkinsona.
×