wiesz... ja też wybaczyłam. jakis psycholog kiedyś powiedział, że coś takiego też jest jakimś ubytkiem, heh, w sensie że nie umie się być złym, nawet jak ktoś zrobil tyle złego że powinno się go chcieć wypatroszyć...
mój zdradził, podwójnie nawet, przy czym nie porzucił tylko chciał być dalej. mimo że minął rok on niby dalej by chciał. Najpierw nie utrzymywałam z nim kontaktu z rozsądku, a teraz kiedy wszystko się we mnie uspokoiło to zaczynam na to wszystko patrzeć inaczej i chciałabym go po prostu nienawidzić... to nie jest takie proste. i czy jest to normalne czy nie, wiem ze jest to problem masowy wręcz...
i oczywiście że dasz sobie radę bez niego!.
Nawet nie próbuj myśleć inaczej!
Wiesz, któregoś dnia obudzisz się i po prostu będzie Ci lżej. Może nawet w pierwszej chwili nie będziesz wiedziała dlaczego, ale będzie lżej. Te wspomnienia, tęsknota, to minie.
Powodzenia!