
Martusia
Użytkownik-
Postów
354 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Martusia
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Martusia odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
A ja tak sobie wyskoczę ze swoimi smutami bo mi źle. Niby nie jest najgorzej ale mam ostrą sieczkę w głowie i pustkę wokół siebie. Żyję z dnia na dzień, najbliższym celem jest matura. Jutro pisze biologię. Stres mnie wykańcza. Nie jestem w stanie się zrelaksować, nie umiem odpocząć. Prawie nie śpię. Wciąż chudnę (7kg a nie minęła jeszcze polowa maja, nie moge na siebie patrzec), coraz więcej we mnie agresji i paniki. Ostatnio miałam doła ostrego chyba przez 3 dni, dziś jest lepiej, nawet lepiej niż wczoraj ale to wciąż nie to. Wiem, że nie mam już depresji i staram się do niej nie wrocić, choć to bardzo proste, jednak tak teraz zupelnie trzeźwo myśląc, nie zalamując się tylko patrząc w przyszłość to jeszcze długo nie będę szczęśliwa. Mogę co najwyżej osiągnąć stan, w którym powiem, że jak na to co się dzieje, to jest nieźle. Teraz jest bardzo dziwnie. Najgorsze, że nie potrafię odreagować. !!!!!!!!!! Znajomi wyciągają na piwko, na imprezki. To tu to tam. A ja? nawet jak idę to nie potrafię wyluzować. Niech maj się juz skończy. Bedę mogła przynajmniej zając sie ważniejszymi sprawami niż dręcząca matura, nie?:) To jednak fajne miejsce do wyrzucenia z siebie duszących śmieci.:) Ktoś mądry założył ten temat.:) Pozdrawiam Was. -
bethi trudno mi powiedzieć, ile to trwało ale wszystko zamknęło się w 3latach. Tzn. odkąd dowiedzialam się, że to depresja.POdobno mialam depresję od dziecka tylko, że w formie utajonej. Wszystko odbijjalo się na moim zdrowiu fizycznym. POtem szpital, ale najgorsze zaczęło się gdy z niego wyszłam. Pare tygodni i totalny dół. Z dna podnosilam się kilkakrotnie. Myślę, że zawsze warto, bo nic nie tracimy. Na początku nie wierzyłam, nie umialam zauważyć, ze tyle w tym zależy ode mnie. A przecież to wszystko, ta choroba na tym polega. Wszystko zaczyna się w naszej głowie. Stamtąd wychodzi i tam trzeba to zmienić. Nigdy nie jest łatwo walczyć. Zawsze prościej zostać w miejscu. Ale zapewniam, ze nawet gdy nie czujemy takiej potrzeby ( w depresji trudno coś poczuć:) to warto się wysilić. Wszystko zależy od nas. Teraz jak na to patrzę, to widzę, że nie wazne ile razy dotknęłam dna, ale ile razy się podniosłam. I Ty się podniesiesz. Wierzę, że jeśli spróbujesz to będzie sukces w Twoim życiu. Nie rezygnuj i nie odpuszczaj. To Twoje jedyne życie i smutno byloby je przepuścić. Z wlasnego doświadczenia widzę, że warto bylo się starać Owszem. To nie oznacza że zawsze będzie z górki, ale zawsze walka jest lepsza od poddawania się. Możesz tylko zyskać! Spróbowalam, trudnych chwil nie brakowało, ale nie żałuję Pozdrawiam.
-
bethi I to trzeba wykorzystać pozytywnie:)
-
płaczka Myślę, że napisalaś bardzo na temat. Dużo przeszlaś i wiele z tego pamiętasz. Między innymi, że chcialaś, by Twoja mama była auśmiechnięta. Myślę, ze Twoje dzieci (niezaleznie od wieku) też tego potrzebują, ze są takimi samymi istotkami jaką Ty byłaś i świetnie wyczują, kiedy się uśmiechasz a kiedy tylko wkladasz maskę. Przeszłaś wiele, ale nadal masz kogoś dla kogo jesteś najważniejsza i od Ciebie zależy czy kiedyś one będą chciały Cię odwiedzić czy zrobią to z obowiązku. Absolutnie nie uderzam w Twoje macierzyństwo, wierzę, że je kochasz i starasz się, zależy mi tylko by powiedzieć, że one bardzo Cię potrzebują, Ciebie szczęśliwej. Serdecznie pozdrawiam i życzę uśmiechu.
-
jak miałam 10lat to przeprowadzilam się(przeprowadzili mnie:)) z Mazur w okolice Wa-wy i było to dla mnie zabójstwo. Także wyobrażam sobie, że jest Ci o wieeellle trudniej. Wydaje mi się, że się przeprogramowaleś, że teraz nawet kiedy spotykasz osobę z ktorą możesz pogadać to jesteś zbyt zamknięty i negatywnie nastawiony, by spróbować . Poza tym wydaje mi się, że masz bardzo pesymistyczne podejście, ktore z pewnościa utrudnia. Zawsze są jakieś pozytywy:) Serio. Co do tej kobiety, to pewnie się świetnie bawila, ale nie sądzę, by była warta Twojego czasu. Trudno odpowiedzieć na Twoje pytanie co do powrotu, bo sam musisz poznać odpowiedź. Moim zdaniem, jeśli zostaniesz tam tylko dla kasy to bez sensu, bo wyjdzie na to, że będziesz miał 80 lat, peeełny portwel i bardzo puste serce. To jest jednak kwestia, ktorą sam możesz ocenić najlepiej, tym bardziej, że wyjezdżająć z Włoch też coś pozostawiasz. Może spróbuj mimo wszystko bardziej się otworzyć, potraktuj to jako przygodę (najwyżej nie zaliczysz jej do udanych, a takie tez uczą) zbieraj doświadczenie, wzbogacaj osobowość. Kiedyś przyjdzie dzień w ktorym podejmiesz decyzję. Proponowalabym żebyś jednak ruszył się sprzed kompa, bo jeśli nic nowego nie tworzysz to po co rzeczywiście marnować cas?Jesteś mlody i korzystaj z tego. Wiem, ze trudno jest zacząć cokolwiek kiedy bardzo nic się nie chce, ale kiedy stwierdzileś już ten fakt to może zacznij dzialać cokolwiek, żeby sobie pomóc, poprawić nastrój. Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia Zawsze możesz pisać na forum, choć namiastka rozmowy:) Ps: Co tak się uczepileś słowa masochista?
-
Mimo wielu przykrych chwil i emocji jakie w tym momencie przeżywam, wiem, ze to już nie ma wiele wspólnego z depresją. Choroba minęła a ja uczę się życia na czystej kartce. Czytam tu na forum wypowiedzi, widzę jak ludzie cierpią i przypominam sobie jak było ze mną. Chcialabym podać Wam złoty środek, by i dla Was mogło to pozostać jedynie wspomnieniem. Dawniej nie sądzilam, że taki czas nadejdzie. Wydawało mi się, że nie mam siły by walczyć, by żyć. Ktoś podal mi rękę, a ja myślalam, że nie zdolam jej chwycić, ze to zbyt duży wysilek dla mnie. Zdecydowalam się ostatni raz spróbować. Stwierdzilam, ze przechoziłam w życiu wiele trudnych chwil, że i tym razem mi się uda. Codzień bilam się z myślami, zmuszałam się do podjęcia wysilku często przy tym wylewając łzy. Potem zaczęlam cieszyć się drobnymi sprawami, np, że wcześniej dziś wstałam, że umylam zęby, włosy. Patrząc w lustro codziennie rano powtarzałam sobie, że daję radę, ze jestem bardzo silna. Tak dlugo, aż minęlo zażenowanie i zaczęłam w to wierzyć. Małymi kroczkami i dziś widzę że opłacilo się. Do niedawna sądziłam, ze to jedynie zasluga bliskiej mi osoby, owszem w dużej mierze i zawsze będę o tym pamiętać, ale wiem też, że sama osiągnęłam na prawdę wiele. Ja sama:) Nie ma złotego środka podobnie jak na wiele innych problemów, ale to marny powód by się poddać. Wierzę, że każdy może wyjść na prostą . Poprostu.
-
O tym zwykle się nie mówi.
Martusia odpowiedział(a) na Martusia temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
ja tam wierzę w takie sprawy. Kilka takich było w moim życiu i myślę, ze warto się tym cieszyć. -
A ja z innej strony. Naukowcy udowodnili, ze na depresję i nerwice zapadają osoby inteligentne i wrażliwe. To nawet miłe Moje Geniusze.
-
jeśli tylko trochę w siebie uwierzymy. Też trzymam kciuki za Was i za siebie.:)
-
tysiącletnie kewetki [czyli kolejny gość z problemem]
Martusia odpowiedział(a) na Aaratmon temat w Depresja i CHAD
A ja tak sobie myślę, że ludziom nawet młodszym od Ciebie to wszystko tez nie przychodzi tak latwo. Przeciez nie wiesz ile muszą się napracować. Oni po prostu próbują. Tez jestem leniwa, a raczej za malo w siebie wierzę. A nie mógłbyś zadowolić się na początek tym co masz? Od razu nie przeskoczysz wszyskich. Spróbuj może pielęgnować to w czym jesteś niezly teraz, a kto wie jak to wyjdzie. Wiem , ze najłatwiej jest narzekać, bo też tak mialam. Wyznaczyłam sobie punkty, które na początek chcę osiągnąć, by piąć się wyżej. Ze szkołą jestem rok w plecy, ale właśnie udało mi się skończyć liceum, teraz moim celem jest matura i zdam ją!:) Potem wyznaczę sobie nowe cele, może bardziej kreatywne. Widzę, że odkąd przestalam narzekać i rzeczywiście troche ruszylam tyłek to coś mi wychodzi. Tobie też wyjdzie jeśli zdecydujesz się ruszyć swój. Powodzenia. -
Witaj priti-diti. Jedyna? na pewno nie:) pozdrawiam.
-
Witaj. Co do nerwicy lękowej to masz całe subforum do dyspozycji:) na pewno znajdziesz zrozumienie i rady. Pozdrawiam Cię.
-
Hej Nikanie. To dobrze trafilaś, bo tutaj wiele osób Cię zrozumie. Też mialam depresję i wiem jak to kopie. Ale puki tylko stoisz an krawędzi odwróć się od niej i rozejrzyj się. Na pewno zauważysz choćby maleńki śliczny szczegół. Jest wiosna, slonko, sprobuj cieszyć się każdym nowym pączkiem na drzewie. Nie zamykaj się, walcz. Co do leków, to dziwne, że nikt nie zareagował wcześniej i brałaś je tak długo. Spróbuj u innego lekarza. Musi być sposób, zawsze jest. Pozdrawiam i tzrymam kciuki.:)
-
Witaj Korred. Potrafisz rozmawiać. Wlaśnie zacząleś. Każdy potrafi tylko trzeba troszkę się wysilić. Dawniej też mialam z tym problem a teraz trudno mi przestać paplać:) No pewnie, że to wszystko ma sens. Nie poddawaj się. Pamiętaj, że nie ma sytuacji bez wyjścia a wysilek się oplaci. Tez kiedyś chcialam umrzeć. Przez pewien czas to było moje największe pragnienie. Teraz cieszę się z tego co mam. Warto walczyć. spróbuj , możesz tylko zyskać.:) To mila perspektywa, prawda? Na szkołę nigdy nie jest za późno, praca się znajdzie. Mama Cię wspiera i my. Także otwórz szeroko oczy, zaciśnij pięści i walcz ! zawsze będziesz mgł zwalić na mnie, bo Cię namawiam:)
-
miserum Witam. Myślę, że wszyscy tutaj cię rozumiemy i ma nadzieję, że poczuleś się lepiej. Też dlugi czas byłam na lekach teraz ich nie potrzebuję ale nie widzę nic złego w szukaniu pomocy:) Zagłuszanie chyba nigdy się nie udaje. Mi nie wychodzilo:) Nie da się udawac przez całe życie. Z resztą można tylko po co? Pozdrawiam.
-
Czy to PTSD???Co sądzicie
Martusia odpowiedział(a) na Betka temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
A ja tak sobie myślę, ze moje objawy na początku tez niie wskazywały na ptsd. Tak to może wygląda w początkowej fazie, potem może się rozwinąć i proszę nie dopuść do tego. Kto pyta nie błądzi dlatego myślę, że warto byś postarała się o wizytę u profesjonalisty. Pozdrawiam. -
Możecie powiedzieć o ktore konkretnie tematy chodzi?
-
Co zrobić by się nie zabić? Pomóżcie, bardzo proszę
Martusia odpowiedział(a) na mickey180 temat w Depresja i CHAD
oczywiście, pędź na terapię! Poważnie, dobry specjalista potrafi bardzo pomóc. A samobójstwo? to odebrnie sobie jakichkolwiek szans na szczęście, które z pewnoścą spotka i Ciebie jeśli mu pozwolisz. Wierzę w to. Kilka razy bylam blisko, teraz żyję i nie żałuję.:) Żalowałabym gdybym to zrobiła. O lie można tam coś czuć poza bólem (po śmierci smobójczej). Także głęboki wdech pełną piersi i do przodu przez życie. Po drodze do miłego terapeuty;) Wierzę, że będzie dobrze jeśli zechcesz. Uwież, bo wiara czyni cuda. -
Nie mogę znaleźć chłopaka/dziewczyny
Martusia odpowiedział(a) na peace-b temat w Problemy w związkach i w rodzinie
temt był dawno i nie wiem czy jest jeszcze ktualny le i ja coś dorzucę. peace-b, nie wszyscy s tcy, choć i j przez pewien czas tk myślałam. Trafiałam na samych dupków i zaczęłm uważać, że nie da się inaczej. Zaryzykowałam raz jeszcze i okazało się, że tym razem było wato. Na prawdę wiem jak to boli, ale spokojnie ból łagodnieje i trzeba otwierać się n nowych ludzi, bo możn przepuścić niezwykłą szansę na szczęście. Ja mam ten problem, że nie potrafię do końca zaufać, bo widzę co się na świecie dzieje, bo mój Kochany woli przemilczeć niż powiedzieć... Wybacz Tomasz, taka jest prawda. Wczoraj uslyszałam, ze mam obsesję na punkcie pewnych dziewczyn, a tu chodzi o to, że gdyby powiedział o drobnostkach nawet, to nie byłoby większego tematu w tej kwestii. Choć wiem, że jest "czysty":) Nie da się niepamiętać krzywd ze strony bliskiej osoby, ale nie powinno się przesadzać i przenośić win byłego do obecnego związku. Wciąż się uczę. -
Kobieta nie potrafi się przełamać
Martusia odpowiedział(a) na trebles temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
przeszłam to samo co Twoja dziewczyna. Też było mi trudno przełamać się po tym, ale udało się. Owszem to trwało. Moim zdaniem ważne byś był cierpliwy i spokojny. Dla mnie ważne było to bym cały czas mogła ptrzeć w oczy, bym wiedziała/widziała, że to mój Ukochany, nie tamten świr. Do tej pory czasem mi trudno a to już ponad rok, ale ufam Tomkowi, wiem, że on mnie nie skrzywdzi. Nie wiem co mogę więcej dodać. Trudno mi się skupić bo ciężko mi o tym mówić nadal. Pozdrawiam. -
Już prawie nie wychodzę z domu :( ...
Martusia odpowiedział(a) na Sorrow temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
Witaj Sorrow. Choć przykre to normalne. U mnie tez minęło sporo czasu(choć zależy o czym by tu mówić) ale to wszystko wciąż wraca. Trzeba dać temu odejść. Wiem to choć z zastosowaniem u mnie ciężko. Trudno z tym żyć, szczególnie kiedy dochodzą inne objawy. Życzę powodzenia i dużo sił. Jeśli możesz napisz jak sobie z tym radzisz. -
EMILIA Witam cieplutko. Wiem, że ludziom bez zaburzeń trudno zrozumieć cierpiącą właśnie w taki sposób osobę. Dlatego warto udać się po pomoc do profesjonalisty. Z pewnością jednak tu znajdziesz wsparcie i zrozumienie. Pozdrawiam. Ps: Nie jestes stara:)
-
Witam Cię serdecznie. Rozgość się :)
-
martin_frost Witaj. Moim zdaniem przez sugestię, a może dzięki wierz, można wyleczyć wszystko. Jeśli uda Ci się znaeźć dobrego specjalistę wszystko zacznie się układać, jednak tylko pod warunkiem, ze na 100% dasz z siebie wszystko by pozwolić sobie pomóc i uwierzysz. Odezwij się i opowiedz jak było. Pozdrawiam.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Martusia odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Nie stracisz jeśli na to nie pozwolisz. Poza tym prawdziwy kumpel by się zasmucił, ale stanem Twojego zdrowia. Na takie rzeczy są sposoby. Sama szukam głęboko w sobie sił i motywacji by sobie z tym poradzić ale wiem, że znajdę. Ty też. Nie nakręcaj się i nie pisz czarnych scenariuszy, bo sama podświadomie doprowadzisz do złego obrotu spraw. Zobaczysz, że więcej ciekawości w patrzeniu w przyszłość i nieco więcej wiary a los się obróci na Twoją korzyść. Tego Ci życzę.